Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

vanilija

jak wyglądają wasze związki?jak się w nich czujecie?

Polecane posty

sugestia to ja zawsze chce porozmawiać a on nie widzi problemów, on musi ochłonąć. Czuje, że to wszystko się wypala. Z jednej strony chciałabym żeby jakaś wróżka cudownie odmieniła to wszystko, a z drugiej czasem chciałabym być sama. Zawsze pragnęłam szczęścia w miłości. I tylko tego. kupetka co takiego się dzieje, że tak się czujesz? Ja mam podobnie ostatnio. Jakiś czas temu było już lepiej, ale widzę, że to co złe znów powraca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj Kupetka i Vanilja nie wiem co mam Wam powiedzieć!:( Ale wiem ze nie ma sytuacji bez wyjścia! Jestem pewna ze możecie zmienić wasze związki na bardziej szczęśliwe!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czasem czuje, że nie mam z kim pogadać, komu się wyżalić. Koleżankom się wstydzę, rodzicom także bo usłyszę zostaw go. A przecież nie potrafię przedstawić moich błędów, a nie chce być taka subiektywna i przez subiektywność, egoizm i brak umiejętności spojrzenia na siebie zostawić go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Vanilija Odnoszę wrażenie, że Twoje problemy biorą się przede wszystkim z tego że za dużo myślisz i analizujesz! Może ciesz się chwilą??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kupetka czuje sie zupelnie tak jak Ty..... w zwiazku od ponad 4. lat... czuje sie z nim raczej jak z bliskim kolegom albo jakbysmy byli 10 lat po slubie :/ rutyna i nuda i ta zwykla codziennosc, dla mnie to super wyprawa, jak idziemy w sobote do marketu na zakupy :/ nic sie nie dzieje.... tylko praca dom, ogladanie tv albo komp..... wspolnie to po pracy ogladamy filmy na kompie i na tym sie konczy.... mieszkamy razem od okolo dwoch lat.. raz zerwalismy na okolo pol roku, strasznie to przezylam i on tez zdal sobie sprawe, ze mne bardzo kocha.... teraz czesto mamy 'powazne' rozmowy o naszym zwiazku i do czego on zmierza. on uwaza, ze bedziemy juz razem do konca zycia, a gdy mu mowie, ze nic niewiadomo, to usmiecha sie i mowi, zebym tak ie myslala :/ nic nie czai.... ostatnio mi mowil, ze bedzie sie bardziej starac.... wiecej czasu dla mnie, bedzie wiecej robic w domu (ja sprzatam, gotuje, piore, oprocz tego oczywiscie pracuje)..... ehhh no tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Vanilja od czego jest kafeteria :D pogadaj z nami :D jak chcesz możemy na gg albo na mejlu no ja też bym chciała żeby jakaś wróżka odmieniła mi na lepsze, *Sugestia* - ja bardzo bym chciała, dla mnie to jest idealny chłopak , ale już nie potrafię, jak widzę że tylko ja się staram, myślę że szkoda mi sił, gdybym wiedziała , że warto, a on za jakiś czas powie "kochanie, byłem głupi, wynagrodzę Ci to, dziękuję że podtrzymywałaś nasz związek gdy było kiepsko" ...nie . on tak nie powie, jeszcze będzie miał pretensje, że to przeze mnie jest źle i zarzuci "Już mnie nie kochasz! :( " na 60 % chcę zerwać tylko jeszcze nie wiem jak ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może i analizuje. Może nie potrafię cieszyć się chwilą. Nie wiem co mam robić. Z jednej strony tyle mnie z nim łączy, a z drugiej nie chce być z kimś kto będzie mnie dręczyć psychicznie. Czuje, że to chyba nie jest to. Że to nie facet do końca dla mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kupetka Coś Ci powiem, ja sama się tak nakręcałam, podobnie jak Ty. Wszystko dusiłam w sobie, nic nie mówiłam aż miarka się przebrała. M wróćił z pracy do naszego mieszkania ( ja byłam u mamy) napisałam mu wiadomość ze proszę aby przywiozł mi rzeczy na następny dzien bo chcę zostać u mamy i pomśleć. Jego reakcja mnie totalnie zaskoczyła. Kiedy widział jak wychodzę z rzeczami po prostu się rozpłakał, Powiedział ze nie chce abym odchodziła, ze wie iż teraz dużo czasu poświęca pracy,ale to dla Nas,abyśmy mogli zmienić mieszkanie i kupić mojego wymarzonego psa.... Ta sytuacja oczyściła atmosferę a ja wiem że zamiast tłamsić wszystkko w sobie powinnam pogadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
