Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość MyMohito

Jak go zdobyć?

Polecane posty

hehe no bo byczek blisko barana;p to ty jakos teraz miałas lub bedziesz miec urodziny!:D To najlepszegooo:**hehe No wiec widzicie. i baranice i byczki na swoim stawiaja! Musza!:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
TEN MOJ to strzelec.:D mówią, że to najlepsze polączenie dla naszych znaków... hehe uzupełniaja się pod kazdym wzgledem i ogole ohy i ahy... a złe jest tylko to, że baran--> ja, czasmi za bardzo chce dominowac i to może strzelca---> byczka przytłaczac za bardzo..:D czytałam teego mnostwo kiedys... hehe bo wcześniej tez polowałam na strzelca:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje dorgie Panie!:D ide na pizze do koleżanki a pozniej na szkolne boisko spalic:D!!:D ;* 3majcie siee!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość desperatka83
Z tego co sie orientuje MyMohito Ty rowniez mialas/bedziesz miala urodzinki? :D to wszystkiego Naj zycze.. a przede wszystkim ZDOBYCIA Twojego Cukiereczka :D :D :D Moj ma z kolei 11 dni po mnie urodzinki :) ja tez czytywalam horoskopy i teraz zagladam zeby mi troche podpowiedzialy i powiem szczerze ze Moj to WYKAPANY 100% BLIZNIAK :D i nie wazne czy pasujemy czy nie.. mi tam najbardziej odpowiada ze On tak TWIERDZI hahaha :D :D :D wiec tak jest :D :D :D ale mi odbija haha :D ale przyznam sie, ze to byla Milosc od Pierwszego wrazenia :D mmmmm... jak strzala kupidyna :D hahaha i pierwszy raz w zyciu mi sie to przydarzylo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość desperatka83
raczej: Milosc od Pierwszego WEJRZENIA :D :D :D :D :D LOL :D bije mi naprawde hahaha :D chociaz wrazenie to takie na mnie zrobil ze jak go zobaczylam szczeke z ziemii zbieralam hahaha :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehe aaaa dziekuję mam nadzieję, że sie spełni miałam 27.03:D i w sumie w ten dzień się z nim widziałam (ale nie samym). hehe noo widzisz...:D to fajnie:D Kobieto pamietaj, jest tak jak mówi facet... 2 jeśli nie ma racji-->patrz wyzej..:D hehe jak wracałam terz do domu to tak wpadła mi do głowy piosenka... ~~ niby nic.... a tak to sie zaczeło...niby nic...zwykłe papapa~~ :D:D heheh pasuje jak ulał:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mała mi 81 -> Jesli miedzy tym chlopakiem a Toba jest jakas chemia, podoba Ci sie, to go bierz! Uwierz mi, nie chcialabys byc na naszym miejscu i zastanawiac sie \"O co tak naprawde mu chodzi???\". desperatka83-> Nooo, widac, ze Cie wzielo! :) MyMohito-> \"Co do tego twojego, to miałam kiedyś podobną sytuacje... on albo sie boi zapytac, bo boi się twojej (złej) rekacji, albo jest bardzo wstydliwy... albo też sam nie wie co o tym myslec, bo kiedy była okazja nie wykorzystał jej i może się obawiac, że ty już go nie traktujesz jak obiekt, którym mozna się zainteresowac tylko jak zwykłego kursanta... i czeka aż ty go zaprosisz ponownie, bo w sumie to nie była jego wina, że wtedy nie przyszedł jak się rozchorował.\" No nie wiem.... ale 40-letni facet nie powinien czaic sie jak nastolatek! Wiecie co, tych Waszych mlodzieniaszkow jeszcze jakos rozumiem: malo o zyciu wiedza i o sztuce podrywu :P ale 40-letni facet nie powinien sie czaic! A moze on uwaza, ze zrobil juz kolejny krok sugerujac wspolne wyjscie do restauracji, nawet jesli jest to wyjscie cala grupa? Moj tata z kolei uwaza, ze podobam sie temu gosciowi, tyle ze ze mna sie droczy przeciagajac tak te sytuacje.... No nie wiem.... nie wiem.... Jedno jest pewne: gosc zapewne juz teraz wie, czy po kursie zrobi cos w celu kontynuowania tej znajomosci, czy tez sobie odpusci.... On to wie, a ja nie wiem, co on sobie mysli.... :( Byc moze zadreczam sie niepotrzebnie albo tez... niepotrzebnie robie sobie nadzieje, choc powtarzam sobie:\"Nie ludz sie poki z jego strony nie wyszla zadna konkretna propozycja!