Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zasmucona___

Proszę, oceńcie taką sytuację pomiędzy mną a moim facetem.. z góry dzięki

Polecane posty

Gość zasmucona___

Witajcie. A więc.. podam głupi przykład.. czy darcie się na swoją kobietę, bo przypadkowo trzasnęła dość mocno drzwiami samochodu jest normalne? Facet uważa, że jego zachowanie było na miejscu i nie przeprosił mnie i był bardzo oburzony. A wyglądało to tak.. ja wysiadam(chciałam przesiąść się z tyłu do przodu), trzasnęłam drzwiami przypadkiem, mocno. Jakoś tak nie wiem czemu. On się z samochodu już drze, czy jestem nomalna czy coś w tym stylu. i nie popuścił. Był obrażony bo trzasnęłam drzwiami jego samochodu-tak, że jak on twierdzi, szyba wyleciała(nic nie wyleciało). I pokłóciliśmy się o to.. wiem, śmieszne, że można pokłócić się o coś takiego.. ale nie rozumiem, jak można tak jak on odzywać sięs jak on do swojej kobiety z takiego powodu..żałosne. Kilka dni temu pokłóciliśmy się właśnie o to. A ja głupia w końcu zostawiłam temat.. i źle chyba zrobiłam.. Dziś np był nerwowy, gadamy przez telefon i wydarł sie choc nic nie zrobilam.. pozniej do mnie przychodzi i mówię mu, że chcę by mnie przeprosił.. on zrobił kilka min, powiedział w końcu, że przeprasza, ale jego zachowanie nie od niego zależy.. i tak milczeliśmy z 3 godziny, ja przed tv on przed kompem. I probowal co? jak zwykle wzbudzic we mnie poczucie winy..że niby go olewam i przytulic nie chce-smieszne. takie głupie to sytuacje.. są też inne, poważniejsze...ale nie o nich chce pisac. podaje takie przykłady z życia codziennego.. ponieważ mam go dosyć, ale też go kocham niestety :( może dla Was smieszne to sie wyda o czym pisze.. wiem, ludzie maja powazniejsze problemy, ale opisalam to trochę bez szczegolow.. ja po prostu nie wiem, czy to on mnie nie szanuje, czy to ja jestem nienormalna.. wypowiedzcie sie szczerze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość I ja cos dopisze...
Facet nieszanujący kobiet nie jest wart uwagi żadnej kobiety. Autko ważniejsze od partnerki? Hę? Coś tu nie gra... Wróżę wam w niedalekiej przyszlosci rozstanie. Szanuj siebie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uważam że
to nie jest normalne, przecież nie zrobiłaś tego celowo z tymi drzwiami, Twój facet chyba jest zbyt nerwowy zaproponuj mu by sobie pił meliskę, nie powinien się do Ciebie w ten sposób odzywać...a poza tym to od tego się zaczyna, że nie przeprosi niedługo winę na Ciebie będzie zwalał mimo swoich błędów. Zacznij działać nie pozwól sobie na takie traktowanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość echrrrrrr
nie podoba mi sie jego zachowanie. co on jakis niepoczytalny, ze jego zachowanie od niego nie zalezy????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość I ja cos dopisze...
Rozmawiaj z nim na spokojnie. Daj mu jasno i stanowczo (!) do zrozumienia,że wymagasz szacunku. Jeśli nie to... goodbye

