Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Czytam wszystkie posty, trzymam za wszystkich kciuki, piszę co mnie boli, jak przezywam pierwszy, najgorszy, jak zawsze tydzien, po kolejnym odejsciu eks. I wiecie co, mam nadzieję że ostatni. Boję się tego co zawsze robilam, myslalam ze to faktycznie ostatni raz, ze juz wiecej nie dam sie zlamac wlasnym emocjom i slabosci ktorą do niego czuję. Boję się ze po jakims czasie milczenia, zaczne z nim znow normalnie rozmawiac. Ze odrodzą się nadzieje.. Sama sie zastanawiam jak moglam mu tyle wybaczyc. Moze dlatego ze sama tez jestem toksyczna i dawalam sie mu we znaki. A jednak uwazam ze nie zasluzylam sobie na te wszystkie jego klamstwa, odejscia i powroty, traktowanie mnie bez szacunku. Moze nie przezylam tyle zlego co niektore z Was, opisujace przemoc i lata cierpienia, tym bardziej ze byly dzieci. Ja nie mam z nim ani slubu ani dzieci a mimo to te 6 lat z nim bylo dla mnie ogromnym cierpieniem. Czasem gdy nachodzi, jak to mowicie, "cofka", zaczynam wspominac te dobre chwile, tesknic i żalowac ze sie nam nie udalo, ze moze moglo ze udac, gdyby... nie wiem co. Nie wiem czy mialam jakas szanse bhy sobie ulozyc zycie z nim. Dziwie sie sama sobie ze tak sie uwikłałam, ze on az tyle we mnie budzi emocji, ze zaden inny facet nie byl mi tak bliski. Moze faktycznie chore przyciąga chore i nie mielismy zadnych szans? Moze gdy sie uwolnie od niego, zdolam zaangazowac sie z kims innym? Jak narazie troche boję się samotnosci i tego ze stracilam wielką milosc swojego zycia. Ale moze to co najlepsze jeszcze nie nadeszlo? :) Ech, taką mam nadzieję.. Pozdrawiam Was wszystkie i cieszę się że tu mogę z Wami rozmawiac, to daje mi wsparcie ktore jest mi bardzo potrzebne teraz. ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jen - trzymaj sie i nie daj sie cofkom. Matko...dziewczyny, nie zrobcie sobie tego co ja zrobilam. Consekfencja- wierze w sprawiedliwosc, wobec czego podalam swoje dane....Kiedys mi walnelas miedzy oczy i zabolalo, dzisiaj sama wiem co zle robilam i wiem, ze jestem matka nie najgorsza, ze moje dzieciaki sa szczesliwe ze mna! Ja wiem ale czy ten ich system wie? Zagralam po calosci...ja powiedzialam prawde, nie wiem co bedzie. Ten "child protection agreement" wisi nade mna jak miecz Damoklesa....Ale nadal, mimo swojego wieku w sprawiedliwosc wierze. Leb mi peka dzisiaj - syn u kolegi nocuje to mam czas na pisanie na necie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholipa
"Patrzac niby obiektywnie Kiedy naczelne terapeutki pieprzna ten topic, bo tak naprawde to nie bardzo go potrzebuja, to pozostanie tutaj jeden wielki lament i uprawianie martyrologii. " taa bo inne dziewczyny juz uciekly, bo wola rozmawiac z czlowiekiem a nie piedestalem. a consefwencja swoje, kazdy argument odbija sie od cokolu, smutne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholipa
paolka, psycholog tez czlowiek wiem, ze sie boisz, ale ZAWSZE sa jakies mozliwosci odwolania etc. to w najgorszym wypadku a jestem pewna, ze najpierw przebadaja dzieci , a twoje dzieci sa normalne a nie traumatycznie zamkniete wiec szybko to zostanie zdiagnozowane + warunki socjalne, zadbanie dzieci etc. koniecznie naszpisz co bedzie w poniedzialek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Patrzac niby obiektywnie
