Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość malenkaczarna
Bede musiala jakos sobie poradzic..nie mam planu jak bo dla mnie to oczywiste....Moja córa byla przez caly czas ze mna tylko, nikt mi nie pomagal...rodzicow widze raz w roku, tesciow moze ze 4/5 razy....sa to parodniowe wizyty. Od poczatku mala wychowuje bez niczyjej pomocy...Moj maz (oczywiscie nie liczac sie z moim zdaniem) wyjechal na pol roku do afganistanu jak mala miala 5 mies.....i tez bylam sama,no i poradzilam sobie....Teraz bedzie podobnie, tylko 100% ciezej.....Boje sie tego, nie ukrywam....ale poki dziecko sie nie urodzi nie moge nic planowac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uwazam inaczej, powinnas teraz przemyslec swoja sytuacje. Co innego jak zostalas sama z malą i mialaś spokoj przez 5 miesięcy a co innego jak masz wrzeszczącego męża z boku i dwoje dzieci. Uwazam, ze najważniejsze i jest to twoim obowiązkiem jako matki to zapewnić spokojne wychowanie dzieciom. I teraz o tym pomyśl, bo jak urodzisz to wszystko Ci sie zwali na glowe i wtedy nie bedziesz miala czasu na nic, a przynajmniej na żadne zmiany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monalisa23.
Szkoa, że żadna z was nie znalazla chwili czasu na to , żeby napisać coś do mnie.Wiele trudu włożyłam w to, żeby opisać swoją sytuację. Odzew zertowy, czuję się pominięta. Z resztą większośc życia tak sie czulam, wiec zdązylam sie do tego stanu przyzwyczaic. Wszystkim Wam zycze szczescia ..i milosci....przede wszystkim do samych siebie. Szkoda, że tejze milosci ja nie posiadam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malenkaczarna
monalisa23....przeczytalam co napisalas....juz wczesniej , posrednio tam sie wypowiedzialam.....Jestes w podobnej sytuacji jak ja teraz....Chodzi o to ze mialam podobne poczatki...ze moj obecny maz bardzo uzaleznil mnie od siebie psychicznie...Uwazalam go za najprzystojnieszego, najlepszego i myslalam ze zawsze mnie obroni...Pomylilam sie i place za to do dzis.... Jesli poniza Cie przy znajomych to masz gorsza sytuacje w tym jednym miejscu niz ja...Bo moj wlasnie mnie zachwala...ale i tak uwazam ze jak ktos krzyczy na 2 polowke przy ludziach zasluguje na trzepniecie w twarz...Jakby nie bylo to Cie obraza, a jak sobie dajesz i nic nie odpowiesz np." a Ty czego krzyczysz, moze i ja krzykne ...zobaczymy jak sie poczujesz " i powiedziec to na glos. Ja sobie nie pozwolilam bo moj przy tesciowej chcial pokazac co to nie on....sprowadzilam go do parteru.....pozniej w domu mialam awanture , ale warto bylo widziec jego glupia mine ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maleńka czarna - tak dłużej być nie może w Twoim życiu! Napisałaś na forum, to pierwszy krok. Postaraj sie zrobić drugi, ok? Dostałaś już tu tyle wskazówek, ze nie będę sie powtarzać (Oneill - fantastycznie to zanalizowałaś i nazwałaś ❤️ ). maleńkaczarna - a wyobraź sobie, ze to wszytsko co napisałaś, to napisała taka dziewczyna o imieniu Poa. ;) Co byś mi poradziła w mojej sytuacji? Czekam na konkretne rady, ok? Monalisa - on gra na Twoich uczuciach. I dlatego pewnie tak źle sie z tym czujesz. Nasze organizmy jak sie w nie wsłuchać, wysyłają właśnie takie sygnały. Wsłuchaj sie w siebie i tam znajdziesz odpowiedź. Twoje prawdziwe Ja broni sie przed toksycznością i jadem. Pozdrawiam wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaja_krys
