Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ***** lega *****

Jeśli kogoś kochasz, puść Go wolno. Jeśli wróci - jest Twój. Jeśli nie to znaczy

Polecane posty

Gość Patrynio1989
Nie jestem baba:P MAM 20 lat...bylismy ze soba 3 lata..odnosilem wrazenie ze ona naprawde mnie kocha...Ale zrobilem mala glupote tzn pilem z jej kolezanka i powiedzialem jej pijany w trupa ze w kazdej chwili moge zerwac z moja dziewczyna dla niej...i ona tej mojej to powtorzyla...Bylem tak pijany ze nawet tego nie pamietam...I dlatego ze mna zerwala...a po 5 dniach od zerwania widze ja z kolesiem dla ktorego juz mnie 2 razy zostawiala;/...i chyba z nim znowu jest,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość She83
lega - wydaje mi sie ze Twoja mama ma tutaj duzo racji. On jest bardzo mlody, ma po prostu dosyc stabilizacji i teskni za imprezami, towarzystwem znajomych (wiem cos o tym bo moj ex tez jest ode mnie mldoszy i sam mi oswiadczyl ze sie jeszcze nie wyszalal !!) a Ty po prostu za bardzo na niego naciskalas, bylas zaborcza. Ale z drugiej strony mialas racje. Sama chcialabym wiedziec co czuje do mnie moj facet. Z tym ze jesli juz nic nie czuje to uwazam ze nie powinniscie byc razem. Zwiazek powinno sie zakonczyc. Probuje sie postawic w jego sytuacji. Majac 21 lat (niby dziewczyny sa dojrzalsze a jednak) tez nie w glowie byly mi trwale zwiazki. Wyobrazam sobie ze po prostu on chce czegos nowego, czegos swiezszego, jakiejs odmiany, ma dosyc stabilizacji. Co ja bym zrobila?? Dalabym mu odejsc. Ale bez mozliwosci kontaktu bo po co? Co to zmieni? Dla Ciebie konakty z nim beda dobijajace, dolujace, a dla niego utwierdzeniem i przekonaniem ze ktos jeszcze na niego czeka. A on jesli sie wyszaleje albo stwierdzi ze jednak kocha i jestes najwazniejsza to wroci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie dziewczyny...... ale mi podle....strasznie....przykro.....oj słów brak jak sie czuje:(:( był i niedawno odjechał. ja byłam w pracy kiedy przyjechal do domu. pisał z zapytaniem kiedy wróce i takie tam. nie bardzo miałam jak odpisywać i napisałam,ze jak mu śpieszno to może już iśc skoro mama wróciła.. odpisał mi wtedy ,ze nie,ale spakował sie troche....... i wtedy jakbym dostała w twarz:( momentalnie zacisnął mi się żołądek i stanęła jedna wielka gula w gardle... miałam ochotę krzyczeć.ledwo się powstrzymałam przed potokiem łez:(:( chciałam uciec z pracy.po prostu uciec:( ledwo tam wysiedziałam,matko co ja czułam...wracałam do domu cała w nerwach z tym strasznym bólem żołądka....ta kołowacizna w głowie i ta wielka niemoc...jedna wielka czarna plama... w głowie milion myśli co mu powiem,jak zareaguje na jego widok,za chwile myśl,że moze już go nie ma i nic nie będę musiała mowić,patrzeć.ledwo powstrzymywałam łzy.tak bardzo nie chciałam wejsc do domu z płaczem. zastałam go śpiącego razem z mlodszym synkiem... udawałam twardą i trzeźwo myślacą(udawałam ,bo myśleć to ja prawie cale nie mogłam) rozmawialiśmy.zapytałam dlaczego mi to zrobił,że przeciez nie tak miało byc.ze czuję się oszukana.ze miało być inaczej,ze gdybym wiedziała to nie chciałabym miec z nim nic wspólnego....odpowiedział,ze przecież on też nie przypuszczał,ze tak moze być,że tak będzie. powiedział tez,ze jego zachowanie po którym kazałam mu się spakować nie było celowe(nie wrócił na noc a ja nic o tym nie wiedzialam,tzn wiedziałam,ze moze nie wrocić ale nie poinformował mnie jak to się potwierdziło) miałam ochotę zapytac dlaczego wiec nie powiedział przepraszam,dlaczego nie starał się wyjasnic,dlaczeo??????? ugryzłam się w język jednak,bo znów temat by się rozkręcił a tak naprawdę nic by z z tego nie było... poszedl się dopakowywac a ze mnie potok łez:( prosił bym nie płakała,chciał nawet mnie przytulić i pocałowac(wcześniej tez)ale mu nie pozwoliłam. poszedł do pokoju po torbę,wrócił w kurtce i z bagażem a ja ze ściśniętym żołądkiem na to patrzyłam:( łzy,łzy i łzy. ja już chyba nie potrafię inaczej,a bynajmniej nie w takiej chwili.nie mogłam nie płakać:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wujek SamoZło
