Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zadziwiona

Mężatki - pozwalacie sobie czasem na flirt z innym facetem?

Polecane posty

Gość zadziwiona

Kocham swojego Męża ponad życie. Nie widzę innych facetów poza nim. Mam jednak kumpla-przyjaciela-mężczyznę. Nie jest w moim typie. Nie czuję do niego żadnej chemii. Nie podoba mi się ani z wyglądu ani z charakteru. Nie miałam z nim nigdy żadnych fantazji, po prostu "grzeje mnie" jako przyjaciel, super człowiek. Nie Facet. Wiem, że podobam się facetom, on tez przyznał kiedyś, że zazdrości mojemu mężowi. Jak mój mąż jest w pracy czasem przyjeżdża, gadamy, czasem coś ugotujemy razem ale bez żadnych podtekstów. Mąż o tym wie, jest jego przyjacielem. Bez dwuznacznych słów, bez przekraczania tej 'intymnej' granicy. Jak przyjaciele. Czasem zastanawia mnie, czy to nie zbyt ryzykowne? Fajnie tak móc poprzebywać z innym facetem. Czuję się wtedy znów atrakcyjna w jakiś sposób bo wiem, że mnie lubi, że chętnie ze mną przebywa. Czy robię coś złego? Bo tak się zastanawiam czy to normalne. Czy nie powinnam ograniczac naszych kontaktów? Bo "co powiedzą inni"? Bo sama mogę popaść w jakąś skrajność? Dodam, że Kocham mojego męża jak nikogo innego na świecie, brzydzę się zdradą, która mi zresztą nie w głowie. Ale czasem nie wiem, czy powinnam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
krotka pilka : moim zdaniem nie powinnas, kontakty takie sa bardzo zwodnicze, tym bardziej ze kolega nie ukrywa ze mu sie podobasz. Prosta sytuajca: kiedys bedzie gorszy okres miedzy Toba a mezem. Naturalnie wyzalisz sie koledze, on naturalnie Cie zrozumie i wyslucha. I naturalnie z czasem sie zblizycie do siebie. I moze (oczywiscie nie musi) to sie zle skonczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam znajomego ktory od jakiegos czasu piszac w smsach daje mi do zrozumienia ze jest mna zainteresowany mimo ze sam ma narzeczona i mimo ze pisze ze tylko przyjazn miedzy nami.znamy sie od 5 lat. mimo to od kad zaczal tak pisac ja zaprzestalam kontaktow z nim bo wtedy czuje sie fer wobec mojego mlodego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gattina2
Dziwi mnie tylko fakt, ze Twojemu mezowi nie przeszkadza tak intensywne kontakty zony z innym facetem, jakby mial gdzies co robisz, z kim sie spotykasz w wolnym czasie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gattina2
*nie przeszkadzaja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też uważam że jeśli masz obawy to powinnaś trochę przystopowac kontaktów. Chyba wiem dokładnie o co ci chodzi, bo sama to jakiś czas temu przerabiałam. Mam kolegę w zasadzie to dobry kumpel nas obojga ale ja z nim byłam na roku i spędzałam z nim dużo czasu, w pewnym momencie zerwał długoletni wiązek z dziewczyną i często się mi zwierzał, co było miedzy nimi nie tak. Z jednej strony zero chemii z mojej strony ale z drugiej jest jednak coś co przybliża do tego człowieka, jest fajny, ułożony i tak narasta pewna obawa czy faktycznie ja powinnam z nim sie tak spotykać i czy powinniśmy ze soba tak rozmawiać. Przecież takie rzeczy się zdarzają że nie ma chemii a nagle się pojawia, wiem bo tak było ze mną i moim mężem, przez prawie 2 lata tylko przyjaciele a przy drugim roku ja zaczęłam cos czuć do niego i on do mnie. I nie, nigdy nie miałam zamiaru zdradzać męża i nie mam dalej zamiaru, po prostu w pewnym momencie pojawia sie takie myślenie że troche przekraczam granicę i że to może być niebezpieczne. Ja to załatwiłam tak że raczej nie przerwę znajomości z tym chłopakiem, ale coraz częściej staram się żebyśmy się spotykali w większej grupie, ja wychodzę z mężem i z nim na piwko na przykład i jest spoko. Tobie autorko też tak proponuję, wiem że są tematy często tylko dla przyjaciół, ale ile ci potrzeba czasu żeby pogadać z kumplem na osobności, jedno spotkanie dwa, trzy podczas reszty możesz byc z męzem jak się obawiasz że coś mogłoby być. Nawet wrecz wskazane jest żebyś przynajmniej na kilka takich spotkań szła z mężem, po to żeby on wyznaczył granice przed kolegą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie rob drugiemu co tobie niemile. Postaw sie w sytuacji meza i wyobraz