Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

sexyangel

problemy z matką- poradzcie coś

Polecane posty

chronic to mozna kilkunastolatka ale nie 25 letnia kobietę, sama mam dzieci i zachowanie twojej mamy nie jest normalne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość likto
ja tez mam tak zwana faszystowska matke Ucieklam od niej 6 lat temu do innego miasta Teraz mam meza i dziecko,a ona sie dziwi,ze tak rzadko do niej dzwonie (raz w tyg.),a ja nie mam sily na wiecej Tez ma nieudane malzenstwo,zostali sami w domu z ojcem,troche jak obcy ludzie Ja jestem jedynaczka Zawsze sledzila kazdy moj krok,podsluchiwala pod drzwiami jak przychodzily kolezanki i rozmawialysmy,zaden facet jej sie nie podobal Kazde wyjscie to byl dramat,wypytywanie o wszystko Siedziala w oknie jak gdzies wychodzilam i jak wracalam.. Pozatym dzielilam z nia pokoj.ojciec spal w drugim...Teraz nie lubie miec z nimi kontaktu,jest sztuczny i od swieta a ona nie rozumie o co mi chodzi:( A ja chce byc jak najdalej od nich,nie przywolywac zlych wspomnien,zyc wreszcie swoim zyciem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem że jej zachowanie nie jest normalne, dlatego tu piszę i szukam jakiejś rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a może skopiować te wszystkie wpisy i pokazać jej, niech przeczyta. Jak myślicie?? Ona pewnie nie zdaje sobie sprawy ze skutków które mogą się pojawić jeśli będzie tak dalej..może da to jej coś do myślenia..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kabletka
Nie rozumiem cie. Masz 25 lat wyprowadz sie. Ludzie jakos pracuja i studiuja, utrzymuja się żyjac w zupełnie obcych miastach i daja sobie rade. Na dodatek Ty masz chłopaka!!! Moge sie domyslec ze ma ok 25-30 lat. Czy to jaks Pizda za przeproszeniem? Czemu razem nie wynajmiecie pokoju i sie nie wyprowadzicie? Stare byki, przyzwyczajone do zycia na garnuszku rodzicow. Jest tez opcja numer dwa- wyprowadzasz sie idziesz do pracy , jesli nei stac cie na utrzymanie pokoju podajesz matke o alimenty i proste. Nie podobaja mis ie po prostu twoje żale a zero konkretnego działania. Zerwij z matką kontakty i bedzie po sprawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kabletka- wynajęcie mieszkania nie jest wcale takie proste i tanie, zwłaszcza jak np. się studiuje. I pewnie Cię to zdziwi, ale wyobraź sobie, że są dziewczyny, które nie zdecydują się na mieszkanie z facetem, z którym są krótko, a przecież autorka topiku wyraźnie napisała, że spotykają się od niedawna.... Więc zastanów się dwa razy zanim coś napiszesz :O sexyangel- tak jak pisało tu sporo osób, jedyna rada to po prostu przestać jej się spowiadać, być stanowczą i NIGDY nie pytać o pozwolenie, tylko INFORMOWAĆ. Wszelkie protesty musisz przeboleć. Możliwe, ze mama będzie Cię szantazować- nie daj się na to złapać, bądź nieugięta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co, ja też jestem jedynaczką, mam 23 lata. Moja Mama nigdy aż w taki sposób mnie nie kontrolowała, zawsze sama jej mówiłam dokąd idę i zostawiałam jakiś numer telefonu, żeby mogła zadzwonić w razie, gdybym ja nie odbierała komórki. Jest to dla mnie najzupełniej normalna rzecz na świecie, więc uważam że Twoja Mama na pewno też ma do tego prawo. Twoja Mama na pewno strasznie się o Ciebie martwi, dlatego tak się zachowuje. Ma Cię tylko jedną i dla niej ewentualna strata byłaby potworna. Czasem więc jednak lepiej jest zrozumieć tą drugą stronę i ustąpić w niektórych kwestiach. Nie mówię, że we wszystkich, powinnaś wytoczyć jakąś granicę, jednak miej na uwadze i jej obawy i wątpliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
