Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mama Jasia 1978

Czy mama ma prawo być przy zakładaniu wenflonu u małego dziecka ???

Polecane posty

Gość hgsduxujshdx
:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mammma
Dlaczego tak sądzisz? Ja wchodząc na oddział przebierałam się w czyste świeżo uprane i uprasowane ubranie, myłam ręce i byłam tylko i wyłącznie przy moim dziecku, a taka piguła chodzi od jednej izolatki do drugiej, od jednego chorego dziecka do drugiego i roznosi więcej zarazków niż ja!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mammma
A katem dla moich dzieci nie jestem i nigdy nie będę. Masz na myśli pewną grupę rodziców, jeśli można ich tak wogule nazwać, ale oni to chyba by się nie przejęli co ich dziecko przeżywa w szpitalu. A my mówimy o odpowiedzialnych i "normalnych" rodzicach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dorzucę i ja swoje trzy grosze bo widzę, że w Polsce same złe pielęgniarki są, wiec chcę pocieszyć. Gdy mój synek miał niespełna 1,5 trafiliśmy do szpitala( wojewódzkiego ). Tam żadna z pielęgniarek, ani lekarze nie odmówili mi bycia przy dziecku przy zakładaniu wenflonu czy zmianie opatrunku. Założenie wenflonu nie było zbyt łatwe bo trochę czasu trwało, ale pielęgniarki się starały a ja byłam tam po to by tulić małego, starając się nie przeszkadzać. Nawet nie przyszło mi do głowy by komentować przedłużające się wkłócie. Byłam bardzo zadowolona z opieki pielęgniarek, aaa i miałam kozetkę do spania gratis. Dwa m-ce temu wylądowałam z 3tyg córeczką na oddziale tym razem w szpitalu w moim mieście. Mała była odwoniona, założenie wenflonu trwało długo, byłam przy tym, nikt mnie nie próbował nawet wyprosić. Było to straszne przeżycie. Synka mogłam uspokajać, a prawda jest taka że 3tyg maleństwo nie będzie spokojniejsze tylko dlatego, że w takiej sytuacji matka jest przy nim. Jako iż spędziłyśmy 2 tyg w szpitalu, wenflon miała zmieniany kilka razy, ale ja z własnej woli wolałam małą zostawić z pielęgniarkami, byłam w pobliżu, ale nie patrzyłam pielęgniarkom na ręce, wiem że się starały jak mogły, uważam że w ten sposób tylko mogłam pomóc, ja też nie lubię gdy ktoś gapi mi się na ręce więc stąd moje podejście. Przed zakładaniem wenflonu mała miała aplikowaną maść znieczulającą, więc starano sie zminimalizować jej ból, ale pewnych rzeczy nie da się uniknąć. To jest cieżkie przeżycie dla dziecka, matki ale i dla pielęgniarek, bo one też chcą zrobić to jak najszybciej. Tak więc jestem zadowolona z opieki pielęgniarek również w tym szpitalu. upssss rozpisałam się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dorzucę i ja swoje trzy grosze bo widzę, że w Polsce same złe pielęgniarki są, wiec chcę pocieszyć. Gdy mój synek miał niespełna 1,5 trafiliśmy do szpitala( wojewódzkiego ). Tam żadna z pielęgniarek, ani lekarze nie odmówili mi bycia przy dziecku przy zakładaniu wenflonu czy zmianie opatrunku. Założenie wenflonu nie było zbyt łatwe bo trochę czasu trwało, ale pielęgniarki się starały a ja byłam tam po to by tulić małego, starając się nie przeszkadzać. Nawet nie przyszło mi do głowy by komentować przedłużające się wkłócie. Byłam bardzo zadowolona z opieki pielęgniarek, aaa i miałam kozetkę do spania gratis. Dwa m-ce temu wylądowałam z 3tyg córeczką na oddziale tym razem w szpitalu w moim mieście. Mała była odwoniona, założenie wenflonu trwało długo, byłam przy tym, nikt mnie nie próbował nawet wyprosić. Było to straszne przeżycie. Synka mogłam uspokajać, a prawda jest taka że 3tyg maleństwo nie będzie spokojniejsze tylko dlatego, że w takiej sytuacji matka jest przy nim. Jako iż spędziłyśmy 2 tyg w szpitalu, wenflon miała zmieniany kilka razy, ale ja z własnej woli wolałam małą zostawić z pielęgniarkami, byłam w pobliżu, ale nie patrzyłam pielęgniarkom na ręce, wiem że się starały jak mogły, uważam że w ten sposób tylko mogłam pomóc, ja też nie lubię gdy ktoś gapi mi się na ręce więc stąd moje podejście. Przed zakładaniem wenflonu mała miała aplikowaną maść znieczulającą, więc starano sie zminimalizować jej ból, ale pewnych rzeczy nie da się uniknąć. To jest cieżkie przeżycie dla dziecka, matki ale i dla pielęgniarek, bo one też chcą zrobić to jak najszybciej. Tak więc jestem zadowolona z opieki pielęgniarek również w tym szpitalu. upssss rozpisałam się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciasteczowy_Potwór
