Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

depeche15

Jesli Bog istnieje, ten swiat jest taki pozbawiony milosci?

Polecane posty

Gość Eryk Choleryk
TY SIEROTO nawet nie wiesz po co piszesz ze ja nie wiem co cytuje, jak nie wiem to moja sprawa a jak wiem to ty jestes glupkiem. I co to wnosi do dyskusji? nic, wiec idz sie pochlastaj to ci zrobi dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak nie masz czasu prosic
tzn chcesz juz i teraz to nie tedy droga On dlatego własnie jest Bogiem i ma ten przywilej nie zawsze wysłuchac trzeba być szczerym i cierpliwym na dobra modlitwe zawsze odpowie jak zatracisz Siebie w Modlitwie jak chcesz dobra brdziej dla innych niż dla Siebie ONNNN SAM przychodzi z POMOCA SAM nie wiesz kiedy i jak i to jest piekne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość los pikos
eryk nie bądź taki choleryk uspokój się przemawia do Ciebie ta postudarowa literatura, jaką jest Biblia bo sam jesteś cholernie emocjonalny przecież większość jak zwykle pracowała, bawiła się, płodziła dzieci i tak dalej prorokami byli tacy, którzy mieli słabszą głowę lub lekceważyli zwyczajową ostrożność, przyjętą w południowych krajach, dla ochrony przed słońcem tacy ludzie są zawsze w mniejszości ale tam, warunki szczególnie sprzyjają udarom niejaki Jezus wybrał się na pustynię (podaję za Biblią) gdzie pościł 40 dni i nocy co ciekawe, wmawiał przedtem ludziom, że jest osobą szczególną, nie tylko człowiekiem, więc wyprawiając się na pustynię już myślał w sposób szczególny, który cechuje ludzi o swobodnym stosunku do rzeczywistości tym bardziej zatem, czterdziestodniowy post w warunkach trudnych i wycieńczających, poskutkował ciekawymi wizjami i śmiem wątpić, czy wizje te nastąpiły po 40 dniach, pewnie już najdalej po 3 dniach, Jezus doznał pierwszych halucynacji, tym bardziej, że z tego co wiemy, nigdy nie był szczególnie dobrze odżywiony nie piszę tego złośliwie, Jezus budzi we mnie sympatię i szacunek, tym bardziej ze względu na śmierć jaką mu zadano

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość los pikos
ONNNN SAM przychodzi z POMOCA SAM nie wiesz kiedy i jak i to jest piekne przysłowie mówi, że kto szybko daje, ten dwa razy daje jeśli oczekuję pomocy, bardziej zależy mi na szybkości i skuteczności niż ewentualnym pięknie z jakim ta pomoc będzie mi udzielona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eryk Choleryk
dobrze ze ty tchorzu ktory nawet nie ma odawgi podpisac sie nickiem jestes KRZYWAKIEM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eryk Choleryk
los pikos czytales biblie? watpie bo glowy to raczej oni mieli duze a nie slabe, slabe glowy to pracvowaly przy budowie piramid jak OSLY. masz totalne pomieszanie w glowie, ale trudno widac wierzysz w jakies bajki ktorych nasluchales sie z TV. Poczytaj sobie biblie, poszukaj sobie w necie komentarzy i tluamczen to moze zrozumiesz na czym to polega, znac biblie to podstawa, tam jest w zasadzie wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość los pikos
więc eryku twierdzisz, że przebywanie o głodzie na pustyni przez 40 dni, nie może doprowadzić do halucynacji..? jeśli Biblia to czemu nie Epos o Gilgameszu mnie się bardziej podobał, krótszy, bardziej spójny a na dodatek starszy od Biblii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość los pikos
aha tak czytałem Biblię nawet z przyjemnością ale oczywiście nie tyle razy co przyzwoity protestant

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eryk Choleryk