\" W kazdym badz razie jutro zamierzam pochwalic jakas czesc jego garderoby... :P moze to go jakos osmieli... sprawi mu przyjemnosc.... witam dziewczynki-> No widzisz, a ja nie mam nikogo kto moglby go spytac czy mu sie podobam... :( Kursantow o to nie poprosze.... :P \"~~ niby nic.... a tak to sie zaczeło...niby nic...zwykłe papapa~~ \" AAAAhahahahahhahahaha! :) \"Babcia stala na balkonie, dziadek dolem maszerowal, kiedy go ujrzala, nieomal zemdlala, trzeba bylo skrapiac skronie\". hehehehehe :) Aaa! Powiem Wam jeszcze, ze ostatnio,jak bylam z nim sama, spytalam go o znaczenie pewnego slowka po wlosku... Cos w rodzaju \"zszokowany\", \"pod wrazeniem\". I on mi zaczal mowic kiedy mozna uzyc tego slowa. Tlumaczy, tlumaczy, i na koniec mowi, ze tego slowa mozna tez uzyc jak widzisz bardzo ladnego chlopaka i chcesz opisac jak sie czujesz widzac go albo jak chlopak widzi bardzo ladna dziewczyne.... no i patrzy sie na mnie... a ja:\"Aha.... \" i spojrzalam sie w druga strone bo nie moglam wytrzymac jego spojrzenia. Ja juz sama nie wiem.... A moze ja sobie zle interpretuje jego zachowanie? Ech...laski.... jutro chyba pojde z nim na lunch... ale juz sama nie wiem jak sie zachowywac, zeby potem brakowalo mu mojego towarzystwa! Najgorsze jest to, ze momentami zapada miedzy nami cisza... ja goraczkowo mysle, o czym by tu gadac i mysle sobie:\"Jak bedzie miedzy nami zapadac cisza, to on na pewno nie bedzie chcial sie ze mna spotykac\". :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczątko--> dobrze kombinujesz!!!:D wiesz no ten twoj to nie mlodzieniaszek już ale po pierwsze to włoch oni mają inna mentalonsc i w ogole... oceniasz to wszystko tak, bo masz tzw. miernik Polki....srodkowoeuropejski...:P hehe booze co ja juz pitole... sama nie wiem...wszystko mi sie mąci...przez niego!!! no własnie laski gdzie wy?:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też jestem Baranicą. A mój przyjaciel to Bliźniak. Ja naprawdę cenię sobie wolność i jego też bym nie ograniczała. Sama lubię dobrą zabawę, naprawdę daleko mi do typowej Polki, która na swoim facecie ciągle wisi. Mam swoje życie, swoje pasje, swoich przyjaciół. Nie jestem bluszczem, ale pan Bliźniak jest bardzo niezdecydowany. Byłam na tym grillu. Tylko rzuciłam mu \"cześć\" na przywitanie. Cały czas świetnie bawiłam się z moim kolegą, który imprezę zorganizował i z pozostałymi kolegami. Oni prawili mi komplementy, że świetnie mi w tej sukience, że ładnie mi w tych szpilkach, on się na mnie patrzył ciągle i był smutny, pił piwo za piwem i w ogóle widać było, że się dobrze nie bawi. Nie gadał specjalnie ze swoimi kumpelami, nie wygłupiał się, co nie jest w jego stylu... Kolega-organizator podoba mi się, ale zakochana jestem w moim przyjacielu... Ja teraz stawiam na całkowite olewanie go. \"Cześć\" i tyle. No ewentualnie przekazanie ważnych informacji, ale nic więcej. Nie będzie buziaczków i przytulania na powitanie i pożegnanie. Ja też myślałam, że jestem durną babą, ktora wszystko interpretuje na swoją korzyść, bo jej zależy. Byłam pewna, że źle odczytałam jego przyjaźń, aż moi przyjaciele, wspólni znajomi, powiedzieli, że widzieli między nami chemię, że coś się dzieje. Czyli aż