Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Kubcia - az bys sie zdziwila ile mam jeszcze do przerobienia - ale mie to nie przeraza, nie narzucam sobie zadnych rezimow bo wiem ze na wszystko jest odpowiedni czas i gotowosc. Tak jak bylam gotowa zaczac te prace nad soba. Sprawiam wrazenie pogodzonej - ja chyba jestem (na pewno w wiekszym stopniu na tak) pogodzona ze soba; tzn kiedys jak popelnilam blad to rozkminialam to w nieskonczonosc a teraz jestem wobec siebie wyrozumiala. Ale mam tez sporo samodyscypliny - nie na sztywno ale dla wlasnego dobra, skoro np chce sie lepiej czuc i miec wiecej energii to musze dbac o wlasciwe odzywianie i aktywnosc fizyczna. Bo to nie jest na zasadzie wojskowego drylu ale dla siebie samej. Tak jak dbamy o siebie, utrzymujemy wlasciwa higiene osobista nie "bo tak trzeba" ale zeby nam bylo fajniej bo czlowiek umyty, czysto ubrany czuje sie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oneill, mi też z dzieciństwa brakuje zwykłej empatii i ja to bardzo silnie odczuwam, i moja matka też wszystko robiła pod "muster". Chciała mnie wychowac identycznie jak starszego brata i nie uwzględniła wrażliwości, którą posiadałam. Mi strasznie doskwiera brak kobiecości w jej wychowaniu, zmuszanie mnie do postępowania w określony sposób, ton profesorsko-generalski, byłam często bita przez nią...Jak miałam sprzątać to w tej chwili, nieważne, że chcialam pójść na rajd w szkole, w swoim pokoju nawet nie mogłam w dzieciństwie ustawiać maskotek, przyklejać plakatów, bo są zbiorowiskiem kurzu, no i szkoda ścian, mebli ... Kiedy przyjechali do nas goście z zagranicy to skasowała wszystko co do mnie należało w pokoiku, ogołociła mój pokój i zrobiła tam miejsce do spania dla gości ... A oni byli tacy zdumieni, gdy się o tym dowiedzieli :-( Tłumiła moją osobowość, pozbawiła instynktu samozachowawczego, podejrzewam dlatego u siebie nerwicę niezaspokojenia emocjonalnego ... Dlatego pozwalałam latami gnoić się mężowi, a potem do niego wracać, ustępować z drogi w lęku przed odrzuceniem, nawet w tym naszym pożal się Boże narzeczeństwie... i mimo lęku wyszłam za mąż. Brak pewności siebie, niska samoocena, zadowalanie inych wbrew swoim potrzebom, nieumiejętność odmawiania, strach, aby nikogo nie ranić ... To moje cechy. Czyli raj i pole do popisu dla takiego kogoś jak moj mąż ... Slusznie, ze się spotkaliśmy. ON pokazał mi kim naprawdę jestem ;-) Kundzia, ja jestem przy okazji DDA, bo ojciec był alkoholikiem, w prawdzie łagodnym człowiekiem, jednak brakowało go w wychowaniu ... Czy ty też przypadkiem nie masz nieprzerobionych spraw z dzieciństwa? Zgadzam się, dookoła pełno facetów szanujących swoje kobiety/żony A u mojego M model przekazywany z pokolenia na pokolenie, taki był i jest jego ojciec, dziadek, taki jest on ... A ja go chciałam mimo tej wiedzy ;-( Biedna chora dziewczynka ... Nawet rodzina mojego M nie kryje, że mam mnie gdzieś, że nie jestem dla nich ważna. Teściowa woli mowić o swoich problemach, a w nasze życie najwyżej się wpierdala z uwagami do mnie, jeśli już trzeba zająć głos ... Wszystko toksycy na wysokich obrotach! Sostrzyczki jego olewają mnie sikiem prostym, albo słyszę docinki w co drugim zdaniu, a ja bidulka do niedawna tak się ich wszystkich bałam, trzęsłam jak galaretka i udowadnialam jaka jestem silna i dobra, jaka jestem pewna siebie ... Taki gladiator w pojedynkę, a mój M stał z boku i srał na to wszystko! Ale przyszedł czas, ulitowałam się nad sobą, pożałowałam siebie, ale też trochę skarciłam ta dziewczynkę. I to forum jeszcze mi daje więcej do myślenia ... Kundzia, chyba podjęłaś już decyzję wewnętzną ... bardzo dobrze, bo facet ma wygodę i może ćwiczyć na tobie swoje psychopatyczne cechy, a TY co masz ...???