Mama Jasia i inne nie wiedzące czy być czy nie być... Być. Jeśli jest się odważnym i pewnym siebie i swojej postawy tam. Być. Pewnym tego, że nie upadnie się przy stole trzymając dziecko za rączkę i patrząc na jego strach, igły, i całą szamotaninę którą odstawią pielęgniarki. Być. Nie dać się sprowokować. Nie dać się zrobić w wariata przysłowiowego. Nawet jeśli sam ordynator będzie przeciwko wam. Nadal BYĆ. Przeczesałam całą kartę praw pacjenta. Nie ma tam nic o konieczności zostawienia dziecka i wyjściu. NIC. Co więcej, jest nawet paragraf, który mówi, że pacjent ma prawo wyznaczyć osobę, która będzie przy wszystkich jego zabiegach typu pobieranie krwi, wenfl., cewniki, itp. Czyli taką osobą może być dziecko, wyznaczoną osobą my. Dziecko nieletnie, maluszek ito. - sami się mianujemy. Mamy prawo. Jesteśmy opiekunami prawnymi, rodzicami - MAMY PRAWO. Nie zostawiać maluszka w rękach "sióstr", pod żadnym pozorem, chyba, że przygotowań operacji. Jeśli jest się mięczakiem, któremu uginają się kolana gdy widzi krew zdecydowanie nie zostawać. Histeryczkom - też nie polecam. Lepiej wyjść, i zostawić to personelowi, żeby nie narobić im i sobie większego kłopotu. My też mamy swoje doświadczenia w tym temacie. Ja i syn. Nie pozwalano mi zostawać gdy miał zmieniane i zakładane wenflony, nawet przy pobieraniu krwi nie mogłam być. Mimo, że jestem twarda baba i nie robiły na mnie wrażenia ani igły, ani krew, ani jego wrzask. Liczyło się tylko to, że przy nim byłam, i nie krzyczał z takim strachem jak wtedy gdy zostawał z nimi sam na sam. Udało mi się zostać 3 razy. Podczas 21 dni pobytu w szpit. i zmienianiu wenf. co dwa-trzy dni. Było normalnie. A wtedy kiedy zostawał z nimi sam.... To był największy koszmar jaki przeżyłam. Wrogowi tego nie życzę. Słuchać tego wrzasku jak zwierzęcia zarzynanego..... Do dziś to słyszę.... Czasem jak o tym myślę, to szkoda mi nas, że tak daliśmy się wtedy zastraszyć. Trzeba było być twardym i nie dawać się. Chrzanić uprzejmość i dobre wychowanie. Walczyć. A przede wszystkim wiać stamtąd. Zmienić szpital. Ale wtedy się o tym nie myśli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łatwo tak pisać
A co jak ordynator nie zgadza się nawet i staje po stronie pielęgniarek ??? Nie jestem histeryczką,nie boję się widoku krwi. Chciałam tylko być przy dziecku, raz siostry były miłe i pozwoliły mi na to( nie patrzyłam co robią tylko tuliłam małego a one trzymały rączkę) , przy zmianie wenflonu był już ktoś mniej wyrozumiały... nie zapomnę krzyku mojego dziecka a przede wszystkim bólu mojego serca,że mnie przy nim nie było :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ju.ga
Uważam, że obecność mamy przy zakładaniu wenflonu ma dwie strony: z jednej strony czego oczy nie widzą serce nie boli, mama tak tego nie przeżywa i dziecko też inaczej się zachowuje, z drugiej strony każda mama zawsze chce być przy swoim dziecku i takie ma prawo. Przez to osoby zakładające wenflon też się stresują, bo chciały by to zrobić szybko i sprawnie, a gdy im nie wyjdzie stres potęguje. Przyczyny mogą być różne, wyrywające się dziecko, słabe naczynia u dziecka. Wracając do tego, na co zwróciła uwagę wcześniej jedna z osób wypowiadających się na forum mówiąc co by było gdybyszczęścia nie miał chirurg dziecięcy, czy neurochirurg. Nikt tego nie wie kto nie jest obecny w danym momencie przy zabiegu danego lekarza. Raz powie, że wszystko się udało, a następnym, że bardzo mu przykroale, ale zrobił wszystko co mógł. A w rzeczywistości nikt tego nie wie jaki był powód, czy się nie udał zabieg, bo chirurg nie miał szczęścia, czy z innego powodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość walczcie o to
