Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

over and over again

Ile razy można mieszać w głowie?

Polecane posty

Mała-> to jest miłość,która mnie wyniszcza,ale nie wyzwolę się. Było już dobrze,ale wiem,że nie potrafię. Kręca się wokół mnie faceci,ale ja nie chcę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po pierwsze nieprawda, ze nikogo nie pokochasz. Pokochasz. Co to w ogóle za zdanie. A że nie tak jak jego? No nie tak. Bo następny to być może rzeczywiscie by Cię kochał, szanował - tylko czy Tobie pasuje taka miłosć, bez jazd emocjonalnych? Pytam poważnie, bo każde takie uzależnienia biora się z dzieciństwa. Zobacz jaką miałaś relację z ojcem i czy ten twój facet nie przypomina go przypadkiem w czymś. Ja bym mu dała szansę, ale na zasadach o których pisał cukiereczek. Możesz faceta hm...urobić, jesli będziesz stawiała wymagania i warunki i musisz być konsekwentna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale to jest prosta zasada autorka z innym moze mieć fajnie i miło :) ale po co ? jak ona uwielbia miec nieciekawie :) wiec po co to zmieniac ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale o jakich zasadach i konsekwencji Wy piszecie do kobiety, która po tylku przejściahc z facetem podpisuje sie pod takim zdaniem: "nie wyzwolę się. Było już dobrze,ale wiem,że nie potrafię". Przeciez nie ma na to najmniejszych szans, to tylko przedlużenie tego całego cyrku. Jedyną szansą jest dla niej to, ze tak dostanie od niego w tyłek, że z wycieńczenia psychicznego i być może i fizycznego, nie będzie już miała siły na nic - paradoksalnie dla niej to jedyny EWENTUALNY ratunek. Czym szybciej pozwoli sobie maxymalnie dowalić, tym lepiej dla niej, bo szybciej się to być może skończy autorko, bez obrazy, ale naprawdę tak to widzę - jestes potencjalną maltretowaną kobietą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
więc po co założyłaś ten temat? po co zawracasz nam wszystkim głowę skoro nie masz zamiaru nic zmienić w swoim życiu. Skoro twierdzisz że jesteś niewolnicą tej "miłości" i nie potrafisz tego zakończyć to po co o tym piszesz? Po to żeby wyżalić się jak jest Ci ciężko? Skoro wszystkie rady, które tu usłyszysz wyrzucisz do kosza to trwaj przy tej "toksycznej miłości". I wiesz co wcale nie jest mi Ciebie żal. Takie kobiety są nieszczęśliwe na własne życzenie tylko nie wiem czemu z tego powodu oczekują współczucia..?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie może się to brać z dzieciństwa,bo relacje z rodzicami miałam świetne. Dotychczas mam. Mam wszytsko,czego można chcieć oprócz tej jednej rzeczy,jaką jest spokojna miłość i normalne życie. Już sama mówiłam,że chyba jestem wieczną cierpiętnicą. Robię tyle dla innych,a mniej dla siebie. Z czego bierze się to moje uzależnienie? Nie wiem? Tyle lat razem nie przekreślę w rok,dwa. Siedzi to we mnie cholernie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dopóki nie przestaniesz sobie wmawiać że on jest tym jedynym i, że z nikim innym życia sobie nie ułożysz - żadnej motywacji nie będzie. Obawiam się, że tak jak klaudka chyba napisała. Jedyną Twoją motywacją stanie się ostateczność. Kiedy to doprowadzi cię do takiego stanu że nie będziesz miała siły już na żaden związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
motywację, czyli kolejne kłamstwo, złudzenie zbudowane na jego jednym incydentalnym aktorskim zachowaniu (np. kwiatka Ci przyniesie bez okazji albo powie, ze sie poprawi :D), które Cię utrzyma przy nim w jakiejś względnej harmonii przez kolejny nędzny miesiąc (albo i nawet nie miesiąc), a potem jazda od nowa - Ty tylko o takiej motywacji możesz mówić niestety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niestety, niektóre kobiety facet rozumu może nauczyć jedynie przez znęcanie sie nad nimi - przykre, ale prawdziwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To wszytsko,co piszecie,to ewidentna prawda. Ja się otwieram na nowe znajomości,ale to nie daje rezultatu. Ja cały czas mam nadzieję,a nadzieja: 1. matką głupich; 2. umira ostatnia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jakbyś się wyprowadziła, zmieniła pracę, numer telefonu. Zaczęła nowe życie ?? Powiesz na pewno - nie mogę. Dlaczego ludzie tak podchodzą do zycia- skazując się sami na tkwienie w gównie?? Wszystko można zmienić. Na lepsze. DLa siebie. Bo to do cholery nasze życie i mamy je tylko jedno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"nadzieja: 1. matką głupich; 2. umira ostatnia..." i owszem, z tym facetem kiedyś umrze, szkoda tylko, że tak drogo będzie Cię to kosztowało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Racja Klaudka. To właśnie chodzi o to, ze być może autorka jeszcze dna nie sięgnęła, zeby się móc odbić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ależ gdzie ja mam się wyprowadzać? Mam swoje mieszkanie. Tak,mam jedno życie i zrobiłam już krok ku lepszemu,wydawałoby się. Inaczej,nie dałabym rady złożyć pozew o rozwód. Ta decyzjka dużo mnie kosztowała. Dojrzewałam do niej,cały czas mając nadzieję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolograniesz sie w wieku
