Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lilililili

On chce mieszkać sam

Polecane posty

Gość hejjjjj
U mnie było podobnie, mój mąż długo mieszkal sam i miał dziwne przyzwyczajenia i nie bardzo mu się uśmiechało wspólne zamieszkanie. No ale pewnego razu wyjechaliśmy razem za granicę - i tam chcąc nie chcąc mieszkaliśmy razem... I tak juz zostało. ;) Parę ladnych lat... a jak mu przypominam tę sytuację to mówi: bo głupi bylem... :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aoeinfo9unf
ja pojechałam do mojego ukochanego do innego kraju. a on jeszcze przed moim przyjazdem zaczął mi szukać mieszkania. myślałam, że on żartuje i planuje zrobić mi jakąś niespodziankę. pomyliłam się. szukaliśmy więc w końcu razem. dostałam doła. poczułam się niekochana, niechciana. z poprzednim chłopakiem chociaż nie mieliśmy gdzie, zawsze staraliśmy się przebywać na maksa ze sobą, a tu.. i w końcu i tak mieszkałam u niego, bo nic dla mnie nie znaleźliśmy. nie umarł od tego, dokładałam się do rachunków i jedzenia. pozostały beznadziejne wspomnienia jak to razem przeglądaliśmy ogłoszenia i chodziliśmy oglądać te mieszkania. rozumiem cię doskonale. oceniam, że mój chłopak jest niedojrzały. i może nawet w końcu się obudzi i powie, wiesz chcę z tobą mieszkać, wynajmijmy coś razem. chociaż moja sytuacja finansowa mi na to nie pozwala, mam nadzieję, że będzie mnie za kilka miesięcy stać na własny kąt i wtedy bez oglądania przeniosę się tam. sama. a jemu powiem, że teraz to ja mu chętnie pomogę czegoś poszukać, skoro chce się przeprowadzić. nawet z nim mogę oglądać mieszkania. niektórzy faceci są do bani. ja kocham jednego z nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilililili
Albo co mam myśleć o czymś takim. Z dwa tygodnie temu też mogłam zostać na noc w niedziele ale tak sobie pomyślałam, że nie wiem, może on nie chce bo zawsze po prostu zostawałam i nie było żadnego tematu. To się go pytam czy chce żeby została czy nie a on do mnie (bardzo często to od niego słyszę) - JAK CHCESZ... Czyli jak chce to moge zostac jak nie to nie. Ja mowie ok, ale jak ty chcesz? Bo ja wiem czego ja chce, a ty? A on do mnie: no mowie ci, jak chcesz... I gadaj z ztakim. A jak zaczęłam się zbierać do domu to on do mnie mówi, o, jednak idziesz? ... Nie chcę mu sama proponować tego wspólnego mieszkania bo pewnie znowu bym usłyszała : jak chcesz... Pewnie nie powiedział by NIE żebym się nie obraziła a póżniej nienawidziłby mnie w myślach za to że się tam wprosiłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilililili
W ogóle to jest trochę chora ta moja sytuacja, bo w sumie dopiero gdzieś od 3 miesięcy jesteśmy pełnowartościową parą w prawdziwym związku, wcześniej przez te wszystkie miesiące było prawie tak samo, spędzaliśmy razem te weekedny, byliśmy razem na wakacjach itp. ale nie nazywało się to że jesteśmy w związku tylko że on jest moim kolegą a ja jego koleżanką, częśto też się kłóciliśmy wszystko i niby zrywaliśmy z sobą (najdłuższe rozstanie około 2 miesiące), ale zawsze to on pierwszy do mnie dzwonil, przepraszał i jakoś się schodziliśmy, aż wkońcu powiedziałam DOŚĆ i albo to bedzie normalny związek albo ja nie chcę go więcej znać, zmieniam nr tel itp. Chyba się wystraszył i od tamtej pory jest to już normalny związek. To bardzo dziwna i skoplikowana sytuacja, więc może tez o to chodzi, może on faktycznie nie jest pewny moich uczuć i zamiarów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milllllaa
