Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość /***/

Życie po ROZWODZIE cz.2

Polecane posty

rozwód to zwykle walka na noże, przykre bo to świadczy o poziomie społeczeństwa, ale tak już jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz racje, i to mnie wlasnie dziwi,dlaczego po tylu latach ludzie tak robia, jesli sie skonczyla milosc to ok odchodzimy i tyle i przeciez wcale nie trzeba walczyc ze soba. No ale....zycie jest inne.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...*
"rozwód to zwykle walka na noże," eee przesada. Właśnie kiedy nie można się dogadać oddaje się sprawę do sądu aby zadecydował i orzekł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aros259
A co po rozwodzie? Może zamiast samotności warto wybrać nową miłość? Taką możliwość daje serwis matrymonialny http://iduo.pl Sprawdźcie, to nic nie kosztuje, a może dać tak wiele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny rozwód można zrobić w "zgodzie" ale to jest zawsze kosztem którejś ze stron. Ja też z początku chciałem walczyć. Ostatecznie dogadaliśmy się, wziąłem minimum, zostawiłem jej to co chciała. Uznałem że wina jest po obu stronach mimo że to ona zdradziła. Ale nie ma dymu bez ognia. Ona twardo twierdziła że jest bardzo nieszczęśliwa. Sędzina chyba wykumała o co jej chodzi bo w pewnym momencie powiedziała do mnie bym powiedział tylko słowo a rozwodu nie będzie. Ale dla dobra powódki odmówiłem. Oby Spotkała lepszego ode mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Keisezrg twoj post mnie dobil:) zapamietaj jedno walczy sie do rozwodu a pozniej juz jest wojna a jak widac skapitulowales bez walki ,jestem pewien ze jak by chciala to by zrobila cie winnego rozpadu zwiazku a ty bys sie zgodzil... szkoda mi ciebie Ostatecznie dogadaliśmy się, wziąłem minimum, zostawiłem jej to co chciała. handlowcem to ty nigdy nie bedziesz:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ----- ...*
"rozwód to zwykle walka na noże," piszesz : eee przesada. Właśnie kiedy nie można się dogadać oddaje się sprawę do sądu aby zadecydował i orzekł. a ty jestes po rozwodzie? dla mnie to było bardzo bolesne pzezycie i sąd niewiele mi pomogl sąd zdecydowal o rozwodzie co mi sie nie podoba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pprzemo, jesteś okrutny. A może kolega naprawdę ją kochał i miał w nosie skalpy po związku skoro jej samej mieć już nie mógł ????? Wiesz... ludzie są różni, różne mają motywacje i potrzeby danej chwili. Ludzkimi uczuciami trudno handlować (choć wiem, że to się nagminnie robi)a to są niewiarygodne emocje. Człowiek, który przy takich okazjach się tak kupczy jakiś taki malutki mi się zdaje a wszystko w nim takie udawane. Chociaż mogę się mylić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie mylisz się Viorika
Związek to nie spółka handlowa.lepiej chodzić spać z czystym sumieniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...*
"dla mnie to było bardzo bolesne pzezycie i sąd niewiele mi pomogl sąd zdecydowal o rozwodzie co mi sie nie podoba" sąd orzeka na podstawie dowodów a adwokat może pomóc w sprawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pprzemo szanuje twoje biznesowe zacięcie ale uważaj by Ci kiedyś nie zabrakło drobnych na kilka gramów uczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Viorika nie jestem okrutny ,poprostu zimno patrze na pewne sprawy i za duzo tu czytalem waszych postow zeby tak patrzec na to jak ujelas:) sprawa jest prosta:jezeli nie masz ugody i spraw dogadanych ale nie ze ktos na tym traci...to szykuj sie na wojne:) TAK TAK sad rodzinny to pole walki i cmentarz tu nie ma wygranych i tu sie grzebie nadzieje i iles lat zycia...