Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

adweb ❤️ - reakcja przyjaciółki choć zaskakująca dla ciebie i pewnie bolesna jest jak najbardziej PRAWIDŁOWA i poświadcza, że TY SIĘ zmieniłas. Ona i wiele innych osób znajacych Cie jako uległą, szarą myszke, co tylko dawała i nigdy nie niczego nie oczekiwała (a przynajmniej tego nie werbalizowała) jest dla nich znana i lubiana bo WYGODNA. Teraz czas na weryfikację - bolesną ale szalenie dla Ciebie ważną i będącą dużym krokiem na przód - kto jest z Tobą dla Ciebie jaką jesteś TY. Z zaletami i wadami. Nie tylko do wykorzystania, ale tez wymagającą, stawiającą granice. To dla nich wszystkich szok. Daj im troche czasu na poznanie Cie nowej, ale tez badz gotowa że część osób Cie takieh nie zaakceptuje. Tych puść wolno - bo nie są Ciebie, Twojej przyjaźni i miłości warci. To bolesne - ale oczyszczające doswiadczenie. Uwalniajace od "podczepionych" toksyków. Przytulam ❤️ i życzę odwagi i wytrwałości. Ty jesteś najważniejsza :-) Pamietaj o tym! p.s. Znasz film Madagaskar, jest taka scena, gdy zebra przypamina przyjacielowi Alexowi (lew) kto TU (dzungla) rządzi. Czsem tak sie z dziećmi, a czasem z innymi w samochodzie przekoarzam mówiąc, "Kto tu rządzi? ja tu rządzę!".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poa ❤️ i BRAWA za decyzję. Wierzę, że do niej dojrzałaś, wiec teraz to już pozostało tylko działać, a zadaniowo jesteśmy perfekcjonistkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieki dziewczyny, utwierdziłyscie mnie w tym, co ja myslałam. Macie racje,ze jak zaczełam stawiac granice, wymagac i oczekiwac czegos innego, to co niektórym stało sie to niewygodne. Bo juz nie patrzę na to czego ktos chce ( owszem licze sie ze zdaniem innych)ale w pierwszej kolejności zwracam uwage na to, czy ja tez chce tego, czy dla mnie bedzie to dobre i czy ja decydując sie na cos bede sie z tym dobrze czuła. Jeszcze raz dziekuję 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AniaSSSS
A mój K do mnie zadzwonił wczoraj, tylko chyba po to, zeby wygarnąc mi moje winy. Wyglądało to tak, jakby zebrał wszystkie moje przewinienia w jedną wielką kupę i zrzuciłmi ją wczoraj na głowę...Nie sądziłam, ze tak to kolekcjonował....A moze po prostu szukał pretekstu, tak jak pisałyście mi wcześniej - a ponieważ takiego nie było - wymyślił go sobie i zwalił winę na mnie. Bolesne są te przebudzenia, oj bolesne. Całusy dla wszystkich dziewczyn 😘.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ania, po co rozmawiasz? Tylko sie stresujesz. Nie musisz odbierac telefonow. Tych wrzystkich zarzutów tez nie musialas wysłuchiwac. Mogłas powiedziec "Temat uwazam za zamkniety i juz o tym nie rozmawiam" i sie rozłaczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny, Pare dni mnie nie bylo, nie mialam sily na pisanie i czytanie. Nadrobilam, dziekuje tym ktore mi odpowiedzialy, dziekuje za konstruktywną krytykę. Nie jest wiele lepiej, ale ciut. Mam wsparcie w bliskich. Boję się jak przetrzymam najblizsze dni i ten ciagly ból, gniew i niezrozumienie postepowania eks. Nie umiem mu dobrze zyczyc. mam nadzieje ze sie wyłoży na tym swoim cynizmie i ze nie bedzie szczesliwy moim kosztem. Na ten moment poza chęcią by mu życie dopieklo, nie umiem nic dobrego czuć do niego. Czy to kolejny etap czy tylko się kręcę w kolko? Nie wiem. Ale mam wrazenie ze to lepsze niz roztkliwianie sie i ciagły placz przez ostatnie pare dni, po tym jak dowiedzialam sie - dla przypomnienia - od jego eks, ze i z nią kręcil i ze mną ostatnie 3m-ce. Mam nadzieje ze ten koszmar sie skonczy a ja stanę się silna na tyle by go kopnąc w d... gdy nastepnym razem sie odezwie. A moze sie nie odezwie... Choc to chyba w jego stylu - naklamac, namącic, wmówic ze to moja wina a potem bezczelnie wracac i grac mi na słabej woli i emocjach. Kurde ja nawet nie wiem czy go kocham czy to tylko chore uzaleznienie... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj kobietki dobrze, że jesteście :) miałam maluskiego dołeczka ale po przeczytaniu AWEB znów mi lepiej, znów przypomniały mi sie moje prawa i mozliwości, że jestem przeciez silna i wiem czego chce, kurde musze być bardziej asertywna i "egoistyczna" ... m wczoraj jak gdyby nigdy nic znów zaczął normalnie sie zachowywac bez lamentu, poprosił o kawe, zapytała czy bedzie cos na obiad a wieczorem usiadl sobie na troche z nami przed telewizorem bo synek go "zaprosił" ale nie siedział za długo, miał wczesnie wsawac i poszedł wczesniej spać..... ciekawa jestem co znów spowodowało u niego taki pozorny spokój... czy to kolejna zmiana nastroju i taktyki czy moze czyjas rada? był u rodziców swoich więc moze jest cos na rzeczy.....? ja na kawe sie pisze - jak mówiłam wczesniej :) dziękuję że Was mam :) buziaczki ale wiecie co, mąż wciąż powtarza ze mam zerwać z towarzystwem które tak miesza mi w głowie, bo nie wierzy że to tylko moje decyzje przeze mnie przemawiają... no tu ma troche racji bo gdyby nie wiele osób z którymi ostanio sie kontaktuje, np WY , psycholog i wybrani przyjaciele to pewnie nie zabrnęłabym do tego miejsca w którym jestem, ale to chyba nie jest złe, co? pozdrawiam WSZYSTKIE bez wyjątku!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MMak- generalnie ten pozorny spokój,oj, skąd ja to zanm. pamietam dobrze cisza, przypadkowe pytania dor=tyczace ycia codziennego, pozorny luz i spokój. Powiem tylko że to juz końcóweczka waszego zawiązku, bo teraz jak pierdalnie to juz z podówjna siła. Przygotuj sie na to, bo to jest gra, to pozory ze strony M, i nie daj sie nabrac, ze zrozumiał, ze przemyśklał, ze sie zmieni, oj nie kochana, wiele z nas juz przerobiło ten okres miodowy. nie daj sie zawabiś, bądź czujna, o to tylko prosze, dla własnego dobra musisz być bardzo odtrozna. ciesze sie, ze po czesci rozumiesz o co w tym chodzi. Zycze kochana duzo siły ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ania- Aga ma racje, po co Ty w ogóle dajesz sie wciągac w bezsensowne dyskusje, pokaz mu , ze masz juz teo dośc i nie pozwilisz traktowac siebie jak chłopca do bicia, ucinaj krótko takie telefony czy rozmowy. Ty jestes ta dobra i nie daj sobie gnojowi wmówic ze jest inaczej. Przez lata tak robił, teraz nadszedł koniec. nie pozwolisz sobie i juz, powiedz stanowczo , ze nie zyczysz sobie, zeby jeszcze do Ciebie dzwonił, zwłaszcza w takiej formie . Albo powiedz, ze niech nie ocenia ludzi po sobie i sie rozłącz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jen- dla pocieszenia powiem Tobie, zeja juz rok nie mieszkam z toksykiem, a nadal czuje nienawiśc do niego,Wstyd mi sie przyznac do tego, ale wiem, ze zyje w strasznym poczuciu niesprawiedliwośc, wykozystania z jego strony, ze nie umiem czuc do niego nic innego jak wlasnie naienawiśc. Wiem, ze będe zdrow dopiero jak on bedzie mi obojetny, chce nad tym popracowac, ale to dopiero po rozwodzie. A wszystkie miłe uczucia jakimi go darzyłam juz dawno uległy zniszczeniu, i nie potrafie racjonalnie wytlumaczyc teraz skad mialam tyle dobrych ucczuc do niego, za co?? za to ze mne poniżał, molestował, krzywdził,. pozabwił własnego ja, obdarł z prywatnoosci, nie ufał, zmuszał do ciaglego poczyucia winy?? przezciez to on przez całae lata stosując ta przemoc wobec mnie pokazywał jak bardzo mnie