Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość MyMohito

Jak go zdobyć?

Polecane posty

\"Zazdroszczę Ci, że nie zadręczasz się myślami o tym, czy wyjdzie. Ja, niestety, wciąż miewam chwile słabości i zadręczam się takimi gdybaniami, analizą jego zachowania, każdy gest rozdrabniam na kawałki i próbuję interpretować… Naprawdę zazdroszczę Ci tego spokoju, bo to zadręczanie się niczego dobrego nie przynosi…\" Wiesz, niby jestem spokojna, nie zadreczam sie, ale mysle o NIM! Teraz sie nie zadreczam, ale czuje, ze po ostatniej lekcji z nim zaczne sie zadreczac, zwlaszcza jesli nic uzgodnimy nic konkretnego co do naszego wspolnego wyjscia! \"„Dziewczątko, czasy się zmieniają, kobiety się wyemancypowały, a poza tym włosi szczególnie przyzwyczajeni się do silnych kobiet!!! Bierz ster w swoje ręce! Nie wyznajesz mu przecież uczucia, tylko niezobowiązująco zaproponujesz obiad, bądź wyjście pozwiedzać (nie proponuj może kolacji, na razie tak na luzie).” Wiesz, a tu sie z Toba nie zgodze. Wedlug mnie Wlosi wlasnie uwielbiaja zdobywac kobiety (np. ten gosc z innej grupy, ten ktory nie lubi push-upow :P potrafi do mnie zarywac), choc oczywiscie zawsze trafi sie wyjatek od reguly... A ja chcialam, zeby on(moj obiekt) sie wykazal inicjatywa, bo ja to zrobilam wczesniej zapraszajac go na impreze. Zapewne byl tym zaskoczony, bo nie znalismy sie wtedy dobrze (teraz tez sie slabo znamy), jedynie zjedlismy razem lunch, moze z 2,3 razy, on pomogl mi napisac i wyslac fax itd. Napisal mi wtedy w SMSie, ze moje zaproszenie sprawilo mu przyjemnosc i sadzi, ze dolaczy do nas... Czy myslicie, ze gdyby nie chcial ze mna isc, pisalby mi cos takiego? Bo ja osobiscie, gdybym dostala zaproszenie od goscia, z ktorym nie mam ochoty sie widziec, na poczekaniu wymyslilabym jakas wymowke... Pamietam, jak kiedys mu opowiadalam ze jakas awarie netu mam w domu. On powiedzial mi, ze moge zadzwonic z jego biura do dostawcy internet. i zglosic usterke, i ze on moze za mnie porozmawiac :P . Ja powiedzialam mu, ze na polaczenie dlugo sie czeka. A on do mnie:\"Nie szkodzi.Mozemy przeciez poczekac. Wiec moze pojdziemy teraz razem zjesc lunch a potem pojdziemy do mnie i zadzwonimy do nich?\" (bo wczesniej powiedzialam, ze tego dnia nie bede jesc u nich). A ja do niego:\"Dziekuje, nie chce sprawiac Ci problemu.Sprobuje jeszcze sama zajac sie tym problemem\" a on do mnie:\"Ale dla mnie naprawde byloby przyjemnoscia moc Ci pomoc. Wiec moze wez chociaz moj numer telefonu i jak nie dasz rady rozwiazac tego problemu, zadzwon do mnie, umowimy sie ze do mnie przyjdziesz i zadzwonimy ode mnie z biura\". A ja powiedzialam, ze dziekuje, ale postaram sie sama poradzic sobie. A w sumie kilka dni pozniej musialam wziac od niego jego numer, bo zostawilam cos w jego biurze i przypomnialo mi sie to jak z nim bylam na dole, ale juz nie mialam czasu zebysmy razem poszli na gore do niego, wiec dal mi swoj numer zebysmy potem latwo sie odszukali... :P Ja juz sama nie wiem... A moze to jest po prostu gentleman, mily dla wszystkich kobiet? W koncu dla swojej ex tez jest mily.... A poza tym...wtedy kiedy byl chory przez caly tydzien, nie odezwal sie w ogole do mnie, znaczy przez impreza zadzwonil do mnie i przeprosil ze nie bedzie mogl przyjsc, powiedzial, ze glupio sie czuje odmawiajac teraz, bo naprawde chcial z nami wyjsc, \"uwierz mi\"-tak powiedzial.... No ale potem w ciagu tygodnia nic nie napisal, wiec to np. swiadczy o tym, ze jestem dla niego nikim.... :( Zebym chociaz