sobie jak ty bys zareagowala gdyby on sobie z przyjaciolka obiadki gotowal. Ja bym osobiscie nie chciala by moj mezczyzna flirtowal z jakakolwiek inna kobieta. W przyjazn damsko-meska nie wierze, od zaspokajania potrzeby bycia adorowana mam swojego faceta, a flirtowanie z innymi to jak bycie na diecie i zapchanie sobie lodowki pysznosciami. Mozna sie nawet nie ulegnie pokusie tylko po co to robic? Poza tym pominelas cos nawet istotniejszego: to, co twoj kumpel do ciebie czuje. Zaspokajasz swoja proznosc jego kosztem, a on pewnie cos do ciebie czuje i po cichu liczy ze cos tu osiagnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tu nie ma jednej, uniwersalnej prawdy. Wszystko zależy od Was. Najlepiej zrobisz (i przy okazji uzyskasz odpowiedź) gdy sama przed sobą zadasz sobie pytanie: czy chciałabyś, aby Twój Mąż \"posiadał\" \"analogiczną\" przyjaciółkę? Z którą by rozmawiał, gotował, która nie interesowałaby go jako kobieta, ale \"grzała\" jako człowiek? Która by czasem rzuciła, że Ci zazdrości? Ale bez myśli o zdradzie ze strony Męża? Jeśli nie miałabyś nic przeciwko, to i sama nie musisz się zastanawiać. Ale Bogiem a prawdą, trudno mi wyobrazić sobie osobę, która będąc absolutnie, na 100% pewną tego, co robi, bez żadnego ukłucia niepewności zakładałaby taki topik :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamiętam że przed ślubem na naszej klasie to się do mnie kumpel odezwał co sie w nim kiedyś podkochiwałam w liceum. Gadalismy na gg trochę. On w sumie wtedy miał dziewczynę i dalej ma ta samą już chyba z 8 lat są ze sobą, no i też gadka szmatka, zaproponował spotkanie, akurat na sobotę w która miałam slub brać. Powiedziałam że nie moge bo inne plany i że ślub biorę akurat i że może kiedy indziej, jeszcze trochę pogadaliśmy i na koniec stwierdził że się jeszcze odezwie do mnie i się ustawimy i tak juz od roku sie nie odezwał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bbbbbbbbbb
Moim zdaniem można się przyjaźnić z facetem, ale co ma flirt do tego? Bo to raczej nie jest równoznaczne... Poza tym z mojego doświadczenia wynika, że taka relacja ma prawo bytu, jeśli obydwie osoby mają poukładane życie uczuciowe i w jednakowym stopniu podchodzą do znajomości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zadziwiona
z tym kolegą to jest tak, że on w sumie przyjeżdża na pogaduchy głównie o jego sprawach, ja nie jestem typem osoby która by wyjawiała jakiś bardzo intymnych spraw przed druga osoba, mam od teog przyjaciółkę, on jest moim kolega, którego najnormalniej w świecie lubię, podziwiam za to co robi (jest mistrzem w swojej dziedzinie sportu), pomagam mu układac jego sprawy sercowe, podobnie się zachowujemy bo mamy podobne charaktery, znaki zodiaku itd. Nigdy nie ma pomiędzy nami dwuznaczności, pół słówek. Przeciez ja mam męża i tego się trzymamy oboje. On, nawet jak by chciał, nie zrobi nic przeciwko mojemu związkowi, tymbardziej ja. Tak jak napisala mi mala - znam siebie i jego i jestem odpowiedzialna za związek, który tworzę. On mi nigdy nie pisał nieprzyzwoitych rzeczy, z jego slow na gg czy w smsach po prostu wnioskuję, że mnie ten gośc wyróznia, lubi, traktuje wyjątkowo-jak kogoś bliskiego, do kogo moz eprzyjechac, zwierzyć się, zaufać. Mój mąż owszem- jest zazdrosny. Nie ma nic przeciwko naszym spotkaniom, ale nie sa one znowuz az tak częste, częsciej spotykamy się paczką, ale zdarzaja się chwile, kiedy on przyjezdza do mnie do domu podczas nieobcenosci mojeog męża. Zdarza nam się gaaadać do późna w nocy, potem mowimy sobie na odległośc 'cześć, dzieki, " i tyle. Nie obawiam się, że "coś mogło by być", bo nigdy do teog nie dopuszczę. Tylko bardziej się boję, że się od teog , od niego jakoś uzależnię...Nigdy z nim nie flirtowalam, ani on ze mną...często sobie dokuczamy, sypiemy kawalami, rozumiemy się nad wyraz dobrze. Tylko się po prostu boję jak to jest odbierane przez innych, nawte czasem nie wspominamy, że do tka pozna siedzieliśmy itd. Moi rodzice i teściowie go znaja, lubia go, ale czasem sie podejrzliwie dopytuja, czy 'dzisiaj tez byl" tka, jakbym nie wiem co z nim miala robić...kurcze....nie wiem jak to