Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wypalona przed ślubme

wypalona przed ślubem

Polecane posty

Gość wypalona przed ślubme

A co mi tam. Założę swój topic. Dobijcie mnie albo podnieście na duchu. Ja jestem przed ślubem, ale od tak dawna go pragnęłam, że już teraz w sumie chyba się wypaliłam i zamiast się cieszyć przygotowaniami, zamartwiam się co będzie później. Borykam się z brakiem pracy od dłuższego czasu. Mam kwalifikacje do nauczania w szkole, ale przedmiot niszowy i od roku nie mogę się nigdzie zaczepić. Próbuję w innych zawodach, ale bez doświadczenia raczej marne szanse, do tej pory bez skutku. Od 10 lat byłam finansowo niezależna, a teraz oszczędności się kończą, a wesele mnie jeszcze dobije i przeraża mnie myśl, że będe na czyjejś łasce. Nie wiem jak porozmawiać z narzeczonym o dysponowaniu kasą po ślubie, nie chcę żeby wyliczał mi kieszonkowe jak dziecku. On siedo takiej rozmowy nie pali sam z siebie, może myśli, że jeszcze czas. Nie wiem jak mu dać do zrozumienia, że dla mnie to już teraz jest przyczyną do zmartwień. Jestem osobą władczą i boję się, ze jak go o to zagadam to uzna, że chcę się dorwać do jego kasy. Ogólnie martwię się jak będzie wyglądać nasze codzienne życie po ślubie, razem z teściami. W domu jak nie mam nic do roboty, to mogę sobie spokojnie posiedzieć, pooglądać tv i nikt sie nie czepia. Teściowie mają małe gospodarstwo, są ciągle w ruchu więc nie wiem jak na tan mój brak udziału w obowiązkach będą patrzeć. Zwyczajnie boję się zmian po ślubie. Gdyby ktoś z boku mnie obserwował, to pomyślałby, że się wcale nie cieszę z tego ślubu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znajaca sienarzeczy
bo jestescie koljnymi debilami co biora slub najlepiej wesele na 100 gosciu a potem cale zycie u tesciow -ludzie jak was nie stac na mieszkanie czy dom to po chuuj wy slub bierzecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teściowie mają małe gospodarstwo, są ciągle w ruchu więc nie wiem jak na tan mój brak udziału w obowiązkach będą patrzeć. :D niezła jesteś:D tak to siedź dupą przed tv dalej:D wiesz nie mieć chwilowo pracy to jedno, ale być leniem to zupełnie co innego od myślenia ci niczego nie przybędzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
też mi się wydaje, że będzie mały problem z tym gospodarstwem teściów...bo mogę się załozyć, że syn a Twój mąż będzie im oczywiście przy tym pomagał a jeśli Ty w tym czasie będziesz siedzieć przed TV to potem będą (szemrane na początku) pretensje dlaczego Ty nic nie pomagasz, mąż będzie wkurzony jak jego rodzice będą mu to wytykać w końcu dojdzie do jakiejś sprzeczki i tak czy siak podejrzewam, że tak samo jak inni tak i autorka będzie musiała robić w gospodarstwie skoro tam mieszka i widzi jak inni się mordują. Takie życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie chce Cie dobijac, tylko zastanawiam sie w takim razie co Toba kieruje, ze decydujesz sie na takie zmiany w zyciu, ktore z gory wiesz ze Cie unieszczesliwia? mieszkanie u tesciow - pomysl nienajlepszy z natury rzeczy. mieszkanie na gospodarce - jezeli do tej pory nie mialas do czynienia z takim zyciem to naiwnoscia jest myslec ze nie zostaniesz od razu wciagnieta w wir prac. a jak sie bedziesz "lenic przed tv" to predzej czy pozniej uslyszysz ze jestes darmozjadem/ksiezniczka/wielka pania (niepotrzebne skreslic) ktora zyje z ich tyrawicy i za ich pieniadze. hmm, i moim zdaniem po czesci beda mieli racje. z przyszlym mezem koniecznie powinnas porozmawiac szczerze i ustalic kwestie finansowe PRZED slubem. nie mysl ze sprawy same sie rozwiaza, one bede tylko sie nawarstwiac z czasem. moim zdaniem zastanow sie czy sie boisz tych zmian, czy ich po prostu nie chcesz ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana ja w zasadzie jestem na łasce od roku, mam swoje oszczędności które sa zabezpieczeniem dla nas, staramy się z nich nie korzystać, ale to uczucie jest po prostu wprowadza mnie w jakąś depresję Powiedz swojemu chłopakowi o tych uczuciach, nie bój się rozmawiać o kwestii finansowej, chodzi mi o rozmowę