Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nawet płakać nie mam sił

Zdradza mnie, a miało być tak pięknie...

Polecane posty

SheryAn-ja nie doradzam, ja komentuje i w przeciwienstwie do Ciebie nie twierdze, ze moje doswaidczenia zyciowe upowazniaja mnie do do doradzania komus jedenie slusznej decyzji i podjecia jakichkolwiek krokow. I nie zgadazam sie z Toba - nie ma wytlumaczenia dla zdrady. i czy to jest zaspokajanie potrzeb fizycznych, glaskanie wlsanego ego, lub inne pobudki - nic nie usprawiedliwia. Jezeli partner nie chce rozmawiac, to wyklada sie kawe na lawe i mowi -jest mi zle, chcesz mi pomoc to zmienic? obwinianie partnera za to, ze sie komus wlazlo do lozka to swinstwo jeszcze gorsze od zdrady chyba. jesli wogole mozna to potegowac.. Twoje ostatnie zdanie mnie powalilo - ONA ma doniego zadzwonic "chocby po to by to z klasa zakonczyl"??? przepraszam, Ty chyba bylas na innym filmie! az sie dziwie, ze wogole komentuje Twoje psoty.. mam wrazenie, ze szukasz towarzyszki niedoli.. Autorko - wiem, ze jest Ci ciezko, ale uwierz mi - juz nigdy nie bedzie tak , jak bylo. Juz sie NIE DA tego odwrocic. Mozesz oczywiscie probowac, to Twoj wybor, ale wiedz , ze to odbedzie sie Twoim kosztem. Ale moze wlasnie musisz wybrac ta droge, zeby zrozumiec..? To, co teraz przechodzisz, ten kalejdoskop uczuc, to wszytsko reakcja Twojej psychiki na szok, jaki przyzylas. To cos na rodzaj szoku pourazowego, musi minac troche czasu, zanim to sobie poukladasz. Twoj ostatni post zrobil na mnie wrazenie. Widac, ze jestes madra i silna. Wiem, ze wyjdziesz z tego calo. Trzymam za Ciebie kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sherry ann

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sherry ann
Corula, to ja sie z Toba nie zgadzam... Zdrada jest do wytlumaczenia, i przez takie bezkompromisowe kobiety jak Ty ucierpialo juz niejedno malzenstwo oraz dziecko. Moze kiedys bedziesz w takiej sytuacji gdy staniesz na rozdrozu-jako zdradzajaca czy tez zdradzana, czego Ci absolutnie nie zycze... Kazdy ma prawo wyrazic wlasna opinie w tej kwestii i kazdy ma prawo do wlasnych przekonan, tym bardziej nie bedac bez doswiadczenia zyciowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
terefere Wszystkie idiotyczne te wypowiedzi, które mówią: zostaw go, nie pozwalaj się poniżać, on chce tylko w domu mieć sprzątaczkę..... Do czego mają zmierzać? Otóz ja wiem, spotkałam się z tym w realnym życiu, gdy mnie mąż zdradzała. A i tutaj czytając różne topiki, zwłaszcza wypowiedzi dziwek. To właśnie kochanki, kobiety, które wchodzą do łóżek cudzych mężów - one tak doradzają, podburzają, piszą o ambicji. Bo czego chce kochanka? Właśnie, by facet odszedł od żony czy od swojej partnerki (jeśli nie ma ślubu). Ba, one się cieszą, gdy żona faktycznie wywali takiego na zbity pysk: one pocieszają, mówią, jaka żona zła, a on biedniutki i ona (kochanka) teraz mu to wynagrodzi.Wiadomo jak. Tak proszę państwa. Żadna kobieta, która przeszła przez piekło zdrady nie wypowie podobnych idiotyzmów. Bo każda ze zdradzonych wie, że nie jest łatwo, że wtedy gdy świat się wali, człowiek zwykle nie jest w stanie myśleć logicznie, tak jest przez długie tygodnie, właściwie miesiące. I wiem że ten czas żałoby trwa różnie, zależny jest od tego, jak mocno kobieta kocha zdradzacza, od wspólnego stażu, od wspólnych przeżyc, same to wiemy jak jest. Więc nie piszcie tych swoich bzdur, które są tylko dla was wygodne, kochanice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