nienawidzi, tylko ze ja ślepa, zakchan, a moż ei nie zakochana, tylko tak mi sie wtedy zdawało, nie widziałam tego!! I tu ;ezy wasz problem dziewczyny. Nie przejmuj sie tym, ze masz zal, ze nie umiesz myslec miło o tym człowieku, ze masz w sobie negatywne uczucia. pozwól im także sie uzewnetrznic, poczujesz sie lepiej, trzeba dac upust wszystkim emocjom, tym dobrym i tym złym, w celu oczyszczenia. Ja tez nie zycz4e mu dobrze, ale xle tez nie, po prostu uwazam, ze sprawiedliwosc kiedys nadejdzie, że ten do góry, który nad nami czuwa, odwróci kiedys role. Ale wiem jedno, ze wtedy ten czlowiek nie będzie wart nawet powietrza, które zuzyłabym na wdech by mu coś powiedzieć. szkoda emocji, zwłaszcza tych pozytywnych, które z dnia na dzień przybywaja do mnie, do mego wnetrza. i chce cieszyc sie tym co mam teraz, tym co daje mi kazdy dzień, nie chce juz płakac i sie zmaartiwac co będzie jesli On... JHaki on?? te toksyki nie mają prawa zaprzatac naszych mysli nawet. pamietajcie, Najpierw MY, potem cąła reszta.Do boju Kobietki!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny, Pare dni mnie nie bylo, nie mialam sily na pisanie i czytanie. Nadrobilam, dziekuje tym ktore mi odpowiedzialy, dziekuje za konstruktywną krytykę. Nie jest wiele lepiej, ale ciut. Mam wsparcie w bliskich. Boję się jak przetrzymam najblizsze dni i ten ciagly ból, gniew i niezrozumienie postepowania eks. Nie umiem mu dobrze zyczyc. mam nadzieje ze sie wyłoży na tym swoim cynizmie i ze nie bedzie szczesliwy moim kosztem. Na ten moment poza chęcią by mu życie dopieklo, nie umiem nic dobrego czuć do niego. Czy to kolejny etap czy tylko się kręcę w kolko? Nie wiem. Ale mam wrazenie ze to lepsze niz roztkliwianie sie i ciagły placz przez ostatnie pare dni, po tym jak dowiedzialam sie - dla przypomnienia - od jego eks, ze i z nią kręcil i ze mną ostatnie 3m-ce. Mam nadzieje ze ten koszmar sie skonczy a ja stanę się silna na tyle by go kopnąc w d... gdy nastepnym razem sie odezwie. A moze sie nie odezwie... Choc to chyba w jego stylu - naklamac, namącic, wmówic ze to moja wina a potem bezczelnie wracac i grac mi na słabej woli i emocjach. Kurde ja nawet nie wiem czy go kocham czy to tylko chore uzaleznienie... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepraszam za zdublowanego posta - cos mi sie w kompie porobilo :) AWEB, powiedz, dlugo byliscie razem i ile razy odchodzilas? U mnie to na tyle chore ze leci siomdy rok znajomosci z czego tylko pierwsze 3byly ok, a potem to juz jedo odejscie-przygoda-kajanie-powrót. Az nie wierzę że mu wierzylam :) Az po prostu mi głupio opisywac siebie samą przed Wami - mowia o mnie ze inteligentna, ladna, wesola - a przy nim jakos gasłam. Ciagle sie balam, najpierw moze na wyrost, potem juz mi dawal powody. Im wiecej panienek mial tym bardziej bolał mnie powrot, ale nie umialam inaczej, nie pociagali mnie inni, nie znalazlam innego faceta. I wracalam jak ten kretyn :) Wiem ze to nie koniec, ze jeszcze będą schody, ze mnie dopadnie dół maly czy duzy. Najbardziej sie jednak boje ze on mnie psychicznie rozwali. Nie interesuje mnie nic w zyciu, jak on mnie zostawia. Teraz troche inaczej to wyglada bo jakos tam wiem, ze to w koncu minie. Kiedys myslalam ze dół bedzie wieczny. A jednak zaufalam mu jeszcze raz. Nie wiem co we mnie kazalo mi myslec ze on jest wart? Tak mowil ze skruchą, ze nie moze zapomniec o mnie, ze u boku innych tylko zagluszenia szukal. No jak tu nie wierzyc nie? A potem jebut, po łbie, kretynko, mialem Ciebie i mialem inną. I jakos z rzadka uslyszalam "przepraszam" Teraz to uwaza ze obie jestesmy siebie warte a na pewno nie warte jego. Boze co za kretyn. A jednoczesnie ja temu kretynowi tyle czasu poswiecilam i oferowalam całą siebie. Czy są normalni faceci gdzies? Bo i nastepcy ani widu jak tak czasem szukalam na sympatii - ja nie wiem czy tylko ja tak trafiam ale sami zaburzeni jakos. No nie ma emocjonalnie niepopapranych mężczyzn w wieku ok 30lat? :) Pytanie wlasciwie serio bo zaczynam miec wizje wiecznego bycia samej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podpatrzone. do poczytania