wytlumaczyc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi mala : a czemu farmazony ;-) to moje zdanie i tyle. dziewczyna interesuje sie tym co sadzimy na temat wiec sie wypowiadam. Ty sadzisz inaczej i gicik ;-) jezeli lubisz byc adorowana przez mezczyzn i sprawia Ci przyjemnosc flirtowanie, to przeciez Twoja sprawa i Twoje zycie. Ja natomiast nigdy nie bylam typem flirciary, nie bawily ani nie cieszyly mnie takie gierki. Tym bardziej, od czasu gdy zwiazalam sie z obecnym mezem. Co wiecej, po prostu uwazam, podobnie jak dziewczyny wyzej, ze jest to nie do konca uczciwe w stosunku do meza autorki. Zakladam ze jezeli on mialby kolezanke z ktora gotowalby jakby jej nie bylo , to nie malo ktora bylaby zadowolona z takich relacji prawda? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W mojej poprzedniej pracy miałąm takiego własnie kumpla. Razem zawsze rano szliśmy na kawkę, na wszystkich wyjazdach zawsze kumplowaliśmy się razem. Gość jest po 40ce, ma żonę i dziecko, jest szalenie inteligentny i można z nim pogadać na każdy temat. Wiem że po firmie krązyły ploty o nas, ale nigdy się tym nie przejmowałam, bo tam plotkowano o wszystkim. Mojemu mężowi nigdy ta nasza znajomość nie przeszkadzała, zwłaszcza że ja zawsze miałam szerokie grono męskich znajomych, nie adoratorów, ale właśnie takich kolegów:) Co do flirtu - nie, nie pozwalam sobie na takie rzeczy, z prostego powodu: poza moim mężem inni faceci dla mnie nie istnieją. Kumplowanie się - to co innego. Przecież on też ma koleżanki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zadziwiona
gotowanie miałam na mysli to, że czasme np. on przytarga pizze i razem zjemy albo osttanio dosłownie RAZ przyniósł gotowe produkty bo był glodny po trasie i usmaży6liśmy tu u mnie, więc wiecie, to też nie chodiz o jakieś codzienne obiadki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna koala
a ja lubie flirtowac :) ot tak sobie sie przekomarzac, prowadzic gierki słowne, podpuszczac, nawet lekko poświńtuszyć czasami ;) tylko trzeba wyznaczyc jakies granice i ich nie przekraczac. a kumplowanie sie to nie flirty. jesli w relacje mesko-damska wkracza ton flirtu to zaczyna sie robic niebezpiecznie. tyle ze ja u autorki nie widze tegoż tonu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna koala
zadziwiona - wiesz, powinnaś lepiej dobierac słowa :) bo opisałas sprawe tak, jakbys miała stałego adoratora z którym sobie często gotujecie obiadki, flirtujecie, siedzicie na winem rzucając pieprzne teksty i przeciągłe spojrzenia... a Tobie chodzi o kolegę z którym zdarza Ci się spotkać sam na sam i pogadac o wszystkim i o niczym nad pizzą. i tak oto z niczego robi sie wielki problem :) ja u Ciebie nie widze flirtu ani naduzywania zaufania mezowskiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asiulka Miła
to jednak prawda, że kobiety nie szanują sięi dla głupiego flirtu ryzykują udane związki. Koleżanka tak właśnie przez naszą - klasę rozpieprzyła sobie związek. A nawet z tym swoim chłopakiem ze studiów nie poszli dołóżka, ale wystarczyły listy i to, że spotkali się kilka razy na kawie. Tylke, że ona mówiła mężowi, że idzie do koleżanki, a kiedyś zobaczył ją w restauracji kolega męża, zadzwonił do niego i była awantura. Teraz już jest między nimi fatalnie, on jej nie ufa, też chyba z kimś zaczął pisać na czacie i przed nią się nie kryje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adaskost
powinnaś ograniczyć maxymalnie te schadzki to nie wporzadku wobec twojego męża...mała mi nie zawracaj jej glowy i nieszukaj dla niej usprawiedliwienia.. to pierwszy krok do zdrady jak kochasz męza to powinnaś odpuscic sobie przyjaciela

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale wy sie nakrecacie
autorka myli flirt z przyjaźnią :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna koala
Asiulko - pytanie brzmi co było tak naprawde problemem w opisywanej przez Ciebie sytuacji? 1. sam fakt spotkania sie na kawie i tego że koleżanka pisała sobie listy z kolegą; 2. treść tychże listów - a)ewidentnie proromansowa czy b)"hej, co u Ciebie, może kawke spijemy?"... 3. fakt że okłamała męża; bo jedyną przyczyną do kłopotów małżeńskich moze byc przyczyna 2a i 3... ale przyczyną do kłopotów takiej skali jak opisałaś byłby wyraxny związek przyczynowo-skutkowy między 2a i 3. czyli gdyby koleżanka okłamała męża że idzie do koleżanki udając się z kolegą na RANDKĘ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szara aga
