Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Maju ... troszkę tak jest że biorę tą odpowiedzialność ale jest to odpowiedzialność za swoje poczynania... odpowiedzialność za samą siebie. Postawiłam sobie za zadanie uczynić ten świat lepszym i wtedy czułam, że nawaliłam. Wiem o co ci chodzi... I tu cię mogę uspokoić... nie angażuję się w jej problemy... Te czasy angażowania się w cudze problemy dawno minęły... Jednak jeśli ktoś mi się zwierza ze swoich kłopotów normalnym ludzkim odruchem staram się mu pomóc. chcę być pomocna, widząc wiele spraw z dystansu. Nie pisałam potem.. ale koleżanka jednak nie odebrała tego źle.. nie czuła się dotknięta ani nie czuła, że się wymądrzam. Ja sama zauważam za to, że popełniłam błąd ale się się za to nie biczuję :). A koleżanka jest bardzo mądrą osobą więc zrozumiała mój styl wypowiedzi, tak jak tego oczekiwałam. Czyli jest wszystko ok. Kiedyś tu na forum pisałam, że niektórzy odbierają mnie jako mąrdzącą się, co urosło w sile w toksycznym związku i nad tym pracuję. Pracuję nad tym by być postrzegana taką jaką jestem w rzeczywistości. Bo w rzeczywistości nie uważam się za najmądrzejszą osobę na świecie :) Ja czasem za ostro bronie swego zdania. za intensywnie je wypowiadam. Bo zawsze musiałam walczyć o to by mnie wysłuchano.To takie moje małe skrzywienie :) Teraz wiem że nie zawsze trzeba walczyć o swoje zdanie. Czasem ludzie po prostu nie są w stanie je zrozumieć bo idą inną ścieżką, Sa mniej emocjonalnie rozwinięci bądź nie mają tylu doświadczen i wnoiosków wysuniętych z tego co się im przytrafia. I nie ma sensu walczyć dla swojego włąsnego potwierdzenia swojej włąsnej prawdy. Ta prawda jest czasem tylko moja bo ona mi przede wszystkim pomaga żyć ... jeśli ktoś nie chce z niej skorzystać, trudno, jego sprawa. Niemniej jednak los niektórych osób jest mi bliski. Niektórym osobom chcę pomóc bo ich lubię darzę szacunkiem i sympatią. Daltego lubię być waściwie odbierana bo właściwy odbiór powoduje że im rzeczywiście pomagam. Pojawia się więć pytanie jak pomagać by im rzeczywiśćie pomóc. zeby to odniosło odpowiedni skutek, żeby czuli że sobie z czymś poradzili, bo wtedy sukces jest trwały osiągnięty przez nich samych. Pytanie jak wpływać na tych ludzi by im ułatwić w jakiś sposób osiągnięcie zadowolenia, by rozświetlić jedną włąściwą drogę, a zgasić lampkę w tej która się nie nadaje. tymbardziej że ja już sobie z danym problemem w jakiś tam sposób poradziłąm... nie na 100% ale napewno jestem kawałek dalej... Stąd wynikała tamta wypowiedź Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiula26
PORAŻKA!!!dzwonie do jego szefa by zapytac czy na jego firme może byc wysłany pozew o alimenty i jeszcze nic niepowiedziałam a ten że ufał mu a on od 2 dni w robocie niebył i jeszcze po,innych budowach jezdzi i straszy innych prcowników,chleje z wiadomymi mi osobami...jutro ide załatwic meldunek i moge isc do domu samotnej matki!Przede mną prokuratura,obdukcja i mase innych spraw...dam rade?niewiem,drażni mnie wszystko,bo jednak to co czuje do niego nieulotni sie tak szybko,najbardziej boli ze chciałam mu pomóc ale on tego niedocenia!Jego corka stawia pierwsze kroki,ja się ciesze a on chleje!PORAŻKA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo, wiem , że