SheryAn i Boogusia - bardzo wspolczuje Wam przezyc, ale to nie powod, zeby bezpodstawnie obrazac i obwiniac kogos, kto za wasza porazke zyciowa absolutnie nie odpoowiada. czemu nie wyzywacie sie na tych, ktorzy Was zranili? w przypadku Autorki tego posta nie wchodza w gre dzieci, ani inne powazne zobowiazania, wiec uwazam, ze powinna sprobowac ulozyc sobie zycie z czlowiekiem, ktory bedzie ja kochal i szanowal, bo -i to wiem z autopsji- i tacy sie jeszcze zdarzaja. A nawet jesli w gre wchodzilyby dzieci - to co to za wymowka?? Znam blisko kobiety, ktore sa zdradzane. Obie maja dzieci. Obie , z tych lub innych przyczyn tkwia w tych "zwiazkach". Ale nie mowcie mi, ze dla dobra dzieci! Jedno dziecko (lat 7) moczy sie w nocy, drugie (lat dziewiec) ma ciezka nerwice i inne zaburzenia psychiczne! To nazywacie dobrem dzieci -to pieklo im zgotowane przez ich wlasnych rodzicow?? Zycze Wam spokoju ducha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość whitesnake
do przedmówczyni Generalizujesz,jak mozna przypadki zdrad podciagac pod jeden szablon??? Motywy zdrady sa przerózne ,to wszystko zalezy od sytuacji,poszczególnego przypadku..w jednym przypadku facet który np 13 lat zyje w zwiazku małzenskim i ulega jednorazowej pokusie-załuje tego,prosi o wybaczenie a nigdy wczesniej tego nie zrobił,kocha swoja zonę i dzieci-nie dałabys mu szansy????zastanów sie troche nad tym co piszesz... oczywiscie ,ze sa przypadki kiedy partner zdradza notorycznie-wtedy nie ma sensu trwac w tym bagnie...ale jezeli w ciagu długiego stazu zdradzi raz to chyba nie jest koniec swiata??? jezeli załuje tego,prosi o wybaczenie-to dlaczego nie dac mu ostoatniej szansy??? Wiesz,że ja dawno temu na pewno poprłabym Twoje wywody w 100%,ale duzo juz przeszłam w swoim zyciu dobrego i tego mniej dobrego,nic tak naprawde nie jest białe albo czarne. A najfajniej sie radzi kobietom aby wykopały frajera za drzwi..świetnie,nie dac mu szansy i od razu wniesc sprawe o rozwód..ludzie,kazdy jest człowiekiem i moze sie tak zdazyc w jego zyciu ze ulegnie słabosci,czy pomimo zalu i skruchy nie warto dac szansę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
whitesnake - moze generalizuje, a moze niektore osoby tutaj troche nadinterpretuja moje wypowiedzi, bo zamiast zastanowic sie nad problemem opisanym przez Autorke i JEJ sytuacja, ktora jest (albo przynajmniej powinna byc) tutaj tematyzowana, wylewaja tu swoje naldowane osobistymi doswiadczeniami emocje w charakterze terapii wlasnej. A chyba nie o to tu chodzi? To nie jest topic "zdrada i jej aspekty". Moje wypowiedzi odnosily sie do sytuacji opisanej przez Autorke tego postu. I przyznaje, ze tresci zawarte w niektorch zamieszczonych tu odpowiedziach sprawily, ze moje reakcje na nie byly takie a nie inne, i ze moja postawa mogla sie wydac bardziej radykalna, niz jest w rzeczywistosci. Jak juz pisalam wczesniej, moja postawa wynika w duzej mierze z obserwacji i intensywnych rozmow z moimi znajomymi, o ktorych pisalam powyzej. Temat ciezki, wiec wzbudza wiele emocji. Dlaczego jednak prawo wypowiedz uzaleznia sie od osobistych doswiadczen? Przeciez moj mezczyzna nie musi mnie bic po to , zebym mogla zdecydowanie powiedziec, ze przemoc domowa to cos nie w porzadku? czy znowu generalizuje? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nawet płakać nie mam sił
