Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość kubciamala
pomozcie mi zrozumiec dlaczego kolejny facet mnie rzuca zanim nawet zwiazek sie zaczal??? prosze pomozcie mi to zmienic. jestem DDD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
a ddd jestem w tym sensie ze bylam ponizana. obwiniana o wszystko i totalnie odrzucona i izolowana. uznana za gorsza winna i beznadziejna. brzydka i nic niewarta. jak mam to zmienic??? zdaje sobie sprawe z problemu ale nie radze sobie. w zwiazkach zawsze staam sie panowac nad sytuacja zeby przypadkiem nie stalo sie cos zagrazajacego. staram sie tez uslugiwac facetowi. wcielam sie w role podnozka. wybieram tych facetow ktorzy mnie nie chca. najczesciej wyglada to tak ze spotykam sie z facetem i ja go nie chce. potem on sie nudzi i zaczyna odsuwac sie a ja wtedy czuje sie odrzucana i na chama chce go zatrzymac a on ucieka ode mnie. to jest takie upakarzajace. mialam juz dziesiatki takich przypadkow. czuje sie tragicznie. czy powinnam facetom mowic ze jestem ddd?? teraz kolejny facet po 2 miesiecznej znajomosci zaczyna sie odsuwac. strasznie to przezywam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
czy mozna go jakos zatrzymac? juz teraz staram sie nie dzwonic i nie pisac i nie nekac go. ale czy to pomoze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
dodam ze matka rozwiodla sie z ojcem jak mialam 5 lat. nie kochala go. miala kochanka z ktorym zmajstrowala mojego pol brata. po czym kochanek ja rzucil. brat jest mlodszy o 3 lata. zawsze czulam ze nienawidzila mnie za to ze przeze mnie nie mogla byc z kochankiem. zawsze faworyzowala brata. ktory od zawsze mnie bil i wyzywal od najgorszych. dopiero w wieku dwudziestu lat po tym jak mnie kolejny raz pobil ucieklam z domu. z matka sie 'pododzielam' ale obie udajemy ze wszystko jest ok. zreszta mysle ze z nia nie da sie o tym rozmawiac. ojca mojego zawsze trzymala na dystans mimo ze byl dobrym czlowiekiem i przychodzil czesto aby sie spotkac z dziecmi prawie nigdy go nie wpuszczala do domu. nie potrafie sobie z tym poradzic. im jestem starsza tym jest gorzej. nie mam depresji mam dobra prace. radze sobie ale z facetami jest beznadziejnie. potrzebuje przyjaciela z ktorym moglabym byc soba szczesliwa i szczera ale sie 1 boje zaufac 2 wszyscy uciekaja ode mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
co mam zrobic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
to podaj mi reke prosze i powiedz co myslisz o mojej chorej sytuacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
chce powiedziec ze na zewnatrz wszyscy uwazaja ze jest ok. nikt nie wi jak jest i bylo naprawde. uchodze za silna kobiete.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kubciamala 🌻 Myslę, że to jest miejsce własnie dla Ciebie. Ja też jestem przypadkiem z problemem odrzucenia jako główna lekcja do odrobienia w życiu :D Zostań, czytaj, a reszta przyjdzie sama. Na dzień dobry przeczytaj \"O kobietach, które kochają za bardzo \" Zobaczysz, jak bardzo nie jesteś sama. Myślę, że to zdecydowania problem z dzieciństwa i to problem na lata. Dużo pracy przed Tobą :D To dobra wiadomość. Bo skoro można nad sobą pracować, to jest nadzieja na zmiany. Jeśli będziesz w stanie zmienić swój chory schemat funkcjonowania, a to potrwa raczej lata nie miesiące, to masz szanse na szczęśliwą przyszłość i szczęśliwy, satysfakcjonujący związek, w