Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zaczynam od nowa...

Jak sobie radzicie po rozstaniu?

Polecane posty

Asteri... nie zrozum mnie zle. ja nie mialam na mysli przedwczesnych deklaracji, "jezeli ktos mowi te slowa tak latwo, to znaczy, ze nie przywiazuje do nich wagi" - a wiec dlaczego my mialybysmy brac je serio? odpowiedzialam w ten sposob Adze, bo bylam zdania ze jej facet mowil to wszystko serio, a jednak teraz twierdzi, ze jego uczucia ulegly zmianie. ale co do reszty panow, ktorzy czynia wyznania wielkiej milosci po dwoch tygodniach znajomosci, to traktuje ich slowa tak, jak pisalam wczesniej, dzielac przez cztery, a czasem, to nawet przez szesnascie:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocham cierpie
Dziękuje za wsparcie:* A co do tych słów... ja też byłam dla niego aniołkiem, wiele razy mówił mi, że dopiero teraz wie co to znaczy kochać, co to szczęście... mój ojciec zmarł jak byłam mała...mówił, że on się mną zaopiekuje... i zaopiekował się przez te 2 lata... i wiecie co wtedy nie kłamał... widziałam to w jego oczach... kochał mnie naprawde... ale cóż świat się zmienia... ale to nie znaczy, że mamy przestać mówić to co w obecnej chwili czujemy... to nie znaczy, że mamy przestać wierzyć... Teraz jak przypomne sobie jego słowa myśle jak mógł co za drań... ale jak przypomne sobie jak na mnie patrzył co robił...po prostu wiem że mnie kochał... ale coś się zmieniło... nie wiem co... w sumie jest młody i może ja popełniłam błąd... bo uwierzyłam a przecież wtedy jeszcze był dzieckiem... Wiecie kiedyś na samym początku mój eks mówił mi kocham cie...zaczełam się śmiać i powiedziałam ze ja mu tego nie powiem i ze jeszcze nie wie co to znaczy kochac... i wiecie co po jakims roku powiedział mi "miałaś racje" juz teraz wiem co to znaczy... ale się wzruszyłam teraz... no tak ale teraz to już nie ten sam człowiek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Słowa to tylko słowa - zawsze można je zrewidować poprzez czyny, które są lub ich nie ma... W moim wypadku czyny potwierdzały słowa bo on z wielu rzeczy zrezygnował, poświęcał się, robił rzeczy dla mnie, które jemu przyjemności nie sprawiały - dlatego uwierzyłam...I płacę za to wysoką cenę. Wiem, że już nie będę potrafiła aż tak zaufać... Wolna w niewoli... - nie , nie sądzę, że będzie chciał wrócić - on już nie kocha. Pierwsze dwa dni po rozstaniu strasznie nerwowo reagował na moje pytania odnośnie nas, przeszłości, pytałam dlaczego i jak to będzie. Prosił bym do tego nie wracała...Napisał mi że dziękuje mi za te 2 lata że niczego nie żałuje... Pisałam już o tym na forum ale Ty może nie doczytałaś - 2 tygodnie po rozstaniu (gdy nie rozmawialiśmy ze sobą) zaczęliśmy rozmawiać (co teraz uznaje za błąd) - spytałam czy jest szczęśliwy i powiedział, że tak. Że jest mu dobrze. I że nie kocha!!!!! To był cios w samo serce (jak się rozstawaliśmy mówił, że kocha ale nie może dalej być w takim związku, że czuje się źle i nie jest szczęśliwy) Widocznie potem uświadomił sobie że wcale mu mnie nie brakowało, że jednak nie kocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Wkurza mnie że niektóre słowa w postach są na zielono zaznaczone.Można to jakos wyłączyć. Bo potem taki post jest jedną wielką reklamą tabletek na zaparcia i innych bzdur.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
kocham cierpie...biedactwo:***

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aga ja mam tak samo jak nie odpisuje na moje sms czy coś podobnego to jest oki ale jak znowu zaczniemy pisać to jest coraz gorzej ze mna dziewczyny trzymajcie kciuki bym jakom pracę znalazła i zapomniała o Mikołaju i znalazłyśmy nowych lepszych facetów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocham cierpie