miala w tej firmie kogos, kto by mi mogl powiedziec cos o NIM! Ale ja sie boje tak wypytywac osob, ktore nie sa zaufane... Bo jeszcze ktos mu powie, ze sie o niego pytam, albo powie innym pracownikom i bedzie siara i dla mnie i dla niego.... Dlatego o moim dylemacie wiem tylko ja.... A tak w ogole to ja nawet na pocz.kursu mialam podejrzenia, czy przypadkiem ON nie zaaranzowal tego kursu ze mna... Bo on wiedzial, kim ja jestem, bo przeciez od roku mialam zajecia z innymi ludzmi, jego kolegami i kolezankami. Wyobrazcie sobie, ze tam jest w sumie 7 lektorow jezyka, jest wiele grup no i akurat MNIE trafila sie grupa, w ktorej jest ON? Wiem, ze to moze byc super przypadek, ale dziwne to! I jesli kiedykolwiek bede z NIM blizej (zostaniemy para), to na pewno spytam go, czy te zajecia ze mna to byl czysty przypadek, czy tez \"ktos\" maczal w tym palce... :P „Masz rację. Ja też chyba nie miałabym wątpliwości, a jednak mam. W normalnych warunkach, gdyby on nie był żonaty, a ja nie byłabym mężatką, uznałabym, że jemu na mnie zależy, że mnie podrywa, a tak to tylko rozmyślam właśnie jak jakaś nawiedzona nastolatka...” Gdybyscie nie byli zonaci.... No a spojrz na nas wszystkie tu... Jestesmy wolne, nasze obiekty tez, a dylemat mamy taki jak Ty.... :) Przepraszam, ale musze o cos Cie spytac: czego tak naprawde oczekujesz od tej relacji z kolega z pracy? Czy chcialabys zeby z tego zrodzilo sie cos wiecej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ach, dziewczyny! Dowiedzialam sie, ze dzis we Wloszech do niedzieli przyszlego tygodnia jest Tydzien Kultury i do wielu muzeow sa wstepy gratis. Moze jakos to wykorzystac, napomknac mu o tym i moze uda sie wyjsc gdzies w przyszly weekend?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja też się przyłączę____
Lidiena, bardzo Ci dziękuję za Twoją wypowiedź.'To, że odkąd powiedziałaś o swoich uczuciach prawie ze sobą nie rozmawiacie, świadczy chyba o tym, że on się oswaja, być może przeżywa to, analizuje. Napisałaś, że wg Ciebie On prędzej zwiąże się z kimś innym, niż zdobędzie się na rozmowę o Was... No cóż.... nie wiem. Wydaje mi się jednak, że jeśli ten gość jest dojrzały i będzie umiał dostrzec to, że mu zależy... będzie musiał zdobyć się na tę rozmowę... Co do tego mojego... To ja niestety w jakimś stopniu zdaję sobie sprawę z tego, że mi na nim zależy. To bardzo dziwne uczucie. Mój umysł tego nie akceptuje, a jednak tak jest. Nie oznacza to jednak, że nie kocham męża, czy się od niego odsuwam. Piszę tutaj, bo czuję rozdarcie, dylemat wewnętrzny i jest mi z tym źle. NIe mam wątpliwości, ze to on zabiegał o moją uwagę i czas. Ten gość jednak albo w ogóle się nie zraża, albo zależy mu inaczej. Pamiętam jak prosił mnie o dodatkowe spotkanie służbowe, ważne. To akurat był dzień imienin mojego męża ( to bardzo popularne imieniny. On wiedział, że tego dnia mój mąż obchodzi imieniny). Odmówiłam mu, uzasadniając właśnie tym, że chcę ten wieczór spędzić na kolacji z mężem. Jeśli mu zależało, to musiałam go w jakimś sensie zranić. On jednak bez słowa to zaakceptował, a zaledwie, jak sobie przypominam 5 dni później pierwszy raz zaprosił mnie do knajpki na herbatę... Taki by miał tupet?? Tak to wszystko roztrząsam, a z drugiej strony, sama w pewnym sensie daję pewno jakieś znaki, jednocześnie się ukrywając. Jedyne co wiem, to to, że on nie bardzo chce, żebym poznała jego żonę. NIe mówi tego wprost, ale wiem to. CHociaż ostatnio powiedział nawet, że gdyby ktoś miał go odwiedzić, np. ja, to