Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

over and over again

Ile razy można mieszać w głowie?

Polecane posty

Jak czytam wypowiedzi autorki, to jakbym przeglądała się w lustrze półtora roku temu... Też kochałam, zależało mi, myślałam, że to Ten i z nikim innym nie ułożę sobie życia. Przez 7 lat czułam się spełniona, wysłuchana, rozumiana, zabawiana, mimo ciągłej niepewności, kłótni, rozstań raz na tydzień, poniewierania i poniżania po pijaku, seksu raz na trzy miesiące... Byłam szczęśliwa bo był inteligentny, miły, miał cudowne poczucie humoru, był w końcu moim przyjacielem. A że nasze temperamenty się rozmijały, że dostawał totalnego amoku po alkoholu? Cóż, widziałam w tym wiele swojej winy, myślałam sobie \"sprowokowałam go\", albo \"warto poświęcić udany seks dla prawdziwej miłości\", tym bardziej, że często słyszałam, że jestem jak moja matka, tłamszę jego potencjał, powinnam schudnąć, nie ma ochoty na seks z przymusu i takie tam. Powinnam w zasadzie podziękować Jemu, bo to on mnie kopnął w dupę, ja naiwna kochająca męczennica trwałabym przy nim z wielkiej miłości. Zostawił mnie kiedy byłam za granicą, więc musiałam sobie poradzić sama, nie mogliśmy się tak jak zwykle zejść po tygodniu, dwóch. I nagle okazało się, że choć jestem załamana, zraniona i stęskniona, zaczęłam mieć mnóstwo energii. Praca, znajomi, hobby, pierwszy raz od dłuższego czasu poczułam, że ta cała siła, z którą walczyłam o mój daremny związek wraca do mnie! Nie muszę mówić, że szybciej niż myślałam, jak wiele piszących tu kobiet po przejściach poznałam cudownego faceta. Mój nowy związek jest totalnym przeciwieństwem poprzedniego. Dojrzały, normalny, zdrowy. Daje mi oparcie i energię, którą inwestuję w siebie, bo nie muszę żyć na ciągłej emocjonalnej huśtawce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×