w sensie takim że ty obawiasz się że możesz nie znaleźć pracy w najbliższym czasie i że możecie mieć ciężko. Ja odbyłam taka rozmowę jeszcze przed ślubem i on mnie zrozumiał, pocieszył. Dzieki temu wiem że nawet jak nie zdobędę pracy albo jak mnie zwolnią to mogę na niego liczyć. Ja mam tak że ciężko mi było się zebrać z szukaniem pracy, bo co się zabrałam za przeglądanie ogłoszeń i wysyłanie, za dowiadywanie się o firmach to coś zawalałam na studiach, miałam okazje skończyć wcześniej pisanie pracy i zawaliłam to na całego. Wcześniej coś tam dorobiłam na robieniu projektów, na kosmetykach ale jak juz sie zabrałam za szukanie pracy to nic mi nie szło innego. Z tym mieszkaniem na gospodarce to nie zakładaj sobie że będziesz siedzieć przed tv i nic nie robić, po prostu pomagaj w tym co oni robią, bo koleżanki wyżej mają rację. Rozumiem że masz nieprzyszłościowy kierunek studiów, ale zawsze można się doszkolić, nawet samemu, ja tak robię cały czas, szukam pracy a jednocześnie się douczam czegos nowego żeby w razie czego móc sobie wpisać w cv i nie byc z tego zielona. Masz dostęp do internetu, masz też dostęp do instrukcji różnych programów komputerowych i nie musisz się starać tylko o posadę nauczycielki, może to byc nauka Worda od podszewki, może to być nauka Excela, PowerPointa. Na necie można znaleźć tez pliki mp3 do nauki języków obcych, co pozwoli niedrogim kosztem podnieść twoje kwalifikacje. Jeśli narzeczony coś umie to też może ci pomóc w nauce. Jeśli masz trudności z uczeniem się sama to czasem nawet sa ogłoszenia korepetycji udzielanych przez studentów za niewielkie pieniądze. Możesz zrobić też inny kierunek studiów ale to juz kosztuje więcej. Po prostu walcz o siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wypalona przed ślubme
Blueszcz dziękuję Ci Chyba Ty jako jedyna mnie zrozumiałaś. Nie chodzi o teściów czy o gospodarstwo, ale o to, że do tej pory byłam niezależna finansowo, a teraz nie wiem jak to będzie być uzależnioną od męża. Jeśli chodzi o doszkalanie to trudno jest mi nauczyć się więcej niz umiem, nie wykorzystując języków czy programów komputerowych w praktyce. A takie szkolne ćwiczenia, to juz mi niewiele dają, tzn moze jak ćwiczę, to ok, ale po jakimś czasie, jeśli tego nie wykorzystuje na co dzień to mi się większość tych czynności zapomina. Jeśli chodzi o gospodarstwo, to wiadomo, że jak będzie jakaś grubsza robota, to będziemy z mężem pomagać. Takie prace, mimo że w praktyce byłby dla mnie nowością, to jakoś mnie nie przerażają. Na pewno nie bedzie tak, ze mąz będzie zapieprzac, a ja będę leżeć i pachnieć. Chodzi mi o to, że nie mam zamiaru przejmować za teściów ich obowiązków codziennych, zrywać się, żeby doić krowę. Jak mnie teściowa poprosi czasem o pomoc, to ok, ale na pewno nie będzie tak, że ja będę zajmować się gospodarstwem, wtedy gdy oni już nie dadzą rady. Układ jest taki, że dopóki chcą i mogą, to niech się tym zajmują, a jak już nie dadzą rady, to likwidują to i koniec, nikogo do tej pracy nie będą przymuszać. A boje się trochę wspólnego mieszkania, bo to dla mnie duża zmiana. Idę z zupełnie nowe miejsce, właściwie między obcych ludzi, którzy żyją zupełnie innym stylem życia. Poza rodziną narzeczonego nikogo tam nie znam wiec chyba naturalne, ze mam obawy. Do osoby, która uważa, że biedacy nie powinni brać ślubu - stać nas na wesele bez zapożyczania się. Stać by nas również było na to, żeby po ślubie wynajmować mieszkanie albo kupić je na kredyt, ale nie chcemy. Wolimy zamieszkać z teściami i sobie spokojnie odkładać na swoje, choćby 10 lat. U teściów będziemy mieć całe poddasze, swoja kuchnie, łazienkę wiec myślę, ze nie będzie większych zgrzytów. No i mój przyszły mąz mi obiecał, ze jak sieu niego w domu nie bedzie układać to sie wyniesiemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wypalona dobrze że macie to poddasze, o wiele łatwiej jest jak się ma własną kuchnię, własną łazienkę, przynajmniej nie trzeba się o nic kłócić. Rozumiem twoje uczucie, że czujesz się niekomfortowo, ja też zawsze się sama utrzymywałam w miarę