zanim pojawiłabym się tam, musiałby ustalić najpierw datę, do której postarałby się doprowadzić dom do ładu:) Byliśmy nawet kiedyś przypadkiem koło jego domu, ale w domu nie. Z resztą tak jak pisałam. On u mnie też nie był, pomimo, że go zapraszałam, z żoną oczywiście. No właśnie... zawsze trzeba zachowywać we wszystkim pozory. Czasem zastanawiam się, czy z nim nie porozmawiać i nie powiedzieć, że powinniśmy jakoś zmienić partnerów do współpracy, rozluźnić to wszystko, nie wiem, zacząć się unikać, ale wówczas to dopiero rozpętałabym coś, z czego trudno byłoby mi się wyplątać. Poza tym, ciężko byłoby mi się na to zdobyć poprostu. On mi kiedyś powiedział, że na urlopach się nudzi, bo tylko raz udało mu się wyjechać z żoną, a tak ona zawsze pracuje wtedy, gdy on ma urlop. NIe wiem, czy to była jakaś sugestia, że moglibyśmy coś wspólnie na urlopach zdziałać, no ale mając świadomość co i jak, nie odezwałam się nic... Może on mnie odbiera tak jak jego?? Czyli w ogóle nie wiadomo o co chodzi??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja też się przyłączę____
Dziewczątko, zadałaś mi pytanie nie tyle krępujące, co trudne. Żyję w ogromnym tempie i szczerze mówiąc staram się nad pewnymi sprawami zbyt długo nie zastanawiać. WIem, że gdyby zrodziło się "coś więcej" to tak naprawdę chyba byłaby to ... najgorsza rzecz jaką zrobiłam w życiu, bo albo byłoby to coś potajemnego, co raniłoby conajmniej dwie osoby, albo coś jawnego, co skrzywdzić mogłoby jeszcze więcej osób, w tym być może mojego syna. Z drugiej stronym chyba w ogóle nie zastanawiałabym się nad niczym i nie pisała tu, gdybym była na tyle silna, by zduszać to wszystko w zarodku. Gdybym była na tyle silna, to być może zaczęłabym szukać nowej pracy. Wiem, że to niemoralne, ale wiem, że zmierzam do rozdroża. Jakiekolwiek zacieśnianie tej naszej relacji coraz bardziej zbliżałoby mnie do podejmowania jakichś decyzji. Wiem, jaka jest jedyna słuszna, ale nie jestem pewna w 100% co bym zrobiła. Pisząc to, wiem, że jestem okropna. Dzięki, że zadałaś mi to pytanie Dziewczątko. Nie zdobyłabym się do uświadamiania tego sama w sobie... Może to pomoże mi być silniejszą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Czasem zastanawiam się, czy z nim nie porozmawiać i nie powiedzieć, że powinniśmy jakoś zmienić partnerów do współpracy, rozluźnić to wszystko, nie wiem, zacząć się unikać, ale wówczas to dopiero rozpętałabym coś, z czego trudno byłoby mi się wyplątać. Poza tym, ciężko byłoby mi się na to zdobyć poprostu." No wlasnie. Wiesz, wedlug mnie poki miedzy Wam nie padly zadne deklaracje,wyznania, to nie ma sensu zawczasu przeprowadzac takie rozmowy. "Dzięki, że zadałaś mi to pytanie Dziewczątko. Nie zdobyłabym się do uświadamiania tego sama w sobie..." Alez nie ma za co. :) Nie chcialam moralizowac, ale po prostu ciekawilo mnie jak do takiej fascynacji podchodzi kobieta zamezna i z dzieckiem. A czy moge spytac ile masz lat? Pamietam, ze kolega z pracy ma 34.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Jednak spektrum uczuć pomiędzy posiadaniem kogoś w dupie , a zauroczeniem, kochaniem itd. jest przeogromne. " Smiac mi cie chce z tego zdania. :) Smieszne, ale prawdziwe!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja też się przyłączę____