Znalazłam to forum przypadkowo i byłam ogromnie zaskoczona tym, że ten temat jest tak ogromny. Trochę poczytałam i doszłam do wniosku, że jest to „wielka księga żalów uciemiężonych polskich kobiet. Mam świadomość, że pisanie o swoim problemie pozwala wyżalić się i człowiekowi lżej. Pisanie jednak problemu nie rozwiąże, a mechanizm znęcania psychicznego i fizycznego jest prawie zawsze taki sam. Jestem kobietą mocno dojrzałą, wychowałam dwoje dzieci i mam wnuki. Dzieciństwo moje było tragiczne, a potem dwóch mężów jeden lepszy od drugiego. Skutek tego był taki, że depresja męczy mnie całe życie i niestety wyleczyć się tego nie da. Przeszłam kuracje, które w pewnych okresach pozwalały mi żyć i w miarę normalnie funkcjonować. Wszystkim kobietom, które przeżywają horror przemocy powiem, że nie pomogą tysiące zaklęć, przeprosin i zaczynania życia ze współmałżonkiem na nowo. Przed rozpoczęciem leczenia lekarz powiedział mi: Proszę wystawić mu walizki za drzwi i przyjść zaczniemy leczenie. Mówię więc wszystkim, że pierwszym krokiem jest definitywne rozstanie się z partnerem. Im dłużej pozostajecie w takich związkach tym bardziej stajecie się uzależnione od takiego traktowania (od alkoholu też jeżeli mąż pije). Po rozstaniu zacznijcie od początku. Większość powie, że nie ma gdzie iść. Nie ma pieniędzy, nie ma mieszkania. To tylko połowa prawdy, kurczowo trzymacie się tego swojego uczucia i ciągle macie nadzieję, że to się zmieni. Kochani prawda jest okrutna, to nigdy się nie zmieni no przesadzam owszem zmieni się na gorsze. Ja trwałam w toksycznym związku ze względu na dzieci, które jak dorosły to mi powiedziały, że to był mój zasadniczy błąd. One wolałyby, żebym odeszła, bo miałyby spokojne dzieciństwo. Jak sobie pomóc. Na tym forum podane są miejsca, gdzie można się zgłosić z prośbą o pomoc, ale to będzie doraźna pomoc. Ewentualnie sprawy karne po zgłoszeniu (a najczęściej potem zgłoszenie kobiety wycofują). W miejscowych ośrodkach pomocy społecznej posiadają informacje o ludziach potrzebujących pomocy, często są to osoby samotne posiadające swoje domy, mieszkania. Ośrodki te mogą skierować do takich osób za odpłatnością. Niejednokrotnie osoby potrzebujące pomocy chciałyby, żeby ktoś z nimi zamieszkał. Dajcie ogłoszenia (tam gdzie można to zrobić bezpłatnie, jeśli nie macie pieniędzy), że poprowadzicie dom jako gosposie. Sprawdźcie, czy w pobliskich wsiach nie ma możliwości zamieszkania i znalezienia jakiejś pracy. Jak odejdziecie od tyrana, wrócicie do równowagi to wtedy poczynicie dalsze kroki i każda z was będzie wiedziała, co chce robić. Moją pasją była nauka: jak zaczynało być ciężko podejmowałam naukę różnego rodzaju (studia, kursy). Lęki i strach irracjonalny nie opuściły mnie tak do końca do dnia dzisiejszego, ale da się z tym żyć. Mam swoją pracę, swoje pasje i różne cele to mi pozwala normalnie funkcjonować. Szkoda mi tylko tych lat straconych. Życzę Wam sukcesów w walce o normalne życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kaja krys... dobrze ze opisalas swoją historię. Widać, że można zmienić życie, jeżeli naprawdę się tego chce. Warto zmieniać, oj warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monalisa23.
