Gość gość Napisano Czerwiec 4, 2015 Nie udalo....i ciagle czekam.... najchetniej z dzieckiem poznam Pania z Wawy.... szukamzwarszawy@gmail.com Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość juna1972 Napisano Czerwiec 4, 2015 Tak, ja też od trzech miesięcy cierpię na samotność, ból, rozpacz, rozpamiętywanie, cmentarz to moja codzienność. Gdyby nie córka to pewnie bym się załamała, tyle spraw zostało nie załatwionych, teraz wszystko spadło na mnie, a i jeszcze walka z zus o te kilka złotych renty dla dziecka. Czasami myślę, że nie warto żyć bo i po co, tylko po to aby codziennie z czymś walczyć, o coś prosić, a i jeszcze w zasadzie na każdym kroku cię oszukują. Nawet w zakładzie kamieniarskim koło cmentarza , przy robieniu banalnego chodnika i ławeczki przy grobie. Tam też są oszuści. Chwilami nie mam siły walczyć o każdą drobnostkę, na dodatek jedyną osobą, która mi pomaga w tych trudnych chwilach i finansowo i psychicznie jest teściowa. I co najśmieszniejsze nigdy nie darzyłyśmy się jakąś szczególną miłością, a teraz w zasadzie zostałyśmy same, moja rodzina się od mnie odwróciła, bo mają swoje problemy i pretensje do mojego zmarłego męża, że czegoś nie dokończył. Rano gdy się budzę, zastanawiam się po co ja się jeszcze obudziłam, chciałabym zasnąć i nigdy nie obudzić się i spotkać z moim ukochanym mężem. Justyna Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mon777ia Napisano Czerwiec 9, 2015 Witam, piszę tutaj po raz pierwszy.Jestem wdową od ponad 1,5 roku.Mam dwójkę cudownych dzieci.Niestety jak wy...nie jestem szczęśliwa.Mówi się,że żałoba trwa około 3 lat,ale czytając wasze wpisy,mam wątpliwości.Jakiś czas temu psycholog powiedział mi smutną prawdę,że im mocniej kochało się dana osobę,tym dłużej trzeba się będzie z tym wszystkim zmagać.Od jakiegoś czasu szukałam grupy wsparcia w swojej miejscowości,ale z przykrością stwierdzam,że jest nie znalazłam.Jestem z kujawsko-pomorskiego,wiec jeżeli ktoś ma jakieś namiary,to będę wdzięczna. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość MegLuis Napisano Czerwiec 10, 2015 Jestem wdową od dwóch lat,zostałam wtedy sama z dziesięcioletnią córką.Koszmar tej jesieni cały czas stoi mi przed oczami. Dzisiaj z perspektywy czasu nie mogę powiedzieć,że jest lepiej,jest inaczej.Od kilku miesięcy zauważyłam,że zmieniła się moja myśl,którą miałam tuż po przebudzeniu,czyli przeżycie kolejnego cholernego dnia. Zostałam sama w dużym domu,z całym dobrodziejstwem obowiązków. Ci co to mieli pomagać (w dzień pogrzebu) i można było na Nich liczyć ulotnili się jak denaturat.Kilka miesięcy po śmierci mojego ukochanego męża poznałam na cmentarzu wdowca,który opłakiwał swoją żonę. Ten człowiek do dzisiaj pomaga mi dosłownie we wszystkim,zrobił by dla mnie co zapragnę.Ja jednak nie jestem jeszcze gotowa na nowy związek,ciągle myślę o zmarłym mężu.Wiem ,że przyjdzie na to czas,bo jestem dopiero po czterdziestce,ale jeszcze nie teraz..... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Czerwiec 11, 2015 Mam prawie podobnie." Mój" wdowiec, też poznany na cmentarzu, opłakuje - dosłownie - zmarłą kilka lat temu żonę. Nie wiem, może ja źle odczytuję jego zachowanie a może jest on człowiekiem, który sam nie wie czego chce. Wiemy, gdzie mieszkamy, rozmawiamy na różne tematy ale chyba żadne z nas nie ma odwagi zaproponować czegoś więcej np. pójścia na kawę czy parku najzwyklej w świecie posiedzieć, pogadać. Jego zachowanie, niby przypadkowe spotkania, wskazują. że jestem czymś więcej niż znajomą z którą wymienia się pozdrowienia. Nie powiem, że jest mi całkiem obojętny bo byłaby to nieprawda. Ponieważ jestem już dość wiekowa i w dodatku nauczona, że inicjatywa należy do mężczyzny, nie mam odwagi czegoś zaproponować. Trwa to już od jesieni. Koleżanka podpowiada, żebym przejęła inicjatywę i coś zaproponowała. Obawiam się jednak jego reakcji. Głupio by było wyjść na podstarzałą podrywaczkę. Ma ktoś jakiś pomysł? Czas płynie nieubłagalnie i czas zacząć myśleć o sobie. Pora przestać żyć z duchami - jak mówią klasycy. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
SWIFT123 0 Napisano Czerwiec 11, 2015 do MegLuis Nie chcę Cie osłabiać ale ja jestem wdową od 7 lat i cały czas myślę , że to jeszcze nie teraz, nie cazs na nową znajomość . Wszyscy znajomi wbijaja mi do głowy na co czekam ale ja nie moge się przekonać aby sprobować sie z kimś spotkać. A co do pomocy u mnie było podobnie wszyscy byli chętni , skorzy do pomocy ale dokładnie tak jak napisałaś po pogrzebie. ale nie moge powiedziec , że wszyscy doslownie. nie tak nie jest caly czas moge liczyć na brata no i oczywiście na moich rodziców. teraz z perspektywy czasu patrząc to naprawde gdyby nie ich pomoc to nie wiem jakbym sobie poradziła. ja mam dwie córki tylko koje to byłu malutkie młodsza miala półtora roku więc możesz sobie wyobrazić co przeżywałam i w jaki sposob miałam wszystko ogarnąć. Ale coż czas leci bardzo szybko i Zuzia ma juz prawie 9 lat . Niby czas leczy rany, coś w tym jest ale czy napewno. Pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość justyna72wawa Napisano Czerwiec 12, 2015 Widzę, że to wszystko jeszcze przede mną, ja dopiero trwam w tym wszystkim trzy miesiące, a już nie umiem sobie poradzić, a co będzie dalej? Najgorsze jest to, że nie ma z kim rozmawiać, ludzie boją się ze mną rozmawiać, a jeżeli już to tak jak gdyby nic się nie stało. Bo jeżeli ktoś nie przeżył czegoś podobnego to nie rozumie drugiej osoby, może tylko pocieszać, mówić, że jutro będzie lepiej itp. Mimo, że jestem z W-wy to jednak nie umiem odważył się szukać jakiś grup wsparcia, tak to się ładnie nazywa, teraz to takie modne, chodzić na terapie, mieć depresję. Jak można słuchać kogoś, że ma depresję, bo nie ma w co się ubrać na imieniny czy tym podobne problemy. Właśnie takiego typu problemy ma wielu naszych znajomych, ale jak ktoś umiera to temat się urywa, to tak jakby nie było problemu. Chyba też macie takie odczucia? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mon777ia Napisano Czerwiec 14, 2015 Witajcie,co do tych zapoznanych wdowców,to powiem tylko jedno.Macie szczęście,że znalazł się ktoś taki,więc zaproponowanie spokojnej rozmowy w innym otoczeniu,np.przy kawie,to nic złego.Drogie panie,korzystajcie z okazji,bo same wiemy ,jak ulotne są chwile.Ja ze swojej strony zauwazyłam,że mężczyzni,kiedy słyszą słowo wdowa,uciekają po chwili.Jeżeli macie już tą osobe i wspólny temat,nie marnujcie swojej szansy.Pozdrawiam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Czerwiec 19, 2015 Justyna. Słuchanie problemów innych pt nie mam się w co ubrać oraz łamanie nad tym rąk i wyrywanie włosów bardzo mnie odpręża. Nareszcie widzę że ktoś ma gorzej odemnie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość justyna72wawa Napisano Czerwiec 20, 2015 Niestety mnie na takie problemy brakuje czasu, jak nie mam nawet się w co ubrać to idę do sklepu i za dychę(10zł)kupuję sobie coś, a nie robię z tego problemu, gorzej jak nie ma tej dychy, bo brakuje na przykład na jedzenie, to wtedy jest problem. Ale żyjmy chwilą i cieszmy się z tego co mamy, bo