Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wandela

rozmawiam z nim przez internet od 3 lat

Polecane posty

Gość no niemozliwe
wandela-dzieki za mile slowa :) oczywiscie bede was informowac na biezaco. tez mysle, ze w zyciu wszystko jest po cos. ciesze sie, ze udalo ci sie pozbierac po tym wszystkim i jestes szczesliwa. na pewno jakas zadra zawsze bedzie w Twoim sercu, ale tak to jest - kazdy zwiazek, niezaleznie od jego charakteru, zostawia jakies pietno. najwazniejsze, ze ruszylas naprzod. jezeli mi sie jednak nie uda - tez, po jakims czasie, rusze naprzod. ale poki co ciesze sie jak dzieciak ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leczciesiedebilki
a jebnieta skadi dalej napierdala,teraz ma nick tak.tak.tak :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no niemożliwe - zadra zostaje, to fakt. gdyby spłynęło to po mnie jak stało się z wieloma innymi sprawami w moim życiu, to pewnie bym tu nie pisała i nie przeżywała. ale dobrze mówisz - nawet jak ci się nie uda, to za jakiś czas pójdziesz dalej. ale nie ma co dywagować - nie masz wyjścia - spotkanie się będzie super, a jeśli nie? przecież teraz już nie ma odwrotu, nie wycofasz się. a ten ktoś z realu, o którym wspominałaś, to jakaś zaawansowana znajomość? a tak w ogóle to zdałam sobie sprawę, że takie przypadki jak mój, nauka już dawno opisała i nadała im nazwę - naiwna desperatka :) taaaaaa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oczywiście mówię tylko o sobie, a nie o tobie - to niemożliwe. bo to zabrzmiało jakbym jakoś chciała ostudzić twoją radość. absolutnie nie! ciesz się dziewczyno, będzie dobrze, widać, że jesteś rozsądna i niegłupia. i pisz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość afronele
Uwazam podobnie jak wandela. Rozkoszuj sie ta znajomoscia a jak sie cos zmieni to bedziesz tez musiala zmienic swoje nastawienie i zachowanie///ale to sie dopiero okaze. Glowa do gory. Moze akurat cos z tego bedzie. Kto wie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no niemozliwe
wandela - spotkalam sie z facetem z realu i bylo ok, ale bez chemii, wiec nic z tego nie bedzie. poza tym caly czas myslalam o tym z netu. staralam sie nie myslec, ale nie dalo sie inaczej. czulam sie troche nie fair, jakbym go zdradzala czy cos ;P rzecz jasna nie powiedzialam mu o tym. on podobno z nikim sie nie spotyka, czeka az sie zobaczymy, ale nie wiem czy mam mu wierzyc. w koncu to facet, oni maja swoje potrzeby. ale w sumie nie wymagam od niego zeby sie dla mnie "oszczedzal," wiec... ;) naiwna desperatka? pewnie wszystkie jestesmy naiwne w kwestii uczuc. chcemy wierzyc, ze jestesmy tymi jedynymi, ze facet sie dla nas zmieni, ze jezeli kocha zrobi wszystko zeby z nami byc itp. itd. naiwnosc, latwowiernosc, dobroc, otwartosc itd. czesto przyciagaja manipulantow i wykolejencow. afronele - dzieki :) powiem wam, ze ostatnio zaczelismy gadac tez w nocy. wisimy na telefonie do wczesnych godzin rannych. rozmawiamy o bardzo intymnych sprawach. rozmawiamy o naszym spotkaniu. robi sie to powazne, jeszcze trzymam dystans, ale...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
te pamiętam takie uczucie - gdy spotykałam się z innym mężczyzną, jakby tego z netu zdradzała :) to była taka urocza (tak to czułam wtedy) gra zazdrości. pisałam mu ogólnie, że spotykam się z kimś - w sensie że ten ktoś mnie podrywa, zaprasza na randki, a on okazywał zazdrość :) oczywiście spotykałam się potem z innym mężczyzną, w tym czasie 3 lat z dwoma w sumie - pod koniec naszej znajomości internetowej i wtedy tak często nie pisałam z tym z netu, zresztą on też ze dwa razy zrobił dłuższe przerwy - kilka tygodni, kiedy to tylko sporadycznie coś napisał. co do kobiet - to faktycznie takie jesteśmy chyba. z