cholipa, kazdy sam decyduje co bierze i skad, i sam za to odpowiada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Paolka:) Nie denerwuj sie tak, nie zabiora Ci dzieci..”to nie dzieje sie tak z biegu”, zeby posunac sie do takiego kroku musieli by miec mocne podstawy / dowody,ze oboje z was nie dbacie albo krzywdzicie dzieci, a przeciez tak nie jest.. Jedno pewne po swoich przezyciach i znajomych tutaj, prawo jakos tak samoistnie stoi bardziej po stronie kobiety, nie martw sie - Twoim dzieciom ani Tobie nie grozi rozlaka, a oni tylko pomoga w odejsciu M od was. “W mojej glowie wojna...” Od poczucia winy, mysli - co by bylo gdybym byla lepsza, wyrozumialsza, b ugodowa – mozeby sie udalo, do uswiadamiania sobie prawdy,ze on sie nie zmieni zawsze bedzie manipulowal, obwinial, wykanczal mnie emocjonalnie.. a oto przyklad ; nasza rozmowy dzisiaj dotyczaca wyjazdu malej z nim w nastepnym tygodniu; wczesniej powiedzial mi,ze pojada w niedziele i wroca we wtorek, dzis mowi, ze pojada w piatek, odpowiedzialam mu,ze nie w piatek bo ja chce spedzic z mala choc jeden dzien w weekend (o czym mowilam wiele razy wczesniej) bo caly tydzien pracuje, on na to; “ze jezeli wiec mam ochote psuc jego kontak z mala to moj wybor/moja sprawa, ja z nia jestem cale tygodnie, a on pozniej dlugo jej nie bedzie widzial (bo planuje wyjechac) i ja sie z tym nie licze...” mowi po raz kolejny niesprawiedliwe rzeczy, dobrze wie jak b mi zalezy zeby byl obecny w corki zyciu, zawsze o tym mu mowilam wiele razy placzac z emocji kiedy on mowil, ze ja kocha i nigdy nie zerwie z nia kontaktu, wie,ze ja nie mialam kontaktu ze swoim ojcem biolog i moim marzeniem jest zeby nasza corka nie musiala odczuwac negatywnych skutkow braku obecnosci, zainteresowania, milosci ojca w swoim zyciu..a mimo to tak potrafi mi powiedziec.. i nie widzi w tym niczego zlego.. Coraz czesciej odzywa sie we mnie uzaleznienie aby byc kochana, chocby byle jak (nie tak jakbym chciala i marzyla) i strach przed jego wyjazdem – przypieczetowaniem tego,ze juz koniec, juz jego nie bedzie, nie bedzie nikogo przy mnie kto by sie troszczyl, kochal, byl z nami..to jest chyba moja najwieksza bolaczka teraz Consekwencja:) Twoj cytat de Mella- nie jest jak dla mnie taki jednoznaczny; prawdziwym odniesieniem moze byc dla jednostek silnych psychicznie, zdrowych osobowosci ,a wielkim wyzwaniem/problemem i jednoznacznie nieprawdziwym przeslaniem dla tych ludzi o “slabszym charakterze”, problemami osobowosciowymi, Mysle, ze sa ludzie,ktorzy nie chca sie zmieniac i tu zaliczylabym tych,ktorzy sa zadowoleni z siebie, swojego zycia, i sa Ci, ktorzy chca i b probuja ale rozne ograniczenia jak przede wszystkim osobowosciowe, charakterologiczne nie pozwalaja na zmiane szybka tu i teraz.. Z dalszego twojego wpisu domyslam sie ,ze masz na mysli zakorzenienie sily do walki i zmiany ,ze oczywiscie piszesz w dobrej wierze..ale jakim to wielkim wyzwaniem jest dla niektorcyh – dla mnie.. Jen kochana :) trzymaj sie dzielnie! Bardzo podobnie do Ciebie czuje.. Dobranoc wszystkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cholipa-chyba mam normalne dzieci, pomijajac chorobe mojego mlodszego dziecka. Ich system to wie! Ale w sumie to czego sie boje? Chce rozwodu z facetem, ktory mi grozi, z facetem, ktory mial sprawe o "domestic violence". To on sie powinien bac, nie ja! Dlaczego ja sie boje? Przeciez on nie jest bez winy - to ON mnie bil,to on twierdzi, ze starszy syn jest - cytuje "gejem i hujkiem" a mlodszego (chore dziecko) "trzeba zwiazac" - dziecko czasami bywa agresywne, trzeba znac chorobe i wiedziec jak postepowac. Nic to...zobaczymy w poniedzialek co bedzie. Ide spac!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholipa
paolka, strach przed nieznanym? obawa przed tym co czeka za drzwiami? to atawistyczne, czlowiek zawsze sie tego boi, gdy stoi przed wazna zmiana ale cos ci sie przelalo, wiec moze byc to twoj czas czas twoj i dzieci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam... zostawię już bez komentarza to co wcześniej...nie mam siły na "samobiczowanie" tak to mnie może odsuwać od działania, wolę energię wykorzystać na działanie, dzięki cholipa za zrozumienie:) a co u mnie... sama radość syn został na weekend w domu... podobno posprzeczał się z dziewczyną... ale mógł pojechać, kiedy indziej by pjechał.... tym razem został, więc trochę się nim nacieszyłam... wczoraj coś tam posprzątał, zjedliśmy razem obiad... nie szukał imprezy ...po prostu wieczorem wrócił do domu.. dziś razem urzędowaliśmy w kuchni, pomógł mi trochę przy obiedzie, pogadaliśmy o życiu, o naszej prze- i przyszłości... czułam się taka spokojna i szczęśliwa... moje serce cieszyło się na widok, kiedy się śmieje, mówi głośno ... wychodząc z domu śpiewał jakąs piosenkę... wołał do mnie z dołu od drzwi po imieniu-tak dla żartu -że już wychodzi , a poszedł grać w piłkę... czuję się dobrze i nic kuurwa nie jest w stanie tego zmienić,czegokolwiek żeby nie mogło już tak pozostać... ja nic nie będę zmieniać, tak już zostanie..... będę dążyć do tego i z wiarą będę się modlić o jego szczęśćie i spokój, a to co teraz widzę jakie może być życie i jaki może być syn, dodaje mi sił, więc o siłę modlić się już nie muszę....pozdrawiam Wszystkie bez wyjątku ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sz.P. Moderator :-) Chciałam zapytać , mianowicie o mój nick , siódemka. Czy moj nick i profil został przez Panią zablokowany ? Jesli tak, mam pytanie, -dlaczego , co było powodem ? Jeśli nie , nie ma tego pytania. Dopiero przed chwilką moje oko wychwyciło na stronie głownej podtytuł - Nicki zablokowane. Proszę o odpowiedz. Dziekuję , pozdrawiam. Siódemka - teraz Eutenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Paolka, Piglet, dziękuję ❤️ Trzymam się narazie niezle. Mija tydzien odkad sie dowiedzialam ze znow zostalam wyrolowana. Pierwszy tydzien najgorszy. Wyryczalam sie, wyrzucilam wiele gniewu, wyżaliłam się komu mogłam - choc niektorzy uwazaja ze to niepotrzebne obnoszenie sie z problemami, ale mi pomaga. Myslę że następny tydzien bedzie lepszy. Wiecie jaką zauwazylam prawidlowosc - gdy on mnie rzuca, mi jest koszmarnie, rozsypuję się, na nim to nie robi wrazenia, mam wrazenie ze wrecz mną wtedy gardzi i jemu leciutko. Gdy mija czas, mi staje się lżej, wzmacniam się, zaczynam - jak mowia mi znajomi - znow sie smiać, byc dowcipna.. On - taki wspaniale rozpędzony ku nowemu obiektowi - ma sie z czasem gorzej.. Gdy po czasie nawiazuje sie kontakt, okazuje sie ze ja sobie radze ok, a on tkwi w jakims ukladzie z kimstam i wcale nie jest szczesliwy, jak twierdzi. Mam nadzieje ze i tym razem tak będzie. Nie poradzę nic na to że życzę mu na ten moment by zarył tym swoim egoistycznym nosem w glebę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczesując net trafiłam na taki artykuł: http://zenforest.wordpress.com/2008/05/02/jak-przejsc-od-zwiazkow-uzalezniajacych-do-zwiazkow-dojrzalych/ Nie wiem czy ktos juz tu dawal link do niego, a jesli ktos czytal, lub przeczyta, czy moze sie ustosunkowac? Dla mnie trochę wytrącający z rownowagi ten artykul, bo niby zaklada ze mozna przeksztalcic toksyczny zwiazek? Albo zle zinterpretowalam. Fajnie gdyby ktos pomogl mi zinterpretowac, bo chcąc się uwolnic jakos trafiam czasem na takie artykuly ktore dają zludną nadzieje. A moze nie powinno sie tego czytac bo tylko w glowie miesza? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ula35