To prawda, że ja nie wierzę, nie mogę w to uwierzyć, że to koniec, choć z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że tak właśnie jest. Nie rozumiem dlaczego tak się stało i to chyba właśnie dlatego tak ciężko to do mnie dociera. I nie mam pomysłu na życie bez niego, przez ponad dwa lata wszystkie moje plany mniej lub bardziej wiązały się z nim. Już mam naprawiony mój komputer, to chyba było zrządzenie losu, że się popsuł, bo gdyby nie to, pewnie nigdy nie usiadłabym przy tamtym i nigdy nie dowiedziałabym co się dzieje. Kolega, który mi dziś go naprawiał, jak dowiedział co się stało, powiedział, że faceci tacy już są, takie rzeczy zdarzają się częściej niż mi się wydaje, tylko ja jestem wyjątkowa. Że wszystko bedzie dobrze, że możliwe, że on się tak długo nie odzywa, bo jest mu bardzo głupio i nie wie co miałby mi powiedzieć, a ja jestem stanowcza i pewnie nie przypuszcza, żebym odpuściła zdradę. Tego kolegę znam bardzo długo i wiem, że on ma trochę "luzackie" podejście do wierności, ale i on mnie zna, a ja nigdy nie uważałam siebie za stanowczą, raczej wręcz przeciwnie. Powiedział, że zadzwoni do niego, nie będzie go o nic pytać, ale spróbuje wyczuć jakie on ma do tego podejście. Dzwonił, ale ten nie odbierał, przypuszczam, że albo miał wyciszony telefon, w domu tak często robił, albo spał i wtedy dzwonek telefonu go nie budzi. Może jak jak zobaczy, to oddzwoni? Jestem zmęczona, bardzo zmęczona i fizycznie i psychicznie. sześć dni prawie bez snu i prawie bez jedzenia zaczynają dawać skutki, może dzis uda mi się szybciej usnąć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
corula czy jak ci tam. Ogólnie generalizujesz. Cokolkiek nie powiesz, i tak dochodzisz do jednego wniosku: wywalić faceta. Pewnie, to dla ciecie lepiej, może, własnie ty jesteś kochanką męża autorki. Właśnie tylko takie mówią "wywal", każda normalnie żyjąca osoba wie, że należy ratować rodzinę za wszelką cenę. Często nawet kosztem własnego honoru. Każdemu człowiekowi należy dać szansę! Ja wam to mówię. Tylko kochanka jest zainteresowana tym aby rozbić rodzinę. Do płaczącej:mam nadzieję że przespałaś się w końcu i teraz już lepiej patrzysz w przyszłość. Musi być dobrze, głowa do góry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do boguusia rozumiem ze jestes zdesperowana zona, chcaca utrzymac meza/partnera za wszelka cene. Gdyby wiekszosc kobiet zamiast wybaczac, od razu wywalala faceta z domu, mniej mezczyzn odwazaloby sie zdradzac. Kochanka moze sie cieszyc z rozbicia malzenstwa. ALe po co kobiecie zdradzajacy partner, maz tchorz? Lepiej sie takiego pozbyc, a nuz trafi sie mezczyzna, ktory potrafi ja pokochac, docenic, zachowac wiernosc. Partner nie powinien zdradzac, to jest pewne. To, czy damy mu druga szanse czy nie, zalezy od nas. Nie ma przymusu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sherry ann
Corula, nie chcialam negowac twojej wypowiedzi, troche mnie ponioslo-wybacz... Ale popatrzcie- przeciez ONA czeka na niego... nie potrafi wyrzucic go z serca... i martwi sie tez o niego, moze on wcale teraz nie baraszkuje z kochanka tylko wlasnie dociera do niego ze popelnil blad i nie wie jak wrocic...? :( smutne to jest :( Nie ma tez co negowac postawy kochanek... roznie w zyciu bywa i generalizowac tez nie ma co... Ja wiem o czym pisze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bravebrain