wyjątkiem tych, które są wrednymi zołzami, bo takie też znam - ale i faceci są różni, wiadomo :) w ogóle jak słyszę o poradnikach typu "mężczyźni kochają zołzy" to mną rzuca, przeczytałam tylko tytuły rozdziałów tej zajebistej ksiązki - poleciła mi ją koleżanka - i miałam dość, takie niby rady - że manipulować nim jak się da, żeby zatrzymać przy sobie faceta. no ludzie - to jak ja mam kombinować, grać i udawać, żeby facet ode mnie nie uciekł - kusić go jakoś, zatrzymywać, osaczać, sznatażować, coś tam, uzależniać od siebe - to po ch... mi taki facet, ktry nie chcę ze mną być, gdy jestem sobą - i w ogóle jak można żyć ciągle knując i takie tam. - piszę tak ogólnie, bo gadałam o tym ostatnio z koleżanką (ale nie tą od książki o zołzach) no niemozliwe - widzę, że u ciebie natężenie znajomości sięga zenitu. może faktycznie będzie dobrze??? pisz konieczne - czyli w czerwcu macie się spotkać, czy coś się zmieniło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no niemozliwe
wandela - spotkanie w czerwcu jak najbardziej aktualne :) strasznie sie boje. gadamy po kilka godzin dziennie, sa tez smsy. jest bardzo regularnie, normalnie, czuje sie jakbysmy byli para, a nawet sie nie spotkalismy. wszystkie mozliwe wyznania juz byly, uwielbiam jego glos i charakter, zebym sie tylko nie rozczarowala w realu. bede pisala i dzieki za zainteresowanie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajwajaj
Słyszałam takie historie - porozumienie dusz w necie, 600 lat gadania, a na żywo totalny brak chemii.. to dopiero przykrość ;) trzymam kciuki, oby tu było inaczej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no niemozliwe
dziewczyny, ostatnio gadalam z nim o swoich obawach (ze moze wcale do tego spotkania nie dojdzie, ze sie martwie), a on mi powiedzial, ze skoro tak, to nie czekajmy do czerwca. 'podaj date i miejsce i zrobmy to.' oczywiscie stchorzylam!!! powiedzialam, ze nie, jestesmy umowieni na czerwiec i niech tak zostanie. nie wiem co mi sie stalo, moglismy juz to miec z glowy :( tak wyszlo. w czerwcu oczywiscie nie stchorze, wiem to, za bardzo byloby mi zal tych lat, ale mowie wam, ze tak sie boje jakby to mialo byc najwieksze wydarzenie w moim zyciu! to jest nienormalne. teraz juz codziennie o tym mysle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no niemozliwe - to jest zupełnie normalne, moja droga. i nie miej poczucia winy i tłumaczyć się nie musisz - lawina ruszyła :) spotkacie się i tyle. ciesz się! nie mogę się doczekać - aż napiszesz o spotkaniu. trzymaj się. A jaką datę w czerwcu wyznaczyliście na spotkanie? To że stchórzyłaś teraz - to wcale się nie dziwię, bo on po prostu cię zaskoczył, a byłaś nastawiona już na czerwic. spoko, będzie ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość florecita
Witam dziewczyny mam podobny problem do Waszego.Otoz poznalismy sie przez przypadek na necie.Odrazu po kilku minbutach wydawal mi sie intelgentny dojrzaly .Zaczelismy pisac do siebie.Po jakims czasie zaczal nalegac na skype ,oczywiscie nie zgodzilam sie z racji tego,ze jestem strasznie niesmiala.Gdy pisal do mnie oczywiscie wspominal o tym skype.Pod wplywem emocji napisalam mu ze jesli bedzie tak na ta rozmowe nalegal to nei wiem czy warto te znajomosc kontynuowac .Odpisal mi tylko jak chcesz Twoj wybor powodzenia.Teraz zaluje ale brak mi odwagi zeby sie do niego odewac co wiecej zeby zgodzic sie na skype ....nie wiem co robic pomozcie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to przykre, ale on nie wie, czemu się nie zgodziłaś na skype - myśli, że coś ukrywasz - albo że go oszukujesz i jesteś starym obleśnym facetem bądź 60-ltnią kobietą albo brzydką itd. rozumiesz o czym mówię? A ciebie nie interesuje jak on wygląda? Myslę, że to dobrze, że chce cię zobaczyć - przecież on pokaże się tobie również. najlepiej zrobić to do razu. napisz do niego - że zastanowiłaś się i że ma rację - najlepiej będzie porozmawiać na skype. jak się już nie będzie zainteresowany to niech spada :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ekspres do szczescia
