Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

lonely7

rozszczep

Polecane posty

Marlena my jemy normalnym smoczkiem NUKa ale fakt, że z boku robię mu nacięcie żeby pokarm szybciej leciał i teraz zjada jak nie wiem co. W zasadzie od razu po przyjściu ze szpitala jadł pięknie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IwonaNikuś
U nas przez te 7 dni do zdjęcia szwów to wyglądało to tak, że aktywność Małego bardzo spadła i on nie zbliżał w ogóle rączek do twarzy. Jeden dzień chyba tylko używaliśmy ochraniaczy no i może ze dwie noce bo jednak obawa była żeby sobie czegoś nie uszkodził.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MiMaMaMa
IwonaNikuś a jak po zdjęciu szwów? Wy mieliście też te rozpuszczalne? Dalej pilnowaliście aż do konsultacji po operacji czy już normalnie się bawił itp?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IwonNikuś
Po zdjęciu szwów z wargi zostały rozpuszczalne na podniebieniu. U nas już nie trzeba było pilnować bo Nikuś w ogóle nic nie wkładał do buzi. Jakby wiedział o co chodzi. I tak naprawdę choć jest już rok po operacji on nie wkłada, palców, zabawek itp do buzi. Te Nasze dzieciaczki są po prostu niesamowite!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MiMaMaMa
IwonaNikuś a pomijając wkładanie różnych rzeczy do buzi nie baliście się, że jak będzie raczkował i się wywróci to sobie coś tam zrobi? My chyba narazie jesteśmy bardzo przewrażliwieni pod tym względem bo dopiero co wróciliśmy ze szpitala i nie chcemy, żeby coś jej się stało. Wypisali nas w sobotę więc jakby ktoś miał jakieś pytania odnośnie pobytu w IMIDzie to napewno odpowiem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MArlena , ja nie miałam tak od razu pokarmu dopiero po trzech dniach :) u Ciebie ze wzgl na CC pewnie też przyjdzi z opóznieniem :) Mimamama ja też się strasznie bałam że Szymke cos sobie zrobi.. ten tydzień do śćiągnięcia szwów był absorbujący ponieważ Szymke akurat się uczył chodzić i non stop wstawał i chciał chodzić, więc pomimo ze jestem przeciwniczką chodzików wsadziłam go na te trzy dni do chodzika :D no a co do raczkowania to chyba bym we wózku jak najwicej trzymnała :D potem jak szwy ściągną to już lepiej jest , bo juz te szwy nie są narazone na pociągnicie itp. ale tak naprawde to odetchnęłam miesiąc po :) raz się uderzył w wargusie w łóęczku !!!! o szczebelek .. ale tak poza tym to udało mi się uchronic :D mhmm co do ochraniaczy na rączki.. jak ja byłam z ASzymkiem to nikt nie miał ochraniaczy, wydaje mi się że to nawet powoduje większe rozdrażnienie u dzeci , jednak te wiązania coi pielęgniarki robią są chyba najpelsze, dzicko ma jakieś pole manewru ale do buzi nie sięgnie , jak siedzi może sie bawić a nie jakby ręce w gipsie miało:D nie wyobrażam siobie żeby Szymke całą noc przespał z takimi patolami u rąk...sama bym chyba się wierciła i budziła co chwilkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MArlena , ja nie miałam tak od razu pokarmu dopiero po trzech dniach :) u Ciebie ze wzgl na CC pewnie też przyjdzi z opóznieniem :) Mimamama ja też się strasznie bałam że Szymke cos sobie zrobi.. ten tydzień do śćiągnięcia szwów był absorbujący ponieważ Szymke akurat się uczył chodzić i non stop wstawał i chciał chodzić, więc pomimo ze jestem przeciwniczką chodzików wsadziłam go na te trzy dni do chodzika :D no a co do raczkowania to chyba bym we wózku jak najwicej trzymnała :D potem jak szwy ściągną to już lepiej jest , bo juz te szwy nie są narazone na pociągnicie itp. ale tak naprawde to odetchnęłam miesiąc po :) raz się uderzył w wargusie w łóęczku !!!! o szczebelek .. ale tak poza