Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Jestem Julia...

Zwiazek z mamisynkiem

Polecane posty

Gość Jestem Julia...
Mam podobnie jak ty małe ale własne mieszkanie pasjonującą pracę kilku znajomych może nawet przyjaciół... i też wolę żyć sama spokojnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marian z Łomży
Moje też jest małe, ale mam ciszę w nim, czuję się pewnie i bezpiecznie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"i też wolę żyć sama spokojnie..." i bardzo słusznie. Możesz się cieszyć życiem, a nie zamartwiać całymi dniami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem Julia...
Też mam spokój i nikt mi nie mówi co mam robić... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marian z Łomży
Więc głowa do góry :) Może trafi się nam partner, z którym będzie wszystko się układało tak jak powinno się układać. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem Julia...
Może... jeśli pokocham innego... a to będzie bardzo trudne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marian z Łomży
Dla mnie miłość nie jest jedynym wyznacznikiem. Najważniejsze dla mnie to chyba to, żeby nie być samotnym. Wszystkie kobiety, które w życiu kochałem okazały się porażką a świetnie się za to dogadywałem z przyjaciółkami, które mnie nie interesowały. Lata mi lecą. Byłem już w jednym długim związku i kilku mniejszych, krótszych. Chciałbym o prostu mieć z kimś i pogadać i pośmiać się przy dobrej komedii i poprzytulać kogoś. Chodzi mi o bliskość, o przyjażń, zaufanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem Julia...
Wiele związków zaczyna się od przyjaźni, mój ostatni też taki był... był moim najlepszym przyjacielem potem pojawiło się uczucie... a potem niestety powaliło sie jedno za drugim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marian z Łomży
Bywa i tak. Ja jakiś miłosnych uniesień nie oczekuję w każdym razie. Byleby tylko we dwójkę przez życie iść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem Julia...
Też nie muszę mieć uniesień chcialam zwyczajnego życia z człowiekiem którego kocham i który podobno kochał mnie... podobno bo wybrał mieszkanie z rodzicami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marian z Łomży
Hehe. No tak. :) Czasami naprawdę człowiekowi ręce opadają. Ile można trwać w tej ciągłej niepewności, denerwować się i dołować wieczorami. Czasami się odechciewa wszystkiego. Już myślisz, żyjesz nadzieją, że może będzie dobrze już a tu znów trach. Znów smutek, znów to samo. W każdym razie głowa do góry ! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem Julia...
Staram się... nie zawsze wychodzi... ale chyba najważniesze jest to że zawsze po upadku się podnoszę... wiem jedno jestem Panią swojego życia, a nie jak mój ex z życiem które jest wypełnieniem pragnień jego rodziców... w tym mam przewagę jestem niezależna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ponpon
czytam tak Was-Ciebie Julio i Ciebie Marianie i powiem za Klaudką ze nie ma zycia z osobami uzaleznionymi od swoich rodziciw.Wlasnie zakonczyl sie moj kilkunastoletni zwiazek z takim facetem.Porazka.Takie osoby nigdy nie dojrzeja do partnerstwa.Nigdy! Wciaz bedzie wazniejsza mama, tata, rodzina-zaznaczmy JEGO rodzina.Jeszcze jak do tego dochodzi jakies finansowe łożenie na takiego typa przez rodzicow to totalna klapa.Mase problemow z tego wychodzi, bo przykladowo Ty chcesz by bylo jak WY we dwoje cokolwiek ustalicie a tu mama chcialaby cos zmienic.Gdy sie nie zgodzisz to nagle okazuje sie ze jestes wrogiem nie tylko mamusi ale i jego/jej.I to smiertelnym, bo przeciez mama chce dobrze.Eh! Duzo zajelo mi czasu zanim zakonczylam ten chory zwiazek...A teraz jestem wrogiem calej jego rodziny choc w zasadzie nigdy z nimi nie mialam zatargow... Tak ze ja na serio-radze-daj sobie spokoj z taka osobą. Pozdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem Julia...
Dzięki za odzew... ja właśnie nie liczę na to że sie zmieni dlatego powiedziałam koniec mimo że kocham

