Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zaczynam od nowa...

Jak sobie radzicie po rozstaniu?

Polecane posty

Gość Barti34
Bardzo miłych kilka fajnych słów w wierszu wpuściłam miłość. A gdzie ją wpuściłaś na tym pierwszym poznaniu się. Ja już nie myślę o pani K. Śni mi się jeszcze czasami ale jestem teraz szczęśliwy że tak postanowiła bo zjadła by mi moje życie. Cały czas musiałbym zabiegać starać się bo ona szybko się nudzi tym co już ma. Musi się u niej coś dziać. Dziękuję sobie że przetrwałem najgorszy czas, dziękuję trzem zaufanym ludziom i to facetom którzy rozumieli mój stan i byli wtedy kiedy prosiłem by nie być samemu. Po co mi jej problemy zdrowotne z oczami, jak i tak nie była by wdzięczna za wsparcie bo stwierdziła że jej się należy. Tak naprawdę zniszczył ją własny dom. Co chwile tatuś i mam dzwoni by dmuchać na córeczkę. Dorobili się większych pieniędzy i nie szanują przez to innych ludzi jak twierdzą bo nie mają pomysłu na życie. Oj książkę można napisać o nich jak żyją w swoim zamkniętym świecie nie mając nawet bliskich znajomych z którymi mogą się spotkać w domu np;przy kawie i ciastkach. Dziwny jest ten świat--jak śpiewał Niemen i chyba miał rację w 100%.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rejsowa9090
a my nadal spotykamy sie tutaj,myslalam,ze chociaz u Was zaswiecilo slonko,ale jak widac nie zawsze jest tak jak chcemy..Bezimienna,Zaza,Migotka,Usmiecham sie do Was,Cudna i inne dziewczyny ktore tu sa....musimy byc silne,bo zyje sie raz...powtarzam to sobie kazdego dnia,ale jak go spotkam przypadkiem,to nie moge potem dojsc do siebie,chodze rozbita i rozkojarzona,a najgorsze jest to,ze nie mam pojecia co sie stalo,ze stal sie tak wrogo do mnie nastawiony ???????????????? zabronil mi kontaktowac sie ze mna,a jeszcze pare dni wczesniej przed tym cholernym smsem napisal ,ze zawsze bedzie mile mnie wspominal ,ze chcialby sie ze mna spotkac i ze wciaz o mnie mysli co sie wiec stalo? spotykamy sie wiec czasami przypadkiem i mijamy sie z obojetnoscia,raz szlam z kolega z pracy i on stal po drugiej stronie ulicy..widzialam ,gdy mijalismy sie w jego wzroku straszna zlosc i nienawisc..tylko dlaczego tak mnie znienawidzil? pytania pozostana bez odpowiedzi... nie mysle juz o nim tak czesto,przygniotly mnie obowiazki i codziennosc,nawal zajec sprawil ,ze rzucilam sie w wir pracy probujac zapomniec...nawet jest ktos u mego bok,przyjaciel,dzieki ktoremu zaczelam sie usmiechac i moge powiedziec,ze z nim jestem szczesliwa..tylko to zwiazek bez przyszlosci,z roznych powodow o ktorych nie chce pisac..tylko gdzies tam ,na dnie serca wciaz zostanie ON....wciaz mam jego smsy jak pisal,ze kocha,ze na zawsze razem,zebym dala mu szanse i na niego poczekala....ze teskni,czeka,ze bezemnie jego zycie nie ma sensu i ze musimy byc razem... to bylo pol roku temu...wtedy jeszcze bylam najszczesliwsza..moglamprzenosic gory,dzis z trudem dzwigam wspomnienia:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cammilla34
Marin---- moj facet tez kilka dni temu gadal ze mnie kocha a przedwczoraj walnal mi esa ze z nami juz koniec. Jestesmy-albo bylismy- ze soba 2,5 roku, swiata poza mna nie widzial a od stycznia tego roku zaczelo sie psuc. Klotnie o byle co, jego fochy, nie odzywanie sie po kilka dni...ja pierwsza wyciagalam reke do zgody a on zawsze czekal i od razu odpisywal tak jakby czekal na jakikolwiek ruch z mojej strony, godzilismy sie, bylo znowu pieknie a za jakis czas powtorka z rozrywki. Coz..myslalam sobie- pelno jest takich zwiazkow, w ktorych sa klotnie, idealnie byc nie moze, tylko ja nie cierpie sie klocic o pierdoly a najgorsze pozniej to kilkudniowe milczenie. Ostatnio nawet udalo mi sie go przetrzymac i pekl pierwszy, przyjechal i przeprosil. Ale co z tego jesli dwa dni temu zakonczyl nasz zwiazek przez jakies kolejne bzdety. Nie pomogly moje wyjasniena, zreszta uwazam ze nie