takiego złego zmysłu nie mam, skoro oni też to widzieli. Może wcale się tak nie wygłupiłam? Tak, to były szpilki, ale na szczęście był też beton, więc w ziemi w nich nie brodziłam;) Niby tylko grill, ale chciałam dobrze wyglądać:) A komplement swego czasu też zwalił mnie z nóg. Jak opowiedziałam o nim mojemu przyjacielowi, to on tez miał ubaw po pachy. Dziewczątko, nie wahaj się, tylko zorganizuj wspólne wyjście, a temu chłopakowi, który widzi wyprostowane włosy, daj szansę;) Ja też już nie stawiam na jedną kartę. Flirtuję, dobrze się bawię. Po co się ciągle zadręczać tym, o co chodziło przyjacielowi, z tego i tak nic nie wyniknie... Gdyby cos miało z tego wyjść, to by wyszło, wykorzystałby sytuację, kiedy powiedziałam mu wprost, że się w nim zakochałam. \"Dziwnie się z tym czuł\", to wszystko wyjaśnia, tylko że ja nie umiem o nim zapomnieć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mohito, ja jestem z 27,03,89 :) Czyżby ta sama data i ten sam problem? Biedne Baranice;) Ale może nam się jakoś szczęśliwie ułoży:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oooo proszę!!! hehe a o której godzinie sie urodziłas wiesz?:D Ciewaka jestem kto starszy:D hehe No to widzę, że poszalałaś...!:D w odpowiedniej tonacji! I bardzo dobrze.. nich teraz sie pomęczy myślami, niech trochę pożałuje może wkońcu się opamieta!:) A co do mojego... chyba dziewczyny rezygnuję...:(... Pisałam wam wszystko wiec wiecie jaka była sytuacja... aaa dowiedziałam się, że moja koleżanka(stosunkowo nie dawno poznana, ale lubimy się i mam nadzieje ze nic tego nie zmieni) pisze z nim...ona to typ dziewczyny, która pisze z każdym i kilkoma naraz... wliczając do tego to, że nawet z tymi samymi co ja.... w 1 bylam strasznie \"zakochana\" już miało coś byc ale nie wyszlo..ona z nim pozniej pisała ten 2 to starszy ode mnie sporo nawet..ale poprostu podziwiam go i kiedyś z nim tak na poważnie rozmawiała... takiego kolesia jak on to naprawdę pół kontynentu trzeba szukać! 3 to koleś(masakra dalej mi muli!) ktory kiedys z nia pisał ale nic... a pozniej on do mnie... no i teraz ten 4....nasz wspolne kolezanki robią obchod dla mnie i sprawdzaja co i jak.. sama z nia tez rozmwiam dużo... nie chce zeby ten tez byl \"jej\".... jak to mowia do 3 razy sztuka a nie do 4.....niby tylko rozmawiają....ale od tego przeciez sie zaczyna.... i w ogole dochodze do wniosku, że on w ogole nie jest mną zainteresowany...:(.. co z tego jakies wgłupy skoro oboje jesteśmy dostepni na gg i nic...... ;(((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lidiena-> No to dobrze, ze byl tam tez beton, hahahha! bo wyobrazilam sobie, ze zapadalas sie w ziemie w tych szpilkach. :P A to by seksownie nie wygladalo! ;) :P Wiesz, mysle, ze ten Twoj wybranek mial markotna mine, bo nie podobalo mu sie to, ze ma rywali, ktorzy prawia Ci komplementy, baaa, na dodatek widac bylo, ze Ty sie z nimi swietnie bawisz! :) Moze ta metoda zadziala? Tylko moze nie olewaj go non-stop, bo jeszcze facet pomysli, ze w ogole wszystko stracone... Badz dla niego mila, ale mu nie nadskakuj! :) Co do tego goscia, ktory widzi moje wyprostowane wlosy :P to on jest wlasnie w grupie mojego wybranka. To NIE jest ten sam gosc ktory powiedzial, ze po kursie przysle mi maila, zebysmy mogli sie dalej widywac.Ten z grupy mojego wybranka tez mi prawi czasem komplementy, ale to jest raczej taki gosc co z wszystkiego robi sobie jaja, sypie zartami jak z rekawa, jest smialy. Jak podczas lekcji opowiadam im cos o sobie, np. o moich pogladach na pewne sprawy, on potrafi glosno z usmiechem powiedziec:"Jestes cudowna dziewczyna", hehehehe, a ja zawsze sie wtedy zaczynam smiac. :) No ale ten gosc nie proponuje mi nigdy wspolnego zjedzenia lunchu, nie dazyl do tego zeby mi dac swoj nr tel. ani nie prosil o moj, wiec o zadnej szansie nie moze byc tu mowy. :) Lubie go bardzo, no ale... nie czuje do niego zadnego pociagu, mimo ze chlopak brzydki nie jest, ale przystojniak jakis z niego tez nie jest...Ot, po prostu sympatyczny, wiecznie usmiechniety gosc.