którym nie będziesz podnóżkiem, a równorzędnym partnerem. :D Ja cały czas jestem na drodze do zdrowienia.Ale jestem duża szczęśliwsza, niż jeszcze kilka lat temu. Więc kiedy staniesz się całym jabłkiem, a nie chorą połówką, dopiero wtedy masz szanse spotkać drugie całe jabłko. Zachęcam cię także do pracy z psychologiem, czy psychiatrą. może nawet leki na dobry początek? Prawie wszystkie tutaj przechodziłyśmy taką drogę, więc jeśli zechcesz skorzystać z naszego doświadczenia to zapraszamy. stukpuk 😍 Oczywiście, zostań z nami. Chętnie Cię tutaj widzimy i chętnie będziemy czytały. niebo 😍 Pamiętam, jak spotkałam drugiego M, to mój syn miał 4 lata. I byłam bardzo drażliwa na tym punkcie, że on jest dla mnie najważniejszy. Nadwrażliwa. Czemu nie postawisz sprawy jasno i prosto.? Powiedz M prosto z mostu: Mój syn jest dla mnie NAJWAZNIEJSZY, bo jest moim dzieckiem, a ja jestem matką. Jeśli chcesz walczyć z moim synem, to przegrasz. Po prostu. Bo zawsze wybiorę mojego syna. Nawet jak będziemy mieli własne dziecko, to dla mnie najważniejsze będą i tak dzieci. Oboje. Ty zawsze będziesz teraz na DRUGIM miejscu, a potem na TRZECIM po naszym dziecku. I nigdy nie stawiaj mnie w sytuacji wyboru. Bo wyboru ja już dokonałam. Ty się boisz postawić tak sprawę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
renta11 dzieki za odpowiedz ta ksiazke czytalam ale oprocz stwierdzenia faktow nie ma tam 'lekarstwa' na wyjscie z sytuacji. jak ty z tym walczysz? jak sie wyleczylas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
czy mozesz wypunktowac to co musze w sobie zmienic?? partnerzy sa ok dopuki ja nie zaczynam sie za bardzo angazowac. sa normalni nie sa dziwakami ani alkoholikami moze dlatego mnie olewaja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
poza tym jestem szczesliwa brakuje mi tylko normalnego zwiazku z facetem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
z bratem nie mam kontaktu. z matka dobry i z ojcem tez dobry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholipa
renta nie, z calym szacunkiem, prosze nie, mezczyzna, maz,partner, kochanek, konkubent jak zwal tak zwal, nie jest i nigdy nie moze byc na drugim miejscu, czy trzecim miejscu on jest na miejscu INNYM on nie jest na tej samej platformie On ma i powinien miec inne miejsce i swoja wazna czesc ale to jest inna czesc nas i naszego zycia niz nasz wspoltowarzysz dlatego takze zakusy M nieba na jej syna i relacje syn-matka uwazam za niedobre, bo to sa zupenie inne relacje nawet jezeli dzieci doladnie robia to samo - czyli probuja ingereowac w zycie uczuciowe rodzicow, nie jest to dobre wyrazenie opinii to jedno, szantaz, emocje stawianie sprawy na ostrzu noza przez dziecko.dzieci a partnera to inna kwestia wybor dziecko -partner , pewnie ze wybor dziecko aboslutnie bexapelacyjnie ale oto chodzi by taki wybor nie zaswital nikomu w glowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Renta ❤️ oczywiście, że tak, że mówiłam.... tym bardziej, że dla niego jako ojca, jego syn jest NAJWAŻNIEJSZY i poświęca mu dużo czasu, uwagi, serca. Ale jedynym argumentem dla M jest to, że jego mały ma 12 lat...czyli potrzebuje więcej uwagi, a mój jest dorosły więc niech idzie na swoje... Taka jest logika M, przy czym o to tzw swoje, chce mojemu synowi zapewnić, ale mój syn nie ma zamiaru się wyprowadzić i ja uważam, że nie musi się wyprowadzać ze swojego