linkapau, no błagam Cię :O Dziewczyna ma 25 lat, jej matka przejęła nad nią całkowitą kontrolę, a Ty jeszcze piszesz, żeby jej ustąpiła? To by doprowadziło tylko do pogorszenia sytuacji... Ja jestem za stanowczością, ale jednocześnie pamiętaj, żeby zapewniać mamę, że jest dla Ciebie bardzo ważna i ją kochasz- wtedy będzie jej to o wiele łatwiej znieść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no z tym mieszkaniem to
wcale nie jest takie proste ja akurat przygotowuję sie do "usamodzielnienia" ale widzę ze będzie ciężko. To jest naprawdę chore że młody człowiek może dziś zarobić tyle że nie starczy mu nawet na wynajęcie kawalerki. Starczyć może na pokój ale kurwa tak to się mieszka na studiach... Ogólnie dramat. Samotna osoba ma straszny kłopot naprawdę. Na wynajęcie kawalerki mogą sobie chyba dziś pozwolić tylko pary z dwoma pensjami. Co jest chore bo jak sama nazwa wskazuje kawalerka to mieszkanie dla jednej osoby. Może odezwą się tu jakieś samotnie żyjące młode osoby i napiszą jak sobie radzą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do kabletka: tak wiem że dużo ludzi żyje samodzielnie, studiują, pracują, wynajmują. Tylko może powiedz ile z tych ludzi może liczyć tylko i wyłącznie na siebie a ile ma pomoc od rodziców (dają kasę na wynajem, przywożą jedzenie, dają kieszonkowe). Ja bym takiej pomocy nie miała, a nawet gdyby to znowu zaczęłoby się kontrolowanie, gdzie mieszkam czy nie jestem głodna itd. Działania z mojej strony nie widzisz bo go nie podejmowałam. Do tej pory nie wychodziłam tak często żebym musiała zastanawiać się nad rozwiązaniem typu wyprowadzka. Była afera mniejsza lub większa ale jakoś się załagodziło po czasie. A teraz jest chłopak, może to ją boli, że jemu poświęcam czas a nie jej tyle co kiedyś. Na chłopaka nie mogę liczyć, za krótko jesteśmy ze sobą aby mieszkać razem, poza tym on nie musi się nigdzie wyprowadzać, ma spoko rodziców i mimo że nie jest jedynakiem to 1000 więcej może niż ja. Twój komentarz: ,,Stare byki, przyzwyczajone do zycia na garnuszku rodzicow.'' jest żałosny, bo nawet zielonego pojęcia nie masz na czyim garnuszku żyje. Oceniasz innych swoją miarką, więc współczuję twoim rodzicom że wychowali takiego jak ty to ujmujesz ,,byka'' Druga twoja ,,złota'' rada : ,,Zerwij z matką kontakty i bedzie po sprawie.'' Być może ty byś tak zrobiła jak masz matkę w d*pie ja kontakty mogę ograniczyć jeśli już, ale na pewno ich nie zerwę, bo to bądz co bądz moja matka, jaka by nie była jest jedyna jaką mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałam to samo i z mama mieszkalam do 35 lat! byłam juz tak zdołowana, ze popadlam w nerwice, przestalam spac i z powodu tego snu poszlam do lekarza, a potem na terapie, na ktorej szybko wyszlo, ze problem lezy w uzaleznieniu od despotycznej mamy. Pierwsze co musialabys zmienic to myslenie. Ty piszesz: \"gdybym jej powiedziała że wychodzę i jutro wrócę bez podania żadnych dodatkowych informacji to chyba by na zawał padła, wzywała policję w nocy i oczywiście by już nie spała.