Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość nowa layla********************
mONALISO 23 U cIEBIE MIJA TYDZIEN A U MNIE JUZ POLTORA choc przez ostatnie 3 dni czuje wielki smutek ból cierpienie dopadło mnie widziałam go i padło tyle bolesnych słow ze wylam jak głupia ze za mną nie teskni ze ma nareszcie spokój bolało jak cholera jestesmy na etapie ,,koleżeństwa" ale powiem wam szczerze ze przyszedł taki dzien ze strasznie tesknie za nim byklam taka harda a teraz naszło i mnie bede twaqrda silna ale dzis musze troche pocierpiec bo mi go brakuje zaczynam podświadomie doszukiwac sie jego dobrych cech tego jak był anielsko dobry a ja go potepiaklam za jego drugie złe oblicze ... wiecie co? kiepsko się czuje wybieram rozsądek nie ide za glosem serca zaczynaja dopadac mnie mysli ze to ja byam zła bo o rzeczywiscie oddawał wszystko mi ale był chory... w pewnych kwestiach go nie doceniałam .. nie wiem co myslec umieram.. wewnetrznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monalisa23.
Czuję to samo co Ty Nowa Layla..boli cholernie boli Rowniez zapominam o tych zlych rzeczach w glowie tylko pelno mam jego dobrych cech, ale staram sie co chwile przypominac o tym , ze mnie nie szanowal. A przeciez milosc to szacunek! Musimy byc silne ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutek123
Oj mam to samo co wy. ogromny żal i ogromniasty ból i zero siły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutek123
jak szkoda ze nikogo nie ma. smutek nie ustepuje a to juz tyle czasu. jak to okropnie boli. nie moge sobie z tym poradzic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowa Layla********************
mONALISO I SMUTKU! Witam w klubie;) choć dziś dostałąm poweru;) jakoś nawet dobrze się psychicznie czuję wczoraj myslalam ze z butów mnie wyrwie! ale dzis jakoś smutek ustał... byłam w pracy - w jego firmie nawet go widziałam poniewaz zawiozłam mu psa na pare dni i tyle! nie bylo nic , kompletnie nic naprawde jest mi jakos lepiej niz wczoraj dodaję dzisiaj optymizmu żeby- sorry za kolokwializm - nie zmiękły wam tyłki! macie byc twarde , silne! przypomnijcie sobie jak do was mówił! jak traktował! opłaca się? wracac do kogos takiego jak po miesiacu znowu bedziecie płakac? tak płaczacie bo tesknicie ale macie świety spokoj! nikt po was nie wrzeszczy.. ja staram sie wypełniacv swoj dzien , sexownie ubierac , żeby czuc sie atrakcyjnie! kiedyś przeczytałam w pewnej gazecie bardzo mądre słowa- ,,Najwazniejsze jest to żeby nie obniźać lotów" nie obniżajcie pracujcie , wychodzcie z domu! zabierajcie koleżanki na piwo , chodzcie od czasu do czasu na imprezy a nawet na randki..;) ale nie pakujcie sie w nowy zwiazek tak szybko! potrzebujemy czasu na wszystko! jestem z Wami.. monaliso i smutku;) główki do góry! smuutku ile minęło już czasu..?>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutek123
już miesiąc. i tak naprawde u mnie jest coraz gorzej. najgorsze jest to że nie mam na nic siły. tylko płacz i płacz. dziś miałam problem aby wstać z łózka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sl1
