Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość na biedronce do nieba

Moj Tata zmarl

Polecane posty

Czasem nagła śmierć jest o wiele lepsza...Nie ma się tej świadomości...Nie myslisz, nie czekasz... Boże... Dlaczego to zycie takie niesprawiedliwe jest? ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gruszkakula
na biedronce do nieba--> Dwa lata temu zdiagnozowali u niego nowotwór jelita grubego właśnie. Przeszedł pomyślnie operację, chemię. Wydawało się, że jest OK. W czerwcu tego roku okazało się, że są niewielkie przerzuty w płucach, na szczęście wcześnie wykryte. Miał już operację, teraz znów chemia. Tata jest silnym człowiekiem, wysportowanym, pełnym optymizmu i chęci do życia, dobrze znosi leczenie. Wciąż wierzę, że ta jego niesamowita siła, optymizm, uratują go... Staramy się z mężem o dziecko... Tak bardzo bym chciała, żeby poznało dziadka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kinki
Jak myslicie, jest cos PO? Czy nadchodzi smierc i po prostu jets koniec? Dalej nie ma nic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gruszkakula
Ja wierzę, że jest coś PO, choć nie jestem religijna. Po prostu sądzę, że człowiek to coś więcej niż śmiertelne ciało... Że musi być jeszcze coś, jakaś energia, zwykle nazywana duszą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na biedronce do nieba
Ja dziekuje losowi za to, ze moj tata zdazyl poznac wnuki. Zmienil ostatni rok swego zycia diametralnie. Bedzie dobrym wspomnieniem dla wszystkich. Twojemu tacie zycze duzo sily. Niech doczeka wnukow, ich pierwszych urodzin, Komuni, 18stki i niech zatanczy na ich weselu. WSzystkiego dobrego! Trzymajcie sie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gruszkakula
na biedronce--> bardzo dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na biedronce do nieba
gruszkakula Mam pytanie. Jak wykryli u Twojego Taty nowotwor? Jak on sie czul?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorko kochana
do kinki - wiele razy pytałam taty jak mu tam jest, co robi itp itd, ale nie chce mi "powiedzieć" tzn przyśnić śnił mi się raz tata i powiedział abym uważała na mojego młodszego synka, bo wpadnie pod ciężarówkę i od tej pory nawet chodnikiem boję się z nim iść :( Mój tata bardzo chciał mieć syna, a niestety nie miał go. Gdy urodziłam mojego synka (jego pierwszego wnuka) płakał jak dziecko z radości. Mojego synka kochał miłością wyjątkową, a mój synek dziadka. Dziadek był dla niego kimś wyjątkowym!! Gdy zmarł mój tato to mój syn miał skończone 4 latka, pytał dlaczego zakopujecie dziadka? 😭, myślałam, że jest na tyle mały, że zapomni o dziadku, a on śpi z dziadka zdjęciem w ramce do dziś (minął prawie rok), rozmawia z nim, czasem mam wrażenie jakby się razem bawili :) Mieszkamy za granicą i gdy jedziemy do PL, a następnie wracamy już do domu mój syn już 2 razy powiedział mi "mamo patrz, dziadek siedzi na księżycu on nam macha" , ja taty nie widziała, a on dziadka widział ??? Mój tata gdy dowiedział się, że ma nowotwór to zawsze powtarzał, że chciałby wypić z jego wnuczkiem piwo czyli na 18ste urodziny mojego syna, ale nie doczekał się :( Gdy mój syn będzie miał 18ur pójdziemy do dziadka na grób z piwem :) Mój tata gdy dowiedział się o nowotworze żył jeszcze po wielu chemioterapiach oraz naświetlaniach 2,5roku, później pojawiły się przerzuty, następnie w 4 urodziny mojego syna dowiedział się, że nie ma dla niego ratunku 😭 na kolejną chemioterapię jest za późno 😭, zmarł 3 miesiące później 😭. Stracił na wadze 30kg w 3 miesiące :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie przestanie bolec
nie przestanie...mojej babuni nie ma 13 miesiecy a ja wyje jak pies :(choc mam juz swoja rodzine, 5 mcy przed smiercia babci urodzil mi sie synek.........mysle ze Pan Bog tak chcial, zebym po smierci babci mogla dla kogo zyc, bo nie wiem czy bym zyla , nawet dla kochajacego meza :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie przestanie bolec
ja slyszalam babcie w domu po jej smierci, wierzcie albo i nie przychodzila i czesto mi sie snila, teraz mniej ,ale ciagle ja czuje obok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość readdin