[ o alimentach i dzieciach nie wspomne bo to najwieksza tragedia] ja mialem wszystko dogadane i mielismy wejsc i wyjsc z zona:) i co szok ona przyszla z adwokatem.... wiec ja na nst sprawe tez:) a mozna bylo te kase przeznaczyc na cos innego.... sprawa prosta rozwod ok ale nie ufac i nie wierzyc w nic TO WOJNA ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przemciu kochany... zwłaszcza jak są dzieci to powinno się ludzko do tejże sprawy podejść, bo jak idzie się na wojnę to o tejże wojnie potem się prawi czasem do końca żywota a dzieci na to patrzą, czerpią z tego jakieś tam wzorce i potem są jakie są. Ja podziwiam ludzi, którzy potrafią odpuścić, sama tak zrobiłam chociaż mam synka z tego związku, ale mam w nosie całą resztę, mam ręce, umysł, jestem zdrowa i wiem, że wszystko mogę muszę tylko chcieć. To co złe trzeba szybko zakopać bo inaczej bedzie dusiło, długo dusiło, niektórych nawet do ich ostatnich dni... Nie wiem czy ta droga jest właściwa, oczywiście ból rozstania, błęnej decyzji i konsekwencji jakie na mnie spadły są we mnie, ale już mnie to nie męczy. Przyjmuję to na klatę i idę dalej. Bardzo chcę mieć osiągnięcia, ale na innym polu.. walki hehe pozdrawiam gorąco i wszystkim życzę pięknego dnia :))) buziaki....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzien dobry wszystkim:) i niech ktos powie ze to forum nie leczy:) Viorika ale ty slicznie sie do mnie zwracasz:D ..... posluchaj sloneczko:) trzeba umiec rozgraniczyc sale sadowa od interesu dzieci bo wojna toczy sie na sali sadowej a nie w zyciu bo nie rozwodzimy sie z dziecmi...ze mna mozna sie dogadac bo kompromisy to czesc zycia ale jak ktos mnie uderzy to nie nadstawiam 2 policzka ale walcze:) Pamietaj jak dla swietego spokoju odpuscisz zawsze bedziesz miala w jakis sposob poczucie krzywdy..walczmy na sali sadowej a nie poza nia i tyle:) mi sie to udaje to czemu nie innym.. Nie dopuszczajmy do rozwodu i walczmy to nie bedzie tragedi a przede wszystkim dla dzieci bo zadne odwiedziny nawet najczestsze i najwyzsze alimenty nie zastapia ojca na codzien.!! Zycze wszystkim slonecznego i milego dzionka:D ps: kto dzis robi sniadanko?:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Ja już po śniadanku, młodzież wstała to można było zjeść wcześnie ( no... przed chwilą). A teraz młodzież szykuje się do wyjścia, ja trochę zdążyłam posprzątać, nawet zakupów robić nie muszę. I cóż przede mną? Cały wolny dzień, z którym nie wiadomo co robić. Czy ktoś z Was tak ma? Że w zasadzie to się zastanawiam w sobotę i niedzielę rano czy w ogóle warto wstawać? Tabletkę bym wzięła i przespała aż do poniedziałku do rana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przemciu kochany, mówisz jak adwokat, poczucie krzywdy jest nieodłączne rozstaniom, owszem niektórzy próbują sobie to rękompensować alimentami albo innymi dobrami a apetyty rosną w miarę jedzenia. Sam powiedziałeś na swoim przykładzie, że najtrudniej po jakiś tam waśniach wyciągnąć rękę do zgody, to fakt... czasem jesteśmy zatwardziali w swoich racjach i poczuciu krzywdy do tego stopnia, że nieopatrznie krzywdzimy siebie dalej. Siebie i innych. Poniekąd takla nasza natura. Ja nie odpuściałam dla świętego spokoju, ale dla ratowania swojej psychiki Przemciu, mój małżon uciekał się do zagrań nie fair, uderzających czasem bezlitośnie w naszą latorośl - przeanalizowałam plusy i minusy sytuacji i dokonałam wyboru. ATyle o mnie :) Witaj Zzagubiona :) ja też tak kiedyś miałam, ale stwierdziłam, że szkoda życia, mamy