Nie warto przeciagac takich znajomosci przez internet jak ma cos z tego byc widac to odrazu. Przeciaganie prowadzi do budowania falszywego obrazu tej drugiej osoby nie wiesz czy to co o niej wiesz nie jest klamstwem aby umilic sobie czas w nudnym zwiazku. Meza poznalam na portalu randkowym po wielu latach szukania i malo wartosciowych zwiazkach.Dzielilo nas 2 tys kilometrow poznalismy sie wirtualnie w grudniu przegadalismy dni i noce na gg skype, przez tel. w polowie stycznia przylecial do mnie, w marcu polecialam do niego oswiadczyl sie a w maju mieszkalismy juz razem . Nie czekalismy ze spotkaniem bo mielismy juz dosc robienia sobie nadziei i zludzen a po spotkaniu okazywalo sie ze to zupelnie inna osoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no niemozliwe
moje kochane - chcialam wam wszystkim podziekowac za slowa otuchy i krytyki pod moim adresem. te z was, ktore mowily, ze do spotkania nie dojdzie i jest to sciema mialy racje. wszystko sie skonczylo. i to w jaki sposob! zauwazylam, ze przez te kilka ostatnich dni kontakt jakby ostygl. normalnie wysylalismy do siebie z 5000 sms-ow dziennie i gadalismy do rana, az tu nagle jeden sms, albo zero odpowiedzi na mojego, a rozmowy jakies takie dretwe i krotkie. zebralam sie w sobie, powiedzialam, ze widze, ze cos sie dzieje, spytalam o co chodzi i co sie okazalo? on ma taka kolezanke, samotna matke, z ktora znaja sie kilka lat. zawsze traktowal ja jak zwykla kumpele, ale jej dziecko kochal jak wlasne. nawet spytalam czy to aby na pewno nie jego (nie spotkalam jeszcze faceta, ktory tak bardzo zajmowalby sie cudzym dzieckiem i tak czesto o cudzym dziecku wspominal). zarzekal sie, ze absolutnie nie - po prostu zalezy mu na malej, bo sam nie mial rodziny itp. itd. nie wnikalam. nagle okazuje sie, ze on zaczal do tej kolezanki cos czuc. nie jest pewien co to jest i czy to tylko ze wzgledu na dziecko :) jak tylko to uslyszalam zeszlo ze mnie powietrze. powiedzialam, ze w takim razie to koniec i zycze mu szczescia. myslicie, ze sie przejal tym, ze to koniec na zawsze i to po 10 latach? ani troche. przeprosil tylko i tyle go 'widzialam.' pare dni temu wyznania typu: -jestes i zawsze bylas miloscia mojego zycia -nikt mnie tak nie zna jak ty -bez ciebie nie moglbym byc w pelni soba, dopelniasz mnie -jestes najwspanialsza itp. itd. a potem: przepraszam, ale czuje cos od innej. masakra. bede wam wdzieczna za jakas interpretacje, komentarze, cokolwiek. plakalam po nim jeden dzien. wlasciwie to po sobie. ze bylam taka naiwna, ze mu uwierzylam, ze wszystko wychodzilo z jego inicjatywy, z mojej nie wyszloby nigdy, a kiedy sie nakrecilam to on sie ulotnil. i po tych 10 latach, bo to kawal czasu. nastepnego dnia wykasowalam jego numer, smsy, historie polaczen, zalozylam folder na maile od niego pn. 'big mistake' zeby mi przypominal, ze znajomosci tego typu to sciema i zeby nigdy w nic takiego sie nie pakowac. moze jednej na 1000 sie uda, ale w wiekszosci przypadkow to zwykle oszustwo i chec zabicia czasu. jak dla mnie on nie mial w ogole zamiaru sie ze mna spotkac. wiedzial, ze nie jestem nachalna i, ze nie bede chciala kontynuowac kontaktu jak uslysze, ze zainteresowal sie inna. moze zreszta to jego zona? cholera wie. dziewczyny: jezeli z kims piszecie staracjcie sie spotkac jak najszybciej, zweryfikowac fakty. szkoda waszego czasu. ja w ogole przestalam sie interesowac facetami, bo myslalam, ze nam wyjdzie i co? jezeli komus