Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kolejna ktora sama nie wie

kolejny temat o tym samym- zal i niemoc

Polecane posty

Gość sdsdds
Witam wszystkie kafeterianki :) Autorka napisala w ktorejs wypowiedzi ze czuje ze ma faceta ktory ma ze 6o lat. Ja mam to samo, mam faceta,ktory ma 25 lat a mam wrazenie ze jestem ze starym zgorzknialym zmeczonym zyciem "dziadkiem" a czasami jak mnie zdenerwuje to juz nie mysle dziadek ale dziad:( . On pracuje, zwyczajna praca w biurze 8 godzin i domu od niedawna, wczesniej pracowal fizycznie i wydawalo mi sie ze to przez prace jest taki obojetny na wszytsko kiedy sie ze mna spotyka, ale okazalo sie ze nawet pracujac za biurkiem jest to samo. Ja nie pracuje, szukam pracy niestety bez skutku i byc moze nie wiem co to znaczy dzien w dzien rano wstawac i wracac po 16,17 do domu ale czasem dorabiam w sklepie u znajomych i mimp wszystko wracajac wieczorem do domu mam ochote porobic wiele roznych ciekawych rzeczy,mam ochote wyjsc na spacer, do kina, do pubu, mam ochote na sex a on tylko jeczy ze zmeczony i ze sie nie chce.... Rozmawialam z kumpelami na ten temat i mowia ze maja to samo. Doszlam do wniosku ze Faceci w tych czasach to lenie smierdzace, ktorzy zdobywszy NAS swoje kobiety, czesto narzeczone mysla ze wystarczy nam tylko ich obecnosc. Na wieksza aktywnosc oprocz ogladania telewizji wieczorem ich nie stac..a zmeczenie bardzo czesto to tylko wymowka. Ehhh nie wiem co zrobic zeby to zmienic :( Pozdrawiam zony,narzeczone i dziewczyny starych dziadkow ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna ktora sama nie wie
ooo moj to samo robi:O tylko siedzi przed tv i kompem, ja tez kiedys pracowalam w wakacje po 10-12 godz i nie czulam sie zmeczona, az tak, on oczywiscie uwaza, ze praca w wakacje to nie praca :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kitek86
Masakra, moj ma 21 lat, pracuje, widzimy sie to tez tego mu si enie chce tamtego, no tv to szczyt wysilku, mowie ze poszlabym na film do kina ze moze na spacer glupi to zawsze jest jakas wymowka a najgorsza to juz taka ze tak malo mamy czasu dla siebie ze chce go spedzic ze mna sam na sam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to nie lenistwo, to brak pasji i bezbarwność charakteru. ja mam w domu lenia nad lenie, do sprzątania, zakupów czy zrobienia herbaty to kijami muszę gonić. ale kino, wyjście ze znajomymi, sesja rpg, gry inne to jest pierwszy. po prostu faceci bez apetytu i pomysłu na życie...a fuj :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdsdsdsd
moze chodzi o to, ze on stracil do ciebie troche szacunek. przestalas byc dla niego atrakcyjna. zrob cos, zeby zaczal cie szanowac, liczyc sie z toba. tak to niestety jest jak facet ma za dobrze i kobieta na tyle mu pozwala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna ktora sama nie wie
no nie powiedzialabym, ze mu na wszystko pozwalam, on w towarzystwie uchodzi za pantofla, ja jestem raczej dominujaca strona :D tylko, ze on osiadl na laurach, odkad zaczelismy mieszkac razem i po prostu przestaly go obcodzic moje potrzeby, bo jak chce go sklonic do rozmowy to on oczyiscie problemow nie widzi :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kitek86
ten brak pasji na ktory zwrocila uwage gwiazdka strasznie mi zapadl a pamieci... czy mozna zyc z takim facetem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odległościowa
Witam Was :) Autorko niestety chyba nic nowego nie wniosę. Mam ten sam problem co Ty. Ja mam 26 on 27 lat, od ponad 5 lat razem. Pomijam już to lenistwo - choć przeraża mnie fakt, że teraz u mężczyzn to normalka. Dla mnie denerwujące jest to tłumaczenie, tylko chwilowe zmiany po rozmowach itp. Ktoś pisał o tym żeby nie suszyć wiecznie głowy. Ja próbowałam już różnych sposobów: byłam niestety zbyt natarczywa (to na początku tej "walki" o lepsze jutro), byłam rozsądną zołzą, byłam zrównoważoną rozmówczynią i nawet potulną dziewczyną, która to jak ktoś napisał nie chce drażnić Pana i Władce :o, bo chyba właśnie tak to wyglądało niestety. Powiem Ci, że nic na dłuższą metę nie przyniosło efektów. Może jeden- taki, że zastanawiam się nad sensem tego wszystkiego. Jasne wciąż kocham i żal mi tych wszystkich lat, to już pewnie też trochę przywiązanie. Tylko zastanawiam się ile w tym wszystkim zostaje nas. Jasne można stosować delikatne zagrania, które nie są gierką lecz pójściem na kompromis. Tylko trzeba czuć się z tym dobrze. Jedna z Twoich myśli jest chyba identyczna z moją - ile razy można tłumaczyć, skoro nic się nie zmienia, my ciągle marudzimy ale przecież też nic nie zmieniamy prawda ?? Ja już też mam dość podchodów z każdej możliwej strony. Skoro mi tak źle, skoro coś mi się nie podoba a on o tym wie to chyba jedyne wyjście to zaakceptować i nauczyć się z tym żyć albo po prostu odejść. Ja chyba szykuję się do drugiej opcji. Jeśli się nie odważę to jedyne wyjście bym zaakceptowała. To niby proste "jak ci nie pasuje to se zmień"...dla mnie niestety nie. Zyczę Ci powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×