Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość byly takie telefony

mamy przeszkolakow-starszych-dzwoniły do was nauczycielki ze dziecko jest chore?

Polecane posty

"ale to nie państwo decyduje się na rodzenie dzieci tylko obywatele" genialna wypowiedź! Zlikwidujmy zatem wszystkie państwowe przedszkola, są zupełnie niepotrzebne. Niech obywatel, skoro zdecydował się na rodzenie, radzi sobie sam, a najlepiej chodzi z dzieckiem do pracy. Tak w ogóle to obywatele i państwo to jednosc- bo państwo składa się właśnie z obywateli... A jeszcze tak odnośnie wypowiedzi przedszkolanki - jestem bardzo zdziwiona, że te kobiety nie są w stanie nawet wytrzec dziecku nosa. To chyba należy do totalnych podstaw przy zajmowaniu się dzieckiem. Ja mam dziecko niepełnosprawne, chodzi do szkoły, tam są opiekunki, które oprócz realizowania programu, zmieniają tym dzieciom pieluchy - bo niektóre tego potrzebują, wycierają nosy, karmią, noszą, bawią się z nimi, niektóre z tych "dzieci" mają po 18 lat, więc są ciężkie. Nikt nigdy mi nie narzekał, wszyscy bardzo uprzejmi i uśmiechnięci. To po prostu kwestia chęci, a tym babom w przedszkolach się zwyczajnie nic nie chce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brawobrawo
no tak , tylko są np 2 panie i 20 dzieci i co np. 5 zakatarzonych , co chwila któreś idzie siusiu, kupke, też "muszą " pomóc kazdemu, posadzić, poczekać, podetrzeć, umyć rączki?!!?!? to panie by nic nie robiły tylko podcierały nosy i pupcie dzieciom, ja rozumiem ze mogą pomagać ale w miare mozliwości, wcale nie MUSZĄ bo to nie jest ich obowiązek!!! jeszcze moze MUSZĄ kazde dziecko nakarmic? hehe Zakatarzone dzieci POWINNY siedzieć w domu i zdrowieć! I mamy nie liczcie na to że /Panie MUSZĄ waszym dzieciom wytrzeć noski, swoją drogą współczuje tym maluchom które MUSZĄ siedzieć z katarem w przedszkolu, dorosły człowiek wie jaka to często męczarnia taki "niegroźny katar" a dla dziecka tym bardziej!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miśkoralgol
poślij dziecko do prywatnego przedszkola może ono będzie miało oddział szpitalny:-p a jeśli chodzi o przedszkolanki to jedna nie da rady 20 rozbieganym dzieciakom nosa wytrzeć bo nic innego by nie robiła... a co do klas i szkół integracyjnych to chyba jasne jest że opiekunowie zajmuja się takimi sprawami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"to panie by nic nie robiły tylko podcierały nosy i pupcie dzieciom, ja rozumiem ze mogą pomagać ale w miare mozliwości, wcale nie MUSZĄ bo to nie jest ich obowiązek!!!" TO co jest ich obowiązkiem??? Picie kawy i ploteczki? Jeśli dziecko sobie nie radzi - to jak ktoś się podejmuje opieki nad nim, to wiadomo, że chyba musi robic takie rzeczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już jedna mamuśka mnie zlinczowała a teraz i przedszkolanki podniosą szum na to co napiszę. Wiem, bo znam osobę, która to zrobiła, że panie w przedszkolu za namową mam godzą się na podawanie antybiotyku dzieciom, które chore przychodzą do przedszkola. Nie we wszystkich przedszkolach panie wychodzą z dziećmi do toalety, aby pomóc dziecku, my niestety nie mamy tego szczęścia. Dzisiaj dowiedziałam się, że mój syn za karę na placu zabaw siedział po turecku na trawie na tzw. 5 minut wyciszenia. Nie na ławce, nie na kocyku tylko na gołej trawie. I co z tego, że dbamy o swoje dzieci, jak ktoś inny tego nie szanuje:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja wspominam moje przedszkole jak obóz koncentracyjny. Nie dosc, że nie pomagali zrobic siusiu, to jeszcze pozwalali chodzic tylko w wyznaczonych godzinach. Nieraz były takie scenki: po obiedzie zawsze było leżakowanie. W trakcie, dzieciom często zachciewało się siusiu. Nie mogly isc. Kiedy czasem pani na chwilę wychodziła, kilkoro dzieci zrywało się, mimo że wyglądało, jakby bardzo głęboko spały i biegły w panice do łazienki, bo nie mogły już wytrzymac. Całe półtorej godziny trzeba było leżec na jednym boku, jednego dnia twarzą do drzwi, drugiego - do okna. Mi ten bok po prostu puchł, bo nie mogłam zasnąc prawie nigdy. Kiedy ktoś się obrócił - ja raz zrobiłam to bezwiednie we śnie - dostawał lanie... Zmuszali nas do zjedzenia wszystkiego na talerzu. Kisiel był albo ze śmietaną, albo z sokiem, który chyba był zepsuty. Jak ktoś miał pecha i dostał sok, to cały wieczór potem bolał go w domu brzuch.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Współczuję, traumatyczne przeżycia. Ja na szczęście nie chodziłam do przedszkola.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a sie wypowiedzialam;) zaprowadzilam zdrowe dziecko wtedy nei pracowalam wiec jakby bylo chore to by bez problemu zostalo i przedszkolanka zadzwonila wiadomo ze jakbym chorobe zauwazyla to bym nie poslala ale jak widzialam dzieci z katarem w przedszkolu to nie robilam afer wiedzialam ze sa mamy ktore MUSZA to zignorowac z obawy przed utrata pracy lub tylko nieprzyjemnosciami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widac ze na kafe
siedza tylko te co nie pracuja :/ jakie to wzniosle poglady tylko ciekawe czy byscie mialy takie samo zdanie jakby wylecialy z pracy za l4 na pseudochore dziecko i zgadzam sie ze powinny byc poza przedszkolami meijsca gdzie mozna oddac chore dzieckow opieke i to nie ejst sprawa tylko rodzica !!! tak smao jak swietlica dla dzieic szkolnych czynna do 15tej i zakaz wyjscia dziecku do lat 9 bez opieki ze szkoly, ciekawe dla kogo ta swietlica jak wiekszosc z nas pracuje do 15tej a przeciez nei w szkole? kto zdazy do 15tej odebrac dziecko??? tylko niepracujace matki, podobnie przedszkola czynne do 15 czy 16tej :/ ehhh panstwo jest do d.... a jakby ludzie patrzyli na pomoc panstwa to by wcale nie meili dzieci !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot filemon23
a u mnie paranoja. oddawalam dziecko do żlobka, kiedy mialam jeszcze urlop, konczyłsie, ale oddalam, zeby syn zaczal razem z innymi dziecmi, urlop mi sie skonczyl, musze do pracy - a dziecko chore - zarazilo sie, trzeba kurowac, do pracy nie poszlam, dzwonili co sie stalo, żlobek mial byc pomocą. załamana jestem. siedze w domu zamiast pracowac, zaluje, ze oddalam synka w terminie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja córka
od września zaczęła chodzić do przedszkola. Jak na razie wszystko jest w porządku ale też nie wiem co bym zrobiła jakby mała nagle się rozchorowała. Pracuję w biurze gdzie są zatrudnione 2 osoby - ja i kolażanka, która obecnie przebywa na urlopie. Jakbym była zmuszona wziać l4 na dziecko to pewnie wyleciałabym z pracy. Mój mąż też nie bardzo moze wziąć l4 natomiast moja teściowa, która ewentualnie mogłaby zostać z małą z góry powiedziała, że przy chorym dziecku nigdy nie będzie bo nie wieźmie odpowiedzialności jakby coś się zaczęło dziać, np. wysoka gorączka czy duszenie przy kaszlu. I co w takiej sytuacji zrobić? Zwolnić się z pracy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"widac ze na kafe siedza tylko te co nie pracuja :/" Jakbyś dobrze poczytała to byś się przekonała, że to właśnie te pracujące najwięcej mają do powiedzenia na kafeterii, korzystając w godz. pracy z komputera. Z takimi poglądami na temat wychowania, kilka z nich faktycznie nie powinno mieć dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W takim przypadku szef ma uzasadniony powód by ściągnąć pracownika z urlopu i udzielić mu go w innym terminie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do agal67
