Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość casta26
Jesienna Różo, Dziekuje Ci za dobre i mądre słowa. Tak, masz racje, ja dobrze wiem, ze oni sa mięczakami... Nie moge przeciez budowac swojego zycia na strachu! Nie bede sie podporzadkowywac swojemu lękowi! Dziekuje jeszcze raz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie kobiety. W poniedziałek sprawa rozwodowa. Staram się wyciszyć, jakoś sobie poukładać wszystko. Taki czas dla mnie spędzony ze sobą. Ale jest dobrze. Nie wiem co się stanie w poniedziałek. Nie mam pojęcia jak to będzie wyglądać, wiem jedno po coś się to w moim życiu dzieje. Mam wyciągnąć z tego naukę dla siebie, nikogo więcej. Mam opinię kuratora sądowego. Wedle niego jestem fantastyczną mamą, dzieci mają ponadprzeciętny spokój, ciepło, miłość i cierpliwość. Małe mieszkanko urządziłam w sposób doskonały i jak najbardziej przyjazny dzieciom. Oczywiście kurator była wcześniej na rozmowie u toksyka. Stwierdził, że przyzna się do winy. Że zdaje sobie sprawę z faktu, że nie utrzymywał rodziny, bo starał się rozinąć interes. Dodał, że on jest niezwykle towarzyski, ja zaś nie, i nigdy nie rozumiałam potrzeby jego kontaktów z kolegami i koleżankami z pracy :D:D:D:D Hahahaha. Uśmiałam się do łez. Dziś nawet rozmawiałam na ten temat z kolegą z pracy. Kolega ma żonę i die córeczki. Zdrowy facet. Taki totalnie normalny, aż do bólu. Kiedy to usłyszał, powiedział: Nie noooo:D:D:D Kobieto, weź przestań, jak ja mam potrzeby towarzyskie, to idę z żoną i dziećmi. I zaspokajam je razem z nimi. Pomyślałam, że ok. Chłopie, można mieć potrzeby. Ale bez kitu, mydlenia oczu, zamykania cichgaczem drzwi i znikania na fafnaście godzin. Uśmiałam się i tyle:D Trzymajcie kciuki, bo w trakcie rozmowy z kuratorką poryczałam się strasznie. Nie chcę płakać w sądzie. Nie płakałam za nim. Płakałam za ...marzeniem o pełnej rodzinie, niespełnionymi snami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość casta6
Bede trzymac kciuki!!! Powodzenia! Jestes silna, bedzie dobrze! A propos plakania... Wlasnie dlatego przestalam chodzic na terapie! Ryczalam strasznie i wychodzilam upokorzona i jeszcze bardziej roztrzesiona... Dobrej nocy wszystkim!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Casta 🖐️ Po mojemu to na terapie sie chodzi wlasnie po to aby sie wyplakac az do korzeni bolu. Jesli tak placzesz to masz powod... jest cos do przerobienia... ucieczka przed bolami i placzem nic nie zalatwisz... wczesniej czy pozniej to wroci i to ze wzmozona moca. Niestety tak to dziala. Mowisz wychodzilas upokorzona ... a ja uwazam, ze do upokorzenia jak i do zawstydzenia potrzebne sa co najmniej 2 osoby... jedna ktora upokarza, a druga ktora pozwala sie upokorzyc... Nikt cie nie upokorzy i nie zawstydzi jesli na to nie pozwolisz. A pewnie celem terapeuty nie bylo wcale cie upokorzyc, czy zawstydzic. Czasem nie ma dobrej chemii z psychologiem, czujesz,ze on cie nie rozumie... ale przeciez na jednym terapeucie swiat sie nie konczy. Mysle, ze dobrze by bylo abys jakies wsparcie dostala od fachowca i swoje placze wyplakala do konca, i zaleczona zaczela podbijac swiat na nowo. Zawodowo i w zyciu osobistym. Czego ci zycze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Eutenia - ❤️ Zrobilam tak jak napisalas, zobaczymy czy cos z tego wyjdzie. Casta - ❤️ Cztery Umowy - ❤️ Cztery Umowy - To tak wlasnie jest, ze potem juz placzemy tylko nad swoim