mial racji ani podstaw do takiego osadzania mnie - ON WIE SWOJE I TYLE. a nadal go kocham i resztkami sil probuje walczyc o ten zwiazek. Mialam sie nie odzywac ale dzisiaj napisalam esa, nawet zadzwonilam chcac zwyczajnie w swiecie wyjasnic cala ta chora sytuacje...niestety bezskutecznie. Moj Pan nie odzywa sie, wylaczyl tel i w tym momencie zdalam sobie sprawe ze to juz chyba naprawde koniec. Poplakalam sie jak dziecko, ale w ukryciu szybko trzeba otrzec łzy bo jestem w pracy. I tak to wlasnie jest z facetami- wczoraj cie kochal a dzisiaj porzuca:( dodam ze tez jestem kobieta dojrzala tak jak niektore Panie tutaj po 30tce po jednym nieudanym bardzo zwiazku. Tyle walki mojej i po co? chcialabym zeby facet tak o mnie zabiegal. Najgorsze dla mnie sa hustawki emocjonalne - jednego dnia bylam dla niego wszystkim a nastepnego feralnego przedwczorajszego dnia konczy ze mna! mam jeden wielki metlik w glowie, to jest straszne. Jutro jego urodziny, mielismy je spedzic razem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rejsowa - mój też mnie znienawidził (paradoksalnie, haha to ja powinnam bardziej nienawidzieć), bo ktoś wysyłał do niego sms złosliwe, jak on to określił, takie jakie ja mogłabym pisać. Gdy sprawa się wyjaśniła - [któregos dnia wyjechał na mnie, a ja nie byłam mu dłużna, co on sobie wyobraża] nagle zmienił zupełnie swój stosunek do mnie. Unikał mnie, nie podnosił wzroku, nie odzywał sie. I tak pozostało do końca. Przy innych super kolo, gdy byłam w pobliżu od razu cichy gość. I dobrze. Może tobie też ktoś robi takie gówno i opowiada mu o tobie niestworzone rzeczy? Wysyła sms za ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Marin - nie odzywaj sie, bo błaganiem spowodujesz tylko, ze stracisz szacunek w jego oczach. i swoich własnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cammilla34
Zaza---ja tez jestem zwolenniczka nie odzywania sie, ale mam niezreczna sytuacje bo czy chce czy tez nie- bede musiala to zrobic, musze zabrac od niegoco moje i jeszcze te jego przeklete urodziny jutro. Co zrobilybyscie na moim miejscu? kurde nie chce mi sie w to wszystko wierzyc, ze to koniec, to jest jak jakis zly sen

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powiem tak - ja napisałam do niego sms, miał klucze od mojego akademickiego pokoju, pare moich cennych rzeczy. Napisałam,że jutro chcę je odzyskać. Podeszam do niego nastepnego dnia, wyciagnełam obie dłonie.. Na jednej podałam pierścionek, druga wyciagnelam po swoje rzeczy. 11 dni po rozstaniu. To była jedna z naszych ostatnich 'rozmów'.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rejsowa9090
Zaza---byc moze,tylko ,ze ja nie mam nic na sumieniu:( nikt mi nic nie wysylal,nie wiem nic na temat tego czy mu ktos cos nagadal ,ale pewnie tak(moze z zazdrosci moze z innych powodow,nie wiem i pewnie nigdy sie juz nie dowiem:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rejsowa rozumiem bo u mnie tez tak było. on podobno te sms dostawał od lipca do wrzesnia a ja dowiedziałam sie w pazdzierniku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna1111
Jestem zmęczona i w ogole pewnie nie napisze nic jakiegos wartego przeczytania ale... Widze ze kilka NOWYCH OSOB. Barti34. Przeczytam Twoje wypowiedzi. Moim zdaniem juz daleko jesteś za tym wszystkich, chyba mamy podobny etap jeszcze tego wszystkiego. Odeszla pogodziłes sie z tym... Swoje wycierpiałes. Czasem jeszcze sie pojawia. Ale juz jakos tak boli mniej? Jeszcze trzeba troszke odczekać... I... zjawi się nowa miłość... Naprawde warto czekać na cos wyjatkowego, na kogos, kto potrafi dawac brac i czerpac radosc ze wszystkiego, co z druga osoba zwiazane... Marin - U Ciebie to swieze jest. Moja rada, długo droga przed Toba. Zreszta jeszcze wszystko jest w toku, polecam kilka stron wczesniej, poczytać tego watku, duzo osob, duzo madrych i wartosciowych rzeczy ttaj pisalo... Ucz sie na czyis bledach nie swoich... Poki mozesz rozegrac to jeszcze na swoja strone, zaiwenstuj poczytaj i dobrze to rozegraj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna1111
