Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość Taka sobie smutna duszyczka
Witam wszystkich bardzo ciepło! Proszę doradźcie troszkę, jeśli możecie. Mam taką sytuację. Jestem w długim związku, ale mój chłopak jest bardzo wybuchowy i nerwowy. W chwilach zdenerwowania potrafi być bardzo nieprzyjemny, bluźni, krzyczy i potrafi mną też potrząsnąć. Potrafi być bardzo dobrze, ale w chwilach kłótni wygaduje różne nieprzyjemne rzeczy. Nie wiem, czy mozna coś takiego wybaczyć. Każdy ma prawo się zdenerwować, krzyknąć, ale słowa: Jesteś poj**ana, czy potrząsanie kimś, to chyba nawet w najgorszych kłótniach nie powinno mieć miejsca. Najgorsze jest to, że przez moje nieudane związki zaczynam tracić wiarę w to, że istnieją jeszcze wolnie mężczyźni, którzy są czuli, uczuciowi i wrażliwi. A jeśli tak, to gdzie ich szukać ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kostka 2
Jak się troszczy? Widzi, że czegoś mi w domu brakuje - dokupi/naprawi. Wracam z pracy - zrobi obiad. Mieszkamy w różnych miastach. Najczęściej dojeżdża on. Choćby na pół dnia i noc. Zawsze mogę liczyć na to, że mnie przytuli (chyba, że się dąsa), jest czuły. Ale z drugiej strony jak u kogokolwiek jesteśmy to tylko by mnie dotykał (np. głaskał po ręce) i całował. Prosi mnie o to, żebym poświęciła parę minut dziennie na naukę (systematyczną) i jest rozczarowany jak nie chcę. A ja już chyba z przekory nie chcę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wstyd kojarzy mi sie (w kontekscie siebie) z czyms bardzo odleglym. tak bardzo ze nie jestem w stanie sobie przypomniec. To musialo sie zaczac we wczesnym dziecinstwie. Potem pamietam odczuwanie wstydu przy byle okazjach. Ale ze nie moglam tego okazac (ze sie wstydze - bo bylam wyszydzana, krytykowana i wysmiewana: no jak to, wstydzisz sie, czego itp) ostatecznie udawalam ze to co czuje to nie wstyd tylko cos innego - byc moze z braku zrozumienia a byc moze z leku przed reakcja otoczenia na wstyd. Albo na sile z nim walczylam bo wiedzialam ze nie mam prawa do jego odczuwania albo ze czujac wstyd moge kogos zranic lub tez spowodowac atak na mnie. Wstyd z jednej strony byl tematem tabu a z drugiej strony slyszalam: wstydz sie za to czy tamto. Albo: nie masz sie czego wstydzic (a czulam przede wszystkim wstyd - nie tylko za siebie ale za rodzicow, za innych ludzi, za rowiesnikow itp).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kostka 2
Nigdy mnie nie uderzył, choć ja jak wybucham potrafię mówić rzeczy bardzo przykre i raniące. Nigdy nie okazał agresji fizycznej wobec mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KOstka: "Jak się troszczy? Widzi, że czegoś mi w domu brakuje - dokupi/naprawi. Wracam z pracy - zrobi obiad. Mieszkamy w różnych miastach. Najczęściej dojeżdża on. Choćby na pół dnia i noc. Zawsze mogę liczyć na to, że mnie przytuli (chyba, że się dąsa), jest czuły. Ale z drugiej strony jak u kogokolwiek jesteśmy to tylko by mnie dotykał (np. głaskał po ręce) i całował" Taki typ to se powinien psa albo kota