a mój miał 39 lat i co...? I zawał. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gruszkakula, będzie dobrze, na pewno. :) Mój Tata też walczył z tym cholerstwem jakim jest rak. Też ma obecnie 55 lat. Ostatnio dostał wyniki z badań histopatologicznych, na których widniało, że komórek nowotworowych nie stwierdzono. Ależ była radość w domu. Myśmy już od dawna starali się o dziecko, w sumie to od 4 lat. Teraz jestem w ciąży, Tata jest zdrowy i jakoś wszystko się pomału układa. Życzę Tobie tego samego. A autorce współczuję bardzo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gruszkakula
na biedronce--> Mam nadzieję, że zajrzysz tu jeszcze. Mój Tata czuł się w zasadzie dobrze, jedynie trochę zaczęły dokuczać mu sprawy związane z wypróżnieniem. Gdy pojawiła się krew w kale natychmiast poszedł do proktologa. Lekarz powiedział, że dziadostwo już się mogło hodować od paru lat, nie dając żadnych objawów! Przez rok po zakończeniu leczenia wyniki były OK, zaalarmował ich podwyższony znów marker nowotworowy we krwi, poza tym na RTG płuc wyszedł cień. Wkrótce potem zrobiona tomografia potwierdziła przerzuty - małe guzki (potem badanie histopato wykazało, że niestety są pojedyncze komórki poza obrębem guzków i nie zostały wycięte podczas operacji - stąd natychmiast chemia). Tym razem nie było absolutnie żadnych objawów, całe szczęście, że były te badania kontrolne - w ten sposób wcześnie je wykryto... Klempa--> Bardzo dziękuję za słowa otuchy:-) Z jednej strony na słowa "przerzuty do płuc" człowiek myśli już o najgorszym. Z drugiej - patrząc jak mój Tata się trzyma, jak walczy, jak dobrze znosi to wszystko - zaczynam wierzyć, że może jeszcze się udać, a przynajmniej przedłużyć Tacie życie o ładnych parę lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak WAm zazdroszcze... U mojego taty po mimo objawow jakimi byly problemy z wyproznianiem, bole w okolicy brzusznej, duszosci, zlych wynikow morfologi, spadku masy ciala o 20kg, ciaglej sennosci i trafiania do szpitala 4 razy, robienia kolonoskopi i pobraniu wycinka guza na jelicie stwierdzili, ze to zapalenie. Brak slow. Ale teraz juz zapozno na cokolwiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gruszkakula
na biedronce--> Naprawdę nie umiem napisać, jak mi przykro. Trzymaj się jakoś, Twój Tata na pewno by tego chciał. Chciałby, żebyś się uśmiechała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lucynka12345
wspolczuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kulka....
Moj tata tez zmarl na raka. Juz prawie pol roku nie ma Go z nami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nastka natka
placze czytajac..w listopadzie bedzie rok, jak moj Tatus zmarl..trzymalam sie dzielnie..i dopiero po pol roku dotarlo do mnie ze jego nie ma..myslalam ze bede chodzic na cmentarz codziennie..nie moge..siadam tam i placze.. Mojego Tate tez zabil rak..najwiekszy morderca..walczylismy o niego 10 miesiecy..wierzylam i walczylam..przelewalam na niego ta wiare..dopoki nie odmowiono mu leczenia..wierzyl..potem sie poddal i wszystko potoczylo sie szybko..za szybko..nie wiedzialam ze to ostatni dzien..siedzialam przy nim ostatnie 3 godziny..przez ostatnia na zmiane dziekowalam mu za wszytsko i prosilam by zostal, bo sie boje..wiem ze powinnam mu byla pozwolic spokojnie odejsc..ale nie moglam..przyjechalo pogotowie..i kazali mi sie odsunac..nadal trzymalam i sciskalam jego reke..a on odszedl..nie powiedzial ostatni raz..bedzie dobrze...dasz rade..wszystko mozesz..cichutko odszedl...bez pozegnania..dzien wczesniej wrocilam pozno i zasnelam na jego kolanach..byl jeszcze przytomny..dlaczego wtedy nie powiedzial nic?..poglaskal mnie po wlosach..opowiadalam mu o swoim dniu...kazal mi isc spac..zostawalam na noc by pomoc mojej Mamie..nie obudzil nas w nocy, nie zawolal, nie przebudzil sie..zerwalam sie rano i podbieglam do niego..po wielu dniach spal mocno..i juz sie nie obudzil..Byl cudownym czlowiekiem..kochalam go i kocham..bardzo tesknie..szukam go w spiewie