dziwna z was para. ja sie nie dziwie ze on nie chce z tobą mieszkac, skoro jestescie razem od 3 mcy a wczesniej to kolega, koleżanka... jemdu jest tak wygodnie- ty nie masz pracy, wiec jak -on ma cię utrzymywac? wiesz... faceci sa praktyczniejsi od kobiet:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilililili
Spotykamy się juz 1,5 roku wczesniej bylo praktycznie odentycznie, tyle że czesto sie kłócilismy bo mnie wkurzało to że nazywał mnie koleżanką a teraz dopiero do niedawna juz bez obaw mogę go nazywać swoim facetem a on mnie swoją kobietą, jak dla mnie to wiele się nie zmieniło, ale może dla niego to jest WIELKA RZECZ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milllllaa
widzisz - wasz zwioązek nie zaczał sie z wielkiej miłosci, ale tak ciągneliscie układ,bo było wam wygodnie. Mysle ze on cię nie kocha tak jak powinien... jak facet kocha to chce byc z kobieta, nie oddalać się od nij, mieszkac znią - ożenić sie z nia. tutaj zaczeło się luźno- a luźne- trudniej przekształcić w zwarty zwiazek oparty na miłosci. W zasadzie ty wywalczyłas po czesci nazywanie tego związekiem mezczyzny i kobiety a nie kolezeństwem. Przemysl wszystko spokojnie. On ma 30 lat- kawaler. nie jest to normalne:P byc moze po prostu on chce byc kawalerem - jego prawo-tak mu dobrz,e wygodnie, a jak znajdzie inną, bardziej mu odpowiadającą to zapomni o tobie. przykre, 3maj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mjsdad
1,5 roku, to jest mało może jeszcze nie czuć się gotowy mieszkać z Tobą i to nie jest ważne ile ma lat, może tak ma i już....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mnick
Ja bym się facetowi nie pchała do mieszkania...musi być do tego odpowiedni moment i chęć z obu stron, taka prawdziwa.Kiedy się planuje wspólną przyszłość, to wtedy to rozumiem. Wiem z własnego doświadczenia, że kiedy się z kimś zamieszka zbyt wcześnie i potem coś nie wyjdzie, to o wiele trudniej jest się z tego wyplątać i tkwi się lata w beznadziejnym związku. Poza tym cudownie jest czasem pobyć samemu ze sobą, robić co się chce...niektórzy panowie (i kobiety też) tak mają, że lubią pobyć sami i to wcale nie oznacza że nie kochają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mjsdad
mnick zgadzam się...przecież on otwarcie nie powiedział, że nie chce z tobą mieszkać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilililili
To on jest właśnie z tych co to chcą czasami pobyć sami, już go znam trochę więc co nie co mogę też wywnioskować. Też uważam że to on powinien mi to sam zaproponować, ale nie chcę tez czekać nie wiadomo ile, w końcu czas szybko leci, a jak mu się odwidzi nagle jak będę miała 40 lat i co... zostanę sama a on i tak mieszkał sam i tak to jemu będzie bez różnicy. Chcę w końcu zacząć poważnie żyć a nie jak nastolatka spotkać się z chłopakiem tylko w weekendy, tym bardziej że są warunki do wspólnego mieszkania. Szkoda że on tego chyba nie rozumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mnick
1,5 roku to rzeczywiście mało i nie rozumiem tego pędu do małżeństwa...są też tego zalety, ale i zwykła codzienność pranie, gotowanie, sprzątanie itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilililili
Ale ja tego chcę, chcę wracać zmęczona z pracy (jak ją najpierw znajdę), gotować mu obiadki i prać jego brudne gacie. Przecież nie będziemy siedzieć z soba non-stop, będę chodzić do swoich rodziców, spotykać sie z kolezankami, on z kolegami, aż tak wiele sie nie zmieni w jego życiu, tym bardziej że ona pracuje na zmiany i nie raz wraca po 22.00. Kiedyś ktoś mi powiedział (facet), że żaden facet nie zdeklaruje się ze swoimi uczuciami póki nie będzie miał pewności że nie zostanie odrzucony ze swoimi uczuciami, jesli je wyzna. Może to też o to chodzi, nigdy mu nie powiedziałam że go kocham bo chyba nie jestem tego pewna, on mnie ponoć kocha tak przynajmniej powiedział mi jego kolega kiedyś, że mu się zwierzył, al mi tego tez nigdy nie wyznał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczęsliwa 19