Jestem, wrociłam, przeżyłam:-) Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa, Wasze kciuki zdziałały cuda. Dziękuję. Ja po kolejnej fali tęsknoty za m. Był ze mną w szpitalu, trzymał za rękę, wycierał wymiociny, podstawiał miseczkę....dał mi całą tę troskę, opiekę której tak bardzo potrzebowałam. Patrzyłam na niego i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Taki dobry, czuły... Zatęskniłam. Bardzo. Cofka totalna - na szczęście tylko wewnątrz mnie. A z drugiej strony myślałam sobie - dlaczego nie powiesz mu, dziewczyno, co czujesz, jak tesknisz...dlaczego jesteś FAŁSZYWA, NIESZCZERA....Mimo to nie potrafiłam wydusić z siebie innych słów oprócz podziękowania. Bałam się, ze znowu polegnę, poddam się, popłaczę. Teraz się cieszę, ale tak przez łzy. Bo troskliwie przywiózł do domu, zatrzymując się po drodze tyle razy, ile było trzeba....i cisza. Nic. Zero. Żadnego choćby pół pytania "jak się masz"...cokolwiek.I znowu sobie myslę, że dałam się wkręcić w kolejny teatr. Nie dla mnie-dla szerokiej publicznosci, podziwiajacej jakiego mam super męża. Nie chcę być nieuczciwa, bo bardzo mi pomógł. Boli, bo nie wierzę w szczere intencje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ula35 - ciesze się że jesteś ❤️ Teraz jesteś w szczególnym czasie, choroby i rekonwalestencji, potrzebujesz ciszy, spokoju, opieki, równowagi ... Jak długo o Ci może ją zapewnić? Opieraj się na ludziach, którzy długofalowo mogą i chcą Ci pomóc - mama, przyjaciele. Co do m. z tego jak Cię w przeszłości traktował ... mam poważne wątpliwości. przytulam Cię słoneczko 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anna66, niestety mój eks ma się do tego co zacytowalas, jak piernik do wiatraka :) Niby kiedys udalo mi sie go sklonic do terapii, ale nastapilo kolejne rozstanie i uznal ze nowa panienka znakomicie go sama uleczyla, wiec terapie rzucil. On nie uznaje ze mu potrzebny psycholog, jedynie ze ja powinnam sie leczyc. Bylam na terapii a nadal przerabiam swoje problemy, wiec on ma argument "no i co ta terapia Ci dala? nic"... Takze chyba racja ze nie pociągnę go ze sobą w górę, a on jesli wrócimy, pociągnie mnie w dół. Dzięki 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie dziewczyny witaj Ewo :) takie posty jak Twój warto czytać!! dodają energii a nie odbierają ją, to ciepły ale i przemawiający do świadomości tekst, nie zawsze cel uświęca środki, czasem trzeba "umiec wiedzieć" co do kogo przemawia, co na niego wplynie i to pozytywnie, bardzo ci dziekuje :) i dziękuje wszystkim, którzy mnie wspierają :) przeszłam juz tak duzo, mam nadzieję dojść do końca... pisałam, że mój m wybiera sie do psychologa, no i poszedł... wrócił z weekendu pełen wiary i nadziei, ze wszystko może sie jakoś ułożyć. Podobno pani psych. uświadomiła jak bardzo mnie zranił, co mi zrobił, ale nie dopytywałam co ON jej powiedział, podobno usłyszał, że separacja może dobrze wpłynąć na związek, pewnie że często daje to pomyślne rezultaty, ale to chyba dotyczy "zdrowych" związków z przejściowymi problemami, powiedziałam mu że na mnie ma nie liczyć, ja juz do niego nie wrócę, ale on uparcie wierzy .... sam sobie wmawia że cos jeszcze międze nami będzie a to głównie chyba dlatego, że jego zdaniem on działa dla dobra RODZINY, więc jest po słusznej stronie... zapytałam tylko czy powiedział tej pani, że ja po tym co zaszło nie chce juz z nim być, i czy opowiedział np o tym co widziały dzieci? odpowiedział, ze nie , o tym nie mówił... tak więc poczekam co powie pani psycholog kiedy wkroczą na ten temat, myśle że m mówił tylko o zaborczości i zazdrości, nie jestem tez pewna czy wspomiąl o konflikcie z moim synem.. mam to jednak w dalekim poważaniu... on czyje sie "zaszczycony" bo powiedziano mu, ze to wymaga odwagi dla faceta żeby przyjść , ze jest 3 mężczyzną, który przyszedł po radę. Moze i fakt, ze mu zależy, pytanie tylko co jest prawdziwym powodem...? chyba nie powinnam zaprzątac sobie tym głowy, ja chciałabym żeby m dowiedział sie tam jak ma postąpić ze soba w takiej sytuacji, jak ma pogodzic sie ze strata i jak postepowac w stosunku do dzieci, żeby zaoszczędzić im negatywnych skutków takich decyzji jak moja obecna, mam nadzieje, że dozna w końcu samouświadomienia i dpouści do siebie myśl że za czyny teraz czas ponieść konsekwecje, lice że psycholog mu w tym po prosyu pomoze a mnie przez to da po prostu spokój.... lezy własnie przede mna pozew, ostatecznie uformowany przez prawnika, trzeba go juz tylko włozyc w koperte i wysłać... komplet dokumentów-załączników mam w domu... nie wiem czy jutro, ale w tym tygodniu chce to załatwić, zrobie przelew.... jutro dostane jeszcze z pracy zaśw. o zarobkach z pracy, lepiej dołączyc chyba od razu... nie wiem tylko czy uda mi sie zdobyc kopie obdukcji, orginał załączyłam niestety w ubiegłym roku a sygnatury akt tamtej sprawy nie mam, gdzies posiałam... a w pozwie mecenas napisał ze dołączam te obdukcje, jutro mam wiedziec czy dostane duplikat, jeśli nie to wspomne tylko e taka obdukcje oddałam juz sądowi ii podam date kiedy to było, trudno, może sami dojda do tych akt..... pozdrawiam i jeszcze raz dziękuje za wsparcie wszystkim, całuski :) 👄 ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór Kochane wszystkie dziś przyszłam się Wam wypłakać w rękaw :( po takim dniu jak dzisiejszy trace grunt pod nogami i słabnę :( jak wiecie mam neiszczęście nie dośc ze mieszkać z toksykiem na jego łasce to jeszcze u niego pracować dziś wściekły od samego rana auto nie odpaliło , przyszłam z psem ze spaceru i zaczęłam się szykować do pracy , ścieląc w międzyczasie łożko chyba nie w smak mu było żeby tę chwilę poczekać trzasnał drzwiami i wyszedł zawsze wozi mnie do pracy- tam ma biuro wychodzę przed dom , auta nie ma wiec dzwonie czy zawiezie mnie " kur.wa z pieskiem mozesz łazić to teraz zapierd.alaj na piechotę "itp stek mi puścił przez słuchawkę( do pracy mam jakieś 45 minut z buta ) dzwonię więc do współpracownika z samochodem słuzbowym zeby po mnie podjechał - mieszka na tym samym osiedlu - oddzwania za chwilę , że szef mu zabronił po mnie pojechać ręce mi opadly i cycki , wszystko mi kur opadło załapałam się na poranny spacerek oczywiście rycząc ze złości po drodze ratunku bo mam doła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zlamane skrzydla, wspolczuję, nie znam Twojej sytuacji, ale czy nie mozesz zmienic pracy? Bo rozumiem ze mieszkac musisz poki co z eksem. Kurcze straszna taka zaleznosc.. A eks ewidentnie się odgrywa, bo ma wladzę - mam nadzieje ze chwilową? Przytulam ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Kochane, tak czytam waswze wypowiedzi, to wszystko o toksycznym facecie... i jestem przerażona :( dlaczego? bo ja chyba właśnie w takim jestem :(. Jesteśmy razem od 3 lat, w pierwszym roku znajomości nie powiedziałam mu o pewnym spotkaniu ze znajomym ba do spotkania nie doszło ale on i tak do dziś mi to wypomina. Cały czas jak tylko jest kłótnia, to hmm sugeruje mi jaka to ja jestem najgorsza, wogóle mi nie ufa, cały czas kontroluje, przez niego odciełam się od znajomych, bo jak tylko się z nimi widywałam to sądził że niby się umwiam z kimś inym "facetem" choć to totalna bzdura. jak jestem z nim to najpierw przemyśle trzy razy coś wcześniej zanim to uczynie. Jak jade z nim autem to patrze tylko przed siebie - bo jak gdzieś w boku to zaraz słysze kogo tam mam a niedaj Boże jakby jakiś facet przypadkowo stał to odrazu