czy wasi mężowie/narzeczeni przy was pierdza?

Oo widzę temat nadal żyje :D A co do podejścia to wg mnie kazdy może mieć inne i nie ma się co czepiać... Jak kogoś nie krępuje obecność drugiego w kibelku podczas załatwiania się, to ok... Ja osobiście też preferuję żeby się siebie nie wstydzić z bąkami itp, ale jakoś bym nie potrafił się skupić gdyby w tym czasie wybranka np brała prysznic. No ale co kto lubi :P Jak innym to nie przeszkadza, to ich sprawa, jak przeszkadza to też nie ma się co mieszać.

Grunt żeby się na siłę nie ograniczać, ale też pewnych barier nie przekraczać :) A te granice są raczej w kazdym związku inne i powinny być już na dizeń dobry ustalone żeby jeden drugiemu życia nie utrudniał, to wtedy się żyje cudnie ;)

chyba macie jakieś grzybice układu pokarmowego albo jecie samą fasolę, skoro to dla was taki problem. :o W pracy też się tak zachwujecie, albo wśród obcych ludzi, na zakupach, w autobusie? Społeczeństwo juz strasznie schamiało, skoro dla niego minimum kultury to objaw sztywniactwa, a puszczanie bąków zbliża. :o

Ojj nie popadajmy ze skrajności w skrajność, bo to prowadzi do nieporozumień... ;) Pod pojęciem "luzu" miałem na myśli żeby jak sytuacja pozwala nie krępować się, ale tak gdzie trzeba się zachować to unikać. Bo niektórzy w temacie sprawiają wrażenie takich jakby ich fizjologia nie dotyczyła i w życiu nigdy nie puściły bąka...

mąż nie, za to ja tak :D i to często dosyć, bo nie moge sie powstrzymać hih :P

Twój mąż mówi o kobietach LASKI??? :|

i mam czasem wrażenie iż niektóre z was robią z siebie takie co w życiu nigdy nie pierdneły