a ja sie ciesze że nie mam takiego faceta. Mój już! po tygodniu znajomości zaczął mnie nazywać swoją dziewczyną. A po półtora roku mniej więcej zamieszkaliśmy razem. Nic specjalnego to ne jest. Studiujemy. Mój ma 21 lat. Twój 30. Przez ponad rok nazywał cie koleżanką... Niektórzy po roku się zaręczają. O zakład gdybyś przestała o niego nocować nie zrobiłoby mu to różnicy - chociaż kto wie. Brak seksu w układach koleżanka-kolega pewnie by go rozluźnił. I facet sobie znajdzie pewnie innną koleżankę... Współczuje ci. Co to za związek gdy facet nazywa po roku swoją kobietę koleżanka......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczęsliwa 19
dziwni jesteście... tzn. po półtora roku ani jedno ani drugie się nie zdeklarowało... Nikt z was o miłości nie mówi. Kto wie może wcale jej nie ma. To tylko taki bezpieczny układ dla ciebie i jego... Hmm Sorry nic ci nie doradze nie rozumiem jak można tkwić w takim związku. To znaczy nie oceniam ciebie. Pewnie go kochasz... Nie czekaj. Przecież napisałaś że nie wiesz zy go kochasz :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iustereczko
Ja to trochę nie czaję, jak z nim nie zamieszkasz to zakończysz związek, ty mu nie mówisz że go kochasz bo on nie mówi tego tobie, a nie mówi bo nie jest pewny że nie zostanie odrzucony, a nie jest pewny bo jak z nim nie zamieszkasz to go zostawisz. Może on to wyczuwa i dlatego nie jest pewny. Cos mi sie zdaje że wy mało co rozmawiacie o uczuciach o przyszłości i o swoich bolączkach. Napisałaś że on ci na pytanie czy masz zostać "jak chcesz" no i to cię boli. Tak serio to ja bym w tym momencie powiedziała swojemu facetowi "no to nie chcę" i wyszła. Przynajmniej dałoby to do myślenia że cie ten tekst wkurza, albo powiedz mu że cie to wkurza. Ja miałam podobnie kiedyś z moim, ja chciałam trochę częściej się z nim widywać, chciałam żeby mnie czasem zaprosił do siebie, albo został u mnie ale to zawsze ja wychodziłam z propozycją, pewnego dnia powiedziałam mu że już więcej nie przyjadę do niego bo ciągle się tylko wpraszam i wiesz co, on zaczął zapraszać mnie. Podobnie jak ktoś wcześniej uważam że praca to temat zastępczy, my na początku małżeństwa utrzymywaliśmy się z 1200 zł jakie zarabiał mój mąż i to wcale nie była przeszkoda żeby zawrzeć związek małżeński, a tym bardziej żeby zamieszkać. Ja uważam że każdy może zdecydować sie mieszkać razem to niech sobie mieszka ale każdy ma prawo nie chcieć mieszkać z druga osobą i nie tylko dlatego że jeszcze szuka czy coś, ale po prostu. Są powody dla których ludzie zamieszkuja ze soba i sa powody dla których tego nie robią nie związane z miłością czy jej brakiem. Chociaz w twoim przypadku autorko (mogłam to źle osądzić po tych wypowiedziach) myślę że ten związek nie ma szans jeśli coś w nim się nie zmieni, chociażby komunikacja między wami: ty nie chcesz mówic on nie chce pytać co to za związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilililili
Proponował mi kiedyś wspólne mieszkanie, dziecko itp. Ale mówił to jak był podpity i znaliśmy się zaledwie pół roku więc myślałam że ty tylko takie gadanie, powiedziałam że nie, coś ty, tak tu ciasno (dwa pokoje) i w ogole, zachowałam się jak jakś gówniara, teraz tego żąłuje. Może to go zniechęciło, od wtedy zaczął coś mówić nawet o tym że chciałby kupić jakiś dom, bo ile można mieszkać w bloku. Ale ani słowa o tym że chciałby w nim mieszkać ze mną, mimo że ja czuje że by chciał bo po co by o tym gadał? A to że nasz związek jest chory i dziwny to wszytskie koleżanki mi to mówią, więc to wiem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzejn
hmm... powiem ci jak bylo u mnie, to jest trosze podobna sytuacja. z moim chlopakiem bylismy razem niecale pol roku, zanim zamieszkalismy wspolnie. i byla to z naszej strony bardzo szybko podjeta i nieprzemyslana decyzja- oboje wynajmowalismy oddzielne mieszkania i tak sie zlozylo, ze w podobnym czasie musielismy sie wyprowadzic. w sumie to ja zaproponowalam zebysmy razem poszukali, bo wyniesie nas duzo taniej. balismy sie troche tego wspolnego zamieszkania, czy jestesmy na to gotowi, czy to nie za wczesnie itp. no i zadne z nas jeszcze wtedy nie powiedzialo "kocham", chociaz wiedzielismy ze nam na sobie zalezy, ale tego najwazniejszego nie bylismy pewni. jasno sobie ustalilismy, ze jesli to bedzie dla nas za wczesnie, nie bedziemy sie dogadywac to po prostu jedno z nas sie wyprowadzi. i co ??? mieszkamy razem juz ponad rok, jestesmy w sobie duzo bardziej zakochani niz wtedy i uklada nam sie swietnie :D po zamieszkaniu razem slowo "kocham" i wspolne plany na przyszlosc pojawily sie b. szybko. najbardziej nieprzemyslana decyzja w naszym zyciu stala sie jedna z najlepszych :D chcialam ci przez to powiedziec, ze nie musicie od razu wyznawac sobie milosci, zeby razem zamieszkac. jak pomieszkacie to sie przekonacie, czy jestescie dla siebie stworzeni ( tak jak to bylo u nas), czy ta milosc sie pojawi ( jesli wam na sobie zalezy to na pewno tak bedzie). jesli natomiast nie bedzie sie wam ukladac to w sumie chyba lepiej zebys sie przekonala o tym wczesniej niz pozniej- bo po co tracic czas z niewlasciwa osoba... sprobuj delikatnie porozmawiac z facetem, niekoniecznie od razu o mieszkaniu, ale chociazby o tym jaki on ma do ciebie stosunek. nie musisz od razu pytac "kochasz mnie, chcesz ze mna byc na zawsze?", ale czy np widzi przyszlosc z toba, czy czy w ogole chcialby sie ustatkowac, jakie ma plany itp.. jesli wyczujesz ze to tylko czcza gadka i koles kreci- uciekaj! jesli natomiast z rozmowy wyniknie, ze on chce z toba stworzyc staly zwiazek, to mieszkanie razem bedzie tylko kwestia czasu :) pozdrawiam i powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczęsliwa 19
więc pora to zmienić. ale w jedną stronę albo w drugą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilililili
Lustereczko - masz rację, mało gadamy o takich sprawach, ja ze wszystkim się czaje i obchodze się z nim jak z jajkiem. Mówilam mu że wkurza mnie ten text JAK CHCESZ. To on do mnie że mi się coś pomieszało, bo zawsze śpie u niego a tu nagle pytam czy mam zostać czy nie. On do mnie dzwoni dam, pyta o której u niego bęę albo o której ma po mnie przyjechać, więc to nie jest tak że ja sama do niego się pcham, przychodzi ten weekendy to już jakby wiadomo z góry że spędzamy go razem, nikt nikogo nie pyta co robisz, może przyjdziesz itp. Wiem że to ode mnie musi wyjść inicjatywa z takimi poważnymi rozmowami, ale boję się tego. A on taki jest i z tego co wiem z każdą dziewczyną miał podobnie jak ze mną, czyli na początku koleżanka a później koniec, ze mna chyba jest najdłużej ze swoich wszystkich dziewczyn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iustereczko