domu jeśli nie chce. Po za tym ja ciągle nie mogę pojąć tej walki mojego M o mój dom. Zawsze z tym był problem..tzn problem dla niego, dlatego woli wynajmować i płacić, choć koszty tego małego mieszkania sa koszmarne. stuku puk puk ❤️ Uważam, że to co yezz 🌻 napisał jest bardzo rozsądne. Ja już nie wiem co Ci napisać, bo wspierania nie chcesz, wskazówek nie chcesz, a ja nie chcę Cię sprawiać niepotrzebnej przykrości. My tez nie jesteśmy zawodowymi terapeutkami i każda pisze od serca...ale jak umie. Nie można tez wszystkiego brać do siebie, trzeba wybierać co najbardziej dociera, co najbardziej pomaga.... oddzielać ziarna od plew wg subiektywnej oceny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój syn nie widzi problemu z zamieszkania M...przecież już kilka lat tak było. Nawet często pyta co M wyprawia i jak ten nasz związek wygląda. To M się upiera i za nic nie chce zamieszkać znowu z nami, we trójkę. Przy czym on ma problem z ważnością...cały czas gada, że mój syn dziedziczy po mnie i to tez jego dom, a M jest tylko lokatorem. Jestem zmęczona tym ciągłym stawianiem mnie pod ściana i graniu na moich uczuciach. Brak stabilizacji i te codzienne pytania gdzie dzisiaj będziesz spała??? Chociaż teraz to i tak chyba nie ma znaczenia... nie widzę możliwości rozwiązania tej sytuacji. Dlatego powiedziałam, że wycofuję się...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stukpuk_puk puk
dziękuje nie bardzo mam czas ale zaś wyszło z czym mam kłopot : NIE UMIEM JASNO MÓWIĆ CZEGO CHCĘ, CZEGO NIE CHCĘ ! ćwicze i przerabiam te lekcje do odrobienia rzadko, bo tryb zycia mam chaotyczny, a jedyne wspomnienia w tym temacie mam z domu rodzinnego, gdzi emówienie o tym czego chcę a czego nie chcę było kwitowane :" co Ty wiesz o życieu", "co wolno wojewodzie, to nie Tobie smrodzie", "dzieci i ryby, głosy nie mają", gorzej, bo z tym ż ejestem podbna do którgokoleik z Rodziców trza było sie kryć na zmiane prze jednym lub drugim,no bo z zasady wzajemnie siebie nie znosili. Jakby nie patrzeć jestem genetycznym zlepkiem tych dwojg, no i załatwili mi wojnę emocjonalną, njpierw eksterytorialną, bo żarli siebie wzajemnie, a potem wewnętrzną, no bo zaczęłam gryźć siebie. Żeby nie oberwać w łeb za to czego chcę, na wszelki wypadek w ogóle nie wykształciłam w sobie umiejętności chcenia czegokolwiek dla siebie, bo też na wszelki wyadek nie wiedziałam do kogo bardziej jestem podobna, a już zupełnie nie przysłao mi do głowy że można być sobą. Dlatego obchodze temat dookoła, zalewam poezją lub filozofią unikam prostych i treściwych komunikatów, na wszelki wypadek nikt nie wie o co mi tak naprawe łazi, no i wychodzi na to ze jestem tajemnicza, a tak naprawdę jestem bardzo samotna i nie wiem jak chcieć? Jak to się robi że się wie czego sie chce. Bo u mnie samograj poległa na tym,: żeby nikigo nie rozczarowqć, spełnie życzenia innych. A jak się skończyło i wymagają samodzielności nagle się okazuję że bez prikazów ani rusz. O to chodzi że ja nie umiem chcieć na bierząco. Wiem czego pragnę, wiem że chodzi mi o miłość i Rodzinę ale to sie sklada z setek drobnych rzeczy, których trzeba chcieć lub nie chcieć. I z tym mam problem. Ok, musze kończyć, bo pracuje na chleb i rachunki. Mimo że wyszło jakbym była primabaleriną, urażoną niedostatkiem uwagi, próbowałam, może nieudolnie wyrazić że mi coś nie gra. Jestem typem aspołecznym, po prostu nie znam