czy on mi się podoba - noi odrazu kłótnia się zaczyna. Juz sama nie wiem co mam o tym myśleć - wiązałam z nim moją przyszłość ślub - małużeństow - dzieci, znam się bardzo dobrze z jego rodziną on z moją ale to wszystko jednak nie jest tak jak być powinno. Starałam się mu to wszystko wytłumaczyć no może prawie, wsumie to wiele za mało, niby zrozumiał ale nie- ciągle jest to samo! Jak nie odzywam się przez jakieś 4 godziny w trakcie dnia to już sobie wymyśla różne bajki. Ja już naprawde sił nie mam ;( nie wiem co robić bo mi na nim naprawde zależy ale czy jemu na mnie? Pytałam go o to wiele razy i mówi że zależy ale czyny tego nie ukazują. A nigdy nie usłyszałam od niego słowa Kocham a mi nie pozwala tego słowa używać..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jen. dziękuję za dobre słowo , tak wiele znaczy ono w takich chwilach :) pracuję nad sobą by uniezależnić się we wszystkich dziedzinach życia i obiektywnie patrząc bez emocji po woli posuwam się do przodu ale po takich zagrywkach jak dzisiejsza upadam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zlamane skrzydla... gdy wyzywa Cie przez telefon, po prostu wylaczaj, bo ta rozmowa i tak nic nie da. A nie mozesz sobie jezdzic do pracy rowerem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻Paolka-smutna-mialas sie odezwac w poniedzialek.Mam nadzieje,ze wszystko w porzadku.Odezwij sie,jesli mozesz. Pozdrawiam Cie cieplutko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie :) dziewczyny , kurcze dopadł mnie SRACH !! wiem, że to głupie i pewnie minie, ale pisze tu o wszystkich moich uczuciach i chce byc naprawde szczera , głównie wobec siebie. Pewnie mi sie dostanie, ale nie w tym rzecz.... mam wszystko przed sobą.... tz pozew i resztę... musze jeszcze tylko zrobic przelew.... i nagle to uczucie... wiem, ze to strach nie przed niewiadomym, to strach przed ODPOWIEDZIALNOŚCIĄ .... czuję, że biore na siebie ciężar odpowiedzialności za życie 5 osób.... to takie "ciężkie" , konsekwencje tej decyzji... nagle poczułam ten strach !!! i brzmią mi w uszach słowa najmłodszego syna... "mamo dzieci nie lubia kiedy rodzice sie kłócą"... "mamo dzieci nie lubia kiedy rodzice sie rozstaja"... "mamciu, ale wy sie nie rozstaniecie, prawda? ".... córka zachowuje sie tak jakby nic sie nie działo... nie wiem, czy to maska? tez pewnie przezywa to wzystko... ale ostatnio jest dla mnie taka "dobra"... wcześniej często sie "kłóciłysmy" , ja nerwowa ona uparta.... natomiast najstarszy syn jest wyraźnie zadowolony, ale ja tez przy nim jestem zadowolona... przy dzieciach młodszych tez jestem zadowolona i juz sama nie wiem, czy to dobrze, nie chce żeby pomyślały w ten sposób, że mama jest zadowolona, kiedy tata taki nieszczęśliwy... ok, ale to inny temat... ten cholerny strach, nawet jeśli nikt nic nie napisze , ja czuje potrzebe napisania o tym... to mnie po prostu przytłacza, ten ciężar.... gdzieś pisało o czym trzeba pomyślec w takiej sytuacji, o tym najgorszym przez co sie przeszło ze swoim partnerem, mysle o tym... cała sie trzęsę... chce to załatwic dzisiaj .... pozdrawiam ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Złamane skrzydła- bardzo tobie współczuje, ten facet to dupek totalny. Czy masz możliwośc zmiany pracy?? czy w jakiś sposób możesz soe id niego oduzależnić.On ciebie tak traktuje, bo widzie, ze Ty nie masz wyjscia, ba, nawet nic nie robisz by je mieć. Dla mnie to cham i prostak. Rozładowuje na Tobie swoją agresję. Pomysl jak masz siły nad jakimś rozwiązaniem, uwierz mi, ze bedzie Tobie bardzo potrzebne.Taki ziweazek nie ma racji bytu Kacha13- moja droga, twój facet to Otello , żyłam