sprawic. Laski nie robi - jakby nie chcial to by nie naprawil ani nie ugotowal obiadu. Tak to przyjmuj a nie jako wyraz wielkiej laski pana. Jakby nie chcial to by nie zrobil. Przymusu nie ma. Niech wiec nie manipuluje tym ze zrobi czy zalatwi. Nie musi. Chce. A jesli ma w tym jakis ukryty cel - to JEGO PROBLEM! I jego ryzyko jak sie nie uda jego system "niewprost". Czyli nie zawsze mozesz liczyc na to ze Cie przytuli bo moze sie dasac przeciez, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ulla - to to zrob! Przytul ulle ktora sie wstydzi tego co kiedys zrobila i powiedz jej z przekonaniem: jest OK. Kocham cie bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Duszyczka, jezeli zapala Ci sie czerwone swiatlo, to znaczy ze jest cos nie tak. Nie wszyscy mezczyzni sa nerwowi i wybuchowi :) Po co myslisz, ze innych nie ma :) Są ...są :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oneill- czy twoj bardzo odlegly wstyd dotyczy molestowania ? kostka - sa kobiet bluszcze a ty masz faceta, ktory tak cie omotal bys wlasnego ruchu nie miala.czy probowalas z nim uzgodnic, ze POPROSISZ GO o pomoc jesli takowej bedziesz potrzebowala ? ze spytasz go o zdanie jesli takowe bedziesz chciala poznac ? jesli ktos tyle daje co on i nie zastanawia sie czy ty tego potrzebujesz to rozumiem co przezywasz i co czujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kostka 2
oneill ok. Ale przewrotnie zapytam: jak powinna wyglądać normalna troska? Dla mnie właśnie tak (jak w 1 akapicie). Tylko, że on potem mówi ile to musiał poświęcić dla mnie. W szczególności ile sił wkłada w zmaganie ze swoimi przywarami, z tym, żeby nie trzasnąć drzwiami i nie wyjść, żeby mnie wysłuchać. To jest ok, że się zmaga. Tylko on nie wie z czym się tak naprawdę zmaga. Może ja jestem przeintelektualizowana i za dużo miałam do czynienia z psychologią, ale obawiam się, że to mu się zwyczajnie nie uda, bo on nie widzi problemów, tego co mnie boli. On widzi to, co jego boli. Może to znaczy mamy podobny problem - skupiamy się na sobie. Kocham go, ale sama jestem po przejściach i osłabiona. Nie wiem, czy to zniosę (tą jego walkę z przywarami).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kostka 2
yeez on ma wizję miłości. Takiej wszechogarniającej. W słowach to naprawdę ładnie brzmi. Myślę, że to próba zapełnienia pustki z dzieciństwa. Wreszcie jest ktoś, kto go kocha. Tak, mówiłam mu, żeby przestał, ale jednocześnie wiele razy dziękowałam mu za to, że np. zagonił mnie do nauki, bo bym nie dała rady. Tylko, że bat nad głową działa tylko na krótką metę. Co potem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yeez - nie wiem. Ale to siega naprawde bardzo wczesnego dziecinstwa, wiek przedszkolny albo jeszcze wczesniej... Na dzisiaj oswajam sie z ta mysla ale naprawde nie moge nic wiecej, nawet gdybym bardzo chciala. Tak jakby te lata zakrywala mgla... Nic sobie nie przypominam - ani zlego ani dobrego. Ale z pewnoscia byl to wstyd oparty na seksualnosci bo wstydzilam sie ze jestem dziewczynka (a nie powinnam przeciez). I zawsze chcialam byc chlopakiem. Kostka - troska jak najbardziej, ale ta skierowana do Ciebie wuglada mi na przesadzona plus wypominki. Czyli nie wyplywa z wlasciwej, odczuwanej troski i milosci ale z wyrachowania: ja dla ciebie tak wiele to ty dla mnie tez cos itp. Nie jest bezinteresowna. A prawdziwa troska jest bo ma na celu dobro tej jedynaj osoby. Czy matka ktora prawdziwie kocha swoje dziecko wypomina mu jedzenie, wychowanie, dach nad glowa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kostka - to ta jego wizja milosci jest ch*jowa. Milosc to wolnosc a nie stopienie sie w jedno. Milosc to dwie istoty dazace w tym samym kierunku a nie zlewajace sie w jedno. To poszanowanie i akceptacja odrebnosci. On prawdopodobnie zatrzymal sie emocjonalnie na poziomie niemowlecia (porzucenie). U mnie przez lata bylo podobnie, tez mialam taka wizje. Jak pozbylam sie zludzen bardzo bolalo bo wierzylam w to przez lata i nagle zonk ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kostka masz faceta , ktory kocha za bardzo ... pytanie dlaczego ? moze od tyle daje bo sam tyle potrzebuje ? ustalcie wspolne zasady okresl co jestes w stanie od niego przyjmowac a czego nie. poros by cie nie uszczesliwial na sile a potem wypominal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yeez .. wiesz, ze ja się tez zastanawiałam czy mój m nie jest takim "kochającym za bardzo" a jesli tak? to co? jest to dla niego usprawiedliwienie? jak nalezy postąpić z takim facetem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mmak-na poprzednich stronach jest link do ksiazki o kobietach kochajacych za bardzo. nie wiem jak nalezy z nim postepowac. pomysl jak ty chcesz postapic jak chcesz zyc.jesli on sam nie zacznie pracowac nad soba to ty nie masz na to wplywu.juz wiesz ze mozesz zmienic siebie i tylko siebie. jesli zamieniacie sie rolami raz on kocha za bardzo a potem ty to oboje tanczycie toksycznie. zdecyduj co ty chcesz zrobic.. czy chcesz w tym tkwic czy sie uwolnic...zdecyduj na co sie godzisz a na co nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ależ rozpisałyście się, dziewczyny :D Chyba pojadę od końca: mmak, kostka (bo widzę, że wasze sytuacje są w czymś zbliżone) - to ON ma wizje związku, to ON próbuje wbić w te wizję Ciebie, nie obchodzi go (nie liczy się z tym), że kilka elementów Ciebie nie pasuje. Wniosek? Nie widzi Ciebie. Widzi związek takim, jakim chcę go widzieć (i tu powtórzę to co zawsze mówiłam: jest was 3-ch: ty, on i wasz związek. To co dobre dla niego niekoniecznie musi być dobre dla związku.) Co masz robić? Określić jasno warunki brzegowe. Asertywność + to, co jest ważne dla Ciebie (niekoniecznie dla związku). Jeśli naprawdę kocha Ciebie, konkretnie Ciebie taką jaka jesteś - zrozumie. Jeśli nie, to i nie ma czego żałować. Człowiek się zmienia na przestrzeni lat, związek się zmienia, ważne nadążać za tymi zmianami, a nie na siłę się trzymać stereotypów. oneill, o wstydzie - czasem mam tak, że w rozmowie wypływa jakiś