Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość milka2727
dokładnie tak jest ...pode mnie tez kiedyś się podszył na gg . co do ubrania to o dekoltach nie ma mowy ... mówi że lubię świecić cyckami. Wypomina mi WSZYSTKO .... byłych facetów którzy obecnie mają już swoje rodziny itp. Żadne błagania i prośby nie skutkują. Często nie odbiera tel, nie odpisuje na smsy. I zawsze ja pierwsza pisze i błagam o zgodę bo bez niej czuję się fatalnie. Chwilę jest dobrze i za jakis czas znowu to samo. Mój problem jest dodatkowo trudny dlatego że nie mogę o nas powiedziec rodzicom. od dwóch lat sie ukrywamy . tzn u niego już rodzina wie ( jest po rozwodzie ) ale u mnie nie. On nie jest lubiany w mieście ( polityka ) i moi rodzice go nie trawią . Czy ktoś korzystał z pomocy online? co radzicie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Milka i do.... 🌻 Ja się nie znam, bo nie przerabiałam tego nigdy. Ale pewnie ktos się zglosi. A wy już macie siebie. Obie z podobnym problemem. i juz możecie sobie wiele dać :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
a ja licze Renta na ciebie:) ja bardzo pragne sie uwolnic od schematow i pokochac siebie. chce zeby ten zwiazek byl wreszcie normalny. nie chce go znow popsuc. i nie chce sie wieszac na faceci ktory mi otwarci mowi ze mnie nie kocha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stukpuk_puk puk
Dziękuję Rento przeczytałam ale musze i tak do tej lektury wrócić, padam na pychol, od rana przy komputerze ... mam trosze dość a tu końca nie widać ... muszę coś zarobić w końcu, bo mnie zeżreja rachunki :-) dobranoc, ja wracam do pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
milka i do milki. przez taki zwiazek tez juz przechodzila. na szczescie uwolnilam sie trwalo to 4 lata. tyle ze u mnie nie dochodzilo jeszcze do rekoczynow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
wszystko bierze sie z braku milosci do siebie. mi pomogla strona adonai.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
najlepiej zaufac bogu i jego poprosic o pomoc. isc do spowiedzi i do komunii. uwierzyc ze Jezus cie kocha bardzo mocno wiec ty tez musisz siebie pokochac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milka2727
mam nadzieję że ktoś doradzi w sprawie psychologa online... Ale dziękuję bardzo za wszelkie odpowiedzi . cieszę sie że to jestem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
ja chyba wiele lat uwalniam sie od schematow i wracam do nich. nieustajaca walka o siebie. i swoje szczescie. o normalna percepcje siebie i swiata. o wiare w siebie i ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wklejam ze stronki adonai.pl ktora podała kubciamala 🌼 Specjalny anioł Przeczytaj uważnie do końca strony, nie zatrzymuj się na krok dopóki nie zobaczysz, że rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają Dwa podróżujące anioły zatrzymały się na noc w domu bogatej rodziny. Rodzina była niegrzeczna i odmówiła aniołom nocowania w pokoju dla gości, który znajdował się w ich rezydencji. W zamian za to anioły dostały miejsce w małej, zimnej piwnicy. Po przygotowaniu sobie miejsca do spania na twardej podłodze, starszy anioł zobaczył dziurę w ścianie i naprawił ją. Kiedy młodszy anioł zapytał dlaczego to zrobił, starszy odpowiedział, - \"Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają.\" Następnej nocy anioły przybyły do biednego, ale bardzo gościnnego domu farmera i jego żony, by tam odpocząć. Po tym jak farmer podzielił się, resztą jedzenia jaką miał, pozwolił spać aniołom w ich własnym łóżku, gdzie mogły sobie odpocząć. Kiedy następnego dnia wstało słońce, anioły znalazły farmera i jego żonę zapłakanych. Ich jedyna krowa, której mleko było ich jedynym dochodem, leżała martwa na polu. Młodszy anioł, był w szoku i zapytał starszego anioła: - \"Jak mogłeś do tego dopuścić ?