Cześć dziewczyny. Nie będę opisywać tutaj swojej historii, bo pewnie byłaby taka sama jak niejednej z Was. Uświadomiłam sobie, ze mam do czynienia z psychopatą, który mnie nie szanuje, nie liczy się z moimi uczuciami, zdradza. Jak odejść? To znaczy chyba juz jestem na dobrej drodze, bo po ostatnim weekendzie, kiedy to wywinął mi niezły numer i powiedziałam, ze nie chcę go widzieć, nie wrócił do domu, nawet nie zadzwoni i nie zapyta, czy z córeczką wszystko ok. Czuję totalny spokój, nikt mi nie ubliża, robię co chcę, nie musze się tłumaczyć, dlaczego nie odebrałam telefonu. Jest mi bardzo dobrze. Wiele razy przechodziliśmy przez etap rozstania i zawsze zamydlił mi oczy, ale ja już nie mam na to siły, wiem jak dobrze jest bez niego i jak źle z nim. Jesteśmy ze sobą ponad dwa lata, mamy 10-miesięczną córeczkę, a ja się czuję jakby to był co najmniej 15-letni związek, tyle się złych rzeczy nagromadziło. I odpukać, jak już w myślach wracam do przeszłości to jakoś dobrych chwil nie umiem sobie przypomnieć, a kiedyś było odwrotnie, po rozstaniu tylko dobre pamiętałam. Chcę również się rozstać dla dobra dziecka, widzę, jakie ma podejście do małej, zresztą nie chcę, zeby była świadkiem awantur. Jak na razie dzięki regularnemu wmawianiu mi, jaka to jestem beznadziejna, moje poczucie własnej wartości jest ponizej zera i z tym też coś muszę zrobić. Mam plany na przyszłość, a przy nim wiem, że ich nie zrealizuję. Stąd pytanie do doświadczonych kobiet, które taki toksyczny związek mają juz dawno za sobą - Jak odejść, ale tak, zeby nie dać już mu wrócić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dosłownie przed chwilką zobaczyłam pięknego bociana,jak krążył , wystarczyło kilka sekund i nie zobaczyłabym go, i to z okna mojego mieszkania , cos pieknego :-D jak się ucieszyłam na jego widok,wogole to pierwszy raz cos takiego mnie spotkało , piękne przywitanie wiosny , warto kierować swoj wzrok w górę ;-) ❤️ wiosna wiosna !!!!!!! :-D 🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼 🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼Będzie dużo kwiatów ! słońca ! radości ! i ciepła ! nareszcie !!!!! :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do poczytania
"Zwykle osoby posiadające symbionta (tzw. krokodyle) są lustrzanym odbiciem osób współuzależnionych. Jeśli osoby współuzależnione skłonne są krzywdzić siebie kosztem innych, to osoby uzależnione [tu - posiadające krokodyla] zwykle są na tyle egoistyczne, że siebie nie skrzywdzą, natomiast o innych zapomną. Zapomną o żone, o synu, o córce. I mogą ich przez to krzywdzić, sporo krzywdzić, nie pamiętając, że ktoś oprócz nich żyje na świecie. Psycholodzy o psychopatach mówią, iż są to osoby, które postrzegają innych ludzi jako tło, jak papierowe kukiełki, nie będące czującymi istotami. Czy dobrze byś się czuł/a, gdyby traktowano Cię jak przedmiot? [a może masz takie doświadczenia?] Psychopaci mogą się oczywiście odnosić do innych ludzi z pewną kulturą, ale robią to bez poczucia zobowiązania, bez poczucia szacunku do drugiej osoby. Brak zobowiązań i całkowita wolność mogą być ich ideałem, albo celem, do którego nieświadomie dążą. Pewna klasyfikacja psychologiczna nazywa takie osoby unikającymi bliskości." http://swiatducha.wordpress.com/obciazenia-duchowe/krokodyle/ http://www.atmajoga.pl/pasozyty-energii/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sl1, jezeli podjelas decyzje o rozstaniu, nie mozesz zmienic zdania, wtedy Ci sie uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monalisa23.