tym to udało mi się uchronic :D mhmm co do ochraniaczy na rączki.. jak ja byłam z ASzymkiem to nikt nie miał ochraniaczy, wydaje mi się że to nawet powoduje większe rozdrażnienie u dzeci , jednak te wiązania coi pielęgniarki robią są chyba najpelsze, dzicko ma jakieś pole manewru ale do buzi nie sięgnie , jak siedzi może sie bawić a nie jakby ręce w gipsie miało:D nie wyobrażam siobie żeby Szymke całą noc przespał z takimi patolami u rąk...sama bym chyba się wierciła i budziła co chwilkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IwonaNikuś
Nikuś nie raczkował więc się nie baliśmy, że coś sobie zrobi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MiMaMaMa ja mam masę pytań do Ciebie, a w zasadzie to chciałabym Cię BARDZO prosić, żebyś opisała krok po kroku swój pobyt, co brałaś, co było przydatne, ile trwała operacja, czy jesteś zadowolona z dr Offert, czy miałas te ochraniacze na rece czy nie, jak wygladalo to po operacji, chirurg do Was wyszedl i od razu wzial do dziecka? kiedy bylo wybudzanie i ile trwało, jak dziecko po wybudzeniu sie zachowywalo, jak karmienie dzien po dniu i ile w sumie byliscie w szpitalu? Chyba tyle :-))) jakbys wolała na mail: aldonadzida@gmail.com

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny my mamy 5tyg do przyjecia na oddział, Maja sie rozchorowała, katar i mokry kaszel, ma leki, ale bez antybiotyków. zy to moze wplynac na termin przyjecia? Jak to bylo u Was, czy naprawde na 4 tyg przed operacja mialyscie dzieci zdrowe jak ryby?;) troche sie boje bo akurat to bedzie przełom grudnia/stycznia, zima i ciezko o brak infekcji. Jakie leki, witaminy, probiotyki itp dawalyscie dzieciom?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ania lublin
Maya 122 hj my tez mielismy taki problem mamla sie rozchorowala tydzien przed opercja ale nie miala antybiotyku weic bylo planowo nawet 2 dni weczesniej peracja miala byc w czwartek byla we wtorek kazali wczesniej przyjechac nam jak dzwonilam w paitek..jesl ichodzi o wkladanie raczek moja mala nie wkladala jakos chyba wiedziala ze niewolno bo boli wiec jej nie zabezpieczalam choc mam ochraniacze moge komus uzyczyc:):) jak potrzebne moaj tez nie raczkowala i do tej pory nie raczkuje za raczki lapie chce chodzic/:):) mam pytanie do mam jak dawaliscie sobie rade chodzi o spanie u nas tragedia jest jestemy 2 miesiace po operacj a spi strasznie by uspic jest koszmar na zmaine z mezem skikamy w nocy najlepiej u mnie na brzuchu budzi sie po 7 razy z krzykiem pochodze i spi brala hydroksyzyne ale ni dziala chyba juz niewiem tak sie stalo po operacj poradzcie nam jak tez tak u was bylo:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anialublin a czy moglabys mi uzyczyc tych ochraniaczy? prosze o szczegoly na maila : aldonadzida@gmail.com Bede bardzo wdzieczna!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zosia90ldz
Witam, ja mam parę pytań do MiMaMaMa. My mamy dzwonić w ten piątek o przyjecie na poniedziałek. A wiec tak... Przyjmują bez obsunięć? Jak to wszystko wygląda? Co jest najważniejsze do spakowania i niezbędne. Ile dni byliście w szpitalu? Oraz wszystko co pamiętasz od dnia przyjęcia jak to wyglądało. Jak z jedzeniem maluch sobie radził? Strasznie się boje... P.S czy któraś z was też ma termin na 10.12?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MiMaMaMa
Opiszę Wam nasz pobyt jeszcze dzisiaj jak już Mała pójdzie spać:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IwonaNikuś