losem, ze nam sie nie udalo zyc w szczesciu i spokoju, ale moze i dobrze poplakac, to oczyszcza. Nie martw sie poniedzialkiem. Co bedzie to bedzie. Idz za glosem serca i rozumu oraz prawdy. Moj maz tez byl rozrywkowy facet, ciagle w lokalach bawil towarzystwo i tez mowil, ze ja taka domowa. Ja siedzialam w domu z dziecmi. Tacy powinni zostac starymi kawalerami i bawic sie dowoli az pekna. Dobrze, ze teraz bedziesz miec spokojny dom dla siebie i dzieci. Mysle, ze te kobiety, ktore tutaj kiedys byly, powinny napisac co dzisiaj u nich slychac, jak sobie ulozyly zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 umowy... Kwiatuszku... kroki milowe stawiasz ...i ja osobiscie trzymam za ciebie kciuki. I jestem z ciebie dumna jak rzadko. Placz sobie, oplakuj zludne marzenia, ale idz dzielnie do przodu... jeden krok za drugim ... i dojdziesz do spokoju i normalnosci. Kto wie co (kto) czeka na ciebie za rogiem. A moze szczescie ogromne? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej :) Chciałabym do was dołączyć. W toksycznym związku tkwiłam przez prawie 5 lat. Trzy miesiące temu zerwałam z moim chłopakiem. I teraz staram się wyjść na prostą, ale ciężko mi :/ Na początku jak to na początku było idealnie ;) Myślałam, że złapałam "Pana Boga za nogi". W sumie sama go poderwałam. Przez jakiś rok było super, nie miał wad i było jak w bajce. Koszmar zaczął się pewnego dnia.On studiował w innym mieście i obiecałam mu, że nie będę jadła słodyczy, bo on jest na diecie to ja też. Zjemy dopiero jak przyjedzie za miesiąc. No i pojechał, było mi ciężko strasznie i sięgnęłam po batonika (kocham słodycze, być może jest to jakaś zawsze forma pocieszenia dla mnie, ale nie mam nadwagi, ważę 57 kg przy 175cm). I powiedziałam mu o tym jak zadzwonił. W momencie chciał zrywać, zrobił mi taką awanturę, że ja normalnie zgłupiałam. Nie wiedziałam, że można się o takie coś obrazić :/ No ale jak widać... Przeprosiłam go za to... Błagałam, choć sama nie wiedziałam co ja robię... I było "dobrze". Następna afera zaczęła się za jakieś dwa miesiące. Chciałam się zalogować na naszej klasie i on to samo. Zabronił mi, bo go zdradzę.Powiedziałam, że zamieszczę zdjęcia z nim a on, że sie nie zgadza i zerwie. Naprawdę bardzo chciałam, ale on był dla mnie ważniejszy i zrezygnowałam. Tylko było mi przykro bo wszyscy tam byli a ja nie, mimo, że chciałam. Potem afera była w Boże Narodzenie. Przyjechał do mnie, ubieraliśmy choinkę, wszystko było OK (musze dodać, że uwielbiam święta). Potem poszlismy do mnie do pokoju i on mówi, że musi iść na dół po cos z kurtki i zebym z nim szła. Zeszlismy a on się żegna z moimi rodzicami i idzie do domu. Słowa mi nie powiedział, że idzie i miał zaraz wracać do pokoju. Znowu zgłupiałam :O Potem mnie oczywiście przepraszał i wybaczyłam... Na ferie pojechalismy w góry. I bez przerwy chciał się ze mną kochać. Jak nie miałam siły to się ode mnie odwracał i nie odzywał. To było koszmarne, ale tak bardzo go kochałam, że wybaczyłam. Następna afera była o tabletki antykoncepcyjne. Byłam chora i brałam leki i zapomniałam sie zapytac czy kolidują ze sobą. A ten tak mnie wyzwał, że jak mogłam być tak nieodpowiedzalna i nie zapytac, co bedzie jak wpadniemy!!! Dwa dni sie nie odzywał. Zerwał ze mną. Ja dzwoniłam, płakałam, prosiłam się, przepraszałam a on nic. Dopiero za 2 dni przyjechał i dał mi 200 zl za te wszystkie noce jak dziwce. Rzucilam w nim