Dziś mija kolejny dzień beż Niego. Wczoraj nie płakałam, nawet mialam dobry humor i mnostwo energii. Moze to zasluga mojej mamusi, ktora zabralka mnie do miasta, pomagalam jej wybarc nowe okularki, troszke chodzilysmy po sklepach, a potem na obiadek mnie wziela. Mam taką cudowną mamę:-) Dzis jednak czuje sie troszke gorzej. Na dodatek wiedzialam, ze On ma przyjechac ,bo juz jakis czas temu umwaial sie z moim tatą na temat odkupienia zamrazalki. Wlasnie byl po nią,zrobuilam kawe, bylam mila, bo nie nienawidzę Go. Jest mi przykro, ze to wszystko tak sie potoczylo, ale musze robic to , co jest dla mnie najlepsze. Na pozegannie pocalowal mnie, wiem nie powinnam sie poddac Temu pocalunkowi, ale nie wytrzymalam...potem powiedzila, ze nigdy nie przestanie mnie kochac..lzy naplynely mi do oczu....to wszystko jest takie trudne... i bardzo bolesne..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oj.....
I niestety niezbyt madre

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sl1
Podjęłam. Jestem jej pewna na 100 %. Wpadł dziś jak bomba do domu i przez te 5 minut zdążył mi naubliżać i podyktować warunki jego ewentualnego powrotu. Najpierw zaniemówiłam,a potem pokazałam drzwi. Gotowało się we mnie, ale postanowiłam już nie zniżać się do jego poziomu i nie zwyzywałam go. No i reakcja córeczki na widok ojca pomaga mi wytrwać w postanowieniu. Bo mała zaczęła płakać. W ogóle dziś przez pół dnia w beznadziejnych telefonicznych rozmowach czy przez sms byłam mieszana z błotem. Zastanawiam się, czy nie zmienić numeru,ale za dużo zachodu by z tym było. Postawiłam teraz na jedno - szacunek, szacunek i jeszcze raz szacunek. Najwyższa pora, żebym przede wszystkim sama zaczęła siebie szanować, a jak zacznę to nikomu więcej nie pozwolę się tak traktować!!!!!!! Jestem pełna wiary, ze mi się uda i jeszcze ta pogoda tak mnie nastraja optymistycznie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szacunek, szacunek
Moze szacunek do samej siebie jest wart tak wielkiego zachodu jak zmiana numeru telefonicznego. A moze wysluchiwanie wyzwisk jest prostsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sl1
Zmiana numeru abonenckiego wiąże się z kosztami, dla mnie niemałymi jak również z poinformowaniem różnych instytucji, a że jestem na etapie szukania pracy (nr jest w cv) to po prostu nie mogę sobie na to pozwolić. A sposób na nie wysłuchiwanie wyzwisk jest prostszy - nie odbierać. Także zmiana numeru z szacunkiem do własnej osoby nie ma tu nic wspólnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sl1 wiec po co odbierasz ten telefon i po co czytasz obrazliwe smsy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutek123
Ja też otrzymuje obrazliwe informacje pod moim adresem. Ale wiecie co paradoksalnie mnie to wzmacnia. To tylko pokazuje że to osoba obrazajaca ma problem. Że to tak do końca nie moja wina jak mam to wmawiane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie Smutku! To tylko obnaża jego "psychopatyczność". Wytrzymajcie dziewczyny! Ja w takich sytuacjach to nie słuchałam tego co czuje. Jkaby to wytłumaczyć.... WIEDZIAŁAM przeciez że dobrze zrobiłam ze odeszłam, że nie ma czego żałować. Ale CZUŁAM inaczej. Wtedy wyobrażałam sobie siebie skłądająca sie z dwóch połówek. I tą czującą traktowałam jak obłąkaną ;) Klapy na oczy - i starałam sie nie przyjmowac do wiadomości tego co ta obłąkana mi podpowiada. To