Witaj ,Autorko.Przeczytałam cały Twój topik.Wiem,jak się czujesz. Ja trzy lata temu dowiedziałam się o zdradzie męża i czułam się podobnie.Strach ,niedowierzanie ,łzy ,pytania"dlaczego to zrobił?","Czy to moja wina?","Czy to ten sam człowiek którego znałam i kochałam?". Mętlik w głowie i w życiu. Ale gdzieś tam podświadomie już wiedziałam ,że ten związek nie ma przyszłości. Nie spałam ,nie jadłam ,ryczałam. Myślałam ,że wrócimy do siebie ,próba powrotu również była ale się nie dało. Nie potrafiłam zaufać ,zamęczałam siebie i jego. Separacja,moja wyprowadzka a niebawem pierwsza sparawa rozwodowa. Dopiero po trzech latach ulożyłam sobie co nieco życie i mieszkając juz osobno wniosłam o rozwód. Autorko ,jeśli potrzebujesz pogadać bardzo chętnie Cię wesprę ,bo wiem ,jak teraz jest Ci ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taktaktak-to Lidka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trzydziestolatko. widzisz, bierzesz mnie na mój honor, piszesz: "Kochanka moze sie cieszyc z rozbicia malzenstwa. ALe po co kobiecie zdradzajacy partner, maz tchorz" znaczy - dla kochanki to on nie jest zdradzający? rozumiem, żonia gdy wybacza - jest zdesperowana, nie umie sobie poradzić i takei tam bzdety., Kochanka - bo 'sie biedna zakochala!!!!!". Świetne rozumowanie. Tak, chcę żeby mój mąz przestał mnie zdradzać, i co TOBIE to przeszkadza? Naprawdę, nie widzę w tym nic dziwnego, łączy nas wiele wspólnych przeżyc, mamy dzieci, radości i smutki za sobą, śmierć jednego dziecka. A kochanka? Cóż z nim przeżyła? kilka godzin w łóżku? do którego zresztą zaciągneła faceta gdy był.... no, co tu mówić, lekko wstawiony. Tak, nie powiwniem, wiem. Ale jestem w stanie wybaczyć własnie ze względu na to, co razem przeszliśmy. Jesteś kochanką? Bo tylko kochanki się dziwią temu, że żona może mężowi wybaczyć takie łajdactwo, normalnej żonie żal jest wszyskiego co było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiciamicia 43
boogusia popieram cie w 100% !!! jestes super babką i tak trzymaj! ja tez przechodze przez to piekło, ale moj mąż chce wybaczenia, błaga, prosi i wiem ze wybaczę....jestem 15 lat w małżenstwie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
posłuchaj to, co stanie się z nim jest w tym momencie drugorzędne. Zajmij się sobą. musisz wypocząć przede wszystkim. Zaopiekuj się sobą. Teraz myślisz on i on i on.... Staraj się zrobić sobie jakąś rutynę, która Ci pomoże. Pomyśl nad tym kim jesteś, czego chcesz. Wyjedź gdzieś. To nie pomoże Ci uporać się z problemem i tak będzie wracał, ale przeczekasz ten najgorszy czas. Jeśli nie masz takiej możliwości - zmęcz się. Tak żebyś nie mogła się ze zmęczenia ruszać. Jeśli chcesz kontaktu z nim - spokojnie, daj jemu i sobie czas. On nie musi zadzwonić już i teraz, może to zrobić później, nie zatrzymuj swojego życia na tym. Zrobisz co chcesz, ale ja na Twoim miejscu nie dzwoniłabym. Wiem, że to kusi, kusi piekielnie. Ale przynajmniej ja, NIGDY nie wyszłam na tym dobrze. Miałam niedosyt i zadzwoniłam. Po rozmowie miałam rozgrzebane rany i poczucie przegranej. Daj mu wolność i daj sobie wolność. trzymaj się, pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trochę chaotycznie to napisałam.... :P Spróbuję może doprecyzować. Zaopiekuj się sobą to np.: Wyobraź sobie, że jesteś dzieckiem, którym trzeba się zaopiekować. trzeba Ci się myć, ubierać ładnie, trzeba Ci dobrze i regularnie jeść, ruszać się (!). Spróbuj to dla siebie zrobić. Ból nie minie, ale to może dodać Ci sił w tym najgorszym czasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