tymi pieniedzmi, wysiadlam z tego samochodu i powiedzialam sobie, ze dosc upokorzeń, ale wiedziałam, ze jak wszyscy się dowiedzą, to będa mówic, że taka para zakochana zerwała i uległam mu - wybaczyłam. Potem były wakacje. Przez 2 tyg na wczasach był dla mnie niedobry. zamykał mnie w pokoju, nie mogłam nigdzie bez niego wychodzić. Juz od dwoch lat nie mialam przez niego znajomych, bo mu sie nie podobali. Cały czas siedziałam w domu i gadałam z nim przez skajpa. Obrażał sie na mnie, że nie chcę sie rozebrac do kamerki a to naprawde nie było w moim stylu, ale w końcu mu uległam dla swietego spokoju. I cały czas namawiał mnie na gołe zdjęcia, obrażał się, szantażował, ale nie chcialam, gdzieś na tyle jeszcze rozsądku we mnie zostało. Nie podobało mu się jeszcze, ze mam dobry kontakt z rodzicami. Bo właściwie juz tylko oni mi zostali i tylko im się zwierzałam. Nie cierpieli go, ale bali sie tez mnie stracić i sie ode mnie odwracać. Bo ja byłam w stanie się od nich odwrócić.I tak na tych wczasach wyzywał na moich rodziców i moją rodzinę, że katolicka (on jest ateistą). Dokuczał mi jak tylko mógł. Raz jak bałam się burzy to specjalnie przeniósł sie na drugie łóżko, zebym się jeszcze bardziej denerwowała. I tak minęły wakacje, wrócił na studia. Odkąd ze soba byliśmy to nie wychodzilismy nigdzie osobno na żadne imprezy. Ja stracilam wszystkich znajomych. Nagle on postanowil wychodzic i powiedział, że idzie na imprezę. Całą noc płakałam, czemu mi to robi, ze kogos sobie znajdzie. A on sie tylko tak zabawił i chciał mnie sprawdzić. Taki zarcik bo naprawde nigdzie nie poszedl. Potem były moje urodziny. Poechalismy na zakupy. Chciałam, żeby on mi cos wybrał, ale stwierdził, że nie ma nic ciekawego i nic nie kupił. Wtedy dostałam szału, bo udawałam przed ludzmi jaki to on jest kochany i w ogóle i co będzie jak sie zapytaja co mi kupił. I wrócilismy sie. Kupił mi z łaski dwie bluzki... Potem były Święta i wpadł na genialny pomysł ogladania filmów porno, zeby spełniała jego marzenia. Źle się z tym czułam, bo to nie w moim stylu. Jak go poznałam to myślałam, że jest romantykiem... Ale uległam, dla niego, żeby ze mną był, zeby się ze mną ożenił, zebysmy mieli dzieci. Tylko, że on mi powiedział, że nie chce nigdy dzieci i slubu kościelnego. Myślałam, że się zmieni... Najlepsze było w lutym. Miałam jeden z najtrudniejszych egzaminów z całych studiów. Poszedł ze mną i powiedział, żebym juz weszła to będe miała z głowy. Wszyscy co wychodzili mieli poprawki. A ja trafiłam na pytania i dostałam jako jedyna z roku bdb. Wylecialam z tamtad jak zahipnotyzowana i rzucilam sie na kolezanke. To był taki mały zyciowy sukces przeciez ;) A on sie na mnie obraził, ze nie na niego i powiedział mi, że ktos na korytarzu powiedział, że to paradoks. W taki dzień z wielkiej euforii przez niego wpadłam w meeega dół. Ale za pare dni walentynki. Nie chcialam byc sama i pogodzilam sie z nim. W dzień walentynek dałam mu perfumy a on mi nic, tylko piwo na wieczór kupił, bo stwierdził, że nie zasłużyłam, ciagle fochy stroję. Znowu zgłupiałam. Chciał zebym z nim jechała do niego na studia na tydz ale nie byłam po tym w stanie. Obrazil się. i coraz częściej zaczął gdzies wychodzic beze mnie. Ja siedziałam w domu tak jak chciał, nie jadłam słodyczy, ćwiczyłam i uczyłam się. Starałam się to ratować. I raz poprosiłam go zeby ściągnął mi film a ten z aferą, że ma mnie dośc, wszystko bym