littlesensitive - a wydaje Ci się czasem, że nie macie o czym rozmawiać, że nudzisz się z nim? Mnie irytuje też jego przekonanie, że zawsze będę tylko z nim i dlatego on nie musi się starać :/ nigdy nie sprawił bym poczuła się jak kobieta - nie dał mi kwiatka ani nic. Powoli przestaje być dżentelmenem, zachowuje się tak jakby celowo mnie chciał zniechęcić (np.puszczanie bąków :/) . Początkowo byłam to w stanie zaakceptować ale teraz myślę, że miarka się przebrała, chciałabym mieć przerwę od tego. Może on by się trochę zmienił. Brakuje mi tego co było na początku...tego wielkiego zakochania, miłych smsów, czułych słówek, takich drobiazgów które czynią nasze życie piękniejszym :) no i znowu się rozpisałam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jak ja czytam co piszecie dziewczyny to chce mi się płakać. Dlaczego to my czujemy się takie olewane?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
*sugestia* - marzy mi się taka reakcja mojego i przede wszystkim zmiana postępowania, bo to jak mówi "będę lepszy, zmienię się" puste słowa:( cały czas robiłam wszystko żeby jemu było dobrze, żeby czuł się kochany, a on? obojętne mu jak ja się czuję, mówię mu że mam doła czy jakiś problem, a on zamiast się przejąć odpowiada tylko "dobra to pojadę tam sam" - z wielką łaską w głosie, bo tylko on ma prawo do bóli i złych humorów :( może ja za wiele wymagam, może wszyscy faceci są tacy. W zasadzie w ciągu ostatnich dni przestałam się już tym przejmować. Teraz tylko się tu wyżalam, bo widzę że są dziewczyny które mają podobnie. A mi szkoda nerwów na faceta i nie zamierzam o nim myśleć 24 godziny na dobę :) a czuję że rozmowa z nim zakończy się kłótnią albo nawet rozstaniem...no cóż... w sumie dlaczego tylko mi ma zależeć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wstyd mi się przyznać ile z nim jestem...ech może lepiej nie na forum :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to ja nie mogę powiedzieć, że moje nastroje nie robią na M wrażenia. Zawsze zauważy i sam pyta, później gadamy az jest mi lepiej. My kobiety podvchodzimy do związków bardzo emocjonalnie i to jest problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm dlaczego wstyd?Mi jest wstyd bo z moim jestem ponad 9 miesięcy, niecałe 10 a tu takie problemy jak w starym małżeństwie, kryzysy. A pierwsze potyczki już po miesiącu. Kłóciliśmy się od samego początku...moglam zakończyć to wtedy, kiedy byłoby łatwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dominikakakaka
czesc, jestem w zwiazku 6 lat od 9 miesiecy mieszkamy razem w przyszłym roku planujemy slub. Jak w każym związku bywają złe dni, staramy sie jednak aby bylo ich jak najmniej. Podstawą jest rozmowa o tym co ciesz i o tym co smuci. Jeśli czujecie ze cos zaczyna sie psuć to porozmawiajcie o tym z partnerem Według mnie najgorsze jest chyba niewyjaśnianie problemów tylko ich przemilczenie bo zawsze kiedys one wrócą i zostaną wypomniane podczas kłótni. Kolejną zasadą w naszym związku jest wzajemna pomoc ale nie wzajemne wykorzystywanie sie. Gdy zamieszkalismy razem nie dzielilismy obowiazków, ten kto ma akurat czas zajmuje sie domowymi sprawami . Nie należy rozpamietywac przykrości. Ważne tez by jasno ustalic zasady co wolno a co sprawi ze nie ma powrotu np.zdrada. Nie ograniczamy sie jesli chodzi o imprezy, jesli jedno nie ma czasu a drugie chce isc to nie robimy problemu bo ufamy sobie. Gdy zaczelismy mieszkac razem byly konflikty ale to dlatego