\" w ten sposob myslisz za nią, przejmujesz role opiekunki swojej mamy. Czy uwazasz, ze tylko Ty potrafisz sobie radzić ze stresem, z sytuacjami kryzysowymi? Jesli tak Twoja mama to odbiera, jak Ty myslisz, ze odbiera, to zostaw swoja mame z jej problemem, jest dorosła, musi i napewno go rozwiąże bez krzywdy dla siebie! A teraz kiedy Ty bierzesz na siebie odpowiedzialność za jej dobre samopoczucie, to to jest wlasnie jej rozwiazanie stresu! Kiedy psychicznie sie odizolujesz nieco, to przyjdzie czas na działanie. Jak bedziesz wychodzić INFORMUJ ją tylko, o ktorej wrocisz i nie mysl juz co tam mama bedzie myslec czy robic. Telefonu nie zostawiaj, bo na tyle jestes dorosla, ze gdyby dzialo sie cos nieoczekiwanego, to sama chyba bedziesz szukala jakiegos kontaktu. Wyprowadzka w koncu jest najlepszym rozwiazaniem, bo w takich wypadkach jest to taki szok dla rodzica despotycznego, ale po nim najczesciej, to jest juz tylko lepiej, choć to też jest jakis dluzszy, krótszy ale proces. W zasadzie to zadne rozmowy tu wiele nie dadza, tu jest potrzebne konkretne działanie. Ja tak zrobiłam i teraz jest prawie ok, choc nie do konca mnie to cieszy, bo zmarnowalam tyle mlodych lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Ja bym takiej pomocy nie miała, a nawet gdyby to znowu zaczęłoby się kontrolowanie, gdzie mieszkam czy nie jestem głodna itd." Uwierz mi, ze mowilam tak samo, w najsmielszych myslach nie pomyślałabym, ze jednak po przekroczeniu pewnej granicy, kiedy wyrwe sie z domu sprawy zupelnie sie zmienia i podejscie mamy tez. Teraz Twoje odczucia moga takie byc, bo caly czas dzieje sie to samo, ale kiedy postawisz swoja mame, rodzicow przed nowym wyzwaniem jakim bedzie np. Twoja wyprowadzka, to nie boj sie, Twoja mama zrobi duzo, zeby Cie nie stracic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kabletka
No to wyjasnij mi jedno: na czyim garnuszku żyjesz? Przyznałam, ze masz prawnie możliwość życ na garnuszku rodziców , dlatego nie rozumiem cię. Napisałam ci , jeśli z jakichś względów (choroba, upośledzenie, sytuacja na rynku pracy) nie jesteś w stanie utrzymać się sama- idziesz do sądu ,tam skłądasz wniosek o przyznanie alimentów. Pomysł z pójsciem do psychologa na terapię rodzinną rozwalił mnie na łopatki, Po prostu to ty nie chcesz odciąć pępowiny, a nei twoja matka. Standard "chodzenia" , który praktykujecie ze swoim chłopakiem bardziej pasuje do 16-17stolatkow niż dorosłych ludzi. Rozumiem,ze to taki ukłąd ot towarzyski poptrzymać się za rączki i pojsc na dyskotekę. Bo dorosłym związkiem na pewno tego nie można nazwać. To że twoj chłopak ma spoko rodziców jest sprawą drugorzędną. Ma kobietę, partnerke i ją ma traktowac prioytetowo , wpierać i być razem, Wybierać wspólne rozwiązania. Powinien ci pomóc i ponieważ jesteś za biedna i nei możesz znaleźć lepszej pracy szukacie razem lokum żeby rozłożyć koszty. Ale okej, obcego człowieka prawnie też nie mozesz do tego zmusic, Rozumiem ,ze to bardzo luźny związek i trwoj "chłopak" nie pomoże ci w sprawach mieszkaniowych. O tym, że ludzie po studiach czy po szkole pracują i utrzymują się sami to nie ma co dyskutować. Więc nad czym ty lamentujesz. Ja ci dałam przykłąd , że NAWET studenci pracują, ktorzy nie mogą podjąć pracy na pełen etat i muszą jakoś przeżyc. Ja pracowałam przez całe studia , kombinujać jak moglam, bo mialam 250 zł alimentow. Tyle co na akademik i jakies dodatki drobne. A studiowałam ciężki kierunek. I powiem ci że nie byłam odosobnionym przypadkiem. Miałam znajomych z biednych rodzin, ciągle żyjacych na kreche, z PGR-ów, z rodzin