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oneill, ja też pragnę sama siebie zaspokajać emocjonalnie, ale mała dziewczynka we mnie płacze, że jest sama i nie da rady ... Czasem chcę sobie zrobić święto, potraktować siebie czule, ale mała dziewczynka we mnie krzyczy: nie wolno ci! Jednak ćwiczę to ze sobą samą i może z czasem będzie lepiej... Grunt to odciąć się przynajmniej psychicznie na razie od M ... i niestety chyba też od mojej mamy, która też mnie w pewien sposób osacza do dziś swoim myśleniem, bo mamy ze sobą kontakt na codzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
Oneil, masz racje z tym dbaniem o siebie fizycznie. odzywianie, sport, kontakt z przyroda. mi sie wydaje ze nie ma za bardzo roznicy odnosnie tego co w srodku i na zewnatrz. to jacy jestesmy na zewnatrz pokazuje jacy jestesmy w srodku i odwrotnie. jezeli zaczynamy o siebie dbac zewnetrznie to ukladamy sie jednoczesnie od srodka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
tortilla, moze sport i kontakt z przyroda? jazda na rowerze na wsi pomaga ogromnie sie wyluzowac, cisza spokoj, ptakow spiew, zapachy lata i ta cisza w mozgu jest naprawde wspaniala:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo błękitne ❤️ przytulam Cię bardzo mocno!!! I wierzę, że Twój pierwszy dzień z nowego życia jest blisko ..... Zacznij marzyć a w tych marzeniach niech pojawi sie Niebo szczęsliwe bez m. .......... Pamiętasz, że bez m. może być tylko wielka niespodzianka ..... taka która może Cię zaskoczyć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tortilla: to nie krzyczy mala dziewczynka w Tobie a wewnetrzny krytyk. Mala dziewczynka wlasnie chce sie pobawic, rozluznic - a krytyk jej nie pozwala. Sprobuj zajac sie ta mala soba, Twoim wewnetrznym dzieckiem. Dowiedz sie czego potrzebuje. Jest na pewno zastraszona i opiera swoje zachowanie an opiniach co wolno a co nie bo tak zostala \"wytresowana\". Ja przez cale lata slyszalam wewnetrznego krytyka dopoki nie zaczelam rownie po chamsku z nim walczyc. Jak sie tylko odezwal darlam sie w myslach na niego: \"wyp.i.e.r.d.a.laj!!!!\". Troche pomoglo. To byl glos brata mojej matki ktory byl w moim zyciu jeszcze bardziej toksyczny niz rodzice. I zawsze mnie krytykowal, matka bagatelizowala albo z takim niesmialym usmiechem mowola do niego: e, x, daj spokoj, daj spokoj - jak mi pojechal rowno co powinnam co nie i jaka wstretna dziewucha ze mnie jest itp... Jego zona, ktora bardzo sympatycznie wspominam, zawsze sie za mna ujmowala jak mnie sekowal w jej obecnosci. Wreszcie jak juz bylam na swoim i kiedys przyszedl zaczal mi prawic te swoje j*bane kazania - nie wytrzymalam i wyjechalam z morda ze nie zycze sobie takich uwag w moim wlasnym domu i jesli jeszcze raz otworzy gebe z takimi tekstami to zamknie drzwi z drugiej strony i bedzie swoja siostre odwiedzac jak mnie nie bedzie w domu uwazajac zeby sie na mnie nie nadziac. POSKUTKOWALO! Po prawie 40 latach jak zwinal ogon pod siebie to jeszcze go takiego nie widzialam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kubcia, mam mało czasu dla siebie przy małym dziecku, na razie joga i długie spacery z brzdącem w wózku ... A mój błąd był taki, że do niedawna wszystko chciałam dzielić z M, nawet na rowerze jeździć razem... tak mi się wydawało, że to pięknie, gdy spędzamy wspólnie czas, także hobby ... Teraz zrozumiałam, że pokochanie siebie może być piękniejsze ;-) Ale on, pan mojego umysłu, gdy powiem, idę sama na rowerek, będzie się wściekał, rujnował mój spokój dla jakiejś kłótni ... Ok. postanowiłam więc, w najbliższy ładny weekend oznajmię mu, że ma się zająć dzieckiem, a ja biorę rower i jadę do lasu ... to chyba rzeczywiście proste!