rejsowa9090 - a my nadal sie tu spotykamy, chociaz czas leci i leci i leci... hm... i niby leci, a niby jakby nasza dusza zatrzymała sie na jakims etapie? czy nie jest tak? funkconujesz, robisz wszystko by trzymac sie jakos... by nie zalamac sie całkowicie... a tak naprawde wszystko Cie denerwuje , denerwuje, ze jednak nie ma nikogo kto by mogł jakos przyspieszyc to wszystko, ze nie ma kogos kto zabrałby te smętne dni, i juz sie nie chce czekac kiedy znow bedziesz taka szczesliwa jak kiedys? mam racje? napisałabym cierpliwosci... ale samej mi jej brak, robie głupoty, pozniej ich załuje, łapie sie wszystkiego... a czasem staram sie oszukac i wmawiam sobie ze to dla swojego dobra...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna1111
Cammilla34 - a czy wazny jest wiek, na tego typu rzeczy chyba nie? chociaz na pewno masz juz wieksze doswiadczenie ktore powoduje ze mozesz wiecej i latwiej... Po rzeczy zawsze mozesz jechac kiey indziej, nie pali sie, nie wali, ze musisz robic to juz, wiec prosze sobie nie wkrecac, ze to nagła sprawa... zaczekaj niech opadła emocje. Moim zdaniem powinnas napisac zyczenia... To swiadczy tylko o Tobie. Nie zadne wylewne. Ale zachowac godnosc... I czekac na jego ruchu. Napisz zadzwon, a jesli nie odbiera, to po prostu napisz, to tez sie liczy, a na pewno przeczyta... Pamietaj, ze nie tylko od nas wszystko to zalezy... bo we wszystkim trzeba drugiej osoby. Samemu sie nic nie działa... Mozna robic wszystko, a jesli tak druga osoba sie uprze to nam to nic nie da, po prostu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna1111
zaza165 - Ty to juz tak daleko jestes, ze nic pisac nie musze... Taka młodziutka jestes, a juz tak duzo przeszłas... tak wydoroslalas, rozumiesz i pojmujesz wiecej niz osoby duzo starsze od Ciebie... Ciesze sie, ze tak dzielnie sobie radzisz.. :) !!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna1111
A u mnie? Dzis odebralam wyniki ostatniego egzaminu z sesji. Juz tylko magisterka. Jej jak to leci... Juz nawet nie pamietam, ze rok temu juz nie byłam z nim... A dzis... Hmm... Wprowadzilam sie d rodzicow. Na wakacje przynajmniej. Niby odpoczac, ale z drugiej strony kurde nie moge miec za duzo czasu, bo mnie to meczy... Teraz jade w góry do Czech na weekend, nie wiem chyba musze pomyslec... Co zrobic ze soba na te wakacje, bo zwariuje... :) Gdyby ktos teraz zaproponował mi jakas prace fajna ciekawa nawet na drugim koncu swiata, wierzcie mi jade !!!!! Nie wiem co u niego, ale chyba dobrze... dziecko dom rodzina Ona... I mój żal? ale chyba juz malenki, najmniejszy jaki mozna miec... Nie Kocham nie tesknie juz jakos tak... pogodziłam sie jakos z tym wszystkim... Zaczelam wierzyc w PRZEZNACZENIE? Chociaz on przez tyle czasu wmawiam mi ze jest moim przeznaczeniem? Jak sekta doslownie... Chcialabym aby wszystko kiedys odwrocilo sie o 180C... Bardzo bym chciała... Zeby z tych twarz zszedl juz ten usmiech, ktory doprowadza mnie do wariactwa... i nerwów... W koncu ja nie moglam dac mu dziecka... Przez 4 lata... Teraz je ma... I ja tez ma... I już... ":)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bezimienna, baw się dobrze! Tak Ci zazdroszczę tego wyjazdu! :) Przeznaczenie..? Nie wiem, coś w tym chyba jest.. A może to nasze własne, ludzkie próby wyjaśnienia, dlaczego życie potoczyło się tak a nie inaczej..? W większości własnym losem kierujemy my sami. To nasze samodzielne decyzje wpływają na taki a nie inny bieg wydarzeń.. Chociaż.. może przeznaczone było nam właśnie tak postawić sprawy? Nie wiem, naprawdę. Nigdy nie jestem dobrym filozofem o tej porze ;) Lubię myśleć o sobie jako o Pani Własnego Losu. Czuje się wtedy silniejsza, pewniejsza siebie. Odważna. A przecież