tytuł topiku jest o flircie ....zaś sam post już nie, nawet można powiedzieć, że nic tam z flirtu nie ma..... flirt....co to jest? bo jeśli parę uśmiechów, parę żartów z podtekstami - to ja sobie pozwalam...i pozwalam mojemu facetowi. Oczywiście, że są granice....ja mówię o flircie imprezowym dziś flirtuję i dizs przestaję....a nie o smsach....mailach spotkaniach, bo takie coś to przegięcie ....nie chcę tego ja, i nie życzę sobie żeby mój partner

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystko może
się zdarzyć. wierzyłam w przyjaźń damsko-męską, miałam przyjaciela, kochałam męża, nie wyobrażałam sobie, żebym mogła zakochać się w kimś innym. niestety od spotkania do spotkania, od słowa do słowa... i zauroczenie gotowe. na szczęście w porę Bóg otworzył mi oczy, a mąż mi wybaczył, z przyjaźni musieliśmy się wycofać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zadziwiona
tka, tytuł był o flircie, natomiast chciałam opisać swoją sytuację, czy takie spotkania bez żadnych pieprznych dopwcipów, przeciągłych spojrzen i wina też moga byc niebezpieczne w jakiś sposób. czarna koala- jest dokładnie tak jak piszesz- spotykamy się, gadamy o wszytskim, mój Mąż o tym wie, rozmawiałam z nim na ten temat, był zazdrosny ale ufa mi i mojemu ( w sumie to naszemu) koledze. Tylko tak się zastanawiam, czy im częściej będziemy się spotykać na takich zasadach nie przerodzi się to w jakąś dziwną relację. Bo to on głównie pisze, czy może przyjechac, pogadac, co kupić do żarcia itd. On ma mało znajomych, ja i mój mąż jesteśmy jego...takimi przyjacielami od serca choć to ze mną spędza więcej czasu, z moim mężem przewaznie grają razem na kompie i piją piwsko... Trochę się boję, że zacznie mi zabardzo zależeć na tej przyjaźni, że poczuję tęsknotę za kimś, z akim nie powinnam w sumie..nie wiem no, głupie to uczucie...Kocham Męża nad życie, ale czuję, że mój kumpel wyjątkoowo dużo dla mnie znaczy, świetnie się przy nim czuje, cieszy mnie jego każda wizyta. Nie spotykamy się u niego ani na mieście na kawi. To on do mnie czasem przyjeżdża, kiedy ma czas, jego dom rodzinny jest niedaleko mojego więc tez ma po drodze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna koala
ja widze że masz głównie problem z samą sobą. w sensie ze swoimi uczuciami. jesli adajesz takie pytania to znaczy że juz zaczyna być coś nie tak. że zaczynasz czuć ze Ci na nim zalezy. ale z tym to już musisz sobie sama poradzic. wytłumaczyc sobie co ważniejsze itp. jesli czujesz że nie bedziesz w stanie tego zrobić to niestety, ale dla wlasnego spokoju odpusc te znajomosc i spotkania sam na sam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zadziwiona
no bo nie wiem jak to jest, ja do niego nic nie czuje, nie czuje żadnej chemii, TYLKO sympatie, przyjaźń... On mi nigdy nie okazał w żaden sposób, że coś do mnie czuje czy cokolwiek... Natomiast wszyscy, jak wspominam, że czasme się widzimy, to robią jakieś głupie insynuacje, że jesczez on sie zakocha(ł) i to troche glupio ze gosc tak często przyjezdza itp. chociaz wiedza jaki jest moj stosunek do tego wszytskiego. Czy rzeczywiscie moze być tak, ze on pod pretekstem pogadania czy spedzenia jakos czasu po prostu chce mnie widywac bo np. mu sie podobam czy cos takiego? Bo nie umiem teog odzdzielic, ja teog nie widze, mnie nie dziwia jego wizyty, ale skoro inni wprowadzaja takie insynuacje to sama nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna koala
byc tak to moze byc, ale my Ci tego nie powiemy, bo go nie znamy. jeśłi Ty do niego nic nie czujesz i nie dajesz mu nadziei na nic wiecej to jest OK. ale tym bardziej nie widze w tym flirtu z Twojej strony :) a ludzie zawsze gadają. bo większosc uwaza ze jak masz partnera/narzeczonego/męża to powinnaś zapomniec o całej męskiej reszcie świata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość okularnica.....