Dziewczątko. Jestem kobietą zamężną, z dzieckiem, ale najwyraźniej nieco szczylowatą jeszcze. Czasem myślę, że większość kobiet w mojej sytuacji jest o wiele rozsądniejszych i nie wiem, lepszych... Ja mam niespełna 27 lat, jestem rocznik 82.' Do fascynacji podchodzę trochę z ekscytacją, a trochę ze strachem. Odkąd jestem z moim mężem (5 lat) nigdy coś choćby podobnego nie miało miejsca i nie łatwo się oswoić z tym, że mimowolnie zbliżasz się do kogoś zupełnie obcego, znajdujesz z nim wspólny język, chcesz przebywać w jego towarzystwie... Ech, szkoda gadać... Pozdrawiam Cię serdecznie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tego w ogóle nie uważam za niemoralne. Może po prostu kwestia spojrzenia z zewnątrz i światopoglądu zaszczepionego w domu. Ale wydaje mi się, że każdy ma prawo do szczęścia. \"Skrzywdziłabym co najmniej dwie osoby\", skrzywdziłabyś je, siebie i tego kolegę z pracy, gdybyście się naprawdę kochali, a mimo to postanowili tkwić w dotychczasowych związkach... Ty i on nie bylibyście szczęśliwi, Wasi małżonkowie po prostu też by wyczuli, że coś jest nie tak, bo nieświadomie byście ich krzywdzili, chcąc dla nich dobrze. Ja po prostu patrzę na to następująco: krzywdzę kogoś, jeśli go oszukuję. Jeśli oszukiwałabyś męża i spotykała się z nim potajemnie w relacji kobieta-mężczyzna, to byłoby niemoralne z mojego punktu widzenia, ale rozstania i rozwody, jeśli nie są poprzedzone zdradą, nie mają dla mnie wymiaru \"niemoralności\". Po prostu człowiek jest tylko człowiekiem i może mu się zdarzyć popełnienie błędu. Przecież nie szukałaś uczucia, ono przyszło samo... Może to jest właśnie Ten, z którym dane jest Ci zaznać pełni szczęścia? Nie rób niczego pochopnie, ale też nie zwalniaj się z pracy, nie uciekaj przed tym przyjacielem, bo to może być coś najpiękniejszego w życiu... Po prostu obserwuj i wczytuj się w to, co czujesz. Może to być także chwilowe zauroczenie, które minie, ale może też to być silne uczucie... Na to pytanie musisz sobie odpowiedzieć sama i w ogóle musisz poznać prawdę dotyczącą charakteru Waszej relacji. Nie wiadomo, czy w ogóle z jego strony jest szansa na coś więcej... A ja chyba przesadzam i znowu sama nakręcam się zupełnie niepotrzebnie i znowu będę płakać, ale rozsadza mnie euforia... A to za sprawą mojej mamy, która w ogóle chciała sobie przejrzeć zdjęcia z grilla, powiedziałam jej, że jak chce, to może je przejrzeć... I skomentowała je następująco:\" Czy ty się z kolegą o coś pokłóciłaś? On cały czas patrzy się na ciebie taki naburmuszony...\" Nie wiem dlaczego, ale ten komentarz tak mnie ucieszył...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesteś młoda, szybko wyszłaś za maż, jak na dzisiejsze czasy, męża znasz od dobrych paru lat... Może naprawdę ten przyjaciel jest Ci pisany? Może to nie jest chwilowa fascynacja... Wsłuchaj się w siebie i obserwuj bieg wydarzeń:) Masz prawo walczyć o swoje szczęście:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nooo w sumie lidienie mówi prawdę, alt tobie wcale się nie dziwię, bo to naprawdę cięzka sytuacja...silna badz. heh.... boooze chyba sie zakochałam.... ale w kimś zupełnie innym! (niestety to szybko minie:(((((() W ten weekend mam warsztaty..:) i chłopak jest tak cudowny!! booooże! zrobiliśmy after... bylo troche srednio ale wiele razy nasze spojrzenia sie spotkaly... mielismy takie samo zdanie na ten sam temat... i ogolnie wgłowie az mi huczy!... mysle o nim... o tym moim tez no ale nie widzialam juz go dluuugo...:( i cichnie... a ten 2-gi... dziewczyny... juto go widze po raz ostatni!:OOO....:(( mam jego nr tel(on mojego nie). ale glupio mi pisac;p jutro cos zagdam do niego... jak sprowokowac go do tego, zeby wzial ode mnie moj nr???