My jesteśmy rok po operacji a zdarza się Nikusiowi obudzić w nocy z wielkim płaczem i ciężko go uspokoić,wszystko jest na nie. Ja się już uspokoi i pytam czy coś go bolało to pokazuje na buźkę. Może zęby, a może przypomina mu się coś z operacji, myślicie, że to możliwe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie. Właśnie się spakowałam na wyjazd na operację a że mamy 300km do pokonania to jedziemy o 4 rano jutro między 10 -12 mamy być na oddziale a w środę jest operacja. Oczywiście strasznie się boję ale wiem że póżniej będzie lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ania lblin
May napisalam emeila ci pozdrawiam dziewczyny co ronbiliscie na zrywanie dzieci w nocy u nas tak jst niwim co robic po 7 razy wstaje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MiMaMaMa
Nasz pobyt Telefonowałam w piątek i kazali nam przyjechać we wtorek między 10-12. Po przyjeździe najpierw idzie się do rejestracji (tak jak tobyło w dniu pierwszej konsultacji). Numerek, okienko, czekamy na wywołanie do lekarza (czekaliśmy 1,5h) i dopiero po rozmowie z nimi, wypełnieniu formularza idziemy na izbę przyjęć(znajduje się w budynku naprzeciw rejestracji). Tam znowu papierki i udajemy się naoddział. Na oddziale kolejne papierki do podpisania, regulamin. Od razu nam powiedziano, że przy dziecku może być tylko jedna osoba i że teraz jeszcze bardziej tego przestrzegają i bardzo pilnują, że można się wymieniać ale ta druga osoba nie może nawet siedzieć w świetlicy. Potem pokazano nam salę i łóżeczko. Proponowałabym wszystkie rzeczy, które chce się mieć przy sobie spakować do jednej torby. Resztę trzeba zostawić w szafach na świetlicy. Szafeczka przy łóżeczku jest standardowa jak w każdym szpitalu, ale w sumie bardzo pojemna, można się pomieścić z najpotrzebniejszymi rzeczami. Na łóżeczku jest pościel, my rozkładaliśmy jeszcze naszą pieluchę flanelową,żeby mała na niej leżała. Łóżeczka są metalowe więc trzeba uważać bo dziecko łatwo sobie może nabić guza. Jak już się rozpakowaliśmy to po jakimś czasie przyszła donas nasza lekarka (dr Offert) mówiła, że operacja będzie następnego dnia, obejrzała Małą i zadałam kilka odpowiedziała, że operacja będzie około 9 i anestezjolog powie mi kiedy mogę podać ostatnie jedzenie, że operować będzie razem z dr Surowcem i że operacja będzie trwać ponad 3 godziny. W tym samym dniu Małą oglądała jeszcze anestezjolog i powiedziała, że między 3 a 4 moge podać ostatnie mleko. W tym dniu już nic istotnego się nie dzialo. Zauważyliśmy natomiast, że w innych salach przy dzieciach siedzi po 2 rodziców i takim sposobem też siedliśmy w dwójkę i tak własciwie było przez cały pobyt na oddziale, jedynie na czas obchodu pielęgniarki kazały wychodzić jednemu z rodziców na świetlicę. Tego dnia trzeba wykąpać dziecko w specjalnym mydełku przed operacją (w niektórych salach są wielkie umywalki albo można dostać małą wanienkę do kąpania i kąpie się wtedy dziecko na podłodze w sali). Następnego dnia w nocy nakarmiłam córkę a rano zawołano nas na założenie wenflonu (zanosi się dziecko do zabiegowego i zostawia i trzeba czekać na zewnątrz, po wszystkim można zabrać dziecko), w międzyczasie obchód, potem kroplówka i pielęgniarka przyszła po nas. Na szczęście trafiliśmy na bardzo fajną i pozwoliła nam razem zanieść Małą. Oddaje się dziecko dwóm pielęgniarkom i wychodzi. Wmiędzyczasie trzeba wszystko spakować i zabrać z sali. Potem czekanie, my pierwsze 2 godziny chodziliśmy po Warszawie żeby się czymś zająć, potem wróciliśmy, ale nasza operacja (razem z wybudzaniem) trwała 5 godzin bo okazało się, że mieliśmy skomplikowany i nietypowy rozszczep. Potem przyszła dr Offert (dr Surowca chwilę wcześniej dopadliśmy na korytarzu i już nam co nieco powiedział) powiedziała,ze operacja w porządku, że skomplikowana, aleMała