Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

.Mia.

DOCIERANIE SIE W ZWIAZKU

Polecane posty

Gość Jessy28
cześć Mia , widze,ze nadal masz niedosyc informacji:)) bedzie dobrze,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jessy28
nie poddawaj sie :)chodzi mi o docieranie. Ale nie ustepuj bezwzgląednie to nie na tym polega zeby we wszystkim ustępować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze zonaty
do Mia niestety juz nie da sie tego poskladac nie po tym wszystkim co uslyszaalem od zony i jej rodzicow a wczoraj zlozylem wniosek w sadzie o ustalenie terminow spotkan z corka bo zona mi calkowicie ograniczyla

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość --skin--
A ja jestem z chłopakiem od prawie 4 lat i w sumie nadal nie wiem czy to ten jedyny... Właściwie nie kłócimy się często, ale jeśli już nam się zdarza to z reguły ostro. Martwi mnie ta sytuacja, bo mój chłopak jest bardzo wybuchową osobą, jak się wścieknie to się wydziera i czasami takie przykre rzeczy słyszę... Najgorsze jest to, że on zawsze wywołuje u mnie poczucie winy, odwraca kota ogonem. Zastanawiam się, jak to będzie jak zamieszkamy ze sobą, czy te kłótnie nie staną się wtedy częstsze i czy on nie zacznie sobie potem bardziej pozwalać z tym słownictwem. Póki co nie wyzywa mnie wyzwiskami, ale nie wiem co będzie jak będziemy razem mieszkać. Jeśli konflikty staną się częstsze, to jak rozpoznać, że to tylko docieranie się, które z czasem minie, a jak poznać, że jednak nie pasujemy do siebie i czas się rozstać... Dodatkowym problemem jest jeszcze to, że to mój pierwszy chłopak, zaczełam z nim chodzić mając 17 lat, a w tej chwili mam 21. Nie miałam żadnego innego wcześniej, nawet z nikim się nie całowałam. Kompletnie brak mi porównania. Zastanawiam się nad tym, jakby to było z kimś innym, ale z drugiej str boję się, że jakbym odeszła, to okazałoby się, że jednak z nim było mi lepiej i żałowałabym. Nie wiem co robić, czasem mam wrażenie, że to nie to, a innym razem, że jednak bardzo go kocham. Ale ta myśl jakby to było z kimś innym nie daje mi spokoju:/ Myślę, że wynika ona właśnie z tego braku porównania, że gdybym wcześniej miała jakieś inne związki na koncie, to wiedziałabym czy z nim to jest naprawdę to i czy to jest udany związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jessy :) Nie tyle mam niedosyc informacji, ile chcialabym pociagnac ten temat, rozwinac ten topik. Wydaje mi sie wazny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość --skin--
Może się ktoś wypowie w mojej sprawie?;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmmm...Skin...Trudno mi coś powiedzieć o Twojej sytuacji z prostej przyczyny - mój pierwszy związek i pierwsza miłość (która trwa do dzisiaj) pojawiły się, gdy byłam starsza od Ciebie...miałam 25 lat...Nie mam żadnego doświadczenia w byciu w długotrwałym związku, który rozpoczął się jeszcze w liceum... Mam znajoma parę, która zaczęła ze sobą chodzić, gdy mieli po 16 lat...Są w moim wieku (przed 30) i są już małżeństwem....Bardzo dobrze dobrali się pod względem charakteru - obydwoje "lelum polemum" , takie "ciapy" bez ambicji z minimalistycznym podejściem do życia...Może dlatego im się udało? :-P A jeśli chodzi o moje docieranie...Zamieszkałam z M po miesiącu znajomości...Był to skok na głęboką wodę...Duże ryzyko - nigdy nie mieszkałam z mężczyzną, ani On z kobietą...Docieranie było, i owszem, jednak nas uratowały rozmowy. Bardzo długie i szczere. Recepta na związek? Umieć ze sobą rozmawiać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jessy28
rozumiem. skin, nie chcialabym sie wymądrzać, ale mam wrażenie,że jestes młoda i że ten związek to jeszcze nie ten.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jessy28
rty nie masz zupełnie doświadczenia i porowniania. ja w wieku 21 lat mialam pstro w głowie w tych sprawach i nie myślalam na powaznie o związk. Poza tym facet który za mlody sie nie wyszumi , w wiekszości wypadków- ok. 30-tki lub poxniej wybucha-w roznej formie-np. zdrady. oboje powinniscie chyba wrzucić na luz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość --skin--