http://dziecko.onet.pl/32793,0,0,zle_sie_dzieje_w_polskim_domu_-_rozmowa_z_superniania_dorota_zawadzka,1,artykul.html (jeśli pojawi się przerwa w linku, skopiować do pasku adresów i usunąć po wklejeniu)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aagaaa nigdy nie byłam u aweb przed nia , poznalysmy sie tutaj na topiku razem przechodzilysmy gehenne, ja już zdążyłam się rozwieść , ona już za chwilkę też bedzie wolna , a czubek nosa :) to próba zwrócenia jej na coś uwagi , ale i tak czy z czubkiem czy bez czubka kocham tą wariatkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jen, tak długo bylismy razem, dwa lata przed slubem, po slubie razem prawie 11. z czego mi sie wydawało ze ok, ale teraz jak siegam pamiecia wstecz to nigdy nie było ok. Twoj fqcet chociaz sie przyznaje ze ma inne kobety. pokazuje tym samy brak szacunku dla Ciebie i chyba w opgóle dla kobiet. Dla niego kobiety stanowa przedmoiot pozadania. Wspólczuje Tobie i po trochu nie rozumiem. po pierwsze miej swoja godnośc, bo jak sama siebuie nie szanujesz to pozwalasz innym nieszanowac Ciebie. mimo bólu i miłosci jaka czujesz powinnas ten rozdział w zyciu zamknąc. i nie pakuj sie w związki dopóki nie wyleczysz sie z tego chorego układu. Czujesz sie zraniona bo on Ciebie nie szanuje, ale on nie szanuje VCiebie bo Ty sama sie nie szanujesz.I kółko sie zamyka. Ten facet nie jest Ciebie wart!! Tyle Tobie powiem. A sa jeszcze normalni, na pewno, tylko zmien sposób patrzenia. Nawetr nie wiesz kiedy a poczujesz na nowo motylki w brzuszku. Powodzenia! Zona !!! Ty już wiesz co :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aweb, Zdaję sobie sprawę, że sama siebie nie szanuję pozwalając na to wszystko co zrobił. Jednak logika jakoś nie idzie w parze z emocjami. Dałam się wpędzić w poczucie winy, że to przeze mnie związek był zawsze kulawy, bo moja zazdrość, moja niechęć do jego mamy (z poczatku bylam mila, ale zawsze czulam od niej nienawisc) i jakos tak pewnie wina jest posrodku. Sama czasem nie wiem co gdybym była do rany przyłóż. Z drugiej strony, ta moja następczyni, no do rany.. mamusia ją polubiła, wszystko cacy, a ją tez oklamywal w związku ze mną i zdradzał. Czyli na takiego gościa nie ma mocnych? Mial ze mna zwiazek namietny ale kłotliwy, zle. Mial zwiazek spokojny, choc bez fajerwerkow, ale stabilny, tez zle.. Czego taki czlowiek oczekuje? Moze faktycznie kobieta to tylko zdobycz i następna proszę.. tylko nie wiem po co klamac wszystkim. Mozna sie angazowac z jedną osobą, po czym zostawiac dla innej. Ale na litosc boską dwóm naraz deklarowac uczucia i manewrować pomiedzy nimi kazdej mowiac ze chce tylko jej? Mi mowil ze chce ze mną na nowo, jej mowil ze chce wrocic do niej.. W tym samym czasie. Czy to juz jakies zaburzenie czy czysty egoizm i cynizm?