je tylko jedno... wiesz co mi pomogło, zaczęłam upiększać swoje najbliższe otoczenie - uwielbiam kwiaty, mówią że mam do nich rękę, wszystkie kwiatki w swoim domku mam od ich maleńskości a dziś to wielkie kwieciska, piękne i bujne, tak mi to poprawia nastrój, że hej... robię to sama dla siebie i dobrze mi z tym. Po prostu zajmij się czymś co lubisz, potem to już samo się napędza. Zacznij od drobnych rzeczy, ale takich które Tobie sprawiają przyjemność. Buziaki wszystkim :))))) ja już po śniadanku, czekam na znajomych bo wybywamy dziś nad wodę zażywać przyjemności :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sloneczko slicznie to ujelas:) mozna to i tak okreslac;) dlatego podkreslam WOJNA tak ale bez mieszania dzieci :) milego wypoczynku nad woda;) zagubiona hmm moze doksztacanie ? wiedzy nigdy za duzo a uprawnienia lub inny zawod zawsze sie przyda;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich, mam nadzieje,ze weekend mija Wam bezstresowo i slonecznie :-). zzagubiona: znam to uczucie i choc mam spora grupe znajomych wiadomo - weekend jest glownie dla Rodziny wiec kiedy nadchodza weekendowe wieczory bardziej niz zwykle doskwiera mi samotnosc i czasem wracaja mysli,ze w weekendy robilismy razem to czy tamto. Co dziwne, to wspomnienia odleglych, a nie tych ostatnich miesiecy a jednak kluja w serducho skutecznie... Mam nadzieje,ze z tygodnia na tydzien bedzie coraz lepiej,ze znajde sobie jakies zajecie i z czasem zapomne,ze inaczej bylo. Moj maz nr 1 zaczyna zachowywac sie kompletnie irracjonalnie. Twierdzi,ze nie moze przyjechac po reszte swoich rzeczy, poniewaz glowe ma rozcieta, ale ta sama rozcieta glowa nie przeszkadza Mu smignac na kolejny juz tego lata weekend poza domem. Od 2 tygodniu skutecznie blokuje mi sprzedac MOJEGO samochodu ( kupiony przed slubem) bo nie ma czasu dostarczyc mi dokumentow. Czasem mam ochote po prostu siasc i sie zalamac, ale na szcescie to mi nie wychodzi . Wczoraj znajoma widziala go ze swoja cyberajlowju w kinie ... nie moglam sie oprzec i wyslalam smsa z zapytaniem, jak im sie podobal film :-). Nie mam w sobie zawisci ani zemsty, a momentami uwierzcie mi, chcialabym :-). Chcialabym juz o tym zapomniec i zaczac normalnie zyc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Vioriko czytałam @, ale nie mam czasu zapoznać się z przepisami, nie dam rady Ci odpowiedzieć, przepraszam ale mam chore dziecko i jestem strasznie zmęczona czytałabym bez zrozumienia:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
onablue ja jeszcze mieszkam razem ale też się zastanawiam jak będą moje wieczory wyglądały jak będę mieszkać tylko z dzieckiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Frankie : ja niestety dzieci nie mam ... maz nigdy nie mial wystarczajacej ilosci czasu albo wymyslal 1001 powodow, dla ktorych ich nie mielismy ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, Piszę w imieniu dziewczyny, która poprosiła o przedstawienie Wam jej sprawy: Rok temu złożyła wniosek o rozwód, wraz z obdukcją, opisała swoją sytuację, że m psychicznie się nad nią znęca, dokucza jej dorosłemu 20 letniemu synowi z pierwszego związku, parę razy miała miejsce przemoc fizyczna, kilka razy próbował ją dusić... Pytanie brzmi, czy skoro wycofała się z tego i przez rok dała szansę, a teraz zdecydowała się ponownie złożyć wniosek rozwodowy, to czy poprzednie dowdy - obdukcja mogą zostać przez nią wykorzystane? Inne pytania to: czy ktoś sie orientuje ile to może potrwac? (Zabrze/Katowice) co ile miesięcy odbywa sie każda kolejna sprawa? czy sądy dalej sa takie opieszałe? chciałabym