Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Chyba jestem już ogłupiała...

Jeśli mężczyzna mówi... to co to faktycznie oznacza??????

Polecane posty

Gość Megaanka
Może i ma, i co z tego - nie wolno Jej tam pisać? A ja się cieszę, że powstał ten wątek, bo wreszcie mogłam pogadać o sprawach, których nawet matce, najbliższej przyjaciółce nie mogę powierzyć (bo zna osoby dramatu) a zwłaszcza mężowi.Na prawdę trudno się żyje, nie mogąc się nikomu zwierzyć z takich problemów! Ja, dzięki temu, że jest ten topik, mogłam wreszcie spojrzeć na sprawę z pewnego dystansu, zobaczyć ją w innym świetle, zrozumieć pewne swoje zachowania i nieco ochłonąć - bardzo mi to było potrzebne, dzięki! Poza tym nie czuję się już taka wyalienowana ze swoim nieszczęściem, a pewne zachowania mojego znajomego są dla mnie czytelniejsze, jeżeli znajdują potwierdzenie w podobnych działań innych facetów. Teraz mam mniejsze podejrzenia o halucynacje, zwidy oraz nadinterpretację jego zachowań ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosia 432
ja tez z nikim nie moge pogadac o tych sprawach o swoich uczuciach więc też sie ciesze ze znalazłam ten wątek, ze jest ktoś kto mnie wesprze, kto zrozumie ze mi cięzko i ze nad uczuciami nie zawsze można zapanować Trzymajcie sie dziewczyny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba jestem już ogłupiała...
Co do mnie i pisania pod różnymi nickami. Rozejrzyj się. Tematy o podobnym zabarwieniu (nie tylko tym) rosną jak grzyby po deszczu. Aż się sama dziwię... Gosiu, cieszę się, ze ten topic choć trochę Ci ulżył. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że jest to temat, co do którego ciężko zwierzyć się komuś bliskiemu. Współczuję Ci. Trzymam kciuki za Ciebie, żebyś jak najszybciej się pozbierała. Myślę, że to wszystko zaszło zbyt daleko (pewno podobnie jak u mnie), dlatego jest jak jest. NIe mam innego pocieszenia dla Ciebie, jak to, że musisz jego decyzję uszanować i starać się myśleć o nim jak najmniej... Megaanka, chwilami jak czytam Twoje wypowiedzi, to naprawdę aż mi włosy stają dęba. Używasz nawet takich samych określeń co do swoich odczuć jak ja. Ja też ciągle posądzałam się o zwidy, omamy i halucynacje. Ja też się cieszę, że mogę tu porozmawiać, podzielić się swoją sytuacją i myślami. Megaanka, jeśli możesz to opisz jeszcze te Wasze relacje jeśli możesz. Też chętnie skonfrontowałabym to z moją własną sytuacją. Mam na myśli przede wszystkim zachowania Twojego przyjaciela, jego słowa. Zachowanie jest najtrudniej rozszyfrować, gdyż z jednej strony wydaje się być jasne, a z drugiej... w naszej sytuacji wydaje się to być wręcz nieprawdopodobne. Stąd u nas chyba podejrzenia samych siebie o omamy:) Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Megaanka
Dobrze - sama tego chciałaś :-) ;-) Poznaliśmy się pół roku temu, wcześniej mieliśmy tylko kontakt telefoniczny - zawodowy, ale już wtedy potrafiliśmy gadać przez godzinę, jakoś się tak samo nawijało! Chociaż skończyliśmy inne kierunki studiów, moim hobby jest to, czym on się zajmuje zawodowo i w czym jest świetny - co kilka razy doceniłam komplementem i to mnie chyba pogrążyło ;-), z drugiej strony on świetnie zna się na mojej dziedzinie i potrafi być bardziej pomocny niż koledzy po fachu oraz mój szef (dobrze, że szef nie widzi, co ja tu wypisuję! ;-) ) Robi to intuicyjnie, jakimś siódmym zmysłem wyczuwa, z czym mam problem i jak mi pomóc. Jest szczery, bezpośredni, i raczej asertywny, ale jest jeden wyjątek - jak chwalę go za coś, a czasami muszę ;-),to milknie i zachowuje się jak zawstydzone dziecko. Dziwne, bo poza tym jest raczej rozmowny i z reguły próbuje mnie zagadać na śmierć - zwłaszcza o rzeczach, które go fascynują, czasami o