Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pulcheryja pryszczyszczykiewic

SAMONAPĘDZAJĄCY SIĘ WEHIKUŁ ZWIĄZKOWEJ MASAKRY....

Polecane posty

Gość pulcheryja pryszczyszczykiewic

To będzie post jakich tysiące ze standardową prośba końcową pod jakże dźwięcznym tytułem - ratunku co mam z tym zrobić....Jestem z facetem, którego cholernie kocham, nasza historia nie była łatwa, oboje byliśmy w związkach kiedy zaczęliśmy się spotykać, jak się domyślacie początki nie były łatwe, miotanie się od jednej absurdalnej decyzji do drugiej...od żyć bez ciebie nie mogę do zniknij proszę z mojego życia. Oboje rozstaliśmy się ze swoimi partnerami, jesteśmy razem. Jesteśmy zgodną parą, odcięliśmy się grubą kreską od tego, co było...ALE. No właśnie bywa tak, że coś nagle przypomni mi całą tę sytuację, jakieś zdanie, muzyka, tekst w filmie...zaczynam rzucać uszczypliwe uwagi...wiem, ze to prowadzi do katastrofy a mimo to z każdym słowem pogrążam się bardziej, dochodzę do momentu , w którym wiem, że tak naprawdę to chciałabym tylko, zeby mnie przytulił i powiedział " rany nie pierdziel już lala, kocham Cię daj spokój..." tylko że wtedy już jest za późno...zaczyna się rozmowa na takim poziomie absurdu, ż eprzestaję to ograniać, rozpaczliwie próbuję zatrzymac ten samonapędzający się wehikuł związkowej masakry ale się nie daje...potem ryczę ,że on mnie nie rozumie, finalnie sama już nie wiem o comi chodziło. Jak myślę o tym na spokojnie to wiem, ze chyba chcę mu odpłacić za to, jak wtedy się na nim zawiodłam, być może wciąż mu nie ufam? Jak powstrzymać te absurdalne rozmowy, wiem, ze nie ejstescie psychologami, ale być moze ktoś ma podobne jazdy i nauczył się sobie z nimi radzić??? Ja za każdym razem wiem, ze to bez sensu co robię, amło tego mysle sobie , kurcze zaraz bedziesz ryczeć, po co Ci to...działa??? NIE RUSZAJ...i oczywiscie zaraz zaczynam. _ bo ty wtedy ....bla bla blaaaaaa bleeeee -przetan prosze Cię znow zaczynasz??? -jak to zaczynam, oczywiscie zaczynam wiesz to sie nie wzielo znikad...bla bla ble... - ale mielismy do tego nie wracac tak??? - bla ble bla blaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa no i tu cała moja tyrada zupełnie bezsensowna....Naprawdę jestem rozumną kobietą i doskonale wiem, czego robić nie należy i z cudownie zachwycającym uporem godnym szczytniejszego celu dalej to robię. Szczerze mówiąc jestem tym strasznie zmęczona, nie wspomnę tu o moim facecie , który ma mnie zwyczajnie po kokardkę...i wcale mu się nie dziwię, próbuję mu wyjaśnić ze tak ni myślę, ze cała rozmowa powodowana jest tym jak on reaguje na te zaczepki ze wystarczyłoby zeby powiedział daj spokoj kocham Cię głupia Cipo i byłoby pozamiatane. Na koniec zazwyczaj pytam go w jakim celu wszystko tak eskaluje do czego jest mu potrzebne obrażenie się na mnie w tej chwili....no a potem wydzwaniam i przepraszam ze zachowałam się jak debilka. Mam wrażenie że pora się ogarnąć...ale nie wiem jak. Cholera!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inblanco
przeczytaj "Tektonike uczuc" i natychmiast przestan sie tak zachowywac, bo skonczy sie to fatalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pulcheryja pryszczyszczykiewic
Tektonika uczuć??? o czym traktuje? Możesz przybliżyć? Cholernie mi z tym trudno, tym bardziej, że za cholerę nie rozumiem co robię, gdybym popatrzy na siebie z boku powiedziałbym niechybnie - co za kretyneczka. Niestety toja, we własnej osobie, dziś uśliczniłam nam w ten sposób całą noc. A zaczeło sie od rozmowy o koledze, którego rzuciła dziewczyna...od słowa do słowa...ziiiiuuuuu, poszło. czasami mam wrażenie ze sie uzależniam od tej huśtawki czy to możliwe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inblanco
