Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

oliwencja

co myslicie o mieszkaniu z sobą przed ślubem

Polecane posty

Gość hkojjughjs
Ale to chyba problem tych babć? Czy trzeba przezyc zycie ogladajac sie tylko na innych?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mieszkanie ze sobą przed ślubem nie musi być równoznaczne z sypianiem ze sobą przed ślubem. Co do tego drugiego, uważam, że jest to nierozsądne. Nie na tym polega okazywanie sobie szacunku, by się wypróbowywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadza się, tylko chciałam niektórym uświadomić że jak rodzice czy babcie pochwalają wspólne mieszkanie to co sobie tak w większości myślą, przecież to jest inne pokolenie. Czasem nacisk rodziny jest po prostu, ehhh szkoda gadać, nie każdy jest taki że potrafi wszystko olewać, w zasadzie niewiele jest takich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkodnik i paskudzctwo
Ja popieram zamieszkanie przed slubem. Zamieszkalam i zerwalam po pol roku, normalnie wybrzucilam. A powinnam byla juz po miesiacu. Co mnie do tego sklonilo? Przed zamieszkaniem wszytko bylo pieknie i cudownie, nie ze ja slepa bylam, po prostu bylo super. Zamieszkalismy i sie zaczelo. -rzucanie ubran na podloge chociaz 2 metry dalej stroi OTWARTY kosz na brudne ubrania -rozwieszanie kurtek i marynrek po wszystkich krzeslach -zostawianie wszedzie brudnych kubkow i szklanek i wszelkiej masci butelek, po piwie, napojach i wodzie, puszek chociaz przy biurku i kuchni stoja kosze na smieci -zero pomocy w pracach domowych -jak zabraklo czystych szklanek to pil herbate w szklance do piwa -wieczne pretensje ze obiad nie gotowy chociaz wracalam z pracy pozniej niz on -wieczory spedzane przed telewizorem z piwskiem -zapraszanie kumpli bez powiadomienia mnie. to mnie wkurzalo najbradziej bo kumple przychodzili, mieszkanie bylo male, dwa pokoje i kuchnia, ja jeszcze robilam zaocznie podyplomowke i nieraz nie mialam kiedy sie przygotowac do zjazdow bo ciagle smiechy i hihi a potem syf. on oczywiscie uwazal, ze ja powinnam sprzatac. Oczywiscie rozmawialam, obiecywal poprawe itd. pare dni bylo lepiej a potem znow to samo. Po dwoch miesiacach mieszkania razem zrezygnowal z pracy bo stwierdzil, ze musi poszukac czegos rozwojowego. Po kolejnych dwoch nie zarejestrowal sie nawet w urzedzie pracy, wylegiwal sie w lozku do 3-4 po poludniu, do rana siedzial na kompie i nie wyslal nawet jedgo cv - sprawdzilam skrzynke. Ciagnal kase na gadzety, a to nowy telefon, a to ipod a to jakas nowagrafika do kompa. W koncu sie wkurzylam i zarzadalam, zeby poszedl do pracy, jakiekolwiek bo nie mam zamiaru utrzymywac darmozjada co caly dzien siedzi w domu a nawet obiadu nie ugotuje. Wyjechal do mamusi. Zmienilam zamki i wystawilam walizki za drzwi. A mial byc slub i wesele. Nie wiedzialam o nim tych rzeczy poki razem nie zamieszkalismy i nie ze mialam milosna slepote. Spotykalismy sie dwa lata, czasem u niego. Balagan jak to u faceta ale nie jest malostkowa, nie przeszkadza mi. Odnosil sie do mnie z szacunkiem. Ale po zamieszkaniu razem uznal, ze nie trzeba juz sie starac. I koniec. Wiem, ze to samo byloby po slubie. Wiec nie zaluje. Pol roku pozniej zaczelam sie spotykac z kolega z innego dzialu, za pol roku jest nasz slub.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szkodnik i paskudzctwo Nie wiedzialam o nim tych rzeczy poki razem nie zamieszkalismy i nie ze mialam milosna slepote. Spotykalismy sie dwa lata, czasem u niego. Balagan jak to u faceta ale nie jest malostkowa, nie przeszkadza mi. Odnosil sie do mnie z szacunkiem. Ale po zamieszkaniu razem uznal, ze nie trzeba juz sie starac. I koniec. Wiem, ze to samo byloby po slubie. Wiec nie zaluje. Pol roku pozniej zaczelam sie spotykac z kolega z innego dzialu, za pol roku jest nasz slub. czyli mam rację, trudno poznać kogoś, z kim nie jest się 24 godz na dobę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkodnik i paskudztwo