Dzisiaj rano odjechał. Wczoraj caly dzien rozmawialismy o nas, o naszej przyszlosci, o tym, ze nasz związek zmierza w złą stronę. Oboje, ale raczej z mojej inicjatywy postanowilismy sie rozstac. Ale co teraz? W glowie mam roznego rodzaju mysli, raz wpsominam dobre chwile, a raz zle. Czuję wielki ścisk w klatec piersiowej. Ból, który rozrywa mnie od środka.Jak dalej zyc..jak czlowiek czuje taką pustkę. Kocham Go, ale nie moge z nim byc, bo mnie zniszczy emocjonalnie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z moją p.psycholog ( narazie się nie spotykamy,ja nie chcę) poruszyłyśmy temat - granice - moje granice - stawianie granic - ten temat mnie interesuje najbardziej - wprowadza mnie w to "coś" czego zawsze mi brakowało a było bardzo dla mnie potrzebne - mało powiedziane - że - potrzebne - pilnie potrzebne ! - jak alarm ! na cito ! na już ! ale niestety,pomocy nie było w tym zakresie,i tak żyłam od dziecka - nie mając siebie dla siebie - to straszne - nie do opisania - życie w takim "rozcząsteczkowaniu" -( był taki moment w filmie pt "Kosiarz Umysłów",kiedy jednego faceta własnie tak ciało sie rozlatuje,na małe kawałki,cząsteczki - to przerażające ) każdy,dosłownie każdy mogł dotknać,oskarżyc,opluć,poniżyć,wyśmiać,poznęcać się,dosłownie - zgnoić cię,wykorzystać , i td itp ..a ty nie miałes na tyle siły ani wiedzy nic nic nic aby temu zapobiec - normalnie jak wydany na pastwę losu !!!!!! na rzeż !!!!!!!!!!! i tak kroczyłeś tyle lat ............i kto chciał - a przewaznie to byli zli ludzie - włązili w twoje wnetrze i swoja podłoscia i złoscia i nienawiscia - ( ale dlaczego do mnie '? kiedy ja byłam tylko dzieckiem ? - co im sie kurwa nigdy nie podobało we mnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
monalisa... to tak jakbys byla na glodzie. Ale pamietaj, jest to do przetrzymania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i tak jakby to całe "gówno" do mnie przywarło i nie chciało się "odkleić" i szło ze mną i za mną dalej w zycie w "świat" i czuło że ma mnie w garści na swoje potrzeby ....takkk ale przyszła kryska na matyska - coś się gówienku podupcyło - i jak wiele się zmieniło - :-D na MOJĄ KORZYŚĆ ! :-D Alleluja!! 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monalisa23.
Dzieki Aaaaga. Caly czas mam w myslach to, ze nie czulam wogole zeby mnie szanowal. Krzyczal na mnie, krytykowal ciagle, raz czulam sie przy nim jak ksiezniczka, arz jak smiec. Taka hustawka mnie wykonczylaby, ale pomimo tego kocham Go. Boze jaką ja mam chorą duszę! :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monaliso, całkiem sporo z nas tutaj ma chorą duszę. Ale niektore wyzdrowiały, niektore zdrowieją. Skoro wiara czyni cuda, trzeba wierzyc, ze sie uda :) Miłość i nienawiść Cichutko nieśmiało Szła miłość przez życie A za nią nienawiść Podążała skrycie Co miłość przyśpieszy Nienawiść ją goni Jak by ją kto wsadził Na sto rączych koni Gdy czasem silniejsza Miłość weźmie górę Nienawiść ją strąci I odgrodzi murem Czas płynie umyka A nienawiść rośnie Miłość coraz słabsza Umiera bezgłośnie Aż pewnego lata Skonała nieboga Wygrała nienawiść Grząska była droga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amela25