chciała i poszedł z kolegami sie upić. A ja dostałam takiego nerwobólu, że przez 3 dni nie wytrzymywałam z bólu. Musiałam jechac na pogotowie.Juz nawet lekarze mowili, ze musze zerwac bo to sie zle skonczy. Zerwałam, miałam juz dość. Ale przepraszał, błagał, obiecywał, że się zmieni i wybaczyłam... Potem było dobrze, do czasu aż pojechałam do niego na juwenalia. Cały tydzień musiałam siedzieć w pokoju a on chodził do szkoły. Chociaz obiecywał mi, ze nie musi chodzić bo wykorzysta nieobecności. Jak wracał to mnie wyzywał, że po co przyjeżdżałam, wiecznie niezadowolona jestem i że jutro jade do domu. Kiedys jak już spałam w nocy to mnie obudził i powiedział, że jutro jadę. Rano wstałam , spakowałam sie i przyjechałam. Dzien przed juwenaliami, juz tego nie wytrzymalam. Blagal mnie zebym zostala, ale nie mialam juz sily tego znosic i nawet miałam gdzieś co ludzie powiedzą, że na juwenalia jechałam i przed juwenaliami wyjechałam... Przyjechał na wakacje i jeszcze raz przypomniał mi, że jak chce z nim byc to muszę mu obiecać, że nigdy nie będziemy mieli dzieci a w razie czego zgodzę się na aborcję Zerwałam. Jakoś sie trzymam. Minął trzeci miesiąc. Na początku oczywiście ja płakałam dwa miesiące w domu a on chodził na dyskoteki szukac nowej dziewczyny. Tylko, że on ma wymagania: ładna, zgrabna, inteligentna, wykształcona i musi nie chciec dzieci. Niestety żadna sie nie znalazla i wydzwania do mnie, ze nie ma lepszej, że jestem wyjątkowa, idealna i błaga żebym wróciła. I teraz nagle taki słodki i dobry. Na początku potrafiłam byc twarda i na "nie", ale w końcu coś zaczęło we mnie pekać. Przypominały mi się te dobre chwile i już prawie wróciłam. Na szczęście rodzice i przyjaciele (których odzyskałam ;)) stoja na straży i znowu powiedziałam nie i nie odbieram. Tylko czasami czuję się taka strasznie samotna, źle mi, smutno i nie moge sobie ze soba poradzić. Ciężko mi bardzo :/ Dlatego chciałam tu dołączyć, przeczytałam 40 pierwszych stron, ale chce dołączyc juz i w razie dołka się wyżalic, bo Wy mnie zrozumiecie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość casta26
maja, Czytajac Twoj post sama do siebie mowilam "co za sk...syn!!!". I od razu przypomnialam sobie historie z moim bylym. Ja tez sobie na nic nie zaslugiwalam, mialam za male piersi ( i on nagle zdal sobie sprawe, ze to dla niego problem ), bylam "smieciem" (tak sie do mnie zwracal ), straszyl mnie i wyrzucal z domu. Doslownie! Jeszcze rok temu balam sie odejsc. Ale 4 m-ce temu wstapila we mnie sila i pewnosc! Rowniez dzieki dziewczynom z tego forum. Moze po prostu nadszedl ten czas! Po kolejnych zastraszaniach i żądaniu, zebym z synem zniknela z jego zycia - spakowalam walizki. Poraz drugi totalnie przez niego zmienilam zycie! To dluga historia. Teraz znow, oczywiscie bez powodu, przestal sie odzywac, nie interesuje go dziecko, zablokowal mnie na gg. Wiesz co? Ja wiem, ze on jeszcze bedzie chcial wrocic, bo to jest dla takich kretynow typowe. I juz nie moge sie doczekac, kiedy pokaze mu drzwi! Dziewczyno, trzymaj sie! Przeczytaj to, co napisalas jeszcze raz i spojrz na ta historie z boku! SZANUJ SIEBIE !!! O sobie przede wszystki mysl! Pisz, kiedy bedziesz czula potrzebe! Ktos zawsze Cie wesprze! Trzymam kciuki. Nie odbieraj zadnych telefonow. Skoncz ta historie! Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość casta26