za chwilę możemy to stracić!!! Coś o tym wiem Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość MegLuis Napisano Czerwiec 20, 2015 Do justyna72wawa Jeżeli chcesz to możemy kiedyś pogadać,możemy być dla siebie grupą wsparcia.Ja też w swoich okolicach nie znalazłam żadnej terapii,a bliscy i dalsi znajomi,rodzina nie potrafią ze mną rozmawiać.Udzielać "cennych" rad,to co innego. Pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość justyna72wawa Napisano Czerwiec 20, 2015 Do MegLouis Jak najbardziej podaje maila justynagrywinska@op.pl, też jestem na Facebooku Justyna Grywińska. Pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość szukaczka Napisano Sierpień 11, 2015 Moja mama jest 60 letnią wdową od roku. Bardzo potrzebuje kogoś do rozmów, wspólnych wyjść... przyjaciółki, przyjaciela. Nie chcę żeby jej życie skupiało się tylko na moim życiu. Chcę jej pomóc. Jest tu ktoś kto też potrzebuje takiej znajomości? Pszczyna i okolice :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość grochu71 Napisano Sierpień 12, 2015 Od sześciu lat wdowiec. Dzieci nielaty. Czasami zastanawiam się czy w nowe wchodzić. A nie chciał bym robić synom sajgonu w życiu. Samotność przełykam i pędzę dalej. Może kiedyś pomyślę o sobie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Sierpień 12, 2015 od 8 lat wdowa, starałam się ułożyć sobie życie , no ale chyba mam pecha, córka juz bardzo dorosla, a ja sama, jest mi ciezko w sensie pustki, dopóki ja wychowywałam to czas był zajęty, . teraz nic już nie muszę , praca tylko, a samotność jest okrutna. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Sierpień 25, 2015 Jestem wdową już 8.5 roku...jak ten czas leci. Nie mam problemów z nawiązywaniem kontaktów z mężczyznami, tyle że chyba nie mam szczęścia do prawdziwego uczucia. Jeszcze niedawno się tym nie martwiłam...nawet lubiłam swoją samotność. Miałam czas na na swoje pasje. Jednak widzę, że synowie dorastają, starszy syn właśnie skończył 18 lat, młodszy 13. Coraz mniej ich w domu i coraz częściej myślę o tym , że już nie chcę być sama. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysiek 34 Napisano Sierpień 28, 2015 Moja żona zmarła na raka trzustki w wieku 32 lat. Ja i nasza 13 miesięczna córka zostaliśmy sami. Dwa lata minęło a mi się dalej łzy na oczy cisną jak o niej i tym wszystkim myślę. Ciężko jest, ale nie można się poddawać. Pozdrawiam was wszystkich Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mon777ia Napisano Sierpień 28, 2015 Pamiętajmy,że na każdego przychodzi inny czas,aby w końcu ułożyć sobie życie na nowo.Nie trzeba się z tym spieszyć,ale warto pamiętać,że dla większości z nas nigdy nie jest to ten właściwy moment.Pamięć o ukochanej osobie,nasze dzieci w ktorych widzimy tę najważniejszą osobę w naszym dotychczasowym życiu,będzie z nami zawsze.Ale trzeba walczyć,bo mamy prawo do ponownego szczęścia.Pozdrawiam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość MegLuis Napisano Wrzesień 4, 2015 Krzyśku 34,jak sobie radzisz sam z takim maleństwem ? Pomaga Ci ktoś z rodziny ? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Basset73 Napisano Wrzesień 4, 2015 Witam wszystkich, jestem wdowcem od prawie pięciu miesięcy, a życie zamiast się prostować, to idzie w zupełnie innym kierunku. Nie mogę sobie poradzić z sytuacją. Zona miała 44 lata i umarła w szpitalu mimo tego, że nie była śmiertelnie chora. Zarazili ją gronkowcem złocistym, dostała sepsy i odeszła... Bul jest straszny, byliśmy razem 20 lat, nie mamy dzieci... Nie widzę żadnej perspektywy dla siebie na nowe życie, nie widzę sensu. Nie czas chyba uczyć się życia na nowo. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysiek 34 Napisano Wrzesień 4, 2015 MegLuiz- Oczywiście , że sobie radzimy i to sami. Sytuacja nas zmusiła i kupiliśmy mieszkanie 500km od starych śmieci. Jest ciężko ale cały czas do przodu. A ty też po przejściach ? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysiek 34 Napisano Wrzesień 4, 2015 Besset. Nie można się poddawać. Ja też miałem duże doły, ale życie jest zaskakujące i może się poukładać. My jesteśmy we dwójkę więc jest nam łatwiej jak tobie, ale nie załamuj się. Nie można użalać się nad swoim losem. Wiem co mówię. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
SWIFT123 0 Napisano Wrzesień 4, 2015 do basset 73 Dokładnie mówię to samo co krzysiek 34. Nie możesz nawet dopuszczać myśli o poddaniu się. Nie ma takiej opcji. Może jest ci trochę gorzej bo jestes sam no ale przeciez jakaś rodzine masz . Mnie podnosimły na duchu moje córki. to dla nich trzeba było sie spiąć i udawać , że jest wszystko ok. Ale mogę ci powiedzieć po upływie lat , że czas naprawdę leczy rany. Zreszta przecież i tak nie możemy cofnąć czasu więc trzeba żyć dalej . Trzymaj się . Będzie lepiej pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
SWIFT123 0 Napisano Wrzesień 4, 2015 do krzyśka 34 podziwiam za decyzję o wyprowadzce ale może to i dobrze ja chyba bym się nigdy nie odwarzyła szacunek wielki pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość basset 73 Napisano Wrzesień 4, 2015 Rodzina? Niby jest, niby pomaga. Bardzo bylem /jestem blisko z swoją żoną. Nie łączyły nas pieniądze, dzieci. Potrzebowaliśmy tylko siebie. Wiem. 5 m-cy to krótko. Niby mam dobrą pracę, niby życie toczy się dalej, tylko po co? Dla kogo? Wszystko się skończyło l, nowe nie ma sensu, bo po co? Nie ma dla kogo! Jestem po trzech próbach samobójczych- trzecia była ekstremalna. Zawsze miałem silną osobowość, a teraz jestem wrakiem. Nie śpię, nie istnieję. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysiek 34 Napisano Wrzesień 4, 2015 Mi tak była teściowa zatruła życie , że musiałem wyprowadzić się 500 km. W zeszłym roku dokładnie w pierwszą rocznicę pogrzebu mojej żony miałem wypadek z którego ledwo uszedłem z życiem. Miesiąc czasu przykuty byłem do łóżka. Ale jakoś się nie poddałem choć muszę przyznać , że też miałem czarne myśli. Wiem , że jest Ci ciężko ale musisz ten najgorszy okres przetrwać. Trzymam za Ciebie kciuki. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Wrzesień 4, 2015 basset,dla siebie zyj!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość SWIFT 123 Napisano Wrzesień 5, 2015 Do basset 73 mam nadzieję, że więcej już nie będziesz próbował. Szanuj to życie , które masz. Powinno ci dać do myślenia. Nie udało ci się trzykrotnie to chyba jakiś znak. Może ktoś czuwa i "mówi ci " że masz wykorzystać tą szansę. Powodzenia Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość SWIFT 123 Napisano Wrzesień 5, 2015 Do Krzysiek 34 ja za ciebie też trzymam. Mam nadzieję że te 500 km pomogło. Wszystko musi być dobrze. Powodzenia Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość basset 73 Napisano Wrzesień 5, 2015 Dziękuję za wsparcie słowami. Mam nadzieję że jednak kiedyś coś pozytywnego się zdarzy. Chciałabym coś radykalnie zmienić w swoim życiu, wynieść się z tego mieszkania, wynieść się z warszawy. Nie jest to ani proste, ani do końca rozsądne. Zobaczymy co życie przyniesie... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach