Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Bezsennaa

Emocjonalny letarg...

Polecane posty

Gość unconfortably numb
identycznie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o n a a a a a a a a
problemy sercowe to tylko jedno z wielu.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość unconfortably numb
ale taka jest prawda :( nie da się tego nawet opisać :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bezsilnosc i brak checi moze dotyczyc wielu aspektow zycia... ale czy mamy jakies wyjscie... mozna pozostac w tym miejscu, w ktorym sue jest albo isc dalej do przodu, nie mozna sie cofnac....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie dobija najbardziej to, że codzień musze walczyć o 'normalne życie', które inni ludzie mają ot tak, po prostu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość unconfortably numb
ja już nie mam normalnego życia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość unconfortably numb
normalne życie to praca, dom, znajomi, przyjemności itd. całe życie z obowiązkami i rozrywkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dorzuciłabym jeszcze do tej definicji obowiązki i problemy, bo to część życia, które nie składa się z samych przyjemności....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość unconfortably numb
było: praca, dom, obowiązki. przyjemności raczej są na dalszym miejscu. a problemy u jednych są, u innych nie, nie muszą się składać na normalne życie, raczej ich nadmiar powoduje mniej normalne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dołącze sie do waszego klubu, ja mam to samo, emocjalonalna pustka ...przez niego nie potrafie z lozka wstac, wykapac sie. nic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość burak cukrowy....
witam! Rozumiem Was bo czasem jeszcze mi się to zdarza...teraz staram się walczyć z takim stanem.... A co spowodowało u Was taki \"letarg\"? Zazwyczaj nic nie dzieje się bez powodu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz racje, nie dopatrzyłam tych obowiązków. Ja znów myśle, że problemy to ma każdy tylko że różnego kalibru. Dla jednych problemem jest to, że nie wyjadą w tym roku na narty, dla innych problemem jest, że ostatniego nie ma co do garnka włożyć a jeszcze innych, że codzień muszą walczyć ze sobą, ze swoją psychika, ciałem, z własnymi ułomnościami by móc zwyczajnie funkcjonować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość unconfortably numb
ja kiedyś walczyłam (choć było to bardzo, bardzo trudne), ale że nic nigdy mi się nie udało, to nie wyszłam z tego, tylko się pogłębia z roku na rok. teraz nawet nie ma szans i możliwości na cokolwiek :( pozdrawiam Cię Bezsenna, ja uciekam spać, ale że też jestem "bezsenna" to pewnie kolejna ciężka noc mnie czeka, no chyba że Ty dobrze śpisz, czego życzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
burak cukrowy W jaki sposób z tym stanem walczysz? U mnie ten letarg spowodowany jest wieloma czynnikami. Gdy wcześniej występowały te czynniki osobno, w różnych momentach, z różnym natężeniem to się to wszystko jakoś kręciło, ale ostatnio wszystkie dopadły mnie naraz i stąd ta bezsilność, neichęć, niemoc.... U mnie chodzi właściwie o wszystkie aspekty życia i te prywatne i zawowodowe, i materialne i zdrowotne. To trochę jak domek z kart albo domin.... przewrócił się jeden klocek a za nim padły następne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość burak cukrowy....
jest sens walczyć....wiem to po sobie.... kiedyś nie miałam siły wstać z łóżka, nie dbałam o siebie , nie spotykałam sie z ludzmi, w końcu zaczęłam sama bać się ludzi....miałam bardzo niskie mniemanie o sobie a czasem ból był tak wielki ze miałam ochotę wyskoczyć z okna na 7ym piętrze, po prostu żeby mnie nie było, żebym nie istniała nie czuła...bo to wszystko tak bolało....teraz też czasem boli....też bardzo ale jest trochę lepiej...nei mówię ze jest super czy nawet dobrze ale wiem ze warto o siebie walczyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
unconfortably numb Dzięki za to, że się odezwałaś... :) Pozdrawiam i dobrej nocy, mimo wszystko... Moja bezsenność jest po części rpzenośnią ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość burak cukrowy....
u mnie ten stan rozpoczął się jakieś 4 lata temu a apogeum miałam rok temu....nie wiem jak to się stało że jeszcze tu siedzę...też mam teraz problemy i rodzinne (jestem wyklęta) i finansowe (bo nie dałam psychicznie rady w pracy) i zdrowotne bo to wszystko się odbiło bardzo na moim ciele.... nie wiem jak bedzie dalej.... tez mam czasem jeszcze ochote po prostu nie istnieć (żeby nic nie czuć) - np. teraz..... myślę że to jakaś depresja się mnie czepiła.... kilka m-cy temu poszłam do psychologa (byłam kilka razy) i jest ciut lepiej.... ten stan traktuję jak zwykłą chorobę....., na którą się choruje i która można wyleczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uświadomiłam sobie ostatnio, że przez to nastawienie, wycofanie, niechęć, frustrację, smutek... powoduję, że ludzie sś zniechęceni do kontaktów. W sumie nic dziwnego każdy by wolał mieć do czynienia z radością i uśmiechem a nie z tragedia i smutkiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość burak cukrowy....