Oczywiscie,ze trudno a wlasciwie to niemozliwe. Z obecnym przyszlym mezem tez zamieszkalam i wiem, ze to wlasciwy czlowiek. Moim zdaniem na zorietowanie sie w kwestii mozliwosci wspolnego zycia wystarczy max. 2 miesiaca. Reszta to tylko ludzenie sie, ze on sie zmieni. Nie zmieni sie a juz na pewno nie po slubie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powyższa wypowiedź (szkodnik i paskudztwo) to tylko jeden z wielu przykładów dlaczego warto poznać faceta poprzez wspólne zamieszkanie przed tak ważną decyzją w życiu jaką jest wyjście za mąż. Po pierwsze, jak się jest zakochanym to się chce ze sobą przebywać 24h na dobę, więc takie wspólne zamieszkanie jest czymś naturalnym w urzeczywistnieniu marzeń o byciu razem jak najwięcej. Po drugie, moim zdaniem tylko w taki sposób można NAPRAWDĘ (oczywiście nigdy nie do końca, to jest fizycznie niemożliwe, wszak poznajemy się całe życie) poznać wybranka. Nawet jeśli spędzamy z drugą osobą cały swój wolny czas, nie jesteśmy w stanie przekonać się jak się ta osoba zachowuje na codzień, w ciągu wykonywania codziennych czynności niezbędnych w funkcjonowaniu samej siebie i jednostki jaką się stajecie. Nie twierdzę że wszyscy faceci tak mają, na \"randkach\" udają supermanów, a potem zmieniają się nie do poznania, ale jednak dziewczyny \"przeciwniczki wspólnego zamieszkania przed ślubem\", nawet Wy same zmieniacie się po ślubie już z nim mieszkając! Czy którakolwiek z ręką na sercu może powiedzieć że absolutnie się nie zmieniła? Każdy z nas spotykając się chce wywrzeć jak najlepsze wrażenie, nawet na początku wspólnego mieszkania, czy to po czy przed ślubem, a potem gdy wszystko powszednieje, \"powszedniejemy\" i my, już nie zawsze mamy \"zrobione\" odrosty, nie zawsze chce się nam z tym samym zaparciem lecieć na siłownię, ogolić nogi czy przyrządzić kolejne wymyślne danie dla ukochanego, nie wspomnę o charakterze, nie zawsze już panujemy nad sobą, tłumimy zły humor w gorszy dzień itd. To takie dość powierzchowne przykłady, ale dal samej idei. Tak samo zmienia się ON. Z tymże ponieważ kobitki mają w naturze wypełnianie obowiązków gospodyń domowych, zmiany te mogą być dla facetów mniej jaskrawe jak zmiany facetów dla nas, ponieważ facet zdobywca, który usidlił już swoją \"łanię\", nie ma się już po co tak starać (sama natura). I niech \"niedowiarki\" idealizujące siłę miłości zrozumieją, że to nie tylko podniesiona klapa, ale to mogą być cechy charakteru, które wyłażą dopiero po usidleniu właśnie np. pogłębiający się alkoholizm (wcześniej tylko wyskoki na piwko), nieuleczalne zaawansowane lenistwo, z którym nie da się żyć, agresja (typu bo zupa była za słona, czemu nie zdążyłaś posprzątać, u mamusi zawsze tak czysto było), nadmierna zazdrość czy wydawanie wspólnych pieniędzy itp. A niestety największa nawet miłość nie jest w stanie wytrzymać takich presji psychicznych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja sie zmieniłam, schudłam 15 kg :D, nauczyłam się gotować. Co do całej reszty gospodarstwa domowego to nie poczuwam się jako jedyna odpowiedzialna za to, na poczatku jak mój luby nie pozmywał po tym jak obiad gotowałam to po prostu naczynie stało w zlewie, jak coś rozsypał i nie wytarł to było rozsypane i miałam gdzieś co koledzy jego o tym pomyślą bo skoro on nie zauważa to oni tym bardziej nie zauważą. Czasem może to i wyda wam się niesmaczne ale jak on mi zostawiał syf w kuchni to ja mu zostawiałam na przykład ogryzka koło kompa i jak mi zwracał uwagę to ja mu zwracałam uwagę żeby zobaczył co zostawił na blacie w kuchni i że jak posprząta po sobie to ja tez posprzątam, teraz już nie zostawia syfu. Ale rozumiem że nie ze wszystkim się tak da To teraz przeczytajcie parę ostatnich wypowiedzi i powiedzcie jeszcze raz że ludzie na próbę nie zamieszkują. I w sumie dobrze czasem trzeba spróbować, ja jakbym miała do czynienia z maminsynkiem, albo gdyby podczas tych naszych wspólnie spędzanych chwil coś było nie tak to tez bym pewnie się wahała. Miłość miłością ale związek trzeba pielęgnować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szkodnik i paskudztwo hahahhahah :D:D:D smieje sie bo to zabawne niestety wierze ci ze realne... naprawde zycie sie zmienia kiedy mieszkamy razem... chociazby wspolne wydatki, finanse, potrzeby - ale ! ale! oczywiscie jego inne i twoje inne! np. on uwaza ze konieczne jest wypranie samochodu - bagatela! 100 zł! a ty myslisz \"samochod poczeka potrzebuje nowej kiecki na slub kolezanki\" a on \"wazniejsze jest zeby w samochodzie bylo czysto, po co ci kolejna kiecka?\" no, niestety, moj facet to moja przyjaciolka bo tez tak jak ktos napisal inny, my tez znamy sie jak dwa lyse konie ale to zawsze facet ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka piosenka.
nawet jak się z kimś mieszka, to się z ta osobą nie jest 24h/dobę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×