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja się urodziłam o 23:15.:D Ty pewnie będziesz starsza;) Nie odpuszczaj sobie, co najwyżej unikaj go. Niech go to skłoni do myślenia. Opieram to na zasadzie:"Żeby coś docenić, trzeba to stracić, by to odzyskać trzeba się zmienić". Na mojego to działało przed wyznaniem. Coś mi się w jego zachowaniu nie podobało, to go olewałam, wtedy myślał, myślał, przepraszał i próbował coś z tym zrobić. Im potrzebny jest zimny prysznic. Ja swojemu nie odpuszczę, to on ma zrobić krok, nie ja. A Ty nie odpuszczaj, bo każda z nas musi walczyć o swoje szczęście, ono nie zostanie podane na tacy. Jak się komuś podobamy, to oni nam się nie podobają, bo brakuje magii, jak jest chemia, to o nią walczmy. A co do GG. Ileż to razy do siebie nie pisaliśmy... Czasami jednej i drugiej stronie głupio się odezwać, bo boi się, że tamta nas zleje, nie odpisze, albo odpisywać będzie 15 minut, albo pójdzie na opcję niewidoczny. Nie poddawaj się:) Ja też się często fochałam, że nasza koleżanka z nim pisze, ale nie ja. Wtedy sama do niego pisałam, nie ma co się bać... Jak nie odpisze, to też sporo o nim mówi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MyMohito -> Nie bardzo rozumiem, czemu chcesz rezygnowac...dlatego ze Twoja kolezanka z nim pisze??? I co z tego, ze ona z nim pisze?? To nie oznacza od razu, ze ona sie mu podoba!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MyMohito -> A z drugiej strony troche Cie rozumiem, bo z 2 tygodnie temu moj wybranek opowiadal podczas lunchu swoim kolegom, ze jakas typiara z ich firmy napisala do niego na facebooku... Ale sie wkurwilam! Ale nie dalam po sobie tego poznac! Ale potem jak szlismy razem na gore po moje rzeczy a potem on mnie odprowadzal na dol, to przeszlo mi, gdy widzialam, jak na mnie patrzyl... ;) A poza tym ktos madry powiedzial mi:"Nie przejmuj sie jakas laska, ktora byc moze jest zdesperowana pusta panienka. Juz sam fakt, ze ona do niego napisala na facebooku a nie on do niej o czyms swiadczy. Zreszta i tak nie masz na to wplywu.Co ma byc to bedzie.A ta laska wcale nie musi mu sie podobac ani pod wzgledem wygladu, ani pod wzgledem charakteru czy sposobu bycia". I Ty mysl tak samo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To daj szansę temu, który chce Ci maila zostawić:) Ja też daję szansę sobie i innym. Może oni nam naprawdę nie są przeznaczeni? Po co latami czy miesiącami tkwić w nadziei, że może kiedyś... Moim zdaniem zrobiłam wszystko, co mogłam w naszej relacji. On zna moje uczucia, teraz ruch należy do niego, a ja narzucać się mu nie będę. Nie będę z nim też gadać jak dawniej, bo nie chcę cierpieć i nie chcę znowu żyć na huśtawce, że on mnie chwyta za rękę, chodząc ze mną po odzieżowych, czyli może mu zależy, a za chwilę martwić się tym, że mnie olewa w dniu jakiegoś święta czy też urodzin. Myślę, że to jest ten moment, kiedy on ma się sprecyzować. Pamiętacie "Miłość w czasach zarazy"? Tam Florentino latami czekał na Ferminę. Ja nie uważam, że tak należy postępować. To