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kubcia - troche uogolniasz bo sa ludzie z widocznymi ubytkami i co - moze taki co ma krzywy nos albo paskudna blizne przez cala twarz to zly czlowiek bo niewyjsciowo wyglada? Nie o ty chodzi - ale o nas stosunek do samych siebie. Czy szanujemy swoja doczesna powloke, dbamy o dobre samopoczucie - racje przyznam Ci tylko w tym ze czlowieka ktory o siebie dba, nawet takiego z niedostatkami fizycznymi, latwo rozpoznac i jakos od razu sie go lubi. Nie mam na mysli wpadanie w narcystyczna skrajnosc bo to tez choroba i dowod na problemy z poczuciem wartosci. To jest kwestia umiejetnosci znalezienia dla siebie "zlotego srodka", rownowagi - przy jednoczesnej naturalnosci tych dzialan. Narcyz jest sztuczny i napuszony, abnegat napawa odraza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oneill, może rzeczywiście mój wewnętrzny krytyk, wewnętzny rodzic nie pozwala mi się pobawić ... Ale ja bardzo lubię się bawić :-) Moj M też jest moim krytykiem, nawet w pewnym sensie przypomina mi moja matkę, bo to nie tak, tamto nie tak, daj mi spokój, ale nigdy nie wytłumaczy dlaczego tak myśli. Na zasadzie: nie , bo nie i nie chce mi się z tobą gadać ... A matka lubi mnie tylko jak jestem taka jak ona, perfekcyjna Matka-Polka i się wszystkim przejmuję ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oneill popieram ... racje przyznam Ci tylko w tym ze czlowieka ktory o siebie dba, nawet takiego z niedostatkami fizycznymi, latwo rozpoznac i jakos od razu sie go lubi. Nie mam na mysli wpadanie w narcystyczna skrajnosc bo to tez choroba i dowod na problemy z poczuciem wartosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
chodzi mi o dbanie o siebie w formie jedzenia odpowiedniego, unikania alkoholu w nadmiarze, odpowiedni wysilek fizyczny kontakt z przyroda i higiena. to jak kto wyglada nie ma znaczenia. wiesz co przypomnialo mi sie ze i ja mam w swoim zyciu watek z molestowaniem. to co pamietam to byla 2 klasa przygotowanie do komunii. mielismy takiego ksiedza ktoremu spodobalam sie ja. przychodzil do nas na herbate, zagadywal itd. moja mama byla zachwycona. twierdzila ze mam byc dla niego mila bo on jako ksiadz duzo zarabia i takie tam (!!!!!!!). zapraszal mnie na plebanie dawal obrazki. zawsze towarzyszyla mi jedna dziewczynka, kolezanka z klasy. byla zazdrosna ze ksiadz woli mnie (!!!!!!) pewnego razu u niego na plebanii zaczal nas sadzac na kolana (ja to pamietam jak przez mgle), ja czulam sie zagrozona. ucieklam i pobieglam do domu z rykiem. nikomu o tym nie mowilam. ta kolezanka tam zostala sama!! nie wiem co sie dzialo dalej. ten ksiadz wkrotce zmienil parafie i od tamtej pory sluch po nim zaginal. ale niedawno bylo jakies tam spotkanie w parafii na ktorym byl ten ksiadz i panie z kolek. dowiedzial sie o moj numer tel i chcial sie umowic. ja odmowilam. pisal do mnie wiersze!!!!!!!!!!!! o rozy, milosci, smutku!