Aga każda z nas jest biedactwem... na pewno każda z nas skoro tak cierpi kochała swojego faceta... i skoro ci faceci byli z nami to tez nas w jakis sposob kochali... ale jak widac można się odkochać, nawet jesli kiedys kochało sie na zabój...skoro oni potrafili my tez musimy... Dziewczyny zapomnimy...te rozstania musza miec jakiś ukryty sens... Jeszcze nie jedna z nas, ba wszystkie napiszemu to kiedys... "poznałam co to szczescie, tylko szczescie, całe szczescie" posłuchajcie tej piosenki mi ona czasem pomaga... Aga, ja mojemu kiedyś zadalam pytanie czy mnie kocha... napisał "a co to da" napisałam ze po prostu chce wiedzieć... odpisał "zawsze Cie kochałem i bede kochał"... i wcale nie czuje się lepiej... 3 dni płakałam, a jakiś tydzień po tych słowach dochodziłam do siebie... teraz zeby normalnie funkcjonować wmawiam sobie ze ze mna pogrywa ze to nie jest miłość... bo przeciez jak sie kocha to walczy sie o miłość o związek... On wie ze ja go kocham na zabój, gdyby był dojrzały albo gdyby naprawde mnie kochał ale nie mógł ze mna byc...skłamałby mnie zebym wreszcie mogła ułożyc sobie życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocham cierpie
scalii, trzymamy kciuki! kontakt... lepiej go nie miec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Tak, kontaktu lepiej nie mieć ale najlepiej jak z naszej inicjatywy go nie ma a nie dlatego, że oni mają nas gdzieś i się nie odzywają. Jakby kochali to by nie zostawili. Taka jest prawda. Kto chce się unieszczęśliwiać na siłę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ech.. Aga... :( czyli widze ze z tym tak jak u mnie... to z jednej strony blogoslawienstwo - taka wiedza, bo mozna ostatecznie przestac sie ludzic. to jeszcze "tylko" przestac kochac i mozemy znow sie kumplowac, tyko czy ja z tym zdaze, zanim on zupelnie o mnie nie zapomni? ;) (a moze wtedy to juz bedzie bez znaczenia) a ta swiadomosc, ze kiedys kochali, z jednej strony bolesna jest jednoczesnie najpiekniejsza i najcenniejsza z tego wszystkiego - wlasnie o to mi chodzilo, o czym piszesz, kocham cierpie... tylko jeszcze jakby nie do konca potrafimy sie nia cieszyc ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Ja nie żałuje tych lat bo tego co wtedy czułam, wszystkich chwil, wspomnień nie zabierze mi nikt. mam taki mętlik w głowie że sobie nie wyobrażacie...co robić, jak dalej żyć, jak postępować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kocham cierpie - bardzo mi sie podoba Twoje podejscie... a ja mam nadzieje, ze ukryty sens naszych rozstan jest taki, ze na kazda z nas czeka jeszcze lepszy, fajniejszy, madrzejszy i przystojniejszy (hehe) mezczyzna!:D kocham cierpie - ja Cie bardzo dobrze rozumiem... on jest niedojrzaly, wiec Ty musisz wziac na swoje barki brzemie dojrzalosci za was oboje... kiedy (przed rozstaniem) powiedzialam mojemu eks o swoich uczuciach, on powiedzial, cytuje... "jezeli Ty sie tak czujesz, to moze ja powinienem to skonczyc..? " a ja na to, hehe "tak tak, rozstan sie ze mna" :D zartuje, tego nie powiedzialam, ale chodzi mi o to, ze niektorym brakuje dojrzallosci, innym stanowczosci i zdecydowania... i trudno od takich osob tych cech wymagac, zamiast tego, choc to nieziemsko trudne, trzeba tego wymagac od siebie... bo oni zwyczajnie tego nie maja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocham cierpie
