Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

.Mia.

DOCIERANIE SIE W ZWIAZKU

Polecane posty

Jak to jest kiedy powstaje zwiazek. Ludzie najpierw zafascynowani soba lgna do siebie, jest magicznie... ale po pewnym czasie zaczynaja pojawiac sie roznice zdan, inne zapatrywania, poglady, gusta...konflikty... Jakie sa wasze doswiadczenia? Czy ta faza spiec, konfrontacji innosci pojawia sie w kazdym zwiazku i jak przez to przebrnac? Czy w ogole mozna przebrnac? A moze miedzy dwoma przeznzczonymi sobie osobami wszystko przebiegac powinno sielankowo? Pelna harmonia i porozumienie w kazdej dziedzienie, w kazdym temacie...? Zapraszam do dyskusji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
konflikty pojawiają sie zawsze - wiele czyników ma na to wpływ, nie chce mi się tu ich przytaczać, ale ludzie wtedy się prawdziwie kochają jak te kryzysy wspólnie przezwycięzają i xchcą oboje dalej iśc razem- proste acz prawdziwe jesli natomiast problemy kogoś przerastają, albo nie chce stawić im czoła to spieprza w imie "Nie Kocham i tyle"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w każdym zwiazku pojawia sie to \"docieranie\" - u jednych już po miesiącu wychodzą wszelkie różnice, w innym po roku, dwóch. I albo partnerzy bedą o siebie walczyć, szanować różnice, pokonywać przeszkody albo powiedzą sobie \"pa\" i poszukają kolejnego partnera. Tak to już jest. Pojawia sie problem, nagle pojawia się inna kobieta, inny facet i wszystko sie rozwala. Tylko nieliczni sa w stanie wytrwać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarno pomaranczowa
my poznalismy sie przez internet(ja północ on południe polski).potem spotkanie jedno drugie.za trzecim zamieszkalismy razem.pierwszy mc idealnie a potem....kłócilismy sie strasznie oboje bylismy bardzo zawiedzeni ale nie moglismy nic zrobic bo on sprzedał wszystko co miał(meble i te sprawy) by do mnie sie wprowadzic.odwrotu nie było.zaczelismy rozmawiac bo przeciez cos nas w koncu połaczyło.rozmowy ,tłumaczenia swoich zachowan i konkrety co libimy a co nie...trwało to dobre dwa lata pare razy mielismy sie rozejsc ale robiło sie coraz lepiej.za miewsiac bierzemy ślub,jestem w pierwszym mcu ciązy i niczego nam nie brakuje.dogadujemy sie super.kazde nauczyło sie panowac nad swoimi słabosciami.mozna sie dotrzec;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze zonaty
tylko pogratulowac mi i mojej zonie raczej sie nie udalo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jessy28
przede wszystkim zanim zdecydujesz się przysięgac przed rodzina i bogiem dozgonną milość temu jedynemu warto przed ślubem razem pomieszkac, bo wtedy bedzie wiadomo czy dwoje ludzi sie dotrze czy nie sa w stanie ze soba zyć i mieszkać.ja po dwoch latach wspólnego mieszania dotarłam sie z męzem, ale zanim to nastapiło- poleciało wiele cennych przedmiotów, (jestem straszna choleryczką) wiele przykrych słow, ale po kolejnych dwoch latach malżenstwa est już bez porownania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czarnopomaranczowa :) Podziwiam predkosc z jaka zdecydowaliscie sie zamieszkac razem. Ale to chyba musi swiadczyc o tym, ze wasza fascynacja musiala byc bardzo silna. Fajnie, ze udalo wam sie dotrzec :) Jak rozumiem teraz jest dobrze :) A na jakim tle pojawily sie u was konflikty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zlooo... u mnie wlasnie juz po miesiacu wyszly roznice, z pozoru niegrozne ale spowodowaly "rozlam".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Vampire, to fakt, w pierwszym momencie ma sie ochote skonczyc wszystko, powiedziec, "to nie ten". Ja niestety do tego typu naleze :o W sumie to po miesiacu nie zawsze sie wie czy to ten wlasciwy czy tez nie, wiec tym latwiej zerwac wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jessy28