los pikos moze i czytales ale wypisujesz jakies "poganskie" durnoty, wiec widac ze nie wiele z biblii rozumiesz, nie chodzi o to ile razy czytasz ale czy rozumiesz, studiowanie i profesjonalizm ksztalci sie w czasie praktyki. Dlatego nie ma nic zlego w czytaniu a protestanci nie tyle sa skrzywieni (choc nie wszycy) przez czytanie biblii co przez jej niezrozumienie. Religia nie polega na jakichs halycunacjach, bajkach i obrazkach. Ale oczywsicie sa i tacy ludzie ktorzy pojmuja to w ten sposob. Nie kazdy czlowiek ktory jezdzi samochodem wie jak on jest skonstruowany. Dlatego tez sa konstruktorzy, mechanicy... tak jak ksieza itp. Religia jest tylko wtedy zdrowa jezeli jest prawdziwa, pamietaj ze "diabel nie jest glupi, i nie wyglada inaczej jak aniolowi". To podalem w ktoryms z powyzszych wpisow. Wiara jest dla madrych, a jezeli ktos jest glupi to nie p owinien sie za to brac i wypoiwadac. A twoje bajki o halucynacjach to juz w ogole totalny brak wiedzy. Takze zamiast krytykowac stechlymi argumentami zapozyczonymi z propagandy antyreligijnej zajmij sie raczej kontemplacja, moze i ty dojrzysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kam_erka
taaa religia "polega na jakichs halycunacjach, bajkach i obrazkach" - dodam jeszcze opium, morfinie i inną marihuanę - taka wizja religii rodem sprzed kilkudziesięciu lat (>20) - to już znamy i wiemy kto może być autorem takich słów... "biblię czytałem" - jasne - "Pana Tadeusza" także większość z nas czytała i inne lektury tyyż - pytanie jak się to czyta, jakie nastawienie temu towarzyszy... "modlę się codziennie" - tylko ciekawe jak taka "modlitwa" wygląda? - "Panie Boże pozwól mi wygrać milion w totolotka" - nie wygrałem!, znów mnie nie wysłuchałeś! - na pewno Cię nie ma... ktoś, kto zakłada taki topik nie ma na celu uzyskania odpowiedzi - prawdziwej odpowiedzi na to pytanie - zwłaszcza, że jest to stały bywalec tego forum. Wiadomo, kto jest uczestnikiem takich rozmów - wystarczy przejrzeć spis tematów.. Jest to temat NA PEWNO nie do analizy w tej formie i w tym miejscu..więc jeśli ktokolwiek traktuje go poważnie niech najpierw przeorze swoje wnętrze, wróci do katechizmu, popatrzy na otaczający świat z duuuuużym dystansem i dopiero małymi garstkami zacznie obsiewać swoje wnętrze, być może po jakimś czasie - systematycznie pielęgnując to poletko - ma szansę poobserwować pierwsze plony... Jeśli jest to prowokacja mająca służyć czemuś innemu (...) to po pierwsze ci, co mają trochę więcej pod sufitem rozumieją to i olewają, a po drugie...może dajmy Panu Bogu spokój chociaż tu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Arpeggio
Tak śledzę ten topik, czytam, analizuję i... 1) Wydaje mi się, że temat jest zbyt szeroki. Dyskusja o Bogu powinna mieć jakieś podstawy, żebyśmy wiedzieli o czym my tu właściwie mówimy i żebyśmy nie odbiegali od tego meritum. Nie mówię, że o niektórych rzeczach nie powinno się rozmawiać, tylko że powinno się to (na ile to możliwe) rozdzielić. Jeśli mówimy o Bogu w kontekście cierpienia, to głównie na tym się skupmy. To i tak bardzo rozległy temat... Tymczasem, mam wrażenie, że wchodzi tu każdy, kto gdzieś coś usłyszał o Bogu i chce tu to przedstawić :D Straszny zrobił się na tym topiku bałagan, taki mały kogel-mogel ;) 2) Przeraża mnie wzajemna niechęć i ciągłe rzucanie w siebie "mięchem" osób wierzących i niewierzących. Z obu stron słychać głosy, że nie warto rozmawiać, bo i tak "ta druga strona" nie będzie chciała zrozumieć racji "tej pierwszej strony" - normalnie kabaret :D Ludzie kochani, zawsze warto rozmawiać! Mam wrażenie, że obie strony chciałyby siedzieć tylko w kółkach wzajemnej adoracji - wierzący z wierzącymi, a niewierzący z niewierzącymi - biadolić na tych