już wybudzona i oddycha samodzielnie i że zachwilę będziemy mogli do niej iść. Przyszła po nas pielęgniarka i poszliśmy na salę pooperacyjną (dobrze jest zabraćze sobą trochę pampersów, żeby samemu zmienić i żeby zostały na noc). Pierwsze to szok i płacz, że nasze dziecko takie biedne leży, od razu widać że na przeciwbólowych i uspokajających, no i z tymi przywiązanymi rączkami do nóżek (my nie mieliśmy swoich ochraniaczy). Po zobaczeniu się z dzieckiem zostaje już tylko jeden rodzic i trzeba się wymieniać. Dziecko co jakiś czas płacze, rzuca się. W ten dzień można siedzieć do 19 a potem trzeba opuścić oddział i gdzieś przenocować (my nocowaliśmy u sióstr). Następnego dnia rano można być ok 7 (najlepiej dzień wcześniej zapytać pielęgniarki o której można przyjść). I wtedy zaczyna się karmienie. Trzeba zrobić sobie mleko i pielęgniarka pokazuje jak karmić. Trzeba naprawdę zachować zimną krew bo dziecko bardzo się rzuca i denerwuje. Ale żeby wyjść ze szpitala to dziecko musi jeść. Nasza Mała od razu wypiła 20 ml wody i 40 ml mleka, nakarmiona w zasadzie przez pielęgniarkę, troszeczkę przeze mnie (karmiona była butelką ze smoczkiem naciętym, tak ze dziurka była większa i nie wsadza się smoczka tylko zaraz na ustach dziecka się mleko tak jakby wyciska ze smoczka, widziałam też mamy, które karmiły strzykawkami). Za 3 godziny miałam jej próbować dawać już 100 ml. I po każdym nakarmieniu trzeba przepajać rumiankiem, pytałam czy można wodą (bo nasza rumianku nie lubi) ale powiedziano mi, że ma to być właśnie rumianek. Każdą ilość wypitego mleka, rumianku zapisuje się na kartce razem z godziną. Potem przeniesiono nas z powrotem na oddział. Pielęgniarki bardzo pomocne, a my szczęśliwi bo udało nam się nakarmić 100 ml a potem to już w zasadzie co 3 godziny zjadała po 100 lub więcej ml i każdy mówił, że jak tak będzie jeść to nie będzie problemu z wyjściem. Tego dnia dziecko dostaje kroplówki, zastrzyki uspokajające i antybiotyk, czopki przeciwbólowe. No i cały dzień walka z karmieniem i ze złym samopoczuciem dziecka. W nocy to samo. Spała niespokojnie i budziła się a ja praktycznie prawie cały czas nie spałam. Jeszcze miała stan podgorączkowy (jak pyatałam lekarki to mówiła, że to normalne i że może się utrzymywać nawet do tygodnia po operacji. Następnego dnia podobny humor dziecka, ale widać, że już trochę lepiej i na obchodzie pani dr mówi, że jeżeli tylko morfologia wyjdzie dobrze to w sobotę wychodzimy. I znów walka z karmieniem. Morfologia oczywiście wyszła słabo, więc trzeba było powtórzyć w sobotę rano (ważne było żeby się jeszcze bardziej nie pogorszyła, bo to normalne, że się pogarsza po operacji). Tym razem noc już bardziej przespana, ale i tak budziła się z płaczem. W sobotę rano obchód, potem pobranie krwi, wyniki wyszły lepsze więc mogliśmy się zacząć pakować do domu. Dzień wcześniej spisaliśmy sobie pytania do pani dr, żeby o niczym nie zapomnieć bo tak z biegu to połowy rzeczy się człowiek zapomni zapytać a potem się w domu głowi. I już z wypisem pojechaliśmy do domu. Może troche chaotycznie opisane ale tak mniej więcej wyglądał nasz pobyt. Maya122 my jesteśmy bardzo zadowoleni z tego co zrobili dr Offert i dr Surowiec. W pierwszym momencie człowiek jest w szoku i dziecko też zupełnie inaczej wygląda ale teraz jak się przyglądamy to naprawdę bardzo nam się podoba. Także polecam:) Pani dr bardzo sympatyczna i odpowiada na wszystkie pytania. Co do ochraniaczy to nie mieliśmy swoich i teraz się zastanawiam nad ich zrobieniem, bo te od pielęgniarek fajne, ale nasza Mała potrafi sobie zsunąć je z ręki albo poluzować tak, że spokojnie może dostać do buzi (niewiem czy to bandaż się rozciągnął czy co) a w tych robionych to dziecko ma usztywnienie w łokciu i w żaden sposób nie może wsadzić ręki do buzi. Ale tak jak piszę my ich nie mieliśmy więc nie mam porównania, może i tamte mają swoje wady. W szpitalu byliśmy łącznie 5 dni od wtorku do soboty. Zosia90ldz nas przyjęli bez obsunięcia. A właściwie jechaliśmy dzień wcześniej niż nam wyznaczono w maju. Odpowiedź na resztę pytań jest powyżej. Co do radzenia sobie z karmieniem to nam szło bardzo dobrze. Kosztowało nas to wiele nerwów, ale wiedzieliśmy, że żeby wyjść to musimy jeść. I się udało. Co do rzeczy, które mieliśmy to: kiążeczka zdrowia (której w zasadzie nawet nie oglądano) skierowanie do szpitala wyniki wszystkich potrzebnych badań zaświadczenie od lekarza (o które wogóle nie proszono) ubezpieczenie dziecka mleko (w szpitalu można zamówić mieszanki jakby ktoś chciał), butelki, to co do karmienia i jedzenia normalnie macie (przynajmniej na ten pierwszy dzień) strzykawki 20 ml (my nie użyliśmy akurat, ale jakby ktoś potrzebował do karmienia to lepiej mieć kilka niż się o wszystko prosić) termos pampersy (nam spokojnie starczyło opakowanie 50 szt. - jeszcze część przywieźliśmy do domu) chusteczki nawilżane (starczyła nam paczka 80 szt) pieluchy flanelowe 3szt (stosowaliśmy jako prześcieradło) pieluchy tetrowe 12 szt (nie zużyliśmy wszystkich, wykorzystywane były przy karmieniu, żeby się nie zalała mlekiem) płatki, gaziki (przydają się do czyszczenia twarzy) rumianek okrycie po kąpieli śliniaki (jeżeli ktoś woli do karmienia, nam starczały te pieluchy tetrowe) kocyk zabawki na pierwszy dzień alantan maść ubranka: body z długim lub krótkim rękawkiem (w zależności jakie dzieci lubią temperatury, na oddziale jest raczej ciepło i jest suche powietrze, ale w nocy bywa chłodno, szczególnie teraz w taką pogodę i jak dzieci bardzo się ślinią), spodenki ze skarpetkami, rajstopki, pajacyki na noc (to według nas najbardziej przydatne zestawy ubraniowe na oddziale), wenflon zwykle jest w stópce więc dobrze jest mieć coś takiego,żeby dobrze się tam dostać Chyba wszystko, nie ma sensu zabierać mydła i papieru toaletowego bo są na oddziale. Do spania są materace i koce (mi brakowało poduszki więc zwijałam ręcznik pod głowę). Jeżeli macie jeszcze jakieś pytania to piszcie bo mogłam coś istotnego pominąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tysiaczek82
Mimamaa dzięki za opis..... odezwij się kiedyś do mnie prywatnie, jestem z dąbrowy górniczej.......nas przyjmował dr surowiec..... chciałabym bys mi coś o nim napisała, bo to chyba on będzie nas operował.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tysiaczek82
jrenkowska@op.pl to mój mail.... my mamy lewostronny rozszczep wargi, wyrosta zebodołowego i podniebienia i oczywiście jak pech to pech miękkiego jak nożem przeciął :( dr surowiec powiedział,że jest szeroki rozszczep....boję się, chcę by dobrze mówiła i wygladała....a właśnie jest tu ktoś kto ma dziecko takie juz mówiące po rozszczepie co ma ze 2 lata, albo jakoś tak? i co jak mówią po operacji? myślę, ze to dobre pytanie i wiele osób interesuje?????????co z mową po operacji??????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama Kuby 2012
