Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość juzniemogę

wkurzają mnie spotkania rodzinne

Polecane posty

Gość juzniemogę
ja mam 25 lat. Trochę juz pracowałam dorywczo dzięki mojej siostrze, ciągnęłam dwa kierunki i za bardzo nie mogłam też pracować, ale dało radę coś tam dorobić. Ostatnio nawet koleżanka która też miała problemy ze znalezieniem pracy, 2 lata szukała i teraz ma pracę, to jak jej powiedziałam że chcemy o mieszkaniu sobie marzę, to powiedziała że nie mam co o tym myśleć póki nie zdobędę pracy. to prawda, ale już pomarzyć nie mogę sobie? Przeciez mi to pomaga w szukaniu. Tak samo rodzina, każdy kto ma prace może się chwalić planami mieszkaniowymi a ja nie mogę bo mi zaraz mówią " jak będziesz mieć pracę to ... dopiero".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aha.Nie ja nie pracuję wychowuję dziecko ale mój nigdy nie nazwał by mnie nierobem,to raz,a dwa to ,to że według niego to on jest głową rodziny i to według niego jego obowiązek żeby rodzinę utrzymać.I tak pewnie kiedyś nie wytrzymam i poszukam pracy nawet wbrew jego woli,jak odchowam troszkę dzieciaczka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juzniemogę
musze na razie uciekać obiad odgrzać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzadzudzi
ja tak bardzo was denerwuja spotkania rodzinne, bo rodzinka wypytuje to macie 2 wyjscia: 1 - nie chodzic na nie 2 - chodzic, ale w przypadku "niewygodnych" pytan odpyskowac, ze nie ich sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to zababne...
mnie utrzymują rodzice + facet, ale przyznam szczerze, ze gdy wyzwał mnie od nierobów to mi się odechciało tych jego pieniedzy choć on zawsze powtarza, ze one sa nasze, mam kartę i pin do bankomatu, mogę z nich w każdej chwili korzystać...ale ograniczam to do minimum mamo a nawet gdybyś nie miałą dziecka, tylko byś po prostu nie pracowała to też by Ci nie powiedział ze jesteś nierobem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to zabawne...
ja się od tych spotka migam jak mogę, ale nie zawsze da radę. tak np. była w Boze Narodzenie. to taka okazja ze człowiek nie ma wymówki:( to było dla mnie strasznie stresujące...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rtgerytw
Mnie też takie coś wkurza, jak rodzina ma się za jakichś geniuszy i autorytety, a mnie ich zdanie wcale nie obchodzi :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to zabawne...
mnie niby tez nie obchodzi, ale jak już pisałam mam problemy z samooceną i takie gadki dołują mnie jeszcze bardziej...i tak czuje się pasożytem i zerem:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokładnie.Zanim urodziłam syna,nie pracowałam i to jakies 3 lata i nigdy ale to nigdy nie padły z jego ust takie słowa.Wręcz przeciwnie były awantury o to ,że ja chce iść do pracy , chcę swoje pieniądze,skończyło sie na tym że dostaję prawie połowę wypłaty męża i mam wolną rękę.Ale i tak nie potrafie wydać ich na pierdoły ,bo zawsze na pierwszym miejscu stawiam dobro rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juzniemogę
Mój mąż jest bardzo w porządku, nie wiem może do czasu ale staram sie chociaż być gospodarna skoro nie mam własnych dochodów i zazwyczaj nam się udaje coś z miesiąca na miesiąc oszczędzić i tutaj mogłabym sie pochwalić przed rodzinka bo akurat wszystkim nie starcza do wypłaty mimo pracy i zarobków. Czasem temat tez poruszy, to mu wtedy mówię że chętnie się z nim zamienię miejscami, jak chce sobie poodpoczywać tak jak ja i wtedy się zamyka. Wszystko co ja gdzieś dodatkowo zarobiłam to leży na koncie oszczędnościowym Kasy mi nie wypomina, bo na siebie nie wydaję tylko na nas, to że sobie czasem coś kupie za parę złotych, jak mu się wymsknie ze mi nie da to mówię że sobie z konta wypłacę, a nie jest tego zwolennikiem więc czasem się pyta czy mi potrzeba na coś kasa. Generalnie to on uważa też że jego obowiązkiem jest utrzymywać rodzinę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chociaż czasem dość mam tego że nie mam swojej kasy bo wiele więcej radości sprawiło by mi kupienie prezentu dla męża za własne ciężko zarobione pieniądze a nie za "kieszonkowe" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to zabawne...
a można wiedzieć dlaczego wcześniej nie pracowałaś przez 3 lata? z jakiegoś konkretnego powodu czy tak po prostu? to fajnych macie facetów, ze Wam nie wypominają...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spokoooo
Nie bierz tego wszystkie tak bardzo do siebie, wiesz to są raczej uwagi niezłośliwe, ale takie które mają Ci pomóc, wiem wiem, to wkurza, jak się każdy wymądrza i daje rady na które Ty nie czekasz. Ale wrzuć na luz, przytakuj i tyle...poza tym radzę z dalszą rodziną nie rozmawiać na tematy drażliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juzniemogę
Przepraszam że tak uciekłam wczoraj, ale mąż mi kompa zajął. Zapomniałam wczoraj napisac że mój mąż też w zasadzie pół roku przesiedział bez pracy jeszcze jak był kawalerem, a potem dostał po znajomości i to też taka dorywczą co parę stówek ledwo zarobił i może dlatego sytuację bardziej rozumie. Mamcia My od pewnego czasu wogóle nie dajemy sobie prezentów na urodziny, tzn czasem drobne upominki bez okazji, rzeczy praktyczne albo słodycze. Sytuacja się zaczęła jak on nie miał pracy i akurat jak przyszedł czas moich urodzin to nie mógł nic mi kupić, potem jak były jego urodziny to akurat pisałam magisterkę i mi jakas część w kompie padła i kase która miałam ze stypendium przeznaczyłam na nową część. Potem w kolejnych latach były różne wydatki ważniejsze niż prezenty, a to slub a to coś się zepsuło i po prostu tak wyszło że u nas prezenty to śą drobne prezenciki bez okazji. Może to i smutne ale z drugiej strony wole dać lub dostac drobiazg bez okazji niz dawać lub dostawać coś bo wypada. Jak dostanę pracę to już mam listę rzeczy które chciałam mu kupić i które wiem że mu sie przydadzą i na pewno z niej skorzystam :D.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juzniemogę
spokooo Wiem że moze za bardzo biorę do siebie niektóre rzeczy ale temat jest dla mnie bardziej drażliwy. Zmieniać się go za bardzo nie da bo zaraz znowu się do niego wraca okrężną drogą. Nie pisałam o tym wcześniej ale po ostatnim spotkaniu płakałam w poduszkę, wiem że może trochę przesadzam ale nawet mój mąż jest tego samego zdania że nie przesadzam akurat w tej kwestii. Sytuacja była taka że mąz ma taką ciotkę która mieszka koło moich teściów. Ona jak cos dla kogoś zrobi, albo jak ma okazję to potem sie tym szczyci pod niebiosa i każe byc wdzięcznym do grobowej deski, no i siostra mojego męża palnęła przy stole do niej czy by nie mogła mi pracy załatwić gdzieś. Byłam taka zła, mój mąz też był zły ale sprytnie zmienił temat i przyczepił sie przyszłej panny młodej w rodzinie. Nie chodzi już o to że nie chciałabym tej pracy, ale ta ciotka załatwiła kiedyś prace swojej synowej i już parę razy słyszałam o niewdzięczności, dlatego jej pomoc jest ostatnią rzeczą o jaką chciałabym prosić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×