masz przerobione. Wszystko. I mam wrażenie, że gdyby nie jakiś kamień, który ciągnie Ciebie w dół, pewnie już dawno poleciałabyś w górę jak latawiec- na wolność. Pytanie - co jest tym kamieniem. Cięgnie Cię do wolności, mało tego, Ty jej doświadczyłaś. Ty już przelazłaś raz przez płot. I Skoczyłaś z powrotem. Dlaczego? Co się stało, że drogę spokoju zamieniłaś na niepewność. Sama rozważ. Ja też wróciłam , cofnęłam się. I wiem dlaczego. Kiedy sobie to uświadomiłam, łatwiej było wskoczyć na dobre tory i już nie myśleć o powrotach. U mnie to było nie do końca przerobione dzieństwo, strach przed byciem samą, przed tym, że może źle oceniłam tego człowieka. Wszystko zmieniło się z chwilą, kiedy przestałam go oceniać. Zaczęłam natomiast zastanawiać się. czy z nim - jaki jest - jest mi dobrze. Obserwowałam siebie w trakcie powrotu, cofnięcia się. I wiedziałam. Z tym człowiekiem jest mi źle- z takim jaki jest. Zaakceptowałam i odeszłam. Na dobre. To wcale nie jest wszystko takie łatwe. Przed . Po, , kiedy oglądasz się za siebie, widzisz, że to było łatwe. To jest tak ze wszystkim. Pamiętasz klasówki i egzaminy? Przed wydawało się, że niemożliwe, trudne. Po, kiedy widziałaś dobrą ocenę ze śmiechem myślałaś- czego się bałam, przecież to było proste! Niebo, Ty dasz radę - nie ważne kiedy. Ważne, że dasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mmak - tez tak miałam. Wyprowadziłam sie do siebie, miałam wreszcie spokój, byłam niby zadowolona, urządzałam się - a jednoczesnie ogromne poczucie winy, ze cieszę sie tym że jestem bez niego i planuje w jakim kolorze firanki kupić. Znaczy - miałam wyrzuty sumienia, ze on teraz taki biedny i nie ma na kogo sie wydzierać? No chyba jakos tak! Ale sama sobie nie wierzyłam, bo wiedziałam ze bredzę :) Teraz jak mnie napada czasem znowu cofka, to sama siebie przekonuje, ze takich bredni nie warto słuchać i tyle. Niebo - tY mozę po prostu tak samo nie słuchaj tej bredzącej Niebo. Co Ty na to? ;) Ktoś Cie przed chwilą zapytał - dlaczego Ty nie chcesz tego wszystkiego zmienić? Wiesz - to chyba dobre pytanie... Przytulam ❤️ Ulla - traymaj się. Będzie dobrze 🌻 i wszytskie się trzymajcie , i nie ustawajcie w drodze. (ale górnolotnie zabrzmiało ;) ). To naprawdę droga w dobrym kierunku! Niedawno obiecałam tu publicznie, ze we wrześniu złoże pozew. CZEgo nie uczyniłam :( Ze strachu. Gdy zaczynałam o tym myśleć, dopadały mnie natychmiast stare, znajome stany - tzręsawka itd itd. Czyli myślałam ze już jestem silna, a nie jestem. I w zwiazku zpowyższym dzis podjęłam nową decyzję - zrobie to, POMIMO, ze chyba nie jestem gotowa. Do odejścia też nie byłam gotowa. Dosłownie wariowałam i byłam w całkowictej rozsypce. Ale odeszłam. I co ? I rozsypka minęłą!!! Było tak starszliwie cieżko - a minęło. I warto było, i nie żałuję. Tak samo zrobie z tym rozwodem. Własnie tak!! ZRobie to, z pełną swiadomoscią, ze moze być strasznie, że bedzie wariował, szantazował dzieci a ja znów sie na jakis czas rozlecę psychicznie. Ale przecież to minie! MInie i już! Dla wszytskich ❤️ Dziewczyny - jeśli któraś chętna na kawę w Katowicach, proszę o kontakt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefaniaharper
kobity! skrobie tu, bo mnie znowu korci, żeby pomóc temu mojemu eksowi dda, widzę (he he, w necie nic się nie ukryje), że siedzi kolejny już miesiąc bezrobotny z ojcem alkoholikiem za ścianą, a mi go szkoda... nakrzyczcie na mnię ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefaniaharper
no! dzięki ;) jak mnie korci, żeby temu typowi pomóc, to sobie tłumaczę, ze jak posiedzi w tym bagnie, które sobie sam zgotował, to może nabierze rozumu oj zajmuję się sobą, nawet bardzo, dziś padam na pysk ze zmęczenia ;) i właściwie odkąd nie jestem z tym moim dda, to wszystko mi sie jakos tak zajebiście układa! idę jak burza, jak ostatnio usłyszałam ;) ale jego mi czasem szkoda, bo nie taki z niego drań, ile chory człowiek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo błękitne, Poa dzięki za wsparcie i dobre słowo To jest dziwna sytuacja, i ja sama jej nie rozumiem Wściekałam się, kiedy szukał ze mną kontaktu i wściekam się, że już nie szuka. Może "wściekam" to nie jest dobre słowo....raczej jest mi niewiarygodnie przykro. Już teraz mam naprawdę wielką nadzieję, ze moje uczucia wynikają wyłącznie z uzależnienia. Że to nie jest wielka miłość.... ....bo jeśli to miłość jest, to zderzyła się z taką scianą, że mogę ją tylko z niej zeskrobać. Nic więcej. I ta bezsilność mnie zabija. Nie umiem być sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stefania, ale dlaczego chcesz pomagac doroslemu facetowi? Trzeba mu przewinąć pampersa? Nakarmic? Nie umie sam sie ubrać? Nie umie rozmawiac z ludzmi (w sprawie pracy)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Niebo, (...)Bo ja wiem, że mogę wszytsko sama i wiem, że wszytsko co mi potrzebne do życia jest...we mnie samej, ale... to że wiem, to jeszcze daleka droga do tego by to wprowadzić w życie. Albo raczej ja tylko tak to pojmuję... że tak trudno.(...)" Oj chyba sobie wmowilas, ze jest trudno. Nie macie wspolnych dzieci, wspolnego majątku, nie musicie zalatwiac zadnych formalnosci zwiazanych z rozwodami, alimentami, mieszkaniem itp. Dla mnie to po prostu chcesz zeby on byl w twoim zyciu i tyle :) Bez niego moze byloby nudno, monotonnie, bez adrenaliny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefaniaharper
Aagaaa, masz rację oczywiście! Tylko ja czasem kopa potrzebuję, żeby się nad nim nie litować ;0 dzięki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ulla ❤️ No dokładnie to samo....DOKŁADNIE. Ja nie umiem byc sama. Panicznie boję sie tej samotności...choć to złudne, bo przecież od nardozin do śmierci mam siebie, no i mam syna, który jest zemną ciagle... więc jaka sama? Mam tez bardzo duże grono przyjaciół i znajomych, mam wielu dobrych kolegów w pracy i w ogóle nigdy w zyciu nie byłam sama...tak sama samiutka. Na dodatek tak samo jak Ty jestem "zła, wściekła, wkurzona" i jak on milczy i jak on nie milczy. Teraz ostatnio to ja zaczęłam rozmowy o bezsensie bycia razem i w ten sposób ograniczania się na nowe życie, życie własne, albo zycie z kimś kto nie stawia ciagle i na wszytsko veta, bo nie umie być z kimś naprawdę... Na życie takie jakie JA chcę, żeby było z kimś czy bez kogoś, ale generalnie szczęśliwe. Tak mi powiedziała psycholog, że on może panicznie boi się być z kimś naprawdę i że niby chce i kocha i pragnie, ale nie umie stworzyć rodziny, boi sie bliskości itd. Tylko.... Co mnie to