boogusia "trzydziestolatko. widzisz, bierzesz mnie na mój honor, piszesz: "Kochanka moze sie cieszyc z rozbicia malzenstwa. ALe po co kobiecie zdradzajacy partner, maz tchorz" znaczy - dla kochanki to on nie jest zdradzający?" Boogusiu, powyzsze rozumowanie jest wyjatkowo idiotyczne, ale na szczescie podobnej glupoty nie napisalam. Przestan na przyszlosc wyciagac wnioski z wlasnych urojen i wyciagnietych z kontekstu fragmentow tekstu. Owszem, potrafie zrozumiec wybaczajace zdradzajacym mezom kobiety - dzialaja pod wplywem uczuc, a nie rozumu - niestety, lata obserwacji jednak podpowiadaja mi, ze ich mezowie rzadko kiedy dokonuja aktu zdrady pod wplywem glupawego impulsu. Zazwyczaj zdradliwosc jest zwyczajnie rysem ich charakteru, a odkryta zdrada nie prowokuje do przewartosciowania priorytetow i docenienia zony / malzenstwa / wiezi, tylko do rozwiniecia sprytu i zdolnosci zacierania sladow. Wiem, ze istnieja kobiety, ktore lubia byc oszukiwane, ja jednak do takich nie naleze. No i dumna jestem piekielnie. ;-) "Tak, chcę żeby mój mąz przestał mnie zdradzać, i co TOBIE to przeszkadza? Naprawdę, nie widzę w tym nic dziwnego, łączy nas wiele wspólnych przeżyc, mamy dzieci, radości i smutki za sobą, śmierć jednego dziecka." Alez ja nie widze w tym niczego dziwnego, marzenie, by partner przestal nas ranic jest normalne - nie mam pojecia, dlaczego sobie cos takiego ubzduralas. "A kochanka? Cóż z nim przeżyła? kilka godzin w łóżku? do którego zresztą zaciągneła faceta gdy był.... no, co tu mówić, lekko wstawiony. Tak, nie powiwniem, wiem. Ale jestem w stanie wybaczyć własnie ze względu na to, co razem przeszliśmy." Nie wiadomo, co z nim przezyla, co go z nia laczy i czy podal Ci prawdziwe okolicznosci pojscia z ta kobieta do lozka, jak rowniez czy nie sklamal w sprawie ilosci spotkan. Moze sie okazac, ze nie znasz wlasnego meza, ze zle go ocenilas., ze Twoje poswiecenie, ktore, jak sadzisz, powinno zrobic na nim wrazenie, jak rowniez smierc dziecka sa dla niego w chwili obecnej mniej warte niz chwila sexu. "Jesteś kochanką? Bo tylko kochanki się dziwią temu, że żona może mężowi wybaczyć takie łajdactwo, normalnej żonie żal jest wszyskiego co było." Taaak? Tylko? Nie. Nie jestem kochanka, nie bylam kochanka i nie bede kochanka. Za to wiem, ze zaufanie trudno odbudowac. Zasluguje na wiernego partnera i szkoda mi kolejnych lat na tkwienie w pdeudozwiazku, ktory nie rokuje dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na temacie http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=4165221 znalazłam fajny cytat (może Ci pomoże): " ja wróiłem jakieś pytania no ja miałem romans z pewną dziewczyna, chciałem tylko romansu bo mimo wszystko kochałem żonę. Ona wyrzuciła mnie z domu, próbowałem ułożyć sobie życie z tą dziewczyną ale po prostu nie pasowaliśmy do siebie. Czem zdradziłem żonę? Nie wiem, nie była już taka jak kiedyś, ,marudziła, zaniedbała