troche tak jak przy odchudzaniu - decyzję czy zjeść ciastko na planowanej kawie z przyjaciółką podejmuję PRZED spotkaniem. Bo jeśli już jestem w ciastkarni, i te ciasteczka tak się do mnie śmieją - to jesli nie miałam decyzji podjętej wcześniej, to oczywiście się skuszę. Bo w ciastkarni to już nie czas na podejmowanie decyzji, kiedy ślina mi cieknie! To juz nie wtedy, wtedy za późno! Jak dopadają Cie głupie myśli - nie analizuj. Pomyśl wtedy - nie bo nie! Klapy na oczy i do przodu. U mnie pomogło. Głupie myśli coraz rzadsze, coraz słabsze. Teraz (2 lata po odejściu) zdarzają sie bardzo rzadko. A jeśli wtedy ja pozwalam im przez siebie przepłynąć, bo wiem że to minie. To minie!!!! CHoć będzie baaaardzo cieżko po drodze. Ale będzie lepiej. Minie. Pozdrowienia 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Nie wiem już co robić. Wiem, że nikt za mnie nie podejmie decyzji ale może pomoże mi ktoś spojrzeć na to wszystko z boku. Może doradzi, napisze mi czy to ja powinnam coś zmienić w swoim zachowaniu czy to mój partner ma taki ciężki charakter. Zacznę może od początku. Poznaliśmy się rok temu przez Internet. Zakochaliśmy się w sobie bardzo szybko. On był po rozwodzie, ja po nieudanym związku. Oboje byliśmy zdradzani przez partnerów. Świetnie się rozumieliśmy, miałam wrażenie że pierwszy raz w życiu spotykam faceta, który naprawdę mnie rozumie. Cierpliwie mi wszystko tłumaczył. Boże ja naprawdę czułam że on mnie kocha i że dla niego jestem gotowa wyjechać za granicę tm gdzie obecnie mieszka i pracuje (oboje jesteśmy Polakami). Przyjechał do mnie, było nparawdę bosko, potem ja pojechałam do niego. Po 4 miesiącach naszej znajomości coś się zaczęło zmieniać zaczął być nerwowy. Wkurzało go że gdy wracal z pracy zły a ja pytałam czy wszystko w porządku nie wystarczyło mi że powiedział że jest ok tylko pytałam czy napewno. Martwiłam się a on że wmawiam mu coś czego nie było. Nie mówił tego jednak spokojnie tylko z coraz większą złością. Ja rozumiem że można mieć zły dzień, ale można przecież powiedzieć słuchaj mam zły dzień. My wtedy dużo przez skypea ze sobą rozmawialiśmy, poznawaliśmy się dopiero nie wiedziałam co robić jak tak siedział przy komputerze, milczał i burczał jak o czymś chciałam rozmawiać. Potem już było coraz gorzej, coraz częstrze sprzeczki, pretensje że ja się czepiam kiedy mówiłam ze jego zachowanie się zmienia i że sprawia mi to przykrość. Potem odkryłam ze napisał do swojej byłej dziewczyny list w którym wyznał że ją nadal kocha i nigdy nikogo nie pokocha tak jak ją, że przy żadnej nie płakał ze szczęścia, że obwinia siebie za ich rozstanie (chociaż wcześniej mówił mi coś zupełnie innego), że nawet jak jego żona chodziła się puszczać to miał to gdzieś ale mieli razem dziecko i nie chciał zeby dziecko bez ojca zostało. Że poznał mnie i jestem boska i bardzo mu ją (tą byłą dziewczynę) przypominam. I że najchętniej pocałowałby ją tak jak ona lubi. Poczułam sie wtedy zdradzona i oszukana. Kolejny mój facet pisał takie rzeczy do swojej byłej. Potem był z jego strony płacz, przeprosiny i tłumaczenie ze napisał to do niej bo chciał się upewnić czy miał rację rozstając się z nią kiedyś bo niby też go zdradzała. Powiedział ze w życiu by do niej nie napisał ale to ona pierwsza napisała do niego bo zobaczyła nas razem. Dodam że ona ma męża i dziecko, mieszka też za granicą ale w innym państwie niż