monalisa23 gratuluje podjecia slusznej decyzji.. ja mam podobny problem. Jestem z moim facetem od 3 lat. Na poczatku bylo pieknie, od roku zmienil sie nie do poznania. Krzyczy na mnie, wyzywa mnie, popycha, wykreca rece.. a potem przybiega z kwiatami i przeprasza. Moglabym to zniesc gdyby staral sie zrozumiec ze to co robi jest zle - ale nic z tego, jak grochem o sciane. sytuacja sie powtarza a on odnosze wrazenie nie robi sobie nic z tego co mu probuje wytlumaczyc. Na moje lzy reaguje agresywnie. Jeszcze mnie nie pobil, sama nie wiem czy nie wyolbrzymiam problemu, bo ogolnie nie jest z niego zly facet.. Myslicie ze to o czym pisalam to juz cos niepokojacego?? Prosze Was o opinie, bo nie chcialabym romawiac na razie o tym z nikim z przyjaciol badz rodziny, zeby nie niepokoic..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowa Layla***************
Hejjj kobitki;) wyprowadziłam się , zostawiłam go na dobre! spakowałam moje walizki , mieszkam u mojej cioci;) i powiem Wam że nie wiem czego się tak obawiałam? czego? spokoju? bez krzyku? dziewczyny! minęły zaledwie 4 dni bez niego , bez awantur , wyzwisk, mineło tak króciutko a ja jestem spokojna spokojna wewnętrznie.. nie wroce do niego powiem Wam szczerze że nawet nie tesknie nie mysle o nim;) ogladam telewizorek siedze na komputerku czytam maluje paznokcie na czerwony kolor( bo wczesniej mu to nie przeszkadzało) pracuję mam zamiar zrobić sobie wypasiona fryzurke na która on nigdy by sie nie zgodził.. .............;) wreszcie musiałam podjąc decyzje a wiecie co sobie pomyslalam? ze tak naprawde nie moze byc! 4 lata to długo , szmat czasu ..;) a nie chce byc tak traktowana.. nie chce!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowa Layla***************
a jesli w końcu rzeczywiscie mi coś zrobi? dziewczyny to jest przemoc! ogromna przemoc! a ja bałam się otaczającego świata zamiast bać się piekła w domu! przeciez to jest jakaś kuriozalna sytuacja! a jakby mnie tak popchnał na kafelki rozbilabym głowe! albo ja znerwow i nienawisci bym dźgneła go nożem! poczytajcie sobie o kobietach ktore były w takich ,, cuddownych,, związkach i nie wytrzymały.. zabiły własnych mężów , czy tez chłopaków i poszły siedziec.. nie mam zamiaru się wymądrzac , bo i tak wiem że to krótko bez niego ale wizje miałam taką że bede całymi dniami siedziec w domu i ryczec? i wiecie co stwierdziłam że jak jestem z nim to dopiero rycze! rycze z bolu , z pozbaiania mnie własnej godnosci.. a co za tym idzie własnej wartości? i ta własnie wartość decyduje o naszym życiu , może o jego jakości! wszystko zalezy w dużej mierze od nastawienia... uwierzcie mi! trzymajcie kciuki żebym miała zawsze taki twardy tyłekkk;) bo kto ma miękkie serce to musi mieć twardy tyłek! wielkie dzieki za pewien wiersz... który znalazł się na forum.. zaczynający się tak ,, Powolnie umiera ten..." , zdaje się że to tekst Nerudy! dziewczyny i to forum , dzięki wielkie że powstało nie szkodzi ze czasem są tu kłótnie ale pomogłyscie mi się w dużej mierze zebrac na ten krok;) dziekuję' i zycze wszystkim tej odwagi! odwagi walczyc o jakość swego życia , o swą godnosc! kochane , to wasza decyzja..;) pozdrawiam;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malenkaczarna
gorzej jak sie ma dzieci ;>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowa Layla***************