to tak bardzo potrzebne jest by przetrwać w dzisiejszym świecie. Uwielbiam ten moment kiedy rano stojąc przed lustrem w łazience mogę sobie powiedzieć: "to będzie dobry dzień.. bo JA TEGO CHCĘ!" :) ... i tak właśnie jest. Niesamowite ile może zdziałać wiara we własne siły i swój uśmiech. Tak, przeszłam daleką drogą od chwili rozstania do dnia dzisiejszego. Drogę niełatwą. Pełną wzniesień, stromych zejść.. Czasem wiodła tuż na skraju przepaści i tylko łańcuch przytwierdzony do ściany dawał poczucie asekuracji... Przeszłam też przez wiele rozstajów i zakrętów. Czuje się teraz inna.. A może wciąż taka sama, jednak mądrzejsza? Nie byłam gówniarą będąc w związku z nim. Nie.. Przy nim także się zmieniłam. Z dziewczynki, która ma pusto w głowie w dziewczynę, która wie, czego chce i kogo pragnie. teraz też tak jest. Wiem czego chcę i WIEM ŻE TO OSIĄGNĘ. To chyba najistotniejsza zmiana we mnie. Wierzę w siebie tak jak kiedyś chciałam uwierzyć. Jestem kimś kim zawsze chciałam być. Pewna siebie, jednak już nie w tak szczeniacki sposób... Jestem pewna siebie, bo znam swoją wartość. Paradoksalnie - przecież zostałam porzucona, poniżona w oczach tylu znanych mi ludzi.. w oczach mnie samej... Właśnie to dało mi siłę do tego, by się nie poddać, tylko wyjść z tego wszystkiego lepszą niż byłam przed rozstaniem. Dziś wiem, ze to całe zamieszanie z moim poprzednim związkiem mimo iż bardzo mnie zraniło, doprowadziło mnie do skraju wyczerpania emocjonalnego i fizycznego... to jednak było mi potrzebne. Potrzebne do tego by w moim życiu nastąpił pewien przełom, bym mogła odnaleźć w sobie nowe cząstki mojej osobowości, które dotychczas się ukrywały lub odbierałam je zupełnie opacznie. Trzymajcie kciuki, żebym nie zmarnowała tej lekcji! Dobrej nocy, Kochani :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rejsowa9090
Bezimienna----jest dokladnie tak jak napisalas,niestety:(niby czas biegnie do przodu,niby jest pozornie ok,ale jakos tak...mdlo?szaro?beznadziejnie?...niby wydaje mi sie,ze juz jest ok,ze jestem daleko w przodzie i juz mam to za soba,ale wystarczy,ze cos zaczyna isc zle i wracam wspomnieniami do niego:( gdy spotkam go przypadkiem,udaje twarda,ale tak naprawde serce o malo co nie wyskoczy mi i bije tak mocno,ze nie moge nad tym zapanowac:( wierze Ci,ze teraz chetnie pojechalabys jak najdalej od tego wszystkiego,ja tez bym tak zrobila,ale narazie trzymaja mnie obowiazki i nie moge nigdzie pojechac,chcialabym go juz nie widywac,byl taki czas ,ze prawie 2 miesiace nie widzielismy sie i bylo lepiej..potem jakies tak spotkanie w przelocie,potem widok ich razem i znow wszystko wrocilo:( czekam,az czas pozwoli zapomniec..:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rejsowa9090
Marin-----ja uwazam ,ze juz wystarczajaco zrobilas i okazalas mu jak Ci zalezy,on o tym doskonale wie,ale nie robi nic w tym kierunku...moja rada to nic mu nie proponuj i daj sobie spokoj,wiem,ze ciezko bedzie tak po prostu go olac,ale w tej chwili to jest najlepsze wyjscie,uwierz mi,nic nie zdzialasz narzucajac mu sie,a tylko to wszystko osiagnie odwrotny efekt---on bedzie wiedzial ze ma Cie na kazde skinienie i zacznie Toba pomiatac... poki co postaraj sie nie widywac go,nie dzwon,nie pisz,nie pokazuj mu ,ze wciaz jest Ci bliski..jesli kocha znajdzie Cie nawet na koncu swiata,a Ty zachowaj twarz...uwierz mi,tak bedzie najlepiej,poczytaj wczesniejsze historie dziewczyn i zobacz,ze najlepsza opcja jest zdystansowanie sie...uwierz mi ,choc wiem,ze teraz zrobilabys wszystko by byc z nim....ale ..daj czas czasowi i zadnych gwaltownych ruchow,ktorych mozesz pozniej zalowac,powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem tu nowa! Opowiem Wam moją historię. 