wielodzietnych. Ja nikomu nie życze takiej szkoły życia, ale o czym my w ogole gadamy???? Ty jestes po studiach i masz czas na pracę. Jak nie tu , jedz za granice, albo do innego miasta. O co ci dziewczyno chodzi. Tak naprawdę to sama jestes u cyca mamy i żyjesz tymi rodzinnymi relacjami z mamusią. Dorosły człowiek w ogole by nei zawracał sobie dupy tym tematem tylko zaczął żyć swoim życiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do lamia 2: pewnie masz rację, tylko ciężko nie myśleć o niej w sytuacji gdy po każdym powrocie, gdy już emocje opadły, ciągle słyszałam o tym jak ona się martwiła, że nie spała całą noc itd. Gdy ona się nie zgadza np. na nocowanie u kogoś to ja wtedy też się denerwuję że ona się denerwuję, że psuje jej wtedy cały wieczór. To jest taki zależny łańcuch. Teraz zaczną się problemy bo będę wychodzić częściej z chłopakiem na różne imprezy i dlatego założyłam ten temat bo nie wiem jak postępować. (Tzn teraz już dostałam trochę rad, postaram się je zastosować, co z tego wyjdzie..czas pokaże..)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kabletka Ty radzisz z pozycji czlowieka, ktorego otaczaja zdrowe relacje, tak mysle, ale uzaleznienie emocjonalne, ktore narasta przez wiele lat, jest takim zaburzeniem nad ktorym ciezko przejsc do porzadku dziennego. Terapia, choc nie wiem czy rodzinna jest jak najbardziej wskazana. Takie osoby z jednej strony bardzo cha sie wyrwac i znaja rozwiazania jak tego dokonac, a z drugiej maja ogromne poczucie winy i strach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem, ze tak jest, ale pomysl, Twoja mama tak mowi, aby wzbudzic w Tobie poczucie winy, byc moze nawet nieswiadomie, choc watpie, bo to jest jej wypróbowany sposob na Twoja uleglosc. Pomysl, ze tak jak Ty sobie tak i ona nie da sobie krzywdy zrobic. No chyba, ze jest w ciezkiej depresji, ale to juz inna sprawa. Proboj malymi krokami, to nie tylko Twoja mame bedzie kosztowalo , ale i Ciebie, a moze nawet i Ciebie bardziej. W tej chwili Ty martwisz sie o mame i o siebie, a tak naprawde Twoja mama owszem martwi sie o Ciebie, ale w kontekscie, zeby Cie nie stracic dla swojego dobrego samopoczucia, realizacji. Moze jestem zbyt brutalna, ale taka jest prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do kabletka: słuchaj jak według ciebie temat jest zbędny gadki to po co w ogóle piszesz tutaj swoje wywody??? ja tobie z niczego spowiadać się nie muszę ani z tego z czego żyje ani z tego czy pracuje czy nie..to jest tylko i wyłącznie moja sprawa i nie to jest przedmiotem dyskusji, jak byś nie zauważyła a na to niestety wygląda. Oceniasz mój związek w jakiś chory sposób, co cię obchodzi czy to jest chodzenia za rączkę czy coś poważnego?? Tekst ,,Powinien ci pomóc i ponieważ jesteś za biedna i nei możesz znaleźć lepszej pracy'' kobieto o czym ty w ogóle piszesz?? Zielonego pojęcia nie masz..wymyślasz jakieś niestworzone historie i wciskasz mi kity z księżyca wzięte. Chyba lepiej znasz moje życie niż ja sama. ,,Dorosły człowiek w ogole by nei zawracał sobie d**y tym tematem tylko zaczął żyć swoim życiem.'' zgadzam się, zajmij się swoim życiem!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sratatatatatatatatata
