Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Poza sobą

On nie wie już co czuje...

Polecane posty

Gość lolitka7362
przegralas zycie ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No więc piszę teraz od niego. Jest bardzo dobrze. jest czuły,garnie się do mnie:) W sumie to dawno nie był aż tak czuły. Rozmawialiśmy o naszym związki i chyba pierwszy raz bez kłótni i przykrych słów jak ostatni było zawsze.Troszkę sie poprztykaliśmy wieczorem ale to z mojej winy,nerwy mi puściły i powiedziałam coś czego nie chciałam:( Ale dziś znowu jest bardzo dobrze. Zobaczymy jak długo to potrwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hgffgfggf
jak dla mnie to gdy facet zaczyna tak mowic to juz raczej nie ma szans.... no ale łudź się dalej. niestety kobiety same swoim postepowaniem doprowadzają do takiej sytuacji... brak moralnosc glownie i dawanie facetowi wszystkiego na tacy... przez 5 lat. zamiast poczekac, poznac sie lepiej... no ale to twoje zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 324trgtreagr
Nie ma sensu uzależniać się od drugiej osoby.Ja wiem co czujesz bo sama przez to przechodziłam :( ale na szczęście już dawno mam to za sobą .Byłam w związku przez 7 lat a wszystko co możliwe wyczerpało się już po 5 latach coś koło tego .Wniosek z tego taki że on powoli zaczął ode mnie odchodzić , robiłam mu zadymy i kłótnie o nie wiadomo co .Cholernie mocno go kochałam i na samą myśl o zdradzie była bym w stanie go zabić z miłości .Doszło do tego że tak swojego byłego chłopaka zakręciłam że on ode mnie po cichu uciekał , a później kłótnie że odejdzie że nie ma szans i że już nic w tym nie widzi .Starałam się go na siłę zatrzymać ale to był błąd bo on nie wytrzymał i pozwoliłam mu odjeść :( Tęskniłam i nie widziałam nikogo po za nim nawet pół roku po rozstaniu ale cieszyłam się że chłopak wreszcie zaczął żyć i uporządkował sobie życie po swojemu.Z biegiem czasu mnie też się udało i teraz jestem szczęśliwa i czasem aż mi głupia jaka byłam beznadziejna.Jesteśmy ludźmi i mamy uczucia ale jeśli nie potrafimy sobie poradzić to najrozsądniejszym wyjściem będzie rozstanie.Zawsze można to jakoś inaczej rozpatrzeć , np możecie się widywać po jakimś czasie i porozmawiać jak wam się wiedzie bo przecież 5 lat to szmat czasu .Na pewno się ci ułoży a jak nie z nim to z innym i nie zamartwiaj się bo z każdej sytuacji zawsze jest wyjście .Trzymam mocno kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość puellaexfabula
jak nie wie co i czy czuje, to niech spada, nikt nikomu łaski nie robi; a ty pusc go wolno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam to czego kwiatki
Dzisiaj zadzwonił i prosił,żebym wpadła na noc. Kiedy go spytałam dlaczego dzwoni powiedział jakby z agresją(zawsze tak robił kiedy się peszył),że zatęsknił i czy naprawdę musi mi to mówić no super, troche przerwy i seksu mu sie zachcialo, wiec zadzwonil do swojej dziewczyny o ktrej wie ze poleci do niego o kazdej porze na pierwsze zawolanie, gratulacje , wlasnie zostalas jego pogotowiem seksualnym :O porucha sobie i nadal bedzie tak samo, nie licz na nic wiecej , chyba na kolejny telefon gdy jemu sie zechce seksu :O dziewczyno, trzeba bylo mu odmowic!! powiedziec ze niestety ale masz plany, i od razu zakonczyc rozmowe mowiac "misiu, musze juc wychodzic, pa!" i nie odbierac tel!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam to czego kwiatki
yhym.. jassne... to na noc sie zaprasza by czytac poezje?? :P "Jest bardzo dobrze. jest czuły,garnie się do mnie W sumie to dawno nie był aż tak czuły. " po tym co piszesz widac ze chce ci sie dobrac do tylka, ja go nie obwiniam, seks jest dla ludzi a skoro ma taka naiwna panienke to czemu ma nie korzystac, pisze to tylko bys przejrzala na oczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość puellaexfabula
moze beda grac w karty? w rozbieranego pokera;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obejrzeliśmy razem film. A później rozmawialiśmy. Zresztą co wam się będę tłumaczyć... Nie było was tam, nie wiecie,nie znacie go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem silna...nie placze