drugich i słyszeć od swoich współtowarzyszy słowa zrozumienia/zachęty/potwierdzenia swoich racji ;) Więcej odwagi, zaufania i szacunku do siebie! Jesteśmy sobie wzajmnie potrzebni! Wierzący mogą pomóc w zrozumieniu ich wiary, odpowiedzieć na trudne pytania ze swojego punktu widzenia. Niewierzący mogą być dla wierzących inspiracją, podpowiedzią na jakie pytania jeszcze sobie nie odpowiedzieli, okazją do duchowego rozwijania się. Tylko do tego jest potrzebna wzajemna cierpliwość, szacunek, chęć słuchania, a niestety większość postów tutaj przesiąkniętych jest agresją i chęcią poniżenia/obrażenia "tych drugich"... 3) Jeśli ktoś zadaje pytanie, powinien chcieć otrzymać na nie odpowiedź. W przeciwnym wypadku to nie ma najmniejszego sensu... Człowiek wejdzie raz na topik, nawrzeszczy na wszystkich, ulży sobie i więcej nie wróci - ludzie to mają fantazję :D Dla mnie podobne zachowania to takie małe tchórzostwo - strach przed tym, że ktoś mógłby Was przekonać, wyjaśnić niezrozumiałe, a wtedy musielibyście zacząć praktykować, nie? A po co? Łatwiej przecież żyć w niewierze... Takie mam wrażenia... Być może niesłuszne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość los pikos
masz słuszne wrażenie zawsze na mnie krzyczą gdy przedstawię swój racjonalistyczny punkt widzenia ja wierzących szanuję, religie także, ale dlaczego daje mi się do zrozumienia, że jestem głupi, bo nie mam zaufania do starych ksiąg i relacji tam zawartych..? a potem, rzeczywiście robi się kogel-mogel o wszystkim w czym także czasem biorę udział :O p.s. bywa czasem, że można sensownie porozmawiać ale gdy mniej jest choleryków :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Arpeggio
No tak, los pikos, ale Ty chyba też troszkę pomyliłeś temat ;) Ty przecież nie wierzysz w Boga, a pragnę Ci uprzytomnić, że wypowiadasz się w temacie o tym "czemu Bóg pozwala na istnienie cierpienia na Ziemi" :D Moim zdaniem, sama wiara nie podlega dyskusji. Albo się wierzy, albo nie... Można co najwyżej szukać, drążyć tematy jak wierzący łączą ze sobą konfliktowe sprawy... np. wiara a nauka albo właśnie jak rozumieją Stary Testament... Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość los pikos
arpeggio ja jestem weteranem takich dyskusji pod wieloma nickami :D i zawsze starałem się odpowiadać zgodnie z kontekstem rozmowy ale ostatnio proces demoralizacji znacząco u mnie postąpił i wcinam się dla samego wcinania, efektu prowokacji :O przyłożyli się do tego tacy erycy cholerycy, którzy każdego, kto myśli inaczej za durnia mają :O naturalnie, wiara nie wymaga uzasadnienia merytorycznego czym innym są także psychologiczne jej aspekty, które wyciągane w środku dyskusji muszą zdenerwować osoby wierzące i choleryczne ;) jednak zwróć uwagę, że wierzący właściwie zawsze stosuję metodę uzasadnień ktoś zadaje pytanie, takie jak w temacie czym wykazuje postawę zwątpienia, w każdym razie wątpliwości i wierzący rzadko od razu mówią: wierz i nie pytaj, to jest tajemnicą wiary najpierw szukają uzasadnień, lub raczej je tylko przedstawiają bo problem już dawno teologicznie jest zgłębiony temat oczywiście się rozszerza bo nie sposób nie powiedzieć tu o wolnej woli i tak dalej i dalej i gdy ja owszem, jako ateista, chce przedstawić swój punkt widzenia, który nie opiera się na nienawiści do religii, do wierzących /chrześcijaństwo to nasze korzenie w sensie kulturowym i nie należy na nie pluć, jak to już od dawna jest w modzie/ jestem lekceważony, wyśmiewany albo uważany z pospolitego głuptasa :D co mnie nawet bawi, bo całkiem bystre ze mnie stworzenie :classic_cool: to widzę, że rzadko kiedy ta rozmowa ma