Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

coffe_with_sugar

siedze i placze....przez swoj ZWIAZEK NA ODLEGLOSC

Polecane posty

Gość frentii
Ale ja wiem, ze Ty swiecie wierzysz w to co piszesz, ale rzeczywistosc jest inna i sama sie o tym przekonasz. Mozesz sie z nim widziec i 20 razy, ale dopoki nie bedziecie widywac sie na co dzien, dopoki nie bedzie zyc jak kazda normalna para, to podtrzymuje to co napisalam, ze g o nim wiesz:D Na razie zyjesz marzeniami i wyobrazeniami o nim ,ale to tez ma swoj urok w Twoim wieku🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniołekkk
Zgadzam się,idealizujesz go bo widzisz go od święta. Uwierz starszym koleżankom.. Ja też żyłam na odległość 3 lata, teraz jest moim mężem i uwierz mi, to były najpiękniejsze lata pomimo życia na odległość. W życiu razem potrzeba ogromnych starań by rutyna nie zniszczyła wspólnego życia, ale ona i tak ZAWSZE przyjdzie, jednym wcześniej innym później...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie zwykla ja
ja zyje w zwiazku na odleglosc i mi bardzo ciezko i wierzcie mi znam jego wady nawet te male i swiety nie jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie, ja go nie idealizuje.Wiecie dlaczego?bo sie nie zakochalam w nim od razu i moglam obiektywnie spojrzec na jego osobe. wlasnie przed chwilka skonczylam z nim rozmawiac przez telefon. Gadalismy 23 minuty. Mowil ze za mna teskni,zebym zaczela sie teraz rozgladac za studiami bo on tez dlugo w takim systemie nie wytrzyma...on naprawde mysli o nas powaznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
frentii-zrozum...jak ja do niego pojechalam to zylismy jak normalna para,bo ja u niego mieszkalam. Razem robilismy zakpy,jezdzilismy komunikacja miejska,raz ja zmywalam,raz on, gotowalismy nawet razem. Wspomniam ten czas jako jeden z lepszych okresow w moim zyciu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutas straszny
No tak, to jest wyjątkowo dziwny układ. Ja bardzo chciałabym z nim być, ale on jest po przejściach i ma za sobą kilka dramatycznych wydarzeń, więc teraz jego życie to jedna wielka impreza, w której nie ma miejsca na związki, kiedyś powiedział, że boi się podjąć jakąkolwiek decyzję... W chwilach rozsądku tłumaczę sobie, że nie ma na co liczyć, bo gdyby spotkał odpowiednią osobę, nie miałby takich wątpliwości, więc po prostu nie jestem właściwą osobą. Ale uczucia robią swoje. Znamy się od ponad dwóch lat, ale jest to właśnie taka znajomość z przerwami, bo on nie mieszka na stałe w Polsce. Jak przyjeżdża zostaje na conajmniej kilka tygodni, często miesięcy, ale jak go nie ma, mamy bardzo luźny kontakt, czasami jakiś mail, sms i tyle. Kiedy się poznaliśmy ja byłam z kimś, ale od razu między nami było jakieś dziwne przyciąganie, które widzieli wszyscy wokół. Spotykaliśmy się tylko w gronie znajomych, na imprezach, więc byłą to taka luźna znajomość. Kiedy przyjechał na Boże Narodzenie, spotkaliśmy się sami na kawę i przegadaliśmy wiele gozin. No i później jakoś się zaczęło, codzienne smsy, telefony, mój związek właśnie się sypał, więc częste wyjścia, imprezy. Po jednej z imprez wylądowaliśmy w łóżku. Rano myślałam, że zrobił to tylko z powodu alkoholu i zaczęłam zachowywać się, tak, jakby nic się nie stało, jakby to nic nie znaczyło. A jak zorientowałam się, że on jednak zachowuje się inaczej, tak, jakby jednak coś między nami było, zaczęłam domagać się jasnej deklaracji, czego on chce. I chyba go wystarszyłam trochę. Nie poczkeałam, nie dałam temu szansy się rozwijać. Później mieliśmy jeszcze kilka łóżkowych epizodów, on 3 razy przekładał wyjazd i w końcu w lutym pojechał. Tęskniłam strasznie, ale jakoś pogodziłam się z faktami. Przyjechał znowu w maju, ale wtedy spotkaliśmy się już tylko kilka razy na kawę i nie było już tak bliskiego kontaktu, więc pozbyłam się złudzeń. Pod koniec czerwca znowu przyleciał i był aż do wczoraj. Najpierw w ogóle się nei widywaliśmy, ale jak spotkaliśmy się jakieś dwa tygodnie temu, znowu był codzienny kontakt i znowu wylądowaliśmy w łóżku, a ja znowu narobiłam sobie nadziei. I teraz mi go strasznie brakuje, dochodzi ta samotność w domu, po kilku bardzo intensywnych dniach wypełnionych zabawą i ludźmi. I jeszcze ten bezsensowy urlop, z którym nie mam co zrobić. Tęsknię za nim tak bardzo, że nie mogę sobie z tym poradzić. I za nim jako facetem, o którym nie mogę przestać myśleć, ale też za nim jako kumplem, kompanem do zabawy, fajnym spędzaniem czasu... Mam takie wrażenie jakby właśnie skończyło się lato i wakacje :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniołekkk
Coffe, u nas też tak było, on się cieszył że może pozmywać po obiedzie..hehe głupie jest tylko myślenie że tak zawsze będzie. Jesteście zakochani, a to taki stan bycia że nawet obowiązki domowe robione wspólnie stają się rozkoszą ;-) I nie ma co porównywać, spedzone razem 10 dni non stop kilka razy do prawdziwego życia 2,3 lata razem..Zyczę powodzenia,jeśli to miłość prawdziwa przetrwa,pamiętaj o tym :-) Ale ty zajmij się sobą idź do pracy lub zajmij się czymś, bo obojętnie jakie to cudo, masz swoje życie, a przyszłości nigdy nie można być pewnym..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aniolek- ja zdaje sobie sprawe ze tak nie bedzie zawsze :) ale jezeli bede go kochala to za nic nie pozwole zeby nasz zwiazek sie rozpadl. Mam teraz ogromna motywacje zeby uczyc sie jezykow obcych. Naprawde mysle powaznie o studiowaniu w jego kraju.On nalega zebym juz zaczela szukac studiow. Wiem,ze cos moze z tego byc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniołekkk
W jakim kraju on mieszka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W Szwajcarii. Pokochalam ten kraj a miasto w ktorym mieszka do kwadratu.Ja zawsze chcialam sie wyprowadzic z Polski..i wiecie co? dla milosci jestem naprawde w stanie naprawde wiele zrobic .I mam tu na mysli rowniez przeprowadzke i tesknote za rodzina i znajomymi w pl .Ale co mi po zyciu w pl bez faceta i bez milosci..do d* takie zycie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniłekkk
aaa also jetzt musst du deutsch lernen :-) Ładny kraj. Nie dziwie się że do PL nie chce jechać. Ja niestety tak łatwo PL nie umiem zostawić, moja mama jest chora itp...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
;) aha rozumiem..wiesz jak pierwszy raz pojechalam do CH, i zobaczylam Lozanne to po prostu otworzylam usta z wrazenia ;) to miejsce jest niezwykle :) Bardzo polubilam ten kraj i serio wyobrazam sobie zebym mogla tam mieszkac. Ja nawet bym mogla do Stanow sie przeprowadzic jezeli moj tz by tam mieszkal. No problem. Tylko musialabym wiedziec ze to jest TEN facet dla ktorego moge wiele poswiecic...albo nawet i wszystko..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i ja wiem co znaczy zwiazek
na odleglosc... Poznalismy sie zupelnie przypadkiem na czacie. I tak zaczela sie nasza znajomosc. Od samego poczatku ciagnelo nas do siebie, po 4 miesiacach codziennych rozmow przez Internet i tel. postanowilismy sie spotkac. Nie bylo to latwe gdyz dzielilo nas prawie 700km odleglosci. Ale sprobowalismy i przekonalismy sie juz konkretnie, ze jestesmy dla siebie stworzeni. I tak zaczal sie czas wielkiej tesknoty, zalu, kilkudniowych spotkan co 2 - 3 miesiace wypelnionych szczesciem. A potem znow bol rozstania i tak w kolo przez 2 lata. Och ile razy chcialam zerwac ta znajomosc. On tez mial juz dosc moich humorkow, Jednak trwalismy dlalej razem w takim jakby zawieszeniu. W ciagu tych 2 lat los nas nie rozpieszczal: oboje przezylismy wiele ciezkich chwil, ale wspieralismy sie nawet na odleglosc. Bylo okropnie ciezko, niejedna noc przeplakalam. Tak bardzo chcialam z nim byc, a nie mielismy jak tego dokonac. I w koncu stalo sie, los sie do nas usmiechanal i... zamieszkalismy razem. Zostawilam rodzine, przyjaciol, przeprowadzilam sie na 2 koniec Polski do niego. Zamieszkalismy razem. I nigdy w zyciu nie pozalowalam tej decyzji. Rodzina mnie ostrzegala: a co ty tak naprawde o nim wiesz, nie wyjezdzaj, mozesz zle skonczyc. A jednak sie mylili. Jesli