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ten cham
usiłuje cię zdominować i zniewolić mentalnie !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tokio Ice
Dorwalas mojego eks, jak widze :D To jeszcze pikus, pozniej bedzie lepiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zasmucona___
Smutne :( Ale prawdziwe, co mówisz.. mam jego dość.. jesteśmy razem ponad dwa lata.. a ja widzę, że on mnie traktuje w sposób, w jaki nikt mnie nie traktował i w jaki nigdy nie widziałam, by ktoś traktował parnera/partnerkę-mówię o w miarę szczęśliwym lub szczęśliwym związku. Ale nie chcę tego rozstania.. choć zaczynam o nim myśleć.. bardzo go kocham i ciężko mi. ale myślę, że jeśli upłynie trochę czasu to po prostu nie wytrzymam tego.. tych kłótni i tego, że zawsze jest moja wina i on mnie obwinia.. i jeszcze do tego mówi.. : "Co Ty mówisz ciągle o jakiejś winie.. w sądzie nie jestem" itp. Czy normalny jest ten tekst? Proszę o odniesienie się do tego konkretnie tekstu. Czy takie słowa wypowiedziane do parnerki, nawet w gniewie i nerwach można usprawiedliwić? Albo mówi, coś tam, że chyba mam jakiś kompleks czy coś.. proszę o rady i wypowiedzi jak najbardziej obiektywne, nie obrażę się. Chcę stwierdzić, czy ja jestem nienormalna czy on.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość I ja cos dopisze...
Wiesz, to jeszcze wszystko zalezy od Twojego partnera, od jego doswiadczen, przeszlosci. Jezeli jest jakby to powiedziec- facetem bez przeszlosci i tak Cie traktuje to nic go nie usprawiedliwia. I te teksty o sadzie tez. Podstawa zwiazku jest szacunek! Zrob jak uwazasz. Wedlug mnie (MNIE) to nie ma przyszlosci... Widac,że bardzo Ci to przeszkadza, jak i pewnie wiele innych rzeczy... To sa szczegoly, ale wlasnie w szczegolach tkwi diabel i my- kobiety- zwracamy uwage na szczegoly. Ostatnio przygladam sie szczesliwym zwiazkom znajomych (roznych, w roznym wieku) i widze,że wlasnie u nich podstawa zwiazku jest szacunek, spokoj, nie wieczny krzyk, zlosc itd. SZACUNEK, SZACUNEK I JESZCZE RAZ SZACUNEK. Udany zwiazek= Wzajemny szacunek. Zgadzacie sie ze mna, czy nie? KOBIETY- SZANUJCIE SIĘ I NIE POZWALAJCIE FACETOM NA BRAK SZACUNKU DO WAS!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zasmucona___
stałam się z nim spokojnie rozmawiać dziś..poważnie spokojnie mówiłam.. a on mi z tym tekście o sądzie.. ręce mi opadły w jednej sekundzie i straciłam już sens :( A Ty "I ja cos dopisze..." rozstałaś się z jakimś facetem, którego szczerze kochałaś,ale nie wytrzymywałaś już..?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mm_______________