się na obyczajowści, mam kłopot z czytaniem i wydawaniem z siebie komunikatów zrozumiałych powszechnie. Nie wynika to z chcęci bycia primabaleriną, księżniczką na ziarnku grochu, która to "och jak bardzo jest niezrozumiana przez wszytkich". Ja zwyczajnie mimo, że gdy zaufam jestem dziarską dziweczyną, nie umiem w społeczeństwie funkcjonować, bo zadużo jest rzeczy co do których trzeba sie okrślić - lubię, nie lubię, chcę, nie chcę, wiem, nie wiem, boję się i mam w nosie papa Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholipa
matko, stuk - puk przeczytaj jeszcze raz co napisalac w ostaniem poście o sobie jako typie aspolecznym i przeczytaj to tak, jakbys czytala kogos obcego widzisz co piszesz? a piszesz, wiec puknij sie mocno w bum bum i zacznij pisac ... bedziesz lepsza niz maslowska, bo nie kazdemu rozdrapywanie ran wychodzi na dobre, warto o zapamietac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kubciamala 😍 Dzisiaj jest tak. Ty nie kochasz siebie, a przynajmniej ja tak myślę. Więc jak ktoś inny ma Ciebie pokochać? Najważniejsza rzecz, która leży na drodze do zdrowienia to – pokochanie siebie. To trudne, a nawet bardzo trudne i bolesne. Czytając to forum i przebywając z nami, nauczysz się tego. Pokochasz siebie, nabierzesz większego poczucia własnej wartości. Wtedy sama nie pozwolisz, by ktoś Ciebie żle traktował. A jeśli Ty zaczniesz siebie traktować z szacunkiem, to inni też tak Ciebie będą traktować. I nie będzie problemu z podnóżkiem :D Ja zaczęłam od tego, że szłam do łazienki, patrzyłam w lustro i mówiłam do siebie: Reniu, jesteś fajną i piękną kobietą. Kocham Cię. :D Spróbuj, a zobaczysz jakie to trudne. Spojrzeć sobie w oczy i wyznać miłość. Pewnie zaczniesz płakać. I dobrze, płacz. To oczyszcza. A wieczorem w łóżku pogłaszcz się, utul. I mów sobie to, czego nie powiedzieli Ci rodzice. Mów do swojej małej dziewczynki w sobie. Ukochaj ją. Brak miłości do siebie to deficyt wyniesiony z dzieciństwa. Twoi rodzice dali Ci za mało miłości. Dlatego szukasz tego w kolejnych facetach. Ciepła i miłości. I dla tego ciepła robisz to wszystko i dajesz za dużo. W nadzieji, że im więcej dasz, tym więcej dostaniesz. Żaden partner nie ukoi bólu w Tobie. Tylko Ty dorosła możesz ukochać swoją małą dziewczynkę. Ty sama możesz sobie dać morze miłości. To jest możliwe i realne. :D A ponieważ prawdopodobnie doznałaś odrzucenia we wczesnym dzieciństwie i to znasz dobrze, to prowokujesz sytuacje, by powtarzać to odrzucenie. To wybieranie partnerów i prowokowanie sytuacji jest charakterystyczne. To zawsze jest Twój wybór. To trudne do zaakceptowania, ale to jest zawsze Twój wybór. To kręcenie się na chorych emocjach jest świetnie znane każdej z nas. I nie ma co ukrywać, trudne jest wyjście z tej kręcącej się karuzeli. Ale jest możliwe. Ale o tym potem. Nie chcę Cię zarzucać za dużą ilością informacji. Wszystko wymaga czasu. Daj sobie czas. Zostań z nami, czytaj to forum od początku. Wierzę, że Tobie się uda. Jest tutaj wiele przykładów na to, że to się udaje. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niebo 😍 Pewnie jest coś w tym, co napisała Yezz. Taka gra w przybliżanie-oddalanie. I strach przed bliskością. Bo i syn i ten dom. Takie rzeczy, których spełnić ci po prostu nie wolno. I Ty o tym wiesz.I on raczej tez wie. więc każe ci dać to, czego i tak mu nie dasz. Dlaczego? Bo chce tylko grać w grę.Jazda na emocjach. Znasz to? A może on, jak też słusznie sugeruje Ewa, jest jednak bardzo mocno zaburzony. I nigdy nie będzie Ci z nim po drodze. Mnie zaniepokoiło to, że Ty zdecydowałaś się na dziecko. Taka wymiana, on ci dziecko, więc Ty mu .....dom, syna?. Ty zagrałaś z nim w grę. To raczej nie było świadome przeżywanie, to była gra. I to z obydwu stron. Przepraszam niebo 😍 , ale chyba jesteś na to gotowa. I dlaczego dajesz wzbudzać w sobie poczucie winy? Znowu gra? Dla tego ciepła, tych ciepłych dłoni co zrobisz niebo? 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cholipa 😍 Oczywiście, masz rację. Partner jest zawsze obok dzieci.W sercu jest miejsce dla każdego i inaczej. Pisałam, że ja byłam nadwrażliwa. Ale u nieba to raczej gra w eliminowanie syna. Bo przecież jest jeszcze sprawa domu.Więc to tylko gra. Więc warto ustalić jasne reguły. Nie - bo nie. Żeby nie grać. Ale oni grają razem. i to jest problem. Bo że on gra. To sru. Ale ty kochane niebo 😍 też grasz. i to jest problem. Myślę, że wy się jeszcze zejdziecie. Będzie tak, dopóki ktoś nie przerwie tej gry. Ktoś bardziej zdrowy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane ❤️ Wy wszystkie macie rację razem i każda z osobna. I we wszystkich słowach jest mądrość i doświadczenie, i rozum i emocje i chcenie jak najlepiej...dla mnie. Wiem to. Ja też wiem, że Wy wiecie, że ja wiem...co trzeba, co jest grane, bo wszystkie jesteśmy dużymi dziewczynkami życiowo, choć niektóre mają małe dziewczynki wewnątrz... Znowu u mnie dwa dni w piżamce, lody, komp, tv... ale jest progres, to ja tak postanowiłam, ani jednej łezki i zdrowy rozsądek. Oneill ładnie mi napisała... Może mój M mieć same zalety i TYLKO jedną wadę, ale ta wada będzie dla mnie przekreślała możliwość współistnienia...i co? Straszne. Jak się człowiek nie obróci doopa zawsze z tyłu... I te gry, w które daje się wciągać. I znam to i wiem i się męczę i trudno... choć już inaczej niż poprzednim razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewcia...❤️ Ci wspaniali MM czy nawet MMM ...gdzież oni są? Gdzie Ci mężczyźni? Wokół mnie, wśród moich koleżanek, znajomych.... są sami m. Wśród nich, mój M jest naprawdę wspaniałym facetem, niestety. Jacyś sami popaprańcy i nieudacznicy trafiają się moim koleżankom, na tle których mój M to Gość, który ma tylko takie małe schizy... Tak to wygląda. Masz rację co do mojego rozumienia i doświadczania. Zupełnie inaczej to teraz wygląda i trwa krócej, bo już wiem czego chcę...chce byc szczęsliwa i nie naginam się. Cóż...mogłabym powiedzieć, OK Kochanie zawieśmy na kilka miesięcy jak chcesz... ale ja bym była nieszczęśliwa wtedy, czułabym się oszukana, źle...dlatego powiedziałam pass.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niebo 😍 \"Może mój M mieć same zalety i TYLKO jedną wadę, ale ta wada będzie dla mnie przekreślała możliwość współistnienia...i co? Straszne.