k...a obchodzi? Że on ma jakieś tam w swojej głowie ograniczenia, stresy, potwory. Mówił przez tyle lat co innego, obiecywał, niby chciał...i to jest dla mnie istotne. A dlaczego ja mam się doszukiwac drugiego dna? Co mi to da? Jak on jest jaki jest i inny nie będzie.... To jego problem, nie mój... ja nie mogę nic zrobić, że on tak ma. A ja własnie chcę rodziny i związku i bycia z kimś blisko i niczego się nie boję... no poza tym, że boję się być sama... sama w sensie bez nikogo bliskiego. Mam niedługo imprezę rodzinną, na którą powinno się iśc w parze...i już mam stresa. Jak ja tego nienawidzę... A miało być tak pięknie, a znowu jest g...o wielkie. 4Umowy, Poa... zawsze tak jest, że jak się coś przejdzie, zda, osiagnie...to patrząc wstecz wydaje się, że to przecież nic, łatwizna, pikuś.... Kiedy czytam tutaj czasami sowje poczatki, to jak sinusoida... raz byłam mocna i silna w przekonaniu, to znów było z m. lepiej, znowu nadzieje odzywały, robiłam się miękka i ulegałam.... A to wyłam po 3 dni, siedząc w pidżamie przed kompem, w stanie totalnej rozsypki... Boże jak ja/my nie szanujemy włąsnego zycia, tyle go marnujemy na walki z demonami, a zdrowa to kopnie w tyłek aż huk poniesie, otrząśnie się jak zmoczony kundel...i pójdzie dalej, silniejsza i mocniejsza, swoją drogą... Poa... Kochana. Jestem pewna, że Ty nie wrócisz już do tego człowieka... więc pozew to kwestia kilku....tygodni? ;) To tylko kwestia formalna, bo przecież i tak już od dawna nie ma związku. Ściskam Cię mocno. I Trzymam kciuki. A obietnice...najwazniejsze, abysmy dane sobie samym spełniały. Buziaki Dziewczyny, a może październikowy weekend jakiś??? Grzane wino? Zawsze zapraszam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo widzisz, jak to pokręcone z tą samotnością jest? Bo nawet jak jesteś z nim, to tak naprawdę i tak jesteś sama. Sama ze swoimi marzeniami o rodzinie, potrzebami, smutkami. Nie dzielisz ich z nim, bo nie możesz. Nie zrozumie, nie chce zrozumieć. Mój m. był przy mnie i wykazywał zrozumienie i zainteresowanie tylko wtedy, kiedy działo się coś fajnego, śmiesznego... robiłam więc z siebie "małpę", zeby go zaciekawić, porozmawiać. Kiedyś mogłam opowiedzieć mu o wszystkich rzeczach, złych, które we mnie siedzą- potem się to zmieniło. Nie chciał słuchać. Tak więc można być samemu będąc z związku. To chyba najstraszniejsze oblicze samotności- kiedy najbliższej Ci osobie nie mozesz opowiedzieć o najważniejszych dla Ciebie sprawach. Nie znam recepty na wyjscie z takiej sytuacji. Ja odeszłam, konsekwentnie nie wdawałam się w zbędne dyskusje, ale cierpienie pozostało. Ale wiesz- to takie cierpienie mniejszego kalibru. Bo nie ma już bodźca, które je napędza. Pozostaje tylko uporać się ze smutkiem , żalem za tym, co minęło. To, myslę, mimo wszystko o wiele łatwiejsze, niż tkwienie w ciagle rosnacym poczuciu bezsiły i rozpaczy, nakrecanym osobą chorego m. On nie spełni Twoich marzeń. Masz przyjaciół, syna...zawsze będą przy Tobie. Ja też. I to nie jest jakaś pusta deklaracja. I wiele, wiele innych osób. Naucz się tylko dbać o siebie, o swoje potrzeby. Zdrowie. Wołaj o pomoc, kiedy jej potrzebujesz. Zawsze ktoś przybiegnie, zobaczysz. Nigdy nie będziesz sama. Powiedz, dlaczego z nim jesteś, dlaczego chcesz z nim