na was zalezy bedzie chcial was poznac jak najszybciej. jezeli nie ma nic do ukrycia nie bedzie zwlekal i wymyslal terminow itp. moze przez takie przeciaganie sprawy tracicie szanse na poznanie kogos bardziej wartosciowego? po co macie pozniej pluc sobie w brode, ze bylyscie naiwne i zmarnowalyscie czas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o szok, o masakra. naprawdę. potem na spokojnie ci odpiszę kochana. apel do innych - darujcie sobie komentarze typu - ale baby są głupie, jak można tyle lat, naiwniaczka - TO JUŻ WIEMY :) wie ona czyli no niemożliwe. i ja, w sensie wandela naiwniaczka do kwadratu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie wiem - faceci są naprawdę dziwni - nawet biorąc poprawkę na to, że takie długotrwałe znajomości przez net są lekko dziwne - i ze strony kobiet i mężczyzn. ja rozumiem, że ten mój chciał jedynie utrzymywać znajomość przez net - znudzony w małżeństwie czy co tam i że utrzymywał mnie w przekonaniu, że się spotkamy, bo dobrze mu się ze mną gadało, dowartościowywał się moim zainteresowaniem, moim uwielbieniem, a wiedział, że jak powie od razu, że spotkać się ne planuje, to ja zerwę kontakt. rozumiem to - jakoś przynajmniej to rozumiem. ale ten koleś od - no niemożliwe - to szok, sam zaproponował spotkanie przecież! a nie musiał. dalej by pewnie gadali i byłby miał wielbicielkę. co za palant. ja tego nie kumam. no niemozliwe - a może to nie ty napisałaś, może to jakiś podszyw. odezwij się, proszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no niemozliwe
wandela - niestety to nie podszyw. i dzieki za zainteresowanie. madra z ciebie kobieta i tez przechodzilas przez ten syf, wiec moze wyciagniesz jakies wnioski z tego co napisze ponizej? z gory sorry, ale bedzie to dlugi post (w kawalkach). co jest w mojej sytuacji najdziwniejsze: -sam sie odezwal (jak zawsze) -sam zaproponowal wymiane zdjec, numerow telefonow, spotkanie -podal mi ze swojego zycia mase szczegolow (gdyby mi odpieprzylo bez problemu moglabym znalezc jego, jego rodzine, byle dziewczyny itp. - mam tez numery telefonow do kilku jego znajomych! ja bylam o wiele bardziej ostrozna) -pare dni przed definitywnym zerwaniem kontaktu kiedy jeszcze wszystko bylo ok wyslal mi zdjecie tej dziewczyny i jej corki, a ja mu radzilam co ma jej kupic na dzien dziecka (sic!) - zachowywal sie jak zawsze, zero ozieblosci -jak poczulam, ze cos jest nie tak i przeprowadzilam z nim powazna rozmowe od razu sie przyznal. uczucia do mnie puff - jak banka mydlana (a podobno w kazdej swojej kobiecie szukal moich cech i zawsze bylam jego idealem!!! wiem, naciagane, ale uwierzylam) rodzacego sie uczucia do niej nie jest w stanie zignorowac, przykro mu, przeprasza, tak wyszlo. zero stresu czy nerwow na info, ze to definitywny koniec, ze zycze mu powodzenia, ale nie chce miec z nim wiecej nic wspolnego, bo sie mna bawil (najpierw inicjatywa, potem zlewka). jakby kamien mu spadl z serca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no niemozliwe
-on doskonale wiedzial jak zakonczyl sie moj ostatni zwiazek: facet, ktorego kochalam nad zycie (kocham go do tej pory, mimo ze mnie skrzywdzil) gral na dwa fronty i jak tylko sie o tym dowiedzialam odeszlam. powiedzialam mu, ze nigdy nie walcze o faceta, ze jezeli on jest dla mnie najwazniejszy, ja mam byc najwazniejsza dla niego - nie ide na zadne kompromisy i chocbym miala cierpiec wole byc sama niz grac drugie skrzypce czy walczyc o faceta z inna kobieta. wybral wiec najlatwiejszy sposob pozbycia sie mnie, bo wiedzial jak ja reaguje na wiesci typu 'jest druga' albo 'jestes ta druga' -wpisalam w google jego adres mailowy (o wiele za pozno) i mialam jedno trafienie sprzed kilku lat kiedy skontaktowal sie ze mna po ciezkim zerwaniu