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!masakra. nie odpisywalam w koncu mu przeszlo. ale swir. kolejna sytuacja z moim wujkiem ktory byl sam (wtedy) i uwielbial sie przebierac przed nami (kuzynostwem). pewnego razu odrabialam lekcje a on siedzial obok na lozku i od tylu zaczal mnie dotykac w erotyczny sposob. syknelam wtedy S. p i e r d a l a j i przestal. wiecej sie to nie powtorzylo i ja udaje ze tego nie pamietam on tez. on ma mala corke, ta corka bardzo dziwnie sie zachowuje. czy te sytuacje moga miec jakis wplyw na moje obecne zycie i problemy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tortilla - to Twoje zycie, nie ich. Lubisz sie bawic - to sie baw. Twoja mala dziewczynka od lat sie o to dopomina. Mysle ze nie tylko o sama zabawe chodzi ale o swiadomosc ze bawic sie to nic zlego... Postaraj sie wiec by Twoja dziewczynka uwierzyla w to. Wiesz, ja mimo wszystko lubie w sobie te czesc ktora sie bawi. Ale rzadko wychodze z nia na zewnatrz, bawie sie najlepiej we wlasnym towarzystwie. No i z chlopakami bo oni tez sa dziecinni to rozumieja choc mlodszy to sie nieraz smieje ze chyba mi odbija. Czuje kiedy bierze mnie "czynnik zabawy" jak zaczynam sie scigac na drodze - dopusczam wtedy do glosu swoje wewnetrzne dziecko a jemu w to graj, albo jak slucham muzyki na caly glos w samochodzie i odstawiam "ryki z bryki". Moje dziecko wewnetrzne jest wtedy spontaniczne i doskonale sie bawi. Albo jak gram w jakies puzzle na komputerze - to gra moje dziecko. Mam kilka pluszowych zabawek w domu i one sa moje. Tzn mojego wewnetrznego dziecka. Spodobaly mu sie i kupilam. Wcale nie uznalam ze jak mam prawie 50 to juz nie moge sobie kupic pluszaka. Jak byla dzieckiem to mialam bardzo malo zabawek bo rodzice uwazali ze zabawki demoralizuja a dziecko i tak je zepsuje. Oni nie mieli zabawek i bylo dobrze ale mieli rodzenstwo ja zas nikogo. Ale ja tam sobie zawsze znalazlam jakies ciekawe zajecie - do czego mialam wyobraznie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja dziś nadrabiam czytanie z 3 dni :) Lanaya ............. napisała bardzo ważną rzecz, którą ja sobie wzięłam do serca mocno i będę o tym pamiętać zwłaszcza wtedy gdy jakaś część mnie pomyśli w ciężkich chwilach o powrocie .............. nie pozwolić na to by nasze dzieci stały się kolejnym pokoleniem toksyków, których np. żony pojawią się na podobnym topiku ............ Żeby nie usłyszeć kiedyś z ust naszego dorosłego dziecka, że to nasza wina bo my na to pozwoliłyśmy ........... Jeśli dziecko małe to mamy duże szanse a jeśli dziecko to już nastolatek to trzeba się podjąć cięższej pracy (da sie .... o czym piała Ewa) Lepiej dziecku otwarcie powiedzieć że tak nie powinna wygladać rodzina, że to nie ma nic wspólnego z miłością, że nie akceptuje sie takiego zachowania i traktowania dlatego podjęłam taką a nie inną decyzję ............ tu nie chodzi o to żeby krytykować ojca jako człowieka czy jako ojca ale otwarcie powiedzieć że jego zachowanie nie jest takie jak powinno być. Jeśli trwamy w takim związku i nie mówimy nic tylko np. płaczemy po kątach to dziecko to bierze za normalną sytuację ........... no przecież matka się na to zgadza ..... a do tego jak jeszcze dziecko chłonie wszystko od ojca to nasiąka toksycznością pewnie do szpiku kości :( Lanaya ........... jak odzyskasz siebie to duże prawdopodobieństwo że odzyskasz dziecko ............ bo zobaczy silną matkę ...... a jak silną to i szczęśliwą ........... a miłość dużo może ............. Dzieci są czasami mądrzejsze od nas ............... tylko nie pozwólmy się im zamknąć w sobie .............. Casta26 ❤️ .......... każda zmiana w naszym życiu to strach, płacz, lęki, kryzysy, dołki .......... dobrze to znam ....... trzymaj się mocno!!! Ściskam!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
ten ksiadz jest 'poeta' i nawet wydal swoje ksiazki. jednak wiersze ktore pisal do mnie byly o tym ze teskni do mnie!!!! jak do kobiety!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