6 lat temu wyszłam za mąż za faceta poznanego na ostatnim roku studiow. Zamieszkalismy u jego matki w jego domu ( ja pochodze z innej miejscowosci). Matka do wszystkiego sie wpierdalala, byla milutka ale zaczely byc co jakis czas miedzy mna a nia powazne zgrzyty, po jakims czasie zauwazylam ze jest to osoba bardzo apodyktyczna, nie znoszaca sprzeciwu , wscibska i msciwa. Efektem naszego wspolnego z mamusia zycia bylo to ze zostalam stlamszona emocjonalnie. Mamusia miala pretensje ze za czesto jezdze do swoich rodzicow i generalnie wszystko musialo byc tak jak ona chce, wczesniej poniewaz nie moglam znalezc pracy zalatwilam mi prace u siebie i zaczelam pracowac z nia. nasze raleacje byly ok ale nawet nie zauwazylam kiedy stalo sie ze jestem osoba bezwolna i dokladnie waze slowa kt wypowiem aby nie bylo z jej strony focha i abym nie musiala sie tlumaczyc badz aby nie bylo dyskusji. generalnie tesciowa byla osoba kt jelsi sprawila przykrosc a robila to czesto to tak manipulowala ze ja jeszcze ja za to musialam przepraszac ona nigdy nie potrafila przeprosic. Mieszkalismy sobie tak 6 lat.... jelsi chodzi o warunki mieszkaniowe bylo ok cale pietro dla siebie - tylko wyjscie wspolne no i to mieszanie sie a takze brak prywatnosci i intymnosci. zaczely powstawac miedzy nami spiecia glownie o nia ( nie pisze tu szczegolow bo za duzo pisania, moznaby chyba napisac ksiazke) Moj maz jako dziecko zostal doslownie wytresowany do sprzatania i innch czynnosci domowych. mialam tego dosc bo sprzatal u niej i byl na kazde zawolanie generalnie stanowilismy trojkat gdzie emamusia i jej zdanie wiodlo prym. podejrzewam ze nie tylko ja sie jej balam ale on rowniez choc zawsze mowil mi ze nie. doszlo do tego ze awantury miedzy namis staly sie nie do zniesienia, ja wielokrotnie w afekcie mowilam mu ze chce sie rozwiesc ale poniewaz wiedzialam ze mnie kocha bo kochal mnie bardzo zawsze rozchodzilo sie na niczym. po pewnym czasie moj maz sie zmienil zaczal chodzic do baru spedzac czas z kolegami przy piwku a mnie podczas awantur mowil ze wychodzi bo nie moze wytrzymac w domu. potem a bylo to rok temu dowiedzialam sie ze pozyczyl komus nieznajomemu pieniadze i ta osoba nie chcac oddac zaczela go szantazowac ze ja sie o wszystkim dowiem.dowiedzialam sie i swiat mi sie zawalil a on przyjechal do mnie do rodzicow (bo wtedy bylam u nich) na srodkach uspokajajacych ( sama nie wiem jak dojechal autem te 100km bo mial bardzo spowolniona mowe przez leki) no i wtedy wszystkiego sie dowiedzialam. ta sprawa po pewnym czasie zostala zazegnana,, a ja wybaczylam przynajmniej staralam sie . potem jesienia byl okres wzglednie ok choc nie ufafalam mu do konca przez sprawe tych pieniedzy a takze wielokrotnych klamstewek kt mialy miejsce przez cale zycie i doprowadzaly mnie do szalu bo byly to klamstawa o pierdoly. w miedzy czasie okazalo se ze tesciowa sie przez przypadek o wszystkim dowiedziala i na swoj sposob za moimi plecami walczyla o to aby nasz zwiazek sie nie rozpadl. Masakra. W koncu przed swietami wszystko zaczelo dochodzic do normy, swieta byly przyjemne, podczas wigilijnych zyczen maz obiecal mi ze ten rok nastepny bedzie lepszy dla nas. rzeczywiscie bylo ok az do momentu kiedy to pojechalismy na wycieczke za granice na 4 dni i tam zaczelo sie znowu psuc, czasem mialam wrazenie ze najlepiej gdybym sie nie odzywala nie ruszala i nie oddychala bo wszystko mu przeszkadzalo. po wycieczce bylla wielkanoc i dalsze spiecia az pewnego razu nie mogac juz zniesc calej atmosfery i zycia powiedzialam mu ze rozwazam odejscie ze juz nie daje rady ze nie wiem co sie z nim stalo ze mam dosc zycia z jego matka ( nie bylo nas stac na kupno mieszkania, nie zdazylismy wczesniej przed podwyzka cen a wynajmowanie w ogole nie wchodzilo w gre bo to bez sensu, natomiast mamusia prawie ze sila trzymala nas u siebie uwazajac ze tu mamy najlepiej) po moim monologu wrocilismy do domu ( rozmowa byla w aucie poza domem bo w domu nie ma prywatnosci) i generalnie co jakis czas byly spiecia, okropne spiecia. On zmienil sie tak ze nie zwazal na moj