Moje podejście...ehhh zmienia się jak chorągiewka na wietrze... Często łapie się na tym, że myśle, że on jest młody, że musi się wyszaleć... i że w końcu wróci... a przecież to nie prawda... a przecież ja musze szanować siebie i nawet gdyby tak było to nie pozwolić mu wrócić... ale jest tak ciężko... jest tak ciężko nie myśleć i pogodzić się z tym, że ja nic dla niego nie znacze... On się mną bawił...bawi...a ja mam cichą nadzieje że wróci... Staram się nie myśleć o nim, nie oglądać opisów na gg( kasuje, dodaje i tak w kółko) nie wchodzic na nk itp. ale nie potrafie... czuje się fatalnie...tak już bym chciała czuć wewnętrzny spokój... wiedzieć, że wszystko ma sens.. leżeć i nie myśleć, że może powinnam w tym czasie robić coś innego by zjąć myśli.... chciałabym marzyć znów o przyszłości, której teraz się po prtsu boje... chciałabym cieszyć się tymi małymi rzeczami którymi kiedyś tak szczerze się cieszyłam...chciałabym poczuć tą lekkość życia, jaką czułam przed rozstaniem, przed odrzuceniem... przed jego gierkami... teraz miał inną, myślicie że coś do niej czuje... skoro rozstał się z nią na wakacje... po to by "przyjaźnić się ze mną" a teraz znów do niej wypisuje... jak się go kiedyś pytałam czy coś do niej czuje napisał "nie wiem, daj mi spokój"... znów analizuje, przecież powiedział mi nie raz w oczy "nie chce z tobą byc" a ja analizuje, łudze się... "sąąą noce kiedy nie chce się żyć, są i nie mogę zrobić nic, nie, nie mogę nic" "Mężczyzna jest w stanie zrobić wszystko dla kobiety która niegdyś kochał, oprócz tego, że nie jest w stanie pokochać jej powtórnie"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uporałam się z bałaganem!!:)Już jest ładnie i czyściutko:) Myślę o Nim.Tęsknię. Nie piszę,który to dzień bez Niego (żeby nie irytować Berena i Zazy),ale doskonale wiem ile. Spotkałam Jego mamę.Rozmawiałyśmy chwilę,a ja nie zapytałam o Niego.Chciałam to zrobić,ale....A teraz tak tego żałuję...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja mam gorsze dni...Ogladam pówtórkowe odcinki Magdy M. i czuję się tak jak ona,wszędzie widzę Jego(w sumie rzeczywiście też widuję)...tęsknię...pragnę...przechodząc przaz park wracam do wspomnień jak całowaliśmy po raz pierwszy na mostku..idąc ze znajomymi do klubu..powraca jak razem tańczyliśmy..jak mnie obejmował w tańcu...jak widzę go w pracy pamiętam nasze pierwsze spojrzenia z iskierką w oczach...Tak bardzo Go kocham...tak bardzo się chcę przytulić..tak bardzo chcę Go takiego jak kiedyś..ale nic już takie nie będzie...nie ma już nas..nie będzie już nic takie samo...nienawidze Go jednocześnie..wiem,że muszę być silna i nie pozwolić mu wrócić,że zachował się jak ostatni cham zostawiając mnie...jak to boli.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
waniliowa kochana moja mandarynko:) Ja mam dokładnie tak samo,widzę Go w każdej obcej twarzy,każde miejsce mi o Nim przypomina.. "Od tamtych dni miasto pachnie Tobą..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kocham tesknie... wiem, jak sie czujesz... raz jest, raz go nie ma... ja sie tylko ciesze, ze zostawilam juz ten caly zamet za soba... gdy sie rozstalismy, czulam oczywiscie zal, ale i ulge. bo jednak wiele rzeczy bylo nie tak, jak byc powinno, zbyt wielu spraw musialabym nie widziec, powiedzialam sobie: ja sie poddaje, nie dalam juz rady... byc nieskonczenie cierpliwa, nieskonczenie wybaczajaca... pomagac mu uporac sie z... nie wiem czym... ja tez jestem tylko czlowiekiem... i tez chcialam byc szczesliwa. nie moglam wiecznie liczyc na to, ze cos sie odmieni. czekac na cud.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Hej Migdałki, fajnie, że jesteś...tęskniłyśmy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aga :* Żałuję,bo tak naprawdę bardzo chcę wiedzieć co u Niego się dzieje.Tak się wczoraj ucieszyłam,że ją spotkałam.Czułam się tak,jakbym była bliżej Niego....Aj...:( Gdzie w tym wszystkim jest logika???Kiedy robię coś,co uważam za złe,nieodpowiednie,wbrew moim własnym uczuciom,wszyscy wokół mówią mi,że postępuję dobrze. Ech,dziewczyny:)Ludzie rozstają się,piszą tutaj,godzą się z rzeczywistością,zaczynają nowe życie,przestają pisać na tym forum.A ja ciągle tutaj...W końcu sama tu zostanę;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehe niebieskie migdaly, to taki z Ciebie weteran :D? ja tak naprawde nie wiem, co sie miedzy wami wydarzylo, bo jak pisalam wczesniej dopiero nadrabiam caly temat :) i to tak raczej powoli, bo kazda historia budzi refleksje i nad kazda warto sie zatrzymac. w milosci nie ma czegos takiego jak logika... i dlatego latwo nam radzic, nam, osobom postronnym, ale trudno tak postapic komus, kto jest emocjonalnie zaangazowany... niebieskie migdaly, tak uparcie nie mozesz o nim zapomniec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ech kurcze, wieczory sa najgorsze...dreczy mnie pytanie, czy on w ogole jeszcze o mnie mysli, czy juz calkiem zapomnial, czy jest na mnie zly za to, ze tak sie skonczylo, czy spotyka sie juz z kims innym, czy jeszcze nie... w dodatku przyszedl jakis glupi sms od wrozki a ja jeszcze glupsza odpisalam i dostalam odp. ze on nie jest jeszcze gotow, by powiedziec kocham, dopiero w nastepnym roku dowiem sie o jego uczuciach i o tajemnicy dotyczacej kobiety z przeszlosci i jego stosunku do milosci obecnie (to juz akurat wiem) ze juz swoje przeszedl i dlatego jest ostrozny w slowach, ze mam byc cierpliwa. kurcze, sama sobie wydaje sie zalosna, bo wiem, ze te wrozki to sciema, ale to co dostalam w odpowiedzi tak trafnie opisuje moja sytuacje... znowu zaczelam ryczec bo ja juz chce to zostawic za soba, przejsc dalej, uwolnic sie... juz nie mam sily czekac... a tym bardziej do przyszlego roku. i niepotrzebna mi glupia nadzieja... liczylam na cos w rodzaju... pogodz sie z porazka, a nawet rozstaniem:P dziewczyny... niech mna ktoras potrzasnie! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eh nikt tu nie zostanie sam...bo bede zawsze ja.. Tak czytam i czytam i właściwie juz nie wiem co Wam mam dziewczyny napisać bo dosłownie czuje to co Wy i wypowiedz każdej z was moge w 100% przypisać sobie. Chciałabym go mieć przy sobie, przytulić ale jest za duzo ale zarówno w moim jak i waszym przypadku? Mam pytanie. Czy jesli by sie postarali i chcieli wrócić potrafiłybyście sie zaprzeć wbrew swoim uczuciom i powiedzieć nie? Moj sie do mnie nie odzywa, ale nie wiem co by bylo gdyby sie odezwał i chciał wrócić:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no cos Ty, Skelleftea!;) milo sie z Wami pisze i tak dalej, ale ja bym jednak chciala jak najszybciej opuscic ten topik! bo to by przeciez oznaczalo, ze juz jestem ULECZONA!:D Skelleftea, na pewno mialabym satysfakcje, gdyby chcial wrocic, tylko czy bylabym na tyle DURNA, zeby chciec wejsc ponownie do tej samej rzeki?:D e, znajac siebie to euforycznie rzucilabym sie w wir tej znajomosci, machajac reka na wszelkie przeszkody, pod jednym wszelako warunkiem, gdyby udowodnil mi, ze mnie kocha. a drugi warunek jest taki, ze nie bylabym juz wtedy w szczesliwym zwiazku z kims innym. ale powaznie, to na chwile obecna nie czuje sie zdolna do takiej decyzji i nie wiem, czy kiedykolwiek bym sie zdolna poczula, wolalam mu dac odczuc, ze nie chce z nim miec do czynienia. (chociaz to chyba nie do konca prawda) a Ty, Skelleftea? zgodzilabys sie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Hej Dziewczyny 🌻 Wolna w niewoli - wróżki to ściema, kolega pracował w czymś takim. Miał już gotowe smsy, czasem musiał coś sam wymyślić. Ale psychicznie nie dawał rady jak ktoś pytał np co dostanie z jakiegoś tam przedmiotu z egzaminu..Potem pracował w randkach i odpisywał napalonym dziadkom na smsy, umawiał się z nimi jako jakaś Jola czy Klaudyna, a potem odwoływał spotkanie i przeciągał jak najdłużej te smsy :) Migdałki - nie zostaniesz sama, ja nie podejrzewam na jakieś błyskawiczne uzdrowienie bo były dobre dni a wczoraj wieczorem znowu dół i wspominanie...Nawet jak będę się czuła ok, będę pisała jak Zaza by pocieszać. O! Ja jak pisałam wciągnęłam się w serial...W "Lost" - trochę głupkowaty ale jak każdy serial wciągnął. Oglądałam go by wieczory jakoś mijały ale już kończę sezon 5 i co teraz:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocham cierpie