\". - \"Pierwsza rodzina miała wszystko i pomogłeś im\" - oskarżył. - \"Druga rodzina miała niewiele i dzieliła się tym co miała, a ty pozwoliłeś, żeby ich jedyna krowa padła\". - \"Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają\" - odpowiedział starszy anioł. - \"Kiedy spędziliśmy noc w piwnicy tej rezydencji, zauważyłem że w tej dziurze w ścianie było schowane złoto. Od czasu kiedy właściciel się dorobił i stał się takim chciwcem niechętnym do tego by dzielić się swoją fortuną, w związku z czym zakleiłem tą dziurę w ścianie, by nie mógł znaleźć złota znajdującego się tam.\" - \"W noc, która spędziliśmy w domu biednego farmera, Anioł Śmierci przyszedł po jego żonę. W zamian za nią dałem mu ich krowę. Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają.\" Niektórzy ludzie pojawiają się w naszym życiu i szybko odchodzą... Niektórzy ludzie stają się naszymi przyjaciółmi i zostają na chwilę... zostawiając piękne ślady w naszych sercach... i nigdy nie będziemy dokładnie tacy sami bo zawarliśmy nowe przyjaźnie!!! Wczoraj jest historią. Jutro jest tajemnicą. Dziś jest darem. ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczyny.Witaj \"Taka jedna ...\", jak bardzo się cieszę, że się odezwałaś. Ja podobnie, jak Ty obserwowałam Niebo ... czytałam ale się nie odzywałam ... no bo cóż mogłam napisać? Że nie ma we mnie krzty wiary w przemianę M. Nieba? Otóż nie było i nie ma ... nie ma wobec niego ani żadnego innego toksyka. Nawet jeśli miałby zdarzyć się cud to sorry, zbyt ogromne ryzyko by nam je ponosić ... swoje przeżyłyśmy, straciłyśmy tyle lat i zdrowia ... zmieszali nas z błotem, pozbawili wiary w siebie, zrobili tyle złego w naszej psychice!!! Ja mam za sobą to traumatyczne wychodzenie z toksycznego związku ... było ono trudniejsze i bardziej bolesne niż życie z toksykiem pod jednym dachem. Ale udało się. Dziś jestem spokojną, uśmiechniętą, kochającą i kochaną kobietą. I cholernie bezwzględną wobec jakiegokolwiek przejawu toksyczności ... czy to dotyczy partnera czy koleżanki. Odcinam się natychmiast, nie ma mnie. Potrafię się już bronić i chronić siebie. Często piszecie, że każda z nas ma swój czas na decyzje, przeżywanie bólu, cierpienie ... Tak, z małym wyjątkiem. Chodzi o odcięcie się od toksyka ... na to jest dla wszystkich jeden czas - natychmiast!!! A dalej ... no cóż, jest różnie ze wskazaniem na cholernie ciężko ... kazda z nas inaczej to przejdzie, krócej, dłużej, mocniej, boleśniej ... ok. ... ja na przykład wylądowałam u psychiatry i to dopiero mnie otrzeźwiło ... Ciężko było ale przeszłabym po stokroć tą drogę by być tu, gdzie dziś jestem. Wiecie, co sobie dziś bardzo cenię? ... że mężczyzna nie przesłania mi całego świata (a tak było, gdy byłam z toksykiem, obsesyjnie moje myśli krążyły wobec psychola) ... on jest, kocham go, wszystko bardzo łagodnie zmierza do sformalizowania tego związku jednak z mojej strony nie ma żadnego parcia na małżeństwo, wspólne zamieszkanie ... to wszystko jest takie łagodne, spokojne, wolniutko się toczy swoim, bardzo stabilnym torem. Czytam teraz ogrom książek, nadrabiam zaległości, bardzo dużo pracuję ... życie może być piękne, naprawdę. Moc serdeczności zostawiam dla Was wszystkich 🌻 O Ciebie Niebo bardzo się martwię ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór Chciałam przeczytać wszystko, co napisałyście w ciągu ostatnich dwóch dni, ale chyba na ten moment nie dam rady z powodu czasu, więc coś