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mialam juz isc spac ale zobaczylam Twoj wpis: skoro masz jego nr to moze Ty za kilka dni napiszesz cos do niego? No tak... i znowu wychodzi na to ze dziewczyna przejmuje inicjatywe, widze, ze masz juz tego dosc. :P Dlatego wolisz, zeby to on wzial Twoj nr. :P Nie wiem czego dotycza te warsztaty... Moze powiedz mu, ze masz w domu jakies interesujace materialy dot. tych warsztatow, i ze jesli bylby ciekaw i mialby ochote przejrzec te materialy z Toba, to niech zadzwoni do Ciebie, kiedy znajdzie czas.... Jesli nie masz w domu zadnych materialow, nie szkodzi: wydrukujesz pozniej z netu jakies 2 strony i basta! :) Przeciez powiesz mu, ze masz interesujace materialy, a ze jest tego tylko na 2 strony nie musisz mu mowic. :P No nie wiem .... :) Powodzenia!!!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A tak w ogole jak sie robi ta "kwasna" minke ktora postawilas po slowie "ostatni" w swoim poscie? mymohiko, niezla z Ciebie agentka! Wystarczyl jeden dzien i juz inny gosc zawrocil Ci w glowie! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiedz mu coś o materiałach albo w ogóle o jakiejś wystawie, na którą się wybierasz i zapytaj się, czy on nie ma na takową ochoty... W ogóle nie dziwię się Mohito, też tak czasem mam, że zwrócę uwagę na innego faceta, ale szybko mi to przechodzi... Po prostu lubię przystojnych facetów, ale chemii nie ma...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A propos wystaw i zwiedzania, pisalam Wam wyzej ze do konca przyszlego tyg. zwiedzanie muzeow ze Wloszech jest gratis. Moze napomknac o tym \"mojemu\"? Jak myslicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mtmohito
hehe taneczne warsztaty:) a wraca do domu :) 2 koniec Polski... a tu właśnie chemia była... i ja głupia zamiast wykorzystac pierwszy momet kiedy on coś próbował ja poprostu uciekłam..!!! bo sie wystraszyłam..;/....i w ogole speszył mnie... a mi to sie nigdy nie zdarza! On mizłożyl propozycje nie do odrzucenia a ja poprostu uciekłam.. nie wierze!... idąc cała grupą w pewne mijesce mówie, że tędy lepiej a dziewczyny nie tedy dawajcie.. a ja tak już na stronie... ja chciałam tamtędy... a on stał koło mnie... i ja też wolałbym tamtędy(kompletnie nie zna miasta).... a ja dosłownie rozpłnełam sie....dzisiaj jest ostatni dzien zajec... :(( on się podoba wielu dziewczynom... (ale to zwykly skromny chlopak, zyciowy taki) ale widziałam, że ze mną to szło też w 2 stronę:D poprostu to sie wie! Widziałam w jego oczach, że chciałby siedziec tu ale tylko ze mną... heh miło było..ale co z tego, zawsze jak sie znajdzie jakiś naprawdę zajebisty koleś to nigdy dla mnienie bedzie dostępny...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja też się przyłączę____
MyMohito, zgadzam się, niezła agentka z Ciebie...:) Lidiene, wiesz, wiem, że nie jestem stara..., ale... To nie jest wszystko takie proste jak piszesz. Po pierwsze nihdy nie rozważałam tego, bym mogła rozwieść się z mężem. Poza tym przysięga się, że "nie opuści się aż do śmierci", a nie, że nie opuszczę, pod warunkiem, że nie spotkam kogoś w kim się zakocham... Tak naprawdę nie ma rozwodów, w których nikt nie cierpi, to są wydaje mi się sprawy, z których zawsze ktoś wychodzi poraniony, szczególnie jeśli są dzieci. Nawet nie przyszło mi do głowy zostawiać męża, jest dobrym człowiekiem, świetnym ojcem. To wszystko jest bardzo trudne, ale uczciwie rzecz biorąc jest coś pomiędzy mną, a tamtym gościem co