polecam dr housa, dextera... Ehhhh... żyje ale co to za życie... mam już dość myślenia o Nim... po prostu dość już tego ciągłego rozmyślania...kocha nie kocha...bedziemy kiedyś razem...czy zejdziemy się za jakiś czas... tak bym chciała... ehhhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
A ja to już chyba bym nie chciała...być z kimś kto w nas zwątpił, kto nie umiał kochać...Bardzo podobał mi się cytat, który napisałaś: "Mężczyzna jest w stanie zrobić wszystko dla kobiety która niegdyś kochał, oprócz tego, że nie jest w stanie pokochać jej powtórnie"... No właśnie, jak już przestał kochać nie zakocha się znowu. Ale chciałabym już żyć swoim życiem, nie myśląc o nim, nie wspominając, nie chcę już tych nocy gdy mi się śni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aga te wróżki to jest niekiedy prawda mi się spełniło prawie co do Joty ale to była z prawdziwego zdarzenia portal a nie taki jak wolno się właśnie naciągnąć wszędzie bo tam owszem są oszuści miedzy innymi na wp onecie ja się zalogowałam na viversum polecam mogę komuś wysłać zaproszenie tylko podajcie mi maila i tak gadałam 15 minut z wróżką nazywała się Krystyna i co powiedziała że sie rozejdziemy z Mikołajem i co to on rzucił mnie co jeszcze teraz ma być gorzej tylko ale coś dobrego pojawi sie w wieku 27 lat jak dziecko podobno urodzę bęndę ich mieć 3 fajnie tylko szkoda że nie z nim matko jak ja jeszcze mam sentyment do tego idioty ja się modlę by zapomnieć bo mi prawie cały Kraków o nim przypomina, matko to jest tragedia jak go zobaczę w tym milionowym mieście :( buziaczki dziewczyny dopóki niemam pracy to jest tu codziennie po pary razy bo jesteście kochane bo mnie jak nikt rozumiecie :* buziaczki jadę na rynek :0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! wolna: weteran jak weteran,ale już ponad pół roku nie mogę zapomnieć.Ostatnie spotkanie:24 stycznia,ostatni kontakt telefoniczny:2 marca. Wszyscy z mego otoczenia mówią,że nie mogę zapomnieć,bo nie chcę.Dużo w tym prawdy,bo nie bronię się przed tymi myślami.Miłe wspomnienia wywołują uśmiech i takie przyjemne ciepło w środku.Serce mi pęka,gdy uświadamiam sobie,że to wszystko przeszłość.Ale te wspomnienia to najlepsze wspomnienia w moim życiu.Dlaczego miałabym wyrzucać je ze swojej głowy??Wszyscy radzą mi,wziąć się w garść i zapomnieć.Ja wrzuciłam sobie na luz i do niczego się nie zmuszam. Nie jestem jakaś do końca pozbawiona nadziei na lepsze jutro.Nigdy nie wiadomo,co przyniesie nam kolejny dzień.Jeśli mam zapomnieć,to zapomnę,jeśli nie-to nie.Póki co liczę dni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aga 😍... dzieki...!:D czegos takiego potrzebowalam! po tym wczorajszym zastanawianiu sie, dzis znow obudzilam sie z myslami o nim... chyba mi sie snil, a ja nie chce sobie o nim przypominac, tylko o nim zapominac.;) co prawda nie bardzo wierze w takie "wrozki" hehe... teraz to juz wcale ;) pech chcial, ze wczoraj tresc byla akurat na tyle adekwatna, zeby obudzic we mnie na nowo ta niepewnosc, ktora wlasnie staram sie gasic. Lostow ogladalam pierwszy sezon i niezle sie wciagnelam... wiec, kiedy byl maraton tego serialu na AXN (po kilka godzin dziennie)twardo siedzialam... i tak sie naogladalam, ze pozniej mialam dosc i dalszych serii juz nie znam:D i na wieczory nie mam jakiegos szczegolnego sposobu... chyba ze za sposob uznac wypisywanie glupot tutaj na forum... ;) ten etap wspomnien to juz mnie wkurza, bo mam wrazenie ze trwa za dlugo, chyba trzeba bedzie znalezc sobie nowe hobby, zapisac sie na karate, albo cos:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×