witam!!! ja też mam pytanie do Was bo topic poniekąd dotyczy mojej historii... w ubiegłym roku poznałem ekstra dziewczynę, ona chciała się przyjażnić ze mna jednak ja z biegiem czasu poczułem cos więcej i wyznałem jej wszytko. W efekcie dostałem kosza od niej... Kontakt sie urwał... Jednakże po około pół roku odezwała się do mnie (doslownie parę dni temu:)) Jak myslicie, jakimi motywami sie kierowała kontaktując sie ze mną??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ***** lega****
Wiesz co She83 masz racje, ja tez tak uwazam jak Ty i czuje ze nie ede sie z nim kontaktowac, czas pokaze jeski wroci kiedys to bede pewna ze to jest prawdziwe, nawet gdyby teraz chciał to bym go nie przyjeła. Najbardziej zadziwia mnie spokuj jaki jest we mnie, placze ale nie rozpaczam czy to jest cos nie tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wujek---kierowala się "mysla zarezerwowanego miejsca" najpierw sie odtrąca taką osobę,a jak człowiek"nie ma co ze sobą zrobić"to sobie o takiej osobie przypomina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość **** lega ****
ja tez tak uwazam, sama jak było mi zle przypominałam sobie o takich osobach... wiec najpierw zrob wywiad co sie w jej zyciu stało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość She83
lega - wydaje mi sie ze calkiem normalnie reagujesz. Ja np gdy sie dowiedzialam ze moj ex mnie zdradza, oczywiscie byl dla mnie to szok, ale poczulam ulge tzn chodzi o to ze stwierdzilam ze lepiej znac najgorsza prawde niz zyc w klamstwie lub domyslac sie o co chodzi... Facet mojej siostry stwierdzil ze jak moj ex sie wyszaleje to wroci do mnie.... chociaz ja w to nie wierze... Wujek SamoZlo - nie wiem czym ona sie kierowala, moze nagle ja olsnilo ze jednak Wasza przyjazn jest czegos warta, ze moze brakuje jej Ciebie albo po prostu z braku laku, ze tak brzydko sie wyraze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to bardzo mądre
powiedzenie. Tak zrobiłam kilka lat temu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wujek SamoZło
pogadałem z nia trochę... okazalo się że jej mikro-swiat się rozleciał... czyli Wasza teoria się sprawdziła poniekąd ....dzieki kobitki za obiektywna ocene sytuacji:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to bardzo mądre
Pozwoliłam mu odejść. Tylka ja wiem, ja bolało i jak cierpiałam. Ale pozwoliłam mu wybrać. I wg tego powiedzenia...wrócił.Wrócił po rou. Dzisiaj jestśmy małzeństwem z kilkuletnim stażem i nie zamienię go na nikogo innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to bardzo mądre
jak kocha to wróci. Wierzę w to!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wrociłam, wykąpana, świeżutka pachnąca:) Penelopka to straszne jak on sie zachował, ale musisz byc silna:( Musisz mu pokazac jak wiele stracił, i że na pewno będzie załował:o Ale co go podkusiło do tej wyprowadzki?A dziecko?A wy?Nie rozumiem:o Faceci są jacyś dziwni... W kółko tylko same problemy z Nimi:o Wujek samo zło-jak to się mówi-z braku laku to i kit dobry, bez obrazy, no ale sam pomysl...przeanalizuj jej zachowanie.Moim zdaniem po prostu jej sie nudzi, albo chce sie na kimś odegrac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość She83