do MiMaMaMa, dzięki za tak szczegółowy opis operacji. Aż się serce kraje, jak się tego czyta i ile dzieci muszą przejść. Rozumiem, że jesteście zadowoleni z efektów operacji w Centrum (ja cały czas rozważam, gdzie operować). Mój synek ma obustronny rozszczep wargi i podniebienia - myślę, że też będzie to skomplikowany rozszczep do operacji. Czyli w szpitalu jest się czasami dłużej niż 3 dni, wszystko zależy od wyników dziecka i od tego jak je. Czy mieliście gdzieś zarezerwowane noclegi? Czy spotkałaś się może z opinią od jakiś rodziców, że mają jakieś uwagi do przeprowadzonej 1 operacji? Czy byli też może rodzice, którzy pierwszą operację robili prywatnie a kolejną w Centrum? Może to są głupie pytania, ale chcę zrobić wszystko, żeby niczego sobie w życiu nie zarzucić, że czegoś nie zrobiłam. A mogę się zapytać skąd jesteście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zosia90ldz
Dziękuje Ci za tak wyczerpującą odpowiedz. Jeszcze mam Do Ciebie pytanka dwa. Powiedz mi czy na noc może zostać tylko mama czy tata tez chodzi mi o to czy będziemy się mogli z mężem wymieniać? A my tez będziemy spać u sióstr. Jest tam jakiś dojazd MPK bezpośredni od szpitala czy na pieszo chodziliście? Bo autem to tam nam się nie widzi z tego względu ze parking drogi. A po za tym mój tata nas zawiezie i s powrotem wróci do lodzi bo do warszawy nie daleko a samochód będzie nam nie potrzebny chyba. Własnie nie wiem jak to zrobić?A może będzie nam potrzebny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anialubli
zosia y mielismy 2 miesiace operacje teu i mielisy saochod az nocowal u siostr i przyjezdzal autem a parkowal na uboczu po prostu rano jak jedziesz sa miejsca u nas zdal reacje samochod i nie tylko u nas ale kolzanka tez byla z ezem mieli smaochod i tez jezdz pozdrawiam..u mnie jest problem ze spaniem poradzci co robilisci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IwonaNikuś
tysiaczek82 Mój synuś ma rok i 6 mc, operacja była rok temu. Jesteśmy oczywiście pod opieką logopedy ale wszystko jest dobrze. Mały mówi sporo i wyraźnie. Sprawa mowy to chyba dość indywidualna sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MiMaMaMa dzięki, że wszystko tak dokładnie opisałaś. my mimo, że mamy jeszcze 2 miesiące do operacji to już trochę się boję i zaczynam myśleć o tym, a ten Twój opis kilka spraw mi wyjaśnił :) napisz jak sobie radzicie w domu, pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zosia90ldz
No tak ale widzisz mój mąż nie ma prawa jazdy tylko ja i dlatego pytam o MPK. Mały pewnie jest wystraszony i dlatego się budzi. My zawsze jak z Maja wracamy od lekarza to tez w nocy nam płacze ale my mamy na to nietypowy sposób teściowej. Może to nie racjonalne ale przelewamy nad nią jajko i jak ręka odjął. Naprawdę aż byłam w szoku że to działa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MiMaMaMa
Mama Kuby 2012 My jesteśmy bardzo zadowoleni z efektu. Oczywiście trzeba się przyzwyczaić bo dziecko zupełnie inaczej wygląda. Dziś zobaczę pełniejszy efekt bo będzie miała ściągane szwy z wargusi. My w szpitalu byliśmy 5 dni, ale nie wynikało to ze złych wyników bo i tak morfologię mieliśmy zleconą dopiero w piątek koło południa i wiadomo było, że wypuszczą nas najwcześniej w sobotę. A jeść jadła dobrze więc może teraz trzymają po prostu dłużej. Bo już w dniu przyjęcia czyli we wtorek lekarka mówiła o sobocie jako możliwym dniu wypisu. Zresztą na tej sali była jeszcze jedna dziewczynka, która była przyjęta w środę a wyjść miała najwcześniej w niedzielę, a ona była prowadzona przez innego lekarza (ale tam były duże problemy z jedzeniem więc niewiem czy wyszła). Noclegi mieliśmy wynajęte u sióstr zakonnych. Bardzo przyjemne pokoje i dobre warunki. Jedynym ograniczeniem u nich był powrót do 20-20.30. Odnośnie opinii to ja akurat nie spotkałam niezadowolonych rodziców. Ani takich, którzy pierwszą operację mieli prywatnie, a nie w Instytucie, zresztą dla wszystkich to była chyba dopiero pierwsza operacja rozszczepu. My jesteśmy z woj. śląskiego, z