wątek, a krótko potem czytam o tym gdzieś. I odwrotnie, czasem to co zostało akurat przeczytane, pojawia się w jakiejś rozmowie. Nie macie tak? O wstydzie: trafiła mi się książka o maskulinizacji, ale nie na poziomie fizjologicznym, tylko psychofizycznym. Nie będę przytaczać cytatów, powiem w skrócie: często przyszłe matki marzą o chłopcu, często jest to spowodowane podwyższonym poziomem androgenów we krwi. Dziewczynki wtedy mogą odczuwać podświadomy wstyd za to właśnie, że są dziewczynkami. Zastanowiło mnie to. W nawiązaniu do dzieciństwa - bardzo ważne jest przerobić wszystko co czułyśmy. Dziecko zawsze jest zależne od rodziców, bo nie jest samodzielne, nie potrafi zatroszczyć się o siebie, nie umie jeszcze właściwie funkcjonować w świecie dorosłych. I od tego są rodzice. Też wyczytane na temat: "Nie ma złych dzieci. Zdarzają się źli rodzice." Czytając te posty dotyczące dzieciństwa, zgadzam się, że można stwierdzić "nie było aż tak żle". Ale gdyby pytanie brzmiało "Czy Twoje dzieciństwo było szcześliwe? Czy często z przyjemnością i ciepłym uśmiechem go wspominasz?" - ilu odpowiedziałoby twierdząco?.. Tak, nie było AŻ TAK źle. Tylko że miało być BARDZO DOBRZE. Bo to, co wyniesione z domu, towarzyszy nam przez całe życie, na tym się wzorujemy, TAK chcemy mieć. Jasne, że tak być powinno. A jeśli nie było?.. Sytuacja, w której dziecko BRONI SIĘ przed rodzicem, świadczy o tym, że rodzic - niestety - nawalił. I teraz bardzo rozumiem ulle: z jednej strony lojalność, z drugiej - PRAWDA. Prawda, która woła o ujawnienie, bo bez tego jakiś rodział życia pozostaje nierozliczony. Tak, yeez, ten wstyd może być toksyczny. Siedzi w nas i rozjada od środka. Jak i wstyd za rzeczy brzydkie, które popełniłyśmy same. Ja wstydu "się najadłam", kiedy wyszło najaw moje kłamstwo o wagarach :D Od tego czasu nie kłamię. Nie słyszałam, że mam się wstydzić, byłam tylko rozliczana ze wszystkiego. Frustracja? To mało powiedzieć. Odczucie, że się jest gorszą, że sprawia się kłopoty rodzicom.... Kurcze! Jak teraz o tym myślę, nie mogę pojąć dlaczego byłam jakby niewidzialna. Zdawkowe "Co w szkole?", równie zdawkowa odpowiedź. Bo wiedziałam już, że mam sobie sama poradzić, mam być taka i owaka i nijaka więcej :/ Brak komunikacji. Ktoś mądrze zauważył, że dzieci, nie znajdując zrozumienia u rodziców, a zwłaszcza u matki, najpierw zamykają się w sobie, potem w pokoju, a potem opuszczają miejsce, w którym czują się niezrozumiane (co gorsza, często poniżane). Serdecznego obcowania nie zrekompensują żadne drogie prezenty, tym bardziej że za te prezenty wymagane jest odwdzięczanie się. I jeszcze kilka słów o dziedzictwie ;) Ja mimo wszystko jestem matce wdzięczna. Za to, że mnie "postawiła na nogi", wychowała jak umiała. Wybaczyłam wiele rzeczy, bo... zrozumiałam skąd się brały. Człowiek, pozbawiony w dzieciństwie serdeczności, bezwarunkowej miłości, zrozumienia na zawsze pozostanie osobą emocjonalnie kaleką. Jeśli nie zechcę nad sobą pracować. Od mamy słyszałam "Ja juz taka jestem. Wiesz przecież