Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

jagoda369

jak to jest z tymi facetami na porodowce???

Polecane posty

Witam i pozdrawiam założycielkę i wszystkie uczestniczki topiku! 🖐️ A szczególnie serdecznie nasza wspanila połozna Żyrafę 🌻 :) Ja byłem i mam b. pozytywne wrażenia! Pożycie intymne nic na tym ni ucierpiało! Żona jest nadal dla mnie atrakcyjna i seksowna babką mimo ze oboje mamy już swoje lata. Ale w tej materi nie ma reguły…. Zachęcam do przeczytania artykułu Stanisława Bywalskiego ;) na ten temat: http://porady-poloznej.pl/porod-rodzinny-narodziny-z-tata/ Może pomoże on w podjęciu dobrej WSPÓLNEJ decyzji 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj facet tez bedzie przy mnie- nawet sobie nie wyobrażał, zeby mogło być inaczej. Jeśli będzie się gapił na moje krocze to zabiję- juz mu o tym powiedziałam więc ma świadomość:) Ogólnie bałabym się sama- w końcu jest mi najbliższą osobą, jakby co zawsze pomoże. A jeśli mężczyzna zmienia zdanie im bliżej porodu to najlepiej z nim pogadac, można ustalić, zeby był w tym pierwszym okresie, a potem się zobaczy- mało który chce potem wychodzić- jak już tyle pomogli :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rodzilam razem z mezem w kwietniu 2007. Tez stal za moja glowa, jakos to przezyl, choc byl przerazony. Trzymal mnie za reke. A moze to ja jego trzymalam raczej i zaciskalam swoja dlon na jego z bolu. Minelo juz ponad 2 lata. Nasze zycie seksualne? Nie ma go. Od porodu kochalismy sie moze z 5 razy. Pierwszy raz 3 miesiace po porodzie, kiedy wszystko u mnie wrocilo do normy. Potem jeszcze za jakis czas i znowu. Zmusilam go do szczerej rozmowy. Powiedzial, ze po porodzie sie zmienilam. :( :( :( :( I ze nie jest tak jak przedtem. Co ja mam teraz zrobic? A przeciez nie widzial porodu od strony waginy. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Jeśli będzie się gapił na moje krocze to zabiję- juz mu o tym powiedziałam więc ma świadomość" A to dlaczego???? Chcesz zostać wdową a dziecko uczynić pół-sierotą?? :P :classic_cool: To tak jakby zaprosic kogoś na mecz i zabronić mu patrzenia na boisko! :P Przeciez to bedzie centrum tego ważnego wydarzenia. Ja widzialem wszystko i byłem very happy i :classic_cool: :) Nawe wydalenie łozyska nie zrobiło na mnie wrażenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czarownica----> przwdopodobnie nie byl mentalnie przygotowany na to wydarzenie :( Macie problem.... Wspólczuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bywalec-No jakbym tego mojego ancymonka słyszała!!! Nie ma takiej możliwości. Decyzje podjęłam po obejrzeniu filmu z porodu!! Matko kochana! Koszmar! Jeszcze mi się trafił film z nacięciem- jak lekarz rozciął pochwę nozyczkami aż mi się słabo zrobiło. Ja tam wolę, żeby mój męzczyznę nie miał tego przed oczami :) A że on zawsze wszystko robi po swojemu musialam jakoś mu zagrozić, zeby się nie stresować czy patrzy czy nie zamiast skupić na rodzeniu :) A tak w ogóle to powiedz mi jako męzczyzna- czy Twoja żona była nacięta?? Czy to wyglada tak strasznie jak na filmach???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czarownica, a moze to wlasnie nie jest problem porodu ale tego ze od momentu kiedy dziecko pojawilo sie w waszym zyciu, cos sie zmienilo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o ranyyyyyyyyyyy
"znam takiego faceta co mowi ze jakby zobaczyl porod to nigdy by juz nie zadupczyl" I właśnie takich powinno się brać siłą na porodówkę:) Zeby juz nigdy nie zadupczyli:) Bo "majstrowanie" dziecka jest przyjemne, ale poród juz niekoniecznie, to dlaczego tylko kobieta ma cierpieć?? Niech facet też zobaczy, że to żadna frajda rodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niedawno był już podobny temat. napiszę jeszcze raz. na temat porodu rodzinnego rozmawiałam z mężęm od dawna, jeszcze zanim w ciaży byłam. nigdy nie chciał w tym uczestniczyć. mówił ze zemdleje i pożytku z niego nie będzie. ja mówiłam jakie to dla mnie ważne ale też nie namawiłam bo szanowałam jego decyzję. gdy poszedł ze mną na 1 usg i zobaczył