jak ratować co się da?

mamy po 18 lat, jestesmy razem ponad pół roku. Bardzo się przywiązałam i kocham, ale sprawa wygląda tak, że widzimy się raz w tygodniu bo daleko mieszkamy(21 km;)), a matura tuż tuż. On po prostu wiecznie musi się uczyć, \"bo niby kiedy mamy się widzieć\"?. Wiem, ze bardzo mnie kocha, to jest pewne. Ale ten jego ciężki charakter- oprócz tego się wiecznie się obraża to o wszystko staram się ja, ja nas umawiam (jeśli to nie jest ta planowa sobota). BOli mnie to, że jesteśmy nastolaktami a zachowujemy się jak dziady. Nie chcę się rozstawać bo się kochamy - ale kiedy usłyszałam trzy tygodnie temu że jego rodzice idą na imprezę wymarzylam sobie ze przybiegnie i wiezmie mnie na piękny spacer, będzie romantycznie, później oglądniemy film -to on dziś oswiadczyl mi że idzie się upić do kolegi \"bo jest okazja\" - a do mnie przyjedzie od 8 do 15. Kiedy mialam ciezki dzien i plakalam - chcialam zeby czekal pod szkolą i mnie zabrał - ale wtedy w ogole nie przyjechal, mial nauke - powiedzial ze zobaczymy się w sobote... gdy mu tlumacze ze jestem dziewczyną, do tego 18nastoletnią - ze potrzebuje uczucia, szalenstwa, etc. on mowi ze nie rozumie . nie chce się rozstawać ale niby co mam robić? skoro jego jedynymi wymówkami wiecznie jest \"przecież niedługo wakacje, przeciez niedlugo ferie\" :(

daruj sobie...to nie ten typ o ktory Ci chodzi

takiej odpowiedzi nie przyjmuje, uwazam ze jemu po prostu trzeba cos uswiadomic, moim pytaniem jest - jak ?

zanim uświadomisz to czasu stracisz więcej i nerwów...czy warto?

Nie chcę się rozstawać bo się kochamy - ale kiedy usłyszałam trzy tygodnie temu że jego rodzice idą na imprezę wymarzylam sobie ze przybiegnie i wiezmie mnie na piękny spacer, będzie romantycznie, później oglądniemy film -to on dziś oswiadczyl mi że idzie się upić do kolegi "bo jest okazja" jeszcze masz jakieś pytania?