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ponpon
i powiem Ci jeszcze Julio, ze nawet jak pojawiają sie dzieci to nic sie nie zmienia.Bo to jest osoba od dawna dorosla, juz ma uksztaltowany charakter-niestety zle uksztaltowany.Ale tego nie widzi i nie chce widziec, bo najwazniejsze ze jej jest tak dobrze.U mnie byly dzieci a i tak facet najbardziej lojalny byl wobec swojej mamy.Przeciez wiadomo-mama zawsze bedzie chciala dla niego dobrze, a zona to...kto wie?! A ze to nie sluzy nowej rodzinie ktorą synek przeciez stworzyl i teraz o nia powinien dbac, to wg mamusi tylko swiadczy o tym ze zona niedobra jest.....Eh! sorki, bo to moja osobista dygresja, ale tak to wlasnie bylo, ale na szczescie sie skonczylo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam zupełnie tak samo
mój związek wisi na włosku, bo rodzice mojego ukochanego stwierdzili, że jego miejsce jest przy nich, pomimo, że ma jeszcze 2 braci (jeden już żonaty wyprowadził się z domu, drugi kawaler mieszka z rodzicami). I teraz mojemu wmawiają za wszelką cenę, że musi z nimi mieszkać (ewentualnie może żone przyprowadzić). I ta sama sytuacja co u autorki co rodzice i brat powiedzą to święte i jest do wykonania, a co ja to jak popadnie. Nie wiem czy jest sens to ratować, pomimo, że go kocham. Przecież na początku znajomości wiedział, że mam swój dom, pracę i nie zamierzam się przeprowadzać i mieszkać z teściami i jego bratem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam zupełnie tak samo
i zawsze musi być jak on chce, wtedy jest dobrze, natomiast jak ja mam odmienne zdanie zaczyna się afera. Byliśmy zaręczeni, planowany ślub, przełożyłam, bo miałam wątpliwości i nadal je mam. Oni mu robią pranie mózgu. Pracuje w rodzinnej firmie, ale wypłaty nie ma, bo idzie na tatusia konto, a kasy ma tyle co ukradnie. Chciałam go wyrwać z domu, żeby się do mnie wprowadził to wtedy może by było coś z naszego związku, ale jak on nie chce zostawić domu i firmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem Julia...
Mam zupełnie tak samo - u mnie było podobnie też dostałam propozycje przeprowadzki do jego domu rodzinnego odmówiłam bo nie wyobrażam sobie mieszkania z jego rodziną. Szukałam pracy w jego regionie niestety nieskutecznie on w tym czasie też podobno szukał ale nie byl na ani jednej rozmowie z tego co wiem wysłał tylko jedna oferte A mi powiedział ze nie dostałam bo widocznie za mało sie staram choć byłam na kilku rozmowach. Zaproponowałam by poszukał u mnie pracy powiedział ze tu jest bezrobocie Wiec ja złożyłam oferte i wygrałam konkurs na bardzo wysokie stanowsko za pierwszym razem wiec to chyba mówi samo za siebie. A i zatrudnili mnie mając świadomość że jestem na studiach dziennych ... od tej pory zaczęło sie psuć między nami na dobre

