Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Kadzidełko

Długi związek ślub czy może rozstanie??

Polecane posty

Gość Olabogaaaaa
To nie teoria ale wiem z autopsji (byłem w 12 letnim związku) rozpadł się w tamtym roku nie miesimy ślubu, dzieci, mało rzeczy nas łączyło ostatnio a ślub planowaliśmy około 3 lat temu i nie doszło do niego. Ale to był wspaniały związek i na koniec nas dopadło. Pojawił się w jej życiu ktoś inny ciekawszy................ i teraz jestem sam. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moim zdaniem ogólnie chodzi po prostu o to, że te związku dlugie to zazwyczaj są nasze pierwsze zwiążki i dlatego one się rozpadają. Brakuje nam doświadczenia, chcemy wiedziec jak to jest z kim innym takie wlasnie sprawy powodują rozpad. Pozatym często nie doceniamy tego uczucia, szukamy dziury w całym. Ale głównie chodzi o brak doświadczenia, popelnianie blędow podstawowych przez obie strony przez to ze to zazwyczaj pierwsze związki. Takie moje zdanie :) I nie chodzi o żadne \"przechodzenie\" bo co za roznica po slubie tez może to nastąpic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaboggaaaaaaa
Oleee Trafiłaś chyba w serce tematu. Brawo !!! Racja w 100% TERAZ widzę że to myślenie ludzi....... Szukamy, a może ktoś inny będzie lepszy, a jak z innym będzie w łóżku i itd. ale to zazwyczaj brak doświadczenia i to że się zaczyna ze sobą w młodym wieku nas rozwala. Szukamy dziury w całym. Ale to co znajdzeimy może okazać się gorsze !!! Brawo !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Olabogaaaaaaa dzięki :) Nie wiem czy mam racje, ale tak uwazam. Trochę w swoim zyciu przeszlam chlopak zostawil mnie po 3 latach dla innej. W sumie to ja jestem temu w 70% winna ostatnie pol roku \"szukalam dziury w calym\" to się pocieszyl u innej :) Ale to tylko swiadczy, że on tez nie mial sily by uratowac naszą milosc ja chociaz walczyłam staralam sie cos zmienic, naprawic cos co sie ewidentnie psulo. Jemu sie nie chcialo. A zaczęlismy byc razem w wieku 18 lat i to byl dla nas dwojga pierwszy powazny związek. Jedyne co zawdzięczam calej tej sytuacji to naprawde duze doswiadczenie. I mysle ze to zaprocentuje na przyszlosc w moim przyszlym zwiazku. O ile w ogóle bede w stanie kogos pokochac. A co do tego, ze mogą trafic na kogos gorszego to klocilabym sie. Nie ma zadnej reguly. Po prostu osoba zostawiajaca tez juz ma doswiadczenie i ten drugi zwiazek moze ukladac sobie o wiele lepiej. Wie jakich blędow nie popelniac, jakich cech nie zaakceptuje w swoim partnerze itp itd Ale fakt ucieczka do nowego to najczesciej po prostu niedojrzale zachowanie i start z \"czystym kontem\". Bez zadnych pretensji, klotni. Tak im latwiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaboggaaaaaaa
oleee Ja bardzo podobnie zaczęliśmy młodo i trwaliśmy w bardzo długim i pięknym związku (12 lat) i się posypało zabiła nas gonitwa za karierą i kasą. I nie przetrwaliśmy pierwszego problemu jaki stanął nam na drodze, brak pracy i kasy. Pierwszy i porządny problem i ona uciekła w młode towarzystwo, bez tzw. problemów i tak ją tam przekabacili że została tam nie tu............. . Może i dobrze bo rozpoczynam teraz życie bardziej doświadczony, mądrzejszy i to jest piękne ja się cieszę że potrafiłem wyciągnąć z tego wnioski i będę je wyciągał przy każdej sytuacji która może się teraz zdarzyć. A czy będę umiał kochać ? nie wiem, może może tak będzie a może nie ........... Lepiej jest budować nowe niż naprawiać stare ŁATWIEJSZE !