40lat jak cie w koncu kopnie dla innej9jemu sie w koncu ta zabawa znudzi,chociaz mniemam ze dobrze sie bawi) i wtedy zalozysz topic zmarnowalam 20lat zycia na dupka, nie mam dzieci, nikt mnie juz nie pokocha. jaka ja bylam glupia ;P otoz ,,, nie "Bylas" a bedziesz cale zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko - możesz pomyśleć że wszyscy cię krytukują nie próbując zrozumieć. Ale w sumie to powinno być dla Ciebie motywacją żeby zostawić go raz na zawsze i naprawdę. Nikt przecież nie mówi Ci tego na złość. Ludzie którzy coś przeżyli wiedzą co mówią. Wiem że czasami miłość - uczucie sprawia że zachowujemy się irracjonalnie. Ale kiedyś musi przyjść ten moment żeby się zastanowić czy popłynąć z falą "chorej miłości" czy mieć odwagę na to by być samemu ale zacząć coś nowego bez tego ciężaru emocjonalnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedys toskyczna
to nie jest krytyka tylko "wiadro zimnej wody" i albo autorka jest madra i sie ogranie albo jest glupia i tylko oczekuje wspolczucia ktore niczego nie wniosi i zeby bylo - tez swoje przeszlam - face tmnie urobil jak plasteline i rok depersji- na swoje uspr mialam ze to byl pierwszy zwiazek a ja bylam glupia od tamtej pory mam radar na dupkow i jestem w normlanym zwiazku ,ale gdyby byla taka sytuacja jak u ciebie to na pewno skonczylabym topo pierwszej "wpadce". i wiem jak to boli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieco starsza
Tu łatwo wszyscy radzą, rzuć go, odejdź, ale może czasami warto zawalczyć o małżeństwo. Z radami, które tu udzielają żadne małżeństwo nie przetrwałoby roku. To w końcu nie jest chłopak z liceum, który był, a będzie następny. Teraz, kiedy masz rozwód, możesz stawiać warunki i czekać na rozwój sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"może czasami warto zawalczyć o małżeństwo." oczywiście, że warto, ale ten etap ona ma już dawno za sobą i sromotnie tę walkę przegrała, stąd rady takie, a nie inne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość och ja myslalam ze o
malzenstwo walcza dwie osoby i obie sie straja.myslalam ze sie o nie wlaczy na poczatku -kiedy widacproblemy nie wiedzialam ze to tylko kobieta powinna "walczyc" a facet moze miec ja w dupie. nie wiedzialam btw ze mozna walczyc o malzesntwo po..... rozwodzie ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość och ja myslalam ze o
ty sie rozstajesz i wracasz z czestotliwosci co 3 miesiace ;D faktycznie ciekawe co ci sie moze jeszcze zdarzyc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nieco starsza - czyli według Ciebie lepiej trwać w czymś co nas wyniszcza za cenę utrzymania instytucji małżeństwa. Może i jesteś bardziej doświadczona ale wciąż myślisz stereotypami. Każdy ma swoje życie i tak naprawdę sam decyduje o swoim szczęsciu czy neiszczęściu. ZAWSZE jest jakieś wyjśćie. Nikt nie mówi że będzie jej łatwo odejść, zapomnieć, zacząć życie od nowa. Nikt tego tu nie powiedział. Ale na pewno lepsze to niż żyć z kimś - "bo tak będzie lepiej".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myślę, ze Ty po prostu nie wiesz, co to znaczy być z mężczyzną, który da Ci naprawdę wspaniałą miłość. Jak to sie mówi "czego oczy nie widziały, tego sercu nie żal" współczuję Ci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tą miłość miałam przed ślubem. W trakcie krótkiego małżeństwa-tylko stres i tak jest do dziś. Naprawdę wiemz,e nie mogę milion razy probować. Musze być konsekwentna. Nie wypowiadaj się. Możesz sobie radzić,bo niczego takiego nie przeżyłaś. Moje zachowanie jest irracjonalne,ale nic na to nie poradzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Tą miłość miałam przed ślubem" gdybyś znała prawdziwą, szczęśliwą miłość, to w żadnym wypadku nie tkwiłabyś tak długo w takim dziadostwie, jak tkwisz teraz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×