miałam 6 lat jak trafiłam do szpitala , rodziców nie widziałam trzy miesiące , odwiedziny raz , inne dzieci mówily z ejuz nigdy nie wroca, efekt 15 lat wyjete z zycia, pierwszy raz pozwoliłam sie dotknac facetowi majac 24 lata , wczesniej na dotyk była histeria , nie miałam dzieciństwa, nie miałam przyjaciól , zylam w swoim świecie , wylaczalam świadomosc i uciekałam w świat... wtedy nikt nie zwracał uwagi ..teraz są inne lepsze czasy walczcie o swoje dzieci i nie zostawiajcie ich samych ... u mnie do konca zycia juz nie bedzie normalnie ..mam 30 lat ii jestem sama ten pierwszy facet uciekł ,nie wytrzymał moich histerii i huśtawkmi emocjonalnej, zycie do dupy przegrane :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trtr
Zgodnie z prawem: rodzic ma prawo byc przy dziecku bo jest jego opiekunem, ma prawo do wszelkiej informacji i musi udzielac zgody co do czynnosci przy dziecku... Ale... Osobiscie rozumiem lekarzy i pielegniarki. Moge sobie wyobrazic ze dla nich, gdy koncentruja sie na malym pacjencie, obecnosc kogos kto dopytuje, moze nawet mdleje czy histeryzuje, i odwraca tym samym uwage od dziecka, jest utrudnieniem a nawet w konsekwencji zaszkodzi dziecku. Poza tym ile osob ma sie napchac do gabinetu zabiegowego, ile osob nie w stroju szpitalnym moze sie krecic po korytarzach i gabinetach? Dlatego ja sie nie dziwilam ze mnie wypraszali ani nie robilam awantur. Nie chcialam zaszkodzic coreczce (wiek: 3 miesiace, czas pobytu w szpitalu: 2 tygodnie). Uwazam ze na pewno personel szpitalny nie stanowi takiego zagrozenia dla dziecka, chocby niemowlecia, jak rozhisteryzowany i awanturujacy sie rodzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trtr
I cholernie wspolczuje np pielegniarkom, ze harujac po kilkanascie godzin na dobe za marne grosze, zamiast wdziecznosci, musza spotykac sie z jakims prostackim okresleniem "pigula" i nastawieniem na "walke" ze strony pacjentow i rodzin.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do " łatwo tak pisać" A co cię obchodzi co mysli ordynator i po czyjej stronie stoi? To Oni są dla ciebie i dla twojego dziecka a nie ty dla nich. To nie jest ich szpital tylko miejsce Ich pracy - w służbie zdrowiu nie tylko fizycznemu ale również psychicznemu.Nie zostawiłabym córki bezwzgledu na to ile osób próbowałoby wymóc na mnie inną postawę. To jest moje dziecko i TYLKO JA mam prawo decydować, czy zostanie samo. Moje słowo jest ostatnim słowem, nikt nie może mnie zmusić do opuszczenia sali przy zabiegu wykonywanym na moim dziecku jak jednocześnie nikt z tego powodu nie ma prawa odmówić wykonania zabiegu(odpowiedzialność karna). warto znać swoje prawa.Pisze o tym trochę w sposób roszczeniowy, bo tego głównie dotyczy tematyka. Taka postawa nie przeszkadza mi jednak być uprzejmą i serdeczną dla pielęgniarek, lekarzy, ktrzy odnoszą się do mnie i DO DZIECKA z należytym szacunkiem. Ale nieuprzejmych, którym się wydaje, że mogą wyrzucić rodzica mając głęboko w d..e przerażenie dziecka - trzeba ustawić do pionu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trtr - gdyby większośćz nich zachowywała się po ludzku szanując prawa pacjenta - nie byłoby żadnej walki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ankaw7012
Oczywiście,że mama ma prawo być przy zakładaniu wenflonu,tylko ze czasami jest dużo lepiej dla wszystkich kiedy jej tam nie ma.Rodzice bywają czasami gorsi niż dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezpapkowa mama
ja byłam w szpitalu 2 razy ( córka miała pół roku) i byłam przy wkłuwaniu wenflonu i cały czas w ogóle. ale była tam mama z 1,5rocznym chłopcem i też była przy takich zabiegach, tyle że ona wracała na salę z tym dzieckiem to była cała zapłakana, więc musiała tym pielęgniarkom tam robić niezły cyrk. A jak moja mała miała 2 miesiące to byliśmy u chirurga , żeby naciął więzadełko pod językiem, to chirurg poprosił żebym stanęła za parawanem, pewnie nie chciał żeby mu patrzeć na ręce, ale byłam blisko i jakbym usłyszała płakanie zaraz bym tam była ale oczywiście masz prawo być przy dziecku cały czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Odpowiadjac na pytanie.