naskrobię. Nie odzywałam się cały weekend, bo prawie nie było mnie w domu i... jeszcze to, co napisałam wcześniej - że mam wrażenie, że całe moje życie stacza się po równi pochyłej. Otóż, w piątek, w pracy wynikł pewien fakt, który raczej przesądza o tym, że dział, w którym pracuję, zostanie prędzej czy później zlikwidowany, bo nasze obowiązki przejmie ktoś inny - tak cały czas zabierają nam pieczę nad różnymi usługami. A dodać do tego zwolnienia grupowe w mojej firmie... Więc w całym tym bagienku mam kolejny problem. Prędzej czy później to nastąpi, więc wypadałoby szukać innej pracy. Tylko z powodu natłoku tych wszystkich złych zdarzeń jakoś nawet nie chce mi się o tym myśleć, nie chce mi się pisać CV, nic mi się nie chce. Mówić o tym też nie mam ochoty, bo już nie mam siły. Męczy mnie to wszystko, miotam się w tym niesamowicie, nawet wygadanie się niczego nie zmienia :(. Najchętniej zatraciłabym się w nicości :o. Więc to jest jedna sprawa. Nawet nie pomógł weekend spędzony w towarzystwie brata M. - wbrew Waszym radom spotkałam się z nim. Pomagałam wybierać prezent dla rocznej bratanicy... Byliśmy w kinie w innym mieście i w sumie do jego domu dotarliśmy w środku nocy. Nocowałam tam - bez podtekstów. I wróciłam do domu po upływie ponad doby... Następnie on przesiedział u mnie do północy, oglądaliśmy film, było miło i sympatycznie, tylko za rogiem jak zwykle czaiło się coś złego. Nagle moja mama (mieszkam z nią) zaczęła stroić fochy, że tak późno, a on nie jedzie do domu, że ona nie może spać (było cicho, więc nie wiem, o co chodziło. Chyba o czepianie się dla zasady...) i takie tam... W każdym razie od rana znów mam zepsuty humor, przespałam dziś całe popołudnie, aby o tym wszystkim nie myśleć, ale nic to nie dało... Cały czas coś mnie dręczy-albo na jawie, albo we śnie-jak nie on, to coś innego :o. Dziś nawet zaczęłam zadawać sobie pytanie, po co ja w ogóle idę do tego psychologa? Przecież to nie ma sensu :o. Chodzę podminowana, bez humoru, zaczęłam robić porządki w różnych znajomościach - mam jednego kolegę, dość bliskiego, aby nazwać go przyjacielem, który w momencie poznania dziewczyny też po przejściach skupił się całkowicie na zdobywaniu jej, jej zaufania, na pomocy w rozwiązywaniu jej problemów ze sobą. A ja poszłam do kąta. To trwa jakieś pół roku, były już ze 2 rozmowy na ten temat. Rozmowy, które nic nie zmieniły. Aż teraz wytoczyłam cięższe działa i powiedziałam, że jak tak ma być, to ja nie widzę sensu utrzymywać tej pseudo-znajomości... Niby jakiś tam efekt jest-dostałam 2 zaproszenia od niego-basen i jakaś wystawa, ale... to nie zmniejsza dystansu między nami... Nie wiem czy ja w ogóle jeszcze chcę chcieć... :o Poza tym pokłóciłam się dziś z mamą-z okazji dzisiejszego święta otrzymałam w prezencie jakieś tam czekoladki, ale potem wywiązała się dyskusja, w której usłyszałam, że skoro mam takie problemy ze sobą, to powinnam się wyprowadzić, bo ona potrzebuje spokoju... Zrobiło mi się nieziemsko \"miło\" :(, wobec czego odmówiłam przyjęcia jej podarunku. I mam w domu krajobraz po wojnie :o. no coz no coz \"I w związku z tym, co napisałam powyżej chciałam się odnieść do rozmowy sprzed kilku stron na temat pozbywania się komunikatorów i ucinania kontaktu... Przepraszam, nie pamiętam która z Was pisała, że robi to by nie chce okazać słabości... Wybacz, ale gówno prawda... Też sobie tak to tłumaczyłam, że nie usuwam bo chce żeby widział, że mam to gdzieś i nie jestem słaba... A prawda jest taka, że nie usuwam, bo potrzebuję choćby tego pozornego związku...Nie usuwam, bo nie potrafię się odciąć całkowicie, bo jakaś część mnie wciąż ma nadzieję, choć