mój partner. Próbowałam wybaczyć, zanim to odkryłam ufałam mu jak nigdy nikomu a myślałam ze już nigdy tak nie zaufam facetowi. Nie potrafię zapomnieć i uwierzyć że to było tylko dla przekonania się. Potem żeby udowodnić mi że nic do niej nie ma napisał maila że był wtedy wypity i chciał się przekonać czy jest taka ostatnia jak myśli o niej. Zwyzywał ja oczywiście w tym mailu. Na co dostał maila zwrotnego, że ona widzi że wogóle się nie zmienił i że nadal jest takim chamem jak był. I to mnie tknęło, te jej słowa, ze widzi że wogóle się nie zmienił, czyli brak szacunku i wyzwiska to u niego normalka pomyślałam. I nie mogłam zrozumieć że przecież każde z nich ma swoje życie, co mogło go obchodzić zdarzenie sprzed kilkunastu lat. Nie wierzę że on do niej nic nie czuje. Ale mniejsza z tym... Zauważyłam że stał sie nerwowy, a może dopiero teraz pokazał jaki jest naprawdę. No i te słowa jego byłej cały czas miałam w głowie. Mimo wszystko postanowiliśmy się pobrać bo bardzo go kochałam. Niestety ślub nie mógł się za szybko odbyć bo ja nie mogłam wyjechać z Polski. W międzyczasie postaraliśmy się o dzidziusia bo ja już bardzo pragnęłam mieć dziecko, zresztą on też go chciał. Ale między nami układa się coraz gorzej. Zwłaszcza teraz kiedy jestem w ciąży Jak to możliwe żeby facet który był taki kochający i czuły tak się zmienił. A może to ze mną jest coś nie tak. Kiedy próbuję z nim rozmaiwać on gada że się czepiam i się wkurza. Bardzo szybko sie denerwuje i zaczyna krzyczeć. Najgorsze jest to że on tego u siebie nie słyszy. Przez to wszystko stałam się nerwowa, jak tylko on zaczyna podnosić głos ja automtycznie robię to samo i on wtedy się wścieka że ja się dre. Nie potrafię tego opanować. Jestem w ciąży mam huśtawki nastrojów ale staram się nad tym panować on tego nie rozumie. Ciągle ON jest na pierwszym miejscu. Nie patrzy że przez te kłótnie cierpię nie tylko ja ale tez nasze dziecko. Dlaczego on mnie nie wspiera tylko ciągle mówi że obrażam się bez sensu, czepiam się bez sensu. Wszystko bez sensu robię. A ja poprostu nie rozumiem co się z nim dzieje. Potrafi wyzwać mnie od debilek i szmat, ze jestem chora psychicznie i powinnam sie leczyć. Jestem matka jego dziecka jak on może takie rzeczy do mnie mówić. Ja go nie wyzywam. Jedyne co to nazwałam go świnią albo chamem jak juz przesadził. Nie wiem co robić. Naprawdę nie wiem. Nie chcę się wpakowac w bagno, wolałabym sama wychowywać dziecko niż pozwolić zeby żyło w takich warunkach. Ciągłe kłótnie i mój płacz. Ja już tego nie potrafię wytrzymać. Powinnam być szczęśliwa a nie chce mi się żyć. Jestem teraz u niego wziełam tydzień urlopu. Bardzo tęskniłam, ale znowu między nami sa kłótnie. On się drze o wszystko prawie. Teraz jest w pracy a ja myślę żeby poprostu się spakować i wyjść. Nieważne czy dam radę zmienić na dzisiaj datę wyjazdu do Polski (miałam wracać w sobotę). Kocham go ale już dłużej tak nie mogę. On też ciągle powtarza że ma dość kłótni ale to nic nie daje. A ja mam dość dodatkowo jego wyzwisk i robienia mi na złość podczas kłótni. Jestem w ciąży tak jak chciałam a jestem nieszczęśliwa. Może to wszystko moja wina?