Dziękuję bardzo za odpowiedzi, fajnie, że ktoś się zainteresował moją sprawą:) Jessy28 - a dlaczego myślisz, że ten związek nie przetrwa? Chodzi Ci tylko o wiek? Mój chłopak jest ode mnie starszy, ma w tej chwili 24 lata. Przede mna miał kilka związków, no ale powiedzmy takich trwających 2 miesiące;):P Niedługo, ale zawsze coś, bo ja przed nim w ogóle nie miałam żadnego doświadczenia. I co masz na myśli mówiąc, że powinniśmy wrzucić na luz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość --skin--
Przepraszam, w tej chwili muszę wyjść, pewnie zajrzę tu później.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jessy28
nie zrozum mnie źle skin. ale osobiscie nie wierzę w takie związki , które zaczynaja się jak sie ma 17,18 lat, To moje zdanie, i nie znaczy że tak będzie na pewno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mia ---> :-) Jak nie tu, to gdzie indziej poklikamy :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MMc, tu mozesz opisac, jesli masz ochote dla wzbogacenia topikowego "ksiegozbioru" :p wasze docieranie sie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hehe Mia...toż by czasu i życia nie starczyło! :-D A tak poważnie...Wiadomo, co człek to inny charakter, sposób zachowania, bagaż doświadczenia...Docieranie się więc jest nieuniknione... A jak u mnie to wygląda/ło? Z jednej strony ja i M pod względem pewnych cech charakteru jesteśmy do siebie podobni jak dwie polówki jabłka, z drugiej - odmienność doświadczeń życiowych sprawia, że jesteśmy inni...To głównie na tym polu pojawiały się między nami konflikty - jedno drugiego nie potrafiło zrozumieć, spojrzeć na sprawę oczami drugiego...Przyznaję, że miałam mniej owych doświadczeń od M, gdy zamieszkaliśmy razem. Jednak z biegiem czasu, gdy sama zaczęłam je zdobywać, różnice między nami na tym polu zaczęły się niwelować. Bardzo dojrzałam przez lata bycia w związku z M, który stał się moim najbliższym przyjacielem i doradcą. Nasze docieranie się opierało się o długie i szczere rozmowy, które miały na celu m.in. "otworzenie mnie", jako, że byłam osoba bardzo introwertyczną. Wynikało to jednak z mojej przeszłości "rodzinno-domowej". Podczas rozmów z M sama zrozumiałam wiele rzeczy...dlaczego zachowuję się tak a nie inaczej? Czemu myślę tak a nie inaczej? Na dzień dzisiejszy obydwoje zdajemy sobie sprawę z przyczyn pewnych naszych zachowań...ja wciąż staram się zniszczyć resztki introwertyzmu, M stara się zapanować nad swoim usposobieniem choleryka...Wciąż docieramy się, ale najtrudniejsza praca chyba już za nami...Wiem, że możemy porozmawiać dosłownie o WSZYSTKIM, tak było od początku, choć mnie zajęło trochę czasu, zanim nauczyłam się bez skrępowania wyrażać na gorąco swoje myśli i uczucia...Przy M otworzyłam się, nabrałam doświadczenia, więc nasze docieranie się...zanika? Tak to czuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ile czasu trwal ten czas docierania sie (mniej wiecej)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem dlaczego niektorzy potrafia rozmawiac a inni nie ...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolorowa kokardka
Mia... to kwestia chcenia, czasem kompleksów "bo, co on/ona sobie pomysli jak sie do czegos przyznam", albo jest typ ludzi, co zawsze chce mieć rację... więc widząc, że coś nie po jego mysli, ucina rozmowę, bo nie będzie po jego myśli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mia, u nas trwało to przeszło 2 lata...teraz jest znacznie lepiej, ale przecież to nie znaczy, że nie ma nieporozumień, przecież jesteśmy dwiema różnymi osobami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kolorowa Kokardka witam 🖐️ Tak, to fakt. Sa ludzie, przekonani ze zawsze maja racje... eh... Tylko jak z takim postepowac? :( MMC - 2 lata...to dlugo :( eh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Długo, nie długo...To kwestia względna...wiem jedno - było warto :-) Czuję, że to Nim chcę przeżyć życie, i tylko w Nim widzę potencjalnego ojca mych dzieci...Co nie znaczy, że mi do tego śpieszno! Co to, to nie :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MMC, mam pytanie: a czy czulas to juz na poczatku waszej znajomosci, ze