punktem zwrotnym było to że poszłam do psychologa.... wczesniej moim zyciem sterowały tylko emocje a prawie wszystkie były złe.....cały czas się miotałam...nie wiedziałam czego się uczepić zeby jakos egzystować...nic nie miało sensu... dużo daje rozmowa z osobą która się zna na rzeczy.... i jeszcze jedno: mi bardzo pomogło to że sobie uświadomiłam że mój stan to depresja - choroba która jest wyleczalna (tyle tylko że jest to choroba duszy...a nie ciała)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurcze, a u mnie jest właśnie taki problem którego wyleczyć się nie da. Genetyka na którą nie ma mocnych. Dlatego własnie mam takie poczucie krzywdy i często sobie zadaję pytanie 'dlaczego ja?!'....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pomoc specjalisty na pewno nie zaszkodzi ale mnie to czasem brakuje takiej zwyczajnej rozmowy z kims kto by po prostu wysłuchał. Wiem, ża na niektóre moje problemy nie ma sposobu ani lekarstwa ale chciałabym czasem żeby mnie ktoś przytulił i powiedział, że wszystko się jakoś ułoży, że będzie dobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość burak cukrowy....
bezsenna ja wczesniej całkowicie odizolowałam się od ludzi ... zrezygnowałam ze studiów, przestałam być towarzyska (bo wieczny gbur ze mnie i jakaś smutna)...z czasem było tylko coraz gorzej....potem zaczęłam wstydzić się chodzić po ulicach.... bezsenna czy to sytuacja kompletnie bez wyjścia? może jest jakaś szansa, nadzieja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ponoć nadzieja umiera ostatnia.... Tylko realnie patrząc szanse niewielkie a właściwie żadne na to, by sie od tego uwaolnić. Mój demon to pojawia się, to znika ale nigdy nie do końca, nigdy tez nie wiem kiedy mocniej zaatakuje. Paradoks jest taki, że czasem mozna z tym w miare normalnie żyć a czasem to nei życie tylko wegetacja. Niby nic śmiertelnego ale jakoś życia diametralnei spada. Dobija mnie to, że tak naprawde nie mam na to żadnego wpływu. Dawniej chorowało mi ciało, a teraz i ciało i dusza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość burak cukrowy....
Bezsenna wiem że to dla Ciebie na pewno trudne.... Każdy niestety niesie jakiś krzyż przez życie.... ze mną możesz zawsze pogadać (klara.may@wp.pl) i przytulam Cie do serca - wiem że wirtualnie to nie to samo ale pomyśl że w pewien sposób Cię rozumiem....wiem co to ból i wiem także co to samotność... jak bedziesz miała ochotę to pisz śmiało...ja coś powiem Ty coś powiesz i jakoś bedzie... zobaczysz Ściskam i przytulam mooocno!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wielkie dzięki. Adres zapamiętany :) Wiem, ze to niby tylko forum, że wirtualny świat, żę tylko litery... ale jednak człowiekowi robi się lżej... bo jednak ktoś się odezwał.... Bo ktoś rozumi, stara sie zrozumieć, czuje podobnie... Dziękuję wszystkim za odzew. Bedzie mi miło jesli uda się jakoś ten wątek kontynuować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla mnie to mimo wszystko jest nietypowa sytuacja. Do tej pory nie miałam odwagi ani nie widziałam sensu takiego uzewnętrzniania się... Ale z drugiej strony myślę sobie, tyle lat, miesięcy, dni, gdzin... duszenia tych wszystkich emocji w sobie... to powoduje, że w człowieku to wszystko narasta i kiedyś musi być ta eksplozja... Mam taką burzę msli w głowie. chciałabym tyle rzeczy powiedzieć, napisać... a nawet nie potrafię ubrac tego w slowa....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość unconfortably numb
cześć dziewczyny, mam nadzieję, że zajrzycie tutaj... jak Was obydwie czytam, to jakbym czytała o sobie... burak cukrowy - nie wyobrażam sobie, jak jednak silna musisz być, że z tego wychodzisz... u mnie to trwa ok. 10 lat :O a apogeum od około 2, 3 i tylko kierunek dół :( Bezsenna - masz rację z tym narastaniem emocji, ja nie umiem mówić o tym, co mnie dręczy, brak słów na ten stan i uczucia, a poza tym nigdy nie miałam komu się zwierzać, bo jak próbowałam, to spotykałam się z takimi reakcjami, że dół jeszcze większy :( i zamykałam się coraz bardziej... a teraz to faktycznie nawet ubrać w słowa tego się nie da... ale jak czytam Ciebie i Buraka (no może poza optymizmem Buraka) to jakbym o sobie - dosłownie... i piszesz, że nadzieja umiera ostatnia... moja umarła lata temu :( teraz nie mam życia, tylko chora wegetacja i męczarnia :( ale nie fazami... tylko zawsze i wszędzie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×