dziewczyno,wyprowadz sie z domu! ja mam 19lat ale moja matka nie jest zaborcza...sama drze sie na mnie ze ze znajomymi nigdzie nie pojde,na zadna zabawe itp. w wakacje i w swieta,wolne od zajec bezprzerwy nocuje u mojego partnera albo On u mnie(ale u mnie w domu nie spimy razem bo moim starym cos odwala ze zaraz sobie zycie zmarnujemy itp:D). z moim partnerem jak mamy kase wyjezdzamy sobie na wakacje w rozne miejsca sami i moi starzy nie moga nie pozwolic. ja studiuje,moj Ukochany tez tylko ze On juz konczy studia i gdy znajdzie prace to oboje wyprowadzamy sie z naszych domow i bedziemy razem mieszkac,On bedzie pracowac a ja dalej sie uczyc.i moi starzy tez o tym wiedza i nie maja nic do gadania bo to jest moje zycie a jak cos im sie nie bedzie podobac to spakuje sie,wyprowadze i zadna sila nie sa w stanie mnie zatrzymac bo jestem juz dorosla.tobie tez radze tego samego,skoro twoja matka jest jebnieta to wyprowadz sie!co ci zrobi?jak cie zatrzyma?nijak i nic!wiec pora pomyslec nad tym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozumiem ...
twoją mamę bo też jestem matką i wiem , że twoja mama kocha ciebie i martwi się o ciebie, ale rozumiem też ciebie ... i to, że najwyższy czas żeby przeciąć pępowinę ... Moja Babcia mówiła ... "jeżeli nie wejdziesz do lasu to nic tobie się nie przydarzy i nigdy naprawdę nie zaczniesz żyć " ... Warto żebys o tym porozmawiała ze swoją mama, spokojnie rzeczowo i propunuje ustalcie zasady, które będziecie przestrzegać, konsekwentnie przestrzegać to wazne ... Na rozwiązanie problemu najlepsza jest rozmowa, nikt jeszcze nic innego lepszego nie wymyślił :-D Jestes kobieta i masz prawo do własnego życia i twoja mama musi to zaakceptować czy chce czy nie. Tutaj popieram "neverending night" Na początku bedzie to trudne dla twojej mamy bo była przyzwyczajona, że ze szczegółami jej mówiłaś co i jak ... ale z czasem zrozumie, że masz prawo do swojego życia. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie zgadzam się
z kabletka ... nie wiem dlaczego wpychasz dziewczynę i jej chłopaka od razu do łóżka ? Dlaczego mają razem mieszkać ? Przecież niedawno się poznali ... takie ponaglanie i przymuszanie kogoś do czegoś zawsze odnosi przeciwny skutek :( To , że twoja mama się martwi to zrozumiałe, ale nie może w tobie wywoływac poczucia winy ... Masz prawo żyć tak jak chcesz, jesteś dorosła i twoje tłumaczenia mamie, że o tej godzinie bedziesz tam o o tej godz. gdzie indziej ... wybacz, ale w twoim wieku to bardzo infantylne. Ojca nie masz ? Bo może warto by było żeby ojciec twoj również porozmawiał z mamą i uswiadomił jej, że wyrządza tobie krzywdę będąc ciągle twoim jakby nadzorcą ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a może zastosować taką metodę
usiądź na spokojnie z mamą i spytaj do jakiego wieku ma zamiar wypytywać cię o wszystko i zabraniać niektórych rzeczy. Do 30? Do 40? Do 50? Bo póki co za mąż się nie wybierasz, ale do klasztoru również nie. Czy w związku z tym, że nie założyłaś jeszcze rodziny masz nie wychodzić nigdzie i siedzieć z mamusią, bo się martwi? Czy chce, abyś została starą panną i z nią spędziła reszte życia? Chyba tego nie chce. Więc od jutra będziesz informować że wychodzisz i wrócisz na przykład pod koniec weekendu i do tej chwili może co najwyżej mieć z tobą kontakt smsowy. Na to się godzisz. Na więcej nie. A jeśli nie potrafi zaakceptować tego, że jesteś już dorosłą kobietą, to najwyższy czas wybrać się do psychologa i omówić problem (To rada do mamy a nie do ciebie). Ewentualnie ginekolog i terapia zastępcza, bo być może to jakaś depresja menopauzalna. Tak czy inaczej niech