z dziewczyna (tak jak i tym razem): watek dotyczyl lekow psychotropowych. pisal tam, ze boi sie wychodzic z domu, ma ataki paniki, nie ma po co zyc, podawal nazwy lekow, ktore przyjmuje. jak teraz sie ze mna skontaktowal wspomnial, ze bierze relanium. nigdy sie nie dowiem o co chodzilo, gdybanie nie ma sensu, a mimo to robie to! jestem wqrwiona, bo bylam glupia i naiwna. rozpadl mi sie zwiazek, pojawil sie on, zawsze swietnie sie rozumielismy (mimo, ze on mial mase problemow, a ja zadnych), ale nic nie poszloby dalej gdyby nie jego slowa, jego inicjatywa. lyknelam to jak pelikan, pomyslalam, ze moze to znak, ze pojawil sie akurat teraz. no i kilka m-cy wyjetych z zyciorysu! wiecie, ze potrafilismy gadac cala noc? (5-6 godz., praktycznie zasypialismy przy sobie!) w zyciu z nikim mi sie to nie zdarzylo, nie moglismy zejsc ze sluchawki. i wszystko wydawalo sie naprawde szczere. jak to niektorzy potrafia grac...nie ma we mnie juz zadnych cieplych uczuc do niego. jest niechec, ktora powoli przerodzi sie w obojetnosc, ale sobie mam do zarzucenia wiele - a wiem, ze nie jestem niczemu winna. ja to tlumacze sobie tak: -zona/dziewczyna wyjechala, chcial sie zabawic, odnowil kontakt (niemozliwe, zeby robil to przy partnerce, bylismy w stalym kontakcie i o kazdej porze) -ma jakies zaburzenia psychiczne (stad ten rwany kontakt: jak jest zle wali do mnie zeby sie wygadac, jak sie poprawia wraca do realu) -jest inwalida -podal mi tyle szczegolow z wlasnego zycia, bo to nie jego zycie (ale to byloby juz ekstremum) ale gdybanie nie ma sensu. najwazniejsze, ze mam to za soba i wiem, ze nigdy wiecej w cos takiego nie wejde. szkoda mi tylko, ze trafilam na dwoch oszustow pod rzad, ale przeboleje ich. (niestety chwilowo rzygac mi sie chce na widok facetow - dzisiaj zalatwialam sprawe po pracy, jakis gosc zaczepil mnie i zaprosil na randke. wiecie co zrobilam? wybuchnelam mu smiechem w twarz, a ten stal jak zdebialy. strasznie glupio mi sie zrobilo, ale to byl odruch) mam zamiar odwiedzac ten watek, bo bardzo mi pomoglo przeczytanie twojej historii. teraz strasznie pomaga mi tez moj kumpel. nie powiedzialam mu oczywiscie wszystkiego (za bardzo sie wstydze), ale sporo wie i jest niezly w pocieszaniu. codziennie gadamy i wiem, ze niebawem spojrze na wszystko z innej perspektywy. chcialabym poznac prawde, ale musi mi wystarczyc to, co wiem. nie mial zamiaru sie spotkac, bo nie byl szczery i wszystkie jego klamstwa od razu wyszlyby na jaw. nie ma wiec sensu 'plakac' po takich patafianach. jestesmy mlode, atrakcyjne, niezalezne, ustabilizowane zyciowo. jedyny nasz problem to latwowiernosc i naiwnosc wynikajace z idealistycznego podejscia do zycia. wandela - ty jestes szczesliwa w swoim zwiazku i ja tez w koncu bede, a ten rozdzial chce zamknac raz na zawsze. sorry za tak dlugi wywod. jezeli ktos poza toba to przeczyta niech sie uczy na moich bledach ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja droga, nie przepraszaj. to wcale nie jest za długi wpis. uwielbiam czytać długie wpisy. przeczytałam - odpiszę potem, na spokojnie. trzymaj się i pisz tu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no niemozliwe
wandela - fajnie, ze to czytasz nawet jesli nie mozesz odpisac. tak w ogole to powinno sie zebrac historie dziewczyn, ktore wypowiadaly sie w tym temacie i napisac jakis poradnik ku przestrodze czy cos ;) u mnie zadziwiajaco dobrze :) rzecz jasna jeszcze o nim mysle, ale bez wiekszych emocji. nie ma juz gniewu, niecheci, rozczarowania itd. wyszlam z szoku. mysle, ze niedlugo stanie mi sie on calkiem obojetny, chociaz przez dlugie lata byl jakas czescia mojego zycia. wzielam sie aktywnie za siebie, zaczelam robic plany (blizsze i dalsze), mam fajnych znajomych i super rodzine i