możliwości, walczyłam o stypendia starałam się dorobić żeby pokryć rachunki, ale przez ostatni rok to jakieś tam grosze były, bo jednak szukanie pracy jest bardzo pracochłonne. Dopiero od niedawna się w pełni w to zaangażowałam więc jeszcze się nie dołuję. Też uważam że dwoje ludzi może sobie doskonale poradzić jako małżeństwo, dojść do czegoś wspólnie, wspierać się. U mnie na studiach większość osób było zdania że jak się nie ma pracy i się nie ma własnego mieszkania to nie powinno się brać ślubu i że to niedojrzałe i że to nieodpowiedzialne i takie tam. Najbardziej z takimi poglądami wyjeżdżała dziewczyna która jak tylko dostała pierścionek zaręczynowy to w dupie miała dorabianie sie przed ślubem i zaczęła szykować wesele. My jak żeśmy brali slub to mój miał ta pracę, którą chce zmienić, ja nie miałam pracy tylko studia do skończenia, mieszkanie i tak chcemy wynajmować więc jest ok i jest dobrze. Ja miałam oszczędności i bez tego raczej bym się nie zdecydowała na ślub bo bym jeszcze bardziej czuła się na łasce męża. Wracając do tematu pracy, na gospodarstwie jest dużo rzeczy do roboty. Może twoi teście mają sąsiadów, którzy mają maliny do zbierania, może przy jakiejś innej pracy możesz się nająć gdzie potrzebują rąk do pomocy, nawet na wakacje sobie dorobić coś i od razu się lepie poczujesz, bo nie będziesz bezczynnie siedzieć. Ja codziennie staram się poświęcać trochę czasu na szukanie pracy, trochę na douczenie się, trochę na nauczenie sie czegoś o jakiejś firmie, trochę na relaks, czasem nagotuję jakiegoś żarcia, albo wysprzątam mieszkanie na błysk i po prostu przynajmniej mam uczucie, że nie siedzę bezczynnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość okularnica....
W sumie u nas sytuacja nie jest jakaś tragiczna, bo narzeczony ma dobra pracę i dość dobrze zarabia i spokojnie nam starczy na utrzymanie. Zresztą on by sienie zdecydował na ślub, gdyby nie był w stanie nas utrzymać. Tyle, że ja się fatalnie czuję, bo nie po to tyle na studiach harowałam, zeby teraz bezczynnie siedzieć na łasce chłopa:(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pseudo_anonim
"....Chodzi mi o to, że nie mam zamiaru przejmować za teściów ich obowiązków codziennych, zrywać się, żeby doić krowę. Jak mnie teściowa poprosi czasem o pomoc, to ok, ale na pewno nie będzie tak, że ja będę zajmować się gospodarstwem, wtedy gdy oni już nie dadzą rady. Układ jest taki, że dopóki chcą i mogą, to niech się tym zajmują, a jak już nie dadzą rady, to likwidują to i koniec, nikogo do tej pracy nie będą przymuszać. ..." dziewczyno, sorry ale nie oszukuj sie, to bardzo naiwne podejscie. ktos na gospodarce zostac musi, wy bedziecie juz tam mieszkac ... myslisz ze twoi przyszli tesciowie zostawia dorobek zycia ot tak ... do sprzedazy ? nie na polskiej wsi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooooooooooooooooo8678657865
Ja bym zrobiła ślub bez wesela( do kościoła i do domu) tylko najbliższa rodzina a oszczędności bym przeznaczyła na wynajęcie mieszkania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wypalona przed ślubme
Moi teściowie nie utrzymują się z gospodarki. Teściowa całe życie się tym zajmowała, mieli swoje jedzonko, ale teść zawodowo pracował i to on kasę przynosił. Teraz oboje są na emeryturze i to gospodarowanie to raczej tak dla hobby. Wydaje mi się, ze sprzedanie krowy i kilku maszyn nie będzie ich życiową tragedią i zaprzepaszczeniem całego życia, bo w życiu dorobili się znacznie więcej. Poza tym, mają też starszych synów, każdy ma już swoją rodzinę. Teściowie sami w polu robią, synowe im nie pomagają, a Teściowie z własnej woli wszystkim się z nimi dzielą i nic im nie wypominają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wg mnie pseudo anonim dobrze pisze ... nie w Polsce takie cos.... gospodarstwo na pewno będą chcieli przekazać i zapewne trafi to na was... a co wtedy ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wypalona przed ślubme