chyba nie jest najwłaściwsza droga. Bo przez lata żyje się złudzeniami, że może kiedyś... A szczęście mija nas o krok, a my go nie zauważamy. Tak żałuję, że wcześniej nie zwrócilam uwagi na swojego kolegę, widzę, że on ma coś, czego tamtemu brakuje. Pewność tego, co czuje, zdecydowanie, pamięta o ważnych dniach, o urodzinach, złożył mi życzenia z samego rana jako pierwszy, okręcił dookoła. Ideał, także z wyglądu, mój typ zdecydowanie, ale to nie jego kocham. Nie można się zakochac na siłę... Ale można dać szansę innym, na poznanie, może akurat zaiskrzy... A ja wciąż tamtego kocham. Ale nie mam już prawie nadziei, że coś z tego będzie, choć jego zachowanie dało mi dzisiaj sporo nadziei, to myślę, że skończy się tak jak zawsze... Może zaproponuj temu swojemu, że po zajęciach też będziecie utrzymywać kontakt, bo podczas tego kursu bardzo wiele dały Ci jego tłumaczenia pewnych zwrotów po włosku i w ogóle lubisz jego poczucie humoru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja 8:30:D No w sumie masz racje...zoabczymy jak to będzie, moja przyjaciółka stwierdziła ze ONa z NIm nie bedzie, bo z nią tak jest, że popisze, popisze ale nic z tego nie wychodzi, lubi poprostu pokrecić... Ok. NIe poddam sie! Najwyżej poczekam trochę. Tylko boję się, że jak zaczne go tak "olewać", żeby sam się zainteresował, to on też odpuści... ale! chociaż coś mi sie przypomniało...! Na tym ostatnim ognisku z tym noszeniem na rękach.... to ja sie w ogole nie odzywałam do niego! Olałam go ciepłym moczem.... raz tylko z 5min gadalismy tak od niehcenia z mojej strony i poźniej poszła z tą ÓW dziewoją poplotkować.. a potem były te wygłupy z koleżankami 2 i kolegą.. i nawet ja wam to opisywałam to sama napisałam, że wszyscy zobaczyli jak sie dobrze bawimy itp to im sie tez zachciało i wtedy podleciał.... ale wydaje mi się, że metoda olewania i świetnej zabawy jest poprostu fenomenalna..albo ja gadam jakieś głupoty i mam zwidy.... P.S. w sumie aż tak świadomie go nie olewałam, bo szukałam kontaktu i zerkałam na niego ale stwierdziłam, że nie bede marnować takiej imprezki. Lidienie- no to interesująco musiało byc! i fakt.. szczęscie z tym betonem... bo jak nie... to ojj cieżko twoje szpliki widze:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja też się przyłączę
No dziewczynki, cóż za rozkwit topiku:) Będę musiała się jakoś zagłębić w te Wasze tutaj wypowiedzi, bo chwilowo nie ogarniam:) Widzę, że zaczęłyście analizować sprawę zodiaku.... no więc... Ja jestem Wagą, mój facet jest Bykiem, mój "przyjaciel" jest Strzelcem, a jego kobieta Koziorożcem. Ogólnie porozumienie Wag i z Bykami i ze Strzelcami jest dobre, tak, że nie dziwię się, że z oboma się dogaduję. Niemniej przy tej okazji, że mój synek jest Strzelcem, czytałam horoskop iiiiiiii... podobno mają nieokiełznany tmperament (podobnie jak byki), ale mają skłonność do romansów i wielożeństwa.... Dziewczątko, co do czajenia się... cóż ten "mój" ma niespełna 34 lata. WIem, to nie czterdzieści, ale też nie dwadzieścia..., dlatego pozwoliłam sobie na komentarze, że jak widać (na niejednym przykładzie) faceci i w tym wieku bywają dziwni... W ogóle dziwnie... wpadł dziś do mnie uśmiechnięty od ucha do ucha, mówiąc, że lata jak w ukropie i że od godziny jest w firmie, a nie zdążył nawet dojść do swojego pokoju. Zrobiwszy zatem wszystko co musiał i spotkawszy wszystkich, których musiał, dotarł wreszcie do mnie, dał mi jakieś papiery i powiedział, zupełnie bez najmniejszego zająknięcia: No to co?, to zapraszam Cię na herbatę... Poszłam. W