na poczatku staralam sie to bagatelizowac i tlumaczyc sobie ze wtedy bedac dzieckiem zle go odebralam, ze chcial sie spotkac po prostu z dawna parafianka, ze pisze wiersze do mnie bo jest samotny i chcialby sie tym z kims podzielic.... ale chyba on po prostu jest jakims pedofilem, nie weim co myslicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kubcia, ty masz na pewno sprawy z dzieciństwa do przerobienia, albo nie chcesz czegoś zauważyć, albo udajesz ... Twoja matka mówiła: bądź dla niego miła (księdza), bo on ma pieniądze i ty tak spokojnie bezrefleksyjnie to piszesz ... halo!!! Teraz trochę rozumiem twoje rzucanie się na facetów ... desperatka uczona od dzieciństwa, że od faceta wszystko zależy i on określa naszą wartość, nawet jakby był księdzem ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
w dodatku mam wrazenie ze czesc zdarzen z ksiedzem wycofalam do podswiadomosci dlatego ich nie pamietam lub pamietam przez mgle. mialam tez poczucie winy ze zostawilam kolezanke tam sama. ze nikomu nie powiedzialam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
no tak mowila i teraz gdy jej powiedzialam ze ten ksiadz do mnie pisze smsy... ale moja mama taka jest. ja os zawsze robilam po swojemu i ona od zawsze miala o to pretensje. teraz po latach mowi ze dobrze ze robilam po swojemu i jej nie sluchalam. czasem mam wrazenie ze ona jest tak naiwna ze braklo by miary na to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
nigdy nie bylam uczona ze trzeba miec faceta. wrecz przeciwnie mama powtarzala mi od zawsze ze kobiecie facet nie jest potrzebny. dla ksiedza mialam byc mila bo wtedy byla nedza z bieda w kraju i u nas w domu. a ona chyba nie zdawala sobie sprawy z istnienia zlego dotyku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
dla mojej mamy liczy sie KASA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneill ........... te zabawy :) też tak mam i chce tego coraz częściej i coraz bardziej ............ bo to daje mi poczucie spokoju i wolności ....... i ta jazda plus głośna muzyka i czuje się wspaniale ........ i wygłupy z synem ......... i jak się budzimy teraz to łaskotkami i jest wesoło ............. Chcę to wszystko sobie dawać a jak daje sobie to i daje synowi bo to jedno pociąga drugie ............. ..........bez kontroli czy wolno czy nie wolno .... czy wypada czy nie wypada .......... .........bez strachu, że już jestem spóźniona (choć to akurat mnie jeszcze często dopada, to moje kalectwo po m. .... ale nie walcze z tym a pozwalam powoli odejść ......... to wiele mi mówi o tym co m. mi zrobił ...) ........może te zabawy które sobie daje pozwalają mi złapać oddech i nabrać sił bo wtedy zapominam o rzeczywistości, kłopotach ....... ........brakowało mi tej spontaniczności ....... bo bałam się jej przy m. bo on był gorszy niż strofujący ojciec ....... bo jeśli on się nie potrafił dobrze bawić to mnie nie było wolno...... och życie !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pokolenie naszych matek było takie nieuświadomione, fakt, ale jak kiedyś kasa dla matki... tak teraz facet dla ciebie ... no to podtrzymuję, jesteś wychowana na desperatkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tortilla przeczytaj sama co napisałaś, ale tak jakbys czytała o kimś innym \" że nie kazał mi założyć sweterka wieczorem ... bo nie, bo jestem jego żoną, a ten sweterek mu się nie podoba! Wyszłam więc sama na spotkanie z moją koleżanką i jej facetem, a on ... o dziwo wybiegł za mną i już nic przy nich o sweterku nie powiedział, bo to jest taki tyran, który dobrze czuje się wśród swoich, przy swojej rodzinie mnie poniża, ośmiesza, a nie zrobi tego nigdy przy mojej rodzinie czy znajomych ...!!!