miec to juz za sobą, albo choć te pierwszą... czy w tej chwili tez jest cos takiego jak pierwsza sprawa ugodowa? Mam nadzieję, że któraś z Was coś podpowie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, Piszę w imieniu dziewczyny, która poprosiła o przedstawienie Wam jej sprawy: Rok temu złożyła wniosek o rozwód, wraz z obdukcją, opisała swoją sytuację, że m psychicznie się nad nią znęca, dokucza jej dorosłemu 20 letniemu synowi z pierwszego związku, parę razy miała miejsce przemoc fizyczna, kilka razy próbował ją dusić... Pytanie brzmi, czy skoro wycofała się z tego i przez rok dała szansę, a teraz zdecydowała się ponownie złożyć wniosek rozwodowy, to czy poprzednie dowdy - obdukcja mogą zostać przez nią wykorzystane? Inne pytania to: czy ktoś sie orientuje ile to może potrwac? (Zabrze/Katowice) co ile miesięcy odbywa sie każda kolejna sprawa? czy sądy dalej sa takie opieszałe? chciałabym miec to juz za sobą, albo choć te pierwszą... czy w tej chwili tez jest cos takiego jak pierwsza sprawa ugodowa? Mam nadzieję, że któraś z Was coś podpowie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc Imada nie jestesmy spiochy :D i witam wszystkich ze slonecznego POZNANIA:D ruda-ruda jezeli nie doszlo do 1 sprawy to ,sklada sie od nowa i mozna uzyc tych samych dowodow bo takie dowody sie nie przedawniaja/sa aktualne takie dowody plus zeznania 20letniego syna sa dowodami pomagajacymi uzyskac rozwod z jego winy.. Nikt ci nie powie ile to moze potrwac a gdybac nie ma sensu.... Wazne zeby ta osoba zlozyla pozew z orzekaniem o jego winie i wziela adwokata [jak ex przegra to za niego zaplaci] i zadnych spraw ugodowych a jak chcesz nie miec stresow i spokojna glowe to wynajmij adwokata.. ps: teraz sa wakcje ale opieszalosc nie zalezy od tego a od ilosci spraw ktore ma sad..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko się przywitam. Hej, wszystkim 🖐️ Wróciłam do domku i odpoczywam po spacerze i po obiadki. Miłego popołudnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki pprzemo! Czytam Was namiętnie, chociaż niewiele piszę. Może dla tego, że nie jestem po, w trakcie a conajwyżej przed rozwodem... ale na to się nie zdecydowałam - wybrałam mniejsze zło. Jasne że stchórzyłam! Doszło by mi masę problemów i szarpanie o alimenty, podział majątku - jak to szumnie brzmi... Pewnie kiedyś nadejdzie taki dzień, że uleją mi się te wszystkie drobne sytuacje i coś pęknie, ale na razie jest jak jest. A sytuacja o której pisałam dotyczy koleżanki. Jeszcze raz dzięki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć wszystkim widzę dzisiaj cisza u mnie spokój chociaż dziecko mnie zapytuje czy naprawdę musi być rozwód że on się tym martwi i że nie chce staram się mu wytłumaczyć że będzie dobrze że będziemy szcześliwi we dwoje ale jemu to nie wystarcza tródne są takie rozmowy bardzo bym chciała mu zapewnić życie bez takich przeżyć ale cóż nie zawsze się da

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dario421
Cześć Frankie.Rozumiem w jakiej jesteś sytuacji.Sam byłem dzieckiem rozwiedzionych rodziców.Wiem co przeżywał moj syn 18l gdy ja się rozwodziłem.Dzieci to bardzo przeżywają niezależnie od wieku.Trzeba z nimi dużo rozmawiać, że rodzice rozwodzą sie ale ze sobą a nie z dziećmi.Razem snuć plany na przyszłość.A jak to nie pomaga są jeszcze psycholodzy.Rzadko zaglądam na ten topik bo chciałbym zapomnieć o przeszłości i zacząc myśleć o przyszłośći.Z braku stałych bywalców tego topiku pozwoliłem sobie odpisać.Pozdrawiam i życzę dużo optymizmu w lepsze jutro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×