od poczatku wiesz, ze to ten jedyny to posluchaj serca i zaryzykuj. Ja tak zrobilam. Obecnie jestesmy ze soba juz 5 rok, mieszkamy za granica od 1,5 roku. Za 2 razem oboje zostawilismy wszystko co bylo w Polsce i nauczylismy sie zyc sami. Nie mamy tu nikogo z rodziny, jedynie garstke nowych przyjaciol. Z rodzina malo sie kontaktujemy, bo nie jest nam tu rozowo... ale jednak nie zaluje. Dlaczego? Bo mam jego. Najwspanialsza osobe pod sloncem. I pewnie, ze potrafimy sie poklocic, sprzeczac o drobnostki. Ale kochamy sie i szybko wszystko wraca do normy. I wiem, ze warto bylo przetrwac te 2 lata zycia na odleglosc zeby teraz miec to co mam. Na codzinen, kazdego jednego dnia. Wiec nie poddawajcie sie dziewczyny tak latwo. Warto walczyc o szczescie. Zacisnac zeby i trwac w zwiazku, ktory w koncu przyniesie wiele szczescia - jesli tylko obie strony beda walczyly. Po niecalym r

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniołekkk
Zeby wiedzxieć czy to TEN długi czas musi minąć. Ja dla mojego ex wszystko zostawiłam, prace,firme, sprzedałam auto, studia i mnie wyrolował,dlatego jestem teraz ostrożniejsza. Musisz też wiedzieć że bez wizy (czyli ślubu) będzie Ci tam cieżko,tym bardziej że nie znasz języka a to nie jest czysty niemiecki..Jedź do niego na jakiś czas przynajmniej pół roku i zobaczysz co wyniknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fajna historia :) wiesz,powiem Ci jak to bylo w moim przypadku.Minelo 5 miesiecy znim sie po raz pierwszy spotkalismy (on przylecial do Wawy).Wiele osob wiedzialo o tym ,ze z nim pisalam tak dlugo i teraz sie spotkamy.Na pewno domyslacie sie jakie byly reakcje- nie nastawiaj sie na to spotkanie,bo sie rozczarujesz,przeciez Ty go nie znasz bla bla bla... tylko moja przyjaciolka mnie nie zniechecala a nawet jak ja mialam watpliwosci (zastanawialam sie co by bylo gdybysmy postanowili byc razem) ona potrafila dostrzec dobre strony.Jestem jej za to wdzieczna. Moze to zabrzmi dziwnie ale ja od samego poczatku mialam dobre przeczucia. Niewiem,nie potrafie tego racjonalnie wytlumaczyc ale wiedzialam,ze ta znajomosc tak szybk osie nie zakonczy. Nawet tego 1szego spotkania sie nie obawialam. Pamietam jak on po spotkaniu mi napisal ,ze go zaczarowalam :) To jest naprawde wspanialy czlowiek.Na poczatku zastanawialismy sie czy to wypali przez taka roznice wieku ale okazalo sie ze dogadujemy sie idealnie,po prostu- to jest moja druga polowka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość She83
frentti ma absolutna racje. Co innego byc ze soba np przez 2 tygodnie np na wakacjach a co innego proza zycia. Przy tym drugim trzeba ze soba byc, mieszkac od dluzszego czasu. Wiadomo na poczatku mieszkanie tez jest fajne ale po jakims czasie rozowe okulary znikaja..... Oczywiscie jesli sie kocha to sie wszystko przetrwa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
she83 - ale to nie bylo tak,ze nas "strzelilo" i bylismy soba tak zaslepieni ze nie zauwazalismy swoich wad. nie ,nie i jeszcze raz nie. On mi dosc szybko powiedzial,ze sie we mnie zakochal. Ja mu jeszcze tego do dzis nie powiedzialam,bo na poczatku moze bylam nim oczarowana ale nie zakochana.Teraz widze ze to sie zmienilo. Im czesciej sie spotykalismy tym ja coraz bardziej sie zakochiwalam. Ale do tego czasu patrzylam na niego obiektywnie. Nie ma takich wad ,ktore by mi przeszkadzaly na tyle zeby z nim nie byc. Ja jestem uprta,on tez ale potrafimy pojsc na kompromis. Mamy wspolne pasje,podobne poczucie humoru,zartujemy z podobnych rzeczy,swietnie czujemy sie w swoim towarzystwie. Dla mnie kazda chwila z nim jest bezcenna.Nie chce innego i on nie chce innej. Przestalam zwaracac uwage na innych facetow bo nikt sie z nim nie moze rownac. Jest bardzo inteligentny,zaradny,samodzielny co jest dla mnie wazne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniołekkk
Ta nasza kobieca intuicja.. Ja jak poznałam mojego męża to po 1 minucie wiedziałam że będzie mój..I tak się stało,choć jemu się ciągle wydaje że to on mnie zdobył :-) Mimo pierwszego doświadczenia coraz bardziej wchodziłam ponownie w związek na odległość ale udało się. Wiele wyrzeczeń ale i wiele szczęścia ze spotkań. Po 6 latach nadal jak na szpikach czekam na spotkania. Mimo że już wiele przeżyliśmy, wiem że takie początki są cudowne i idealizuje się partnera. Trzeba czasu czasu czasu i życia razem aby dobrze poznać drugą osobę, pojawiją się jego wady i kłótnie ale jak to miłość prawdziwa przetrwa wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aniolek- oczywiscie, ja tez uwazam ze gdy w zwiazku jest milosc to mozna przetwac wszystko...wiesz ,ja na 1szym spotkaniu pamietam jak na niego patrzylam jak mi o czyms opowiadal i tak sobie pomyslalam : "chyba trafilam na tego,na ktorego tyle czekalam". Pamietam tez jak wyszlam na chwile do lazienki i od razu zlapalam za telefon i zadzwonilam do przyjaciolki bo czekala z niecierpliwoscia na wiadomosc odemenie ;) Powiedzialam jej : " A. on jest boski" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co do kobiecej intuicji to naprawde rzadko kiedy mnie zawodzi :) zanim spotkalam sie z K. to najpierw umowilam sie z panem X ktory byl z tego miasta co ja..i wiecie co? jeszcze przed spotkaniem mialam zle przeczucia. I spotkalam sie znim glownie z ciekawosci..oczywiscie moja intuicja mnie nie zawiodla,pierwsze spotkanie bylo w miare ok,ale drugie to KATASTROFA. Trzeba sluchac intuicji :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj ja tez jestem w zwiazku na odleglosc. dzieli nas 1000 km. widzimy sie co 3-4 tyg, teraz mamy dluzsza przerwe, bo bedziemy sie widziec dopiero po 5 tyg. tesknimy strasznie, ale na szczescie juz w piatek bedziemy ze soba przez ponad tydzien :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wierz mi, ze z kazdym tygodniem bedzie Ci lzej. ja w pierwszym tygodniu jak pojechal kombinowalam jak kon pod gorke, zeby wymyslic jakis w miare tani wyjazd do niego, potem juz mi powoli przechodzilo. no a teraz to wprost szaleje z radosci [ z wiadomych wzgledow] ;) a moze sprobuj znalezc jakas prace wakacyjna , zebys mogla do niego we wrzesniu pojechac za wlasne pieniadze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cait - kochana ja mam uzbierane pieniadze na ten wyjazd ! To jest wrecz smieszne ale ja moglabym pojechac do niego autokarem (dobe!) za wlasna kase,dojechac do jego mieszkania z walizka (sama) bo ja mam jego klucze. On po prostu musi powiedziec "tak" zebym przyjechala. Ja jestem gotowa i w kazdej chwili moge. Tylko nie widze entuzjazmu z jego strony...we wrzesniu niestety nie bede mogla bo mam wiekszosc weekendow zajetych przez prace. A do pazdziernika oszaleje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jak myslisz - skad ten brak entuzjazmu? przeciez powinien sie cieszyc. moj za kazdym razem jak sie pytam, czy moge przyjechac, mowi mi, ze mam sie nie pytac, bo on bedzie szczesliwy jak u niego bede. jestes pewna, ze z jego strony tez wszystko tak rozowo wyglada?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cait- tak co do tego nie mam watpliwosci...on mi np. wczoraj przez telefon mowil ze bardzo chce mnie zobaczyc i ze musze sie zaczac juz rozgladac za studiami bo inaczej nie bede mogla do niego za rok przyjechac..jemu zalezy wiem o tym mi tez dlatego ja nie rozumiem tej calej historii. Dzis mi powiedzial ze on po prostu by mial wyrzuty sumiania jakbym miala siedziec sama w domu a on by byl ciagle w pracy.Ale dla mnie to jest wykret.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sama nie wiem...... jakie wiec ma powody, zeby odmawiac Ci przyjazdu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
inna sprawa - ja nie mam tyle urlopu, co moj facet, wiec chodze do pracy normalnie, gdy on do mnie przyjezdza. czasem tylko sie zwolnie i wyjde wczesniej, zeby spedzic wiecej czasu razem. do glowy nie przyszloby mi, zeby mu powiedziec, zeby nie przyjezdzal, bo mnie nie bedzie caly dzien w domu. jemu zreszta tez, zeby z tego powodu nie przyjechac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×