Nie wierzę w przyjaźń męsko-damską(no chyba, że z gejem); uważam, że każda taka 'przyjaźń' w pewnych okolicznościach ma duże szanse, żeby zakończyć się wspólnym łóżkiem. Dla różnych ludzi, te okoliczności będą różna, jedni przekroczą granicę wcześniej, inni później, a inni wcale, bo w powiedzmy 'życie nie postawi ich w sytuacji sprzyjającej romansowi'. I naiwnością jest twierdzić, że 'to tylko czysta przyjaźń' wiedząc, że podobam się facetowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość okularnica.....
Poza tym, to nie jest tak, że on jest Ci zupełnie obojętny, bo sama przyznałaś, że świadomość, że mu się podobasz mile pieści Twoje ego. Innymi słowy, moim zdaniem jakaś 'chemia' między Wami jest, nie została wypowiedziana, ale każde z Was zdaje sobie sprawę, że coś jest na rzeczy. Czysty układ byłby w sytuacji, gdybyś Ty nie była dla niego atrakcyjną kobietą. Zastanawiam się czy wtedy on byłby Ci tak samo 'potrzebny'. Z innej perspektywy: On wie, ze zależy Ci na mężu, że Ci sienie podoba i że nie zaryzykowałabyś dla niego swojego związku - dlatego nie składa dwuznacznych propozycji, woli być blisko Ciebie jako 'przyjaciel' niż Cię stracić całkiem. Ty twierdzisz, że skoro on Cię nie adoruje i nie przekracza granic, to że wszystko ok. Taka sytuacja Ci pasuje, bo każda kobieta lubi zainteresowanie obcych mężczyzn. Jeśli wysunęłam pochopne wnioski, to przepraszam, ale na pierwszy rzut oka tak to wygląda. Trudno twierdzić, że ma się rację, nie znając dobrze sytuacji. A jak to jest z Twoim mężem, bo napisałaś że niby mu te spotkania z kolegą sam na sam nie przeszkadzają, ale ze jest zazdrosny. Wiec jak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zadziwiona
okularnica.... jest chyba dokładnie tak jak mówisz...dokładnie tak jest. Nie w tym fragmencie o łóżku...ale tym trafieniem w sedno poniższymi zdaniami... "Poza tym, to nie jest tak, że on jest Ci zupełnie obojętny, bo sama przyznałaś, że świadomość, że mu się podobasz mile pieści Twoje ego. Innymi słowy, moim zdaniem jakaś 'chemia' między Wami jest, nie została wypowiedziana, ale każde z Was zdaje sobie sprawę, że coś jest na rzeczy. Czysty układ byłby w sytuacji, gdybyś Ty nie była dla niego atrakcyjną kobietą. Zastanawiam się czy wtedy on byłby Ci tak samo 'potrzebny'. On wie, ze zależy Ci na mężu, że Ci sie nie podoba i że nie zaryzykowałabyś dla niego swojego związku - dlatego nie składa dwuznacznych propozycji, woli być blisko Ciebie jako 'przyjaciel' niż Cię stracić całkiem. Ty twierdzisz, że skoro on Cię nie adoruje i nie przekracza granic, to że wszystko ok. Taka sytuacja Ci pasuje, bo każda kobieta lubi zainteresowanie obcych mężczyzn." Dokładnie tak się czuję. I to mnie czasem przeraża... A mój Mąż? On mi ufa. wie, że nigdy nie zrobię NIC głupiego. Jest zazdrosny o każdego kolege, faceta, który na mnie spojrzy...ale mi ufa a mojego przyjaciela zna na tyle dobrze, żeby zaakceptować to, że lubimy się spotykać. Nigdy nie musiałam i wiem że nie będe musiała wybierać, bo ja KOCHAM mojego Męża i gdy ten jest blisko czy daleko nic innego się nie liczy bo traktuję swoje małżeństwo jak niemal świętość. Ale powyższych uczuć jakoś nie mogę się pozbyć...Nie martwią mnie, bo jestem siebie pewna, tylko po prostu się zastanawiam, czy to jest normalne?..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×