uda się gdzieś po poradę, bo to mamy problem a nie twój. Ty możesz pomóc tylko tym co powyżej a jeśli nie pomoże, to trzeba pomocy specjalisty. Pozdrawiam i przestań mieć wyrzuty sumienia. Ojcu tez powiedz, żeby zajął się mamą i pomógł jej przez to przejść, bo to jego zadanie jako męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Terapia nie dziala na osoby powyzej 45 roku zycia i wielu psychologów sie tego trzyma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak już pisałam wcześniej nie mam osoby która wstawiłaby się za mną i niestety na ojca również nie mogę liczyć. On w tej kwestii zgodzi się z mamą (nie dlatego że tak się o mnie martwi tylko z czystej złośliwości ale to jest już inny temat). Spróbuje pogadać za kilka dni jak trochę jej przejdzie, oczywiście się teraz nie odzywa ale ja też nie widzę tutaj swojej winy i nie będę jej przepraszać za to że jestem dorosłą osobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozumiem ją z jednej strony że się martwi, że boi się aby nic złego mi się nie stało w końcu jest matką, ma tylko mnie i pewnie nawet nie wyobraża sobie sytuacji gdyby mnie miało nie być, ale ona tez musi zrozumieć mnie. Nie mogę całe życie być w złotej klatce z dala od ludzi od facetów zabaw itd. To też jest część naszego życia jak szkoła czy praca. Boże czemu ona tego nie rozumie???? Sama była młoda spotykała się z chłopakami, czemu mi nie wolno?? Miałam koleżankę też jedynaczkę i miała takie luzy że tylko pozazdrościć. Z wieloma chłopakami chodziła, przyprowadzała do domu i nikt jej nie powiedział że ten czy tamten jest nieodpowiedni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a mojego na oczy nie widziała a już go znać nie chcę:( i za co?? za to że u niego przenocowałam i wróciłam rano do domu...ehhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no własnie ...
[a mojego na oczy nie widziała a już go znać nie chcę] Ten fakt powinien tobie dawać dużo do myslenia ... Czytając to co piszesz zaraz mi przed oczami stanęła moja siostra, ktora równiez ma córke 33-letnią ... Żal mi tej dziewczyny bo widze jak jej matka marnuje własnej córce życie ... Córka jej to fajna dziewczyna, pełna życia, ale jej matka ciągle jej wmawia, że po pracy musi odpocząć, nie wychodzi z domu po godz. 18 -tej ... bo może ktoś na nią napaśc, a przecież jest tyle napadów ... Nie wiem i nie rozumiem jak matka może tak niszczyć życie własnemu dziecku ... Facet - tyle przecież dzisiaj pijaków i obiboków , a nie wiadomo na kogo trafi ... Dziewczyna nigdzie nie wyjeżdża bo sama nie pojedzie, faceta nie ma, a poza tym musi oszczędzać bo nigdy nic nie wiadomo ... To staraszne , a najgorsze jest to, że moja siostra twierdzi, że wszystko robi dla dobra swojego dziecka ... nie ma mowy żeby dziewczyna mieszkała oddzielnie, bo przecież ma swój pokój i jest jej w domu najlepiej ... W podtekście odczytuję, że moja siostra chce na starość mieć opiekę, dlatego niszczy życie własnej córki, wmawia jej , że tylko w domu jest i będzie jej najlepiej ... Siostra szantażuje córkę swoją chorobą, i tak ją uzalezniła od siebie, że szkoda mówić ... Pisze o tym nie dlatego żeby potepiać twoją mamę, ale dlatego żebyś z rezerwą podchodziła do tego co mama tobie mówi , narzuca ?... Moja siostra nie jest żlym człowiekiem, ale nieświadomie robi krzywdę swojemu jedynemu dziecku i to mnie boli ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no własnie ...