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No podziwiam wasz staż naprawde bardzo długo. Na pewno jestes dużo starszy ode mnie :) Ja też obawiam się, że już nie pokocham naprawde cięzka sprawa :/ Ale codzień jest lepiej... Najwazniejsze ze naprawde jestesmy teraz bogaci w doświadczenie i jesli uda nam sie na nowo zakochac to musi być piękna milosc :) A osoba, która będzie z nami w związku to prawdziwy szczęśliwiec bo nikt jak my chyba nie doceni kolejnej szansy na milosc taką prawdziwą i dojrzałą :)) To taka prognoza z przymrużeniem oka :) Na poprawe humoru ;p Często o niej myslisz? Bo ja o nim praktycznie codziennie. Dopiero nie całe pół roku minęło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaboggaaaaaaa
oleee Witam ! :) Wiem że wszyscy tak mówią (że już nie pokocham naprawde cięzka sprawa :/), a później jakoś to jest może właśnie Jakoś !!! I nie jest to taka prawdziwa miłość !!! Lepiej hym .... coraz to lepiej ale wraca co ją widzę, uczucie wraca jak bumerang, który dostałem na urodziny "Żeby ta miłość która odfrunęła wróciła do ciebie jak wraca zawsze bumerang". Doświadczenia zdobyliśmy na pewno dużo tyle za nami i jeszcze więcej przed nami, najwięcej nauczyłem się po rozstaniu zobaczyłem wszystkie swoje błędy, swoje niedociągnięcia. Można wejść w związki (jeśli się uda) tak jak piszesz bogatszy o doświadczenia. Myślę codziennie ................ to piękne, ale za razem przytłaczające mnie widzę to i mnie to dołuje. Walczę z tym ale pisałem już wcześniej jak ją widzę to wraca..... wszystko wraca z siłą taką jak z przd 12 laty, a nawet myślę że nie kochałem jej tak mocno na początku jak teraz. u mnie minęło 8 miesięcy a może już więcej i wiem że każdy ma swoje życie !!! I każdy z nas próbuje jak smakuje nowe życie Mnie nie smakuje ffffffffffffujj !!! już mogę to powiedzieć. Nie spotkałem na swojej nowej drodze kogoś kto by mi przypadł do gustu. Jeśli coś kochasz, a chce odejść-puść to wolno. Jeśli wróci-jest Twoje... Jeśli nie, nigdy Twoje nie było .......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mi się wydaje, że idealizujemy po takim czasie nasze zwiazki pamięta się głównie te dobre chwile. Idealizujemy naszych partnerów. Też to robie, ale akurat jestem w lepszym okresie. Co jakis czas tak jak mówisz ty wszytkie uczucia wracają do mnie jak bumerang i najzwyczajniej w świecie tęsknie za Nim i płacze sobie. Życie jest na tyle skomplikowane, że nie da się wszystkiego jednoznacznie rozpatrzyć. Może bylibyśmy z nimi (swoimi partnerami) szczęśliwi do końca, a może nie. Moja dewiza na teraz to: \"Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło\" A życie pokaże co będzie dalej. Wiem jedno trzeba dać sobie szansę i nie czekać wiecznie aż on bedzie chcial wrócić. Zmieniłam się, usamodzielniłam się, mam lepszą figurę (zaczęłam chodzic na fitness) ogólnie czuje ze jestem lepszym czlowiekiem. Dostrzegam innych wokół mnie. Jestem bardziej pomocna, teraz kompromis w związkach międzyludzkich to dla mnie podstawa, często wyciągam pierwszą rękę. A macie jakikolwiek kontakt? Chociażby telefoniczny? My jakis miesiąc po rozstaniu gg, kom i 2 spotkania, ale juz 5 miesiecy zero. Nawet się nie widzielismy. Kiedys widywalam go 5 lat dzien w dzien a teraz prawie pół roku nawet nie minęłam go na ulicy. I tylko to mnie nurtuje jakby wyglądało nasze spotkanie, nawet takie przypadkowe gdziekolwiek. Jak on by się zachowal, czy byśmy porozmawiali czy tylko czesc i po prostu się minęli. To mi wierci dziure w głowie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaboggaaaaaaa
Oleee Tak może też być że pamiętamy te dobre chwile. Ja tak mam moja eks tylko złe tak jakby chciał zapomnieć o nas..................... !!! A ja sobie powtarzam to "Jeśli coś kochasz, a chce odejść-puść to wolno. Jeśli wróci-jest Twoje... Jeśli nie, nigdy Twoje nie było ......." Wiesz dobrzy ludzie tak mają że wyciągają to co najlepsze l błędów i nie starają się do nich wracać, a nawet działać lepiej. A z kontaktem to jest tak ........... i tu długa historia nie na topica ...... Tak mam !!! i może dlatego się tak męczę. A wiesz po prawie pół roku może on się zmienił, może ma kogoś, może też by chciał z tobą porozmawiać i nie dowiesz się tego jak nie spróbujesz !!! Właśnie dlatego wierci ci to dziurkę ! :) :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
On odrazu pocieszyl sie u innej zerwal ze mną dla niej :) I jest z nią cały czas wiem o tym bo mamy wspólnych znajomych. Układa sobie życie na nowo i jak widać narazie dobrze mu idzie. Dlatego nie szukam z nim kontaktu jesli mamy sie gdzies spotkac przypadkiem to ok nie bede go unikac. A kocham go dalej, ale nie wiem czy potrafilabym z nim byc, gdyby chcial wrocic. A twoja była ma teraz kogoś? Jest w związku? I fakt podtrzymywanie kontaktu to najgorsza rzecz dla osoby, która ciągle jeszcze kocha. Zwiększa cierpienie ogromnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaboggaaaaaaa
Olleee To nie dobrze :( że tak postąpił . Moja ex niby nie ma ale wiem że koleś który był powodem naszego rozstania cały czas się kręci koło niej . Ona mówi że jest jej dobrze samej itd ale czuję że to tylko tak, wiesz może podświadomie nie niszczy naszego kontaktu bo wie ze kocham. A fakt z tym kontaktem to fakt !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój tez chwile po zerwaniu utrzymywal kontakt dopóki nie zaczął być z nią juz tak formalnie. Chyba bylam jego planem B jakby mu nie wyszlo z tamtą. Moze u Ciebie jest podobnie? Dziwne ze twoja 8 miesiecy jest sama i nie chce wrócic do ciebie a nie ma nikogo. Moze ona ci tylko mowi ze jest sama a jest z nim? Mój dlugo próbowal wlasnie utrzymywac, że ta jego nowa to tylko kolezanka i dopiero jak oznajmilam mu ze o wszystkim wiem to sie przyznal. I wlasnie przez to ze on tak szybko sie pocieszyl potrafil wejsc w nowy zwiazek ją calowac przytulac tak bez myslenia o mnie powoduje ze mimo ze bardzo chcialabym jego powrotu to wydaje mi sie ze nawet jakby do tego doszlo to nie potrafilabym zyc z tą swiadomoscią. Chce ulozyc sobie zycie z kims innym. Problem ze jak narazie nikt mi nie odpowiada :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaboggaaaaaaa
oleee Nie wiem jak jest dokładnie ale chyba są ze sobą (tak jak pisałem wcześniej) I Może to być tak jak u ciebie z planem B ale po co teraz. 8 miesięcy to długo i jeśli kogoś ma to ok. rozumiem przecież to życie ale po co mnie ściemniać. Przyjdzie czas i wpadniemy na siebie i tak. A więc to mnie dziwi. Wiesz jak to jest z powrotami raz dobrze raz źle. Każdy dorosły człowiek ma za sobą jakąś przeszłość......... . Ja ten okres traktuje jako wolność i moja i jej żeby jeśli zaistnieje kiedyś sytuacja w której się zejdziemy (może tak być a nie musi) nie wyrzucać sobie tego okresu. Ja mam podobnie nikt mi nie odpowiada jak na razie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A w jakim jestescie wieku? I ten jej "nowy" tez ile ma lat? Moze porozmawiaj z nią otwarcie czego oczekuje od waszej znajomosci. I jesli odpowie ze tylko przjazni to na jakis czas zerwij kontakt. Ona poczuje jak to jest naprawde bez ciebie a i