to bardzo madre - a czy przez ten czas kiedy nie byliscie razem, kontaktowaliscie sie? widywaliscie sie czasem? mialas kogos/ albo on kogos mial??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ***** lega****
miło sie słucha o tak szcesliwym zakonczeniu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A moze tak. wystarczylo by chociaz raz, postawic sie na miejscu tej drugiej osoby... w tym wypadku "faceta"...! Czasmi w zyciu czlowiek za duzo ma roznych spraw na glowie, i zapomina o tym o co do tej pory było najwazniejsze i gdzies najzwyczajniej zatraca sie wiez pomiedzy dwoma osoabami... Moze poprostu naprawde czasami pozwolic odejsc... a czas zagoi ta rane powstala miedzy wami! Nie osadzajacie nas "facetow" tylko postawcie sie na naszym miejscu! Milego wieczoru zycze i pamietajcie ze po burzy zawsze wychodzi sloneczko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość **** lega*****
Ja własnie dla tego slońca zyje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zakochana-moja historia jest długa i dość skomplikowana niestety:O:( w skrócie to jest tak,ze codzienne problemy,praca,dzieci,kupa nerwów,wieczny hałas doprowadziły nas do tego,ze nie mogliśmy się porozumieć. kazdy problemy przeżywa po swojemu i ma na to swój sposób i my tu zaczęliśmy się róznić.zabrakło współpracy i checi porozumienia isę.konflikt rósł i rósł. on jak był wkur to np.nie chciał ze mną gadać a ja nie potrafiłam odpuścić.on nie potrafił wytłumaczyć.odsuwaliśmy się od siebie i jedno dla drugiego było złośliwe. miara się przebrała kiedy on praktycznie nie wracał już z zp racy.wiesz,to taka jego ucieczka od tego zgiełku,ale i oliwa do ognia bo we mnie rosły nerwy,ze musze sama i sama ze wszystkim być. jestem zdania,że powinien wtedy inaczej zrobic,przeciez można wszystko ze sobą jakoś pogodzić no i w koncu trzeba walczyć o swoją rodzinę. zarzuca mi awantury i sam mówi,ze o głupoty,bo my się tylko o głupoty kłociliśmy-ja swoje on swoje,on mnie olal to ja drążyłam.umęczyliśmy sie oboje,ale wystarczyło powiedziec dość!!! ja chciałam ,ale on już nie bardzo... powiedział mi dzisiaj,ze ma cisze i spokój i wreszce nie ma awantur od czasu jak nie ma go w domu,że on tak chce-tego spokoju.no i ok ja przeciez to rozumiem,ale naprawdę on też mało się postarał by miał to w domu... ach ludzie:( jak wyszedł to napisał,ze jak mamy być razem to będziemy i żebym posłuchała sobie takiej i takiej piosenki bo jemu kojarzy się ona z nami... ja wierzę,że my będziemy razem.naprawde wierze.kocham tego faceta niemiłosiernie i pewnie,ze da się zyć bez drugiej osoby,ale ja nie chcę!po prostu nie chce! wiem,ze w naszym przypadku nie jest wszystko stracone. może będzie trzeba to teraz długo do kupy zbierac,ale wierzę,ze to ma sens...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Penelopka, skoro w to wierzysz, na pewno jest jakiś sens... Macie miedzy soba ten sam rodzaj nieporozumien, jaki miała moja siostra, kiedy urodziła dziecko...Jak piszesz o sobie to tak jakbym ją słyszała. Teraz powoli już dochodzą do zgody, nie było łatwo... Do Was pewnie też uśmiechnie się słoneczko🌼 Potrzebujemy mnóstwo siły, żeby móc sobie z tym poradzic. Ja też nie chcę nikogo innego, chcę Jego...bo wiem że tylko jego będę kochac...może to i śmieszne dla ludzi z zewnątrz, ale tak jest!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ***** lega*****