to mi pomaga olewac sprawe - bo na nic innego ona nie zasluguje. pisanie tutaj tez jest niezla terapia ;) nie moge miec pewnosci, ze z jego strony sprawa jest calkowicie zamknieta, ale z mojej na 100% tak. jezeli kiedykolwiek sie do mnie odezwie nie dostanie odpowiedzi. pamietam jak kiedys zapytalam co by bylo gdybym nie odpowiedziala na kontakt z jego strony, a on mi powiedzial 'znalazlbym cie' :) :) :) dobre. jeszcze jedno musze ci napisac. nie wspominalam o tym, ale mialam wieksze powody wierzyc, ze sie spotkamy niz wiekszosc dziewczyn z tego watku, bo ja mam od niego cos namacalnego. mieszkamy w duzych, ale bardzo od siebie oddalonych miastach. on oczywiscie ma znajomych w moim miescie, a ja w jego. jakis czas temu jeden z jego znajomych zostawil dla mnie prezent w umowionym miejscu. potem moj znajomy zostawil prezent ode mnie dla niego.on chcial sie nawet z tym moim znajomym spotkac, ale powiedzialam, ze nic z tego. najpierw ze mna, na znajomych przyjdzie czas. nie wiem w co on gral i kto zdrowy na umysle moglby sie tak bawic tyle czasu, dojsc tak daleko, a potem wycofac, ale prezent zachowalam i nie mam zamiaru go wyrzucac. to bylo po prostu kolejne doswiadczenie w zyciu i tyle. pisz, a poki co milego weekendu :) (ja sie niebawem wybieram do jego miasta na weekend, bo kumpel mnie zaprosil. on zna date - to w sumie mialo byc 'polaczone' spotkanie. na poczatku myslalam zeby z tego zrezygnowac, zeby sie nie katowac, ale teraz juz nie mam takich mysli - jade i kropka :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słonko-słonko
do: no niemożliwe ; może ten facet, którego znałaś przez neta to ten Twój kumpel?? Troche dziwne, ze się tak przewija w tym wszystkim, robi za posłańca, zwierzasz mu się itd. Może to on jest tym facetem? A teraz wymyślił, że jak już tak daleko to zaszło, to ten z netu niby "znika" a on jest na miejscu, pocieszy Cię... Pomyśl, może coś w tym jest? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no niemozliwe
słonko-słonko nie, nie ;) mojego kumpla znam od 6 lat, tego z netu 'znalam' 10. w sumie jezeli chodzi o facetow to tylko jednego znam dluzej niz tego internetowego. mojego pierwszego faceta, ktory niedawno szczesliwie sie ozenil ;) ale dzieki za probe rozgryzienia sprawy. prawdy nie dowiem sie nigdy, chociaz akurat Twoj pomysl bardzo romantyczny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słonko-słonko
do usług :) moze warto zwrócić uwagę na tego kumpla? może byłaś zajęta tym z internetu a tu taki fajny facet pod ręką ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem z chłopakiem ktorego poznałam własnie przez internet:) ok 5 lat temu zaczęliśmy pisac ze sobą, mielismy przerwy dłuzsze i krótsze, ale...:) W końcu pół roku temu postanowilismy sie spotkać:D Pomimo tego że dzieli nas 300 km jeździmy do siebie i widzimy sie często. Jesteśmy bardzo szczęśliwi i myslimy o tym zeby razem zamieszkac:) Czasem warto zaryzykowac:)!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość afronele
rozumiem, ze mozna z kims jakis czas rozmawiac ...ale 10 lat to mi sie w glowie nie miesci. 10 lat buduje sie bliskosc ...a potem banka pryska w ciagu jednego dnia. to chyba jakis paradox iluzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no niemozliwe