Ps. Dziewczyny, przypomniala mi sie historia jeszcze z czasow, gdy bylismy tylko parą. Ze tez czlowiek byl taki glupi... Szlismy kiedys za reke, pamietam, ze byl snieg. On trzymal mnie bardzo mocno, tak, ze poczulam bol. Powiedzialam mu, ze mnie boli, ale on nie zwalnial uscisku i nie pozwolil mi wyrwac reki, ciagle jej nie puszczal. W koncu powiedzialam "Pozwol mi sie puscic". I co sie stalo? Obrazil sie, strzelil focha , ze ja "chce sie puszczac", zamilkl i poszedl sobie! Co za czlowiek!!! Ale najlepsze (=najgorsze) bylo to, ze ja bieglam za nim przez pol miasta i przepraszalam... Jak moglam sie tak zachowac? Bylam bardzo zakochana, oni o tym wiedza, dlatego sie nami bawia, bo wiedza, ze my ich kochamy, wiec sobie pozwalaja na duzo. Uwazam, ze takie zachowanie jest okrutne! No nic... Buziaki dla Wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
maja...witaj. Dobrze, że tutaj dołączyłaś, bo to jest miejsce też dla Ciebie. Poczytaj sobie stronkę www.kobieceserca.pl Tam znajdziesz sporo o tym co Cię spotkało i dlaczego tak się dzieje i dlaczego musisz trochę nad sobą popracować. Bardzo dobrze zrobiłaś kończąc definitywnie tą znajomość, bo dałaś sobie szansę na normalne i szczęśliwe życie, którego przy tym chorym i toksycznym osobniku nigdy byś nie zaznała. I uwierz czy on ma 20 lat czy 40 (jak mój) to nie ma znaczenia... Oni się nie zmieniają nigdy. Są tacy jacy są bo im dobrze z tym i nie widzą swojego problemu, zawsze i za wszystko obarczają nas winą i wpędzają w jej poczucie. Trzymaj się Dziewczyno, bądź dzielna i wytrwaj. A ten czas bez faceta wykorzystaj jak najlepiej dla siebie. Umocnij się i wydźwignij, aby już nigdy ktoś taki nie zwrócił Twojej uwagi. Ściskam Cię.... Stefania... byłam na spotkaniu pierwszy raz tydzień temu, było świetnie. Dobrze, że też się zdecydowałaś... Ja też wybieram się ponownie, chyba poniedziałkowe popołudnia mam już zarezerwowane na dłużej. Jesli chcesz napisz do mnie....mail w opisie. Trzymaj się, pa Ulla, ja 1972, Poa, wierna, blondi, oneill, casta, 4Umowy, ophrys, optym15, yezz, renta, mmak, maja1962, Vacancy,Anna, siódemeczka, Ewa, consekfencja, kostka, cholipa, róża, Lora, Kasia3000, inna_ja, paolka,.... i wszystkie Kochane Dziewczyny....trzymajcie się i nie dajcie się, bądźcie zawsze dzielne i piękne i wytrwałe... i zdrowe :D tego Wam i sobie życzę. ❤️🌻🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aszx
Witam Dawno nie pisałam, ale czytam prawie na bieżąco. Już sama nie wiem co mam myśleć o nim. Czy rzeczywiście stara się zmienić, czy to jest tylko cisza przed burzą. Stara się rozmawiać ze mną, a przedtem jak ja chciałam pogadać, to było nie widzysz, że oglądam wiadomości, albo jakieś inne tłumaczenie. Moze dlatego tak się teraz zachowuje, bo widzi, że nie ma już nademną takiej władzy jak miał kiedyś i teraz miłą rozmową, przytulaniem chce doprowadzić abym znowu była pod jego wpływem. Czasami wychodzi z niego stare ja. Dlatego też nie potrafię uwierzyć w to, że naprawdę się zmieni. Na razie daję mu szansę, bo nie chcę od razu wszystkiego przekreślić. Ale nie wiem co z tego wyjdźie. Boję się że znowu wpadnę w jego sidła, a on jak to zauważy będzie znów zachowywał sie tak jak dawniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