maleństwo które we mnie rosło stwierdził ze chce być przy narodzinach jego najkochańszego serduszka :) na początku miał być tylko od skurczy partych później mial wyjść. jednak później stwierdził ze będzie do końca, ale mial stać za głową i nic nie widzieć. stało się inaczej. stał centralnie przed moim kroczemi i widział jak wychodzi synek. mówi że był to najpiękniejszy widok jaki kiedykolwiek widział!!! (sama nie wiem jak to mozliwe ale on zapewnia ze tak jest) w trakcie porodu bardzo mi pomagał. masował plecy, rozmawiał, przypominał o oddychaniu, zabraniał przeć gdy już nie moglam sie powstrzymać, cucił gdy traciłam przytomność...byl cudowny! bardzo mu jestem wdzięczna za to ze był tam ze mna w tak ważnym momencie. myślę ze dzięki temu nie mam wielkiej traumy po tym co przeżyłam. a co do życia intymnego...hmmmm powiem tak wiele się zmieniło...na lepsze. mąż jest bardziej czuły, delkiatny, namiętny. spogląda na mnie z taką miłościa i czułością jak nigdy wcześniej. i wręcz uwielbia sie ze mną kochać. także ja widzę same plusy obecności męża przy porodzie. ale tak jak zawsze powtarzam to jest decyzja DWOJGA ludzi, ŻADNE z was nie moze do NICZEGO nakłaniać, NIC wymuszać. tylko taka śwaidoma decyzja nie popsuje waszych relacji po porodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość strong men
no ja niestety nie bede wam wychwalal a wrecz przeciwnie musze wam powiedziec ze bardzo zle wplywa n apsychike meska i dalsze pozycie seksualne partnerow 1,wtret do seksu 2,zaden przyjemny widok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nigdy wiecej porodow rodzinnych. Uraz do konca zycia. Chcialem zonie przyjemnosc sprawic. Myslalem tez ze bedzie spoko okay. Nieeeee! nie polecam. Dupsko jak wiadro. dzis mam kochanke. ktora nie ma dzieci. a nz przyszlosc jezeli sie ponownie ozenie to bede marzyl zeby zona miala cesarke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o ranyyyyyyyyyyy
Widzisz Ferdynand jak to dobrze, że byłeś przy porodzie swojego dziecka:) Ja widzę (i Twoja Żona zapewne też) same plusy. Pozbyła się takiego śmiecia raz na zawsze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ile ludzi tyle opinii. Ja ze swoim mężem o tym rozmawiam, ale jeżeli nie będzie chciał rodzić ze mną, absolutnie nie będę miała mu tego za złe. Nie chcę, żeby widział mnie rozwaloną. Myślę, że najlepszym rozwiązaniem byłoby dla nas, żeby był ze mną w pierwszym okresie porodu, podczas skurczy i wielogodzinnego rozwierania, a gdy przyjdzie czas rozwalania i parcia, żeby poczekał na zewnątrz. W pierwszym okresie mi się przyda, wiadomo po co tam ma być ;) A drugiego okresu wolałabym żeby nie widział - lepiej dla jego psychiki. A będzie jak ma być. Witam Bywalca :) Wiesz na co czekam, mam nadzieję, że nie zapomniałeś ;) Pozdrawiam! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podnosze... piszcvie o Waszych przezyciach w trakcie porodu jak zachowywali sie Wasi partnerzy. Zapraszam zwlaszcza mezczyzn. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tytytyyuuu
podnosze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rodziłam razem z mężem, a też miałam wątpliwości... Kiedyś w przyszłości przy drugiej ciąży nie wyobrażam sobie rodzić bez Niego !! Przestałam przeć... totalnie waliło mnie co mówi położna... widziałam ją przez mgłe, chciałam spać, a nie rodzić :o ...a jak wiesz najważniejsze jest by słuchać i robić to co mówi położna czy lekarz! Ja jej praktycznie nie słyszałam, bo nie chciałam slyszeć. Byłam wykończona, a ból mnie dobijał w tym wyczerpaniu. Pamiętam tylko, że mąż po lewej stronie mówił i parł razem ze mną :D tylko jego słuchałam, liczyło się tylko to co On mówi, a On powtarzał po położnej :P jaja były niezłe... Urodziłam tylko dzięki temu, że był przy mnie. Rodziłam 8h, byłam głodna jak wilk, położna pozwoliła aby mój Ł pobiegł po gorzką czekoladę, biegł po termometr, masował mi plecy gdy skakałam na piłce, a bóle z krzyża jak dla mnie były gorsze od porodowych więc przydał mi się ten masaż bardzooo! Opowiadał mi kawały na początku porodu i wierz mi, że uśmierzały ból :D No OGÓLNIE moim zdaniem w tej chwili (ważnej dla Was) TRZEBA BYĆ RAZEM !! Przecinał pępowinę, robił zdjęcia gdy ważono małego. Jak o tym myślę to aż chce się rodzić drugi raz :P:P:P \"Widoki\" z czasu tych 8h w ogóle nie wpłyneły na Nasze życie sexulane... Powiem więcej - teraz jest lepiej :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cicha obserwatorka