właściwie nie wie na co... \" - podpisuję się pod tym obiema rękami :o. To o mnie chodziło... :o. W ciągu ostatnich dwóch czy trzech dni dotarło do mnie, że ja wcale nie chcę zerwać z nim kontaktu, a dziś rano... że to nie jest takie proste, mimo tego, co się stało. To prawda, potrzebuję choćby tego pozornego związku, nie potrafię odciąć się całkowicie, bo ciągle mam nadzieję, że to się ułoży - przy współpracy obu stron :o. Może to głupie... Może niepotrzebnie... Nie umiem tak tego wymazać z pamięci... Rozmawiałam z jedną osobą, która powiedziała mi, że ma wrażenie, że tak nie do końca się rozstaliśmy, że nie do końca go straciłam i... to chyba przeważyło. Tzn. uświadomiło mi to, czego oczekuję :o. Co sprawia, że sytuacja jest jeszcze gorsza niż była :(. Nie potrafię tego zmienić, nie potrafię nic nie czuć, nie potrafię o nim zapomnieć, nie potrafię nie czekać aż coś się zmieni... Wszystkie założenia szlag trafił :o. I teraz jeszcze bardziej nie wiem, jak się z tego wyplątać :o:o:o:o:o. Stuk puk puk Mam podobne odczucia do Twoich. Też czuję się nierozumiana przez nikogo-ze skrajności w skrajność, osamotniona, a gdy ktoś wyciąga do mnie rękę, potrafię ją odtrącić, aby tylko nie zawieść się na tej osobie... :o Z tym chceniem albo nie chceniem jest trochę inaczej... Najpierw nie wiem, czego chcę, potem niby coś mi świta, że może bym i chciała, ale lepiej tego nie pokazywać, bo znów się przejadę na kimś... Potem, gdy poczuję twardy grunt pod nogami, stwierdzam: CHCĘ. I wtedy na chcenie jest zwykle już za późno, bo druga osoba już nie chce... I to wszystko warte funta kłaków... Błędne koło... :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
... a po głowie non stop tłucze mi się tekst zasłyszany czy przeczytany, gdy miałam lat -naście: "Boże, zatrzymaj świat-ja wysiadam!" :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Renta 🖐️ :) Tak bardzo chcialam posluchac Marysi, ale w moim kompie jej nagranie \"nie daje glosu \" :( Sprawdzilam na pokrewnych... jedne graja, inne nie... No pech... Ale jestem przekonana, ze jesli corcia odziedziczyla charakter po mamusi to daleko zajdzie !!! :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do milki
a to z dekoltami mam tak samo najlepeij by bylo gdybym nosila golf gdy jest 30 stopni na polu a juz mi postawil warunek ze jak pojdziemy na absen to mam miec ubrane spodenki jak ja zaczelam sie smiac to ty sobie ubierz bluzke to on powiedzial o ze bluzke tez bd musiala miec zalozona;] i moi rodzice tez go nienawidza ostanio sie dowiedzieli i mam straszna sytuacje w domu.. nie wime czy o nim zapomniec czy nie chociaz wiem ze to bd starsznie trudne i wiem ze ten zwiazek chyba nie prowadzi do niczego dobrego juz raz chcialam sobie odebrac przez niego zycie eh...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stuk puk... Mysle, ze znakomicie rozumiem sytuacje, w ktorej sie znalazlas. Nie jest mi obce ani jedno uczucie, ktore toba szarpie. Chociaz zrodla naszych uczuc sa rozne. - Rozumiem konflikt z ojcem-narcyzem. -Wiem co znaczy nie byc wystarczajaco wazna dla swojej matki. -Znakomicie znam samotnosc (realna i taka w tlumie). Ale tez wiem, ze samotnosc potrafi byc lecznicza. -Ucieczka w pracoholizm nie jest mi obca rowniez. Ty mieszkasz w Krakowie, prawda? A wiem z autopsji jak toksyczne potrafi byc srodowisko krakowskich centusiow i docentusiow. Ale dzisiaj chcialam ci napisac, ze zauwazulam iz nie dbasz o swoje zdrowie. Spisz o wiele za krotko, stres masz na codzien, radosci nie wiele... wiec jak ten twoj biedny organizm ma nie chorowac, jak ma byc silny? Swiat wyglada o wiele lagodniej po przespaniu 8 godzin. :D Blue print projekt moze poczekac ... twoje zdrowie nie. Pa. ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zagubiona duszo => doskonale rozumiem, ze nie jest łatwo... Sama, przez kilka miesięcy nie doszłam jeszcze do momentu, w którym będę gotowa odciąć się całkowicie... Wydaje mi się, że ważne jest by zdać sobie sprawę z prawdziwych powodów, dla których nie potrafimy wykonać kroku naprzód... A częstokroć nawet same przed sobą boimy się przyznać, że wcale nie robimy tego, żeby udowodnić coś komuś czy sobie tylko dlatego, że wciąż jeszcze tli się iskierka nadziei na bliżej na coś, co z reguły nawet jest trudne do zwerbalizowania... Tak przynajmniej jest w moim przypadku... Byłam przekonana, że jestem już tak daleko, że niemożliwym jest cofnięcie się choćby o krok, a w ciągu kilku ostatnich dni wróciłam do punktu wyjścia właściwie... :O Zaczęłam z nim rozmawiać, wyjaśniać, analizować... Z marnym skutkiem... On przekonuje, obiecuje, tłumaczy... Ma trochę racji albo umiejętnie potrafi mną manipulować, że zaczynam mu wierzyć... Oczywiście opieram się rękoma i nogami, ale sam fakt, że z nim dyskutuję już jest niepokojący... :O Zaczynam się obawiać, że te moje odpieranie jego ataków miłości to tylko próbą pokazania mu, że jestem silna i nie jest mi do niczego potrzebny, a prawda jest taka, że bardzo chciałabym mu dać jedną szansę, chociaż szkoda mi tracić czasu, na coś , co z góry jest skazane na porażkę... Bo, przecież tacy jak on się nie zmieniają... A nie musiałabym przeżywać tego typu rozterek, gdybym już dawno pozmieniała adresy komunikatorów tak by on nie miał gdzie się odzywać... :O Mam jeszcze szansę zrobić to teraz, ale chyba już nie jestem w stanie... :O Te, które wierzą - módlcie się za mnie, bo jestem bliska popełnienia kolejnego, jak mniemam, błędu... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No coz... Kilka miesiecy temu zlozylas tutaj obietnice, ze pojdziesz do psychologa. Poszlas? Czy tez karuzela kreci sie dalej? Twoje zycie, twoje decyzje, twoje konsewencje... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie poszłam do psychologa... Rozmawiałam z jednym, ale na nieco inne tematy, by sprawdzić na ile może mi pomóc... Uznałam jednak, że skoro tak świetnie sobie radzę to nie jest mi potrzebna pomoc specjalisty... Jak widać wszystko do czasu... :O Jasne, moje życie i sama sobie mogę zaszkodzić.. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, co jednak wcale mi nie ułatwia... Jestem typem osoby, która szybko się obraża, ale też szybko wybacza i zapomina... I to mnie teraz gubi... Oczywiście, zrobię wszystko by dalej iść drogą, którą wybrałam, bo wiem, że tak powinnam... Co nie jest w tej chwili równoważne z tym, czego pragnę... Nie mniej karuzela mnie nie kręci, bynajmniej... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie:) Siódemka...🌻...tego mi było trzeba takiego opowiadania ...\"nic nie wydaje się takim jakim jest....\" cudna opowieść dziękuję bardzo:) Vacancy...❤️ zanim coś skrobnę na razie może dwie myśli, dla Ciebie chyba również które wpadły ostatnio we mnie... Gdybym nawet tysiąckroć zdradziłam mojego męża niczym by to było w porównaniu z tym co zrobił ze mną i z tą rodziną..... Małżeństwo ...świętością....tak jak najbardziej zgadzam się,ale....jest jedno ale ....małżeństwo tworzy dwoje ludzi...i dla dwojga ludzi ma być świętością w przeciwnym razie jest to tylko poświęceniem siebie nawet nie dla idei tylko dla NICOŚCI...... Ciągłe przypominanie przez Twojego męża o zdradzie jest niczym innym jak PASTWIENIEM się nad Tobą...to nie wypominanie to pastwienie....właśnie dlatego pseudo Ci wybaczył by teraz bezkarnie pastwić się nad Tobą i na dodatek robi to i jest pewnie przez większość ludzi usprawiedliwiany,bo przecież.....więc to jego trzeba zrozumieć bo to on cierpiał,cierpi....bzdura!!!! A na koniec już odpowiedz sobie na pytania dlaczego doszło do zdrady jakie miałaś powody.........