ferworze nie wiem czego, usiłował zamknąć mój pokój kluczem od swojego, no jakiś ogólny szał. W międzyczasie zadzwoniła do niego jego kobieta, żaląc się, że coś ma jakieś problemy z wodą. Rozmowa miła, aczkolwiek błyskawiczna. Pijemy szybką herbatkę, rozmawiamy o głupotach, o sprawach domowych i ja nagle mówię, że mam problemy z ogarnięciem domu, z nieustająco odnawiającą się górą papierów itd., na co on mówi, że myślał, że z jego kobietą pod tym względem jest coś nie tak, ale skoro odnąjduje tu wspólny mianownik, to wszystko w porządku!! No szok. Pożalił mi się w międzyczasie, że ma BMI za wysokie i cholesterol nie dobry, a "to już z górki - 34 lata"... cóż..., stwierdził, że mam wspaniałego partnera, skoro o wielu sprawach domowych nie muszę myśleć itd. Tak naprawdę uściślając sprawę oboje jesteśmy w związkach małżeńskich. Kiedyś jakoś tak zeszło na sprawy żeniaczki. Miałam iść na wieczór panieński mojej kumpeli, o czym mu opowiadałam i mówię, że już bardzo długo są ze sobą - 8 lat. Na co on mówi, no i w sumie to już wypada nawet się ożenić, prawda? Na co ja, że tak i jeszcze głupio dodałam, że czasem bywa i tak ztym tak długim chodzeniem, że chodzi się latami, a po roku małżeństwa jest rozwód. Na co on mówi, że w jego przypadku tak nie było. Jak się okazało, on ze swoją żoną też chodził 8 lat. Więc pytam, kiedy się ożenił, a on na to, że w 2007 roku, a zaraz mówi, nie nie w 2007, w 2006 w lipcu... Też mi trochę ręce opadły. To przecież niecałe 3 lata, a gościowi już się myli?? Tak w ogóle, to ciekawej się bardzo dowiedziałam rzeczy dziś od niego. Twierdził, cytując za kimś i zgadzając się z tą osobą, że kobiety stworzone są do rodzenia dzieci... Ciekawe, że mówił to ktoś sporo starszy ode mnie, którego żona jest sporo starsza ode mnie, a dzieci nie mają... Twierdził też, że bez względu niemal na wiek (w tym sensie, że obojętne jak młody) to dziewczyna staje się Panią, wówczas gdy urodzi dziecko. Szczerze mówiąc, nie wiem skąd on nabrał takich frazesów, ale ja się osobiście z tym nie zgadzam:) Popołudniu miałam sprawę do niego, napisałam smsa i przy okazji napisałam, jakoś czułam potrzebę pożalenia się, że mój synek się rozchorował. Natychmiast oddzwonił, pocieszając mnie, mówił, że jest mu przykro z tego powodu i że ma nadzieje, że Mały szybko wyzdrowieje. NIe wiem, może on chce być moim przyjacielem tylko, a wychodzi dziwnie. Przecież bardzo otwarcie mówi o swojej żonie i nawet chwali mojego męża, a z drugiej strony nie wiem... Dziewczyny, Wasze wszystkie sytuacje są znacznie zdrowsze od mojej. Moja jest dziwna i nie dotyczy tak naprawdę prawdziwego zdobywania, czy to ze strony mężczyzny, czy kobiety. Ta moja sytuacja to coś, co istnieje "mimo wszystko". Jak to nazwać?? Sama nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mohito, ja miałam identycznie. Moja koleżanka z liceum ciągle do niego pisała, próbowała go sobie zainteresować. Szlag mnie trafiał, gdy to widziałam, ale gdy ona szła na bal wydziału, a ja palnęłam, że nie idę, a on stwierdził, że w takim razie on też nie, to poczułam w sobie radość:) Ona zrobiła mu o to dziką awanturę, a on nie wiedział, o co jej chodzi i się na nią wściekł. Kiedy indziej ją olewał, ale nie mnie. Ona go kiedyś nawet wodą w żartach psikała, ale wtedy podszedł, żeby mi w czymś pomóc.Wtedy do mnie dotarło, że to on musi dokonać wyboru i go dokonuje, więc Mohito, do dzieła:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak pisałam wcześniej lidiena masz racje i to cholernie wielką racje...! i dziewczątko to co napisałas też ma sens... ...ale jeśli ona ma coś takiego o czym ja nie wiem czego ja nie mam ... albo już sama zgupiałam... nie jestem w jego typie? w sumie mamy pare podobnych cech... Ale moim skromnym zdaniem on cieszy się za dużym powodzeniem.. tzn... jest ładna i tak dalej.. ale nie wydaje mi sie zeby była aż taka zajebongo....