dokładnie z takim samym typerm, wypisz wymaluj, idealnie pasują te zachowania do siebie. Speiprzaj z tego związku, bo sie wykonczysz, ratuj siebie dziewczyno. mam nadzieę, ze dzieci nie macie. na prawde poszukajs sobie nnego faceta.Opisze Ci pokrótce moje przypadeczki: wypominanie wszystkiego co sie tylko da, nawet mojej depilacji, brak zaufania od poczatku zwiazku, ciągłe kontrole, które skończyły sie zakładaniem mi podsłuchów w domu, wkladanie ich do torebki gdy wychodzsiłam z domu, jechałam do pracy, totalne oodcięcie od znajomych i rodziny, wszyscy sa be, wszyscy coś knuli przeciwko niemu, ja nie mogłam nigdzie wyjśc sama bo od razu sie puszczałam. obwinianie za wszystkie porazki, za to ze dziecko nabiło sobioe guza-to tez była moja wina.Pod koniec gwałty- bo ja juz nie chciałam, wiec szantazem zmuzal mnie do sexu. Wykończyłam sie psychicznie, chciałam zabic siebie albo jego, wszystko było mi juz obojetne i pewnie gdyby nie dzxieci to by nie juz nie było. Skończyłam terapie psychiatryczna, psychologivzna, rozstałam sie z nim, zrozumiałam ze krzywdzi wszystkich naokoło, a on ideał chodzący- w jego mniemaniu. Do dzis nic sie nie zmieniło, mimo iz nie jestesmy razem, próbuje poprzez dzieci kontrolowac co robimy wpytując o wszystko. Dlatego zastanów sie co dla Ciebie jest ważne, postaw na SIEBIE! Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mmak- kochana, poczytaj sobie moje wypowiedzi!! ja pozew składałam w lipcu, czułam strach, dostałam wezwanie-strach, przed rozprawa-strach. kochana, żyłas w chorym związku i wydaje mi sie, ze ten strach to naturalny odruch i reakcja organizmu no te wydarzenia. Ja tez nie potrafiłam soebie tego wytłumaczyc, wiedziałam czego chce, ze na pewno nie chce miec z nim nic wspólnego, chciałam to jak najszybciej miec za sobą, niestety nie zawsze sie tak da. Ale dziewczyny na forum, tez ten strach przezywały, wiec uwierz mi ze to normalne. Z Twoich postów wniskuje, ze Ty masz te pewność , której potzrebujesz, a to , że czasami najdzie Ciebie watpliwość, to normalne. Odnosnie pozwu to powiem tak, podpisz go, wyslij, a załaczniki mozesz zxaniesc na rozprawe. Nie przeciagaj czegos co jest niuniknione, bo jeszcze sie wycofasz, co niektóre wspołuzaleznione robia, a potem po roku i tak składają. Nie ma sensu, sama mówiłas, ze vez niego jese=-tes szczesliwa, prawda?? No chyba, ze na prawde chcesz dac szanse, ale to nie moze byc chyba chce dac, tylko: tak, jestem opewna w 100% ze probujemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mm--a odpowiedzialnosc??a do tej pory on był iodpowiedzialny?? Pytania dzieci o rozstanie to pierwszy etap godzenia sie z aistniała sytuacja. Tez to przerobiłam. A kiedy był juz spokój w domu, to dzieci były szczesliwe, nie miały juz bez przerwy placzącej mamy, po mału niekonataktującej, tylko usmiechnięta, skora do zabaw, mająca dla nich czas, pargnaca wspierac. Głowa do góry, przeciez wierzysz w siebe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia 542
A ja mam takie pytanie : Jeśli mam chłopaka i praktycznie podczas każdej kłutni jest taka sytuacja. Ja Go czymś zdenerwuje, np wkurze sie o coś na niego i powiem mu co myślę szczerze.. On zaczyna mi wtedy mówić takie rzeczy, że doprowadza mnie do łez, nie chce mnie przytulać, nie chce żebym go dotykała jeśli już widzi, że płacze to przytula mnie i mówi: "ok, juz Ci wystarczy" tak jakby chcial powiedzieć, już Ci wystarczy, sprawiłem Ci przykrość, masz za swoje, już moge Cie przytulić..oczywiście po tym wszystkim z wielką ulga przytulam sie do niego.. Co mam o tym mysleć ?? Co robić ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×