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z dumą donoszę, że z pomocą siostry szt 1 rozłożyłyśmy moja wiela kanape-narożnik, i już nawet czesciowo wynioslysmy. Popołudniu ma przyjść szwagier, moze z kolega, poprzestawiamy to co została i bedzie po nowemu. Po mojemu. Robie porzadki, wywalam stare smieci, robie przestrezn na nowe :-) I jestem z siebia b.dumna o czym z radością donoszę - stały korespondent ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jen-nienawiśc do tesciowej no cóz, zmuszłąas sie by byc miła, choc jej osoba działała na Ciebie inaczej i wzbudzała pozytywnych emocji, zmuszałas sie do konatktów z nia, stąd takie a nie inne uczucia. jes.i chodzi o partnera, to on sie juz nie zmieni, na końcu zaostanie sam i będzia błagał, by miec normalny dom, tylko wtedy juz żadna go nie bedzie chciała, bo będzie miała swoje zycie, poukładane, normalne. Sama widzisz jak on traktuje kobiety.Kłamie, manipuk=luje, mówi to co kazda chce usłyszeć. To oszust, kretacz. Nie mozesz dąc sie zwodzić za nos, nie jestes smarkula która sie lekceważy. Postaw swoje granice i nie pozwól, by ktos zwłaszca taki gnojek je przekraczał. walcz o siebie dziewczyno i skończ sie łudzić ze kiedys bedzie przepieknie. Bo sama wiesz ze tak nie będzie. Będzie coraz gorzej. A poczucie winy?? No cóz, te typy tak maja, ze powiedza, ze wszystko co złe na tym świecie to Twoja wina. A oni aniołki z aureolka na głowie. Ja wiecznie słyszałam,ze wszystko moja wina, to ze co9rka nabiła góza, to ze sie kłocimy, bo ja mam spieorzony charakter, to ze cos sie nie udało, bo ja mam zaburzenia i powinna sie leczyć. Tylko jakoś to wlsanie ja dawąlm soebie ze wszystkim rade, nikt z opresji mnie niw yeciągła, nie musiała sie nikogo prosic o pomoc, nik=t za mnie niczego nie załatwiał. zawsze ja sobie ze wszysrkim doskonale radziłam, i gdyby miała takie zaburzenia jak mi wmawiał ten cymbał, to bylabym niezaradna, skazana na innych babą, wiecznie narzejakaca jaki ten swiat zły. A ja trwałam przy nim, wspierałam,ale miarka sie przebrała.Zrobił rzeczy, powiedziła tyle przykrych słow, ze jajuz wybaczyć nie mogę. Przez pół roku -ostatnie razem- byłam z nim ze strachu?!! Bałam sie!! cały czas zastraszona!! To był koszmar i nigdy wuiecej nie dopuszczedo takiej sytuacji, ze będe sie bać być z kims kto puierdoli ze mnie kocha!! To chore!! I nie zamirzam sie czuc wiecej winna, nie chce robić niczego wbrew sobie.Jest mi teraz dobrze jak jest i jestem najszczesliwsza, ze to wszystko juz za mną!! Więc do dziła Skarbie!! bierz sie za siebie i zobaczysz, ze te uczucia, które teraz wydaja sie byc dla Ciebie czymś nie do pokonania, okaza sie petską!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja 1972- gratuluje i tzrymam kciuki!! powodzenia korespondencie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, dziewczyny! Parę razy już zbierałam się wystosować obszerneeego posta, ale... po przeczytaniu zaległości brakowało czasu. Podobnie teraz. Napisze tylko odnośnie do 2. wątków często pojawiających się w wielu postach. 1. Litość nad M, takim biednym, schorowanym i niezaradnym (że bez was rady sobie z pewnością nie da he he) i związane z tym wyrzuty sumienia. Są samodzielni, pełnoletni, nie odpowiadacie za nich do choinki! Matki teresy jedne :) . Jeśli jest nadzieja - chcą chodzić do psychoanalityka, po części czują swoją winę, swój współudział w rozpadzie związku - OK, ale nic nie szkodzi abyście spędziły ten czas w separacji. Nikt przecież nikogo nie zmusza do podejmowania od razu drastycznych posunięć w postaci rozwodu. Się zobaczy ;) Ale ten czas też można spożytkować z korzyścią dla siebie: nikt nie zawraca wam gitary, jest możliwość refleksji i sprawdzenia tego, jak byście się czuły same. Bez niego. A to, że cała wina jest zwalana na kobietę - typowe dla słabych facetów (tu już nie mówię czy chorych czy zdrowych). Jak mógłby czuć się dobrze z poczuciem winy, no jak?? Najłatwiej i najprzyjemniej zwalić ją na żonę i wszystko gra. To ona wymyśla, to jej się przywidziało, to ona się naczytała. Tylko prawdę to też wie ona... I wie, że wszystkie te piękne słówka o kant dupy można rozbić, gdy nie są poparte czynami. Każdy jak paw rozkłada piękny ogon i prezentuje wszelkie walory by zdobyć (po raz pierwszy czy na nowo), a potem?! No właśnie! 