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość I ja cos dopisze...
hmm, poznalam kiedys kogos... wydawalo mi sie,ze to on... Wspolne plany, marzenia itd. I wszystko zburzylismy( nie mielismy ze soba kontaktu, z powodu liczych problemow jak sie pozniej i ja i on dowiedzielismy, w międzyczasie on kogos poznal... I moglam ratowac ten zwiazek, wiem,ze by do mnie wrocil, ale po co?? Zdalam sobie sprawe,ze przez ten czaly czas bycia razem ja go IDEALIZOWAŁAM! Pamietam-wspolny sylwester... zrobil mi straszne swinstwo- upil sie i chcial sie bic z moim ojcem. Ja- na poczatku wsciekla, pozniej przebaczylam, w glowie ulozylam plan,ze nic straconego, rodzice mu przebacza, ja tez, ze bedzie pieknie itd. I bylo wiele takich historii i ciaglego przebaczania... Zdalam sobie sprawe,ze mi bardziej zalezalo na przytulaniu, bliskosci, tym- ze ktos pamieta o Tobie, dzwoni, pisze, szuka Cie... Ale teraz- minely 3 lata(2,5 w bolu i cierpieniu) po rozstaniu i dojrzalam, zmadrzalam i wiem,ze to nie byla milosc... Tak nie wyglada milosc. Brakowalo w tym wszystkim szacunku, za duzo egoizmu... Chaosu, glupot... Kurcze, nigdy nie sadzilam,ze na kafe napisze swoje historie. Staram sie byc anonimowa;) i wspierac innych radami. Troche innych rzeczy w zyciu przeszlam, tak historia z nim byla w moim zyciu bardzo wazna, czesto przygladam sie uwaznie zwiazkom innych... Widze i obserwuje. Trzymaj sie i szukaj prawdziwych uczuc, Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość re ka fe
czuję, że nie jesteście zgraną parą, a w waszym związku nie ma żadnych zasad. Ktoś komuś pozwolił na wszystko. Twój partner zachowuje się jak małe dziecko, któremu należy się wszystko. Zero kompromisów - i tak na wszystko pozwolisz. Opowiedz coś więcej o swoim związku. Oboje pracujecie? Jak było na początku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zasmucona___
Na początku byliśmy strasznie w sobie zakochani i szczęśliwi. On był wobec mnie wspaniały, mówił, że zawsze taki będzie, był kochany. Bardzo byłam szczęśliwa a on chyba też. Teraz widzę, że mnie trochę uwięził emocjonalnie.. choć może sama tego chciałam.. spotykaliśmy się codziennie, spędzaliśmy cały czas wolny razem. Zrezygnowałam ze swoich zainteresowań i znajomych-bo szalałam z miłości i chciałam być tylko z nim. Nie mogę powiedzieć, że on jest zły, bo zrezygnowałam z siebie na rzecz związku. On też się nie spotykał ze znajomymi itd. Jednak uważam, że on narzucił taki model związku. Nigdy wcześniej się nie spotkałam z czymś takim, że rezygnuje się z własnego życia dla partnera/partnerki. Po pewnym czasie jednak zaczął spotykać się z kumplem, ja też czasem z przyjaciółkami. Jednak swoich zainteresowań już nie realizowałam, czego bardzo żałuje i próbuję to zmienić. Jestem młoda..20 lat. Od czasu odkąd jesteśmy razem nie chodzę w ogóle na imprezy. On jest starszy 5 lat. Hmm.. albo np.. on mieszka w mieszkaniu w 5 osób z rodziną.. jego rodzeństwo(2) zajmuje jeden pokój, a on swój sam.. zarabia sporo, na umowie ma koło 3500, ale zarabia często więcej.. i co? uważa, że nie stać go na wyprowadzkę. Prawdopodobne nawet jest, że do trzydziestki będzie mieszkał w nim. Śmieszne, bo uważam, że skoro mają takie mieszkanie, to powinien zwolnić pokój, też z tego względu, że jego rodzeństwo to nastoletni chłopak i nastoletnia dziewczyna(16 i 14lat) i ciągle awantury są w domu przez nich. A on nie widzi tego. Kiedyś powiedział, że uważa, że rodziców obowiązek to zapewnić dzieciom mieszkanie.. porażka. Ma do nich żal. Szkoda gadać :( Ja uważam, że jego rodzice tak go wychowali :( Opłacili mu całe zaoczne studia, mimo że pracował i pracuje i sam powinien je w moi m odczuciu opłacić. Ale już mniejsza o to.. uważam, że chyba to świadczy wszystko o tym, że nie umie być samodzielny, odpowiedzialny sam za siebie.. czy złe wnioski wyciągam? Proszę o odpowiedź na to pytanie.. Kłóciliśmy się o to, że on uważa, że moi rodzice powinni nam nawet dać mieszkanie, bo akurat mieli trochę kasy, ponieważ im się trochę w życiu w pewnym momencie poszczęściło(ale to osobny temat). Ja uważam, że młoda osoba nie powinna oczekiwać na to, że rodzice zesponsorują mieszkanie, jednak jeśli wyrażają taką wolę to mogą przyjąć taki prezent. I ja uważam, że nie mam prawa wymagać tego od rodziców, ponieważ ciężko pracowali w życiu i zapewnili mi życie, wykształcenie, jedzenie, opiekę, miłość. A on się kłócił, że nie mam racji, bo spłodzić dziecko nie jest trudno. Ehh... albo data ślubu.. oświadczył mi się niby, jednak nie widzę jakiś czynów by chociaż ustalić datę ślubu. Moim zdaniem ten ślub-jeśli będziemy razem-nadejdzie wtedy, gdy on stwierdzi.. oo mam już 30lat, wypada założyć rodzinę. Ja mam trochę inną wizję powodów do ślubu-tzn założenie rodziny też.. ale w moim odczuciu on chyba mimo pozorów jest niedojrzały.. ma kumpla, który jest 7 lat z dziewczyną, ma 27lat, mieszka z mamą i też nie widzi powodów do wyprowadzki, a ślubu to z nią w ogóle nie planuje w najbliższym czasie..bo? bo czuje się za mlody.. Dużo by mówić...może to że z nim się zadaje i uważa za kumpla, znaczy, że mój facet jest taki sam? albo zawsze pracuję gdzieś wakacyjnie.. często kończę późno wieczorem..koło 22.. wracam, gdy jest ciemno i szczerze to czasem się boję.. a on potrafi umówić się np przy swoim domu ze mną(bo mam po drodze, jadąc z autobusem), lub w innym miejscu mu dogodnym-żeby nie tracić na paliwo. Hmm ok, tylko że po co w takim razie się w takim miejscu ze mną umawia, skoro i tak muszę po ciemku dojechać do tego miejsca i czasem bardzo się boję, bo jest niebezpiecznie uważam młodej kobiecie chodzić po ciemnych ulicach. Choć nie mogę powiedzieć, on zawsze mnie odwozi po spotkaniu. Hmm trochę odbiegłam od tematu naszych kłótni.. eh się rozpisałam.. proszę o jakąś obiektywną ocenę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość proszę o komentarz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może jest cholerykiem i wybucha bez powodu. Też tak czasami mam - szybko się nakręcam, jeszcze szybciej o sprawie zapominam, a potem wszystko wraca do normy. (uprzedzam, że nie czytałam wszystkich postów)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tylko tyle powiem
bez komentarza, jestes jeszcze taka mloda!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Zostaw go nie zasluguje na ciebie i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zasmucona___
Albo jedziemy na ślub znajomej z moimi rodzicami.. on miał zabrać się naszym samochodem i chciało mu się do toalety.. I stał przy ulicy i mieliśmy przyjechać szybciej niż przyjechaliśmy po niego, ale wyszło jak wyszło.. a on przy moich rodzicach lekko się oburzył(opanował się przy nich), że musiał stać i czekać bo mu się na kibel chciało.. i był wielce rozżalony.. rozumiem, tylko że to nie powód na takie zachowanie, tymbardziej, że moi rodzice, za przeproszeniem dupę mu zawieźli na to wesele. Ja bym powiedziała, że rozumiem, że nie udało im się szybciej i z uśmiechem bym pojechała na ślub. A i wtedy on mnie wini, bo ja popsułam oczywiście wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zasmucona___
Nie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorkiii
tak to jest jak sie jest materialna szmata, wiec nie wymagaj szacunku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sprawa jest prosta - facet wie, ze moze sie po Tobie wydzierac jak po gównie a Ty na nastepny dzien bedziesz udawać ze nic sie nie stało. To jedno a drugie - koles jest jeszcze dzieckiem mimo ze ma te 25 lat. Woli ciepełko u rodziców niz prawdziwe życie. Nie wróżę Wam szcześliwej i udanej przyszłości. Koles chciał Cie sobie podporządkowac i mu sie to udało. Od Ciebie zależy czy chcesz sobie dalej z nim niszczyć życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Krzyki na drugą osobę nigdy nie są normalne. Zastanów się. I nie daj się tak traktować oczywiscie. Pozdrowienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zasmucona___
Macie racje, tylko jak mam się teraz zachować :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mm_______________