jakie miałam życie!" Była z gatunku tych, którzy ułożą sobie raz na zawsze pewne wytyczne i już się nie rozwijają, nie pracują nad sobą, mają rację... bo uważają, że mają. Przykro trochę to mówić, ale spokojnie teraz o tym piszę, bo też zrozumiałam co skąd się bierze. Ona była córką matki-sieroty (wdzięcznej za każdy przejaw odrobiny uczucia = ochłap) i ojca-alkoholika (strasznego w gniewie, a gniewał się często, tak samo jak pił). Najstarsza z trzech córka, która musiała siłą rzeczy założyć portki, bo jej matka była za słaba - marzyła by mieć syna-obrońcę, a tu urodziła się córka. Moja mama powtórzyła drogę własnego ojca :( Ja tak nie chciałam. Zawsze miała do mnie żal, że nie jestem taka jak ona - stanowcza, apodyktyczna, bezkompromisowa.. A ja się z tego bardzo cieszę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozpisałam się :) Ale jeszcze słówko do nowych dziewczyn: każda może się przyłączyć bez pytania, opisać swoją historię i nie obawiać się durnych komentarzy. Pod warunkiem, że jesteście gotowe na dłuuugą pracę nad sobą :) Tak pomyślałam, ileż to kobiet żyje w nieświadomości, przyjmując jako całkiem naturalny taki nienaturalny stan rzeczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:D blondi:D nie "strasz" nowych dziewczyn ... warunkami piszcie nawet wtedy gdy nie jestescie gotowe na dluga prace nad soba od czegos trzeba zaczac : D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do wstydu - tak sobie z deka przemyslalam. U mnie to nie jest tylko jedno odczucie, to cos w rodzaju mieszaniny wstydu, poczucia winy i strachu. Wystepujace niemal zawsze jednoczesnie, moze tylko w roznej kolejnosci. Ale zawsze w trojcy. Wlasnie przyszla mi na mysl heglowska triada ;) Bywalo iz wstydzilam sie trudnej sytuacji i ukazywalam ja w zlagodzonej formie; obawialam sie tez ze ktos zaproponuje pomoc i wtedy bede sie czula jeszcze podlej. Jakakolwiek pomoc ktora przyjmuje jest okupiona jakas czescie wstydu i przeswiadczenia o wlasnej niekompetencji skoro nie umiem sobie poradzic. Ja wiem "na intelekt" ze to bzdura i ze kazdy czasami potrzebuje wsparcia, pomocy - ale gdzies w srodku wciaz tkwi owa blokada. Wstydze sie byc ciezarem dla innych. Mam wtedy poczucie winy a dolacza strach ze mi tio wypomna albo zazadaja jakiegos zadoscuczynienia ktoremu nie podolam. I tutaj szwankowala moja szczerosc - nie klamalam ale nie mowilam calej prawdy. I tutaj tez kwestia zaufania - czyli nie ufalam tak do konca skoro tej prawdy nie powiedzialam. Nadal nie umiem odnalezc zrodla, moze to przyjdzie do mnie pewnego dnia a moze rozwiaze sie w inny sposob? Moze az tak gleboko nie trzeba siegac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:-)Witajcie Wszystkie Dziewczyny-kochajace i kochane❤️🌻-dla Was Wszystkich. Dzieki Wam Wszystkim.Pomagam Sobie,BO WY POMAGACIE MNIE.JESTESCIE WSZYSTKIE.KOCHAJACYM WSPARCIEM JEDYNYM W SWOIM RODZAJU,BARDZO EMPATYCZNYM,MADRYM,SILNYM.Jestesmy grupa,a w grupie-moc i sila.Podoba mi sie to,ze kazda z Was pomaga,jak umie,na ile ma