czasem tak bywa, że szybko wychodzą róznice miedzuy dwojem ludzi, warto pracować nad tym, ale pamiętaj nic na siłę-czasem po prostu nie wychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jessy, ta fakt, czasem nie warto. Ja sie tutaj jednak zastanawiam glownie, czy w kazdym zwiazku, nawet tym, ktory jak najlepiej rokuje,pojawia sie ta faza "innosci" i wynikajacych stad konfliktow. Kiedy taka faza sie pojawia trudno sie rozeznac, czy te innosci swiadcza o tym, ze nie jestesmy dla siebie czy tez jest to naturalny etap zwiazku, ktory trzeba po prostu przejsc docierajac sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jessy28
wiesz ja uważam ,że w kazdym, aczkolwiek znam małzenstwo z długim stazem, gdzie knfliktów nie ma tylko dlatego ,ze mąż nie ma nic do powiedzenia w domu i siedzi pod pantoflem, taka trochę dupa nie facet:) ale w zdrowym , normalnym związku gdzie obydwie strony maja silna osobowość to nieuniknione.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze zonaty
do Mia ta faza ze cos nie poasuje pojawia sie przewaznie po slubie koscielnym bo po cywilnym ponad rok bylo wszystko ok tak bylo w moim przypadku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jessy28
ja sie klóciłam nieziemsko z obecnym męzem, wszyscy mowili "daj sobie spokój" wy się ciągle kłocicie nic z tego nie wyjdzie. Bycie razim to sztuka kompromisów , nauczylam sie tego a oboje bylismy uparci jak osły. Udało się, bardzo sie kochaliśmy, nadal kochamy nad zycie i dzieki temu pokonujemy wszelkie przeszkody. mamy teraz synka, najwspanialsze dziecko na świecie, i nie wyobrazam sobie, żeby przy nim się kłocić tak jak kiedys. teraz to drobne kilkuminutowe kłotnie, kiedys-tygodnie burczenia na siebie , spania na kanapie itd. wszystko przezyliśmy, czas cieszyc się soba, nie klocic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jessy28
kiedy jestes "wolnym strzelcem" i mimo starań nie wychdzi- nie warto się ludzić,że samo sie uloży, bo nie uloży, czasem lepiej odpuścić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na razie sie jeszcze nie staralam :p To nasza pierwsza rafa, o ktora sie potknelismy. Po 2 miesiacach znajomosci. Nie wiem co z tym zrobic. Wlasnie sie zastanawiam. Dlatego tu napisalam, zeby miec punkt widzenia doswiadczonych "zwiazkowiczow" :) Jestem wolnym strzelcem ale...juz nie najmlodszym ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jessy28
to co ,ze nie najmlodszym? to nie znaczy że masz trzymac mocno co się trafilo, tylko dlatego ze latka lecą. nie polecam, bo to nie przetrwa. Poza tym 2 miesiące to nic. W porownaniu z ponad dwoma latami. trudno ocenic cokolwiek po tak krótkim czasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niezaleznie jednak od mojego aktualnego problemu z dana osoba, zapraszam wszystkich, ktorzy maja na to ochote do wypowiadania sie w danym temacie dla naszego wspolnego "doksztalcania sie" w temacie by umiec polepszac nasze zwiazki :) Niekoniecznie musze tu byc osoba no 1 ;) To topik dla wszystkich zainteresowanych danym tematem a zwlaszcza SPOSOBAMI DOCIERANIA SIE. Mozna tu opisywac swoje doswiadczenia i sposoby wyjscia - przezwyciezenia kryzysow :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze zonaty, moze jeszcze nie wszystko stracone? Moze jeszcze uda wam sie dogadac? W koncu mieliscie wazne przyczyny, dla ktorych sie pobraliscie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babaznetu
takie docieranie się to ciężka sprawa, każdy chce postawić na swoim widzi przez swój pryzmat, co sprawia często, że może czuć się wykorzystywany lub iść na uległość itp itd, a dodatkowo przez kłótnie trochę się inaczej patrzy na swoją połówkę, po stanie euforii zaczyna się widzieć wady. Ja wtedy zadaję sobie pytanie czy pomimo wad chcę byc z taką osobą i w moim 7 lenim stażu do tej pory mówię tak. Ale czasem jest cięzko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To strasznie ciezkie...:( Nie wiem juz jak sie z nim dogadac...jestesmy po rozmowie...wyglada na to, ze to koniec...:( Natrafilismy na jakas rafe, ktora okazala sie nie do pokonania...to pierwsza taka rafa i wszystko o nia sie rozbil :( Dupa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
