Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość słodkaJA

Czy chciał WRÓCIĆ do Was eks?Jak tak to po jakim czasie od rozstania?

Polecane posty

a że mieszkamy 300 km od siebie nie ma szans, żeby mnie spotkał przypadkiem i się zakochał ponownie:]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgniotka mam to samo....mam wrazenie ze u nas bylo tylko przyzwyczajenie....( mialam sie nie udzielac na tym forum juz) bo ostatnio zostalam totalnie olana tzn w sobote....napisalam o swoim eks nowe relacje czego sie dowiedzialam itd nikt sie do tego nie ustosunkowal) ale jak widze ze jestes sama na forum to az zal sie nie odezwac...ale czytam was caly czas;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość otylia29
brat mnie odwiozl, fajny dzien byl... dzwonia wiec sie umawiam... generalnei niedziele zaliczam do dnia wolnego ale planow nie mialam wiec c*pke szykuje... ... pierwszy kliient, drugi klient... trzeci klient- w radiu zaczyna sie piosenka pewnej znienawidzionej przeze mnie polskiej poiosenkarki... ech... za nim ona skonczyla ja zdzarzylam mu loda zrobic i goscia wykonczyc.. zaliczony... czwarty klient- wsiadam na niego, pozniej wsiadam od tylu... zaliczony... dzwonia jeszcze ale kurde, juz po 20... jutro chlopy jutro...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szoszonowa
To Nas zagięła Pani wyżej:D ej spać nie mogę:]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam was,ale sobie pospałyście,strasznie pusto tu dziś,to i ja spadam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem--też musiałam zaległości nadrobić. Łezka--no plan jakiś jest...Może to do niego wróci.Tylko się nie przyrównuj do tej nowej. Bądź sobą i uśmiechaj się! Zresztą sama twoja obecność na jego urodzinach to będzie odwaga! A co do rozstań...chyba bardzej boli jak odchodzą do innych, gdyż u nas włącza się myślenie czemu ona jest lepsza? Co ona ma a ja nie? I wszystkie te doły związene z tym... Ale przychodzi czas kiedy zaczynamy myślec, że to nie nasza wina a ich!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anka900
hej dziewczyny. tak sie troche nudze w pracy, wiec postanowilam ze napisze.. moze troche mi ulzy.. wiec wczoraj spotkalam mojego byłego na mieście.. juz od 3 miesięcy nie jestemy ze sobą.. jak go zobaczylam to nogi mialam jak z waty, a serce myslalm ze mi wyskoczy.. masakra.. on spojrzenie na mnie , ja na niego no i powiedzial "czesc" odpowiedzialam.. był z mamą.. poźniej wieczorem bylam na gg i zrobilam sobie opis " nikt nie zabierze mi łez bo tylko ten ból mój jest" on weszedl na gg i po chwili zrobil sobie kropeczki w opisie.. ja zeszlam i siedzialam na niewidocznym.. on tez po chwili zeszedl i zrobil opis " i co ja mam zrobić???" eh.. tak tylko napisalam.. wcale nie oczekuje ze bedziecie mi pisac ze to napewno sie tyczylo mnie.. do tego jeszcze jutro ma urodziny.. nie wiem jakie zyczenia mu wyslac..?czy wogole nie wysłac?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny, wiem, że czekacie na moją relację ze spotkania z M… Szłam ze ściśniętym gardłem do Jego – NASZEGO BYŁEGO – domu…z nerwów robiło mi się słabo… Gdy otworzył drzwi, zauważyłam, że zrobiłam na Nim wrażenie – wyglądałam przecież zupełnie inaczej… Przywitał mnie całując w usta…następnie rozmawialiśmy o „projekcie”…wiemy już, że nic z niego nie będzie…Wczoraj zatem obydwoje wiedzieliśmy, że NAS też już nie będzie…M wyjeżdża w marcu za granicę…ja w związku tym, także szukam dla siebie kontraktu…zwiedzanie świata w pojedynkę…nie o tym marzyłam…M jednak nie chce już w ten sposób pracować i żyć ze mną...odpuścił to sobie już parę miesięcy temu...to już powinno dać mi do myślenia, prawda? Wieczór spędziliśmy miło, żartując, oglądając TV, tuląc się do siebie na kanapie. Zostałam u Niego na noc. Błąd? Zapewne...Tak, to był błąd...cały październik był błędem, kiedy się spotykaliśmy jak para, choć byliśmy oficjalnie po rozstaniu...Teraz to wiem...Wczoraj napisałam, że będę bacznie się mu przyglądać, czy jest szczery w tym co robi i mówi...Nie jest...moja kobieca intuicja mnie nie zawiodła...Jego wczorajsze zachowanie