być? Jest dla Ciebie dobry, czy BYWA dobry? Liczy się z Twoim zdaniem? Czy w swoich planach na przyszłosć uwzględnia Twoje potrzeby? Czy wierzysz w to, że Cię kocha? Nie musisz odpowiadać tutaj, odpowiedz sama sobie, szczerze. Ja swojego byłego zapytałam kiedyś, czy naprawdę dobrze się czuje z tym, że "kochana" przez niego osoba jest nieszcześliwa. Powiedział, że nie, ale nie zamierza nic z tym zrobić. Wielu naszych m. tak właśnie myśli. I co z tego, że to podłe,ze nie potrafimy tego zrozumieć....tu nie ma nic do rozumienia. Trzeba uciekać. Wypłakać się, i konsekwentnie zacząć dbać o siebie. O siebie. konsekwencja i patrzenie w przyszłość, zamiast w przeszłość - taki mam bizesplan na teraz:-) I terapia. Ściskam Cię , niebo, październik z winem brzmi cudownie:-) ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo - Mam niedługo imprezę rodzinną, na którą powinno się iśc w parze...i już mam stresa. Jak ja tego nienawidzę... uczepię sie tego słowa POWINNO. kto w tobie uwaza ze sie powinno ? czyje to są oczekiwania, ze powinno ? na ile to POWINNO zatrzymuje cie, w tej sytuacji by zostawiac sobie furtke, ze skoro powinno to nie mogę zerwac definitywnie .....? Panicznie boisz sie samotność .... ok. napisz nam czego sie jeszcze tak panicznie boisz... wywal to z siebie i pozwol ze kazda z nas to rozłoży na czynniki pierwsze. moze to ci pozwoli -zobaczyc- czy to ma sens lubie grzane wino jak jest zimno.a twoje ciasto Niebo zrobiłam juz 3 razy :D Anna- piszesz, ze przeszkadza ci brak poczucia własnej wartości jesli zechcesz to zrob to samo co NIebo wypisz ...w jakich sytuacjach czujesz sie gorsza czego to dotyczy, wykształcenia, wyglądu, stanu posiadania ... czego popatrzymy... czy jest na to rada co mozna zmienic a czego sie nie da z czym trzeba sie pogodzic a z czym nie pozdrawiam ciepło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo 🌻 Jak spotkanie będzie po 15 października, to mogę się wprosić? ;-) :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem czy nazwac to molestowaniem psychicznym. zawsze jego musi byc na wierzchu. Gdy dostał nagrode jub. musi sobie kupić wszystko co sobie zaplanuje. Chciał laptopika, ma laptopika, chce telefonik z bajerami , ma tel.z bajerami, na szczęscie korzystniejk kupiony za moja namowa. Ja planuje połozyc podłogi i dokończyc ledwo rozpoczety remont, a on jak dziecko stale wymysla sobie nowe zakupy. Jak sie sprzeciwic to .....wpada w zły nastrój... Totalna du.a.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anna ❤️ rozpracowałaś mnie perfekcyjnie. Tak...strach kieruje moim działaniem, moim życiem. Uczepił się i nie chce opuścić... tak było od zawsze, odkąd sięgam pamięcią, ciagle się czegoś bałam i boję. To okropne bo teraz jak zaczynam o tym mysleć coraz więcej, to wszystko co robię podszyte jest strachem. Boje się być sama, nigdy nie byłam sama tzn bez kogos obok siebie. Zawsze ktoś był odkąd zaczęłam dorosłe zycie... na dodatek tak się złożyło, że to ja zawsze podejmowałam decyzje o rozstaniu, ale.... nie zrywałam ostatecznie dopóki nie było już...kogoś innego. Kiedy zaczynało być źle, dawałam szanse, ale kiedy traciłam nadzieje rozpoczynałam poszukiwania. Także nigdy nie byłam sama, nawet nie wiem jak to jest być samą... Z m. jest inaczej, bo pomimo, że tyle czasu jest xle ja wcale nie chcę szukać, ja nie chcę nikogo innego....może lepiej napisze nie chciałam dotychczas, bo teraz to chciałabym się uwolnić od niego bez względu na wszystko. yezz...