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak się zastanawiam że to może ja go prowokuję do tego wszystkiego, że to ja powinnam się zmienić i wtedy będzie dobrze? Sama już nie wiem co robić, nie chciałam rozbijać tego związku bo naprawdę mocno go kocham ale czuję się już zmęczona. Nie potrafię ignorować jego zachowania. Potrzebuję jego wsparcia, zwłaszcza teraz kiedy jestem w ciąży. Zwłaszcza kiedy ja jestem w Polsce a on za granicą. Nie wiem co mysleć mam mętlik w głowie. W listopadzie zakładałam sprawę byłemu narzeczonemu bo po naszym 6 letnim związku pełnym kłamstw i poniżeń został mi do spałacania jego kredyt, który oczywiście miał płacić a nie płacił bo nie miał pracy. Mój obecny namówił mnie do założenia psrawy bo ja z góry zakładałam że to mi nic nie da. Załozyłam sprawę, nie stac mnie było na adwokata więc sama wszystkie pisma napisałam. Czy mój obecny partner mnie wspierał? Nie, nie wspierał i nie pomagał a wręcz jeszcze bardziej stresował i miał wieczne pretensje ze ten kredyt wziełam, że nadal kocham byłego i takie tam. Zero wspracia. Sama się ztym musiałam uprać a byłam juz w ciąży. Z moim partnerem były tylko kłótnie ilekroć zaczynał się temat. Bo ja normalnie z byłym gadam, bo powinnam nasłac kogoś na niego i takie tam. Ciągłe pretensje. A ja tego nienawidzę. Nienawidzę przemocy, alkoholu i kłótni bo w takiej rodzinie dorastałam. Smutek, płacz i poczucie osamotnienia. Nie chcę teraz podzielić losu mojej mamy. Mój partner też tego nie rozumie. Na początku rozumieał mój wstręt do alkoholu i to, że bardzo xle się czuję jak widze mojego partnera jak pije albo pijanego. Poprostu nie mogę tego znieść, boli mnie to. Przypomina mi to wszystko co najgorsze (zwłaszcza że wiem jak mój partner zachwouje sie jak jest pijany.Jest agresywny) Na początku to rozumiał a teraz? Teraz słyszę ze każda normalna jakoś sobie z tym radzi tylko ja nie potrafię i coraz częściej wraca po piwie, by jak twierdzi udowodnić mi ze to nic złego. Nie udowadnia mi to niczego a wręcz przeciwnie, pokazuje, ze moje uczucia nic dla niego nie znaczą. Ja nic dla niego nie znaczę. Jestem, bo jestem, bo pewnie nie chce być sam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepraszam za ten chaos w moich wypowiedziach ale tyle się tego nazbierało. I tak nie napisałam nawet połowy swoich myśli a nie potrafię ich teraz logicznie pozbierać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rauzan, juz wczesniej mialas sygnaly o jego zachowaniu, o jego chamstwie a mimo wszystko brnęlas dalej. Jakies listy do bylej zony, jakies niejasne sytuacje. Wyzwiska.... Takich niestabilnych emocjonalnie ludzi sie omija z daleka. Kiedy byl taki kochany?... Przez pierwszy miesiac?... Musial jakos pobajerowac, przeciez jakby od poczatku byl chamem, to bys sie nim po prostu nie zainteresowala. Osobiscie nie widze pogodnej i spokojnej przyszlosci przy takim partnerze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze dochodzi alkohol... to juz nic dobrego nie wrozy. A juz napewno dla milosci on nie przestanie pic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem, że to był błąd. Ale tak bardzo pragnęłam poznać kogoś kto mnie pokocha i zrozumie, że uwierzyłam ze tak właśnie z nim będzie. Myślałam, że jestem przewrażliwiona albo sama prowokuje. Dlatego napisałam tutaj. Żeby ktoś inny popatrzył na to z boku i powiedział jak on to widzi. Bo mój partner twierdzi że to ja go ranię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję bardzo za odpowiedź. Potrzebuję włąsnie tego żeby ktoś ocenił sytuację z boku bo mój partner twierdzi że to ja go ranię i robię z niego pijaka a każdy facet