że szukałaś miłości w ramionach innego mężczyzny......czego on mąż Ci nie dał....... \"Bo nie wszystko jest takim jakim się wydaje......\" no właśnie..... Niebo ...❤️ brakuje mi w tym co piszesz WAS ,Was jako związku dwojga ludzi ...mam wrażenie że to o czym piszesz to tematy zastępcze .....najpierw dziecko które z mieszka z Tobą...problem....potem dziecko które miałoby przyjść na świat...problem ...potem to mieszkanie.....a ja się zastanawiam jaki będzie kolejny problem......może inaczej pomówcie o tym czy aby na pewno WY chcecie być razem ze sobą. Dziecko w obecnym stanie rzeczy absolutnie nie wchodzi w rachubę....błagał Cię obiecał wszystko........a ja się zastanawiam na ile to były słowa na potrzebę chwili.....wybacz...naprawdę dobrze Ci życzę...i BARDZO mocno trzymam kciuki za Ciebie i bardzo bym chciała by się Wam udało. Może spróbuj jeszcze raz z nim pomówić i wyjaśnić wszystko do końca bo widzę że bardzo zależy Ci na tej relacji ale proszę miej uszy szeroko otwarte i słuchaj co mówi nie sercem lecz rozumem. A kiedy ja nie wiem co mam zrobić nie robię nic to stara maksyma...czekam czekam na podpowiedzi Życia...:) Bardzo serdecznie pozdrawiam,dobranoc miłe Panie:) Kormoranie ...❤️:) Buziaki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milka2727
dziękuję za odpowiedzi w moim temacie... Dokładnie tak jak piszecie to jest . tylko jak to wpleść w rzeczywistość- takie pozytywne myślenie. Nie sądziłam że odejść od kogoś jest tak ciężko... Aktualnie znowu u nas cisza bo ON nawymyślał mi że spotykam sie z kolegą który przypadkiem natknął sie na jego konto na NK . koszmar . I wiem że on sie nie odezwie... Ze będzie czekał na mnie , na mój sms lub tel. On jest okropny, nienawidzę go. a jednak ciągle z nim jestem.....:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla wszystkich ❤️ Dni, których nie znamy - Marek Grechuta Tyle było dni do utraty sił Do utraty tchu tyle było chwil Gdy żałujesz tych, z których nie masz nic Jedno warto znać, jedno tylko wiedz Ref.) że ważne są tylko te dni, których nie znamy ważnych jest kilka tych chwil, tych na które czekamy Pewien znany ktoś, kto miał dom i sad, Zgubił nagle się i w złe kręgi wpadł. Choć majątek prysł on nie stoczył się Wytłumaczyć umiał sobie wtedy właśnie, Ref.) że ważne są tylko te dni, których nie znamy ważnych jest kilka tych chwil, tych na które czekamy Jak rozpoznać ludzi, których już nie znamy ? Jak pozbierać myśli z tych nieposkładanych ? Jak oddzielić nagle serce od rozumu ? Jak usłyszeć siebie pośród śpiewy tłumu ? Jak odnaleźć nagle radość i nadzieję ? Odpowiedzi szukaj czasu jest tak wiele ......................... Miaa777 🌻............ jak Cię przeczytałam to aż mi się lżej na sercu zrobiło; ....... nadzieja .... że może jeszcze być wspaniale .... dzięki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
Milka powiem ci ci ja zrobilam. wyjechalam na pare miesiecy za granice. zmienilam klimat, ludzi. tak jest z nalogami ze aby sie od nich wyrwac nalezy zmienic otoczenie aby nic nie kojarzylo sie z mechanizmami naszej chorej roli ofiary ktora gramy w zyciu. wyjezdzasz i nagle wszystko jest czyste inne. nabierasz dystansu. mozesz wszystko przemyslec. drugie co zrobilam to wychodzilam jak najczesciej ze znajomymi by nie miec czasu na myslenie o nim. by czas szybciej mijal. tak minely z 3, 4 miesiace i zatesknilam. kolejny powrot. ale tym razem bylo juz tragicznie wiedzialam ze go nie chce. ze nie chce by byl moim mezem. ze brzydze sie nim. ze sex wywoluje u mnie obrzydzenie. ale i tak ciagnelam to bo nie potrafilam wyobrazic sobie siebie bez niego. w koncu po tym jak kolejny raz przegial po prostu urwalam kontakt. on oczywiscie tez nie odezwal sie do mnie wiec sprawa byla prosta. juz minal rok od tego wydarzenia. nie skontaktowalam sie z nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milka2727