ze kazde z nas bylo przyzwyczajone do swojego zycia na szczescie dzieki rozmowie teraz jest ok :) Mam nadzieje ze moja dosc długa opowiesc pomoże komus :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pain au chocolat a pierwszy kryzys? i ile trwał?Może to normalne że ludzie się tak docierają i kłócą, a ja żyje w innej bajce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dominika U mnie wygląda to bardzo podobnie! Obowiązki w domu także spadają na tego kto ma czas, czasem wracam i pranie wyprane i rozwieszone a obiad ugotowany innym razem robię to ja. Tylko imprezy się nie zgadzają bo wszędzie chodzimy razem. Nie poszłabym na dyskotekę bez M.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość browarrrrrrrrr
ja sie bez piwa nie ruszam nigdzie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pierwszy po ok roku.....wlasciwe nie wiem czy to byl kryzys...jakos tak duzo klotni bylo..ale to z mojej winy bo akurat bez pracy bylam...czlowiek siedzi w domu nudzi sie wymysla problemy....taki prawdziwy pierwszy kryzys to byl ten o ktorym wspominalam juz wyzej.....dwie powazne rozmowy...i wszystkow raca do normy..i to w duzej mierze dzieki niemu..za co jestem mu nizmiernie wdzieczna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to u mnie będą dwa miesiące. tyle, że spotykaliśmy się dość 'intensywnie' niemal codziennie, po kilka-kilknaście godzin, mieliśmy okazje razem pomieszkać...nagle z obcych ludzi staliśmy się sobie bardzo bliscy, opowiadaliśmy sobie całe nasze historie życiowe, zapoznał z rodziną (to uznałam za przejaw szacunku i poważnego traktowania mojej osoby:) ) ...na początku była taka sielanka, myślałam, że nigdy się nie pokłócimy, ale u mnie też to przyszło jakoś po miesiącu...a teraz jest równia pochyła...niby mam chłopaka ale czuję się jakbym była sama, samotna :( już nie ma rozmów w nieskończoność, wydaje mi się , że on woli gadać o wszystkim z kolegami niż ze mną :( czuję się nikim...właściwie to on sprawił, że tak się czuję, już wolę być wolna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny jeśłi temat przetrwa to napiszę Wam o naszych problemach. Jeszcze nie teraz, ale napiszę. Sama się dziwię że mimo to jesteśmy razem,szczęśliwi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dominikakakaka
** sugestia ** Wiesz my przez 3 lata studiowalismy w różnych miastach wiec kazde z nas mialo swoich zanjomych z ktorymi chodzilismy na imprezy bo przeciez nie mozna sie izolowac od spoleczenstwa z którym spedza sie 5 dni w tygodniu i teraz jak juz zamieszkalismy razem to czasem bywa tak ze odzielnie imprezujemy. Myśle ze w tm ze idziesz z przyjaciólmi potańczyć czy wypić nie ma nic zlego. To kwestia zaufania :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moim zdaniem zwiazek sie z czasem zmienia zanikaja takie rzeczy ktore towarzysza poczatkowi...takie rzeczy typowe dla poczatkowego zakochania..a potem pojawiaja sie nowe rzeczy, ktore swiadcza np. o uczuciach...tylko czesto tego nie dostrzegamy bo nei sa przekazanae w formie slodziachnego smsa na dzien dobry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dominika ja nie robiłam Ci zarzutu! Stwierdzam tylko fakty,ze u mnie tak się nie dzieje bo mieszkamy razem, wiec wychodzimy razem. Ja nie powiedziałam że to źle! Gdybyśmy nadal mieszkali w odległośći 300 km od siebie jak to było na początku związku to pewnie też tak by to wyglądało:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak, ja tez siedzę w domu i wymyślam zapewne problemy. Jestem okropną babą. Upierdliwą i marudną. Eh... kupetka na pewno Wasza znajomość rozwijała się zbyt szybko i teraz oboje macie siebie dość. Jeśli to miłość, uważasz, że to fajny facet to daj mu za sobą zatęsknić:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×