2. Brak wsparcia ze strony rodziców. Dziewczyny, weźcie poprawkę na wiek. Kiedyś było tak, że "jak wzięłaś ten krzyż, to go dźwigaj do końca życia". I w wielu rodzinach tak pozostało, że kobieta nie ma udanego życia małżeńskiego i wydawać by się mogło, że tobie tez tego broni. Straszne, ale prawdziwe. Przypomniała mi się teściowa, która zawsze córce mówiła "Przemilcz, dziewczę, dla świętego spokoju". Dziewczę przemilkiwało (milczenie=ciche przyzwolenie) i ma całokowicie rozpieprzone życie w wieku 40 lat. Mąż pije, ma swój świat, zero kontaktu, syn wdał się w złe towarzystwo, starsza córka wyjechała za granicę, młodsza żyje w domowym piekiełku :( Jak przyszłość je czeka?.. :( Pisząc na szybko, chcę jeszcze odnieść się do paru postów: - aweb ❤️ teraz będzie już z górki. Badania nie są takie straszne i są na nich tylko dzieci (nie słyszałam by coś się zmieniło w tej materii). Co on powie, to powie, ale są to tylko słowa. Wiem, że potrafią ranić, ale... pomyśl, że to już się nie powtórzy. Nigdy. Co do koleżaneczek/przyjaciółeczek... jak tu ktoś pisał, z niektórymi będzie Ci nie po drodze. Ale to zdrowy proces oddzielania ziaren od plew :D - Ja1972, przyszedł czas na nowe ❤️ - consekfencja❤️ czy boisz sie zmian czy projekcji małżeństwa rodziców? - piglet27❤️ nie wiem, wydaje mi się, że faktycznie szukasz wymówki. Teraz są takie możliwości, by dziecko widziało ojca. Fakt, nie na żywo, ale nagrania, kamerki przy Skype np. A Ty w pierwszej kolejności masz pomyśleć o sobie. Dziecko przyjmie nowy tryb kontaktów o wiele łatwiej niż Ci się wydaje, a Ty? - teraz bez wyjścia❤️ zmień nick, kochana, wyjście (jak ktoś mądrze zauważył) znajduje się dokładnie naprzeciwko wejścia. - Niebo❤️ wiesz, że to nie będzie tylko Twoje dziecko :O - Poa❤️ jesteś wielka. Przytulam Cię i przyznaje rację we wszystkim co piszesz. Gdyby facet był faktycznie świnią, łatwiej byłoby się rozstawać. Ale dobre chwile rozkminiają i dają złudną nadzieję... - 4U❤️ Ty już wiesz! - mmak❤️ a jak wygląda przecinanie się ścieżek Twojego syna i M w związku z przeprowadzką? Nieoczekiwana zamiana ról, no popatrz ;) - Aagaaa❤️ bardzo fajnie się czyta Twoje celne posty. - AniaSSSS❤️ jak zwichrowaną trzeba mieć psyche, by tak to układać i kolekcjonować?.. :O Druga umowa tolteków się kłania! - Jen.❤️ Nie staraj się zrozumieć chorej jednostki. To bezcelowe. Odbiera czas i siły, które mogłabyś spożytkować z korzyścią dla siebie. - oneill❤️ już Ci wyznawałam miłość dozgonną, prawda? :D Uwielbiam Cię czytać! - silniejsza❤️ Twoja komórka to nadal jego komórka? W dalszym ciągu pozwalasz na kontrolę? Wiesz o zdradach i ... nic? :( Co w końcu dobrego od niego zaznałaś? Dlaczego powstrzymujesz się jeszcze "trochę"? Może czas spróbować byż graczem... - ararunka1❤️ tu chyba nie chodzi o to, że ktoś potwierdzi, że nie powinnaś do niego wracać. Decyzja i tak musi należeć do Ciebie. Pomogą przemyśleć pewne sprawy, odkryć schematy postępowania - tak, ale ja np. nie powiem czy masz do niego wracać czy nie. O tym akurat masz zadecydować sama. - Jesienna Roza❤️ "Jak pokochać siebie" - http://www.psychotronika.