nie mogę Ci powiedziec , bo nie mam własnych dzieci ale wolisz zeby te dzieci były tak samo teroryzowane..? jak Ty? nie wiem jak stoisz finansowo? ale jesli nie najgorzej to uciekaj kobieto mam kumpelę która ma ojca terroryste i przezyla z nim dobre 25 lat/// nienawidzi go mowi ze wiele razy myslała zeby go zabic.. ze złosci , smutku , ninawisci chciałabys zeby Twoje dzieci tak mówiły..? albo co gorsza to w przyszłoosci zrobiły..? masz swoje mieszkanie , prace?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Amelia Krzyczy na mnie, wyzywa mnie, popycha, wykreca rece.. " Dlaczego pozwalasz, zeby Cie tak traktowal? Jezeli mu tlumaczysz a do niego nie docie, to znaczy ze nie dociera. Ty musisz zmienic zmienic siebie i wyznaczyc granice. Czasami te zmiany prowadza do rozstania. W sumie to najlepsze rozwiazanie w sytuacji gdy ma sie do czynienia z toksycznym czlowiekiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"malenkaczarna gorzej jak sie ma dzieci ;>" Dzieci wcale nie sa szczesliwe w zwiazkach gdzie jest przemoc, awantury, krzyki, strach...itp....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowa Layla***************
dokładnie tylko jest ta różnica malaczarna czy masz dokąd pojsc , za co się utrzymac i dziecko..?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowa Layla***************
choc z autopsji świetnie wiem ze łatwo nie jest zdecydowac sie na ten krok! zawsze jest coś na wytłumaczenie żeby nie odejsc zawsze! malaczarna jakbys nie miała dzieci to też bys szukaa podświadomie pretekstow zeby nie odejsc.. tak jak i ja to podswiadomie robiłam.. musisz przemyslec jak co gdzie i kiedy .. realnie i rozsadnie gdzie sie wyprowadzic jaką znależc prace zaplanowac w miare dobrze ale wytrzymac jeszcze z 3 miesiace , uzbierac kase ale to nie jest dobre rozwiaznie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monalisa23.
Witam. Wczoraj na wieczór napisał do mnie, zwykłego nic nie znaczącego smsa, odpisałam równie nic nie znaczącego smsa. Ale poczułam się silniejsza od Niego, bo On nie wytrzymał braku kontaktu, a ja? wytrzymalam, fakt moze tylko jeden dzien, ale dla mnie to i tak duzo. Od czegos trzeba zacząć.:-) Amela25 ja tez ciągle sobie powtarzałam i nadal powtarzam, ze przeciez On nie jest zlym czlowiekiem. Moze i nie jest zlym czlowiekiem Twój facet, ale na pewno zle traktuje Ciebie. Tak samo jak Mój traktował mnie. Dla mnie jako dziewczyny wychowanej w domu z problemem alkoholowym (ojciec=alkoholik) krzyk, szarpanie za dłonie, krytykowanie jest oznaką braku szacunku. Mój tata tak traktował mamę, ja na to wszystko patrzyłam i dorastałam z myślą, ze nidgy przenigdy nie będę miałA TAKIEGO FACETA. Będąc ze swoim facetem, kiedy minela faza zauroczenia, a z nosa spadły mi rozowe okulary, otrząsnelam sie, i zaczelam sie zastanaiwac nad tym, czy aby czasami moj facet nie przypomina mi mojeg ojca. Niestety prawda boli, przypominal i to coraz bardziej. Kocham Go, ale nie mogę z Nim być, bo sama podpisze na siebie wyrok, a tego nie chce. Chcę spokoju i szacunku!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monalisa23.
Nowa Layla grtauluje decyzji! Jestes bardzo silną i rozsądną kobietą. Podziwiam i trzymam kciuki za Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sissi 30
Hej kobietki.Czytam i trzymam za Was kciuki.To forum to miod na serce.Ja bilam bita,kopana,duszona,fioletowa.Ponizanie,i miodowy miesiac,kwiaty,milosc,szczescie.Tak na zmiane.Ucieklam,gdy pobil mnie bardzo,ze 2 tyg tuszowalam siniaki pod makijazem.Potem czas zatarl to zlo,ja zaczelam tesknic za miodowym miesiacem,prosil,staral sie,wrocilam.Ale nie bylo miodowego miesiaca.On zobaczyl,ze skoro wybaczylam,to wolno mu mnie tak traktowac.Minelo troche czasu,a pewnej nocy uciekalam w koszuli i kapciach,zima,na snieg,bo by mnie zabil tym razem.Krzyczalam o pomoc,ktos zadzwonil po policje,zlozylam