ptakow..bardzo je lubil..przeprowadzialam sie do nowego miejsca i od pierwszego dnia towarzyszyl mi ptaszek i jego spiew..moze to glupie..ale myslalam za kazdym razem o nim.wciaz go slyszalam..zawsze byl.teraz juz nie.Zaraz po jego smierci dzialy sie dziwne rzeczy.zapalaly sie lampy, spadaly przedmioty a nawet ciezkie przedmioty,komorka sama wykrecala numer jego przyjaciela..mysle ze on chcial zostac albo choc w ten sposob sie pozegnac..niekiedy z zbiegu okolicznosci dopatruje sie jego interwencji..chce w to wierzyc..ze jest..ze nie ma pustki..wierze ze nad nami czuwa....rozumiem Was..wspolczuje wszystkim..chcialabym jakos pomoc..nie wiem jak...sama potrzebuje wsparcia...niegdy nie bedzie latwiej..bol pozostanie..musimy sie tylko nauczyc z nim zyc..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sdvcd to nie prawda ,że czas leczy rany ;( Choćby w moim przypadku .Mój tata odszedł ,a raczej zginął śmiercią tragiczną(morderstwo).Zdarzyło się to 19 lat temu.I do tej pory nie mogę sobie tego wybaczyć .Nasza policja nic nie robi ! Do tej pory ci ludzie siedzą na wolności i to bardzo blisko mojej rodziny.To akurat boli i to bardzo ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość au torka
Pytasz, ile czasu mija, zanim zacznie się żyć na nowo. W ogóle, żyć. Mój tatuś zmarł 20 miesięcy temu. To był dzień moich 26 urodzin. Pierwszy rok - również pierwszy rok mojego dziecka, tak się niestety złożyło :( to wegetacja, wielki ból, złość, wyrzuty sumienia, że czegoś nie zrobiłam, albo że coś kiedyś zrobiłam... i tak w kółko. Napady histerii, wybuchy złości, utrata chęci do życia. Nie miałam i nie mam już nikogo tak bliskiego, nigdy nikogo tak nie kochałam. Wstawałam rano i Dzisiaj się uśmiechnę, snuję w myślach plany na przyszłość, mniej się złoszczę i czerpię radość z macierzyństwa(początkowo czułam niechęć do córki, bo kojarzyłam ją jako "coś za coś, jeden umiera, żeby drugi mógł się urodzić, robi mu miejsce"... wiem, okropne, ale tak miałam). No i potrafię już otworzyć album i oglądać nasze wspólne zdjęcia, wspomnieć. Nie ma dnia żebym o Nim nie myślała. Często jeżdżę na cmentarz, to takie złudne uczucie obcowania z osobą, której nam tak brakuje. Będzie lepiej, ale nikt nie powie Ci-kiedy. Nie wiem jaki jest poziom Twojej wrażliwości, jak bliską mieliście relację... Pamiętaj tylko o jednym, może to się wyda banalne? Ale ci nasi bliscy, którzy odeszli naprawdę nie chcieliby widzieć nas smutnych, nie chcieliby naszych depresji, łez! Ale też prawdą jest, że masz prawo do żałoby. Byleby się ona nie przemieniła w depresję, jak w moim przypadku... Wiesz co sobie uświadomiłam ostatnio? Że ludzie tak rzadko rozmawiają o tych ważnych tematach! Np. "gdyby się okazało, że jutro odejdę-chciałabym, żebyś wiedziała że cię kocham i starała się żyć za nas oboje, najlepiej i najpełniej jak potrafisz. Nie chcę twojego cierpienia, chcę tylko żebyś mnie czasem odwiedziła. No i nie przynoś mi sztucznych kwiatów ;)" - to ostatnio powiedziałam bliskiej mi osobie :) i coś podobnego chciałabym usłyszeć od innych. Albo, że np. przyjmują śmierć i nie boją się jej. Mężowi powiedziałam, że ma znaleźć sobie kiedyś kogoś, ale po pierwsze-casting na supermamę dla naszej córki w razie czego. I żeby mnie razem odwiedzali. Każdy wie, że nie jest nieśmiertelny, ale rozmowy jednak przychodzą z trudem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość au torka
przepraszam, dopiero zauważyłam datę dodania postu. ale może kogoś temat zainteresuje. pozdrowienia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja mama zmarla niespelna 3 miesiace temu, 5 tyg od zdiagnozowania raka; nie wiedziala o chorobie, nie mialam odwagi jej powiedziec ze umiera; nie wiem, chyba nigdy nie bedzie lepiej, coraz bardziej mi jej brakuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wifigdańsk
moj tata tez zmarł dawno temu. nie przestało bolec nigdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mój ojciec miał 65 lat , a ja od pięciu lat nie pokazałam mu wnuczki , i bardzo tego żałuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×