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też zauważyłam, że on lubi być olewany. Im więcej go olewam, świetnie się bawiąc z innymi, tym on bardziej się stara. Jak byłam zła o tę koleżankę, to udawałam, że go nie widzę, za to z resztą śmiałam się i bawiłam w najlepsze. Oni muszą widzieć, że nas nie mają, wtedy zaczynają walczyć, budzi się w nich zdobywca i zaczynają działać. W przeciwnym czasie traktują nas jak zabawkę, którą się już ma na półce. Nie trzeba się starać, bo i po co. Muszą czuć zagrożenie. I takie małe pole łowne mu zorganizuję. Owszem, będę się z nim witać:"cześć", ale nic więcej, za to się porządnie pobawię z resztą. To w ogóle nie jest trudne, bo ja naprawdę mam towarzyską naturę i lubię żartować, wygłupiać się, a przyjaciele i znajomi z roku tacy właśnie są.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) noo doobra bede walczyć jak lwica o swoje:D też się przyłącze--no musisz znacznie czesciej wpadac!! bo dużo sie dzieje. Teraz co opisałaś to typowo przyjacielskie zachownie z jego storny.... naprawdę akurat tu nie widzę nic nadzwyczajnego może trochę z tą herbatką tak bez zająkniecia i kluczem ale poza tym w porzadku sie zachowuje... ale zobaczymy co nastapi na dniach...jak to mówią niech chwal dnia przed zachodem słonca...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I ja się przyłączę_ Może on po prostu poszukuje matki dla swojego dziecka, bo z żoną go mieć nie może? Ja naprawdę nie wiem. Trudno ich rozgryźć, ale skoro takie teksty padają z jego ust, to może poszukuje młodej, płodnej kobiety, a wie, ze masz dziecko, czyli się nadajesz, ale z drugiej strony masz też męża. Mój mi zawsze powtarzał, że będzie wspaniałym ojcem, że bardzo lubi dzieci etc. Aż dziwnie się z tym czułam, bo ja np. nie myślę o macierzyństwie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oczywiścide jak lwica w tym sensie... ze nie odpuszcze go... oberwacja i wszytsko pod kontrola...ale przy spotkaniach olewanie:) niech sie strzelec wykarze.... wiecie co zauwazyłam ze tu wszystko kreci sie w okol samych byczkow, baranow, strzelcow, blizniakow i wagi cos pominełam??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a fakt pominelam ten wątek o "kobiecie stworzonej do macierzynstwa" może faktycznie nie może miec dzieci z zona a bardzo by chciał... ciezko to ustalic... może przy pierwszej lepszej okazji.. takiej luzniej zapytaj co miał na mysli, chyba ze uwazasz to za nie konieczne:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja też się przyłączę
WIecie co, jak tak czytam, to muszę Wam jedno powiedzieć. Z moim mężem nie miałam takich zawirowań, jakie opisujecie. Jakoś szło harmonijnie. Nikt nikogo nie olewał, nie było takich podchodów. Jakos było tak jasno i w ogóle. Raz chyba było jakoś tak na ostrzu noża, że nie wiadomo było o co komu chodzi, ale szybko się wyjaśniło. Tak sobie czasem myślę, że może warto stawiać na tych nieco mniej pokręconych gości??:) Mohito, tak, jego zachowanie było OK. Co prawda trochę dziwnych rzeczy poopowiadał, ale ogólnie luz:) Na dniach będzie spokój, bo on wyjeżdża na 4 dni na delegację, tak, ze wraca dopiero w poniedziałek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×