Ja miałam podobnie tylko ze ja naprawdę byłam koleżanką, a nie koleżanką - dziewczyną. Ogólnie faceci sa niedomyślni i jak mu tak kręcisz na około to nic do niego nie dotrze. Powiedz mu że wkurza cie ten tekst bo przez to rozumiesz to że jemu nie zależy na tym żebyś z nim została, bo chyba o to chodzi i że chciałabyś trochę więcej chęci z jego strony. Swoja drogą to proponowałabym czasem na te jego "czy przyjechac po ciebie" odmówic mu i wykręcić sie innymi planami. Również myślę że dużo by ci dało tez zachowywanie sie w jego domu zwyczajnie jak gość, nie gotujesz, nie sprzątasz, nie pierzesz, nie chodzisz nago (oczywiście powiedz mu że czujesz się jak gość bo sorry ale jesteś tam tylko gościem i mu to powtarzaj) jesli zrobisz to umiejętnie oczywiście z wytłumaczeniem mu całej sytuacji to na pewno ci to nie zaszkodzi. Po prostu sie przyzwyczaił ze jesteś na zawołanie i to naprawdę dla niego dogodna sytuacja daj mu odczuć że tak nie chcesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iustereczko
acha i zaplanuj coś innego na weekend co jakiś czas, najlepiej niezwiązanego z nim, niech nie będzie wiadomo co robicie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fdsfdsf
mieszka sam w bloku i myślał o tym, żeby kupić inne mieszkanie ?! czegoś nie rozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilililili
Ja to zrozumiałam tak, że chce kupić większe mieszkanie bo mu wtedy powiedziałam że u niego jest ciasno, no nie wiem, może źle to odebrałam, może on wcale o tym nie pamiętał. Nie chcę robić czegoś takiego żebyśmy spędzali osobno weekendy, bo tylko wtedy się widujemy przecież, a ostatnio jak poszlam w piątek z koleżanką na piwo a on był w pracy to później jakoś dziwnie się zachowywał, chyba jest zazdrosny i nie ufa mi za bardzo. Wolę nie robić takich rzeczy bo to wszystko między nami psuje, tym bardziej że jak on idzie gdzieś na imprezę to zawsze mnie ze soba zabiera. Nie myję u niego garków ani nie piorę, a gotuję bo lubię. Mam u niego swoją pidżamkę, jakieś kremy, szczoteczkę do zębów, sam zaproponował żeby u niego zostawiła takie rzeczy codzienne zebym nie musiała tego ciągle nosić tam i z powrotem. Kiedyś ale to tak w żartach była taka sytuacja że on mnie nazwał konkubiną, a ja do niego mówię, że nie możesz mnie tak nazywać, chyba że u Ciebie zamieszkam to co innego, więc ja podejrzewam że on się domyśla że chciałabym z nim pomieszkać. Chociaż faceci to mało domyślne stworzenia... (przynajmniej Ci których znam)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weweweew
autorko watku, dla mnie ty jestes po prostu glupia. zadalas sie z 30 letnik chujem, ktory to ejst oczywiste dla mnie, ma cie tylko dla seksu. a ty jeszcze chcesz z nim mieszkac, prac mu smierdzace gacie, gotowac, a on i tak cie nie kocha i ma cie w dupie. gdyby bylo inaczej wierz mi juz dawno by byly zareczyny i slub conajmniej. daj sobie z nim spokoj, masz juz swoje lata, powinnas byc madrzejsza, a nie wchodzic w zwiazki z niedojrzakymi pajacami.... 30 lat, mieszka z rodzicami, nie mysli o tobie powaznie, nie chce razem zamieszkac, pewnie nawet o zalozeniu rodziny z toba nie mysli, a ty mu chetnie dupy dajesz i jeszcze chcesz mu uslugiwac jakbyscie razem zamieszkali. glupota, totalan aglupota dzieisjszych naiwnych dziewczyn i brak szacunku do ciebie. latka lecą, obudz sie wreszcie i poszukaj kogos kto jest ciebie warty, a nie zawracasz sobie glowe kims to sorry ale ma cie zwyczejnie w dupie.... jeszcze rozumiem jakby mial 20 lat, ale 30?????? dla mnie to jdnoznaczne, ze koles jest poprostu niedojrzaly i nie masz co marzyc o przyszlosc z nim, no chyba ze na jego warunkach. czyli oddzielne mieszkanie, seks keidy on chce, i tak przez kilka lat, az mu sie znudzisz i kopnie cie w tylek. mysl troche dziewczyno, bo masz juz swoje lata a NAIWNA jestes jak dziecko z przedszkola