wyraźnie dało mi do zrozumienia, że jestem chyba w Jego życiu teraz...męczącym natrętem...A jego słowa "kocham", jakie usłyszałam tydzień temu? I inne słowa, w które wierzyłam, a o których teraz wstyd mi pisać, bo okazały się "pseudowyznaniami"? Nawet nie chce mi się tego komentować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziś moja koleżanka powiedziała mi: gdy mężczyzna mówi Kocham, to oznacza dla niego coś innego, niż gdy to mówi kobieta... To prawda... Wczoraj znów poczułam się jak upokorzony żebrak, jak pies, który prosi Pana o kość - uczucie - a który dostaje tylko okruchy, by potem zostać odtrąconym...niby nic takiego nie powiedział ani nie zrobił...ale to się czuje...podskórnie...że jest się nieproszonym gościem, z którym nie wiadomo co zrobić...I ta moja żałosna prośba, żeby to nie było nasze ostatnie spotkanie...czułam wstyd, że tak się poniżam, że nie jestem w stanie powiedzieć mu DOŚĆ! Zranił mnie okrutnie, gdy pod koniec września cofnął swoje słowa o wspólnym życiu...to był nasz koniec...ale ile razy ranił mnie w taki sposób przez ostatni miesiąc dając złudną nadzieję, że chce być ze mną przed swoim potencjalnym wyjazdem w marcu? Nie zliczę...To tak jakby ktoś Ci machał marchewką przed nosem i zaraz ją zabierał...teraz wiem, że nie chce być do swego wyjazdu z kimś, kto Go szczerze kocha...inaczej sam by o to poprosił...na razie, to ja Go o to prosiłam...wstyd mi za to...nigdy nie czułam się tak upokorzona...rozpadam się na drobne kawałeczki...ktoś, kto tego nie przeżył, nie zrozumie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anka900
no to troche długa historia.. bo on ma swoją paczkę kumpli z ktorą czesto spedza czas.. szczególnie weekendy.. no i raz wkoncu się wkurzyłam, ze znow wyszeedl z nimi a mi nawet nie odpisal na sms.. ( dzwonilam do niego tez nie odebieral, a siedzial w barze z kumplami.. ja sie napiłam i poslzam na imprezke on tez tam przyszedl.. podeszedl do mnie i zapytal czy jestem zla.. ja mu powiedzialam ze nie ma sie do mnie odzywac i poszlam sie bawic na parkiet z innym.. on jak to zobaczyl momentalnie wyszedl.. no i pozniej napsial ze to juz nie ma sensu skoro lece odrazu do innego itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to BLUE-dałaś plame po kut zostawałaś na noc,tak mi się wydaje.CO on sobie pomyślał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny wiecie, że w takich sytuacjach nie myślimy nomalnie...Szkoda,że nic z tego...Miałam nadzieję, że jakoś wyjdziecie z tego...Ale może los spłata am figla? I zowu sie kiedys spotkacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Było mi wszystko jedno...pomyślałam sobie: i tak wyjeżdża na rok lub dłużej...więc spędzę choć jeszcze chwilę z ukochanym mężczyzną...jeszcze jeden wieczór...Wczoraj byłam w takim stanie psychicznym...trudno to nakreślić...jakaś taka niemoc mnie ogarnęła...totalna beznadzieja i pustka zarazem...było mi wszystko jedno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O tak....wiem, że los sprawi, że jeszcze nie raz się spotkamy...mamy taką a nie inną pracę - i pasję zarazem - więc tak będzie...wiem to...czy będziemy utrzymywać kontakt mailowy/skypowy? Nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmmm...ma dziś do mnie podjechać w ciągu dnia i porozmawiać. Domyślam się o co chodzi. Jestem przygotowana na to, że ze spokojem w głosie powiem mu, co myślę o Jego zachowaniu...nie chcę dłużej czuć się jak "uczuciowy żebrak"...osoby wtajemniczone w sprawę - bliski kolega i koleżanka, którzy tez Go znają - ostrzegali mnie, żeby nie brnęła w TO "gówno"...żebym kopnęła Go w tyłek za to jak mnie potraktował i traktuje teraz...żebym mu nie wierzyła i nie ufała...że "wszyscy" mężczyźni są tacy sami...chcą być z Tobą, gdy jest im wygodnie, gdy czegoś potrzebują od Ciebie - uczucia, wsparcia etc...a gdy pojawia się problem - odpuszczają, nie chcą walczyć...mówią to, co chcemy usłyszeć, bo tak jest im WYGODNIE...na miłość prawdziwą nie ma tu miejsca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anka900