mnie do niego przyciąga, a z drugiej strony ja go słabo znam. Jest coś co powoduje, że świetnie i swobodnie ( w miarę) nam się rozmawia, nie mamy problemów z tym, żeby się otworzyć, jakoś tak ufamy sobie, z drugiej strony ja go nie znam... Jest jeszcze jedna rzecz, o której Wam nie pisałam. Zastanawiałam się kiedyś dlaczego ten facet stanął na mojej drodze. Sprawa jest dość ciekawa. Kiedyś mając 7 lat poszłam do skzoły, w innym mieście i tam był pewien chłopiec w mojej klasie (tylko w pierwszej). Później, w liceum trafiła mi się nauczucielka o tym samym nazwisku (jak się okazało jego mama), później uczyły mnie jeszcze dwie ciotki tego chłopca, w międzyczasie poznałam jeszcze ojca i kuzynkę tego chłopca (nie przyjaźniąc się z nim). ZNów po jakimś czasie chodziłam przez 2 lata znów chodziłam z tym chłopakiem do klasy. Wiedziałam, że ma brata, ale go nie znałam.... Cóż powiedzieć, ten jego starszy brat.... jest moim przyjacielem. Mieszkamy w innym mieście, a ja akurat trafiłam do firmy, w której on pracuje. Wiem, prawie niewiarygodne. Nie wiem kim oni są w moim życiu, ale kims muszą być, skoro trafiam na tę samą rodzinę od 20 lat, obojętne w zasadzie gdzie się znajdę... Pozdarwiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aaaa tak jaka agentka:D chyba do zadan specjalnych:D A ta historia...brzmi jak przeznaczenie..:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurczę, ale u mnie się pokomplikowało, jak u Mohito. Ja sama naprawdę nie wiem, czego chcę, z jednej strony jest mój kolega, który ostatnio stał mi się bardzo bliski, a z drugiej ten przyjaciel, który wtedy odrzucił moje uczucie. Z jednej strony chciałabym być z przyjacielem, ale z drugiej coś mnie ciągnie ku temu drugiemu... Nie wiem co, ale ostatnio myślę o nim, o tym, jaki był dla mnie miły, dobry, o tym, że to ideal faceta od strony fizycznej i z charakteru... On mnie nigdy nie zawiódł w przeciwieństwie do przyjaciela... Nie wiem, co ja tak naprawdę czuję... Może się boję, że przyjaciel znowu mnie zrani, może mnie ciągnie ku koledze, bo tam historia się dopiero zaczyna... Może to fizyczna fascynacja? A może fakt, że z kolegą ostatnio więcej przebywam, rozmawiam, podczas gdy z przyjacielem praktycznie nie mam kontaktu... Ja już sama nie wiem, czego chcę... Pogubiłam się... Nie ma chyba nic gorszego od bałaganu w uczuciach... Chce mi się wyć i nie umiem się skupić na nauce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wezcie przestancie, brakuje tego zebym jeszcze ja zauroczyla sie kursantem, ktory zauwaza moje wyprostowane wlosy albo tym drugim ktory chce sie ze mna spotykac po kursie. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ta wiosna chyba tak na nas działa... A może my naprawdę się odkochujemy... Sama już nic nie wiem... Naprawdę nie rozumiem siebie i swoich uczuć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ehhh.. warsztaty się kończyły...już pewnie tego boskiego nigdy nie zobacze.:( nie pozostaje nic jak zapomniec..:) zawsze musze znalesc sobie wymarzonego z 2 konca Polski! ja tam mam szczescie.. ale widocznie cos do tych ze wschodu mnie ciagnie:P Teraz musze zajac sie szkola..pozaliczac wszystko.... tak mysle czy napisac esa do tego mojego co tam slychac itd?:) bo na film to go zaprosze ale to na poczatku maja dopiero. Nie wiem czy wsczesniej bedzie okazja:) Postanowione! Zaraz napisze do niego:D Powodzenia Wam! Pozdrawiam goorąco i dobrej nocki! paa:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mohito, mój kolega, który nie daje mi spokoju, też jest ze Wschodu, niemal spod granicy z Ukrainą... Zresztą ja też mam korzenie wschodnie... Ci faceci mają coś w sobie, w ogóle ten mój jest taki szarmancki, ciepły, kochany i jednocześnie szanuje kobiety, popiera równouprawnienie, świetnie gotuje... Mmm... marzenie... I do tego ma takie piękne oczy... Ale z drugiej strony mój przyjaciel też nie daje mi spokoju. Czuję się wewnętrznie rozdarta i w ogóle nie wiem, co mam robić... Byłam na babskim spotkaniu, z dziewczynami z uni, one znają ich obu... W rozmowie z nimi bylam pewna, ze chcę spróbować z kolegą, nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki... Ale z drugiej strony rano byłam pewna, że zależy mi na przyjacielu... A teraz to ja już się na dobre pogubiłam... Przyjaciel mi mówi, że ja na pewno wiem, czego chcę, ale w sobie to tłumię...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja też się przyłączę____
Widzę kobietki, że wiosna uderza Wam na całego do głowy... Tak szczerze, to myślę, żę taki nagły zryw myśli i serca to jest taka jakby "zasłona dymna". Lidiene, zastanów się dwa razy jeszcze, bo i jeden i drugi facet wydaje się być wartościowy. Jeśli spróbujesz z kolegą i naglke olśni Cię, że jednak nie chcesz, to możesz stracić obu... A co do Wschodu, to ja i mój kumpel też trochę ze wschodu (jesteśmy z tego samego miasta), a mój mąż nawet jeszcze bardziej:) Dziewczyny, tak nawiasem mówiąc to ja Was rozumiem. Ja wiem, co to znaczy w sumie chcieć dwóch facetów równocześnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A \"moj\" z poludnia, hehehehe. :) \"Pamiętam jak prosił mnie o dodatkowe spotkanie służbowe, ważne. To akurat był dzień imienin mojego męża ( to bardzo popularne imieniny. On wiedział, że tego dnia mój mąż obchodzi imieniny). Odmówiłam mu, uzasadniając właśnie tym, że chcę ten wieczór spędzić na kolacji z mężem. Jeśli mu zależało, to musiałam go w jakimś sensie zranić. On jednak bez słowa to zaakceptował, a zaledwie, jak sobie przypominam 5 dni później pierwszy raz zaprosił mnie do knajpki na herbatę... Taki by miał tupet??\" A ja mysle, ze doskonale zrozumial, ze powodem Twojej odmowy byly imieniny Twojego meza, a nie jakas Twoja niechec do niego, dlatego ponowil zaproszenie. :) \"A ja chyba przesadzam i znowu sama nakręcam się zupełnie niepotrzebnie i znowu będę płakać, ale rozsadza mnie euforia... A to za sprawą mojej mamy, która w ogóle chciała sobie przejrzeć zdjęcia z grilla, powiedziałam jej, że jak chce, to może je przejrzeć... I skomentowała je następująco:\" Czy ty się z kolegą o coś pokłóciłaś? On cały czas patrzy się na ciebie taki naburmuszony...\" Nie wiem dlaczego, ale ten komentarz tak mnie ucieszył...\" No ja tez na Twoim miejscu bym sie ucieszyla. :) \"Jest jeszcze jedna rzecz, o której Wam nie pisałam. Zastanawiałam się kiedyś dlaczego ten facet stanął na mojej drodze. Sprawa jest dość ciekawa. Kiedyś mając 7 lat poszłam do skzoły, w innym mieście i tam był pewien chłopiec w mojej klasie (tylko w pierwszej). Później, w liceum trafiła mi się nauczucielka o tym samym nazwisku (jak się okazało jego mama), później uczyły mnie jeszcze dwie ciotki tego chłopca, w międzyczasie poznałam jeszcze ojca i kuzynkę tego chłopca (nie przyjaźniąc się z nim). ZNów po jakimś czasie chodziłam przez 2 lata znów chodziłam z tym chłopakiem do klasy. Wiedziałam, że ma brata, ale go nie znałam.... Cóż powiedzieć, ten jego starszy brat.... jest moim przyjacielem. Mieszkamy w innym mieście, a ja akurat trafiłam do firmy, w której on pracuje. Wiem, prawie niewiarygodne. Nie wiem kim oni są w moim życiu, ale kims muszą być, skoro trafiam na tę samą rodzinę od 20 lat, obojętne w zasadzie gdzie się znajdę...