placz, przyjal taktyke mowienia mi ze olewa wszystko albo przytakiwania na to co ja mowie, albo tak spokojnego zachowywania sie do mnie ze tym dopowadzal mnie ( swiadomie z reszta ) do histerii wzbudzajac we mnie takie uczucia ze bylabym w stanie go zabic ( to bylo straszne gdyz jestem osoba bardzo spokojna i niekonfliktowa) po jednej z takich awantur pojechalam do rodzicow akurat przypadala nasza rocznica slubu ale on stwierdzil ze nie przyjedzie tam do mnie bo rocznica to dzien jak co dzien. w koncu obiecal mi ze jednak bedzie, w ten dzien.........nie moglam sie do niego dodzwonic a jak juz sie dodzwonilam pytajac kiedy bedzie oznajmil mi ze nie przyjedzie bo nie chce a umawial sie ze mna na przyjazd bo mowil mi to co ja bym chciala uslyszec! w koncu uprosilam go aby jednak przyjechal bo to troche glupio nawet przed otoczeniem ze rocznica a maz ma w d.... i mnie olal Przyjechal i powiedzial mi ze powinnismy sie rozstac, rozwiesc i ze to nie ma sensu. dowiedzialam sie tez ze mnie nie kocha i ze od paru miesiecy mowil mi to i inne mile rzeczy bo chcialabym to uslyszecale nie ma do mnie nic!swiat mi sie zawalil bo pomimo naszych problemow, awanturi i spiec to tego ze mnie kocha bylam pewna na 1000%. zanim powiedzielismy rodzicom minely dwa tygodnie, przez te dwa tygodnie zrobil mi pranie mozgu wysylajac do nnie sprzeczne sygnaly. niektore jego slowa bardzo mnie zabolaly, wlasciwie to moge powiedziec ze mnie zniszczyl, rodzice moi i jego matka sa w szoku, moi nie znajac sytuacji (nie mowilam im nic w trosce o ich zdrowie) nie moga sobie poradzic z tym co sie stalo ale szanuja nasza decyzje natomiast jego matka zrobila kolejne pieklo placzac, krzyczac na niego i szantazujac nas emocjonalnie. on stwierdzil podczas jednej z szczerych rozmow kt udalo nam sie pprowadzic ze po prostu jest zmeczony tym ze przez tyle lat byl miedzy mlotem a kowadlem i ze tak nie da sie zyc ze ma juz dosc i ze nie jestesmy w stanie nic razem zbudowac ze przeprasza mnie ze urzadzil mi pieklo ale to jest jedyne wyjscie dla nas i kazdy musi isc wlasna droga. przez ten caly czas a dzis mija dwa miesiace od rocznicy, ja co tydzien jezdzilam do rodzicow a on w tym czasie wydzwania do mnie ( mowi ze z przyzwyczajenia) z pytaniem jak sie czuje i co u mnie. wysyla mi sprzeczne sygnaly raz mowi ze nic do mnie nie ma i nawet mnie przeprasza ze juz mnie nie kocha a za chwile dzwoni i pyta co u mnie rodzice moi nie kumaja o co chodzi z reszta ja tez, jego matka mowila mi ze nie rozumie bo ilekroc on zadzwoni a ja nie odbiore ( bo np nie slysze) to on staje sie mega zdenerwowany ze ja nie odbieram!ustalilismy ze jak ja sie wyprowadze on tez sie wyprowadzi i wynajmie pokoj u kogos byle z daleka od swojej matki i ze ona pewnie zmieknie wezmie kredyt na mieszkanie ( to osoba majetna dosc) i wtedy ja do niego wroce. jest tego pewien! dodam ze od jakis 3 tygodni jak ja daje sie poniesc emocja i placze to mowi mi ze ja sie nie chce rozstac ze on tak widzi i mowi tak z 5 razy dziennie a wczesniej mowil ze palczem chce go wziac na litosc! nie pomaga tlumaczenie ze placze bo jest mi zal 6 lat podczas kt byly tez dobre chwile!pomimo wszystkich zlych chwil jestem rozdarta, nie chce wrocic bo on sie bardzo zmienil bardzo i traktuje mnie jak smiecia a z drugiej strony zyje sentymentem, jestem rozwalona emocjonalnie i na swoj sposob mi go zal bo wiem ze jest zniszczony przez bycie miedzy mlotem a kowadlem i ze tak naparwde jego zwiazek z matka jest totalnie toksyczny i to ona go w dluzej mierze zniszczyla jako czlowieka. on zrobil mi duzo krzywdy psychicznej najpierw z ta kasa pozyczona potem z tym jak sie wobec mnie zachowywal ( chwilami uznawalam ze jest psychopata) ale jest mi go zal. dzis sie wyprowadzam kategorycznie i nie chce juz takiego zycia bo to nie jest ten sam czlowiek za kt wychodzilam, nie liczy sie z moimi uczuciami potrafi mi bardzo dopiec i ja wiem ze jestem wrakiem niemoge sobie jednak poradzic z tym ze zmarnowalam 6 lat i ze jestem na dnie zaczynam wszystko od nowa ( musze znalezc prace zeby nie pracowac z nia) zal mi dobrych chwil mam duzo sentymentu i nie radze sobie ze soba. to co tu napisalam to bardzo duzy skrot i pominelam wiele szczegolow kt sa bardzo istotne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna111