w skrocie duzym i duuuuuuuuuuuuuzym uproszczeniu, to jest o kobiecie ktora nie panowala nad swoimi emocjami a chcąc sprawdzic uczucia partnera (z nieznanych nawet sobie powodów, bo bylo oczywiste, ze ją kochał) pobnie idiotycznymi zachowaniami i a potem glupią intrugą (to jest literatura, wiec sama rozumiesz, ze sytacja jest przrysowana) doprowadza do rozpadku zwiazku, popycha faceta w ramiona innej kobiet a potem strasznie cierpi z powodu wlasnej glupoty. kontroluj sie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dorawdy
kluczowe jest tutaj to "kocham cię"- nie jesteś pewna jego uczuć i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pulcheryja pryszczyszkiewicz
W siecie ta książka nie ma dobrych not jak mam być szczera...Cholera naprawdę chciałabym umiec to jakoś powstrzymac, wiem, ze skończy się fatalnie...i to wcale nie rozstaniem tylko jakąc chorą absurdalna eskalacją...czemu ona służy:(?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pulcheryja pryszczyszkiewicz
Inblanco, nie masz nawet pojęcia jak cholernie opanowana jestem ZAZWYCZAJ...wtedy gdy to wszystko się działo byłam spokojna, opanowana i racjonalna, dziś roztrząsam każdy szczegół...potem żałując niepomiernie. Kiedy myślę o tym na spokojnie, wiem ,że to absurdalne i głupie zachowanie, co z tego, kiedy przy kolejnej takiej sytuacji robię dokładnie to samo. Powiedziałam mu dziś, słuchaj, co by było gdybyś nie odbił tej piłeczki, przeciez wiesz ze na tym by się skonczyło, czemu to eskalujesz? Odparował mi że to tak nie działa...pytam więc powiedz mi wiec co mam robić, kiedy rozmowa zaczyna tak się toczyć. Odpowiedział DAC SPOKÓJ....oczywiste, proste i tak cudownie racjonalne tylko TO SIE NIE UDAJE!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mozna cos zrobic wbrew sobie np. wyjsc z domu na dwor i poczekac az ochloniesz. Wiele osob tak robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pulcheryja pryszczyszkiewicz
I to...pomaga?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pulcheryja pryszczyszkiewicz
Boję się ,że wrócę i dalej będę kłapac dziobem z zapałem godnym pozazdroszczenia....Wygląda na to ,że jestem jedyną z takim problemem. Żadna z was nie ma takich problemów w swopim związku???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masakra number two
ja kochana mam to samo, wlasnie jestem po weekendwoej kłotni o nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masakra number two
tez wypominam, pyskuje, i pozniej wyje i błagam nienawidze siebie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czy obgadaliście temat jego zdrady (domyślam się że to jest podstawą tego zawiedzenia twojego zaufania) tak, że aż rzygać się chciało (przepraszam za określenie)? bo byc może nie do końca sobie wyjaśniliście to wszystko... a co do wypominania jeszcze jedna kwestia - ja tez mam czasami ochotę wypomnieć parę spraw, ale mając świadomość jak wielkie spustoszenie mogą sprawić słowa, gryzę się w język i nie mówię tego, co na pewno by go zabolało.... musisz sobie mocno wbić w głowę tę zasadę - inaczej nie pociągniesz tego związku długo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inblanco
nie rozmawiamy tutaj o literaturze, tylko o tym dokąd mogą zparowadzic takie dzialania. mna to (niezaleznie od poziomu literackiego i ocen) wstrząsnelo, bo tez mam ciagatki do takiego mietolenia emocjonalnego partnera, bog raczy wiedziec po co. tylko jego swietej cierpliowsci zawdzieczam, ze tyle lat udalo nam sie razem spedzic. a zwiazek byl podobny do twojego. i ja tez nie jestem typem specjalnie rozemojonizowanym. zdaniem niektoprych jestem lodowata, to nie ma znaczenia. panuj nad soba i nad pokusa rozbebeszania zwiazku tylko dlatego ze czujesz sie niepewnie i chcesz uslyszec zapewnienie, ze on cie kocha. to jest twoj problem a nie jego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pulcheryja pryszczyszkiewicz