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem Julia...
Ja też chciałam go wyciągnąć bo często jak był u mnie było ok jak pojechał do domu znów sie zaczynało np. był u mnie i coś postanowił po czym pojechał do domu i zmienił zdanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem Julia...
ponpon - wiem że dzieci czy dziecko nic nie zmienią i uwierz mi gdyby teraz po odejściu okazało się ze jestem w ciąży nawet bym mu o tym nie powiedziala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marian z Łomży
No właśnie. Cecha chyba wspólna dla osób przywiązanych do swojej rodziny: zawsze musi być, jak chce ta osoba. Zawsze. Z moją jest to samo. Raczej z byłą. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brrrr jak widze słowo
maminsynek to aż mnie ciarki przechodzą.:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem Julia...
Może założymy jakiś klub "byłam z mamisynkiem albo córeczką tatusia" hehe a tak na poważnie niech nasze doświadczenia będą przestragą dla nas na dalsze życie i dla innych by uważnie patrzeli z kim się wiążą... szkoda, że w wielu sprawach człowiek jest madry po czasie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam zupełnie tak samo
tylko, że na początku trudno rozpoznać uzależnienie od rodziców. Przynajmniej ja tego nie widziałam. Jego rodzice byli zachwyceni tym, że ich syn kogoś ma. Pamiętam jak mi nadskakiwali. A od zaręczyn katastrofa... jak się dowiedzieli, że nie zamieszkam z nimi traktują mnie jak trędowatą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem Julia...
Wiesz co jak czytam co to napisałaś w ostatnim poście powiem tylko tyle miałam dokładnie tak samo. I coś jeszcze dopowiem Przykład z pracą jak tam szukałam jego rodzina pytała się jak mi poszła rozmowa czy odpowiedź już jest, czy przeszlam na kolejny etap. Jak dostałam prace u siebie nikt mi nie pogratulował nawet a on nawet im nie powiedział wyszło dopiero jak jego mama zapytała czumu jade wczesniej to powiedzialam bo pracuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam zupełnie tak samo
ja im w święta powiedziałam, że mam pracę, bo też jak Ty szukałam. Jego ojciec był wielce zdziwiony. Mieszkamy jakieś 70km od siebie, niby niedużo, ale codziennie ciężko dojeżdżać. Obiecywał, że 2-3 razy w tygodniu będzie do mnie przyjeżdżać a ja do niego pojadę na weekend. Takie życie na dwa domy jest możliwe póki nie ma dzieci, ale potem zostałabym sama z dzieckiem, bo on ma pracę. Pracuję 7dni w tygodniu, tak jakby nikogo innego nie było i nikt nie może go zastąpić. Jeden brat nie może bo ma małe dziecko, drugi wieczny student25lat i jeszcze nie zaliczył I roku studiów. Przyjeżdża do mnie w niedzielę o 20, wyjeżdża w poniedziałek rano. I to jest związek? On mnie do siebie nie zaprasza. A nawet jeśli pojadę to i tak nie ma rozmowy, bo pracuje. W ogóle co to za życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam zupełnie tak samo
tak mi z tym ciężko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem Julia...
Wierzę Ci... ale u Ciebie są jeszcze jakieś szanse uprzyj się i postaw na swoim masz własne mieszkanie z tego co czytałam niezależną pracę masz lepsze warunki do załozenia rodziny. A zapytaj go czy on by chciał mieszkać z Twoimi rodzicami? Może to coś ruszy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem Julia...
Jest wyjście może takie tzn taka propozycja zamieszkajcie w połowie drogi miedzy obecnym mieszkaniem twoim i jego. Nikt nie straci pracy a mieszkanie można wynająć ? A dojeżdzać jakieś 35 km można do pracy... Każdy zrezygnuje z czegoś tzn z dotyczczasowego miejsca zamieszkania a praca pozostanie. Nie wiem jak jest z komunikacją ale jak sie chce sie cos wymysli. Tylko nie daj sie wrobić zebyś ty dojeżdzała a facet miał prace przy mamusi. Jak dojeżdząć to oboje. Takie jest moje zdanie. Sorki jak cos nie tak napisałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam zupełnie tak samo
nie chce mieszkać z moją mamą i zaraz wysunie argument, że ja do swojej mamy będę mieć blisko(10km). Proponowałam mu, żeby coś wynająć po środku drogi, ale on nie będzie wydawał pieniędzy na wynajem, bo nigdy się nie dorobi. Pracę bym mu znalazła, może nie za wysoko płatną, ale na początek mogłoby być. Zresztą on sam ma znajomych na kierowniczych stanowiskach u mnie w mieście, ale jest uparty i niczym go nie przekonam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×