To nie smieszne, to jest prawdziwe uczucie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam wlasnie taki dylemat...czy odejsc..juz nie moge patrzec jak rozmijamy sie w naszym mieszkaniu:( moze jak odejde to zrozumie....ze milosc jest wazniejsza od komputera?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny...:( u mnie jest źle:( tzn ze mną źle... Wstałam praktycznie ze łzami w oczach i ten stan trzyma mi się cały czas:o Myślę analizuję, za dużo tego we mnie siedzi... Przy Nim muszę udawac zadowoloną z życia laskę, a w srodku już chyba we mnie nic nie zostało! Przypominam sobie jak jeszcze przecież tak nie dawno bylismy na dwutygodniowych wakacjach i było wszystko tak zajebiście super, no po prostu on był cudowny i kochany a dzisiaj co? Prócz tych jebanych telefonów, i zaczepiania na wydziale nic nie robi.....nie wiem, może jeszcze za wczesnie, ale tak strasznie mi go brakuje, tak strasznie chciałabym sie do Niego przytulic i zapomniec o tym wszystkim co boli, o tym co złe, o tych codziennych łzach:(CHociaż na chwilę przytulic, na jedna chwileczkę... Nigdy nie przypuszczałam że to będzie tak strasznie mocno bolało...:o:o:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odpowiadam*****
U mnie bylo podobnie wkurzylam sie i znim zerwalam puscilam go wolno po okolo roku wrocil teraz jestesmy malzenstwem i mamy dziecko ale nie wiem czy tak bedzie do konca b jest jeszcze jedno "przyslowi" Jest niebezpiecznie wierzyć, że cos trwa wiecznie"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malpiatk_a
zakochanacierpiaca... jej jjjjj jak ja Cie rozumiem....mam to samo. u mnei 1,5 miesiaca od rozstania masakra:( te zmamy kontakt codzoiennie go wiedze i on dla mnie kolega jest dobija, dopbija, po co to:( inic wiecej nie robi...buuuuuuuuu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malpiatk_a
niebezpiecznie i naiwnie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam was dziewczyny zakochana-u mnie tez od rana trauma:( tysiące myśli,jeden wielki kocioł w głowie i pytanie czy kiedyś znów obudzę się u jego boku....... strasznie mi źle:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny.Dosiadł się do mnie w szkole.Zaproponował wspólne spedzenie dzisiejszego popołudnia, po Jego zajęciach...pytał dlaczego ostatnio jestem taka niemiła dla Niego, już sama nie pamietam co mu odpowiedziałam...no i oczywiście z buziakiem ten sam motyw:"Nawet mnie nie pocałujesz?", w końcu sam to uczynił...Rozmawialismy, ja radosna, usmiechnieta, zagryzałam zęby... Nie wiem czy się zgodzic na to wspólne wyjście popołudniu gdzieś z Nim, jeszcze mu nie odpowiedziałam...Ale pewnie zadzwoni po zajęciach...Serce mówi TAK rozum-nie powinnam...:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja bym poszła na to spotkanie.zaproponowal to sam i nie myśl,ze jak pójdziesz to pomyśli,ze jednak ma Cie w garści. Ty teraz trochę grasz dla dobra tego związku,ale chyba nie chcesz żeby myślał ,że nie wiesz czego chcesz?9a oni tak to odbierają:) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gram gram ale czy dobrze gram... Byłam dzisiaj na kolokwium, i zrobiłam TYLE rzeczy które mnie zaskoczyły-zachowywalam sie inaczej niż kiedyś, co uważam, za swój wielki sukces. Dawniej bym pewnie czekala aż on skonczy zajęcia, a dzisiaj sobie wróciłam do mieszkanka, plotkuję ze współlokatorką i od czasu do czasu zerkam na kafe. Czekam aż on się odezwie...albo przyjedzie, w koncu wie gdzie mieszkam. Z perspektywy czasu widzę jak dużo błędów popełniałam w przeszłości.Dlatego mógł się mną znudzic, bo wszystko miał na tacy podane... Koniec z tym. A jak tam Penelopka u Ciebie samopoczucie? Twój się odzywał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malpiatk_a
laski ja nie wyrabiam! chce do niego! :( mowilam zeby sie nie odzywal... on zagaduje. chce ale nie jako koledzy! nie umiem sobie poradzic. Dołek mnie złapał, pomożcie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×