ty bedziesz mial chwile spokoju na wlasne przemyslenia bez rozmow z nia. Moze wlasnie to cie blokuje na nowe znajomosci ze ciagle masz z nią kontakt. Ja nie mam kontaktu z nim a i tak milosc do niego blokuje mnie na nowe osoby. W kazdym znajdę jakąs wade i odrzucam odrazu :/ Ale tlumacze to tez tak ze po prostu moze jeszcze nie trafilam na odpowiedniego :) A milosc jedna na cale zycie to nieprawda. Naprawde moim zdaniem powinienes chwilowo zerwac z nią calkowicie kontakt, ale tez wyjasnic dlaczego. Powiedz ze chcesz sie zajac swoim zyciem i odpoczac ze ją kochasz i cierpisz jak ona traktuje cie tylko jako kolege. Poczekaj z 2,3 miesiące na rozwój wydarzen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaboggaaaaaaa
Oleeee Ja mam 31 ona 29 a on dla odmiany 25 lub 26. Nie mieszka z nim, to wiem !!! ale co dalej ??? Tak może tu masz rację "czego ona oczekuje". Pisałem że to historyjka nie na topic. Ale wydaje mi się że wiem o co chodzi.......... Wiem że cisza z nią by pomogła na pewno, widzę to przynajmniej mi. A podobnie jak ja, też odrzucam bliskie osoby które są mi pomocna dłonią bo wiem że mogą chcieć coś więcej nie tylko przyjaźni...... . Uciekam po prostu blokuję się i uciekam. Może faktycznie potrzebujemy czasu na spokojne przemyślenia !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość osoba w dlugim zwiazku
myslicie ze dlugie, pierwsze zwiazki zawsze sa skazane na kleske ? ja uwazam, ze to zalezy od zaangazowania i dojrzalosci partnerow, ja z moim strasznie czesto sie klocimy, czasami juz nie mam sily i tez mi sie wydaje, ze to nie ma sensu, ale jednak i mu i mi zalezy na tym zwiazku i chcemy zeby bylo ok, te klotnie czesto sa oczyszczajace, ja duzo z nim rozmawiam, bo nie potrafie tlumic emocji, on zazwyczaj predzej czy pozniej rozumie swoj blad i stara sie zeby bylo ok, mysle ze naprawde nam na sobie zalezy, wiec mam nadzieje, ze takie podejscie wystarczy, zeby byc z soba dalej, ja uwazam, ze w kazdym zwiazku sa kryzysy, nawet po latach i trzeba robic wszystko, zeby postarac sie naprawic to co wydaje sie byc skazane na kleske, ale jesli ktos jest slaby lub niepewny swoich uczuc, czesto jeszcze bardziej wszystko niszczy jak mysliscie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj nam kobieta
2 tyg. przed 5 rocznicą wszystko się skończyło... choć zaczęło psuć się już wcześniej:( Straszne przeżycie po tak długim związku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
----> oj nam kobieta To, że to straszne przeżycie wiedzą tylko ci co to przeżyli :( Głowa do góry, po każdej burzy wzejdzie słońce!!!! Pamietaj :) ----> osoba w dlugim zwiazku Mysle ze nie wszystkie pierwsze związki są skazane na klęskę, ale 90% z nich wydaje mi się ze nie ma szans jak nie więcej. Ale prawdziwa milosc przetrwa wszystko. Życze wam powodzenia. Doceniajcie każdego dnia więź jaka jest między wami i waszą miłośc. Będzie dobrze, trzymam kciuki :) A jesli ktos jest slaby, nie pewny wiadomo, że nie stara się tak mocno by naprawic, ulepszyć związek niestety. Chęci do jakiejkolwiek naprawy są otrzebne z dwóch stronw związki. Jedna osoba nic nie zdziała. ---> olaboggaaaaaaa Jesli to nie historia na topic to moze na mailu lub gg masz ochotę się wygadać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna nie biała
zdołował mnie ten wątek sama jestem w związku prawi 5 letnim. Zaczęło się jak miałam 18 lat...na ślub jestem za młoda, odejść nie potrafię, a związek ten nie spełnia moich wielu oczekiwań :( i sama nie wiem czy ta miłość to tu jeszcze jest czy zostało już tylko przyzwyczajenie... jestem w kropce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaboggaaaaaaa
oleee Cześć przesyłam e-mail olaboggaaaaaaa@op.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaboggaaaaaaa
czarna nie biała Wiesz byłe z moją ex bardzo długo (12 latek) i przeżyliśmy wspaniałe lata razem i przyszło jej tak jak tobie teraz i się skończyło ale czy warto było ??? ona musiała by odpowiedzieć ! Poczytaj co wcześniej pisała Oleee "Brakuje nam doświadczenia, chcemy wiedziec jak to jest z kim innym takie właśnie sprawy powodują rozpad. Pozatym często nie doceniamy tego uczucia, szukamy dziury w całym."........ A na ślub za młoda, a później powiesz dlaczego ja się nie ochajtałam ? Pomyśl sama porozmawiaj z chłopakiem o tym co czujesz ! Może warto pielęgnować związek a nie go kończyć !?!!?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam :) Ja z moim mężczyzną jestem 6 lat, mieliśmy rok przerwy ale po tym roku oboje stwierdziliśmy ze nie potrafimy żyć bez siebie :) Mieliśmy zaplanowany ślub ale niestety nie wyszło bo sie wtedy rozstaliśmy ale po tym rok wróciliśmy do siebie wzieliśmy od razu ślub :) teraz jesteśmy prawie rok po ślubie jak na razie sytułacja jest taka że on musiał \"wyjechać\" ale nie żałuję tego wszystkiego po mimo tego, że mówi się ze nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki... Jeśli ma się być razem to bez względu na wszytsko będzie sie razem :) najważniejsze być ze sobana dobre i złe :) Wiele razy słyszałam ze jestem jeszcze młoda po co mi ślub... ale nie chciałam dłużej czekać i teraz mimo wszytsko mimo tego, że nie może być obok mnie jestem szczęsliwa wiedząc że mam kogoś kto naprawde mnie kocha :) Życzę wszystkim powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
martuska21 A podczas tej rocznej przerwy byliscie sami? Czy ktos z was mial kogos? Jakie wydarzenie sprawiło, że na nowo się zeszliscie? Jakies spotkanie? Mieliscie kontakt ze sobą przez ten rok?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oleee Tak ja spotykałam się z pewnym facetem ale nie trwało to długo, mój mąż też... wiem ponieważ czasem sie spotykaliśmy i mówił mi o tym... zawsze mówiłam że życzę mu jak najlepiej. Po jakimś czasie on wyjechał za granicę mówił, że nie może tu zostać i przechodzić tak po prostu obok mnie na ulicy, po pół roku nie widzenia go uświadomiłam sobie, że jest mi strasznie źle bez niego, że on jest tą osobą z która chcę spędzić resztę mojego życia i jak dzwonił powiedziałam mu o tym i wiedziałam, że on czuje to samo i że jeśli tylko będę chciała to wróci i tak się stało :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaboggaaaaaaa
martuska21 Fajnie że wam się udało !!! Dużo osób twierdzi że powroty nie są dobre że dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi. Ja jestem zdania że jeżeli ktoś tak naprawdę jest dla siebie to będzie !!! Powodzenia Pielęgnujcie waszą miłość aby nigdy nie uleciała :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
olaboggaaaaaaa Dokładnie masz racje :) i tak samo zgodzę się z tym "Jeśli coś kochasz, a chce odejść-puść to wolno. Jeśli wróci-jest Twoje... Jeśli nie, nigdy Twoje nie było ......." święte słowa :) Dziękuję za miłe słowa :) Mam nadzieję, że ta miłość nigdy nie uleci w każdym razie pielęgnować będę na pewno. Tobie również życzę Powodzenia i spotkania na swojej drodze miłości tej pięknej prawdziwej :) Bo teraz już nowe życie przed Tobą i nowe możliwości :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaboggaaaaaaa
martuska21 Również dziękuję. Być może spotkam, ale niczego nie szukam na siłę bo uważam że to najgorsza z rzeczy która może być po rozstaniu. A miłość przyjdzie w najmniej oczekiwanym momencie i złapie a wtedy to już tylko :) :) :) same. Powodzenia wszystkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cóż robić
Witam Was wszystkich gorąco. Jestem z chłopakiem od prawie 10 lat, zaczeliśmy za "dzieciaka" ja 17, on 20, obecnie jest za granicą , już 8 miesiecy nie był w Polsce, ja byłam tylko po 3-miesiecznej przerwie u niego na 3 tygodnie.Jak w każdym związku mieliśmy cięzkie chwile i kryzysy, które mimo wszystkiego udało nam sie pokonać. On zawsze powtarza, że jesteśmy dla siebie stworzeni i że mnie kocha i nie mógłby z inna, ale mimo tego, mimo mojego czekania i jego obietnic nie wrócił , mówi, że musi jeszcze tam zostac.A ja na niego czekam i często mówiłam, że juz dosyć, niecc wróci, że jest mi żle.On obiecywał i nic:( Juz sama nue wiem co do niego czuje, przez tą rozłąke chyba bardzo się od siebie oddaliliśmy, a przedtem nie wyobrażaliśmy sobie życie bez siebie:( I własnie tego nie rozumiem, już dawno powinien wrócić skoro kocha i tęskni( a wiem, że mógłby jeśli by chciał)najwidoczniej mu nie spieszno.Traktuje mnie chyba jak pewniaka w swoim życiu, bo już kiedyś powiedział, że jesteśmy na siebie skazani. Tak naprawde to nic nas ze sobą nie łączy, nawet nie mieszkamy razem...:( wiem śmieszne, aleprawdziwe.Obawiam się, że to pomału koniec.Tymbardziej, że już wczesniej sie nad tym zastanawiałam, ale jakoś nie miałam odwagi, tyle lat z tą osobą, kochałam go na zabój, ale terasz to już nie wiem.Boja się,że będziemy kolejnym przykładem rozpadu długoletniego związku, ale z drugiej strony czy to ma szanse?? Skoro przez tyle lat nic....a do tego ma pare wad, których dłużej nie zniose, o ludzie się nie zmieniają:((((przykre

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość too long...
ja również jestem w długim związku... poznaliśmy się jak ja miałam 14 lat on niecałe 20. Na początku wzystko bylo super. Jednak już po 2 latach zaczęłam mieć wątpliwości czy to na pewno ten jedyny... jednak zawsze sobie jakoś to tłumaczyłam, że będzie lepiej, że on się zmieni. Mięło już 5 lat, a ja wciąż mam te wątpliwości, on ma kilka wad które mnie denerwują, czasami czuje jakbym była jego kumplem, a nie ukochaną dziewczyną. A czułośc okazuje głównie wtedy gdy ma ochote na sex! On wciąż pracuje, i wciąż mi obiecuje że w kolejnym tygodniu będzie wcześniej wracał, że gdzieś wyjdziemy, a ja jak ta głupia naiwna wierze mu... On wspomina czasem coś o zaręczynach, jednak mnie to troszkę narazie przeraża! Raz nawet zażartowałam żeby lepiej zachował rachunek za pierścionek, bo może się nie zgodze... Z drugiej strony mam do niego pełne zaufanie i czuje się przy nim bardzo swobodnie. Ciężko skończyć coś co trwa tak długo... Boje się samotności... oraz tego że gdy z nim zerwę on może się w jakiś sposób na mnie zemścić... nieraz mówił że jakbym go zdradziła to bym miała "rzeźnie". Czasami mam takie myśli że prze niego nie rozwinęłam się tak jak chciałam, mam predyspozycje modelki, agencje proponowały mi współpracę, ale on był chorobliwie zazdrowsny o mnie, cały czas mi wmawiał ze go zdradze, że on nie chce żebym była modelką. Uległam mu, miałam wtedy ok 15-16 lat i jakoś sobie odpściłam. Czuję że mogłabym przeżyć wiele wspaniałych chwil, jeździć za granice na pokazy gdyby nie on... Poradźcie mi coś... Chciała bym znać obiektywne opinie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość l.
