Zrobiłem eksperyment, żeby lepiej zrozumieć kobiety

Podczas masturbacji, kiedy mój członek był już w pełnym wzwodzie masowałem tylko jego trzon a nie żołądź. Unikając nawet tego aby pośrednio, poprzez ruch skóry drażnić żołądź. Masturbacja w ten sposób trwała dużo dłużej. Było kilka momentów, kiedy czułem, że zbliżam się do orgazmu ale nie mogłem go osiągnąć. Momentami nawet napięcie opadało (wystarczy, że przez chwilę zwolniłem lub robiłem to trochę nieodpowiednio). Myślałem nawet chwilami, że może w ogóle nie uda mi się "dojść". Po długim czasie jednak doszedłem. W międzyczasie aż prosiło się, żeby podrażnić żołądź ale myślałem sobie jak to jest kiedy kobieta uprawia seks i podczas stosunku łechtaczka nie jest drażniona. W sumie życzę wszystkim kobietom aby ich mężczyźni jednak zajmowali się ich łechtaczkami - inaczej to musi być rzeczywiście irytujące - tak jakby mieć przed sobą uciekającą marchewkę i nie wie się czy się ją złapie:)

filozof z ciebie:D

Może i tak:)

zapomniałes o tym że kobieta może miec orgazm bez pobudzania łechtaczki. ale jest coś w tym co napisałeś:P

i lechtaczkowy. lechtaczkowy uzyskuje sie przy bezposredniej stymulacji lechtaczki. pochwowy wiadomo

No to wychodzi na to, że mężczyzna też może osiągnąć orgazm bez drażnienia żołędzi członka tylko trzonu. Można by to nazwać orgazmem trzonowym:P

Orgazm trzonowy :D

Oj, ale odkrycie. Na miarę teoretyków seksu z Kafeterii. A facet może mieć orgazm przez samą tylko stymulację prostaty - bez dotykania penisa.

stymulacja prostaty = ORGAZM PROSTY (w niektorych kregach zwany takze prostackim)