sil,ochoty,na ile kocha sama Siebie,na tyle kocha innych.Na ile siebie rozumie,na tyle rozumie innych.Na ile SAMA SIEBIE SZANUJE,na tyle szanyje innych,ale zaczynacie tutaj od Siebie i pomagacie,i przypominacie innym,ze to wlasnie jest wazne-patrzec sie na siebie,sluchac siebieswojego glosu-kochajacego lub zezloszczonego,ale to robicie-ze soba.Podoba mi sie nawet to,ze boicie sie konfliktow,ale w nie wchodzicie-broniac sie oczywiscie.Mozna jednak nauczyc sie rowniez nie pozwolic siebie zranic,obronic swoja milosc do SIEBIE,ALBO I DO M.,,nie walczac,nie wchodzac w konflikt. Podoba mi sie,ze szanujecie kazda przychodzaca tu osobe,nawet taka,ktora prowokuje konflikty.Po prostu z nia rozmawiacie tak,jak umiecie.JESTESCIE-corraz bardziej prawdziwe(coraz bardziej soba)i uczycie sie wiecej.Podoba mi sie,ze(mowiac slowami BOGA,z ksiazki Donalda Walscha-Rozmowy z Bogiem)-"stwarzacie NAJPIEKNIEJSZA WERSJE SAMEJ SIEBIE",ZE coraz bardziej Siebie kochacie,rozumiecie,ze coraz bardziej siebie szanujecie I,ZE NA TYLE,NA ILE SIEBIE KOCHACIE,ROZUMIECIE,SZANUJECIE,WYBACZACIE,NA TYLE UCZYCIE SIE TO SAMO DAC INNYM.Podoba mi sie,ze potraficie funkcjonowac w tak duzej grupie,bo-DUZO W WAS MILOSCI,KTORA POTRAFICIE DAC-SOBIE I INNYM. ❤️ YEEZ-specjalnie dla Ciebie ;-)❤️-MOZE WARTO ZAMIENIC CHCE NA ZAMIERZAM-TO SAMO,A JEDNAK SIE ROZNI. RENTA11-specjalnie dla Ciebie ❤️:-)a moze wybierz ZDROWIE VACANCY-specjalnie dla Ciebie ❤️;-) OKTAVIA-specjalnie dla Ciebie❤️:-) ANNA66-specjalnie dla Ciebie❤️:-) JESIENNA ROZO-specjalnie dla Ciebie❤️:-) NIEBO BLEKITNE-specjalnie dla Ciebie❤️:-) ONEILL-specjalnie dla CIEBIE❤️:-) OPTYM15:-)❤️:-) EUTENIA:-)❤️ OPHRYS:-)❤️ ULLA35:-)❤️ JA1972❤️:-) EWA W RAJU❤️:-) KONSEKWENCJA-a jak rozumiesz slowo konsekwencja?❤️:-) CZTERY UMOWY❤️:-) To nie znaczy,ze Ja Je wyrozniam,ja do nich cos napisalam i mysle,ze chociaz tak krotko,zrozumieja-co.A jak one zrozumieja-zrozumiecie WY WSZYSTKIE. Ja nie mam chwilowo wiecej czasu,zeby pisac.JESTEM(OD BYC,zyc pelna piersia))ze SOBA,z RODZINA,POMAGAM SOBIE,ONI POMAGAJA SOBIE,JESTESMY RAZEM,UCZYMY SIE POMAGAC SOBIE NAWZAJEM,WSPOLPRACOWAC-LEPIEJ,NIE PRZESZKADZAC SOBIE NAWZAJEM-W BYCIU SOBA,UCZYMY SIE BYC ZE SOBA W DOMU.SYTUACJAsie zmienia Wszystkie jestescie dla mnie tak samo wazne.Moze zachowujcie sie z najblizszymi tak samo,jak tutaj-z dziewczynami-Wasi najblizsi tez Was kochaja-po swojemu,na tyle,na ile sie nauczyli,na ile pozwoliliscie sobie nawzajem sie nauczyc,blokowaliscie sie nawzajem w rozwoju-przynajmniej stwioerdzilam to ja i moi przyjaciele,moze Wy tez.A JAK-WY CZYTACIE DUZO WIECEJ ODE MNIE.Moze przestancie na chwile,na ile dacie rade,zeby Wam to nie przeszkadzalo-czytanie,myslenie,pisanie-po prostu-badzcie-zacznijcie rozumiec,nazywac to,co czytacie po swojemu,MOZE PRZESTANCIE MYSLEC SLOWAMI Z KSIAZEK-MYSLCIE PO SWOJEMU-a zrozumiecie.A rozumie sie przede wszystkim bedac,ze soba,z ludzmi,z najblizszymi,badzcie w domu,uczcie sie praktycznie,z najblizszymi-tego,co juz umiecie-wcielcie wiedze w zycie.WY TO JUZ UMIECIE.ZACZNIJCIE