zeznania,on w miedzyczasie wymknol sie z domu,wiec policja nawet go nie pouczyla.Zabralam swoje rzeczy,poszlam do rodziny.Minely 2 miesiace.Od tego czasu,znowu prosil,przepraszal,nie ugielam sie,to wysylal mi codziennie smsy,z grozbami,wyzwiskami,ponizajace.Dopiero od tygodnia jest cisza,nie pisze.A ja?Dopiero w tej ciszy,gdy minela mi zlosc,zaczynam niebezpiecznie tesknic...zaczynam pamietac,co bylo dobre.I dzieki Waszym przezyciom,trzymam sie w postanowieniach.Pisalam kiedys o swojej sytuacji tu.Duzo przeszlam.Nadal cierpie,bo od rozstania dostawalam ponizajace smsy,a dopiero od tygodnia jest cisza i spokoj.Najtrudniej wytrzymac w postanowieniach,bo gdy mimo wszystko kocha sie kata,emocje opadna,czas zaciera te zle przezycia,a kat prubuje przekonac o swoich zmianach na lepsze,pojawia sie tesknota.I ja nadal nie jestem wolna.Zle sypiam,zamknelam sie na ludzi.I Wasze wpisy pomagaja mi ,wiem,ze nie jestem sama,ze nie jestem winna,ze to sa chorzy ludzie,chore zwiazki,ale takiej choroby sie nie wyleczy.Trzeba uciec.To pierwszy radykalny krok.A drugi,tez bardzo trudny,to nie wrocic:)Kiedys myslalam,ze takie sytuacje dotycza patologi,rodzin pijackich.Guzik prawda.Wielu ludzi nie wie,ze ta mila Pani ktora mijamy i mamy takie dobre zdanie,tak cierpi.Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sisi, nie wracaj mimo "głodu" tesknoty. Emocje sie wycisza z czasem. Postaraj sie myslec tylko rozumem to wytrwasz. Zycze Ci duzo ciepla i spokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Własnie w tej chwili "czytam sobie" o kożle ofiarnym -----i musiałam przerwać bo ...poczułam złośc, i gniew i prawie wszystko się zgadza ... wkleje,może się przyda...może "ktoś" odnajdzie siebie w tym ( niestety ) i zobaczy co do niego "przylgnęło na wiele lat ,mimo tego ,że tego nie chciał,nie potrzebował - i tak poszedł z tym i w tym w dalsze życie ... nie wiedząc o tym.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Role przyjmowane przez dzieci z rodzin alkoholowych ________________________________________________ Rezultatem funkcjonowania przedstawionych powyżej zasad jest przyjmowanie przez dzieci szeregu niekorzystnych ról. Można zaliczyć do nich : rolę „ratownika, „prowokatora, „ofiary, „stróża rodzinnej tajemnicy, „niewidzialnego dziecka, „kozła ofiarnego, „złotego dziecka, „bohatera rodziny, „aniołka, „maskotki. Analizując literaturę naukową można zauważyć, iż większość tych typologii różni się między sobą głównie nazewnictwem, natomiast ich zakres treściowy jest prawie identyczny. „Bohater rodziny, czy też „złote dziecko to rola wynikająca z przejęcia przez dziecko odpowiedzialności za picie rodzica. Dziecko pragnie zrekompensować swoje „złe zachowanie przez perfekcyjne wypełnianie swych obowiązków. Pomimo wyrazów uznania kierowanych do niego przez członków rodziny, jego poziom lęku i deprawacji jest wysoki. Przekraczające jego siły obowiązki, którym nie zawsze może podołać sprawiają, że często doświadcza uczucia wstydu, zawodu, niezadowolenia z siebie i lęku przed niedoskonałością. Jego samoocena jest w związku z tym często nieadekwatna, zaniżona (A. Margasiński, 1996, s.46-47). Kolejna rola to „kozioł ofiarny. Rolę tę pełni na ogół dziecko młodsze od „bohatera, które nie jest w stanie z nim konkurować. Często czuje się odsunięte i szuka wsparcia poza domem. Stwarza kłopoty w szkole i wiele problemów wychowawczych, bardzo często popada w konflikty z prawem, uzależnienia. Dziecko przyjmujące tę rolę