się. Ale żona zawsze była moim kumplem, przyjacielem bardzo ją zraniłem wiem o tym. No i potem chciałem wrócić ona mnie przetrzymała rok widziałem że mnie kocha ale duma jej na to nie pozwalała. No i znowu od roku jesteśmy razem. Czyli już 12 lat z dwuletnią przerwa. Nie zdradzę już nigdy żony, to wiem na pewno. Nie wiem jaka jest Wasz sytuacja, jak silny był Wasz związek czy Twój mąż Cię jeszcze kocha, trudno to ocenić... ale nie odbieraj telefonów pokaz mu że świetnie sobie bez niego radzisz, bądź pewna siebie zadbaj o wygląd , niech zobaczy co stracił." Jak będzie chciał wrócić, to to zrobi. Stanie na uszach i zaklaszcze rzęsami. Jeśli nie - TY NIC NA TO NIE PORADZISZ. Co więcej dzwoniąc, wylewając żale, nękając - zmniejszasz na to szanse. Facet czuje się wtedy trochę rozgrzeszony (tłumaczy sobie "bo to okropna kobieta była: męcząca i mściwa"), może przerzucić na Ciebie złość i odpowiedzialność. Czasem naprawdę lepiej pozostawić pewien posmak utraconej kobiety z klasą. Jak wróci (czyt. pozwolisz mu wrócić) - będzie bardziej szanował. Jak nie - będzie wiedział, co stracił. Ludzie są tylko ludźmi popełniają błędy. Ale powinni ZAWSZE ponosić odpowiedzialność. Inaczej karleją, nie uczą się, popełniają te same błędy. Jednak, Ty znasz go bardziej. Może jest tak, że on sam nie zadzwoni, nie odezwie się, bo mu głupio i sam siebie potępił. Może... Ale tu nasuwa się pytanie, czy chcesz być z kimś takim? Nie będziesz wiedziała, póki nie ochłoniesz, nie wybierzesz rozumem nie zmąconym rozwichrzonymi emocjami. On także potrzebuje czasu na przemyślenie i sprawdzenie jak wygląda życie bez Ciebie, na uprzytomnienie sobie tego, co zrobił. Daj Wam ten czas. Co będzie potem zależy od niego i Ciebie. Jak nie przyjedzie błagać o wybaczenie - nie żałuj, bo to do niczego nie prowadzi. Jak się pojawi, będziesz mogła decydować. wybacz 3ci post, ale jakoś mi ten topik z głowy nie wychodzi. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Specjalnie dla Ciebie tlumaczenie duzymi literami: "Kochanka moze sie cieszyc z rozbicia malzenstwa. Ale po co kobiecie zdradzajacy partner, maz tchorz? Lepiej sie takiego pozbyc, a nuz trafi sie mezczyzna, ktory potrafi ja pokochac, docenic, zachowac wiernosc." -> a niech sie kochanka cieszy, zdradzajacy maz to nie jest wartosciowy czlowiek. To smiec. Zatem nalezy z niego zerzygnowac, choc wiem, ze gdy sie kocha, jest to trudne. Trzeba decyzje podjac rozumem, nie sercem. Prawdopodobnie w przyszlosci okaze sie, ze bedzie zdradzal rowniez obecna kochanke - skoro preferuje tego rodzaju rozwiazywanie problemow / rozladowywanie napiec. Szkoda czasu na kogos takiego. Istnieja, wbrew pozorom, sensowni faceci i nieszczesna zona moze na takiego trafic w przyszlosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nawet płakać nie mam sił
Ósma noc od kiedy go nie ma, już tydzień go nie widziałam i nie potrafię przestać o tym myśleć. Gdzie jest? co robi, co myśli? Cały tydzień to bardzo długo. Nie przypuszczałam, że tak długo się nie odezwie. No i nie wytrzymałam, teraz, w czasie pisania tego postu, pojechałam pod jego pracę, nie po to, żeby się z nim zobaczyć, chciałam zobaczyć, czy stoi tam jego samochód i ... nie ma. Zawsze do pracy jeździł samochodem i stawiał go na chodniku, a teraz nie ma. Teraz dopiero mam o czym myśleć, boże, jak coś mu się stało? dlaczego