BYC,ZYC-PELNA PIERSIA-NAUCZYCIE SIE TAK SZYBCIEJ.Jestescie KOCHANE I KOCHAJACE,JEST W WAS OLBRZYMIA EMPATIA,MADROSC-ZOBACZCIE TO W SOBIE I OKAZUJCIE TO-MADRA MILOSC,NA TYLE,NA ILE UMIECIE-SOBIE I INNYM,przeciez wciaz uczycie sie wiecej,lepiej,skuteczniej.DOCENCIE SIEBIE,ZOBACZCIE SWOJA P R A W D Z I W A WARTOSC,ZOBACZCIE W SOBIE W I E C E J,NIZ widzicie.Patrzcie sie naSIEBIE,KOCHAJAC SIEBIE MADRZE.WYBACZAJCIE-SOBIE I INNYM,uczcie sie tego,to wazne-dla Was i dla innych. ❤️[:-)A NA KONIEC MADROSC UMIERAJACEGO DZIECKA-sa one bardzo rozwiniete duchowo-to tylko kawalek tego,co napisalo:"...Jezeli kochales,zyc bylo warto"...A przeciez kazdy kocha...po swojemu...tak,jak umie,na ile to lezy w czyichs mozliwosciach,ktore sa coraz wieksze,bo same je zwiekszacie. "co uslyszysz-mozesz zapomniec co zobaczysz-moze zapamietasz a co zrobisz swiadomie-zrozumiesz." Swoimi slowami-moze arozumiecie mniej,niz ksiazkowymi,ale-PRAWDZIWIE.I to Wam pomoze-PRAWDZIWIE.Bojcie sie i dzialajcie.Nie wahajcie sie,niepozwolcie,zeby Was ogarnely watpliwosci,ale uczcie sie kontrolowac emocje(inteligencja emocjonalna). Ja Wam oczywiscie nic nie narzucam,to sa mozliwosci,propozycje,moje zdanie,moje myslenie,moje rozumienie i moje kochanie Was.Tak umiem i ucze sie nadal. Dziekuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale mnie Kochane zainspirowałyście do przemyśleń. A ile odpowiedzi... Ile poruszonych delikatnych strun moich... Wczoraj taka cisza, a dzisiaj jak na coś popchnęło...to aż się klawiatura grzała. Dziękuję Wam za tą dyskusję. Chyba najwyższy czas powyrzucać z siebie, te zalegające po kątach zmory, które siedzą i zatruwają nam radość życia, które nie pozwalają sobie wybaczyć, które wpędzają w poczucie winy, które skrzywiają nam prawdziwy obraz świata. A przecież świat jest kolorowy, ludzie uśmiechnięci i mili, a my piękne i młode.... :D I tej wersji się będę trzymała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
-moze czasami zamiast mowic-milczcie,patrzcie sie na siebie,na ludzi ,sluchajcie i uslyszcie-PRAWDE,czujcie i...wyczujcie-PRAWDE,wy juz rozumiecie duzo PRAWDY,a nie-prawdy ludzkiej.A prawd jest tyle,ilu jest ludzi,niektorzy daza do PRAWDY dlugo,inni krotko,jedni widza te prawde,inni inna,a jeszcze inni-PRAWDE.Jednym potrzebna takaPRAWDA,innym inna.Kazdy jest inny,kazdy jest soba-no bo niby kim innym.Po prostu czlowiekiem zyjacym po swojemu.:-)❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
maju -dziekuje :D dla mnie CHCE jest zawsze pierwsze a ZAMIERZAM ... drugie :D bo jakos tak mam ze jak wiem czego chce to zaczynam zmierzac do realizacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a moze zamierzam,bo wiem,do czego daze?bo wiem,jakie sa moje pragnienia,marzenia,bo na tyle znam siebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kostka 2
Jak go proszę zawsze mi pomaga. Co do porzucenia... Wychowywał się bez ojca potem miał ojczyma, który miłość przelewał raczej na swoje biologiczne dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×