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weweweew
ty go kochasz, tobie na nim zalezy, jemu na tobie raczej nie... wiec sama sie zastanow czy to ma sens?????? bedziesz sie meczyc tylko, psozukac kogos kto TEZ cie pokocha tak jak ty jego, jednostronna milosc nie ma sensu, szkoda czasu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilililili
To on twierdzi że mnie kocha ale ja nie jestem tego pewna. Może i jestem głupia, ale do tej pory nikogo nie znalazłam kto naprawdę jest czegoś wart, więc może już nie znajdę, nie wiem tylko czy lepiej być samemu czy z kimś takim jak on. Moja znajoma ma 31 lat, nie ma faceta i mieszka z rodzicami, mimo że pracuje, ale za marne 1000zł... ja nie chcę tak skończyć!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilililili
Jestem na 97% pewna że jakbym mu sama zaproponowała wspólne mieszkanie to by powiedział, no jak chcesz... Ale ja nie chce tego robic, bo nie chce zeby potem mnie znienawidzil ze sie wprosilam a on mi nie odmówil bo nie chcial zebym sie obrazila. Bo on mi nigdy niczego nie odmawia, chociaz czasami widze ze np. woli sam posiedziec z kolegami ale jak juz przyjde to mnie nie wygoni, wiadomo. Nie che byc jakims natrętem. Wiem że moze niektórzy z was mi dobrze radzą, ale to tez nie jest takie proste po prostu porzucic kogoś po tyle miesiącach znajomości i szukac kogoś nowego i nie wiadomo czy się w ogóle znajdzie. Ja go znam - wy nie, tylko z tego co piszę. Wiem, że muszę z nim pogadac, zrobię to akurat przy okazji walentynek, tak zapytam niezobowiązująco, bo on najpierw wysłucha, coś odpowie a później dopiero bedzie o tym myślał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weweweew
racja to lepiej byc ze skurwielem, ktory traktuje cie jak panne do lozka!!!!! ja mam 25 lat i tez sama i mieszkam z rodzicami i co???? jakbym miala wybor to wole byc sama niz z takim dupkiem w jakim ty jestes glupio zakochana!!! nie wiem jak tak mozna, nie rozumiem ciebie. obudz sie i miej w koncu szacunek do siebie. oczywiscie, ze lepiej miec 30 lat i mieszkac z rodzicmai niz mieszkac z jakims skurwielem, ktory cie tak traktuje i w ogole nie mysli o tobie powaznie. jstes slabą zdesperowana kobietą i to widac, bo pakujesz sie w zwiazek z kims kompltenie bezwartosciowym, zamiast pcozekac chocby i do tej 40stki na kogos wartosciowego!!!! jakby ciekochal to by sie z toba ozebil, powiedz mu tak to pewnie mu sie glupio zrobi i zwieje, bo on pewnie wcale nie chce sie zenic. poza tym pamietaj jedno: przyciagasz do siebie takich facetow jaka sama jestes. jesli bedziesz wartosciową dziewczyną i szanowac sie to przyciagniesz kogos podobnego, pamietaj o tym. kopnij dupka w tylek, pobadz troche sama, naciesz sie mlodoscią, milosc sama przyjdzie, warto na nia poczekac a nie sypiac z byle kim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weweweew
mi jest ciebie szkoda, jak widze po tym co piszesz, jak mozna meic tak slaby charakter, nie dziw, ze jacys pajace przyczepiają sie do ciebie. sama zobacz, wszystko ty proponujesz, on ma to w dupie. ty pierwsza wychodzisz z inicjatywą, nie tak powinno byc gdy facet kocha. wiezr mi zakoncz ten zwiazek, nie bedziesz zalowac, bedziesz wolna, dojrzjesz do zwiazku, bo na razie to sorry ale nie ejstes dojrzala, wrecz przeciwnie. dajesz sie wykorzystywac i naginac, jak ktos chce. a nie tak ma byc. masz miec silna osobowosc i sama stawiac warunki a nie robic tak jak jakis chuj ci zaspiewa. daruj sobie te walentynki z nim, zakoncz to jak najpredzej i nie zaluj, nie ogldaj sie z asiebie, bo nie warto....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×