chcialam z nim porozmawiać wyjasnic a on do mnie ze to juz nie ma sensu.. ze już za dlugo nam nie wychodzi itp. a teraz to juz od 3 miesięcy wogole kontaktu nie mamy..bo nie chcialam go prosic i blagac zeby wrocil.. ale wydaje mi ze on nie jest szczęsliwy.. co jakis czas robi jakies smutne opisy o zyciu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
blue-daj sobie spokoj,nie jest tego waert.MÓJ tak zrobił abyśmy się nie spotkali u córki na urodzinach,znaczy że ma mnie totalnie w d.....pie,jak chciałby zobaczyć byłby to tobry pretekst,urodziny córki ja przyjechałam i on ale widocznie nie chciał mnie wogóle widzieć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Blue--to znajomi ci prawdę mówią. Widzisz sam nawet tutaj na topiku doszłyśmy do tego,że jak chcą to piękne słowka, przytulają. Jak pojawia się problem to oni pierwsi uciekają, a czasem wystarczy troche powalczyć. Ania--źle mu jest, ale kontaktu nie odnawia, nie próbuje walczyć o to to o co mu chodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co czuję teraz??? Wstyd, upokorzenie, NIENAWIŚĆ i miłość zarazem...ogromne pretensje do siebie samej, że mu na to de facto pozwoliłam...i pretensje do Niego... Nie zrozumiem nigdy, jak można tak okrutnie ranić osobę, która Cię kocha??? I którą ty podobno kochasz...odpowiesz mi M? Jak można dawać nadzieję i rozbudzać marzenia przez 3 lata, a potem to odebrać...ot, tak...jak można postępować tak samo także przez ostatni miesiąc? Psychicznie? Jestem wrakiem człowieka...to zabiło mnie od wewnątrz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Blue-każdej z nas oni coś opowiadali, snuli plany na przyszłość o domu, o rodzinie i spełnianiu marzeń i co? Nic. Wszystko odeszło razem z nimi. Nie potrafią czasem zawalczyć. A my zostajemy i staramy się żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anka900
no wlasnie sama chciałabym wiedziec o co mu chodzi... :( cięzko go zrozumiec.. wogole to jest dośc skryty w uczuciach i rzadko komu się zwierza.. mnie poznawal przez 3 lata.. bylam jego taką pierwszą dziewczyną z ktorą spedzal czas, rozmawial itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Black...i za każdym razem myślimy, że MÓJ jest inny...że dotrzyma obietnic, słowa...A gówno prawda!!!! Nie dotrzymują! I to ma być moja pierwsza miłość??? I to taka, wydawało się na poważnie! Dom, plany..."coraz częściej mówię siostrze, że patrzę na Ciebie jak na moją żonę...", a ostatnio - "gdybyś teraz była w ciąży, bylibyśmy rodziną, a Ty moją żoną"...to mam "wpaść", do cholery, żeby w końcu dorósł i wziął odpowiedzialność za to, co mówi???? Nie mam siły nawet, żeby się zdenerwować...jakby ktoś spuścił ze mnie powietrze... Wiecie, ja nie liczyłam na cuda...ale skoro mówi mi KOCHAM i inne rzeczy (spuśćmy na to kurtynę milczenia), to sądziłam, że choć będzie chciał być ze mną do swego wyjazdu...KONIEC ZŁUDZEŃ!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny odpisze po zabiegach po się soóźnie.Napisz coś o wizyci u wróżki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie mój dzień przed rozstaniem mówił o ślubie jak go widzi, o dzieciach....A zaraz po tym mnie zostawił...Chyba to była próba ratowania tego wszytskiego. Tak nam si wydaje,że nam się udało, bo mamy tego swojego wyjątkowego. Mój był okazał się taki sam jak reszta świata, dzięki temu wiem, że mam szanse spotkać kogoś wyjątkowego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Black...to niewiarygodne co napiszę, ale ja naprawdę wierzyłam, że MÓJ M jest inny! Inaczej się zachowywał, inaczej mówił, zawsze szczery - tak mi się wydawało - zawsze mogłam na Niego liczyć, na Jego wsparcie - tego akurat nie mogę mu odmówić...był moim przyjacielem...ale Jego niesłowność...skłonność do wycofywania się ze swych słów...i teraz TO, sposób w jaki mnie potraktował... We wrześniu obiecywał mi gruszki na wierzbie - by po kilku dniach powiedzieć, że...niczego nie może mi obiecać, gdy wyjedzie z granicę...że nie chce wpędzać mnie w lata...kiedy tydzień wcześniej mówił mi: Nie rezygnuj z Nas! Walcz! To mówił ON! Damy radę! JAK JA MOGŁAM W TO WSZYSTKO WIERZYĆ!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×