swoich dzieciach, o żonie oszczędnie, ale też mu się zdarza. Chociaż nigdy nie mówi o niej źle, zdarzyło mu się kilka razy zażartować, że jest pilnowany (po co to gadał?) No i poza tym cały asortyment: dyskretne aluzje na tematy seksualne, gierki słowne, maślane oczka ze źrenicami większymi niż tęczówki i wgapianie się w milczeniu, uśmieszek nie schodzący z gęby i teksty w stylu "ale się rozmarzyłem" - że niby tymi projektami zawodowymi, o których mi właśnie opowiadał, "niewinne" próby kontaktu fizycznego na zasadzie podstawiania kubeczka pod czajnik, który ja trzymam (mógłby postawić go na stoliku, a nie narażać się na poparzenie), sprawdzania na moim kompie, co tam ważnego robię (staje za moimi plecami, a ja nie wiem,gdzie się wtedy schować przez pięć minut), częstowanie czekoladką z papierka (mógłby położyć na stole) Niby normalne zachowania, ale zawsze ta opcja z najbliższym kontaktem fizycznym i naruszaniem tej "bezpiecznej" odległości ;-) Nie komplementuje mojego wyglądu, ale zawsze zauważy, czy mam na sobie bluzeczkę, czy sweterek, czy go właśnie zdjęłam, bo gorąca atmosfera i takie tam... No i najbardziej podejrzana sprawa: zachowuje się dużo bardziej na dystans w obecności naszych znajomych i jest wyraźnie spięty, gdy przebywamy razem z nimi, chociaż zna ich i kumpluje się z nimi dłużej niż ze mną. Poza tym bardzo dziwnie zareagował, gdy inny kolega namówił mnie, żebym z nim po coś wyszła na 5 minut. Najpierw pozwolił sobie na kąśliwą uwagę a potem demonstracyjnie wyszedł i musiałam go szukać po powrocie - bardzo mnie tym zaskoczył, bo zwykle się tak nie zachowuje. Mogłabym jeszcze długo wynajdywać różne dwuznaczne zachowania, ale nie chcę zanudzać. Dobranoc, pozdrawiam :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosia 432
witamdziewczyny Ale wam zazdroszczę ze ich macie a ja muszę pisać o nim w czasie przeszłym Dzięki za ciepłe słowa Też pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosia 432
u mnie kontakt był jeszcze bliższy niż opisuje meganka Z żartów sie zaczęło i tak już zostało Tez mi zawsze robił kawkę i przynosił, jak wychodził słuzbowo to wracał zawsze z batonikiem albo innym drobiazgiem dla mnie a raz jak zapomniał t jeszcze raz poszedł choc g nigdy nie prosiłam o te słodycze Dzielił sie wszystkim ze mną, jak zapomniałam sniadania to swoje mi oddał, na obiady chodziliśmy zawsze razem a jak wróciliśmy to tak śmiesznie mnie głaskał p brzuszku zeby sprawdzic czy się najadłam, czest mnie łaskotał jak byłam smutna t przytulał, jak za cs dziękował to całwał w pliczki, chwytał za rękę jak sie zwierzałam zeby lżej mi sie mówiło, jak zagladał do mojego kompa to mnie obejował... I tak z dnia na dzien to prysło... Smutno mi i mam trochę żal i zła jestem na niego bo teraz tak mnie traktuje jak by mnie juz zapomniał a chyba sobie na t nie zasłuzyłam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość megaanka
:-) Bo ja mam wrażenie, że jeżeli u nas dojdzie do kontaktu fizycznego, to będzie już jawne przejście do "innego" charakteru naszej znajomości. Nie mam na myśli oczywiście podania ręki na pożegnanie( które zresztą jest także dużo mniej formalne, a bardziej czułe, dłuższe i delikatne niż z innymi kolegami). Zresztą większość facetów nie ma w zwyczaju tak się żegnać z kobietą. Co ciekawe - z częścią znajomych witam się przyjacielskim pocałunkiem w policzek, z objęciem się - a nie ma to kompletnie żadnego podtekstu erotycznego, a tu wystarczy zwykłe podanie ręki i już jest chemia ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślarka
Przeczytałam wszystko.Jestem już o jeden etap dalej niż Wy.Tzn doszedł już kontakt fizyczny.Nie mam dla Was pocieszających słów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślarka
Dziewczyny jesteście wszystkie tu mądre ,elokwentne,inteligentne.Wiecie ,że to co robicie nie będzie stało w miejscu tylko jest to śliski grunt i taka znajomość rozwija się.Moja przedmówczyni napisała święta słowa.Granicą jest kontakt fizyczny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Megaanka
Może tylko takie pocieszenie, że jakby to było takie przykre do końca, to nie zachowywałybyśmy się jak ćmy lecące do świecy? ;-) A mogłabyś powiedzieć, czy Twoje kontakty ze znajomym wyglądały podobnie, zanim to się stało, czy widzisz jakieś zasadnicze różnice?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosia 432
ja jestem wśród was wyjątkiem bo u mnie nic już się nie stanie...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślarka
żadnych różnic! identycznie.te same zwroty ,te same słowa... Duży zakład pracy ,wspólne projekty.A teraz ...wciąż się dotykamy kiedy tylko możemy,całujemy się w windzie itp Wiele miesięcy bliskości ,"przyjaźni",ciepła to zrobiło.I tego się chce...to jest przyjemne i podniecające. Ale mamy mężów i nie każda z nas umie na dłuższą metę psychicznie sobie z tym poradzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Megaanka
Gosiu, może powinnaś się cieszyć? Chociaż domyślam się, co w tej chwili czujesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślarka
gosiu Ty się ciesz ,czas leczy wszystko,nie tkwisz w takim czymś będziesz zdrowsza ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Megaanka
Myślarko, to mnie załamałaś! Miałam nadzieję, że może to jednak trochę inna relacja była... No nic, życzę dużo siły!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślarka
siła potrzebna jest po to ,aby po takim czymś wrócić do męża i małego dziecka i normalnie funkcjonować a nie zawsze się da,podchodzi to pod schizofrenię... to jest igranie z własnymi emocjami ! i zdrowiem psychicznym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Megaanka
Tak, zgadzam się! Już tu gdzieś pisałam o rozdwojeniu jaźni. Ojejejejeje....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Megaanka
To może powinnyśmy teraz założyć wątek pt. Czy możliwa jest przyjaźń pomiędzy mężczyzną a kobietą, jeżeli ten mężczyzna nie jest gejem? ...Z oczywistą konkluzją na końcu :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślarka
I teraz każda z Was Dziewczyny powinna usiąść na słoneczku i się zastanowić czy udźwigne ewentualny romans.Jeśli tak to ok.Wasze sumienie ... Jeśli natomiast nie-proszę Was jak najmniej podtekstów ,spotkań sam na sam ,wyrównujecie znajomość do koleżeństwa.Siłą! Bo u mnie jest tak ,że jak mnie mąż dotyka widzę przed oczami Jego,nie życzę nikomu... Ja się wkreciłam i naprawdę przez błahe ,niby normalne relacje z przemiłym mężczyzną.. A żeby nie było -On nie zmienił się ,nie odwrócił,nie przestraszył się,też się wkręcił ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosia 432
wiem dziewczyny, macie rację Nie chciałabym doprowadzić do zdrady a z tego co was czytam doszłoby do niej , on widocznie myślał podobnie skoro zdobył sie na takie poświęcenie Tylko ja naiwnie myślałam że to ot tak bezinteresownie, że po prostu mnie bardzo lubi i sprawia mu przyjemność takie rozpieszczanie mnie... Tylko tak postawcie sie na moim miejscu - przychodzicie jutro do pracy a tu go nie ma i nie będzie A ja zawsze rano cieszyłam sie na samą myśl ze go zobaczę, lubiłam sie ładnie ubrać, ładnie pachnieć...a teraz... robie z siebie idiotkę bo pisze do niego a on odpisuje po dość długim czasie albo wcale Wczoraj napisał ze zadzwoni to pogadamy i do tej pory cisza...wnerwia mnie już....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślarka
Gosia masz to już za sobą,zdrada jest ciężka do udźwignięcia psychicznie a tu każda z nas jest od niej o krok ,z tym że ja już zdradzam obściskując się z kolegą z pracy bo on równie cudownie przytula jak rozmawia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Megaanka
Myślarko, dzięki za te słowa! Tak, to głos rozsądku, który w środku podpowiada mi to samo, ale czy mam na tyle silną wolę??? Słaba jestem :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślarka
ja jaka??? bardzo słaba ja tego chcę,sama od siebie Wy macie jeszcze czas,u mnie kwestią czasu jest łóżko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Megaanka
A mnie się wydaje, że pojęcie zdrady jest szersze niż pójście do łóżka, mam wrażenie, że zdradą jest samo zakochanie się w innym facecie, a łóżko to tylko konsekwencja tej zdrady. Tak więc już zdradziłam, a myślę tak dlatego, że wyobrażam sobie, jakbym odebrała "taką" przyjaźń w wykonaniu mojego męża. Po prostu załamka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślarka
pzepraszam muszę nakarmić dziecko powodzenia w batalii o SWÓJ SPOKÓJ ,pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosia 432
tak, ja też sie z nim obściskiwałam, żaliłam sie na rózne problemy a on przytulał, płakałam a on wycierał mi łzy...jakoś nie myślałam że to już zdrada, wmawiałam sobie ze to przyjaźń i ze nie robię nic złego Z jednej strony mi lżej że skończyło sie zanim do niczego nie doszło a z drugiej...ciężko bo tęsknię...Nie umiałabym postąpić tak jak on...faceci to mają jednak bardziej silną wolę Wiem ze on też sam ze sobą walczy ...ale jednak sie nie odzywa choć to nie w jego stylu bo normalnie to w środku nocy by sie odezwał jakby naprawdę w danej chwili nie mógł Mi by było łatwiej jakbyśmy choć od czasu do czasu pogadali, jakoś by mnie to napędzało, przynajmniej w tych początkach, ale jemu widocznie łatwiej tak....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Megaanka
Gosiu - zależy jakie było to obściskiwanie? Jeżeli przyjacielskie, z wypłakiwaniem się, to jeszcze nie zdrada. Jeżeli namiętne, z podtekstem erotycznym - to już coś caaaałkiem innego... Inna sprawa, że on mógł inaczej to widzieć, niż TY.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosia 432
Meganka, nie jeden raz to było, niby po przyjacielsku ale jak dołożyć szczególy które opisałam wyżej to nie da sie ukryć ze coś było między nami na rzeczy a ta przyjażń była tylko płaszczykiem bo zadne bysie nie zdobyło na wyznanie...No i ten jego krok z odejściem z pracy, też to wszystko tak dziwnie rozegrał, był bardzo czuły, mówił do mnie szeptem stojąc bardzo blisko...i tu zaskoczenie kompletne...do dziś mamy tylko zdawkowy kontakt choć obiecywał ze zadzwoni jeszcze tego samego dnia ,potem znowu i znowu i wczoraj też a dziś cisza Zapytałam go czy celowo mnie unika i nie chce kontaktu, bo chciałabym zeby to powiedział wprost,...ale oczywiście nie odpisał.... Aż mi sie płakać chce taka jestem zawiedziona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Megaanka
Przykro mi Gosiu! Wiem, że czujesz się okropnie. Brak odpowiedzi jest w sumie odpowiedzią potwierdzającą, że pewnie było to związane... Może się też zastanawiać, jak Ci odpowiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosia 432
ehhh...myślęże odezwie sie późnym wieczorem albo za jakiś czas i przeprosi na wstępie ze tak późno bo totalnie nie ma czasu (może i nie ma bo nawet w weekend spotyka sie z klientami) a potem doda że oczywiście ze chce mieć kontakt i mnie nie unika tylko...właśnie nie ma czasu I tak będzie w kółko Jak sie sama odezwę to odpisze coś wstylu:jak mija ci dzień? a z własnej inicjatywy to wogóle bo przecież nie ma czasu Niech sobie wsadzi w nos ten swój cenny czas...ale jestem zła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×