❤️ to cieszę się, że przepis się przyjął...i smakuje. Boję się, że stracę robotę np i zostanę sama z rachunkami, kredytem, że nikt mi nie pomoże... tego się chyba najbardziej boję, że stracę płynność finansową, to mnie aż paraliżuje. Nie mam niczego odłożonego nz tzw czarna godzinę.... az mnie trzęsię ze strachu. Boję się, że z m. wszytsko było takie znane, takie oczywiste, a znikim innym juz tak nie będzie...nawet jak była kłótnia, nawet jak się wyprowadził, to nie bałam sie, że zdradza, że szuka kogoś nie... byłam pewna, że on czeka na mnie, tak jak ja na niego. Muszę powiedzieć, że w tym roku jeden strach, który mnie paraliżował obłaskawiłam. Strasznie bałam się, że umrę, bałam się, że złapie mnie to na co choruję i mi nikt nie pomoże, nie odratuje, że lekarz nie przyjedzie na czas.... W tym roku po długich "polaków rozmowach" z przyjaciółmi zaczęłam chodzić do kościoła i przez to jakos tak mi lżej, nie mam już takiego lęku, że umrę... kazdy kiedys musi przecież. Ulla....winko grzane smakuje chyba nie tylko na stoku... bvędzie trzeba się zorganizować. Ophrys... zapraszam ciepło... Trzeba ustalić tylko kiedy.... i się stawić :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Plumcia...witaj... 🌻 Zadaj sobie Kochanie pytanie ... Dlaczego wybrałaś ten topik? Skąd taki pomysł? A może Ty juz wiesz, że tak właśnie jest...tylko szukasz potwierdzenia. Skoro tutaj trafiłaś, to z pewnością jest cos nie tak. w Twoim związku... Pisz i czytaj... pozdrawiam ciepło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
❤️ niebo kochane, kroczek, po kroczku z miłością, łaskawością i cierpliwością do siebie, bój się i DZIAŁAJ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niebieska29 - dziekuje za linka, to wstrząsające, ale też utwierdzające mnie w tym, ze teraz najważniejsze i najlepsze co mogę zrobić dla siebie i synów to przejść terapię. Na razie maja 11 i 9 lat ... A ja wierzę, że nam się uda, że moja praca (terapia) da efekty. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yeez 🖐️ Witaj zabko, jak dobrze cie widziec z powrotem 🌻 Piglet ❤️ Jest mi bardzo przykro, z powodu tego co ci sie przydarzylo w dziecinstwie. Nie powinnas, uwazam, tego minimalizowac w zadnym wypadku. A Ty zobacz co piszesz: "Mam tate (nie biologicznego) i mialam od 4 roku zycia, byl i jest dobrym ojcem."... i dalej w tym samym zdaniu dodajesz, ze mial tylko jedna zla wade a mianowicie ten dobry tata pozwalal sobie "dotykac cie zle". Krotko mowiac ojczym molestowal cie, a ty aby sobie z tym jakos poradzic emocjonalnie unikasz nazwania tego po imieniu i nadania temu wlasciwego ciezaru gatunkowego. Piglet, kochana moja dziewczyno, jesli dorosly mezczyzna seksualnie molestuje swoja corke (biologiczna czy nie) to jest to karygodne, obrzydliwe zachowanie i automatycznie skresla osobnika z listy dobry ojciec. Takie zachowania sa scigane prawnie i karane wiezieniem. Mam nadzieje, ze powiedzialas o tym swojej matce. Mam nadzieje, ze skonfrontujesz tego dobrego tatusia i zapytasz go dlaczego to robil. Jesli on dalej jest