Będzina. Zosia90ldz Nie widziałam, żeby w nocy się ktoś wymieniał. Zostawał zawsze jeden rodzic. Co do przejazdu MPK to na pewno jest autobus bezpośredni 105. I tym mój mąż jeździł (też nie ma prawa jazdy).Co prawda była z nami moja mama (polecam trzecią osobę jak się ma taką możliwość, nie trzeba się martwić o jedzenie, o zakupy, zawsze może dowieźć coś co brakuje, a my siedzieliśmy cały czas przy dziecku). Nam samochód na czas pobytu w ogóle nie był potrzebny. Ten autobus jeździ co 4 minuty, więc bardzo często. Zosia jak możesz to napisz coś dokładniej otym przelewaniu jajka, jak to dokładnie wygląda. Mój mąż w takie rzeczy nie wierzy, ale przy tym conocnym płaczu Małej stwierdził, że spróbowałby nawet tego:) janet99 W domku wszystko się kręci wokół Małej. Pielegnacja buźki i ciągła obserwacja czy coś sobie ze szwami nie robi. Na początku się bardzo baliśmy, ale teraz już spokojniej do tego podchodzimy. Zresztą przy ciągłym patrzeniu na nią dała radę sobie 2 szwy wyciągnąć:) Mam nadzieję, że od dzisiaj będzie jeszcze lepiej bo mąż pojechał z nią na ściągnięcie szwów (mnie wczoraj złapała jelitówka i dzisiaj jestem półżywa i tak słaba, że nie dałam rady). Mamy jeszcze nadzieję, że powoli zacznie się uspokajać też w nocy bo budzi nam się z płaczem i że zacznie dochodzić do siebie i będzie znów taka radosna jak była przed operacją:) Jeszcze taka może przydatna dla kogoś informacja odnośnie l4 na czas pobytu w szpitalu. Trzeba rozmawiać z lekarzem prowadzącym na ten temat. Bo ja np. nie dostałam, ale inna babka u innej lekarki dostała.Więc trzeba próbować:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama Kuby 2012
do MiMaMaMa, Ja też jestem z Będzina (osiedle Zamkowe), prześlę ci mojego mail-a anna.bieniek436@gmail.com - możesz do mnie napisać jak będziesz miała chwilę. Chciałabym się ocoś zapytać Ciebie. A nie wiesz ile kosztuje pobyt w hotelu, który jest ponoć przy Instytucie? A szwy twoja mała ma ściągane w W-wie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MiMaMaMa
Mamo Kuby napewno napiszę jak się już tu z Małą jakoś zorganizujemy po tej operacji:) Co do hotelu to nie mam pojęcia ile kosztuje, my nocowaliśmy u sióstr i tam się płaci co łaska. A szwy jej ściągnęli w Warszawie, woleliśmy, żeby już wszystko było tam zrobione:) Zresztą nawet nie pytaliśmy czy możemy gdzie indziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zosia90ldz
MiMaMaMa Dziękuję za te wszystkie odpowiedzi. Bardzo mnie to cieszy ze jeździ tam bezpośredni autobus. Przynajmniej już jednym nie muszę się martwic. A my wczoraj byliśmy na ekg i mała znowu się wystraszyła i spala cala noc nie spokojnie i popłakiwała ale stwierdziłam ze jak w ta noc tak będzie to znowu jej jako przeleje bo może jej się coś śniło (pewnie ta pani z ekg). A wiec tak kiedy dziecko już uśnie (tylko musi spać tak porządnie u nas jest to 10 min po zamknięciu oczu malej) bierzesz dwie szklanki w jednej masz zimna wodę z kranu tak ok pół szklanki druga pusta i jedno jajko. Gdy dziecko śpi nad jej główka trzymasz szklanki potem wbijasz jajko do tej szklanki z woda i gdy już jajko w niej będzie przelewasz je do drugiej pustej szklanki a skorupki wrzucasz do szklanki gdzie wcześniej było jajko. Potem oby dwie szklaneczki kładziesz pod łóżeczko pod główkę i trzymasz do rana. Może jest to nie możliwe ale nam zawsze jajko się ścina w tej zimnej wodzie powstają takie fafrucle. Mam nadzieje ze nie opisałam tego jakoś chaotycznie. A i postaraj się aby mała się nie obudziła. Daj znać jak zadziała mam nadzieje że jej to pomoże. Na maje zawsze działa. Trzymam kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×