Tak sobie czytam te fora bo łatwiej ze swiadomością , ze nie ja jadna tak mam - z drugiej strony przeraza mi szablonowosc mojej sytuacji ;/ mam 20 lat , on 21 , przezylam z nim moje 17, 18, 19 i 20 urodziny. Narazie nie wiem jak bedzie z 21... Wchodzac w ten zwiazek byłam osoba bardzo dojrzalą na swoj wiek, on wydawal mi sie gowniarzem. W miare uplywu lat , oglupialam przy nim - przejął rolę "tatusia", ktorego nie mialam. Oboje wywodzimy sie z zupelnie roznych ale rownie nieszczesliwych swiatow. Najpierw bylismy tylko my, odsunelismy sie od swojego dotychczasowego zycia na rzecz tego co wspolne. Jedynacy, zaborczy o czas poswiecany nie sobie nawzajem. Potem wymienialismy sie , raz ja, raz on zamykal mnie w "zlotej klatce". Nie wiem na ile te milosc sobie wmowilam, a na ile faktycznie on jest "wyjatkowy" . Nie bede owijac w bawelne, imponowalo mi - mamy taki zwiazek jak nikt w naszym wieku, przykaladow za duzo by wymieniac. byly rozstania, powroty. Oboje wierni sobie i kolejny raz wkraczajacy do tej samej rzeki... Nagle smierc mojej siostry usiawdomila mi, ze musze akceptowac sie taka jaka jestem, musze zyc tak by niczego nie zalowac, ze cos mnie ominelo. I postanowilam zakonczyc, pomimo milosci mojej i jego. On jest dobrym czlowiekiem, ale zupelnie innym niz ja, ja ciesze sie ze wszystkiego jestem bardzo komunikatywna ciaglke czuje ,ze musze cos jeszcze zrobic, zycie uplywa mi tak szybko, ze gdyby sie dalo to wogole bym nie marnowala czasu na sen, on zupelnie inaczej, szczytem jego marzen jest zarabiac tyle by normalnie zyc. Jest ciagle nieszczesliwy, i pomimo moich staran nie umiem wywolac w nim usmiechu chociaz wiem, ze beze mnie jest jeszcze bardziej nieszczesliwy. Niby jestem juz wolna ale czuje sie ciagle zwiazane, nie moge zrobic kroku bo boje sie,ze go zranie. Nie umiem pozegnac sie z ta miloscia chociaz wiem, ze ona nie ma najmniejszego sensu, przesladuje mnie mysl ,ze moze on to wlasnie ten i pomimo ,ze tak wczesnie stanelismy sobie na drodze to musimy to zaakceptowac, ale czy 20 lat to nie za wczesnie na wypruwanie sobie zyl w poszukiwaniu stabilizacji i szczescia w zwiazku, moze predzej czy pozniej i tak by sie to rozsypalo, lepiej teraz niz na slubnym kobiercu? dodam tylko,ze on niejednokrotnie powtarzal ze nie wyobraza sobie przyszlosci ( malzenstwa, rodzicielstwa) z osoba taka jak ja. I nie mam tu na mysli ,ze zle go traktuje czy na odwrot, chodzi o roznice temperamentow, charakterow, zyciowych priorytetow. Tak sie rozpisalam a nie jest to nawet ulamek moich przemyslen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×