lubi pić piwo. Wiesz ja nie mówię żę on się upija dzień w dzień, ale raz na tydzień lub miesiąc ale nie w tym rzecz. \Na początku powiedziałam mu że mam z tym problem i rozumiał to. Mówił że on nie lubi piwa ani alkoholu więc nie ma problemu. Potem raptem usłyszałam, że jedno piwo jak się napije jak pić mu się chce to przecież nie picie. A nic nie gasi tak jego pragnienia. Że przesadzam i powinnam to leczyć. Na początku nie przesadzałam, byłam idealna a teraz przestałam taka być. Na siłę próbuje mi pokazać że alkohol to nic złego a ja nienawidzę go wtedy za to że mnie rani. Powiedział nawet kiedyś że jakbym sama sobie wypiła to zmieniłabym zdanie, bo zobaczyłabym ze to nic złego. Nie potrafię zrozumieć jak można być takim egoistą. A co do listu to był do byłej dziewczyny z kórą się spotykał przed żoną. To była podpbno jego miłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem czy próbować z nim rozmawiac jak wróci z pracy czy poprostu sie spakować i wyjechać. Podejrzewam, że jak zacznę rozmowę to mnie szybko spławi tekstem "znowu zaczynasz" a jak będę chciała dalej rozmawiać powie że znowu się kłócę i czepiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Potrafi być kochający i czuły. Jak wszystko idzie po jego myśli i zachowuje się tak jak on tego oczekuje. Czyli nie zwraca się uwagi na jego przekleństwa i krzyki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monalisa23.
Rauzan....ja tez usłyszałam nieraz, że powinnam się leczyć na swoją nadwrażliwość ( bo prosilam Go zeby nie pil z moim tatą, bo mnie to boli ).Ale przeciez bycie wrażliwym wcale nie musi byc uwazane za wade, jemu akurat ta moja zaleta przeszkadzala i dlatego tak mowil. Bo to jest zaleta, ze jestem emaptyczna i mam dobre serce!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monalisa23.
Rauzan...czytałam twoje wypowiedzi z duszą na ramieniu, ponieważ bylo w nich wiele moich mysli i obaw. To, ze pił,ze jest nerwowy, podnosi na mnie glos. ''Wkurzało go że gdy wracal z pracy zły a ja pytałam czy wszystko w porządku nie wystarczyło mi że powiedział że jest ok tylko pytałam czy napewno. ''. -identycznie bylo u mnie.A jha poprostu chcialam dobrze i sie martwilam o Niego. ''Jak to możliwe żeby facet który był taki kochający i czuły tak się zmienił. A może to ze mną jest coś nie tak. Kiedy próbuję z nim rozmaiwać on gada że się czepiam i się wkurza. Bardzo szybko sie denerwuje i zaczyna krzyczeć. Najgorsze jest to że on tego u siebie nie słyszy. '' ja tez sie obwinialam za wszystko, czasami poprostu sie nie iodzywalam, bo balam sie jak zareaguje. ''Nienawidzę przemocy, alkoholu i kłótni bo w takiej rodzinie dorastałam. Smutek, płacz i poczucie osamotnienia. Nie chcę teraz podzielić losu mojej mamy. Mój partner też tego nie rozumie. Na początku rozumieał mój wstręt do alkoholu i to, że bardzo xle się czuję jak widze mojego partnera jak pije albo pijanego''- ja tez dorastalam w takiej rodzinie, dlaetgo tymbardziej caly czas obawialam sie, ze moge skonczyc w takim związku.Na poczatku naszej znajomosci, myslalam, ze w koncu spotkalam faceta, ktoremu ufam pod wzgledem alkoholu, ale prawda okazala sie inna..kiedy zaczal upijac sie z moim ojcem, wtedy zapalila mi sie czerwona lampak, wiele razy mowilam mu, ze tym mnie rani. Niby wiedzial o tym i mowil, ze rozumie ale potem i tak robil to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×