to wlasnie ON ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmmm...no więc, czułam, że COŚ jest na rzeczy już po tygodniu znajomości, inaczej nie zgodziłabym się po tak krótkim czasie zamieszkać z M :-) Zauroczyliśmy się sobą nawzajem praktycznie od razu. Zarówno dla Niego, jak i dla mnie, wspólne zamieszkanie było skokiem na głęboką wodę, ale pragmatycznie uznaliśmy, że tylko w ten sposób przekonamy się, czy do siebie pasujemy. Szybko zatem zaczęliśmy się poważnie traktować, obydwoje czuliśmy, że chcemy stworzyć stały związek. A kiedy poczułam, że to właśnie ON? Hmm...nie pamiętam :-P Jakoś tak, stało się, po prostu...Chyba po ok. 6 miesiącach, może 7 poczułam, że zaczynam Go naprawdę kochać...potem ten mój stan pogłębiał się, i pogłębiał...aż któregoś dnia zdałam sobie sprawę, że naprawdę mogę z czystym sumieniem powiedzieć, kocham Go i nie wyobrażam sobie życia bez Niego. Jednak zarówno u mnie jak i u Niego był to...proces. Przyznaję, że ja szybciej doszłam do tych wniosków :-) Poza tym, przedtem nikogo innego nie kochałam, więc cieszę się, że nagle na mojej drodze stanął M. Już zaczęłam się niepokoić, że coś ze mną nie tak - 25 lat na karku a o miłości to wiem tyle, ile z rozmów koleżanek :-P No, życie płata figle! :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pozwole sobie wkleic czyjac ciekawa wypowiedz znaleziona nainnym topiku: "Uważam, że kryzys w związku to normalna rzecz. A to czy minie i czy warto walczyć zależy od uczucia jakim darzy się para. Ludzie często się kłócą a mimo to się kochają i nie wyobrażają sobie życia bez siebie. W pewnym momencie związku przychodzi po prostu chyba takie uczucie przesytu, może znudzenia, jednak to właśnie jest dojrzała miłość. Pomyśl, z "innym" za kilka lat może być to samo. Doceń to wszystko co Was łączy. Te wszystkie dobre i złe chwile mają swoją wartość. Warto walczyć o miłość i nie rezygnować zbyt szybko, bo potem można załować i niestety może być za późno. Powodzenia i dużo siły w walce z kryzysami."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to bylo bardziej odnosnie kryzysow w zwiazku ale tez troche pasuje do tematu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naprawdę ciekawwy topik
ja nie jestem długo ze swoim facetem. ponad rok, za parę miesięcy prawdopodobnie zamieszkamy razem. ale nie jest tak różowo jak w filmach, musiałam nauczyć się kompromisu. To że denerwuje mnie jego religijność nie może wpływać na nasz związek. I to że jego mama tak z siebie kiedyś powiedziała do niego że nie chce mnie na synową - też nie może wpływać. Bo nie ja jedna mam głupią "teściową". I ogólnie trzeba zaakceptować odmienność drugiej osoby. No i czasem zastanawiałam się czy warto się pakować w ten związek i czasem mam chwile i o tym myślę. I w sumie nie wiem do czego to dąży. Trudno określić. Ja wierze że rozmową i kompromisem można wszystkie problemy choć w części rozwiązać. Ale obie strony muszą chcieć kompromisu. A nie wiem, czy mój facet jest w stanie mnie zawsze bronić przez swoją "bardzo tolerancyjną na inność innych" rodziną. Naprawdę nie znoszę jego okropnie fałszywej matki :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ostatniaa
tak, kompromis jest najważniejszy! nie ma innego wyboru gdy naprawdę chce się byc razem. ja i mój Mężczyzna mamy okropne charaktery - wybuchowi, czepliwi, konfliktowi, uparci. Tak naprawdę jest bardzo, ale to bardzo dużo kłótni. Ale zmieniamy się dla siebie. Nauczylismy się chować honor do kieszeni, podawac 'rękę na zgodę' czy po prostu szczerze rozmawiac. znamy się kilka lat i choc każdy miał podczas tego czas kilka związków - niektóre nawet powyżej roku to i tak to co nas łączy wygrało. Boję się tylko jednego.. że będzie chciał się wyszalec, jak ktoś napisał okolo 30. ma 21 lat a chce mi się oświadczyć, zamieszkać ze mną i spędzić resztę życia. a do tego był prawiczkiem [choc byłam pewna ze było inaczej, powiedział mi po fakcie] a ja przed nim miałam innego. Choc kochaniem jest wspaniałym, mówi że ja również, to i tak boję się ze będzie chciał spróbowac, jak to jest z inną.. miałyście tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×