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=55&Itemid=1 (zlikwiduj przerwę w linku). To tak naprędce, ale z tym chyba masz problem. - zlamane.skrzydla❤️ wytrwaj :) Dla wszystkich, których nie wymieniłam - moc❤️ I do następnego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aweb, dziękuję za słowa otuchy. Może i mi się uda wziąć za siebie i nie dopuścić więcej do tego by sytuacja się powtórzyła. Nie calkiem blondynka, chyba racja ze moje proby zrozumienia czyjegos chorego zachowania tylko mi przynosza cierpienie. Chodzi mi bowiem o to by w koncu wybaczyc a miotam sie miedzy szczytną potrzebą wybaczenia a uczuciami by skonczyl marnie i by go pokaralo :) Co jest wlasciwsze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jen czyli miotasz sie miedzy checia zemsty a checia wybaczenia Wybaczasz dla siebie by uczucie zemsty ci nie zatruwalo Zamiast tracic czas i zycie na probach zrozumienia jego... zacznij myslec jak zrozumiec siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
próbuję zrozumieć siebie, pracowac nad sobą, przeszlam terapie, duzo czytam, rozmawiam i obserwuję. Potem wystarczy ze on sie pojawia i dupa zbita :) Ale nie daję się. A czy wg Was takie spojrzenie za jakis czas ze on jednak poniosl karę, daje jakąś satysfakcję? Doswiadczylyscie tego "a dobrze mu tak, dziadowi, niech sie teraz buja a ja jestem górą"? Malo to wspaniałomyslne, ale takie ludzkie i tak mi teraz bliskie. Czy faktycznie zaden "nowy model" u boku takiego toksyka nie da mu szczescia? chyba boje sie ze zobacze go z inną jako szczesliwa parę i to mnie zaboli bo wiem ile krzywd czynil i czyni. Moze wstyd tak czuc ale taka jest prawda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jen, a wyobraź sobie (na chwilkę, bo jestem przeciwniczką takich rozmyślań "i co on teraz..."), że on np. spotka taką nieświadomą od niesienia krzyża po życia kres. Ona będzie uważała, że łagodzenie-pogodzenie to jej misja życiowa i wyobraź sobie, że jej z tym będzie dobrze! Tak, są i takie! I co? TY przez to staniesz się gorszą jednostką? Bo tobie się nie udał ten związek? Mam nadzieję, że jesteś na tyle świadoma, że nie o TAKI związek chodzi - na zewnątrz cacy, a w środku piekiełko. A chęć zemsty strasznie zatruwa nas samych. To jest czysty negatyw, który tylko zatruje Twoje życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jen skoro przeszlas terapie... to czego cie ona nauczyla? co rozumiesz pod " przeszłam terapie "? czy wiesz ze to co robisz... czyli wiecznie sie zastanawiasz.... co on... czy on....itd. nie pozwala ci sie uwolnic od niego ? ps. niestety trace cierpliwosc, nie wchodza posty, nie moge sie zalogowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość silniejsza
Jen, a może jeśli zrozumiesz, że to choroba, to wybaczenie samo przyjdzie? Może zamiast nienawiści zaczniesz czuć obojętność? Może "kara" go spotka, ale szczęśliwego życia to on napewno nie będzie miał, a Ty masz wielkie szanse 🌻 I tak, jak inne dziewczyny, myślę, że nie ma sensu szukać kogoś na siłę.Najpierw musimy się wyleczyć i dopiero na nowo układać sobie życie, bo nie daj Boże znów trafimy na takich popaprańców? ;-) Blondi, i co mi ta wiedza o zdradach dała? Nic, kurcze, NIC!!!!!! Czy ja tak nisko się cenię, czy on jest mi tak obojętny? Tak czytam Was, piszecie, że jeśli np. by zdradził, byłoby Wam łatwiej odejść. A co jest ze mną nie tak, że daję się tak upokarzać? Wiem, że wybaczając pierwszy raz dałam przyzwolenie na kolejne skoki w bok. Wstyd mi przed Wami, że tak daję sobą pomiatać :-( P.S. Na kawkę się piszę, jeśli tylko będę miała z kim zostawić mojego małego dojoczka :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mmak-sorry,ze Ci wczesniej nie odpowiedzialam,ale kilka dni bylam w pracy.Ja nie pisalam,co uwazam,ze masz robic,tylko pisalam moje zdanie na pewien