\" Nie kazał? czy on ci musi kazać? Nawet pozwalać ci nie musi. Sama się bidulko ośmieszasz przejmując się tym. Sama przecież musisz się o siebie troszczyć. To twój obowiązek nie jego. Gdyby kochał sam z przyjemnością by też się troszczył, ale to i tak twój obowiązek troszczyć się o siebie. On nie jest twoim ojcem, a ty nie jesteś od niego zależna jak dziecko. Jesteś samodzielna dorosła osoba. Sam sposób jaki to wypowiadasz świadczy, że całkowicie jesteś poddana jego woli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stukpuk_puk puk
Witajcie Mam teraz tylko Was Proszę dotrzymajcie mi towarzystwa, bo się z nerwów rozlecę. Tak strasznie się boje, tak piekielnie. Nie wyszło nic z moich dzisiejszych planów. Miałam dziś postawić krok, może nie milowy ale teaki co zbliży mnie do sukcesu. Klapa totalna, kolejne rachunki przyszły, a w portmonetce coraz puściej - Boże - jestem naprawdę przerażona, że nie podołam. Wiem, muszę się wziąć w garść ... Tak dużo tego, z nikąd pociechy, wsparcia, jakby świat się uparł że musi mnie wykończyć. A świat po prostu nic o mnie nie wie. Jestem sparaliżowana, jakby w smole, oglądam jak dookoła mnie ludzie walczą, a ja przegrywam. Jutro tez jest dzień. Ale przetrwać do jutra znów będę musiała sama, bez ciepłego wsparcia czy otuchy. Bożę jak ja się boję !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Medlion
stuk-puk Bedzie dobrze...zobaczysz ..jutro sie uda ,albo za kilka dni Tak sobie powtrzaj i wierz w to głęboko... nikt sie nie uparł ,zeby Cie wykończyć ..no chyba że Ty sama.. Trzymaj sie ciepło i myśl pozytywnie....ja się juz ucze tak myślec i ..się udaje.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stukpuk_puk puk
dziękuję to jest straszne, że dziś np dopadają mnie tak koszmarnie straszne i przygnębiające myśli - po prostu tylko sie powiesić ! najbardziej mnie dobija nie to że jestem sama ale fakt że ja faktycznie nikogo nie obchodzę naprawdę, jakbym była trędowata, coś ze mną jest nie tak że odsunęli się wszyscy, nie mam pieniędzy wiec nie mam dostępu do wielu rzeczy, nerwy mi puszczają, wiec zdarza się że jestem odbierana jak psychomaniaczka koszmar koszmar koszmar w sumie dobrze że jednej rzeczy dziś nie załatwiłam, bo w sumie poczułam się oszukana i dobrze się stało, że nic z tego nie wyszło zobaczymy - odczuwam brak pozytywnej stymulacji, czegoś na uspokojenie, bo mi nerwy tak biegają jak im wygodnie, chaos i degrengolada czuje się brzydka, głupia i przegrana - taki mam stan samobiczuję się za beznadziejny akcent angielski, za niewypał z robotą, za sparaliżowanie i za nieudolność życiową BOŻE, sama sobie jestem katem mój wujek kiedyś powiedział, żebym sobie odpuściła życie w zawodzie, bo jestem za słaba na to , ni mam z nikąd wsparcia ani domu inna ciotka mówiła że powinnam sama sobie radzić, a nie oglądać się aż ktoś mi pomoże fajnie tylko, że oboje daliby się posiekać na kawałki za swoje córki jedynaczki, nawet w 1/10 żadna z nich nie miała takich zmartwień jak moje - nie no koszmar koszmar

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heja stukpuk... przynajmniej jedno moge powiedziec - akcentem angielskim sie nie przejmuj calkowicie. zwlaszcza w Londynie. tutaj kazdy ma inny, i nie zauwazylam, zeby ludzie jedynie ze wzgledu na akcent byli traktowani inaczej...a zwlaszcza jako architekt nie powinnas miec problemow. plan, zeby przyjechac tutaj uwazam za swietny, bo naprawde musisz sie dla wlasnego zdrowia psychicznego odciac od toksycznosci... 🌻 dla Ciebie... i 🌻 dla wszystkich innych Kobiet tutaj...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×