Mnie nawet wkurza fakt że on się nie odzywa. że jest tak perfidny a nawet nie przeprosi. Wie że ja pierwsza sie odezwę. u mnie o wyjeździe nie ma mowy bo mam tutaj dobrą pracę i jestem z niej zadowolona. Myślę o jakichś warsztatach wyjazdowych z wortalu Kobiece serca. Przeraża mnie ta pustka która się zaczyna wraz z ciszą między nim a mną. U mnei z tym obrzydzeniem już trochę podobnie.... Kochać mi sie nie chce , wykręcam się . ale fakt jego obecności, rozmowy z nim jest mi niezmiernie potrzebny.... Szok . Nie da sie tego wytłumaczyć jak ciągnie mnie w tej chwili do tel. a on nic. cisza. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miaa777 ❤️ 🖐️🖐️ Jak miło Ciebie \'widzieć\" :D Cieszę się, że U ciebie tak wszytsko ładnie się układa, serce rosnie. Ale ja już wiedziałam, że tak będzie oddawna, a ten wpis to potwierdzenie, że mozna być szczęśliwą, że można się wyleczyć, że można wygrać walkę o swoje szczęście... Miaa nie martw się o mnie... ja naprawdę jestem krok milowy dalej. Nawet jesli dałam szansę, to bardzo dbałam o siebie w tym nowym/starym związku i jak tylko zaistaniała sytuacja toksyczna dla mnie to natychmiast nie uwieszałam się na nim, nie ciagnęłam się za nim, nie było łez ani próśb...krótka piłka. Złamane zasady współzycia...w pełnym tego słowa znaczeniu ;) znowu poczułam, że zaczyna ścimniac i manipulować...nie ma zmiłuj. Pożegnałam go i powiedziałam co myślę i że tym razem to JA podejmuję decyzję. On myslał, że to żart...po tygodniu napisał mi sms; Kiedy wreszcie skończysz ten teatr? a ja odpisałam; Własnie skonczyłam. Było tydzien spokoju i wczoraj w nocy znowu sms-y; jak kocha, jak cierpi i dlaczego ja nam to robię, hehe. Spłynęło, byłąm zła, że mnie obudził. Psycholog wczoraj była bardzo zadziwiona jego postępowaniem, przecież był u niej sam i raz bylismy razem...miała jego obraz. Ale ja powiedziałm...On jest mistrzem dobrego wrażenia. Moja Pani myslała, że zatańczy jednak na naszym weselu... A tutaj taki afront. Ja wiem, że mogłabym usiąść, rozmawiać, dogadywać się, bo obydwoje chcemy, ale... mój M...choćby przysięgi składał na swoje dziecko, na koran, na matke i ojca....on nie jest w stanie dotrzymac słowa, jego słowo nic nie znaczy... a ja potrzebuję normalności i stabilizacji, a nie jazdy bez trzymanki na dodatek na ostro. Przytulam Cię z całej siły i duży buziak Miaa ❤️. milka2727 i do milki 🌻 inna_ja ładniw wam napisała, nic dodać, nic ująć... Jesteście na poczatku drogi w walce o szczęście własne, zadajecie pytania, nie wiecie co począć jak zadziałać. Najlepszą terapią dla was na \"teraz\" jest czytanie, czytanie i jeszcze raz czytanie tego topiku jak i I jego części. Zanajdziecie tutaj odpowiedzi i wskazówki, a jesli będziecie potrzebowały wsprcia...ono zawsze tutaj będzie... Renta...córcia ma głos jak dzwon, repertuar bardzo dorosły, ale to cudna piosenka K. Prońko i bardzo trudna, więc tym bardziej...gartuluję 🌻 wystepu. Sorry, że od razu nie dałam brav...;) ale to tak tutaj w ferowrze walki. taka jedna co czyta... 