Jeszcze dodam, że są takie toksyczne matki, ktore w imie dobra dziecka robią tak na prawdę dziecku wielką, wielką krzywdę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie tylko jak z taką matką postępować?? jeśli rozmowa nic nie daje..upierać się ciągle przy swoim..kłócić się z nią?to jest robienie z własnego dziecka niewolnika..ludzie żyją z dala od swoich rodziców a na starość potrafią się nimi zająć..to że dziecko ma rodzinę i swoje życie nie znaczy że odsunie się od rodziców gdy będą go potrzebowali..jakieś błędne myślenie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałam wszystkie posty. Są różne, ale najbardziej utożsamiam się z wypowiedziami lamii. Dziewczyna wie, o co chodzi. Moja matka wciąż twierdziła, że robi wszystko dla mojego dobra, że się dla mnie poświęca, że sobie życia nie ułożyła, bo miała mnie. Ale nie pamiętam, żeby kiedykolwiek powiedziała, że mnie kocha. W każdym widziała rywala, żaden chłopak nie był mnie wart, każda koleżanka była zagrożeniem. Ona po prostu bała się samotności. "Już jest ktoś ważniejszy dla ciebie od starej matki, stara matka już nikomu nie jest potrzebna, najlepiej będzie, jak pójdę na tory albo nałykam się prochów". I robiła to (oczywiście tylko udawała), utrzymując mnie przez całe dzieciństwo w ogromnym poczuciu winy. Praktykowała szantaż emocjonalny, na dodatek często dość subtelny, no bo jak tu gdzieś iść, kiedy matka skarży się, że się źle czuje i że będzie sama siedziała w domu. "Naprawdę musisz iść? A ja będę sama siedzieć w domu?" I już czujesz się jak podła świnia. o nie jest takie proste: zbuntować się. Tak naprawdę nie ma przeciwko czemu się buntować, bo przecież mamusia robi to tylko dla naszego dobra i bardzo się o nas martwi. A tak naprawdę czuje się samotna i nie chce, żeby jej niewolnik ją opuścił, choćby na chwilę. Niedawno uczestniczyłam w zajęciach dla rodziców nastolatków (mam prawie dorosłego syna) i zrozumiałam, że zrobiłam wielki krok do przodu w temacie wychowania. Mój syn samodzielnie podejmuje decyzje, nie pyta, czy może wyjść, tylko mówi z kim wychodzi i o której wróci. Owszem, pytam czasem o coś, ale nie na zasadzie wścibstwa i wymówki, tylko zainteresowania, gdzie jest i co się z nim dzieje. Nie zabraniam mu realizowania własnych pomysłów i nie dobieram mu przyjaciół. Zaufałam mu w tym temacie i nie zawiodłam się. Zamieniłam totalitaryzm mojej matki w zaufanie i partnerstwo, a nie było to łatwe; wzorce wychowania wynosimy z domu rodzinnego i trzeba codziennie z nimi walczyć Sexyangel, jest taki fajny zegar Streita wraz z testem, z którym zapoznałam się na wspomnianych zajęciach. Znajdziesz go tutaj: http://portal.wombb.nazwa.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=43&Itemid=43 Odpowiadasz na kilka pytań stawiając "+" lub "-", a potem uzupełniasz swoimi "plusami" diagram. Dostajesz gotową odpowiedź jacy są Twoi rodzice: czy Cię kochają, czy jesteś im obojętna, czy są wrodzy wobec Ciebie, albo czy Cię kontrolują. Często wrogość idzie w parze razem z kontrolą, jak w przypadku mojej matki. Rodzice często twierdzą, że są dobrzy dla swoich dzieci, ale prawda jest taka, że są tacy, jakimi widzą ich dzieci. Do piszących: nie obwiniajcie dziewczyny. Ona potrzebuje wsparcia, a nie oskarżeń, że sobie nie radzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×