sens pada więc argument o wolnej woli ja kwestionuję jej wartość w kontekście niezawinionego cierpienia rozmówca albo od razu wali mnie po głowie :D albo zmienia zakres argumentacji, przenosi się na inne pole bo niestety brak mu odwagi powiedzieć wprost JA TEGO NIE MOGĘ WYTŁUMACZYĆ I CHYBA NIKT WIERZĄCY TAKŻE, BO TO JEST TAJEMNICA wtedy odniosę się z szacunkiem do uczciwości rozmówcy i powiem, że w takim razie ja rezygnuję z Boga, bo tajemnica cierpienia to dla mnie zbyt wysoki koszt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kam-erka
dziwicie się ateiści, że ci drudzy reagują czasami agresywnie, a niby jak zareagować na teksty o bajkach, mitach, opium etc.? Wiara dla prawdziwie wierzącego "dzieje się" w każdej chwili jego życia, w najbardziej przyziemnych i najbardziej górnolotnych sytuacjach, przeżyciach i chwilach... Osobiście uważam, że ludzie ci mają większą wrażliwość, bardziej otwarte głowy i serca, są bardziej "wyrobieni" duchowo, potrafią lepiej zrozumieć otaczającą rzeczywistość, nie zadają tego typu pytań, co w tytule topiku, bo więcej spraw umieją sobie zinterpretować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eryk Choleryk
los pikos ale co ma do rzeczy jakis twoj punkt widzenia wzgledem punktu widzenia Boga, ty jestes tylko kruszyna, mozesz sobie racjonalizowac, wykrecac, matematyke stoswac i co tam jeszcze chcesz, I tak wyzej nerek nie podskoczysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to pytanie skieruj do tych wszystkich złych, mściwych i głupich ludzi i zapytaj się ich czemu mając do wyboru miłość lub zło-wybierają zło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Arpeggio
los pikos Czyli prawie się zgadzamy :D Jedyną różnicą jest to, że ja wierzę, a Ty nie - ot, taki szczegół ;) Piszesz, że "wierzący właściwie zawsze stosują metodę uzasadnień". Wierzących zostawmy w spokoju - każdy wierzy tak jak chce [albo tak jak umie], nigdy nie wnikniemy w ich serca i nie dowiemy się co oni tak naprawdę sobie myślą. Nie wierzymy [my tzn. ja i inni wierzący, a nie ja i Ty ;)], całe szczęście, w nieomylność/doskonałość innych wierzących, ale w nieomylność/doskonałość Boga. Porozmawiajmy więc może o wierze, a nie o samych wierzących. Każda wiara jest zbiorem odpowiedzi na te najistotniejsze dla człowieka pytania, tj. m.in. Jaki jest sens życia człowieka? Co jest po śmierci? Jak żyć? itd. Wracając do Twojego stwierdzenia, małe uściślenie: to nie wierzący "stosują metodę uzasadnień", tylko wierzący wierzą w uzasadnienia tych pytań podane im na talerzu jako fundamenty ich wiary. [Wybacz te powtórzenia, ale nie chcę, aby tu wkradła się jakaś nieścisłość ;)] Odnosząc to do tego, co dzieje się tutaj na forum... depeche15 zadała pytanie o sens ludzkiego cierpienia w kontekście istnienia Boga. My tu nie rozmyślamy/debatujemy/szukamy nowego uzasadnienia tego problemu, ale przedstawiamy jej uzasadnienia tego zagadnienia już zgłębione i zapisane złotymi zgłoskami na kartach naszych wyznań wiary [tzn. tak ja rozumiem sens prowadzenia dyskusji na tym podobne tematy - to, co tu się dzieje, odbiega znacząco od tego ideału, no ale... olać to! :D]. Jedynymi różnicami może być dla nas to jak rozumieć niektóre stwierdzenia Kościoła. Np. W Kościele Katolickim można czasem usłyszeć, że nasze cierpienia nie wynikające z istnienia wolnej woli innych ludzi mogą być dla nas błogosławieństwem! I to wymaga wyjaśnienia! A nie każdy chyba zna Katolika, który mu wytłumaczy w czym rzecz, więc trzeba szukać odpowiedzi gdzie indziej. Swoją drogą, czy to źle? Niekoniecznie... Jeśli ktoś wierzy, mimo że nie zna odpowiedzi na niektóre