consekfencja❤️ yeez❤️ renta❤️ Poa❤️ oneill❤️ Niebo błękitne-kochana❤️ Bardzo Wam dziękuję za wsparcie i mądre przemyslenia. Przezywam teraz szczegolnie ciężkie chwile, odkąd -yeez- za Twoją przyczyną, odkryłam niespodziewanie tak wielkie emocje, dotarłam do skrywanych głęboko prawd. Sama nie wiedziałam, jak bardzo było mi to potrzebne, tak naprawdę chowałam te wspomnienia, zagłuszałam je ze wszystkich sił. Niepotrzebnie. We wtorek kolejna wizyta u Uczonego. Jeszcze nie wiem, czy słowa przejdą mi przez gardło, ale na pewno muszę mu o tym powiedzieć.Nie teraz-to później, ale muszę. Nie jestem złą osobą. Ale też, uwierzcie mi, nie ma dla mnie wytłumaczenia. Dotarło do mnie, że ja cały czas, przez niemal całe swoje dorosłe życie wymierzam sobie karę za to, co się stało. Już dosyć, nie chcę dłuzej cierpieć. Osiemnaście lat łez, próśb, modlitw to dużo, ale życia tym nikomu nie zwrócę. Muszę się uwolnić. Dla siebie-i tych, co zostali. Dziękuję Wam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tu zaglądam i udzielam się tylko od czasu do czasu. To jest tak, że czasem wydaje mi się, że mi to niepotrzebne, sama sobie poradzę i nie będę WAS czytać bo po co marnować czas? :o Ale za każdym razem jak tu zaglądam to myślę sobie: przecież to dotyczy mnie, tu są takie wspaniałe, mądre, cierpiące kobiety - zupełnie jak ja... Jestem uwikłana już w drugi toksyczny związek, mam dwójkę dzieci, jedno z pierwszego baaardzo toksycznego związku i drugie z drugiego trochę mniej toksycznego związku..........;o Mam wspaniałe, cudowne dzieci:) One dają mi siłę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość casta26
December, Wspolczuje Ci bardzo i zastanawiam sie jednoczesnie, jak to sie stalo, ze z jednego toksycznego zwiazku wpadlas w drugi..? Czy to nie jest tak, ze my kobiety, majace za soba takie zwiazki, powinnismy takich toksykow wyczuwac na kilometr? Czy nie zapala nam sie czerwona lampka, "skads to juz znam"? Wiem, ze czesto sie zdarza wpadac w takie zwiazki, ale mam nadzieje, ze to nie regula. Trzymam kciuki i mam nadzieje, ze Ci sie wszystko dobrze ulozy...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
*****maja***** - witam Cie w gronie, ktore albo mialy albo maja takich jak Ty mialas. Jak czytam Twoje przezycia z Twoim chlopakiem, to mysle, ze on jest braciszkiem mojego, bo dokladnie tak samo postepowal. Czy oni maja jakas szkole, do ktorej chodza i tam ucza sie tej wrednosci???? Mojego poznalam, bo mi sie podobal wizualnie i tez myslalam, ze taki wspanialy. Potem jak juz sie mocno zaangazowalam zaczal pokazywac swoja prawdziwa twarz. Oczywiscie byla kontrola, zakazy, nakazy, mialo byc wszystko tak jak on chcial, bo jak nie, to byly kary. Zaczelo sie bicie, wyzwiska. Pierwsze nasze wakacje - za to, ze poszlam nabrac na talerz z kociolka zanim powiedzialam kelnerce wybiegl z restauracji zostawiajac mnie z dziecmi bez pieniedzy. Potem, bylo strasznie goraco (Floryda), czekalam w kolejce, zeby kupic cos do zjedzenia i zrobilo mi sie ciemno w oczach, powiedzialam, ze usiade na lawce bo mysle, ze zemdleje, na co on: "co ty myslisz, ku....., ze ja bede za ciebie stal??", zaczal szybko isc od nas, ja z dziecmi (syn wtedy 12 lat, corka 8), wokol tlumy ludzi, ja bez pieniedzy, nie wiedzialam nawet gdzie jest hotel, uciekal od nas. Potem wynajelismy domek nad oceanem, w pewnym momencie przyszedl do domu i zaczal ciagnac moja corke za nogi mowiac, ze chce ja wrzucic do oceanu, niby na wesolo, corka wystraszona mowi, ze nie chce, ja mu mowie: odejdz, daj jej spokoj, on dalej to samo, ja sie wscieklam i odepchnelam go noga, to on walnal mnie przy dzieciach