Chociaz tak poswiadomie wiem, ze to wszystko nie mialo sensu. Ze za duzo złego przez ten caly czas sie wydarzyło... To jakos gdzies momentami nie potrafie sie pogodzic.. Dalej jednak dalej... A przeciez on tak najzwyczajniej mnie nie szanował? Wiec po cholere ktos taki... Wytrwałosc cierpliwosc... i odwaga zycia na nowo... lepiej uwierzcie lepiej... I nie wiem ile to ma trać... ale tak być musi ! Odezwe się po powrocie. Uwielbiam Was !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rejsowa9090
sa takie dni jak dzis kiedy wszystko wraca--wspomnienia,mysli o nim,widzialam dzis chlopaka o podobnej posturze i troche podobnego do niego..stalam w markecie i gapilam sie na niego,ale to nie byl ON... dlaczego wybrales ja?dlaczego tak podle ze mna postapiles?przeciez widzielismy oboje jak ona calowala sie z innym,jak inny ja tulil...mowiles wtedy,ze ona tak zawsze,ze chcialbys byc w koncu szczesliwy...i byles,widzialam to,widzialam jak na mnie patrzysz,widzialam jak Ci zalezy...jak razem szlismy pustym juz wieczorem miastem objeci,szczesliwi,pelni planow na przyszlosc...jak machales mi reka na pozegnanie,gdy wsiadlam do ostatniego autobusu,bylam wtedy "pijana"ze szczescia...oboje po przejsciach,nieudanych zwiazkach,zakochani w sobie(tak wtedy myslalam)...dzis slucham "naszej"piosenki i patrze na slonika z porcelany,ktorego mi kiedys podarowales..chcialam go wyrzucic,gdy zerwales ze mna kontakt,ale nie potrafie..zawsze bedziesz mi bliski...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Wam wszystkim. Czy mogę się do was przyłączyć i tak w skrócie opisać swoją sytuację??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest tak dziwnie...Nijak,bez wyrazu.Chyba świat już zupełnie stracił dla mnie barwy. On milczy.Cisza.Już 3 m-ce i 4 dni. Samotność to jednak trudny do udźwignięcia ciężar. Staram się wypełniać sobie czas wolny jak się tylko da.Ale przecież są wieczory,ta chwila zanim zasnę i to jest ten czas,kiedy wracają wspomnienia. Czy można zapomnieć o kimś,kogo nosimy w sercu?Jak zapomnieć,jeśli brak cząstki samej siebie przypomina mi o tym,że ta cząstka jest właśnie przy NIM?Przypomina mi o NIM...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna111
Postaw siebie w środku. pozwolę sobie zacytować : "Odczekaj ile się da, najlepiej kilka lat. W tym czasie ułóż sobie życie z kimś innym, z kimś kto będzie Ciebie wart." a od siebie dodam tylko tyle, że im bardziej będziesz skomleć o uczucie i prosić, tym więcej szacunku stracisz i tym bardziej ON będzie się od Ciebie oddalał jest takie powiedzenie, że jeśli kogoś kochasz, to puść wolno - jak wróci, będzie Twój na zawsze; jeśli nie wróci, znaczy, że nigdy nie był naprawdę Twój nie warto się poniżać dziewczyno, brzmisz dosyć młodo, jestem pewna, że jest gdzieś ktoś, kto będzie o Ciebie jeszcze walczył i pokaże Ci, na czym polega prawdziwa miłość , głębokie uczucie a o takie nigdy nie trzeba żebrać masz w sobie dużo miłości, zainwestuj ją w kogoś, kto to doceni i odpłaci Ci tym samym to jest dopiero prawdziwe szaleństwo, wierz mi !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rejsowa9090
Bezimienna---jak dobrze,ze tu jestes,tzn.Twoje rady sa bezcenne:) ja jakos funkcjonuje,dzis mam wazny dla mnie egzamin i trzymajcie za mnie kciuki.W sobote wybralam sie na spacer z kolega i spotkalam jego....jechal samochodem i odwracal sie pare razy za mna,po co?a zreszta..bylo minelo:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cammilla34