Czarny nicku na potrzeby, bynajmniej nie chodzi o zdradę, chodzi o to że wycofał się z decyzji o rozstaniu ze swoją kobietą, ja rozstałam sie ze swoim partnerem stawiając sprawę jasno, mówiąc jak wygląda sytuacja, on, mimo ze do końca zaklinał się, ze wszystko jest w porządku....wrócił do niej, dziś tłumacząc , że nie ma pojęcia dlaczego tak zrobił. Teraz kiedy pytam ...co ci jest on mówi ze ok...ja potrafię wypalić- no tak WTEDY TEZ MÓWIŁEŚ ze jest ok...zupełnie nie wiem czemu to robię, bo w zasadzie chyba nie mam o to żalu wiem, ze się miotał, ze miał powody by do końca mi nie ufać ( w końcu rzuciłam z dnia na dzień kogoś kto mnie kochał....on wciąż boi się , ze z nim bedzie tak samo...notabene ja wciąż boję się , że to do mnie wróci, ale temat na dzieło w trzech aktach z niebywale spektakularnym zakonczeniem w którym główna bohaterka rzuca się z okna recytując w locie wszystkie swoje winy..) Do dziewczyny ktora ma tak samo...cóż nasz weekend był przezajefajny az do chwili kiedy nie zaczełam swojej starej zagrywki i Bog mi świadkiem, ze gdyby on nie odbijał tej piłeczki zamknełabym się na amen....i czasami ja juz mowie mu rany daj spokoj wiesz ze ja tak gadam amen bracie aaamen....no ale wtedy to już on jest obrażony. CUDOWNIE :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pulcheryja pryszczyszkiewicz
Czarny Nicku, madra z Ciebie kobieta że umiesz się powstrzymac...ja szukam rady jak temu zapobiec, bo o powstrzymaniu się jak juz zaczne nie ma mowy....to niewykonalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masakra number two
ja jak zaczne to ciezko skonczyc, zazwyczaj konczy sie histerią. w zasadzie to zawsze konczy sie histerią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pulcheryja pryszczyszkiewicz
Nie no u mnie nie kończy się histerią, raczej próbami rozładowania napięcia...tylko on juz tedy jest tak nafufany ze koniec konców to ja go przepraszam z poczuciem ze to kurwunia wszak jego wina jest bo to on KIEDYS tak postąpił nie ja. Finalnie wiecznie mam poczucie niezadowolenia i pewnie dlatego to wciąz wraca w postaci ciągłego wywlekania tematu...a o co wy się kłocicie? W sensie czym zaczyna się wasza masakra?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qwak
mam tak samo jak ty :O ale juz widze ze panuje nad tym, chociaz zdarzaja sie slabsze dni kiedy cos jakby wbrew mojej woli karze mi wypowiedziec slowo, zdanie czy zadac pytanie ktore dobrze wiem do czego prowadzi :O to jest silniejsze od nas "/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pulcheryja pryszczyszkiewicz
Rany QWAK, ja DOSKONALE wiem do czego to prowadzi, jakbym w jakiś sposob robiła to specjalnie...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qwak
ja zauwazylam ze to zwykle dotyczy sytuacji ktore nie sa do konca wyjasnione, ale nie otrzymalam zadowalajacej mnie odpowiedzi, wtedy mam to w podswiadomosci i kiedy mam zly humor, albo zbliza mi sie okres zaczynam drazyc bez sensu i klotnia gotowa :O chociaz u mnie podzialalo kiedy odbylam szczera rozmowe z nim powiedzialam ze takie zachowanie nie jest moja wina, a jego, bo nie umie czegos normalnie wytlumaczyc tylko kreci, gada co chwile cos innego, a w efekcie ja nie ufam i mam jazdy :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mialam podobnie. znaczy sytuacja inna. zdrady tez nie bylo ale mialam swoje powody. meczylam go ciagle