zazwyczaj silnie identyfikuje się z chorym rodzicem, ale nie oznacza to, że potrafi nawiązać z nim dobre relacje. Jest zazwyczaj przedmiotem silnej krytyki ze strony rodzeństwa, obojga rodziców i osób pełniących rolę autorytetów, co pociąga za sobą rozwój negatywnego obrazu własnego „ja, przekonanie typu nie jestem nic wart. Strategia „kozłów ofiarnych polega na odciąganiu uwagi wszystkich od alkoholowego problemu i jednoczeniu rodziny poprzez własne kłopoty (B.T. Woronicz, 1993, s.68). „Aniołek („niewidzialne dziecko) to typ osobowości rozwijający się na bazie ślepej lojalności. Dziecko takie rezygnuje z własnych potrzeb, schodzi wszystkim z drogi, staje się jakby „niewidzialne. Jest samotne i zamknięte w sobie. Przed chaosem i awanturami w domu ucieka w świat marzeń. Niewiele wymaga od rodziny i minimalnie korzysta z jej wsparcia. Podobnie zachowuje się dziecko „dostosowujące się ono również rzadko daje wyraz temu, co czuje. Stara się natomiast podporządkować poleceniom, jest elastyczne (B.T. Woronicz, 1993, s.68 ). Przeciwieństwem tej postawy jest „prowokator, który swym zachowaniem stara się doprowadzić alkoholika do konfrontacji ze skutkami jego picia, ale bez konstruktywnych rozwiązań. W rodzinach alkoholowych często dochodzi do różnych nadużyć i wykorzystani dzieci. Maltretowane, utrzymuje w tajemnicy doznawane krzywdy. Gdy rodzina jest w fazie zaprzeczania problemowi „stróż rodzinnej tajemnicy całą swoją energię skupia na ukrywaniu problemu, dochowaniu wstydliwej tajemnicy. W dziecku wytwarza się wykrzywione pojęcie lojalności oraz obawa przed „wygadaniem się i wstydem. Jego ocena obrazu siebie jest zaniżona i często zabarwiona negatywnie (A. Margasiński, 1996, s.46). „Maskotka najczęściej choć nie zawsze, najmłodsze dziecko w rodzinie traktowana jest przez wszystkich jak ktoś delikatny, niedojrzały i wymagający troski. Maskotki oddelegowane zostają przez rodziny do bycia szczęśliwym za wszelką cenę. Dzieci te są bardzo wrażliwe i wyczulone na najsłabsze nawet sygnały zwiastujące konflikt, starają się je rozładować. Ich najsilniejszą bronią jest rozśmieszanie i zagadywanie innych. Od bardzo wczesnych lat dziecko uczy się, że jego błaznujące zachowanie rozładowuje atmosfer, a przy okazji zwraca też uwagę całej rodziny na jego osobę. To z kolei powoduje przeniesienie tej roli na inne środowiska tj. szkoła, towarzystwo, praca w życiu dorosłym. „Jest to jednak typowa rola klowna, pod jego maską kryje się ból i cierpienie (H. Sęk, 2001, s. 281). Ponadto rola ta może opóźnić proces dorastania. Własny obraz tych dzieci jest zaburzony, nieadekwatny, również jego ocena nie jest prawidłowa, brak jej stabilności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mówcie co chcecie, piszcie co chcecie, nie umiem tego przebolec..no nie umiem...pytam się - dlaczego ????? czuje stratę,wykorzystanie,okradzenie mnie,nie ma nienawiści ,chęci zemsty,jest poczucie głebokie smutku,żalu,wewnętrznego bólu,straty wielu lat,dobrego startu w życie,dlaczego,płaczę i pytamdlaczego? i nie że pytam was 🌼 wy też zapewne nie wiecie.... tak,to juz było,to się wszystko wydarzyło,to miało miejsce kiedys tam w przeszłosci...bardzo dawno..... uczyć się siebie na nowo,uczyć się "zycia" na nowo -w lepszej o wiele lepszej wersji -tak mi /nam dopomóż Bóg. :-( :-( ciezko cieżko,ale i to musze przeboleć widocznie....no nie ma na skróty , a nieraz tak bardzo chciałoby się...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×