w waszej rodzinie moze to rowniez zrobic twojej corce i innym dzieciom. Pedofilia jest choroba tak samo nieuleczalna jak alkoholizm. Uwazam, ze koniecznie powinnas spotkac sie z psychologiem, osobiscie, a nie poprzez internet. Wypowiedzenie pewnych slow glosno w obecnosci innego czlowieka, ktory cie zrozumie jest przeogromnie lecznicze i czasem niezbedne, aby wrocic do zdrowia. Chcialam cie jednoczesnie zapewnic, ze to co sie stalo to nigdy nie byla twoja wina... Ty nie masz zadnego powodu do wstydu. Wstydzic sie powinien ten mezczyzna, a wlasciwie mezczyzni, bo przeciez ojciec tez zachowal sie podle. Piglet, widze, jak bardzo martwisz sie o coreczke. Najlepiej jej mozesz pomoc i jednoczesnie sobie poprzez upublicznienie w rodzinie tego co ci sie przydarzylo. I nie zdziw sie gdy i inne dzieci z twojej rodziny, ktore wychowaly sie blisko ojczyma pedofila powiedza, ze i im sie to zdarzylo. Najgorzej jest powiedziec cos po raz pierwszy, ujawnic jakas chora tajemnice.Potem czesto rusza lawina... wiedzielo wielu nitk nie mowil, bo nie wypada. Ja osobiscie uwazam, ze jesli nie popracujesz z psychologiem nad molestowaniem w dziecinstwie przez ojczyma i ojca... to ciezko ci bedzie stworzyc zdrowy zwiazek z jakimkolkiek mezczyzna. Trzymam za ciebie kciuki, przytulam mocno, i powtarzam.. ty sie nie masz czego wstydzic... to nie byla twoja wina. 😘 Molestowanie seksualne w dziecinstwie potrafi miec straszne konsekwencje w zyciu doroslym. Ale pomoc jest dostepna i jak najbardziej nalezy z niej korzystac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HAZE43
Niebo,a na ktotej stronie jest ten przepis na ciasto podaj prosze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Consekfencjo🌼 rozczulilas mnie tą zabcia :D Niebo- napiszę ci krótko. Boisz sie rzeczy, ktore nie zdażyły sie w twoim zyciu .ściągasz na siebie tzw. samospelniającą sie przepowiednie. SAMA SIEBIE STRASZYSZ. Pomyśl jak myślec inaczej, jak ściągac i przyciągac do siebie rzeczy pozytywne, jak siebie sama wspierac i motywowac, jak myślec by twoje myśli pracowały dla ciebie a NIE PRZECIWKO TOBIE. Anna- wróć do relacj ze swoja mamą.co ona ci mówiła i czego ci nie mówiła. jaki był jej przekaz poza werbalny a dotyczący twojej kobiecości. odwołam sie tu do swoich wspomnien. było mi kiedys do nich trudno dotrzec bo w zasadzie był to prawie przekaz bez słów .moja mama przekazała mi w dziecicinstwie, ze w naszym domu moze byc tylko jedna kobieca kobieta9 wiem, ze zrozumiesz co mam na myśli), ze flirt, frywolnosc zalotnosc to tylko jej jest przypisana ....a ja mam sie pilnowac by NIE PROWOKOWAC. Mało tego dostawała białej gorączki gdy moj tata bawił sie ze mną, gdy mnie brał na kolana, gdy siłowaliśmy sie, gdy chodzilismy razem na spacery, gdy wogole robilismy cos razem. Uwierz mi jesli odkryjesz swoje ciche przesłanie ktore zostało ci przez kogos wpojone ( u mnie byla to mama, u ciebie moze byc to ktos inny) jestes w stanie dość szybko sie z tym uporac afirmacjami. trzymam kciuki za pomyślne poszukiwania w sobie. a na początek wypisz sobie na kartce jaką chcesz sie stac kobieta ...zalotna, piękną, bardzo kobieca, ciepła, miła, mająca swoje zdanie itd. itp. i powtarzajato sobie rano po przebudzeniu i tuz przed zaśnięciem... nawet nie będziesz