Witajcie kobietki. Moge dolaczyc? pisalam o swoim problemie w ostatni czwartek. Pojechalam do niego w piatek na urodziny, chcialam wykorzystac to jako pretekst do pogodzenia sie i szczerej rozmowy. Jednak chyba to bylo za szybko dla mojego Pana, jeszcze nie ochlonal po ostatniej sprzeczce aczkolwiek cieplo i milo zareagowal na moj widok. Co z tego gdy na drugi dzien doszlo do koejnej awantury juz z udzialem nawet jego matki. Powiedzial mi strasznie ciezkie slowa - ze jego milosc do mnie wypalila sie i to koniec, ja sie rozplakalam i opuscilam jego mieszkanie. Nawrzucal mi ile wlezie i za co? trzeci dzien sie nie odzywa a ja gdzies skrycie czekam na jego ruch ale nie wiem czy jest sens sie ludzic, nie radze sobie po tym rozstaniu. Jestem ciekawa czy rzeczywiscie zlal mnie, przeciez uczucie nie wypala sie z dnia na dzien:( jak myslicie odezwie sie? przemysli to? czy to juz naprawde koniec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moja samotnosc boli
CAMILLLA mam prosbe bede tutaj po 14 chcialabym z toba porozmawiac bo mam identyczna sytuacje tylko ze teraz musze szybko wyjsc ale bede o 14 prosze musze z toba poromawiac.pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cammilla34
Ok moja samotnosc tylko badz zaraz po 14tej bo ja bede musiala zniknac po 15tej a chetnie porozmawiam z Toba, bo jestem juz u kresu:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rejsowa9090
Camilla----moja rada to nie pros go o nic i nie narzucaj sie,poczytaj slowa Bezimiennej i wez je do siebie,to jest najlepsze wyjscie,do tanga trzeba dwojga,a skoro on powiedzial,ze juz Cie nie kocha,to odejdz z podniesiona glowa...moze jak Cie zabraknie to zrozumie co stracil,w przeciwnym razie wszelkie podchody i proby kontaktu spelzna na niczym,wiem ze Ci ciezko,sama mam podobna sytuacje,ale uwierz,ze czas leczy rany i skoro facet nie szuka kontaktu to znaczy,ze jego uczucie wygaslo:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cammilla34
Rejsowa----zgadzam sie z Toba w zupelnosci---najgorsze co moglabym teraz zrobic to narzucac sie i szukac z nim kontaktu, to w ogole nie wchodzi w gre! mimo ze kocham go nadal, ale on bardzo ale to bardzo mnie zranil, mam wielki zal do niego. Szkoda tylko tych straconych ponad 2 lat bycia razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna111
Czasem jak czytam te wasze wypowiedzi, to normalnie nie moge. Naprawde z jednej strony, normalnie mam ochote nakopać wam wszystkim do dupy, a z drugiej rozumiem to, bo sama miałam to samo. Droga z wyjscia jest długa i wcale nie jest prosta, nie mowie tego ! Ale to JEST DO PRZEJSCIA, WSZYSTKO JEST DO PRZEJSCIA ! Ale wam chyba jest dobrze tak, skompleć i jeczeć? Bo gdyby było tak źle, nie pozwalałybyscie na to, tylko za przeproszeniem pierdolnełybyscie tym wszystkim ! Ale nie, bo lepiej rozczulać się ! Cammilla34 wybacz ze zapytam 34 to Twoj wiek? Wiem wiem, ale... "Dziewczyno, ile Ty masz lat? Nie pytam o to, bo uwazam, ze jestes niedojrzala, lecz dlatego, ze za chwile ockniesz sie i uswiadomisz sobie, ze najlepsze chwile Twojego zycia minely Ci w towarzystwie z idiotą i ze jestes sama !! Ja nie moglabym kochac kogos, kto wyrzadzil mi tyle krzywdy, do kogo nie mam zaufania. Z autopsji wiem, ze zostawilabym takiego mezczyzne po drugim takim wybryku (pierwszy moze bym starala sie jakos przebolec). Nikt nie jest w stanie przestac kochac na zawołanie, ale trzeba umiec wyciagac wnioski, nie paprac sobie zycia na wlasna prosbe i miec na tyle godnosci w sobie i mądrosci, zeby podziekowac takiemu delikwentowi a samej sie szanowac." To akurat cytat, z jakiegos forum, nie moje słowa, bo sama wiele pozwalalam pewnemu Panu, ale teraz... teraz po kazdej akcji kazdy nowo napotkany facet, ma 10 minut, moje powiedzenie mu DZIEKUJE ZA ZNAJOMOSC POWODZENIA ubranie moje wyjscie i skasowanie numeru. Szanujcie sie ludzie, naprawde to takie wazne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×