go tam nie było? czy chodzi do pracy? gdzie jest, dlaczego się nie odzywa? nigdy tak długo nie mieliśmy ze sobą kontaktu, dlaczego wtedy jak dałam mu te wydruki nie powiedział ani słowa? ani słowa, wysiadł jak poprosiłam i ja odjechałam. Może trzeba było rozegrać to inaczej, zażądać wyjaśnień? Miałam do tego prawo. Teraz to dopiero się boję! Ten kolega od komputera mówił mi dziś, że dzwonił do niego 4 razy, nie odebrał telefonu, ale telefon nie jest wyłączony, dzwoni. Choć trochę się zaniepokoiłam.Gdzie on jest? To że nie odbierał telefonu od niego jeszcze mogłam zrozumieć, bo to bardziej mój kolega niż jego, ale dlaczego go nie ma w pracy? Co ubierał przez ten cały tydzień, gdzie spał, gdzie jadł? Wszystkie jego rzeczy w domu, ma tylko to co na sobie, telefon, samochód i kilka narzędzi potrzebnych do remontu. Boże oszaleję z niepokoju! Co mam zrobić? jak się uspokoić, jak się czegoś dowiedzieć co się z nim dzieje? Kogo zapytać? Teraz już o niczym innym nie będę mogła myśleć. a miałam nie jechać, kilka godzin zwlekałam, aż w końcu nie wytrzymałam i co teraz? A tak jak jechałam, myślałam, - a co jeśli samochodu nie będzie? Chciałam się uspokoić, że jest, że wszystko z nim OK , a teraz? Co robić? Dziś już na pewno nie usnę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nawet płakać nie mam sił
Może przejadę się tam jutro w dzień? może zmienił zmianę, może blisko mieszka, może samochód mu się popsuł? Czasami inaczej szedł do pracy jak była taka konieczność, ale to ciągnął wtedy dwie zmiany pod rząd i noc i dzień. Nic nie rozumiem. Boję się. Czy jak mu powiedziałam, że nie chcę go więcej widzieć, to uznał to za nieodwołalne? ostateczne? nie chcę go widzieć i już? Może nie trzeba było tak mówić? Nie pomyślał, że jestem w szoku po tym co odkryłam, że targają mną emocje, choć zachowuję się na pozór zupełnie spokojnie? A co jeśli i w dzień nie będzie samochodu? i następnej nocy też i następnej? Wpadam w panikę. Od kogo się dowiedzieć co się z nim dzieje? Może poprosić córkę, by jutro do niego zadzwoniła, od niiej by chyba odebrał telefon, tak myślę, a jeśli nie? i co miałaby mu powiedzieć? Co robić? Kilka dni temu napisałam wiadomość na NK do jednej z jego koleżanek z pracy, którą poznałam przez niego, też wcześniej tam pracowała, napisałam, żeby napisała co tam u niej, nieodpisała, nie wiem czemu, lubimy się. A nie mam nr tel do niej. Boże, pojechałam bo chciałam się uspokoić, a wyszło jeszcze gorzej. Może zadzwonić jutro do zakładu w czasie dziennej i nocnej zmiany, ale co powiedzieć, o co zapytać? Przecież nie zapytam, czy on jest w pracy, bo mu powtórzą, nawet jak się nie przedstawię to się domyśli, że to ja. Nie wiem co mam zrobić, żeby się jakoś uspokoić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zglos na policje o zaginieciu! mozna to juz zrobic w 48 godz po wyjsciu z domu,jezeli leci w tzw. czlenia,to go zgarna na ulicy,ale bynajmniej bedziesz miala spokoj.....i wtedy go pogon!!!! tak zachowuja sie dzieci albo niedojrzaly idiota!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nawet płakać nie mam sił
