wszystko sie zmienia po jednej kłotni?

Ot-zakochałem sie w przyjaciółce-długo o nia walczyłem, urwał nam sie kontakt, po roku znów sie spotkalismy i ... to ona zaczeła walczyc o mnie. Jestesmy rok juz razem, oboje mamy po 21 lat. No było cudownie, zakochałem sie jak głupek-no dnia nie mogłem bez niej wytrzymac, starałem sie spotykac codziennie, nie potrafiłem sie od niej odkleic-ciagle przytulałem, całowałem-jej to sie podoba, sama jest mniej uczuciowa odemnie ale mnie kocha i uwielbia gdy jestem blisko. Sam czasem zastanawiałem sie czy jej sie taki nadmiar nie znudzi(ale i tak nie potrafiłem zapanowac nad sobą)-ona twierdziła ze nigdy,i che bym był ciagle przy niej etc. -i tak sobie sielanka trwała. Ostatnio sie pokłócilismy o jakas pierdołe. Potem wszystko było ok, zreszta wczesniej tez czasem sprzeczki sie zdarzały ale zawsze zaraz sie godzilismy i po godzinie znow było ok. Tym razem cos sie zmieniło. Sam nie potrafie tego okreslic ale przestałem zachowywac sie jak wczesniej. Nie mam ochoty spotykac sie z nia tak bez przerwy, coraz czesciej mam dosc albo sie nudzę, widze ze ona jest zdziwiona zmiana mojego zachowania a ja sam nie potrafie go wytłumaczyc-co robic ?

mysle, ze podswiadomie czekales, czekasz jednak na jakies podobne sygnaly z jej strony, a ona nadal sie nie zmienia...i zaczyna cie to po prostu juz nudzic jak i jedzenie codziennie szynki ze swiezym chlebem...

Musisz sięgnąć do podręcznika co mówi o tym, ja myślę że to chemia.

Moze. Moje zachowanie sie zmieniło ale nadal chce z nia byc i nie szukam innych wrażeń.