Adresuję moją wypowiedź do wszystkich przeciwniczek i przeciwników porodów w towarzystwie męża. Czy gdyby stało się tak że ciężko byście zachorowały i były leżące, wymagały pielęgnacji i robienia higieny przez osoby trzecie, czy też byście tak łatwo usprawiedliwiły swoich facetów gdyby powiedzieli że nie nadają się do tego i oddali Was do jakiegoś domu opieki. Bo facet jest brzydliwy i pewnych rzeczy nie powinien oglądać i robić. Wiążąc się z drugą osobą przyrzekacie być razem na dobre i złe, w zdrowiu i w chorobie. Czym jest taki poród w obliczu często długoletnich chorób. Przecież on szybko minie, a szczęście i ładunek pozytywnych emocji w większości przypadków wynagradza wszystkie niedogodności. Zastanówcie się nad tym dziewczyny, bo w takich sytuacjach kiedy nie oczekujecie od swojego partnera jego bliskość w tak ważnej chwili dajecie im ciche przyzwolenie na to żeby kiedyś kiedy będziecie w potrzebie zwyczajnie porzucili Was samym sobie najczęściej odchodząc do innej kobiety...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez tak mysle
Co w przypadku choroby wymagającej poświecenia od faceta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cicha obserwatorka
Co w przypadku choroby wymagającej poświecenia od faceta? W takich przypadkach najczęściej facet bierze nogi za pas i ucieka gdzie pieprz rośnie. Kiedy okazuje się że dziecko jest chore to najczęściej też mężczyzna ucieka pozostawiając swoją zonę samym sobie. Najsmutniejsze jest to że opinia publiczna wcale nie oczekuje od faceta w tej sytuacji żeby poświęcał się dla rodziny, a od kobiety i owszem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiecie wiecie wiecie
obserwatorko-podpisuje sie pod Twoja wypowiedzią obiema rękami.Nie wiem na czym dla innych ma polegac małżeństwo,ale dla mnie na zapewnieniu wsparcia i poczucia bezpieczeństwa.Wiem,ze nasze mamy i babcie porod rodzinny mogą uważać za fanaberie bo od wiekow kobiety rodziły same.Ale teraz jest taka mozliwość i nie widze powodów aby kobieta ,ktora boi się porodu nie mogła liczyc na wsparcie ojca dziecka.A tatusiowie często swa rolę chcieliby ograniczyć do wytrysku.Moj mąż byl przy mnie przy 2dzieciątku,które ma się pojawić za miesiąc też będzie.Dla faceta to sprawdzian-dzis nikt nie wymaga aby mezczyzni szli na wojnę i umierali w męczarniach.Ale byc przy ukochanej kiedy ona cierpi straszliwie i dodawać jej otuchy to chyba niezbyt wygórowane oczekiwania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość musztarda to ok
ale nie każdy chce zyć tak, jak ty i inne opcje wchodzą w grę jak chociażby wspólny poród

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj dlugo rozmawialismy na temat naszego porodu i moj maz zdeklarowal sie ze jednak pojdzie razem ze mna i przezyjemy to obydwoje, najwyzej jak bede miala bole parte to wtedy wyjdzie na korytarz . :) Dziekuje Wam, bardzo pomogly mi Wasze wypowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cicha obserwatorka
>>Oczywiście, że tak, ale nie można snuć takich chorych teorii, że tylko mężczyzna, który jest przy porodzie, godnym jest zaufania, bo nie zostawi swojej żony w potrzebie. Musztarda, proszę Cię czytaj ze zrozumieniem!!! nie chodziło mi o to że jak mężczyzna jest przy porodzie to na pewno nie zostawi nas w chorobie, ale o to że jeśli dla mężczyzny bycie z kobietą swojego życia w momencie kiedy przychodzi na świat ich wspólne dziecko , to za wiele, to niestety trudno oczekiwać że zostanie z nią również wtedy kiedy będzie miała np: odleżyny[o wiele gorszy widok moim zdaniem niż poród] Oczywiście zdaję sobie sprawę że są kobiety które nie chcą mężczyzny przy sobie w momencie porodu, ale to jest już ich wybór i to one w tych momentach