wyobraź sobie że ktoś może mieć taką pracę, np. w sklepie czy w biurze gdzie są dni w których coś sie dzieje ale są też takie w których ruchu nie ma i pracownik moze sobie pozwolić na siedzenie przed kompem ale tak czy siak fizycznie w tej pracy musi być czy mu sie to podoba czy nie bo włąściciel zatrudnia 1 lub 2 osoby i nie ma wtedy kto przyjść za Ciebie więc w tym momencie l4=zwolnienie z pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawe czy bylabys
zadowlona jakbys miala np z wczasow w tunezji czy alpach wrocic bo kolezanka z pracy ma chore dziecko :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ci co jezdza w alpy i do tunez
nie daja dzieci do przedszkoal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heh dobre
my byliśmy w tym roku na Rodos a dziecko do przedszkola chodzi. Co ma piernik do wiatraka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez nie wiem co ma piernik
do wiatraka, to jak dziecko w przedszkolu to na wakacje sie neiw yjezdza czy co? bo jak raz alby czy tunezja to najtansze wyjazdy jesli chodzi o kase :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fakt o tym nie pomyślałam. Dla mnie sezon urlopowy tego typu kojarzy się bardziej z wakacjami niż z rokiem szkolnym czy przedszkolnym. Za dużo by to szefa kosztowało, i rzeczywiście miał by powód do zwolnienia w tym przypadku raczej ze złości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no widzisz agal67
ja pracuję w takim zawodzie gdzie o urlopie w lipcu i sierpniu mogę po prostu pomarzyć bo wtedy w pracy jest najwięcej roboty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no wlasnie a wakacje
w przedszkolu to dopiero paranoja :/ co wtedy z dzieckeim mam zrobic jak nei mama urlopu? bo np. wykorzystalam go na katarek :/ tulanie sie dziecka po jakis oddzialach dyzurnych itd... koszmar jkaby wszysyc mieli wakacje w tym samym czasie :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ok. wszyscy mamy prawo do wygłoszenia swoich poglądów ja mogę się z częścią zgodzić ale mogę też zaoponować jeżeli mi się coś nie podoba. O ile jestem w stanie zrozumieć mamę, która zamiast zacząć pracę musiała zostać z chorym dzieckiem i najprawdopodobniej już jej nie zacznie, mamy na okresach próbnych czy na stażach, krótkich umowach o pracę, że boją się brać zwolnienia, aby nie stracić pracy. Ale do cholerki nie wszystkie pracujecie na takich warunkach. Przecież szef czy właściciel wie dokładnie bo wpisujecie takie info. w dokumenty personalne, że macie dzieci, małe dzieci i z czym to się wiąże. Gdyby było tak jak opisujecie, to nikt by was nie zatrudnił, no chyba, że same składacie deklaracje, że będziecie obecne w pracy bez względu na stan zdrowia dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sa dyzurne przedszkola przecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no wlasnie gdyby szef od poczt
ku by wiedzial ze masz dziecko to by wcale nie zatrudnil takeij osoby taka jest rzeczywistosc, ja musialam na romzowach mowic ze nei amma dziecka bo inaczej bym pracy nei znalazla :/ jak ktos slyszal male dziecko byl koniec rozmowy pani jzu dziekujemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w moim miescie jest
duzurnych przedszkoli cale 3 a w sumie w miescie jest przedszkoli 71 :/ porazka!!!! w wakacje jest taki tlok ze szok, tzreba zapisywac sie na 3-4 mce wczesniej kiedy dziecko idzie na duzur :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamamamamamamamamamaaaaaa
jest 18.09, mój syn był w przedszkolu 5 słownie pięć dni :o na szczęście jestem na l-4 bo mam zagrożoną ciążę, ale jakbym pracowała to byłoby bardzo kiepsko a czyja to wina, tych co posyłają chore dzieci, na dokładkę ja się zarażam od niego a teraz nie mogę sobie na to pozwolić. Dziecko mam mało odporne, na dokładkę ma problemy z oskrzelami i katar kończy się zapaleniem oskrzeli, za tym idą inhalacje, sterydy, czopki rozkurczowe w krytycznym momencie więc doskonale rozumiem mamę exprzedszkolaka, bo sama się zastanawiam jaki jest sens posyłania dziecka do przedszkola, gdzie nawzajem się nie szanujemy? Przerwa w przedszkolu na czas wakacji, u nas jest jedno przedszkole nie czynne w wakacje wcale!! i co teraz z dzieckiem?? pracuję w biurze i nie zdarzyło mi się w pracy wejść na forum, macie fajnie, że możecie :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natomiast
Droga pupo1977 Obowiązkiem nauczycielki w przedszkolu (nie przedszkolanki- coś takiego nie istnieje w prawie oświatowym) jest dbanie o wszechstronny rozwój dziecka- społeczny, emocjonalny, ruchowy i przede wszystkim intelektualny. Do jej obowiązków nie należy wycieranie dzieciom nosa, wycieranie pupy, pomoc przy myciu rąk i karmienie. Zapytasz pewnie, dlaczego nie? Otóż w statucie każdego przedszkola jest zapis mówiący o tym, że do przedszkola mogą zostać przyjęte dzieci, które są samodzielne w podstawowych kwestiach typu jedzenie i załatwianie potrzeb fizjologicznych. Jeśli dziecko nie potrafi tego robić, to powinno chodzić do żłobka. I nie nazywaj pań pracujących w przedszkolu babami, którym się nic nie chce. Przyjdź na kilka godzin do przedszkola, pobądź w tym krzyku, płaczu i spróbuj dogodzić tym często rozpieszczonym do granic możliwości dzieciom, to może wtedy zmienisz zdanie. Jedno rozbestwione dziecko to już jest problem, a wyobraź sobie dwadzieścioro. W wielu przypadkach to jest tak, że rodzice mają gdzieś wychowanie dziecka i oczekują, że wszystko zrobi za nich przedszkole, a oni tylko odbiorą dziecko o 18, zawiozą do domu i położą spać. I mają problem z głowy. Z mojego doświadczenia wynika, że najbardziej problemowe i roszczeniowe są właśnie te matki, które traktują swoje dziecko na zasadzie "jest bo jest", ale nic od siebie w jego rozwój nie wkładają. One tylko potrafia wymagać od nauczycielki, ale od siebie to niczego. A jeśli chodzi o pracę z dziećmi niepełnosprawnymi, to pampersa nie zmieniają nauczyciele, tylko asystenci, którzy są do tego zatrudnieni. nauczyciel nie ma prawa zmienić dziecku pieluchy, żeby nie został posądzony o molestowanie dziecka. Radzę Ci trochę wiecej pokory miec w sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Praktycznie żaden trzylatek nie jest jeszcze w pełni samodzielny, takie dzieci często mają kłopoty nawet z trzymaniem moczu, nierozlewaniem picia przy śniadaniu, wycieraniem nosa, itp. Wysyłanie tych dzieci do żłobków wg mnie jest kretynizmem i spychologią. Podejrzewam też, że żłobek nie przyjąłby np czterolatka co ma problem z wycieraniem noska. W przedszkolach są zatrudnieni nie tylko nauczyciele, ale również pomoce nauczycieli - identycznie jak w szkołach specjalnych. O tym przepisie, że nauczycielowi nie wolno zmienic dziecku pieluchy nie słyszałam - ale tylko gratulowac pomysłów. Ale noski to chyba wolno czy to tez molestowanie? No i co złego w określeniu "przedszkolanka" - moim zdaniem bardziej pasuje do wykonywanej pracy niż nauczyciel. Przedszkolanki nie robią nic innego co robi w domu każdy rodzic. A jeśli jest rzeczywiście tak, że na jedną osobę przypada 20 dzieci, no to wina dyrekcji, że do tego dopuszcza. Przecież jedna osoba nie jest w stanie nawet zapewnic podstaw bezpieczeństwa. No i grupy nie powinny byc tak wielkie, chocby ze względu na choroby, zabawki regularnie dezynfekowane i filtry antybakteryjne jako podstawowe wyposażenie. Jedno co mogę przyznac, to że zawód ten jest słabo opłacany, i pewnie dlatego nikomu nie chce się go wykonywac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×