\" To jest dla mnie cos niesamowitego. Nie chce tu dorabiac ideologii o przeznaczeniu, niemniej jednak te zbiegi okolicznosci robia wrazenie! lidiena-> Zastanow sie dobrze, czego chcesz :) a raczej ktory z tych chlopakow Ci sie podoba. :) Czy nie jest przypadkiem tak, ze zniechecilas sie niezdecydowaniem swojego przyjaciela i dlatego koncentrujesz swoja uwage na koledze? A wlasnie! Czy ten kolega daje Ci jakies sygnaly, ze mu sie podobasz??? MyMohito -> No chyba rzeczywiscie pozostaje ci tylko zapomniec o chlopaku z warsztatow. Bo on i tak jest daleko... Ale nie bedzie to bolesne, bo widzialas go tylko 2 dni. :) A do tego \"swojego\" jak najbardziej mozesz wyslac SMSa z zapyt. co slychac! :) Gdyby byl tylko zwyklym kolega do ktorego nic nie czujesz, nawet bys sie nie zastanawiala nad tym czy wypada mu cos wyslac czy nie! :P No i jak? Napisalas juz do niego? Odpisal???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to mleko się rozlało.. ale chyba bede czekac az wypaaruje...:) napisalam napisałam... ale nie odp.. może już spał, ale mniejsza o to rano mogł odpisac nie zrobił tego, nie wiem o co mu chodzi:) ale pamietacie jak pisałam o tej koleżance co do niego też chciała świrowac.. no wiec to się trochę rozkreciło... oni widzą się chodziennie, bo ta sama uczelnia a ja niestety nie... z tego co wiem to dzsiaj spedzili duzo czasu razem miedzy zajeciami:) i na jakieś nie poszli... no to wiadomo co to oznacza... ale jest małe światelko w tunelu... ona lubi \"sobie popisac i pokrecic\" z każdym, więc a nóż widelec jej sie znudzi:) mam nadzieje eeeh... i poza tym musze chyba poszukac nowego obiektu... ale tu nic nie ma!!!! :(( i co ja poczne:) hehe a u was widze, też całkiem wiosna w głowie poprzewracała:D piszcie co i jak!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ten kolega daje mi sygnały, że mu się podobam, jest zdecydowany, pamiętał o moich urodzinach, nigdy mnie nie zawiódł, zawsze się do mnie uśmiecha i jest chętny pomagać... Zaprasza mnie na grille, jest określony i przy nim czuję się po prostu szczęśliwa, świetnie się dogadujemy... Dzisiaj widziałam obu. Z tym, że przy koledze byłam cała w skowronkach... I nie mogłam oderwać oczu od jego opiętej koszuli;P Działa na mnie bardzo intensywnie... Może naprawdę udało mi się zapomnieć o tamtym... Sama już nic nie wiem... Na chwilę obecną jestem pewna kolegi, ale poczekam, bo mogę się mylić... A z SMS-em nie przejmuj się, tylko go wyślij. W ogóle to jest dosyć neutralne, do kumpli też wysyłasz SMS-y, zatem do niego też możesz, SMS w żadnym stopniu nie zdradzi Twoich uczuć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem wiem... ale jednak wylała się chyba cysterna mleka...:).... i nic na to chyba nie poradze! :( Kolega mówisz... może to faktycznie lepszy pomysł niż ten niezdecydowany przyjaciel... jeśli w sumie nic nie zadziałał do tej pory...! I tylko wiecznie się wkurza i chodzi naburmuszony. Jego strata, jeśli ty cała w skowronkach przy tym 2 to za niego sie bierz.. Dziewczątko nie bój sie.. ja tu 5 razy dziennie wchodzę, i nie zamierzam was opuszczac, mimo sytuacji...:D:* Mój obiekt ciągle akutalny... ale mówie to chyba koooniec...:) dał się złapac ttej małpie w siec jaką na niego rozstawiła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×