są najważniejsze, a nie brzydliwość ich męża Jeśli mężczyzna ciężko znosi widok krwi to po prostu niech wyjdzie z sali na ostatnią fazę porodu, ale do jasnej cholery, poród to nie 20 ostatnich minut kiedy dziecko wychodzi na świat, ale często wielogodzinny proces w którym ja na pewno nie chciałabym zostać sama. Tym bardziej że położnej nie ma z nami przez cały czas. To nasz mąż zna nas najbardziej i wie jakie są nasze potrzeby i na sali porodowej powinien być naszym rzecznikiem Takie jest moje zdanie i można się z nim zgadzać, lub nie, ale ja na pewno go nie zmienię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upppppppppppp
podnoszę,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam po wczorajszej nieobecności w necie 🖐️ Magda240777 ----> Akurat żona nie byla nacinana bp tp był drugi poród a po pierwszym podbno źle jązszyli i nie było potrzeby. Nie sadzę jednak by to ćoś zmieniło. Oglądałem wiele filmów z porodów. Kiedyś robilem eksperyment i puszczalem je sobie podczas jedzenia śniadania. Chcialem sprawdzić czy mnie nie zbrzydzi. Nic a nic!! Krew, śluz, płyny fizjologiczne, nawet odchody nie robily na mnie wrażenia. Kanapki z mortadelą smakowały mi tak samo jak podczas czytnia newsów (mam brzydki zwyczaj czytania przy jedzeniu jak jem sam) Wiesz film z porodu pokazuje na ogol tylko medyczną stronę tego wydarzenia. Ojciec towarzyszący narodzinom swego dziecka patrzy na to calkiem inaczej - z doza emocji i uczucia do dwoch najbliższych sobie osób - żony i dziecka. Dlatego rozumiem i podzielam zdanie męża agatki: \"...to najpiękniejszy widok jaki kiedykolwiek widział!!! \" I do tego wielka radość gdy maleństwo już jest!!! :) mała_agatka----> Podpisuje się pod każdym zdaniem Twojego postu! :) U nas jest dokładnie tak samo! Gdyby nie to że żony wczoraj też nie bylo w necie pomyślałbym, że to ona napisała! :D Żyrafa----> 🖐️ 🌻 :) Oczywiscie że nie zapomnialem. Ale po burzliwym okresie w zyciu zawodowym wpadlem teraz w jakąś niemoc tworczą... :( jeszcze sie nie zabralem do pisania. Ale podtrzymuję obietnicę - jak tylko napiszę porady-poloznej.pl dostaną jako pierwsze! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aaaa.... jeszczze do Magdy 24.... : Napisalaś: "Jeszcze mi się trafił film z nacięciem- jak lekarz rozciął pochwę nozyczkami aż mi się słabo zrobiło" Na filmie wygląda to może masakkrycznie ale: 1. Lekarz nie rozciął pochwy tylko krocze - skórę i tkankę ponizej szpary sromowej w kieunku odbytu. 2. Zabieg ten ma na celu zapobiec samoistemu pęknięciu krocza przy porodzie, ktore moze byc grożniejsze w skutkach. Bywa jednak nadużywany. Żyrafa na pewnowiel moze na ten temat powiedzieć. 3. Zabieg jest dokonywany w znieczukeniu miejscowym i rodzaca wcale go nie czuje a często nawet nie wie kiedy on nastąpił. Nie chcę powiedzieć ze oczekujące mamy nie powinny oglądać filmow z porodów ale trzeba brać poprawke na to co pisalem w poprzednim poscie. W istocie dla rodzącej nie jest ważne to co dzieje się w okolicy krocza i jak to wyglada bo na tego nawet nie widzi! Ważniejsza jest atmosfera, zachowanie personelu, poczucie spokoju, bezpieczeństwa i intymnosci. Pozdrawiam i życze spokojnego porodu! 🖐️ [kwiat}

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj maz byl ze mna przy porodzie chociaz ja nie bylam przekonana czy powinien. Ale on chcial od poczatku. Pomagal srednio, polozna o wiele lepiej potrafi masowac plecy, bo sie na tym zna :) Jego slowa pociechy mnie bardziej wkurzaly niz wspieraly, bo bolalo wsciekle i konca tego bolu nie bylo widac. Nie patrzyl mi w krocze, wiec nie dozlal urazu i nie zemdlal, ale przyznal jakis czas potem, ze to bylo niewesole przezycie i ze juz by nie chcial go powtarzac. NIe zeby doznal traumy, ale twiedzi, ze bezsilnosc, ktora sie czuje gdy ukochana osoba jeczy z bolu i wyczerpania a ty nie jestes w stanie nic zrobic, to nic fajnego. Nie namawiaj faceta na wspolny porod jesli on nie jest do tego przekonany, a przynajmniej pozwol mu wyjsc jesli bedzie to dla niego zbyt silnym przezyciem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×