z calej sily w glowe. Potem caly tydzien sie nie odzywal, my sami siedzielismy na plazy. Przedtem chodzilismy do McDonalds jesc, albo gotowalam w tym domku, a jak on sie obrazil, to mowil potem, ze chodzil do najlepszych i najdrozszych restauracji. W dzien wyjazdu rano powiedzial tylko: "wyjezdzamy". Wyjechalismy rano o 8:00, jechal bez przerwy 10 godzin bez zatrzymywania sie. Dzieci plakaly, ze chca do ubikacji, ze chca pic, jesc, nie zatrzymal sie. To byl poczatek znajomosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
To wszystko co mi zrobil bede pamietac do konca mojego zycia. aszx - nie wierze, ze tacy sie zmieniaja, a nawet jakby bylo nieco lepiej, to czy mozna wybaczyc cale zlo jakie nam robili???? Potem specjalnie o cos sie pogniewal, zeby moc pojsc do klubu, bawil sie cala noc, co godzine dzwonil, ze za godzine wraca. Smial sie jak ja plakalam. W domu zawsze co zrobilam to bylo zle. Umylam podloge, to powiedzial, ze jestem brudas, bo nie umylam dokladnie. Powiedzial, ze mi pokaze jak sie podloge myje: wzial szczotke ryzowa, proszek do szorowania i szorowal 15 minut jedna plytke linoleum. Mam tu takich perelek do opowiedzenia strasznie duzo. Ja nie wiem dlaczego ja bylam taka glupia, ze z takim chamem i bandyta siedzialam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość casta26
Jesienna Różo, Tez znam te "ucieczki". W kazde swieta, rodzinne uroczystosci, rocznice moj byly uciekal. I zawsze potem zastanawialam sie co takiego powiedzialam, ze sie tak obrazil. Teraz mysle, ze on ma problemy emocjonalne! ostatnio stwierdzil, ze gdybym to ja tak uciekla w swieta z jego rodzinnego domu, to "rzucilby za mna kamieniem" i nie chcialby mnie znac. Cale moje zycie, po prostu cale, zalezalo od jego humoru. Nawet to, czy pojde do pracy. Bo on twierdzil, ze nie wie, czy zostanie z synem, bo "nikt mu za to nie placi". Ja natomiast wiem, ze zycie mu jeszcze odplaci! Bo tak jest zawsze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do jesiennej rozy
A dlaczego nadal mieszkasz i zadajesz sie dalej z toksykiem ? Jak mozna wierzyc twoim radom, jesli sama z nich nie korzystasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do casty
Zycie odplaci jemu, ale rowniez i odplaci tobie. Oboje przeciez jestescie bardzo chorzy emocjonalnie. Oboje jestescie winni tego co sie dzialo i dzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość casta26
Kimkolwiek jestes "do..." widze, ze szukasz zaczepki. Po pierwsze nie znasz naszych relacji, nie wiesz jak on sie zachowywal i jak ja ZAWSZE sie staralam, zeby bylo dobrze! ?tak, zawsze! I nie pisz mi cos o tym, ze to rowniez moja wina. Nie, ja skonczylam obarczac wina siebie! Pohamuj prosze swoj jezyk, skoro nie masz bladego pojecia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość casta26
Naprawde zalosne jest to twoje pisanie o mojej "winie" . Twoje pisanie o "winie" kobietom, ktore przez lata ciagle czuly sie "winne" wszystkiemu! Tak, jestem "winna" temu, ze raz padal deszcz i moj maz zmokl, przez co dostalo mi sie bardzo mocno! Tak, jestem "winna" tego, ze nasz syn jest podobny bardziej do mnie niz do meza i przez to nie chcial sie synem opiekowac i zazadal testow dna. Powiem ci cos "do..." Chocby nie wiem co, zadna osoba nie ma najmniejszego prawa uzywac wobec ciebie przemocy! Rozumiesz? Zadnego prawa! I chodzi i o przemoc psychiczna i fizyczna! Przewaznie ida w parze. Nie rozumiesz w jakim strachu my zyjemy! Zawsze wszystko musi byc idealne, bo inaczej jest awantura! Wiec przestan pisac cos o "winie". Jedyna rzecz, ktorej jestem "winna", to fakt, ze tak pozno odeszlam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