wiedziała kiedy a twoja podświadomosć zrobi za ciebie najczarniejszą robote i staniesz sie taką jaką chcesz byc. wiem ,ze wiele z was odrzuca to co jest najprostrze bo myśli sobie, to takie proste, to niemożliwe by zadziałało. TO JEST TAK PROSTE I TAK DZIAŁA. Bo wszystko jest w naszej głowie. trzeba usunąc stare przekonania wsadzone nam do głowy [przez kogos...... i wstawic swoje własne wyobrarzenie , które będzie pracowało dla nas, a nie przeciw nam. pozdrawiam ciepło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Plumcia no i co z tego, ze wpada w zły nastrój ? on zrobił i kupił to co chciał teraz TWOJA KOLEJ znieś ze spokojem jego fochy, nie reaguj nie zauwazaj i rób swoje. skoro ty ho wspierasz w jego dązeniu do tego czego on chce to spokojnie poproś go o to samo dla siebie. Piglet popre tu w całej rozciągłości consekfencje potrzebujesz GŁOŚNO porozmawiać o molestowaniu, to trzeba wywalic i to zapewne nie jeden raz a wieke razy. tego typu rany tkwia bardzo głęboko i rozprzestrzeniaja w tobie toksyczy wstyd, poczucie winy za sytuację, w której TO NIE TY jestes winna ani odpowiedzialna.Bylaś dzieckiem. on dorosły facetem JEST ZA TO ODPOWIEDZIALNY.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oneill :-D Znalazłam przed chwilką ! 21:00 [zgłoś do usunięcia] oneill (glassempire@eircom.net) I jeszcze jedno - to MY SAMI decydujemy co jest dla nas najwazniejsze. I my sami mamy prawo zmieniac priorytety. "Nie jestes juz dla mnie najwazniejszy/a bo mnie krzywdzisz." Jesli w tak niedoskonalym urzadzeniu jak komputer (wykonanym przez czlowieka) mozna za pomoca prostych komend zmienic priorytety - dlaczego takie to trudne w naszym umysle? Przeciez to my sami sie programujemy. Wmawiamy sobie wiele rzeczy ktorych nie ma - albo przyjmujemy takie a nie inne do nich nastawienie i wierzymy ze jest niezmienne. A zmienic mozna wszystko, kazde nastawienie do czegokolwiek. Nie jest to latwe ale nie niemozliwe. Po co cierpiec z nawiazka - odcierpiec swoje i isc dalej. Zyc i cieszyc sie zyciem, swoboda, spokojem. ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yeez :-D Tak pięknie napisałaś do Anny ( 13:13 ) a ja pozwolę sobie co nieco skrasć z tego do siebie :-P , mogę ? Dziękuję :-D Pozdrawiam Ciebie i wszystkie 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eutenio prosze bardzo, już dawno pokazalam ci jakie masz wybory skoro zmieniłas znów zdanie na moj temat , to bierz co ci pomoże iść do przodu i co pomoże ci w zdrowieniu nie mam urazy - rozumiem twoje pogubienie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja chetnie bym poszła do domu samotnych ludiz i zaczeła od nowa wsyztsko, pracę, ale boje sie, że tam będzie nie do zniesienia zapach , że będzie gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedyws pokazywali taka siostre zakonna , która prowadzi taki dom, tylko na jakich zasadach ona tam gromadiz tych ludzi, czy wytzrymam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yeez :-D ...skoro zmieniłas znów zdanie na moj temat ... ...nie mam urazy - rozumiem twoje pogubienie... yeez , " coś " się stało ? Urazy ? a dlaczego użyłaś -słowa- urazy ? Moje pogubienie? Ja siebie odnalazłam. Nareszcie słyszę i widzę. :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×