\" Ja tez niebo latami robiłam bilans. i zawsze wychodziło mi na plus.Bo pracowity, pieniądze do domu w zębach przynosi, nie zdradza, kocha, dobry ojciec itd. Tylko te dwie wady (agresja,flirty=borderline) to co? No i drugi mąż, drugi ojciec. I tak oszukiwałam siebie latami. aż jedna kropla więcej przelała szalę. I wcale to nie było bicie, to było 2 lata wcześniej. to było takie .... nieduże. Wcześniej byłam manipulowana, bo chciałam być manipulowana. Ale wystarczające bym zrozumiała, że szacunek dla mnie to jest to, na czym mi zależy najbardziej. I jeśli przez flirty mam się rozwieść, to trudno. I że mam w dupie, czy jakiś sąd to zrozumie, czy nie. Dla mnie to było ważne. :D Bo on miał na czole napis \"wolny:, A dzisiaj ma napis \"zajęty\". Ale najpierw musiał stracić, by docenić i chcieć się zmienić. No i czas, bo borderline często wygasa po 40-stce (tak, że diagnozuje się 20 %). I pewnie tak się tez stało. Więc to moje doświadczenie nie rozjaśnia Twojej sytuacji. Ja wiem jedno. Ty musisz mieć wewnętrzne przekonanie, że chcesz sie rozejść.Inaczej to nadal będzie gra. A tego ja nie widzę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
hej dziewczyny czesc Renta11 masz racje nie kocham siebie i nie szanuje siebie. ale prubuje to zmienic. nawet codziennie to kontroluje to w jaki sposob ja komunikuje sie z innymi i inni ze mna. nawet ksiadz na spowiedzi kazal zebym siebie pokochala. ja nie umiem. to znaczy kocham sie wiem ze jestem ladna itp. ale zawsze w sytuacjach 'kryzysowych' wracam do dawnej roli godzenia sie na ponizanie i usmiechania sie gdy inni mnie kopia. nie wiem wtedy jak zareagowac. to prawda ze z poprzednimi facetami szukalam tylko punktu zapalnego by zrazic ich do siebie. gdy ktos zaczyna sie mna interesowac to ja zaczynam opowiadac o sobie takie rzeczy ze slyszac je sama bym uciekla. temu nowemu facetowi tez tak nagadalam. ale zalezy mi na nim i chcialabym jakos to uratowac. ale nie wiem jak mam to zrobic. jak sie zachowywac. proces 'zdrowienia' zaczelam rok temu od naprawienia relacji z rodzina i od odciecia sie od toksycznego zwiazku i toksycznych znajomych ktorzy wykorzystywali moja slabosc. zdobylam nowych znajomych ktorzy sa ok i czuje sie dobrze z nimi. mialam pare nowych zwiazkow ale wszyscy uciekaja. ten ostatni facet jest ok. ale jako kolejny odrzucil mnie chyba bo od srody nie mam z nim kontaktu i nie odpisuje. a ja nie chce sie narzucac i tez nie chce sie wkresac w bycie odrzucona ofiara. jak to trzeba rozegrac. jak zaczac relacje z nowym facetem aby ten od razu nie zwial?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
musze zaznaczyc ze moj eks byl naprawde destrukcyjny i po 4 latach sie wyrwalam po paru powrotach. wiec ide do przodu. poznaje teraz normalnych facetow ale zawsze uciekaja. co robic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
jak wyleczyc sie z ddd?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość casta26
To teraz moja historia w wielkim skrocie. Partner na pewno molestuje mnie psychicznie i nawet fizycznie. Ciagle mnie obmacuje sciska szczypie i nawet gryzie. W ten sam sposob traktuje syna. I wlasnie o syna mi chodzi. Bo moj maz, zeby mi dogryzc , wyzywa sie na dziecku. Moze nie wyzywa, ale mu dokucza, chcac spowodowac u niego zlosc. Specjalnie. Robi z syna po prostu glupka. Raz mowi cos, za chwile mowi do niego co innego. Nie pozwala sie mu dotykac, a jak go na spacerze wzial za reke, to nakrzyczal na syna, ze on mu na to nie pozwolil. Wiem, ze to wszystko po to, zeby mnie zdenerwowac. Czy jest cos takiego jak niechec do dziecka z powodu matki? Tzn, czy istnieje mechanizm, ktory pozwala mezczyznie odwrocic sie od syna, dlatego, ze nie lubi jego matki? Nie pamietam, zeby moj ojciec po klotni z matka odnosil sie wrogo do mnie... Moj maz nawet wypomina mi, ze syn nie jest jego... Choc dobrze wie, ze byl moim pierwszym i jedynym... Co wy