casta 🖐️ :D i tak trzymaj Kobietko.... Chciałam się pochwalić, że zaczął się już u mnie 5 tydzień bez M. I nawet już nie płaczę. Dzięki Ci consekfencjo...że zwróciłaś mi uwagę na mój dzień cyklu, który miał wpływ na pogorszenie i to znaczne samopoczucia i taką mentalną cofkę. Teraz rozumiem co się działo i mi lżej.... M. pisze maile i sms-y, ale w ogóle po mnie spływa, że cokolwiek pisze, bo nie odpowiadam, ba...nawet nie czytam. Czuję się silna i pomału przyzwyczajam się do tego, że jestem sama, ale nie samotna, że radzę sobie, że świat się nie zawalił, a ja idę do przodu... W dużej mierze to dzięki Wam Kochane.... ❤️ Dziękuję Wam z całego serca za to, że jesteście 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Do tego kogos, kto nie ma odwagi podpisac sie nawet pseudonimem i kto atakuje tutaj mnie i Caste. No wlasnie, dobrze Casta napisala, ze jak ktos nie zna dokladnie calego scenariusza, to niech sie nie wypowiada i nie ocenia zle kogos. To, co opisuje, to bylo wiele lat temu, a teraz wprawdzie jestem w tym samym domu co toksyk, ale to juz jest inna kompletnie relacja. Dwukrotna strata pracy zmusila mnie do zamieszkania w tym domu, a poza tym jestem wspolwlascicielem tego domu. Wierzyc moim radom ktos moze jak chce, a jak nie chce to nie musi. Ja, moze gdybym miala takie wsparcie jak tutaj w tym Forum wiele lat temu, to moze inaczej bym pokierowala swoim zyciem, ale wtedy bylam sama z dwojgiem dzieci na obczyznie. Jak jestes taka/taki odwazna/y/ w osadach ludzi, to miej odwage sie podpisac. Ostatni raz odpowiadam na anonimy. To samo Casta nie musi sie Tobie tlumaczyc. Casta ani my nie jestesmy winne niczemu, ze na takich wstretnych dziadow trafilysmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Niebo Blekitne - ❤️ - trzymaj sie dzielnie, nie wracaj do tego co zle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość casta26
Mi juz zycie "odplacilo"... I to bardzo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do casty
Zarowno ty jak i roza chcecie zwalic cala wine na partnera. Ale tak na prawde to wy obie dalyscie przyzwolenie swojemu partnerowi, aby was traktowal tak a nie inaczj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefaniaharper
niebo błękitne, zdecydowałam się, bo pomyślałam sobie (uwaga, będę brzydko mówić), do kurwy nędzy, mądra i całkiem niezła babeczka ze mnie ;) i nie mogę pozwolić na to, żeby koleś, który sam sobie ze sobą nie umiał poradzić, psuł mi życie i podkopywał moje zaufanie do całej męskiej populacji bycie z dda do zajebiście trudna sprawa, a z nieuswiadomionym chyba niemożliwa, jak się okazało... i te całe dwa lata z tym chorym z domu człowiekiem miały na mnie ogromny wpływ, nie mogę pozwolić na to, żeby miały wpływ na całe moje życie to tak w skrócie ;) byłam u psychologa chyba pod koniec wakacji, potem moja psycholog wyjechala na długi urlop, wiele w tym czasie sama sobie poukładałam i chyba nie potrzebuję indywidualnych wizyt, ale na pewno grupa wsparcia to jest miejsce dla mnie, zatem mam nadzieję, że zdążę w poniedziałek wrócić do łodzi i pójść na pierwsze spotkanie buziaki dla wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×