słonko-słonko chyba wiele z nas popelnilo ten blad. zauroczone facetami z netu nie zwracalysmy uwagi na tych w realu. idealizowanie, iluzja, oszukiwanie samych siebie ot co. ale nie - ja i moj kumpel jestesmy najlepszym dowodem na to, ze heteroseksualny facet i heteroseksualna kobieta moga sie tylko przyjaznic ;) gość jest tym jednym przypadkiem na 1000, o ktorym wspominalam. niektorym kobietom udaje sie pchnac taka znajomosc na wyzszy poziom. gratuluje i trzymam kciuki. afronele paradox, a nawet parodia ;) to bylo 10 lat z przerwami, ale tak - tez myslalam, ze bylismy blisko i budujemy nowa jakosc. no a wyszlo wiadomo jak. na serio uwazam, ze moglibysmy tak ze soba korespondowac jeszcze ladnych pare lat jak zwykli kumple, ale jak tylko przeszlismy na wyzszy poziom i zaczely sie wyznania nie dalo sie juz niczego odwolac. dalo sie jednak wycofac w wiadomy sposob. ja jestem normalna dlatego mialam nadzieje, ze gadalam z kims normalnym. teraz juz nie wiem i nigdy sie nie dowiem, ale wciaz obstawiam problemy z psychika, bo nie chce mi sie wierzyc, ze ktos normalny moglby cos takiego odpieprzyc. piszcie kobiety. moze pojawi sie ktos nowy i opowie swoja historie? strasznie to wszystko frapujace.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no niemożliwe - to dla mnie bardzo ważne, że moja historia, którą tu opisałam, pomogła ci poradzić sobie w tak nieprzyjemnej dla ciebie sytuacji. rozumiem to, bo dla mnie pisanie tu - kilka lat temu - było wielkim wsparciem, prawdziwą terapią. Tak, to była terapia. Brzmi to dość górnolotnie - terapia, wsparcie itd. jednak tak właśnie jest. Jednak uważam, że nie należy demonizować szkodliwości kontaktów internetowych, to znaczy tego, że są one jakoś specjalnie bardziej szkodliwe niż toksyczne kontakty w normalnym świecie. Naturalnie niesie to ze sobą inne zagrożenia (np. większe ryzyko oszustwa), jednak na tym etapie chyba już się oswoiliśmy z tą formą kontaktów i traktujemy je jako jeden z rodzajów kontaktów. Kiedyś, gdy radio było nowym wynalazkiem, uważano, że fale radiowe są szkodliwe, przestrzegano przed nimi, bano się ich. I że "kiedyś to były czasy" (nie jestem pewna, czy tak dokładnie było, ale rozumiecie o co mi chodzi :) ). Zauważam, także u siebie i u no niemożliwe, potrzebę tłumaczenia się z takich kontaktów, poczucie winy, że to coś wstydliwego. Sądzę teraz, że nie jest to konieczne. Bo poczucie winy można mieć tylko wobec siebie - że się cierpi przez własną naiwność czy coś. A że ktoś mówi: "jak można przez tyle lat!". Widocznie można i nie ma tematu. A jak ktoś przez ileś tam lat chodzi do koleżanki na ploty? albo ogląda ten sam program? albo pali papierosy? Więc - moja droga - no niemożliwe - nie przejmuj się. Zdarza się, że ludzie są w normalnych związkach i no. facet nagle odchodzi do innej. To się zdarza. A to, że ty akurat miałaś taką sytuację? Jedynie można ci współczuć, a nie krytykować. Ja też mówiła - ale ja byłam głupia, tak się zaangażować, tak wierzyć naiwnie... Ale ja byłam nieszczęśliwa - dobrze, że chlać nie zaczęłam albo ćpać :) Generalnie chodzi mi o to, że związki internetowe są tylko jednym z rodzajów znajomości, bywają dobre albo złe. W każdym razie - ten twój koleś jest faktycznie walnięty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość afronele
mam wrazenie ze w kontaktach wirtualnych jestesmy same dla siebie duzo bardziej tolerancyjne niz w zyciu realnym. mamy kogos od swieta i udajemy, ze wielu rzeczy nie widzimy...a jednak widzimy. a potem rozpacz jak sie cos posypie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
afronele - chyba masz rację, może w tym właśnie tkwi niebezpieczeństwo - że kontakty te wydają nam się takie na niby, czyli niegroźne niezobowiązujące, a chcąc nie chcąc angażujemy się w nie emocjonalnie niemal tak sami jak w realne (choć tego nie planujemy). I takimi kontaktami - jako bezpiecznymi, rekompensujemy sobie braki w prawdziwym życiu osobistym. Myślimy - tu mogę sobie pozwolić, mogę pójść na całość, mogę się otworzyć, mogę być sobą, mogę odetchnąć, wygadać. I nieszczęście gotowe. Takie związki są niebezpieczne, bo są bezpieczne tylko pozornie. Tak więc afronele - masz rację, jak najbardziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×