U mnie jest podobnie a moze nawet gorzej...Z moim chlopakiem zostalismy para niedlugo po jego rozstaniu z poprzednia.Wczesniej bylam tylko jego kolezanka i nie wyobrazalam go sobie jako kogos wiecej.Zreszta wielokorotnie juz tak mialam ze jak juz sie z kims zaprzyjaznilam to nie bylo mowy o chodzeniu("bo to tylko kumpel").Jednak w moje urodziny- na ktore sam sie zreszta wprosil- cos zaiskrzylo i bylo to dla mnie zaskoczenie.On sie cieszyl,ale ja mowilam mu ze przeciez z tamta jeszcze moze sie wszystko naprawic.Ale on juz tego nie chcial.Zakochalam sie...tak naprawde pierwszy raz w zyciu(moj pierwszy chlopak a mialam 21 lat...wczesniej nikomu nie dawalam szansy).Powiedzialam sobie ze bede cierpliwa, nie bede niczego przyspieszac, w koncu dopiero co zakonczyl jeden zwiazek(2,5letni).Obiecalam tez sobie ze pierwsza mu nie wyznam milosci.Po 8 mies zaczelo mi bardzo brakowac tego ze on mi ani razu nie powiedzial ze mnie kocha ze teskni ze mu na mnie zalezy...Poprosilam o rozmowe.Powiedzial ze sie staral...ale nie wyszlo...i zakonczyl wszystko jednego dnia.Plakalam.prosilam by mnie nie zostawial bo nie wyobrazam sobie zycia bez niego...byl nieugiety.Chodzimy do tej samej gr na studiach wiec bylismy na siebie skazani.Nie pojawilam sie w szkole przez kolejne 3 dni, bylam zbyt zapuchnieta od placzu, a po tgodniu mial byc wazny egz.I jak ja mialam sie do niego uczyc?Na szczescie zdalam.Schudlam,zmarnialam..Przed swietami wymienilismy sie upominkami-choc ze soba nawet o tym nie rozmawialismy.W sylwestra mial siedziec sam...ja tez wiec zaprosilam go na niezobowiazujace spedzenie tego dnia.Powiedzial ze to przemysli.Kiedy skonczylam przygotowania,napisal mi tylko tyle ze jednak idze na sylwka z kumplem.Zranil mnie do zywego i w jednej chwili zaczelam go nienawidziec za to jak mnie ranil.Napisalam do niego maila o tym jak bardzo sie na nim zawiodlam.Nie przyszedl ze wzgledu na moich rodzicow, ze niby zle by sie czul.Pod koniec stycznia zauwazylam jednak zmiane z jego str.zaczal o mnie zabiegac.zapraszac na wspolnie jedzonko,na proby zespolu.dal sie namowic na lyzwy-choc nigdy wczesniej nie mial ich na nogach ('z Toba zawsze").Wrocilismy do siebie w walentynki.Ja nie poruszalam tematu,nie wracalam do tego co bylo.zmienilo sie,mowil do mnie czulej.Postanowilam ze mu w koncu powiem co czuje...nie macie pojecia jak bardzo zalowalam ze nie zrobilam tego wczesniej(choc czasem tlumaczylam sobie ze i tak pewnie nie mialoby to dla niego wiekszego znaczenia).balam sie ze nie bede miala szansy nikomu innemu tego powiedziec.Kiedy mu wyznalam milosc serce bilo mi ak oszalale.Balam sie jak na to zareaguje.A on sie usmiechnal i przytulil do mnie.Ale nic nie odpowiedzial.Od tamtego czasu minely 4 mies.Udalo mu sie dostac prace...u dziewczyny ktora podeszla do neigo na koncercie i poprosila o numer.po niedlugim czasie poszli na spotkanie.On mi oczywiscie o wszystkim mowil i ja sie zgodzilam.W koncu tez mam znajomych.Ale nie wspomnial ze to nie jest stara znajoma.O tym wydarzeniu na koncercie powiedzial mi pozniej.poczulam sie dziwnie.potem zaczal mi opowiadac jak sie u niej pracuje, o tym ze ludzie zaczynaja gadac ze sa chyba para,jak poszli nad jakis staw sie opalac,smarowali sobie plecy...dla mnie to bylo za duzo, zaczelam sie niepokoic i porozmawialam z nim o tym.Zapewnil mnie ze to tylko kolezanka i ze moge byc jego pewna w 100%.Ale po 2 tyg pracy u niej zauwazylam ochlodzenia z jego str.Juz nie pisal do mnei tak czule,tylko tak na odczepnego.Zaczelam podejrzewac ze to chyba juz koniec.Raz to przezylam przezyje i drugi-pomyslalam.Znowu schudlam.Pojechalismy na woodstock.ona tez byla.Ostatniego dnai sprowokowalam rozmowe.powiedzialam ze nie jestem slepa i widze ze cos jest nei tak.Odp ze sam nie wie co jest, ale ze nie ma zadnych planow zwiazanych z ta dziewczyna.Poprosil mnie o troche czasu.Zgodzilam sie bo sama jzu naprawde bylam zmeczona ta sytuacja.Powiedzialam zeby przez ten czas do m nie nie pisal.Nie mialam zamiaru spedzac niewiadomo jak dlugiego czasu zamartwiajac sie:napisze czy nie napisze, a jak nie napisze to plakac.Odwiozl mnie do domu,pozegnalismy sie czule.Powiedzialam: do uslyszenia kiedys.I tak juz mija 2 tydz odkad milczy.Tamta do mnie napisala.zapytala czy to przez nia.ze ma nadzieje ze nie bo nie chciala niczego psuc,ze on ago tylko lubi, i nic wiecej i ze nawet jak sie rozstaniemy to nie bedzie go podrywac bo nic do niego nie czuje.Napisala tez ze widzi po nim ze cos sie stalo.Ja czekam...ale jestem przygotowana na wszystko.Skoro ma byc ze mna nieszczesliwy a ja przy nim jeszcze bardziej, to nie ma sensu tego ciagnac...bo ja zamiast kwitnac, to przez jego obojetnosc wiedne, a to skutecznie wypala moje uczucie do Niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem silna...nie placze
Ach...co mi jeszcze powiedzial podczas tej ost rozmowy.Ze tamto wczesniejsze rozstanie bylo tylko i wylacznie z jego glupoty.Bo dopiero potem sobie uswiadomil ze byl ze mna naprawde szczesliwy...Moze i byl, ale co z tego skoro nie kocha/-l

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×