pytaniami, wymowkami, mowilam cos zlosliwie bo wiedzialam ze zareaguje. trwalo to troche. nawet dlugo. czasami uspokajalam sie i dluzej nic a czasami codziennie cos mowilam. przetrwal chociaz wiedzialam ze coraz bardziej go to draznilo. klocilismy sie. u mnie czas zrobil swoje. pamietam ale juz nie wypominam. jezeli nie umiesz tego zupelnie kontrolowac to idz do psychologa. ja mialam rozne naloty ale staralam sie bardzo by jednak nie walkowac ciagle tego samego. bylo trudno ale da sie z tego wyjsc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pulcheryja pryszczyszkiewicz
Klusko, ja za każdym razem jestem pewna , że już nigdy więcej SOBIE tego nie zrobię...cóż z tego kiedy zaraz potem z rozpędem walę abarot głową w ścianę zostawiając nań mokre krwawe ślady...w dodatku ma ciaglę potrzebę ( cholera wszak wiem, ze robię żle więc pewnikiem to dlatego ) wytłumaczenia się ze swojego postępowania a tego sie nie da wytłumaczyć bez wywlekania tego co stało sie kiedyś tam. Kurcze, chciałabym umieć wrzucić na luz pomyśleć, ze przecież jak zrobię tak jeszcze raz to i tak go nie powstrzymam i pies go drapał i trzy małe ciućki. Ale nie potrafię. Najbardziej wkurza mnie to że on primo nie rozumie czemu tak sie zachowuję, secundo nawet jak mu wyjaśniam to zaraz okazuje się ze znów wszystko wywlekam....i tak w kółko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powiedz ze przepraszasz za swoje zachowanie ale jest to zal do niego ktory jeszcze nie zniknal. ze starasz sie nie wracac do tego ale jest to silniejsze od Ciebie i ze np. chcesz by Cie po prostu nastepnym razem przytulil i poglaskal po glowce jak zaczniesz znowu wyciagac stare brudy. powiedz to bez przypominania co sie stalo. po prostu ze masz nadal zal o przeszlosc ale bedziesz sie starala do tego nie wracac. a jak sobie zupelnie nie radzisz to idz do psychologa. ja mialam czasami naloty i sama sie zastanawialam czy nie powinnam isc po pomoc, ale jednak udalo mi sie samej opanowac :) zycze powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a i nie rozmawiaj z nim jak jestes zla. ktoregos dnia na spokojnie zrob kawke/herbatke/ lub lampke wina wyciagnij i powiedz ze chcialas porozmawiac. wyjasnij ze to nie jest tak ze chcesz byc zlosliwa. powiedz mu co czujesz obiecaj ze nad soba popracujesz ale popros tez o pomoc jego, o wiecej cierpliwosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to samo
o matko wątek dla mnie! ja tez wszczynam sprzeczki o nic, i myślę ze jest to spowodowane tym ze nie jestem pewna uczuć swojego faceta, niedawno mielisy kryzys prawie zerwaliśmy i nie wiem tylko co było pierwsze czy moje zachowanie i właśnie to spowodowało ten kryzys, czy cos innego go spowodowało i przez to nasiliło się moje zachowanie tego typu to jest chorobliwe i wykańcza mnie :( probuje byc twarda, dzwonię czepiam sie o byle co jestem chamska albo rozmawiam półsłówkami , on mowi ze kończy bo nie da sie ze mna gadać i nie wie o co mi chodzi, odkładam słuchawkę i ryczę bo on skończył rozmowę :( co z tym zrobić?????? pomocy bo mój mózg już wysiada! chce normalnie funkcjonować!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to samo
a na dodatek mam teraz taki okres od jakiegoś czasu ze strasznie potrzebuje czułości, zapewnień, jakiejś opieki emocjonalnej i...... nie dostaję tego :( a wszystko duszę w sobie i kryję pod maską "wszystko ok" załamka :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pulcheryja pryszczyszkiewicz
>>>>to samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pulcheryja pryszczyszkiewicz
rany wystosowałam taką epistołę i ją ....UCIĘŁO!!!! FOCH!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×