Nie będę zgłaszać na policję zaginięcia to wszystko ma pewnie jakieś logiczne i proste wyjaśnienie, tylko ja nie mogę na nie wpaść. Muszę w to wierzyć! Wymyśliłam co mogę jeszcze zrobić. Zadzwonię w dzień do innego naszego kolegi z którym utrzymywaliśmy bliższe i częstsze kontakty niż z tamtym i poproszę, żeby do niego zadzwonił, tylko nie mówił, że ja go o to prosiłam, zapytał co u niego, może spróbował się z nim umówić na piwo. Od niego powinien odebrać telefon, albo potem oddzwonić do niego, mam nadzieję, chociaż to też kolega, którego poznał przeze mnie. A jak i to nic nie wyjaśni co się z nim dzieje, to już nie wiem co zrobię. A za kilka dni są moje imieniny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość depresyjnnaa
Autorko w niezły amok wpadłaś..spokojnie,na Twoim miejscu zadzwoniłabym do zakładu pracy /tam jest jakas sekretarka albo operator??/i najzwyczajniej w świecie zapytała czy jest i tyle....a jak zaczniesz jego kolegów w to wciagac,to sadzisz ze on sie nie zorientuje,że telefony z zapytanie "co u Ciebie i moze spotkamy sie na piwie tp"są tak naprawde Twojego autorstwa?..nie robiłabym tego..nie jestem w jego skórze,ale moim zdaniem moze potrzebuje czasu aby to wszystko sobie poukładać,moze dlatego mozna tłumaczyc jego nieobecnośc,jest na urlopie... Trzymaj się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bravebrain
Dziewczyno ,spokojnie .Nie śpisz już kolejną noc i nerwy masz w strzępkach. Wydaje Ci się ,że facetowi coś sie stało a to nieprawda ,wierz mi. Albo wziął urlop albo się gdzieś zaszył na kilka dni.Spokojnie ,Kobieto ,oni nie przeżywają spraw rozpadu związku tak ,że rzucają się ze skały. Jeśli nie wiesz ,co z nim ,to po prostu zadzwoń .Z pretekstem ,żeby zabrał swoje rzeczy ,bo przecież ma je u Ciebie ,tak? Nie z awanturą a z normalnym pytaniem ,kiedy przyjdzie po rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak dla mnie logicznym i prostym wytlumaczeniem jest znikniecie na pewien czas z Twego horyzontu by wpedzic Cie w poczucie winy. Jak w koncu wroci, uwierzysz nawet, ze kochanka szantazowala go z pomoca mafii do pisania milosnych liscikow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cieżko mi zrozumiec o co Tobie autorko chodzi....bo przecież pokazałaś mu te wydruki po to aby go wyrzucic ze swojego życia bo Cię oszukiwał, a teraz nagle chcesz chyba do niego wrócić ponownie... Pomysl sobie co w tych wydrukach było napisane...napisał innej" kocham Cie". Na sama myśl, ze takie słowa pisał innej, Ty nawet nie powinnas o nim myślec a juz napewno nie chciec sie z nim spotkac. I o jakich wyjaśnieniach Ty mówisz...tu nie ma co wyjaśniac...no chyba ze on takie słowa pisze każdej swojej znajomej...A Ty robisz chyba wszystko aby do tego spotkania doszło...czyli czego Ty tak naprawde chcesz...mieć faceta który Cie zdradzał i nie masz pewności czy nie bedzie dalej, czy dac sobie z draniem spokój. I nie martw sie o niego jak o dziecko, to jest dorosły męźczyzna, jakby sie rzucił z miłości z mostu to juz bys to słyszała w TV. Moze właśnie jest z tatmą, może gdzieś wyjechali. Skoro go wyrzuciłaś z życia to nie powracaj do niego i sama sie nie nakręcaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Energiczna może mieć rację. To znana powszechnie taktyka. Przetrzymać kobietę aż ta zmięknie. Kobieto, apeluję do Ciebie, idź pobiegać, zrób generalne sprzątanie, na siłę usuwaj go z myśli (na to NAPRAWDĘ będzie jeszcze czas!!!), zmęcz się tak, żebyś nie mogła chodzić. Wiem, że to brzmi głupio, ale działa. Jemu nic nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×