Pytanie jest stare, ale widze,ze ktos odswiezyl temat. Tak matka ma prawo byc obecna przy zkladaniu wenflonu, ale tez pielegniarka ma obowiazek wykonc zbieg najlepiej jak potrafi kierujac sie dobrem pacjenta. Nie zawsze obecnosc rozhisteryzowanej matki, ktora przez caly czas krytykuje i ocenia wplywa korzystnie na przeprowadzany zabieg. Czasem naprawde lepiej zostawic dziecko, ono bardzo wyczuwa ze sie denerwujemy. Pielegnirka nie zalozy wenflonu za pierwszym razem tylko dlatego, ze rodzic jest obecny i nie bedzie kula dziecka wiecej razy niz to jest konieczne dla samej tylko przyjemnosci klucia gdy rodzic jest nieobecny. Co do roznych okreslen typu piguly, pindy i wspomninego raz " psiego obowiazku pielegniarek ", posluchaj mnie jedna z druga, nie wymagaj szacunku i milego podejscia do Ciebie jesli Ty nie jestes na tyle laskawa by okazywac go innym. Sama jestem pielegniarka i powiem tak pomimo calego naszego psiego obowiazku okazywnia empati bardzo ciezko jest mu sprostac jesli nas traktuje sie jak sluzace. Podczas wszystkich lat pracy w Polsce moim psim obowiazkiem bylo zrobic przy pacjencie wszystko i to bardzo czesto pod nadzorem rodziny, bo przeciez im sie nalezy. Otoz nie nalezy sie. Otoz tak naprwde obowiazkiem pielegniarki jest wdrozyc do opieki rodzine zeby pozniej gdy pacjent wyjdzie do domu ta wiedziala jak sie nim opiekowac. Wszystkie panie tak bardzo krytykujace zapraszam do zachodniej europy gdzie to rodzice opiekuja sie dziecmi podczas pobytu w szpitalu i to jest ich obowiazkiem, pani pielegniarka przynosi lekarstwa i o ile to nie sa zastrzyki to rodzice je podaja. Kobieta po porodzie sama opiekuje sie dzieckiem i nie oczekuje az ktos przyjdzie i wyciagnie jej dziecko z wozka i jej go poda a moze jeszcze wczesniej przebierze. Bo to jest jej dziecko i po powrocie do domu nie bedzie miala pielegniarki przy sobie. I niech mi ktos laskwie powie czemu sa panie nuczycielki, panie sekretarki, panie urzedniczki, panie policjantki, panie sprzataczki... ale jest pielegniarka albo pigula, albo siostra. Przepraszam bardzo, ale siostra to ja jestem dla swojego rodzenstwa, a dla ludzi z ktorymi stykm sie w zyciu zawodowym jestem pania pielegniarka. I tak sa dobre i zle pielegniarki. Tak samo jak i sa dobrzy i zli nauczyciele, kierowcy, urzednicy, piekarze, budowlancy, ludzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fr
Rodzice mają prawo byc przy zakladaniu wejscia dozylnego, aleeee jesli maja byc przy tym pobrane "posiewy" lepiej aby w gabinecie zabiegowym bylo jak najmniej osob. Skoro badania miałyby wyjsc zle przez obecnosc rodzica najczesciej z calym wyposażeniem tzn kurtka czapki szaliki brudne buty lezaczki itp itd, nalezaloby sie zastanowic czy warto leczyc dziecko na cos czego tak naprawde w sobie nie ma? Pielegniarki, lekarze i inni wola pracowac bez dodatkowych oczu nie dlatego ze czegos niepotrafia, ale dlatego ze to zalozenie wenflonu u chorego dziecka wcale nie jest takie proste jak ktos tu napisal... Nie jestem w stanie powiedziec czy JA bym wyszla czy zostala, ale jedno wiem napewno serce by mi pekalo gdybym zostala. Niektore sprawy sa nieuniknione...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×