🌻 Dziękuje pieknie za miły post. Bardzo mi jest potrzebna wiara innych, nie ukrywam, że takie słowa uskrzydlają i bardzo rozczulają... Że pamiętasz dokładnie moje przejścia z lotniskiem i zawracaniem.... no chwyciło mnie za serce. Ja wiem, że ja na mojego M patrzę innymi oczami.... że z boku to wygląda jak piszesz. No niestety to te emocje i ja w samym środku wydarzeń kazą mi inaczej do tego podchodzić, ale.... będzie dobrze, już jest. Nie dam sobie w kasze dmuchać i nie dam sobą manipulować.... Buziak ❤️ Ewa ❤️ Niebieska ❤️ stukupuk puk ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...........i tak mi się przypomniało jak to było u mnie ......... on się obrażał nie wiadomo o co ........... cisza .............. ja za nim chodzę, przytulam się albo wypisuje smsy że go kocham ........... cisza mnie męczy, dręczy, nie mogę jej znieść .......... więc ja się przytulam a on najpierw się odsuwa ....... ja pisze sms a on cisza ........... wszystko do pewnego czasu ............ potem ja poczułam się zrozumiana przez kogos innego choć dziś wiem że to było moje szukanie normalności i dało mi mozliwość spojrzenia na to co sie działo w moim małżeństwie z innego miejsca. Dopiero gdy powiedziałam jasno i wyraźnie KONIEC (ale wtedy już nie czułam żadnej miłości ..... mogłam mu powiedzieć prosto w oczy że go nie kocham) wtedy dopiero zaczął sie jego wariacki taniec i lamentowanie .... próba zmuszenia mnie do powrotu albo po prośbie albo po groźbie .... i jego słowa: ale się zmieniłaś .... kiedyś byłaś inna ..... Wiem, ze gdybym wróciła to byłoby jakiś czas dobrze, starałby się, panował nad sobą, nad swoim zachowaniem ale jak tylko poczułby się pewnie to wszystko wracałoby z powrotem do jego normy bo on nic nie zrobił w swoim kierunku ........... jak stał w miejscu tak dalej stoi w miejscu ............. ostatnio mi powiedział że on cierpliwie czeka bo on juz się zmienił :D i czeka ..... Pani psycholog do której chodzi zwierzyła mu się ponoć, że sama przechodziła przez coś podobnego jak on i powiedziała mu że nie ma innego wyjścia jak tylko czekać cierpliwie i nie napierać, dawać mi wolną rekę .......... no po prostu oczy mi sie zrobiły wielkie .... bo skoro mu tak powiedziała to on dalej będzie trwał w przekonaniu że z nim jest wszystko w porządku i nie musi nic robić .... jak sam mówi wystarczy że przestał nadużywać alkoholu ............ milka ..... słowo przepraszam im się ciężko przeciska przez usta chyba że mają w tym jakiś cel do osiągnięcia .... niestety .... Lepiej wypełnić tą pustkę jakimiś, może zapomnianymi już, pasjami, może poczytać więcej żeby być świadomym tego całego schematu postępowania i żeby poszukać gdzie błąd tkwi w nas .... dlaczego związałaś się właśnie z takim człowiekiem .... lepiej tu pisać niż chwycić za telefon i dzwonić do niego ...... potrzeba konsekwencji i trzeba wiedzieć co się chce .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo ❤️ i tak od razu dałaś mi odpowiedź :) .... on jest mistrzem dobrego wrażenia ...... mój m. też jest mistrzem robienia bardzo dobrego wrażenia na zewnątrz .... to już któryś z kolei psycholog do którego poszedł żeby sie nazywało że cos robi .... i pewnie jak tylko psycholog "nie mówi po jego myśli" to zmienia na następnego i czaruje jaki on to biedny i nieszczęśliwy ..... tak go widzę ..... i wyobrażam sobie (a znam go juz kilkanaście lat) ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo blekitne,... Jak mozesz miec spokojne i normalne zycie, jak krecisz sie caly czas na tej samej karuzeli?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Milka.... pomysl, czy musisz akurat byc z takim czlowiekiem, ktory zupelnie Cie nie szanuje? Wolisz cierpiec, niz dac sobie szanse na inne zycie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×