na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo; Ja tez po domu caly dzien dzisiaj w pizamie i szlafroku latam, a raczej siedze tak jak Stul-puk nad praca papierowo- kreatywna.. Ale ja tak czasami lubie, wtedy moje soki tworcze przeplywaja swobodnie w moim organizmie. A moj MMM ( no badzmy szczerzy raczej M i pol ) tylko donosi mi kawe i czasem niestety slodycze. :( Niebo, zabko ja widze twoja sytuacje tak: Masz niezbyt zdrowy uklad ze swoim M ( lagodnie mowiac) i nie do konca zdrowy uklad z doroslym juz synem. Przyznam ci sie, ze nie bylam zwolenniczka twojego powrotu do M, sadzilam, ze duzo lepiej byloby ci bez niego. Ale Ty wrocilas, a ja nie powiedzialam ani jednego slowa, chociaz bardzo mnie korcilo. :D Bo wiem jakie sily magnetyczno- chemiczne potrafia zadzialac pomiedzy kobieta a mezczyzna i zaden zdrowy rozsadek nic tam nie zdziala. Wiec zamknelam dziob. :D W koncu tylko Ty wiesz na ile go naprawde kochasz dla niego, a na ile dla siebie.Tylko Ty na wlasnej skorze czujesz na ile on kocha ciebie dla ciebia, a na ile dla niego. My oceniamy twojego M na podstawie pojedynczych epizodow, ktore ty opisujesz. A wierz mi te epizody nie ukazuja M w ciekawym swietle. Widac manipulanta, widac kogos kto nie przyjechal do szpitala gdy bylas chora, kogos, kto zaostrza twoje stosunki z synem zamiast je lagodzic. Ale ty na codzien widzisz rowniez jego plusy. Chocby zwykly dotyk, o ktorym tu ostatnio tak sie duzo mowi, wspolnota z mezczyzna, czy w pelni satysfakcjonujacy seks.. Rozwazylas plusy i minusy - wybralas zycie z M. I wolno ci, twoje zycie. Ja ci po cichu zyczylam szczescia. Jest jednak cos co mi sie bardzo nie podobalo w tym waszym powrocie, a mianowicie ta wielka, grubymi niciami szyta MANIPULACJA pt. \' zrobimy sobie dzidziusia gdy do mnie wrocisz\". Ja wiem jak bardzo chcesz miec dziecko ( pewnie dziewczynke :D ) i wiem, ze twoj zegar biologiczny tyka bardzo glosno. Slysze steskniony krzyk twojej macicy i w pelni go rozumiem. Ale... oczywiscie zawsze jest ale... ja czuje, ze ta potencjalna ciaza stanowi dla ciebie i dla dziecka ogromne zagrozenie. Ja osobiscie uwazam, ze kobieta z malym dzieckiem na reku staje sie zakladnikiem spoleczenstwa, a juz w szczegolnosci swojego meza. Masz duza szanse, ze trudy ciazy, twojego zdrowia i pologu moga bardzo oddalic twojego M od ciebie. Pamietaj ze juz jedna matke swojego dziecka odstawil od siebie. Chcialabyn ci jeszcze napisac o drugiej wypadkowej twojego rownania zycia na dzis... a mianowicie o twoim doroslym synu , ktory choc dorosly to potrzebuje obecnosci ojca lub kogos kto moglby ta role spelniac. Zauwaz- jemu nie przeszkadza obecnosc M. Ale syn ma swoje problemy... i to tez trzeba uporzadkowac. Osobiscie uwazam, ze recepta na szczesliwa rodzine jest traktowanie wszystkich czlonkow rodziny w taki sposob, aby przez moment nikt nie pomyslal, ze jest na pierwszym,drugim czy trzecim miejscu. Chcialabym ci jeszcze wiele powiedziec, ale tak jak Stuk-puk musze wracac na galery :D Moze pozniej cos splodze .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stukpuk_puk puk
dziękuję za wsparcie, dziękuję za sugestie i pomoc ledwo trzymam się na nogach, ledwo trzymam powieki ale muszę jeszcze ciągnąć, wpadłam zaglądnąć i powiedzieć dobranoc, a kto wie fiknę przy tym projekcie i przyśni mi się różane życie ... trzeba walczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×