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kassssssssssssss
Jesteś ofiarą agresji. Przez swoje zachowanie facet chce mieć nad Tobą władzę i przez takie zachowanie powoli, niezauważalnie przesuwa granice władzy w związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomaranczowsza
jestes jeszcze mloda, moze to twoj pierwszy powazny zwiazek? dlatego, mimo wielu powodow do smutku, w nim tkwisz i nie wyobrazasz sobie odejscia, bycia bez niego, faceta, ktory w okol swojej osoby uplasowal cale twoje zycie ... rozwywkowe, emocjonalne, towarzyskie. zmienilam swoje dotychczasowe zycie dla niego. wczesniej bylas przyzwyczajona do zuplenie innego trybu zycia, ktory prawdopodobnie bardziej ci odpowiadal, ale poniewaz bardzo chcialas byc z nim, przeszlas na jego warunki, ze tak powiem. w chwili obencej ani ci wrocic do 'starego' trybu zycia, ani nie wiesz, jak zmienic wasz obecny uklad, zeby byl bardziej naturalny i spontaniczny dla ciebie, jestes prze to jak w potrzasku. a na dodatek go kochasz i chcialabys (na drodze kompromisow, ktore jak na razie plyna tylko z twojej strony) wyprostowac wszystkie ewentualne zgrzyty i odstepstwa od twojej wizji zwiazku. no i z w/w powodow nie chcesz niby sie z nim rozstac, bo uzaleznilas sie od obecnego ukladu, masz, jakby nie bylo faceta, rodzina sie moze przyzwyczaila i trzeba by im bylo teraz wszystko tlumaczyc ..... a on sam pewnie by ci powiedzial cos w stylu, ze zwariowalas, co ci sie nie podoba, wszytko jest super, masz jakies fochy, itp. itd. i co tu dalej robic? zastanowimy sie powoli, ale jednego musisz byc pewna: chocbys stanela na glowie i wymyslila sto roznych planow, nigdy nie bedzie tak, jak ty bys sobie ten zwiazek wyobrazala, zebys czula sie komfortowo, pewnie, ze to jest czlowiek, z ktorym chcesz mieszkac pod jednym dachem i dzielic wszystkie dole i niedole zycia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×