on jest DDA i latwo rezygnuje... boli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czy trzeba we wszystkim ustepowac, zeby zwiazek trwal? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Naprawde czuje sie pogubiona..;Nie wiem jak to udalo sie innym zwiazkom, ze przetrwaly trudne okresy. Nie wiem jak wy to robicie? nie wiem gdzie popelnilam blad?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja pamiętam, że te moje pierwsze związki pełne były kłótni o bzdury. Potem nauczyłam się w wielu sprawach iść na kompromis. I wydaje mi się, że związek jest udany, gdy obie strony to potrafią. Owszem często tak bywa, że nie da się znaleźć tego złotego środka, ale zawsze jest jakieś wyjście, tj. zauważenie tego, że dla drugiej strony jednak jest to ważne i odpuszczenie. Przecież pochodzimy z dwóch różnych domów, gdzie panują swoje zasady. Do różnych rzeczy jesteśmy przyzwyczajeni, różne są dla nas ważne. Różne rzeczy nam wpojono. Stąd wiele też spięć powstaje. Naturalna rzecz. A jak już kto "walczy" o swoje, to już inna sprawa;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babaznetu
ile razy ja myslalam ze to koniec, mi jest ciezko isc na kompromis i mysle ze jesli on nie chce zrobic wg mojego zdania to znaczy ze do siebie nie pasujemy lub ze lepiej sie rozstac. Teraz nabralismy juz dystansu i potem sie smiejemy (po klotni) bo on pyta czy juz sie w myslach pakowałam :) zawsze wydawalo mi sie ze stawianie sprawy na ostrzu noza to najwlasciwsze rozwiazanie, a tak nie jest. Warto podejmowac walke o związek, czesto staram sie z boku popatrzec na siebie i wyobrazic jak on mnie widzi... glowa do gory, jesli kochasz - walcz i czasem warto schowac dume w kieszen a zwlaszcza dla dzieci DDA jest to wazne - wyciagac reke i powiedziec przepraszam za klotnię ale nie za to co nam niedopowiada i wyrazic to jasno, co nas boli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cichy szept tu byla wlasnie taka sytuacja, ze dla mnie bylo cos wazne a on nie chcial pojsc nawet na najmniejszy kompromis. I nie mowie tu o jakijs drobnostce ale o dosc waznej sprawie..; Dyskutowalalismy, to nie byla wcale klotnia, ale on po prostu w ktoryms momecie ze wszystkiego zrezygnowal... ogolnie podobno to jest jego problem, jako DDA, ze szybko rezygnuje. Mnie nawet nie chce sie juz nic robic, zeby o to walczyc, bo jezeli dorosly facet nie jest w stanie wytrzymac psychicznie napiecia wyplywajacego z roznicy zdan to nie wiem czy zbudowanie czegokolwiek jest z kims takim mozliwe. ja jestem dojrzala kobieta juz i chcialabym budowac cos trwalego z mezczyzna, ktory nie opusci okretu przy pierwszej burzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
baboznetu 🌻 tylko ze my sie nie klocilismy: raczej dyskutowalismy; fakt, bylo napiecie, ale trudno nazwac to klotnia. ja probowalam mu wytlumaczyc swoje racje, on swoje, probowalam negocjowac, prosilam go, zeby zrobil to dla mnie bo jest to dla mnie wazne :( On jest strasznie uparty. Wie o tym. Ale nie potrafi ustapic. Moglam odpuscic, ustapic...na koniec odpuscilam..ale bylo juz za pozno. nie wiem czy go kocham, zbyt wczesnie jeszcze..lubie go, chcialam kontynuowac i zobaczyc...ale rozczarowalo mnie to, ze on tak latwo zrezygnowal... Babo :) ciesze sie, ze tobie sie udalo i ze piszesz o tym, dajac tym samym otuche, ze to w ogole moze sie udac, bo ja jak na dzis mam wrazenie, ze zbudowanie czegos trwalego graniczy z cudem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babaznetu
tez mam czasem wrazenie ze trzeba cudu ... ale wierz mi i ja nie jestem świeta, ciągle się czepiam, a to że nie pozmywane a to ze cos stoi nie trzeba i tak w kółko, zrzedziłam i ciągle niezadowolona, wiec ja bym sama siebie chyba szybko rzuciła :) ale przestaję i walczę, chociaz to fakt - u nas są kłótnie przez maxymalne pierdoły a nie ważne sprawy - a to ważne - skoro u ciebie tak jest. No i nasze docieranie następuje po 6 latach w tym 2 lata mieszkania wspólnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w sumie Babo masz szczescie, ze to trwa mimo wszystko; to jednak o czyms swiadczy chyba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×