temat.Piszac o ekstremalnym przypadku,mialam na mysli to,ze w roznym stopniu i w rozny sposob mozemy byc gnebione.Tu tez mysle,ze chociaz troche sytuacja zalezy od nas,na ile sobie pozwolimy i czy skutecznie w danym przypadku sobie nie pozwolimy.Kazdy przypadek jest inny."To samo,a jednak sie rozni.".Totez mysle,ze mozemy jedynie pisac swoje zdanie,o swoich doswiadczeniach,uczuciach,wspolczuc,ale decyzja i wybor nalezy do zainteresowanej.Zgadzam sie z tym,ze nalezy byc pewnym,tego,co sie robi,chocbysmy nawet mialy popelnic blad(wolno nam!)W zenie przeczytalam:"Idac-po prostu idz,siedzac-po prostu siedz.Przede wszystkim nie wahaj sie!Co zrobisz,to zrobisz,ale zrobisz i zrobisz po swojemu.Jezeli nawet nie od razu bedzie efekt,nazwijmy to-dobry-dla Ciebie,to przynajmniej nie bedziesz mogla sobie zarzucic,ze nic nie robilas i nie utracisz swojej tozsamosci,robiac po"czyjemus"..Kazdy postepuje,jak najlepiej potrafi,na miare swoich mozliwosci,a mozliwosci swoje,zyjac coraz bardziej swiadomie,dzialajac,zyskujac doswiadczenie-zwiekszamy. Anno 66-ja tez Ciebie pamietam.Milo mi sie zrobilo na sercu,ze tak napisalas.Pozdrawiam Cie cieplutko. Mysle,ze popelnilam blad,przestajac sie odzywac na forum,bo zbieglo sie to w czasie z klopotami moich tutaj-w Stanach-najblizszych przyjaciol i zamknelam sie znowu za bardzo w sobie(nie majac z kim za bardzo pogadac)A sama komus pisalam,jak wazne jest miec z kim pogadac..Potem oczywiscie bledne moje kolko-zamykam sie w sobie,nie mam ochoty z nikim gadac,wiec jeszcze bardziej zamykam sie w sobie.Tak to u mnie dziala i przy okazji zbieram wtedy w sobie negatywne uczucia.Potem jakis czas trwa,nim sie "odemkne". Jezeli chcesz wiedziec,co u mnie,to sytuacja sie zmienia ,ale powoli.Byloby mi latwiej,majac konkretna,fachowa pomoc,ale nadal nie mam amerykanskiego prawa jazdy i swojego samochodu.A niektore odleglosci sa tu takie,ze autobusem traci sie za duzo czasu.Mysle,ze zamykajac sie w sobie,rownoczesnie troche za bardzo sie poddalam biegowi zycia pod niektorymi wzgledami.A teraz ,odkad dzieci sa ze mna,biore pod uwage rowniez to,ze-przede wszystkim dziewczyny biora ze mnie przyklad. Na szczescie nie we wszystkim,bo od malego daze do tego,zeby dzieci mialy swoje zdaanie,ale jednak iles tam dzieje sie,przynajmniej do momentu uswiadomienia,poza nasza swiadomoscia. Maz wkracza w nastepny stopien alkoholizmu,ostatnio mi to sam powiedzial,ale decyzja o leczeniu-nalezy do niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
silniejsza, a zobacz 4U :) Też były zdrady, też wybaczała, bo... uważała, że kocha i jak już przysięgała, to... Ale przysięgała innemu zupełnie człowiekowi, prawda? Ja nie jestem aż tak rygorystyczna, żeby po pierwszej zdradzie mówić "koniec, kto zdradzi raz, zdradzi i drugi". Nie (może mnie za to wyklniecie, ale pisze jak czuję). Raz może się zdarzyć każdemu - nie wiem, może kryzys w małżeństwie, chwilowa "pomroczność jasna", ktoś, kto znalazł się w odpowiednim czasie i odpowiednim miejscu, kiedy tego potrzebowałyśmy - i poszło, pojechało... (A propos, kobieta nie ma parcia na łóżko pod kątem zdrady, najpierw raczej uzupełnia sobie niedobór uwagi, adorowania, docenienia itd, a dopiero potem, być może ;) ) Ale, raz może się zdarzyć każdemu. Od nas tylko zależy czy wybaczymy. Przy czym wybaczymy bez wypominania. Nie zapomnimy, ale wybaczymy. Zrozumiemy. Za drugim razem zrozumieć się nie da. Nie da się dla mnie, dla kogoś być może tak. I tu też różnie może być - czy on nie miał czegoś w domu czy ma taką naturę. Jeśli chodzi o recydywy, obstawiam naturę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×