A Tak swoją drogą, to Wy mieszkacie na wsi czy w miescie? Bo zauważyłam, ze najwięcej do powiedzenia o polskiej wsi mają osoby z miasta. To nie jest gospodarstwo jakieś wielohektarowe, tylko takie na własny użytek. Zresztą teściowie zdają sobie sprawę z tego, ze ani ich syn ani ja nie robiliśmy studiów po to, żeby na gospodarce robić. Zresztą nie podejrzewam, żeby tego wymagali. Wystarczy im że ktoś zostanie w domu, żeby sami nie byli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wypalona przed ślubme
A jeżeli faktycznie będzie tak, że nam powiedzą, że przekażą nam dom pod warunkiem, że będziemy kontynuować gospodarowanie, to im podziękujemy i się wyniesiemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NINA7777
" Zresztą teściowie zdają sobie sprawę z tego, ze ani ich syn ani ja nie robiliśmy studiów po to, żeby na gospodarce robić. Zresztą nie podejrzewam, żeby tego wymagali. Wystarczy im że ktoś zostanie w domu, żeby sami nie byli" To samo mozesz powiedziec,ze nie po to studia skonczylas, zeby siedziec na bezrobociu, a jakos pracy nie mozesz znalezc:(( przykre,ale prawdziwe..niestety wiele osob w Polsce po skonczeniu studiow wraca do rodzicow na gospodare, bo nie moga znalezc pracy. Ja mimo,ze urodzilam sie na wsi i pamietam, jak bylam dzieckiem mieszkalismy z babcia, ktora wstawala codziennie o 5 rano, aby wydoic 2 krowy, czesto pomagalam jej wyprowadzic je na lake, ale potem sie wyprowadzilsmy, babcia zlikwidowala gospodarke i jedyne co nam pozostalo ( pomagalam rodzicom) to troche warzyw do uprawy i ogrod. Teraz mieszkam w duzym miescie i tesknie za wiejska cisza i czystym powietrzem, ale nigdy nie chcialabym pracowac na gospodarce...takze wiem, co masz na mysli, choc uwazam,ze przeprowadzajac sie do meza i bedac bezrobotna bedzie poniekad zmuszona pomagac bo 1.bedziesz sie zle czula, ze mieszkasz w ich mieszkaniu, nie pracujesz i tylko zerujesz na kims 2.jezeli nie bedziesz pomagac, tesciowie moga stac sie twoimi wrogami.. Nie znam twoich tesciow, moze to byc tylko dorazna pomoc, a moze beda oczekiwac od ciebie duzo wiecej niz tobie sie wydaje.. Wspolczuje takiej stytuacji, przynajmniej tyle, ze macie swoja oddzielna kuchnie i lazienke...choc nie wyobrazam tez sobie proszenia meza o pieniadze na podpaski:(( A czy mieszkajac w tej miejscowosci masz szanse na znalezienie jakiejs pracy???-nie mowie o zbiorach owocow czy podobnych. Przeciez cale zycie chyba nie chcesz byc gospodynia domowa na utrzymaniu meza i tesciow??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pseudo_anonim
"... Zresztą teściowie zdają sobie sprawę z tego, ze ani ich syn ani ja nie robiliśmy studiów po to, żeby na gospodarce robić. Zresztą nie podejrzewam, żeby tego wymagali. Wystarczy im że ktoś zostanie w domu, żeby sami nie byli. .." jak rozumiem przedyskutowalas ta kwestie z nimi i z narzeczonym ze jestes taka pewna? bo jezeli to tylko twoje przypuszczenia, to po raz kolejny nazywam naiwnoscia w najlepszym przypadku, w najgorszym zaslepieniem i niechecia spojrzenia trzezwo na rzeczywistosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wypalona przed ślubme
"To samo mozesz powiedziec,ze nie po to studia skonczylas, zeby siedziec na bezrobociu, a jakos pracy nie mozesz znalezc przykre,ale prawdziwe." Oczywiście że przykre i oczywiście, że prawdziwe, ale ciągle wierzę że znajdę pracę i to w zawodzie, choćby za kilka lat. A w między czasie mam zamiar jakieś studia podyplomowe robić, żeby kwalifikacje podnieść i sobie horyzonty poszerzyć. "jak rozumiem przedyskutowalas ta kwestie z nimi i z narzeczonym ze jestes taka pewna?" Z teściami nie dyskutowałam, bo nie z nimi zakładam rodzinę. Narzeczony oczywiście o wszystkim wie, zna moje obawy i powiedział, żebym się tym nie martwiła. Zresztą wyraźnie mu powiedziałam, że jak coś będzie się nie układać, to ja tam mieszkać nie będę. A on sam do bycia rolnikiem sienie pali. Zresztą chyba by na głowę upadł, żeby zrezygnować z dobrej pracy, po to żeby na gospodarkę wrócić, zwłaszcza, że to gospodara raczej hobbystyczna i nie da się tylko z niej utrzymać. No zobaczymy jak to będzie. Zawsze mogą wziąć nogi za pas, i stamtąd zwiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×