pytania albo nie potrafi tego jasno wytłumaczyć, jest według mnie tym bardziej godny szacunku, bo łatwo na pewno mu nie jest postrzegać wszystko niezrozumiałe jako "tajemnice wiary"! [czego często, skądinąd, ateiści zrozumieć i uszanować nie potrafią] I jeszcze słówko odnośnie Twoich narzekań, że jesteś tu "lekceważony, wyśmiewany albo uważany za pospolitego głuptasa", czym wydajesz się być zdziwiony :) Przypomnę, że takie reakcje były spowodowane m.in. porównaniem przez Ciebie spraw świętych dla ludzi wierzących do halucynacji itp. Jesteś niewierzący, więc może faktycznie nie rozumiesz, czemu część osób poczuła się - delikatnie mówiąc - zniesmaczona czy urażona Twoimi słowami [choć w to nie wierzę, no ale... ;)]. Wytłumaczę to więc, nie opierając się na wierze... Wyobraź sobie kogoś dla Ciebie nieomal świętego... No nie wiem, np. swoją mamę. Idziesz z nią pod rękę po parku. Słonko grzeje, kwiatki kwitną, ptaszki śpiewają... Nagle podchodzi do Was jakiś zgrywus i krzyczy... no nie wiem... np.: "Twoja matka to k***!". Dajesz kolesiowi w pysk czy może kulturalnie i z szacunkiem zaczynasz mu tłumaczyć: "O, przepraszam wielmożnego Pana! Kobieta, tutaj obecna, matka, żona, córka, absolwentka prawa na Uniwersytecie Warszawskim, wolontariuszka Mokotowskiego Hospicjum Świętego Krzyża jest najbardziej porządną i najświętszą osobą jaką znam"? Hę? :D Co prawda, nasza wiara jest doskonała i opiera się na miłości wobec drugiego człowieka, ale my - jej wyznawcy - jesteśmy tylko słabymi ludźmi... :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość programatorka
pPodobno cierpienie uszlachetnia. To nie jest prawda. Jesli cały czas ci sie nie udaje, to po prostu odechciewa ci sie wszystkiego. Jeżeli tysieczny raz pozostajesz niezauważony, przestajesz przejmować się innymi, bo skoro znieczulica dotyczy ciebie, to już brak ci sił i chęci by zmieniać świat i zycie innych. Finito.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesli ktoś wierzy nie zastanawia sie nad sensem, bo to sprzeczne z wiara z samym slowem i znaczeniem tego slowa. Wiara to wiara - wierzysz w to co objawione, a nie myslisz dlaczego poco itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
stwierdzenie "cierpienie uszlachetnie" samo w sobie mowi wszystko skad sie wzielo i dlaczego.. i oczywiscie jest wierutna bzdura.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość programatorka
Powiem nawet, że czesto dobroć jest odbierana jako frajerstwo. A stwierdzenie "nadstaw drugi policzek" jest ....eeee niechce się wkurzać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chcialam napisac wczesniej ale internet mi ciagle gasnie wiec bede sie streszczac: nadstaw drugi policzek to akurat moim zdaniem bardzo madra maksyma. ale zeby ja zrozumiec musimy zrozumiec kontekst kiedy bylo to napisane. mianowicie, jesli ktos uderzyl cie lewa reka, nie mogl tego zrobic prawa, poniewaz byloby to uwalczajace dla honoru gdyz reka prawa jest te wazniejsza . dlatego gdyby ktos uderzyl cie prawa reka,to splamilby honor ze tak powiem 'marnujac' swoja lepsza reke dla jakies holoty. dlatego gdy ty, uderzony, nadstawiasz drugi policzek postawiasz delikwenta w trudenj sytuacji gdyz jest on zmuszony uderzyc swej 'wyzszej' reki i byloby to czynem karygodnym i symboliczna smiercia dla jego reputacji. wiec hmm.. z tym to akurat sie zgadzam. taki madry przemyslany bunt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cierpienie nie uszlachetnia nie zgadzam sie. czlowiek ktory cos w zyciu przeszedl jest bardziej w stanie zrozumiec innego cierpiacego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×